Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Gość zygmac

Polska-krajem dobrobytu "śmiertelnego"?

Rekomendowane odpowiedzi

Gość zygmac

Ostatnie dane statystyczne:

w ubiegłym roku w Polsce odebrało sobie życie ponad 6 000 osób.

903 kobiety i 5103 mężczyzn. Prób samobójczych było ponad 60 000.

Wskażniki najwyższe w Europie(na 100 000 mieszkańców).Wzrost w ostatnich latach-400%.

Z czego to wynika?

Przecież mamy tzw demokrację i jak media donoszą-od 25 lat "prawdziwą wolność"....

Czyżby ich Rolexy nie dały się uregulować?

Rozumiem,że za komuny samobójstw było mało, bo komuchy nie pozwalały i trzymały

"za mordę"

Zielona wyspa coś marnie działa.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co ma wspólnego demokracja z samobójstwami ? co mają do tego Roleksy ??

Proszę , ogarnij się i albo pisz merytorycznie i na temat albo ...zamilknij , tu nie onet

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość zygmac

A co wspólnego z tym portalem, mają tematy np. gdzie pracujesz? ile zarabiasz? Jakim autem jeździsz)?

Może tak trochę dla równowagi z drugiej strony?

Wiadomości podane dzisiaj w internecie.Stąd mój wpis-pewnie pod wpływem szoku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapewne chodzi o to, że skoro mamy podobno najlepszy ustrój polityczny na świecie i dobrobyt o którym nam się nie śniło od czasów Jagiellońskich, to ludzie powinni być szczęśliwi i nie popełniać masowo samobójstw, a przynajmniej robić to rzadziej niż za czasów np. wyniszczającego systemu totalitarnego, który trawił nasz kraj od drugiej wojny światowej do 1989 roku.

Obecnie w wyniku samobójstw ginie więcej osób niż w wypadkach komunikacyjnych. Głównymi przyczynami samobójstw mają być podobno problemy finansowe.

 

Ciekawe, że jeszcze nikt tego nie wykorzystał w kampanii wyborczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za komuny ukrywano realną liczbę samobójstw, chociaż u nas to zjawisko i tak miało wymiar znacznie mniejszy niż na przykład w NRD.

 

Co do tego, że obecnie jest źle nie ma wątpliwości. Ludzie nie są w stanie utrzymać rodzin, spłacić kredytów, młodzi po studiach boleśnie zderzają się z rzeczywistością. Niestety czasami taki to ma smutny finał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie ogarnijcie sie. Nudzi sie Wam? Ludzie popelniali, popelniaja i beda popelniac samobojstwa a system polityczny nie ma nic do tego.


O i T 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość zygmac

Obszerny artykuł w ostatnim "Newsweeku" na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co wspólnego z tym portalem, mają tematy np. gdzie pracujesz? ile zarabiasz? Jakim autem jeździsz)?

Może tak trochę dla równowagi z drugiej strony?

Wiadomości podane dzisiaj w internecie.Stąd mój wpis-pewnie pod wpływem szoku.

Darkowi nie chodziło o to, że ten portal to nie miejsce do pisania w tym temacie, a tylko o to że to co piszesz jest niespójne, bo cóż do samobójstw mają Rolexy i demokracja.

 

Przecież mamy tzw demokrację i jak media donoszą-od 25 lat "prawdziwą wolność"....

Czyżby ich Rolexy nie dały się uregulować?

Rozumiem,że za komuny samobójstw było mało, bo komuchy nie pozwalały i trzymały

"za mordę"

Zielona wyspa coś marnie działa.

Jeżeli sie Tobie wydaje, że samobójców można trzymać za mordę i nie pozwolić im się zabijać, to znaczy że nie masz o tym żadnego pojęcia, albo sobie żartujesz. W komunie było mniej samobójstw z oczywistych wzgledów, ludzie, a szczególnie ludzie o niższym statusie materialnym, mieli stabilne warunki życiowe, czyli chociaz żyli marnie to stabilność tych warunków nie wymuszała martwienia się o przyszlość. Obecnie niestety tej stabilności brak, waruki materialne rodziny potrafią się zmienic z dnia na dzień, a to u osób słabszych psychicznie wuwołuje depresje, a w wyniku często samobójstwa. Wolność dla ludzi trzymanych wcześniej "za mordę" to tez sytuacja stresująca. A o wpływie demokracji na ilość samobójstw nie ma co w ogóle mówić, bo najpierw trzeba ją mieć.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ludzie popelniali, popelniaja i beda popelniac samobojstwa a system polityczny nie ma nic do tego.

