Casio DW-290 - zatopienie 2007

[Oberfeldkurat Lacina 0]

Witam serdecznie;

 

jako stary "zbieracz" rusków z lat 50 miałem odpowiednie podejście do kwarców wszelkiej maści. Ponieważ jednak coraz częściej łapałem się na tym, że przy ciężkich, "mokrych" pracach  muszę zdejmować moje staruszki z łapy. Rozglądając się za jakimś odporniejszym casio (bo tanie) przypomniałem sobie, że jestem już posiadaczem 290'ki, którą znalazłem zimą 2007 roku na wysokości Rozewia na granicy fal morskich! To cudo zostało wymyte z piachu lub wyrzucone na brzeg i wciąż działało. No prawdę mówiąc działało chwilowo bo ja od razu złapałem się za poruszające się skokowo i ociekające wodą przyciski i po wciśnięciu cudem bodajże light zegarek oddał ducha.

Po wczorajszym odgrzebaniu mojego cuda w zasobach zegarkowo-złomowych odkręciłem w nim pokrywkę, wcisnąłem nieco za pękatą baterię - nominalnej nie miałem więc nie dopiąłem oryginalnego metalowego rygla (o dziwo stara bateria nie wylała!). Zegarek zakorbił! Nie działał wprawdzie przycisk "Adjust" (po rozebraniu ponownym zegarka i rozruszaniu styków i on zadziałał) a po wciśnięciu przycisku "Light" zegarek zdycha na sekundę ale działa!

Postanowiłem wymienić pasek na oryginalny i baterię na nominalną i nosić go dalej - i tu moje grzeczne pytanie: czy po wymianie uszczelki będę mógł poddawać go próbie wody? Boję się naleci mi coś przez przyciski, które dalej działają skokowo i z cichym chrzęstem. Dołączam zdjęcie zegarka, który przeleżał w piachu i wodzie morskiej pewnie minimum pół roku (dziwne, że działający piach nie wyszlifował szkła do cna).

 

Pozdrawiam

 

 

[Gość Mateusz Dąbrowski]

Jak chcesz mieć pewność, że przeżyje spotkanie z wodą, to u zegarmistrza sprawdź ciśnieniowo szczelność po wymianie uszczelki.

[Oberfeldkurat Lacina 0]

Dzięki za radę. Z moimi niczego nie musiałem robić "ciśnieniowo".