Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

swierszczu

ZEGARKI WOJSKOWE, MILITARNE

Rekomendowane odpowiedzi

Przeglądając forum zauważyłem, że różne typy zegarków mają swoje wątki, np.: diverki http://zegarkiclub.pl/forum/topic/52136-najpi%C4%99kniejsze-diverki/

 

Ze względu na wykonywaną pracę zacząłem szukać dla siebie zegarka militarnego, bądź też wojskowego, taktycznego, survivalowego. Przedstawicieli tego gatunku zagareczków jest.... ogrom, od tańszych Seiko poprzez Hamiltony.

Pewnie wielu z Was, nas, użytkowników forum ma taki zegarek w swojej kolekcji. Powstaje nawet Forumowy zegarek militarny http://zegarkiclub.pl/forum/topic/104207-forumowy-zegarek-militarny-tribute-to-polish-vis-gun/?hl=%20zegarki%20%20militarne , mam nadzieje że autor rewelacyjnego pomysłu nie obrazi się za podanie linka :D Wobec powyższego, o ile nie ma już takiego wątku pochwalcie się swoimi zegarkami militarnymi, wojskowymi:)


O i T 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko że to jest dział dla starszych panów z brzuszkiem, którzy ogarniają temat mniej więcej do okresu zakończenia wojny wietnamskiej :P

Potraktujmy to jako żart.... :):D


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko że to jest dział dla starszych panów z brzuszkiem, którzy ogarniają temat mniej więcej do okresu zakończenia wojny wietnamskiej :P

Tyle tylko, że panowie z brzuszkiem byli w wojsku i wiedzą, że pomalowanie twarzy pajaca barwami maskującymi, nie zrobi z niego komandosa, tak samo jest z zegarkami militarnymi (link)...


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolega swierszczu niekoniecznie się orientuje o co chodzi z tymi zegarkami militarnymi, dlatego właśnie koniecznie powinien zajrzeć do działu wskazanego przez cooka. Gdyby założył tam temat, to co najwyżej dowiedziałby się co i jak.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odwiedzilem ten dzial i musze powiedziec ze wiekszosc zegarkow to tam troche myszka traci;) 

Nie interesuja mnie zegarki noszone przez wojsko w okresie krola cwieczka. Skoro tak dla przykladu w jednym watku mozna pomiescic divery, chronometry, to myslalem ze moze uda sie to samo zrobic z zegarkami ktore wspolczesnie sluza w armii, policji, innych sluzbach mundurowych. Ale z tego co widze to teraz prawie kazdy zegarek mozna tak nazwac bo co stoi na przeszkodzie aby zwykly atlantik czy tez g shock za taki zegarek robil? Nic. Tam jakos nie dowiedzialem sie jakie parametry musi posiadac zegarek aby zasluzyl sobie na miano wspolczesnego zegarka wojskowego vel militarnego


O i T 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Odwiedzilem ten dzial i musze powiedziec ze wiekszosc zegarkow to tam troche myszka traci;) 

Nie interesuja mnie zegarki noszone przez wojsko w okresie krola cwieczka

A szkoda, bo wtedy dowiedziałbyś się co nieco o nowoczesnych zegarkach militarnych. 

 

Skoro tak dla przykladu w jednym watku mozna pomiescic divery, chronometry, to myslalem ze moze uda sie to samo zrobic z zegarkami ktore wspolczesnie sluza w armii, policji, innych sluzbach mundurowych.

 

Gdy napiszesz temat w którym będzie mowa o takich zegarkach jak wymieniłeś powyżej, to na pewno będzie on pasował do działu Zegarki wojskowe. Na początek to chociaz wymień takie zegarki.

 

 

Ale z tego co widze to teraz prawie kazdy zegarek mozna tak nazwac bo co stoi na przeszkodzie aby zwykly atlantik czy tez g shock za taki zegarek robil? Nic.

Nadal pojecie zegarek wojskowy/militarny jest Tobie obce, więc jeszcze raz: link.