 

To znaczy, że ludzie popełniają samobójstwa dla zabawy, a to, że w krajach faktycznego dobrobytu odsetek samobójstw jest mniejszy to czysty przypadek?

 

Piotr Ratyński słusznie opisał o co chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie moje intencje wyjaśnił Piotr.

Wcale nie uważam ,że żyjemy w idealnym kraju, dobrobycie itd

Ale pamiętam czasy "idealnego" ponoć ustroju , "wolności i demokracji" więc na zasadzie porównania uważam ,że dokonalniśmy OLBRZYMIEGO skoku cywilizacyjnego .. ( abstrahując od tego czy to zasługa Solidarności , PISu , KLD czy to tam inne )

Na pewno jest w tym duża zasługa nas samych , Polaków .

A to że do ideału daleko to inna sprawa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żyjemy w czasach, w których najwyższym dobrem jest dobrobyt materialny. A co dziwnego jest w tym, że najczęstszą przyczyną samobójstw jest utrata najwyższego dobra?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość zygmac

Panie Piotrze.

Szkoda ,że nie wyczuł Pan w określeniu "trzymać za mordę" zwykłej ironii.

Z resztą Pana wypowiedzi -w pełni się zgadzam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To znaczy, że ludzie popełniają samobójstwa dla zabawy, a to, że w krajach faktycznego dobrobytu odsetek samobójstw jest mniejszy to czysty przypadek?

 

Piotr Ratyński słusznie opisał o co chodzi.

System polityczny, hallo a dobrobyt


O i T 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

System polityczny, hallo a dobrobyt

 

Ogólnie pojmowany dobrobyt wiąże się zwykle z systemem politycznym. Dotychczas uważano, że liczba samobójstw jest większa w krajach totalitarnych (nie kojarzonych z dobrobytem), natomiast w krajach kojarzonych z dobrobytem zwykle panuje demokracja.

To oczywiście skrót myślowy, bo ogólne zasady nie mają większego wpływu na poziom życia obywateli. To zależy raczej od rodzaju i modelu sprawowania rządu i świadomości obywateli. Mamy przecież zarówno demokrację bezpośrednią (Szwajcaria), jak i demokrację totalitarną (do której modelu coraz bardziej przybliża się Polska).

Interesowałem się kiedyś tematem i podobno zgodnie ze statystykami, duży odsetek to osoby stosunkowo młode, gdzie za najprawdopodobniejszy powód samobójstwa uznaje się ich problemy finansowe. Po prostu raty kredytu mieszkaniowego, raty za TV i bankowe za pożyczkę na kupno samochodu zaczynają przekraczać dochody. Niestabilny rynek pracy, utrata zatrudnienia - no i co najważniejsze świadomość beznadziejności. Nie jestem psychologiem, ale wydaje mi się, ze właśnie świadomość beznadziejności najbardziej popycha ludzi do samobójstwa. Człowiek nie widzi dla siebie nadziei i szans na poprawę. W dodatku zmanipulowany przez propagandę sukcesu na podstawie której w wieku 18 lat powinien być samodzielny, w wieku 25 lat mieć własny dom, samochód i rodzinę, a w wieku 30 lat osiągnąć szczyt swojej kariery zawodowej, popełnia szereg nietrafionych i błędnych decyzji, które odbijają się na jego dalszym życiu. Musi zmierzyć się nie tylko z brakiem rozwoju i źródła zarobku, ale i presją społeczną - z której wynika, że poza tym, że miał pecha jest jeszcze nieudacznikiem życiowym, gdyż nie wiedzie mu się równie dobrze co bohaterom tasiemcowych seriali telewizyjnych, które dla obecnego pokolenia wydają się był autorytatywne. Część osób tego nie wytrzymuje.

