Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Gregorian

Pokaż swojego arbuza ;)

Rekomendowane odpowiedzi

To ile ten sprzedawca ich ma, że nadal sprzedaje..? :blink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może i we Włoszech jest fabryka tarcz...jak na Ukrainie ;)


Pobieda "czerwona 12" - 1-47

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od początku mi te arbuzy śmierdziały o czym pisałem wielokrotnie - obym się mylił ale kolejna partia 100 NOSów do mnie nie przemawia takie coś się nie zdarza - że niby co ... ktoś odkopał grotę pełną  NOSów ??? Dziwne to ale niech będzie że to oryginały 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc też nigdy nie wierzyłem w "oryginalność" tych zegarków z tego "źródełka".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że to oryginały i jest ich jeszcze pewnie kilka tysięcy.

Tam gdzieś po prostu został cały kontener tych zegarków. Są zapakowane w fabryczne pudełka z 1989 r, z przegródkami na 10 sztuk, z banderolami, na których są numery kontrolerów i numery partii. Włoch sprzedaje je nieustannie od kilku miesięcy, w dodatku po coraz niższej cenie, więc raczej zegarki się nie kończą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie zastanawiało z kolei...pomijając tarcze....skąd oryginalne koperty, koronki i szkła. Chciałbym kiedyś trafić taki kontener pelen Nosów...ale może niechby to były np. Rakiety w automacie :) Ale wracając na ziemię - osobiście cieszę się bardzo z każdej nabytej Slavy NOS w ostatnich miesiącach, bez względu na to czy są z kontenera czy robione współcześnie - są piękne :P


Pobieda "czerwona 12" - 1-47

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam jednego Arbuza i choć gdy kupiłem to był NOS to noszę niemal bez przerwy (na zmianę z Wostok em )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie zastanawiało z kolei...pomijając tarcze....skąd oryginalne koperty, koronki i szkła. Chciałbym kiedyś trafić taki kontener pelen Nosów...ale może niechby to były np. Rakiety w automacie :)

 

A ja nie wiem, czy to takie fajne. Po czymś takim na moment, krótszy lub dłuższy, traci się serce do zbierania. W tym wszystkim chodzi przecież o szukanie, wynajdywanie, niedostępność. Arbuz był rarytasem, teraz jest po prostu zegarkiem do odhaczenia. Mam nadzieję, że to ewenement (i pewnie jest), bo jaką miałyby wartość Rakiety czy Sławy medyczne, jeśli można by je kupić jak Perfecta w galerii handlowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie wiem, czy to takie fajne. Po czymś takim na moment, krótszy lub dłuższy, traci się serce do zbierania. W tym wszystkim chodzi przecież o szukanie, wynajdywanie, niedostępność. Arbuz był rarytasem, teraz jest po prostu zegarkiem do odhaczenia. Mam nadzieję, że to ewenement (i pewnie jest), bo jaką miałyby wartość Rakiety czy Sławy medyczne, jeśli można by je kupić jak Perfecta w galerii handlowej.

Qrde....w sumie masz rację. Jednak znalezienie kontenera pełnego zegarków z lat '80  wstanie NOS, to rzeczy niebywała i marzyła by się każdemu z nas. Tyle tylko, że zegarki rzadkie przestają być rzadkie w momencie wysypu takiego kontenera...Tracą na wartości, bo stają się dostępne i popularne.


Pobieda "czerwona 12" - 1-47

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale dzięki temu kontenerowi mam arbuza nosa, czekam tylko na zamówiony pasek do niego i go roznosuję przez kilka dni :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że to oryginały i jest ich jeszcze pewnie kilka tysięcy.

Tam gdzieś po prostu został cały kontener tych zegarków. Są zapakowane w fabryczne pudełka z 1989 r, z przegródkami na 10 sztuk, z banderolami, na których są numery kontrolerów i numery partii. Włoch sprzedaje je nieustannie od kilku miesięcy, w dodatku po coraz niższej cenie, więc raczej zegarki się nie kończą ;)

 

Może byś wstawił jakieś zdjęcia tych pudełek, banderol itp.