Żeby zegarek był wojskowy to musi spełniać wymagania tego rodzaju wojska w którym ma służyć, a żeby zegarek "robił za wojskowy": wystarczy mu pomalować tarcze na czarno i nalepić kalkomanię samolociku.

 

Tam jakos nie dowiedzialem sie jakie parametry musi posiadac zegarek aby zasluzyl sobie na miano wspolczesnego zegarka wojskowego vel militarnego

Nieuważnie przeglądałeś. Szczegółowe parametry zegarków wojskowych zostają określone przez zamawiające zegarek podmioty i jako że to wojsko nie są one ogłaszane w gazetce parafialnej. Zaś ogólne wymagania co do zegarków wojskowych nie zmieniły się od czasu gdy wojsko zaczęło je stosować czyli: zegarek musi wytrzymać trudy służby w danej formacji wojskowej i posiadać funkcje przydatne w tej formacji.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli jak panu pulkownikowi dadza atlantika to bedzie zegarek wojskowy a jak zwyklemu zolnierzowi g shocka to tez nim bedzie. Nie interesuja mnie zegarki pomalowane w latki, ciapki, samolociki. 

Owszem wiem ze niektorzy zolnierze nosza np luminoxy ale wiem tez ze chlopaki z wydzialow realizacyjnych nosza g shocki. Niektorzy dostali sluzbowe, inni od znajomych z panstw zaprzyjaznionych, inni sami sobie kupili. I co nazwac mozna tylko wojskowym ten ktory zostal przydzielony z rozdzielnika? 


O i T 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli jak panu pulkownikowi dadza atlantika to bedzie zegarek wojskowy a jak zwyklemu zolnierzowi g shocka to tez nim bedzie. Nie interesuja mnie zegarki pomalowane w latki, ciapki, samolociki. 

Owszem wiem ze niektorzy zolnierze nosza np luminoxy ale wiem tez ze chlopaki z wydzialow realizacyjnych nosza g shocki. Niektorzy dostali sluzbowe, inni od znajomych z panstw zaprzyjaznionych, inni sami sobie kupili. I co nazwac mozna tylko wojskowym ten ktory zostal przydzielony z rozdzielnika? 

Noż kurcze jak to topornie idzie. To że jakiś wojskowy nosi zegarek, nie czyni go zaraz zegarkiem wojskowym, tak jak zegarek noszony przez kolejarza nie jest zaraz zegarkiem kolejowym, a zegarek noszony przez stolarza zegarkiem stolarskim.  Gdy pułkownik dostanie od wojska w nagrodę Atlantika to to tez nie będzie jeszcze zegarek wojskowy, bo będzie własnością pułkownika. Zegarki wojskowe dostaje się z rozdzielnika, tak jak np. broń i po skończeniu służby/pracy w wojsku oddaje się je z powrotem.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja dla zobrazowania pokaze moj egzemplarz, ktory mysle spelnia powyzsze kryteria zegarka wojkowego

 

9b0ca2c0dfb68096med.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy udowodnić, że był zakupiony przez wojsko i wciągnięty do ewidencji... :)


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli zly tytul watku dalem. Powinno byc Zegarku w stylu militarnym :D


O i T 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy udowodnić, że był zakupiony przez wojsko i wciągnięty do ewidencji... :)

 

A tu posredni dowod: nabity kod Royal Navy - 0552 i dalej numer NATO i numer ewidencyjny + rok produkcji

 

f82310824885ccc8med.jpg

 

Czyli zly tytul watku dalem. Powinno byc Zegarku w stylu militarnym :D

 

Duzo lepiej byloby jednak gdyby watek byl o zegarkach wojskowych a nie zegarkach w stylu wojskowym. Fajnie byloby poogladac prawdziwe zegarki wojskowe, ktore sa w posiadaniu klubowiczow i moze cos poczytac o historii konkretnych modeli badz nawet egzemplarzy bedacych w naszym posiadaniu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

A tu posredni dowod: nabity kod Royal Navy - 0552 i dalej numer NATO i numer ewidencyjny + rok produkcji

A to jest akurat dowód bezpośredni świadczący o wciągnięciu na ewidencję. :)


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Semantyka Panie Piotrze  :) Dla mnie bezposrednim dowodem bylaby jedynie ewidencja (papierowa badz elektroniczna) i porownanie jej zapisow z numerem wybitym na zegarku.