Nie ma co liczyć na pomoc społeczeństwa, które zdaje się gardzić osobami odstającymi od średniej. Nawet gdyby mógł, to przecież wstyd, a i znajomi pozycjonują się na więcej niż mogą i faktycznie, tak naprawdę, mogę niewiele. Brak pomocy ze strony instytucji państwowych. Państwo fiskalne wymaga od obywatela by ten na nie zarabiał, a jeśli nie jest w stanie, pozostawia go samemu sobie. Pomaga w przypadkach beznadziejnych wpisujących się w szablon. Programy pomocowe dla chronicznych bezrobotnych, mieszkania socjalne dla nich i inne takie, budowane są w nawet małych miastach. Nikt za to nie wspomaga człowieka zdolnego do pracy, ambitnego, którego największym problemem z podjęciem pracy jest chwilowy brak oszczędności, a przez to niemożność np. wynajęcia mieszkania z dala od swojego pierwotnego miejsca zamieszkania. Frustrację pogłębiają doniesienia medialne na temat rządu, gdzie widać, że tego betonu nikt nie jest w stanie rozbić. Władze szaleje jak chce, nie odpowiada za nic i pozostaje bezkarna - na domiar złego cały czas cieszy się wysokim poparciem. Alternatywy nie ma, poza ekstremistami, których postulaty są mało realne i nie obejmują pomocy dla takiego człowieka, który właśnie tej pomocy oczekuje. Nadzieja na lepsze pojawia się przy okazji zmiany systemu, zmiany władzy. Wtedy każdy myśli, że skoro zaszła zmiana to jest wiadomo, że musi być lepiej. Na zmianę czegokolwiek nie ma co liczyć, ani w skali lokalnej (kraj), ani w skali globalnej.

W tym momencie znajdujemy się chyba w najgorszej sytuacji od "25 lat wolności". Wcześniej było oczywiście gorzej, ale człowiek miał cały czas nadzieję na poprawę - aczkolwiek w kwestii statystyk wcale nie było tak różowo i rok w rok od 1991 roku, liczba zgonów wahała się pomiędzy 4 a 5 tyś rocznie, w roku 2013 przekraczając 6 tyś. W tym momencie brak jest jakichkolwiek bodźców mogących skutkować wprowadzeniem zmian na lepsze. Rząd do wyboru: PO, albo PiS. Nie ma szans na rewelację, bo wszystkie partie obecnie przekraczające próg wyborczy, w parlamencie istnieją od 25 lat i pokazały co potrafią. Taki stan mamy dopiero od siedmiu lat, a jedyna partia w której pokładano nadzieję się nie sprawdza. Coraz wyższe podatki, coraz bardziej ograniczona pomoc, coraz większy drenaż kieszeni. Brak zrozumienia, rozmów, współpracy. Brak chęci wprowadzenia oczywistych zmian. To się przekłada na zwiększoną ilość samobójstw.

 

Zresztą dużo by o tym pisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Państwa świata według ilości samobójstw na 100 tyś. mieszkańców:

 

post-859-0-75533500-1409397058_thumb.jpg

 

I jak tu wytłumaczyć poziomem życia czerwony kolor np. Japonii, Szwecji, Francji itp.?


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szwedzi potomkowie dumnych wikingow, Japonczycy samurajow - dumnu i honorowi a Francuzi coz... Placzki i niestabilni emocjonalnie. Taki czarny humor


O i T 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szwedzi potomkowie dumnych wikingow, Japonczycy samurajow - dumnu i honorowi a Francuzi coz... Placzki i niestabilni emocjonalnie. Taki czarny humor

O to to... Czyli inaczej mówiąc reguły nie ma, na kondycję psychiczną społeczeństw wpływa dużo więcej czynników niż tylko dobrobyt, czy jego brak, a powody popełniania samobójstw to bardziej złożona sprawa niżby się wydawało.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrobyt?

Normalność to tam gdzie np. jedna osoba pracująca jest w stanie utrzymać rodzinę. Np. w Angli piekarz.

 

W Polsce dwie pracujące mają z tym problem.

Jak któraś traci pracę to?

 

O emerytach już nie wspomnę. Na leki przeznaczają część emerytury a jak żyć dalej.

 

Co będzie się działo za kilka lat jak ZUS nie będzie miał na emerytury?

 

Ekonomiczna eksterminacja narodu.

 

Jeszcze nie do końca wiadomo do jakiego zadłużenia doprowadził mgr Rostowski, ale liczby o których mówią są dramatyczne. O prawdziwej skali przekonamy się jak odejdzie obecny minister.