Z kolekcjonerskiego punktu widzenia to wartościowa ciekawostka zobaczyć takie opakowania "hurtowe" z epoki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się ale czy to problem coś takiego podrobic w dzisiejszych czasach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się ale czy to problem coś takiego podrobic w dzisiejszych czasach?

Tylko po co? Musiałoby się opłacać... A ceny współczesnych zegarków mechanicznych raczej nie wskazują, aby to było w cenie arbuzowej opłacalne :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Dlaczego mało opłacalne? A cóż to jest za koszt wykonania pieczątki i wpisania danych na papierze o specjalnej fakturze papieru "postarzałego".

Cały kontener zegarków- średnio przeliczając na nasze po 70-100zł za sztukę. W kontenerze się zmieszczą pewnie tysiące jeśli nie dziesiątki tysięcy sztuk. Czym wobec tego koszt wykonania banderoli, pudełek, tarcz.

 

Oczywiście jest to mocno naciągana teoria, ale nie da się tego wykluczyć.

 

Swoją drogą faktycznie takie nagłe wypuszczenie dużej ilości modelu który był mocno poszukiwany, zabija trochę żyłkę kolekcjonerską.

 

I żeby się taki kiedyś nie okazało, że gdzieś tam ktoś ma całe magazyny zegarków radzieckich które są obecnie ciężko dostępne i tylko czeka aż wartość ich jeszcze podskoczy i nagle po trochu zaleje rynek tymi egzemplarzami (poza nielicznymi wyjątkami białych kruków).

Wówczas okazało by się, że kolekcje wielu osób potracą na wartości, a nie ukrywajmy, że parę osób kolekcjonuje nie tylko z sentymentu ale i ze względu na wartość w przyszłości.

Edytowane przez johndeacon

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego mało opłacalne? A cóż to jest za koszt wykonania pieczątki i wpisania danych na papierze o specjalnej fakturze papieru "postarzałego".

[...] Oczywiście jest to mocno naciągana teoria, ale nie da się tego wykluczyć.

 

 

Oj bardzo mocno, zważywszy na to, że sprzedawca musiałby jeszcze te pudełka podniszczyć i spryskać jakimś środkiem (z daleka pachną starością), a na koniec... trzymać w ukryciu ;) 
99% kupujących nie wie nic o pudełeczkach, zegarki przychodzą luzem zawinięte tylko w folię, bo przecież przy zamówieniu 1 sztuki sprzedawca nie wysyła jej z pudełkiem na 10 sztuk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jakiś żart chyba. Każdy kto choć odrobinę orientuje sie w cenach czegokolwiek wie że wyprodukowanie zegarka mechanicznego takiej jakości a następnie sprzedaż w cenie kilkunastu euro to byłoby biznesowe samobójstwo. Do tego jeszcze produkcja pudełek. Wyprodukowanie samej koperty w Chinach jest opłacalne dopiero przy setkach tysięcy sztuk zamówienia. A gdzie, tarcze, wskazówki no i najważniejsze - przyzwoity mechanizm :)

Pozdrawiam miłośników teorii spiskowych ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drodzy

 

Kupiłem od gościa sporo tych arbuzów i moge też coś na ten temat napisać.

Zgadzam się z przedmówcami w 100%. Oczywiście z tymi którzy są przeciwni teorii spiskowej  ;) 

Produkowanie tych zegarków w dzisiejszych czasach mija się z celem a raczej z brakiem efektu zysku.  Koszty produkcji byłyby zapewne dużo większe niż sam zegarek. Jeżeli chodzi o opakowanie zbiorcze to dodam jeszcze charakterystyczny zapach, zapach kurzu, starości itd. Cieżko to opisać ale opakownie nie że sprawia wrażenie starego, ono po prostu jest stare

 

Mam jednak inne wrażenia czy też raczej wnioski dotyczący tych arbuzów. Ale zanim o nich napiszę - kilka faktów.