Zawsze przeciez mozna powiedziec, ze to podrobka i ktos sobie nabil dowolne numery  ;) No ale wtedy ocieralibysmy sie juz o granice absurdu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne. Widziałem już fałszywki zegarków militarnych vintage, nowych jeszcze nie.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoja droga w przypadku tego zegarka CWC G10 tez coniektorzy mieli watpliwosci poniewaz pojawiaja sie na aukcjach w stanie NOS egzemplarze z 89 roku. Rozne sa tego wytlumaczenia. Tak czy inaczej zegarek jest niezbyt wartosciowy by podrabiac go na takim poziomie by nie rozpoznac podrobki w miare latwo,

Co innego w przypadku vinage np. z czasow II wojny swiatowej. Tu mam czesto watpliwosci gdy cos chce kupic :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A najdziwniejsze jest to że w sporej liczbie "ciśnienie" na zegarki militarne mają ci ,co im mama łóżko do dziś ścieli...[lub żona] :D :D :D


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A najdziwniejsze jest to że w sporej liczbie "ciśnienie" na zegarki militarne mają ci ,co im mama łóżko do dziś ścieli...[lub żona] :D :D :D

Wiesz to z autopsji? :D


O i T 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A najdziwniejsze jest to że w sporej liczbie "ciśnienie" na zegarki militarne mają ci ,co im mama łóżko do dziś ścieli...[lub żona] :D :D :D

 

A co to ma do rzeczy? Nie zauwazylem zeby divery jedynie nurkowie nosili.

Natomiast najciekawsze w zegarkach militarnych nie jest to, ze robia z ciebie twardziela (tu mysle, ze ci co chca sie dowartosciowac to siegaja raczej po PAMy) ale cala historia zwiazana z nimi. wyobrazmy sobie takiego Elgina, ktory ladowal w Normandii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle Polacy swoje filozofie wyciągają na najbardziej błahe tematy.

Wszyscy przecież w duszy wiemy, że w pojecie zegarek militarny jest ogólnikowe i można pod to podciągnąć zarówno oryginalne zegarki które były lub są na wyposażeniu jednostek wojskowych jak również zegarki stylizowane które wykorzystują w swojej budowie pewne elementy kojarzące się z militariami.

 

Po co dorabiać do tego tyle filozofii i dzielić włos na czworo ??

 

Tak naprawdę oryginalne zegarki wykorzystywane w armii powinny być nazywane "kontraktowymi" ( takie gdzie mamy pewność że zostały wykonane według specyfikacji dostarczonej przez dane jednostki lub po prostu przez te jednostki uznane jako spełniające wymagania tu mam na myśli np. G-shocka ) ale to nie odbiera prawa do wciągnięcia ich w poczet zegarków militarnych/wojskowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, ze Twoj post wynika po czesci z nowego projektu, ktory pilotujesz i za ktory BTW trzymam kciuki, chociaz jak juz pislalem w tamtym temacie projekt zupelnie nie dla mnie bo z zegarkiem militarnym (lub jak Ty wolisz go nazwac kontraktowym) ma niewiele wspolnego.

Czy ja wiem, czy to taki blahy temat. Mysle ze to forum jest rowniez po to by probowac krzewic pewna wiedze i nie dopuscic do zacierania pojec. Osobiscie, i nie mowie tu teraz o Twoim projekci, denerwuje mnie, ze co kawalek mozna sie natknac na zegarek nazywany "militarnym" tylko i wylacznie dla potrzeb marketingowych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nazwy powinny odzwierciedlać rzeczywistość, a nie to co wiemy w duszy. To że ktoś chce być właścicielem zegarka militarnego i dlatego w duszy nazywa tak swój zegarek, chociaz on z wojskiem nie miał nic wspólnego, to jego sprawa, ale tylko do puki robi to w duszy, a nie publicznie.  Kolekcjonerzy zegarków wojskowych/militarnych nie kolekcjonują zegarków forumowych i tyle.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, ze Twoj post wynika po czesci z nowego projektu, ktory pilotujesz i za ktory BTW trzymam kciuki, chociaz jak juz pislalem w tamtym temacie projekt zupelnie nie dla mnie bo z zegarkiem militarnym (lub jak Ty wolisz go nazwac kontraktowym) ma niewiele wspolnego.