 

 

Wysłane z Tapatalk przez A1457

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość norbie

dejko - dobra diagnoza. Dodałbym do tego jeszcze laicyzację społeczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się zgadzam. O laicyzacji pisałem wyżej, z tym, że nie wprost.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy laicyzacja jest tu dobrym określeniem tego co się dzieje - to znaczy zwiększania się odsetka osób deklarujących brak wiary, ateizm, agnostycyzm czy antyklerykalizm. Moim zdaniem to po prostu lepszy dostęp do informacji i większa świadomość, a nie laicyzacja (czyli świadome działanie władz). Przy czym faktycznie człowiek wierzący jest mniej skłonny do popełnienia samobójstwa niż człowiek niewierzący. Temu pierwszemu zawsze zostaje ta nadzieja związana z kontrolą wszystkiego przez jakieś siły nadprzyrodzone. 

 

Zresztą wystarczy popatrzeć co się działo w ostatnim tygodniu.

- PAK jako przechowalnia kolesi partyjnych, bo senat wymyślił, że zarząd nie będzie wybierany przez radę z członków z akredytacją prezesa PAN, tylko przez premiera,

- koledzy kombinują jak zmienić ustawy żeby Nowak uniknął kary,

- dla premiera, któremu wiele osób życzyło co najmniej trybunału konstytucyjnego, naszykowano wygodny stołek w UE,

- afera podsłuchowa zamieciona pod dywan przy czym głównym problemem jest fakt nielegalnego podsłuchu, a nie biznesy omawiane przez polityków.
A co dla ludzi?

- straszenie podniesieniem podatków,

- wyższe kary z mandatów,

- absurdalne kolejki na bramkach przed horrendalnie drogimi autostradami,

- unia zabrania produkcji tego i tamtego,

- w dodatku jeszcze ZUS preferencyjny ci się kończy i od przyszłego miesiąca musisz bulić ponad 1 000 zł w próżnię.

Jak człowiek ma się czuć pewnie w sytuacji, gdy nie może ufać swojej władzy i organom porządkowym? Tu nie ma się komu poskarżyć, bo o ile nie masz siły przebicia, to na "państwo prawa" nie masz co liczyć. Urzędy rozgniotą cię jak karalucha, a nieudolność swoich ludzi zamiotą pod dywan. Prawda jest taka, że to państwo fiskalne, rządzone przez grupę kolesi. Dla jednych jest to oczywiste, ale inni dopiero to sobie uświadamiają - doświadczając absurdalnych działań aparatu państwowego, które do tej pory uważali za teorie spiskowe wyolbrzymiane przez frustratów. Co gorsze wydaje się, że taki stan rzeczy pasuje "większości wyborczej", bo cały czas skłonni są poprzeć te same osoby. Najpierw myślisz, że to z wyrachowania, potem zaczynasz zauważać, że to z głupoty.
Zagranica przestaje być rozwiązaniem, bo po zbadaniu sprawy okazuje się, że może i łatwiej tam zarobić, ale absurdy życia codziennego są takie same.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy laicyzacja jest tu dobrym określeniem tego co się dzieje - to znaczy zwiększania się odsetka osób deklarujących brak wiary, ateizm, agnostycyzm czy antyklerykalizm. Moim zdaniem to po prostu lepszy dostęp do informacji i większa świadomość, a nie laicyzacja (czyli świadome działanie władz).

Ale o jakiej informacji i świadomości piszesz? Z mojej wiedzy wynika, że kwestia istnienia lub nieistnienia Boga jest sprawą wiary, a nie wiedzy. A te "informacje" i tę świadomość ktoś przecież kreuje, i to jest działanie świadome.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

ktoś przecież kreuje, i to jest działanie świadome

 

Ale nie kreuje władza.

 

Ta wiedza była, jest i będzie, tylko kiedyś był do niej znacznie bardziej utrudniony dostęp. Obecnie ludzie stają się coraz bardziej dociekliwi, chłoną więcej informacji, domagają się wyjaśnień, dowodów i źródeł. Analizując różne przypadki są nastawieni bardziej spiskowo i przestają ufać oficjalnym teoriom, kopiąc coraz głębiej. Do tego media donoszą o poczynaniach duchownych, przez co wzmacnia się postawa antyklerykalna, a wśród młodzieży (podejrzewam, że na fundamentach lenistwa) buduje się moda na bycie niewierzącym.