 

1. Na wszystkich moich opakowaniach zbiorczych zerwana była banderola, co śwaidczy o tym ze pudełka były otwierane

2. Wszystkie zegarki które sprzedałem ( a troche ich poszło ) po nakręceniu ruszały żwawo. Żwawo ruszają również te które mam jeszcze u siebie.

 

A teraz wniosek czy też przemyślenie.

 

1. Zegarki albo są dzisiaj składane na bazie starych, oryginalnych dostępnych części ( trochę przeczy temu cena za jaką można ten zegarek kupić ).

2. Zegarki są chyba serwisowane przed wysyłką ( wszystkie na chodzie i otwarte pudełka )

 

Kupuję sporo zegarków w tym często w stanie NOS z pudełkiem, papierami itd. 90% tych zegarków po nakręcęniu niestety ale nie rusza. We wszystkich zaschnięte są smary.

Pamiętajcie że mówimy o zegarkach które mają  ok. 20 - 30 lat.

 

Na dowód że chyba są serwisowane jeszcze jeden fakt : Jeden z kupujących poprosił mnie czy może kupić zegarek po serwisie bo chciałby go użytkować, nie ma czasu, nie zna zegarmistrzów  itd

Zaniosłem zegarek do znajomego zegarmistrza. Przy odbiorze zegarka usłyszałem że generalnie nie było co serwisować. Smary były ok, amplituda zegarka również.

Zastanawiające ??? Może to tylko czysty przypadek tego jednego zegarka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Kris....z moich kilku sztuk kupionych od Endera....jedynie jedna powędrować musiała do majstra na serwis. Pozostale śmigają aż miło i nie ma potrzeby na oddanie ich do serwisu. Potwierdza się więc chyba Twoja teoria, chociaż zastanawiająca jest ilość tych zegarków i co chwilę różne modele, chociaż jedynie arbuzy wyrosły jak po podsypaniu azotem ;)

Edytowane przez Nightdream

Pobieda "czerwona 12" - 1-47

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu nie ma miejsca na żadne teorie spiskowe,.Po prostu ktoś kiedyś miał nadzieje na zloty interes na sprzedaży sowieckich zegarków w krajach zachodnich.,zakupił w tym celu spore partie zegarków ,.interes nie wypalił,.Dlatego obecnie takie zegarki się czasami pojawiają na rynku w hurtowych ilościach i pewnie  takich ofert będzie jeszcze kilka w przyszłości.,.,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kto we Włoszech dopiąłby się kosztowo serwisując każdy mechanizm z osobna przy takiej cenie sprzedaży? Ja również uważam, że na pewno tu nie ma żadnego szwindla, zastanawiam się nawet, czy ktoś rzeczywiście to serwisował

Ja kupiłem kiedyś od zegarmistrza pudełko z damkami z końca lat osiemdziesiątych (kupił już po upadku muru, a po 1989 nikt tego nie chciał kupować, a bardzo inteligentnie, dla ograniczenia miejsca potrzebnego do składowania, wywalił wszystkie pudełka i papiery). Po zamachaniu zegarkiem samorzutnie ruszają (z zasady nie nakręcam zegarka bez przeglądu). Biorąc pod uwagę homeopatyczną cenę zakupu (poniżej kosztu przeglądu z przesmarowaniem, nawet taniego), i samą deklarację zegarmistrza, nikt tego nie serwisował. Raczej by mnie nie okłamał w tę stronę? Zegarki pod lupą nie wyglądają na otwierane, a przecież damki łatwiej pokancerować. Teza, że smary w zegarkach z roku produkcji 1989 jest wyjątkowo trwały brzmi trochę głupio, ale z braku innej ....

Zwróciliście tak nawiasem mówiąc na liczbę banderol z tego zamówienia? 500 tysięcy? To była produkcja :)


Najlepszym paliwem jest makaron

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Podobna zawartość

    • Przez pmwas
      Sława "pancernik" to zegarek, którego nie muszę przedstawiać - każdy widział, każdy wie...
       