Czy ja wiem, czy to taki blahy temat. Mysle ze to forum jest rowniez po to by probowac krzewic pewna wiedze i nie dopuscic do zacierania pojec. Osobiscie, i nie mowie tu teraz o Twoim projekci, denerwuje mnie, ze co kawalek mozna sie natknac na zegarek nazywany "militarnym" tylko i wylacznie dla potrzeb marketingowych

 

Oczywiście, że nie ma nic wspólnego z zegarkiem kontraktowym....i bardzo dobrze bo zegarki kontraktowe nie są szczególnie atrakcyjne ani wizualnie ani technicznie bo z racji swojej dostępności cenowej nie mogą ( często są to zegarki plastikowe z pleksą, kwarcowe i malutkie (35-36mm )...więc znacznie odbiegają od dzisiejszych standardów. Jest zegarkiem stylizowanym w klimacie militarnym. Można go jeszcze określić na 10 innych sposób i każdy będzie w pewien sposób poprawny. Tak jak napisałem jedynie dodanie adnotacji kontraktowy daje nam pewność, że na pewno jest to 100% kiślu w kiślu. Koniec tematu.

 

Trzeba także pogodzić się, że czas wpływa także na język. Dzisiaj pewne pojęcia poszerzyły się nie tylko w języku polskim ale także wszystkich innych językach. Dąży się do upraszczania nazewnictwa i określeń. Czy to źle czy dobrze nie mnie osądzać ale to trwa już od dziesiątek lat i walka z tym myślę, ze i tak jest przegrana. Tak jak bitwa, że Perfumy nie mają odmiany męskiej "Perfum". Ja uważam że to nazwa nieodmienna i że zawsze powinno się mówić Perfumy ale społeczeństwo przyjęło w znacznej swojej części określenie Perfum i walka z tym nie ma chyba sensu. A w każdym bądź razie nic ludzkości nie da pozytywnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Podobna zawartość

    • Gość fidelio
      Przez Gość fidelio
      Kilka dni z Hamiltonem Khaki Aviation Pilot Pioneer Mechanical (ref.: H76419531) za mną, więc czas na krótkie podsumowanie, a w zasadzie na recenzję tego zegarka. Recenzowany zegarek to współczesna wersja modelu W10, a więc zegarka dostarczanego przez Hamiltona na potrzeby wojska (ściślej na potrzeby RAF-u), w latach 1973-1976.
       

       

       
       
       
      Cieszę się, że Hamilton postanowił być wierny oryginałowi, także gdy chodzi o wielkość recenzowanego zegarka. I od razu pewne wyjaśnienie. Bardzo często w informacjach dotyczących tego konkretnego modelu podaje się, że jego wymiary to 33 x 36 mm (taką informację można znaleźć także na oficjalnej stronie Hamiltona). Zazwyczaj, kiedy podawane są dwa wymiary dotyczące wielkości koperty, to jeden z nich oznacza średnicę koperty a drugi jej wysokość, czy też inaczej, wymiar „od ucha do ucha”. No więc pierwszy rzut oka na wymiary i myśl …, że to w zasadzie zegarek damski, którym nie warto sobie w ogóle zaprzątać głowę. Spieszę wobec tego wyjaśnić, że średnica koperty tego zegarka ma 36 mm, zaś wymiar „od ucha do ucha” to 42 mm. Nadal oczywiście niewiele, ale bez wątpienia nie są to wymiary zegarka damskiego. Oczywiście można zapytać, skąd w tak licznych informacjach dotyczących tego zegarka owe 33 mm?
       