Wiara tez opiera się na wiedzy. Nie wyobrażam sobie podejścia "od jutra wierzę". Jak byłeś młodszy, wierzyłeś w Świętego Mikołaja bo opowiadali Ci o nim rodzice, później Twój stan świadomości wzrósł i przestałeś w niego wierzyć. Po prostu historia o jego istnieniu stała się mniej prawdopodobna, niewygodna, mniej popularna i w końcu - nie znalazłeś dowodów na jego istnienie. To samo jest z wiarą w Boga. Jeśli pochodzisz z rodziny katolickiej, to wiarę w Boga wpoili Ci rodzice. Przy kiepskim dostępie do informacji, nie jesteś w stanie skonfrontować informacji otrzymywanych od rodziców czy duchownych w czasie lekcji religii. Obecnie dostęp do informacji jest bardzo dobry - możesz skonfrontować przekazywane Ci informacje z tym co znajdziesz w internecie. To mam na myśli mówiąc o informacji i kreowanej za jej pomocą świadomości.

Zresztą zauważ, ze znikł też autorytet rodzicielski czy nauczycielski. Tak jak kiedyś wzorcem postępowania byli rodzice czy nauczyciele (z którymi młoda osoba głównie miała kontakt), tak teraz w sieci znajdują sobie inne, lepsze wzorce. Kolejna sprawa to ogólny brak autorytetu. Kiedyś o powiedzmy Lechu Wałęsie mogłeś przeczytać sama pochlebne opinie. Dowiedzieć się ile dobrego zrobił dla Polski i Polaków, jak obalił komunę. Jak w pojedynkę dał radę zbrojnemu reżimowi. Jak dostał nagrodę Nobla i stał się najbardziej rozpoznawalnym Polakiem na świecie. Tyle wiedziałeś, bo tyle dowiedziałeś się z książek historycznych czy encyklopedii. Idealny przykład człowieka autorytatywnego, który mógłby być wzorem postępowania dla innych. Dziś w kilka minut dowiesz się o istnieniu TW "Bolka" oraz co o działaniu Wałęsy sądzą historycy IPN oraz jego koledzy, którzy z nim współpracowali. A jeśli za darmo pobierzesz z Chomika książki Cenckiewicza, to one w ogóle przewrócą Ci do góry nogami ocenę ikony Solidarności. A przecież autorytet musi być czysty i nieskalany, a jak zachować te cechy w momencie, gdy dostęp do szczegółowej biografii i ich wersji alternatywnych zawierających kompromitujące materiały jest łatwiejszy niż kiedykolwiek?

Popatrz na inne ciekawe statystyki. Rok w rok, w okolicach grudnia wykonywano sondaże, badając jak ludzie oceniają wprowadzenie przez Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego. Ponad połowa ankietowanych była za i oceniała decyzję jako właściwą! Odsetek osób popierających decyzję Jaruzelskiego był wyższy wśród osób starszych i niższy wśród osób młodszych. Ergo - najbardziej krytyczne wobec Wojciecha Jaruzelskiego były osoby urodzone wiele lat po stanie wojennym, które realia PRL znały tylko z opowieści rodziców, natomiast całą wiedzę na temat jego kulisów czerpały ze źródeł w internecie i opracowań które nigdy nie przebiły się do publicznej telewizji.

To o czym się rozpisałem, to jest dokładnie ten sam mechanizm i wynik łatwego dostępu do informacji, których poznanie pozwala przewrócić światopogląd otwartego na świat człowieka do góry nogami.

 

Niby jakie są obecnie działania władz mające na celu eliminację wpływu religii na życie społeczne?! Wygłupy Palikota na temat których wszyscy pukają się w czoło? Za czasów PRL gdy władza jawnie walczyła z wiarą, jej siła była znacznie mocniejsza niż w czasach gdy duchowieństwo mogło robić co chciało. Władza ma taką samą ochotę na eliminację religii jak na eliminację emerytur górniczych czy rolniczych. Wojujący ateiści przeważnie nie mają jeszcze praw wyborczych, a reszta o ile nie jest wierząca lub udaje, że jest wierząca ma większe problemy na głowie niż walka o niewywieszanie krzyży w urzędach.

Dlatego walką z religią elektoratu się nie pozyska. Lepiej dogadać się z duchownymi, niż z nimi walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.