      Zegarek zaprojektowany gdzieś w okolicach roku 1975-go, czy 1980-go, w dziwnych czasach dla zegarków mechanicznych.
      Era "kwarcowej rewolucji" postawiła dalsze istnienie zegarków mechanicznych pod znakiem zapytania (Zenith np na jakiś czas całkowicie zrezygnował z ich produkcji, a maszyny ocalały niemal cudem, tylko dzieki determinacji jednego z pracowników), a produkowane "mechaniki" często niemożliwie (i żenująco) udziwniano, np poprzez domalowanie "głosniczka" w mechanicznym budziku Poljota.
       
      Modne wówczas były także tarcze typu "TV", tzn poziome, prostokątne.
      Pancernik należy właśnie do tej grupy...
       
      Mój pierwszy kontakt z pancernikiem miał miejsce lata temu, gdy jeszcze zbierałem ruskie zegarki.
      Miałem chyba najbardziej "spektakularną" wersję, ze zgniłozieloną tarczą dopełniającą ogółu dramatu, jakim jest projekt tego czasomierza.
       
      Nie jest to najbrzydszy zegarek świata, ale to tylko dzieki istnieniu konstrukcji 'epicko', czy absurdalnie ohydnych...
       
      Za pancernikiem, którego sprzedałem wraz z całą kolekcją, przyszło mi w koncu zatęsknić i - koniec końców - kupiłem innego, tym razem z mniej obleśną, czarną tarczą.
       
      Dwa warunki, ważniejsze niż stan wizualny czy techniczny - musiał mieć arabskie cyfry i ruskie napisy...
       
      Zegarek przyszedł do mnie w przeciętnym stanie, umiarkowanie zużyty z zewnątrz i ledwo cykający.
       
      Musiałem (no nie, nie musiałem, mogłem zaniesć do zegarmistrza) zrobić mu przegląd, żeby nadawał się do użytku, co nie było zbyt ciekawa perspektywą, z uwagi na niesławny mechanizm 2427 znajdujący się wewnątrz...
       

       
      Tu w trakcie demontażu. Musiałem rozmontować go "do rosołu", łącznie z łożyskami balansu, co jeszcze pogorszyło sprawę, bo trójramienne sprężynki sowieckiego inkabloku to żaden "miód".
       
      Składanie zacząłem od tychże łożysk, by następnie przejść do - prostego i typowego - remontuaru:
       

       
      Zegarek ma prosty remontuar, za to ciekawy ćwiertnik. Nietypowy projekt kalibru 24 moskiewskiej Sławy wymusił zastosowanie - w miejsce "normalnego" cwiertnika montowanego na osi 2-go koła przekładni - elementu składającego się ze stalowego ćwiertnika napędzanego miedzianą zębatką mocowaną na wcisk.
      Zębatkę napędza bezpośrednio koło trzecie przekładni chodu. Wadą jest jego niska trwałość, bo jest miękkie i łatwo się wyciera.
       
      Teraz pora na mostek remontuaru i można mechanizm odwrócić, by kontynuować montaż mechanizmu, zaczynając od jego "znaku rozpoznawczego" - dwóch bliźniaczych bębnów sprężyny.
       
      Bębny (1) ze sobą oraz z przekładnią chodu łącza dodatkowe koła zębate (T). Dalej mamy już typową (choć nietypowo ułożoną) przekładnię chodu (2,3).
       

       
      Mamy też dość liczne koła naciągowe, zamocowane na stalowych tulejkach.
       
      Po zmontowaniu naciągu pora na koło sekundowe, wychwyt i balans.
      Zegarek ma nietypowo ukształtowaną kotwicę... zresztą... co w kalibrze 24 jest typowe???
      Tu musze się przyznać do wtopy - demontując mechanizm zaliczyłem uślizg pęsety, która zjechała z (o dziwo nieco zaklejonego) koła wskazówki godzinowej odłamując oś sekundową, Miło pracować na pospolitym mechanizmie, bo - na szczęście - znalazłem inną oś w szpargałach...
      Masz ci los - już dość długo udawało mi się uniknąć uszkadzania części, a tu takie nieszczęście...
       