      Otóż taki wymiar faktycznie jest, bo jak przystawić suwmiarkę do zegarka i objąć nią kopertę między godzinami „6” a „12”, to …faktycznie otrzymujemy owe 33 mm. Nikt jednak w zasadzie nie informuje, co to za wymiar i stąd faktycznie może powstać mylne wrażenie dotyczące wielkości tego zegarka. Reasumując, podawany wymiar 33 x 36 mm odnosi się tylko i wyłącznie do wielkości koperty.
       
       
       
       
       
      1.
       
      Zegarek dotarł do mnie w standardowym pudełku Hamiltona, zapakowanym w biały kartonik. W zasadzie nic takiego, nad czym można by dłużej się rozwodzić. Ot czarne kartonowe pudełko, skrywające niewielką skrzyneczkę z umieszczonym w niej zegarkiem. W pudełku dodatkowa przegródka, w której umieszczono podbitą kartę oraz dość grubą książeczkę.
       
       

       
      2.
       
      Jak już ustaliliśmy sobie na wstępie, wymiary koperty tego zegarka to 33 x 36 mm, zaś wymiar od „ucha do ucha” to 42 mm. Grubość zegarka to 10 mm (razem z dość wyraźnie wystającym ponad kopertę szkłem mineralnym z podwójnym antyrefleksem), a więc niewiele. Tu zwracam uwagę na to, że w niektórych recenzjach znajdziecie informację, że grubość recenzowanego zegarka to 12 mm, co nie jest jednak prawdą. Dzięki tym wymiarom i mimo dość mocno wypukłego szkła, wystającego wyraźnie ponad kopertę, zegarek nie sprawia wrażenia ciężkiego oraz nieproporcjonalnego. Wymiar między uszami to standardowe 18 mm (wedle mojej najlepszej wiedzy w modelu W10 było to 19 mm), dzięki czemu nie będzie problemu z ewentualną wymianą oryginalnego paska na inny, gdyby komuś przyszła na to ochota.
       
      Koperta o beczkowatym kształcie (tonneau), w całości szczotkowana, z bardzo krótkimi uszami. Do jakości szczotkowania, biorąc w szczególności pod uwagę cenę, jaką trzeba za ten zegarek zapłacić, nie mam żadnych uwag. Warto zwrócić uwagę na to, że szczotkowanie na bocznych powierzchniach koperty jest pionowe. Szczotkowanie jest wyraźnie zaakcentowane, zaś brak powierzchni polerowanych na wysoki połysk uznać należy za zabieg celowy, zmierzający do podkreślenia zarówno rodowodu jak i przeznaczenia tego zegarka. W przypadku pierwowzoru, przeznaczonego dla wojska chodziło przecież o to, aby koperta nie powodowała refleksów świetlnych. Górna krawędź koperty jest delikatnie fazowana (fazowanie to zwęża się, im bliżej końca uszu), przy czym również to fazowanie jest szczotkowane.

       

       
      Dekielek pełny, mocowany do koperty na cztery śruby. Środkowa cześć dekielka również jest szczotkowana. Boki dekielka są polerowane na wysoki połysk. Na dekielku zestaw podstawowych informacji, obejmujących m. in. dane dotyczące producenta, kraj pochodzenia oraz wodoszczelność.
       

       
      Niewielka koronka została umieszczona na godzinie 3ciej. Operowanie nią, z powodu jej wymiarów nie należy do najłatwiejszych, jednak uważam, że zastosowanie w tym przypadku większej koronki zaburzyłoby ogólne proporcje zegarka. Koronka jest karbowana oraz logowana i pracuje bardzo gładko. Parametr wodoszczelności to (za producentem): 10 bar (100 m) /145 psi (328 ft), przy czym koronka nie jest zakręcana. Dla porównania, wodoszczelność innego modelu Hamiltona z linii Khaki, bardzo cenionego Khaki Field Mechanical, to 50 m.
       

       
      3.
       
      Bez wątpienia najbardziej charakterystycznym elementem recenzowanego zegarka jest tarcza. Wprawne oko dostrzeże przy tym pewne różnice w porównaniu z modelem W10. I tak, nie mamy charakterystycznej dla modelu W10 strzałki, która znajdowała się nad godziną 6tą. Nowy model ma w tym miejscy napis MECHANICAL, informujący o rodzaju zastosowanego naciągu (mechaniczny naciąg – ETA 2750, oznaczony przez Hamiltona Cal-649, stosowany był także w modelu W10). Próbowałem dociec, z jakich powodów tak wierna reedycja nie ma tej bardzo charakterystycznej strzałki? I znalazłem filmik, na którym CEO Hamiltona tłumaczy, że ta strzałka pozostaje pod ochroną prawną i jest znakiem zastrzeżonym, do którego prawa aktualnie przysługują Królowej Brytyjskiej. Stąd też w nowym modelu brak tej strzałki, co w mojej ocenie może być wynikiem tego, że albo Hamilton w ogóle nie zwracał się z prośbą o możliwość skorzystania z tego znaku w nowym modelu albo taka prośba spotkała się z odmową. W mojej ocenie szkoda trochę, że tak charakterystyczny element nie znalazł się na tarczy nowego modelu, choć osobiście nie traktuję tego jako wady, skoro sam zegarek spodobał mi się zanim dowiedziałem się o istnieniu modelu W10.
       
      Dalej łatwo wyłapać, że model W10, pod godziną 12tą i pod nazwą producenta, miał na tarczy literę T w okręgu. Nie znajdziemy tego elementu w recenzowanym modelu. Zastosowanie tego oznaczenia w modelu W10 wynikało po prostu z tego, że używano w nim trytu, którego nie znajdziemy w nowej wersji.
       
      Tak jak w modelu W10, tak i w recenzowanym zegarku napis HAMILTON, znajdujący się pod godziną 12tą oraz pod trójkątem wypełnionym substancją luminescencyjną, został naniesiony na tarczę kursywą.
       
      Tarcza w modelu W10 była czarna i gładka. I tu ujawnia się największa różnica, bo choć tarcza w nowym modelu nadal jest czarna, to jednak nie jest ona gładka. Próbowałem oddać to na zdjęciach, bo faktura tarczy nowego modelu naprawdę może się podobać. Tarcza jest chropowata, ziarnista, piaskowana. Bardzo podobną tarczę spotkałem wcześniej w Swordfishu od ZELOSA. Bez wątpienia taka tarcza nadaje nowemu modelowi charakteru i jest tym elementem, który jako pierwszy zwraca na siebie uwagę. Jeśli chodzi o zestaw wskazówek, to jest on analogiczny z tym, jaki znamy z modelu W10. Wskazówki są proste ( w typie sword hands) i ostro zakończone, przy czym ta godzinowa jest delikatnie poszerzana. Wskazówka godzinowa oraz minutowa zostały wypełnione substancją luminescencyjną. Odczyt godziny jest bezproblemowy. Zegarek nie zawiera komplikacji datownika i tu mamy kolejną analogię z modelem W10. Podziałka minutowa w zasadzie identyczna z tą, jaką znajdziemy w modelu W10, w typie railroad, przy czym co piąta minuta jest dodatkowo zaakcentowana (w przypadku minut 5, 10, 20, 25, 35, 40, 50 oraz 55 są to kropki wypełnione substancją luminescencyjną, zaś w przypadku minut 15, 30, 45 oraz 60 są to prostokąty, również wypełnione substancją luminescencyjną). Godziny – za wyjątkiem godziny 12tej oznaczone są białymi cyframi arabskimi. Dodatkowo, na godzinie 6 tej (po obu stronach prostokąta, który odznacza tą godzinę) napis SWISS MADE (w modelu W10 był to tylko napis SWISS – co ciekawe, w modelu W10 napis ten znajdował się poniżej podziałki minutowej, która w związku z tym była delikatnie odsunięta od zewnętrznej krawędzi tarczy). Całość prosta, pasująca do charakteru zegarka i biorąc pod uwagę półkę cenową, wykonana całkiem starannie. 
       