       
      Mechanizm już chodzi, ma tez założony automat naciągowy. Automat, który musiał niedawno przejść remont, bo jego stopień zużycia nijak ma się do zużycia koperty. Spodziewałem się, ze będą potrzebne części (tez gdzieś mam), a tu nie - są całkiem dobre.
       
      Automat Sławy "słynie" z awaryjności, i to pomimo zastosowania nominalnie najtrwalszych, rolkowych, sprzegników.
      Po prostu elementy sa malutkie i podatne na zużycie, a brak dodatkowego sprzęgiełka (żaden wstyd, ETA też nie ma) zwiększa zużycie przy nakręcaniu ręcznym, rozpędzającym sprzęgniki do "nadświetlnej".
      Slizgowe łożysko wahnika też zresztą nie słynie z trwałości...
       
      Sam wahnik musi jeszcze trochę poczekać, a ja mocuję mechanizm w pierścieniu centrującym i rozpoczynam montaż elementów datownika.
      Zegarek posiada podwójny datownik z szybka zmiana wskazania dnia miesiąca przy użyciu przycisku (tzw. pompki).
      Elementy szybkiej zmiany zamontowane są w pierścieniu centrującym.
       
      Dzień tygodnia ustawiamy "tradycyjnie" wskazówkami, ale warto pamiętać, że można go ustawiać w obie strony, dzięki dziecinnie prostej konstrukcji (gwiazdka z zapadką).
       

       
      Wskazanie dnia miesiąca ma już bardziej skomplikowaną budowę, z zaawansowanym elementem przerzucającym wskazanie, który najpierw idzie jakby "pod prąd" przeskakując nad ząbkiem tarczy datownika, by potem ściągnąć datownik w drugą stronę. Trudno to opisać, wiec narysowałem strzałki...
       
       
       
      Datownik składa się nieprzyjemnie, ma dwie sprężynki z dużą ochota do odlatywania, więc warto mieć zapasowe części lub pokój z wykładziną i bez zakamarków
       
      Po zmontowaniu datownika - prosta, malowana tarcza z przetłoczeniem przez środek i - nieco nadgryzione zębem czasu - wskazówki i do koperty...
       

       
      Na koniec wahnik i dekiel, mocowany pierścieniem.
      Zegarek ma plastikową uszczelkę, chroniącą co najwyżej przed kurzem.
      Lepsze to jednak niż radzieckie gumowe uszczelki, zmieniające się po latach w smołę
       
      Na deklu widzimy sowiecki znak jakości (czy tez znak sowieckiej jakości, bo nie dobrej, o nie...).
       
      I oto [fanfara]…
       

       
      Pancernik w pełnej "krasie" !
       

       
      Zegarek posiada nieciekawe połączenie chromowanej koperty ze stalową bransoletą ze zwijanych, stalowych ogniw, ale muszę powiedzieć, że róznica w odcieniu na żywo nie razi aż tak bardzo.
       
      Rażą natomiast przetarcia chromu.
       
      Zegarek jest - nie czarujmy się - brzydki. Co nie znaczy, ze nie da się lubić.
      Da się i musze przyznać, że z czasem lubię go coraz bardziej.
      Nie spodziewajcie się jednak uznania "zwykłych śmiertelników".
      W najlepszym razie kogoś nim ubawicie, większość ten widok- z grzeczności - przemilczy, a niektórzy nie będą kryli obrzydzenia.
      On jest - po prostu - brzydki
       
      Ot taki to zegarek z drugiej moskiewskiej z lat 80-tych. Brzydki, przeciętny jakościowo, a przy tym wyposażony w niezawodny inaczej kaliber 2427.
      Ale czasy były - widać - inne i zegarek musiał się komuś (naprawdę czy z konieczności) podobać, bo ślady użytkowania ma znaczne.
       
      Ja po prostu nie mogłem go nie mieć. Jest tak brzydki, ze az ładny. Po prostu
       
      Dzięki za uwagę!!!
    • Gość
      Przez Gość
      20 kamieni, 1-69 , CCCP.
    • Przez rafalczapa
    • Przez rafalczapa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.