       

       

       
      Luma w kolorze żółtym, przywodząca na myśl zegarki vintage. Niestety nie dotarłem do informacji, z których wynikałoby, jaka konkretnie substancja luminescencyjna została tu zastosowana. Możemy być pewni, że Hamilton nie zdecydował się, tak jak w przypadku modelu W10, na zastosowanie trytu. Spieszę więc donieść, że w przypadku recenzowanego modelu nie mamy do czynienia z jakością świecenia typową dla diverów od Seiko czy Citizena. Po naświetleniu zegarek oczywiście świeci, jednak nie jest to intensywne świecenie. Do tego świeci stosunkowo krótko. Muszę jednak przyznać, że w ogóle mi to nie przeszkadza, bo tą drobną niedogodność bez wątpienia niweluje wielkiej urody tarcza, z jej ziarnistą fakturą.
       

       
      4.
       
      W zegarku zastosowano werk, który Hamilton oznacza jako H-50. To w zasadzie zmodyfikowana manualna ETA 2801-2, w której obniżono częstotliwość pracy (21 600 bhp – z taką częstotliwością pracowała ETA 2750 stosowana w modelu W10), osiągając w ten sposób wydłużoną do 80 h rezerwę chodu. Wskazówka sekundowa nie „płynie” może tak, jak w zegarkach, w których stosuje się werki pracujące z wyższą częstotliwością, jednak w mojej ocenie, 80 h rezerwy chodu jest wystarczająca rekompensata. Zegarek jest łożyskowany na 17 kamieniach. Werk bez komplikacji daty, a wyciągnięcie koronki od razu blokuje pracę mechanizmu (werk z funkcją „stop sekundy”). Dość proste pomiary wykazały odchyłkę na poziomie -1 - +1s/24h, więc nie mam żadnych powodów do narzekania. Taki sam werk znajdziemy np. we wspomnianym przeze mnie wcześniej modelu Khaki Field Mechanical (mam tu oczywiście na myśli jego ostatnią odsłonę).
       
      5.
       
      Recenzowany zegarek to wersja na skórzanym pasku nato. Jest jeszcze wersja na pasku nylonowym (oznaczenie Hamiltona H76419531). Klamra (logowana) oraz sprzączki są szczotkowane. Sam pasek jest w mojej ocenie dobrej jakości. Jest raczej cienki, więc nie podnosi za bardzo koperty zegarka, a do tego jest również miękki, więc bardzo dobrze się układa. Mam wszelako pewną uwagę. Pasek jest dość długi i w związku z tym przydałoby się, aby sprzączka, która podtrzymuje pasek po jego zapięciu (mam tu na myśli tą, która znajduje się bliżej koperty zegarka) miała pewien zakres regulacji. Brak tej regulacji powoduje, że pasek po zapięciu na końcowe dziurki i po przejściu na drugą stronę trochę za bardzo odstaje. To oczywiście uwaga kogoś, kto ma nadgarstek mniejszy niż przeciętny, bo osoby z większym nadgarstkiem nie będą tego odczuwać.
       

       

       

       
      6.
       
      Recenzowany zegarek to bez wątpienia bardzo ciekawa propozycja dla kogoś, kto poszukuje zegarka w typie „pilot”, nawiązującego do modelu dostarczanego siłom wojskom lotniczym, a do tego chce pójść w kierunku zegarków wyglądających inaczej niż klasyczne fliegery z okresu II Wojny Światowej. Warto wspomnieć raz jeszcze o tym, że w tym przypadku mamy do czynienia z dość wierną reedycją historycznego modelu, przy czym ta wierność dla jednych (jak ja) będzie dużą zaletą, a dla innych niekoniecznie. Hamilton zdecydował się bowiem na odwzorowanie także wymiarów modelu W10, a to oznacza, że jak na dzisiejsze standardy, mamy do czynienia z zegarkiem relatywnie niedużym, co widać także na tych zdjęciach, na których zegarek ten jest zestawiony z innymi niewielkimi zegarkami z mojej kolekcji,  także z Moonwatchem. Ja oczywiście cieszę się, że są tacy producenci jak Hamilton czy Longines (mam tu na myśli model Conquest Heritage, który produkowany jest także w klasycznym rozmiarze – średnica koperty 35 mm, szkło hesalitowe), którzy sięgając po historyczne modele, tworząc ich współczesne wersje nie silą się na „pompowanie” wymiarów, celując przy okazji w tą grupę klientów, którzy lubią małe zegarki czy też tak jak ja, ze względów fizjologicznych, są na takie zegarki skazani. Na plus zaliczam mechanizm, który zapewnia dającą komfort 80h rezerwę chodu, pracuje z taką samą częstotliwością, z jaką pracował werk w modelu W10 i jest bardzo dobrze wyregulowany.
       
      Mam wszelako pewne zastrzeżenie, będące przysłowiową „łyżką dziegciu w beczce miodu”. Szkło. Jak już wspomniałem, w recenzowanym modelu zastosowano wypukłe szkło mineralne z antyrefleksem. Rozumiem, że Hamilton chciał stworzyć możliwie wierną reedycję modelu W10 i zastosował szło mocno wystające ponad kopertę zegarka. Nie rozumiem jednak do końca, dlaczego nie zastosował szkła hesalitowego, jakie znajdziemy w oryginale? Takie szło ma swoje wady (zdecydowanie większa podatność na zarysowanie), ale i zalety (większa odporność na uderzenie, możliwość samodzielnego usunięcia niewielkich zarysowań czy wreszcie pewien specyficzny klimat, typowy dla zegarków vintage, wynikający ze sposobu, w jaki światło „pracuje” z tego typu szkłami). Rozumiem, że zastosowanie wypukłego szkła szafirowego mogłoby podnieść cenę tego zegarka. Uważam jednak, że skoro Hamilton w cenie poniżej 2 000 zł jest w stanie zaoferować zegarek z linii Khaki ze szkłem szafirowym – po raz kolejny wspomnę tutaj model Khaki Field Mechanical, to rodzi się we mnie pytanie, czy w cenie zbliżonej do 3 000 zł (z takim wydatkiem trzeba się liczyć przy okazji zakupu recenzowanego modelu) nie można jednak było zaoferować zegarka z wypukłym szkłem szafirowym? A jeśli nie, to dlaczego Hamilton nie zdecydował się na przygotowanie zarówno wersji ze szkłem hesalitowym, dla purystów i wersji właśnie ze szkłem szafirowym? Na podobny krok, przy okazji modelu Conquest Heritage zdecydował się Longines (wersja tego zegarka o średnicy koperty 40 mm wyposażona została w szkło szafirowe, a wersja o średnicy 35 mm znajdziemy szkło hesalitowe). Czy zastosowane w recenzowanym modelu szkło mineralne jest złe? Obiektywnie pewnie nie, bo w końcu daje ono większą niż w przypadku szkła hesalitowego odporność na zarysowanie (tak po prawdzie, nie udało mi się zarysować do tej pory żadnego szkła mineralnego). Takie szkło nie tworzy jednak takiego klimatu, jak szło hesalitowe, kiedy to właśnie ten klimat jest tym, co mocno wyróżnia zegarki vintage czy też osadzone w tej stylistyce. Z drugiej zaś strony szkło mineralne nie zapewnia ono takiego poziomu ochrony, co szkło szafirowe. Jako osoba zainteresowana tym konkretnym modelem, pewnie chciałbym mieć możliwość wyboru wersji, a tak mamy tylko model ze szkłem mineralnym.
       
      Tyle więc w temacie Hamiltona Khaki Aviation Pilot Pioneer Mechanical (ref.: H76419531). Czy polecam ten zegarek? Czy ma on szansę zostać ze mną na dłużej? Mimo pewnych wątpliwości opisanych powyżej, odpowiedź na oba te pytanie jest twierdząca. Zdecydowanie.
       
      Zdjęcia moje (za wyjątkiem zdjęć modelu W10 - ściągnięte z netu oraz zdjęcia, na którym model W10 jest w towarzystwie nowej wersji - też z netu).
       
      Jak zwykle zapraszam do komentowania, dyskusji, uwag. Rafał 
       
       
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.