Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

waltergheist

4R36 nakręcanie koronką szkodzi??

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, niedawno stałem się szczęśliwym posiadaczem pomarańczowego Seiko Monster. Jest tam jak już zapewne wiecie 4R36, który można dokręcać koronką. Gdzieś kiedyś obiło mi się o uszy albo oczy żeby jednak unikać dokręcania koronką bo mechanizmowi to w jakiś sposób szkodzi. Czy to prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość vitriol

Na forach powszechnie funkcjonuje takie przekonanie, osobiście nie przypominam sobie żeby było to stwierdzone w dokumentacji Seiko (czy innej marki)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak u góry - w większości przypadków spotykałem się z przekonaniem, że jak można, to lepiej rozruszać zegarek zamiast dokręcać - oczywiście jeżeli posiada rotor :)

 

Z drugiej strony jeżeli mechanizm posiada opcję ręcznego dokręcania, to nie należy jej unikać jak ognia. Jeżeli chcesz ożywić zegarek na szybko, to kręć.


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nie kręcę bo szybciej mi machnąć te 3-4 razy. Seiko w miarę szybko startuje.


Myślę, że bez Słońca nie byłoby zegarów...  www.mojekrajobrazy.pl

Galeria zegarkowa: zegarekonline.pl/galeria/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu miałem w rękach instrukcję jednego seikacza (choć chyba był na 6r15) i właśnie szukałem czegoś o dokręcaniu i wyraźnie było napisane, aby nie startować zegarka z koronki. Natomiast dając możliwość dokręcania żaden producent nie napisze, że dokręcanie jest szkodliwe w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość vitriol

Jakiś czas temu miałem w rękach instrukcję jednego seikacza (choć chyba był na 6r15) i właśnie szukałem czegoś o dokręcaniu i wyraźnie było napisane, aby nie startować zegarka z koronki. Natomiast dając możliwość dokręcania żaden producent nie napisze, że dokręcanie jest szkodliwe w ogóle.

 

?

W instrukcjach do 6r15 i 4r3* jest napisane coś dokładnie odwrotnego:

If your watch is completely stopped, 
it is recommended that you manually wind 
the mainspring by turning the crown

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czytam teraz instrukcję do sumo i chyba Jakon niezbyt dobrze zrozumiał obcojęzyczną instrukcję  ;)

Producent jasno pisze że 6R można nakręcać koronką i wymienia sytuacje gdy zegarek stoi lub ma zbyt mało ruchu np podczas pracy w biurze przy biurku. Być może błędnie zrozumiałeś zapis, że wskazówka sekundnika może nie ruszyć od ruchu koronką - podczas dokręcania koronką tylko naciągamy sprężynę a nie wprawiamy balansu w ruch.

W przypadku 4R sytuacja będzie analogiczna.

Ogólnie temat bumerang a podsumowując  - jak trzeba to możemy kilka razy koronką zakręcić i naciągnąć sprężynę ale wszystko w granicach rozsądku - to automat a nie manual

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wałkowane 100x i jak zwykle będą dwa obozy.

Jest natomiast jeden niepodważalny fakt: notoryczne dokręcanie koronką zegarków do nurkowania Seiko wyciera uszczelkę w koronce.

(mechanizm po 2 latach raczej też będzie w gorszym stanie i może czekać go szybszy serwis...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problem potrzebuje do tego werka komplet balansowy. A konkretnie do brata NH35A. Prosze o pomoc, gdzie ja juz nie szukalem ZIBI Servis a niestety slabe jest zaopatrzenie w Japońskie części. Prosze wiec i z góry dzięki za pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, że nie rozumiem instrukcji, zwłaszcza pkt nr 1 oraz 4, które wskazywałyby, że trzeba odblokować koronkę (pkt 1) a potem ją zablokować (pkt 4). Pytanie tylko jak? Chciałbym mieć pewność, że dokręcanie zegarka z koronki działa. 

 

Z góry dziękuję za wyjaśnienie. Oczywiście będę wdzięczny za podanie zrozumiałej instrukcji nakręcania koronką "zdechłego" automatu dla werka Seiko 4R36. Dziękuję. 

 

 

post-101983-0-18281700-1515619705_thumb.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, że nie rozumiem instrukcji, zwłaszcza pkt nr 1 oraz 4, które wskazywałyby, że trzeba odblokować koronkę (pkt 1) a potem ją zablokować (pkt 4). Pytanie tylko jak? Chciałbym mieć pewność, że dokręcanie zegarka z koronki działa. 

 

Z góry dziękuję za wyjaśnienie. Oczywiście będę wdzięczny za podanie zrozumiałej instrukcji nakręcania koronką "zdechłego" automatu dla werka Seiko 4R36. Dziękuję. 

Odkręcasz, nakręcasz, zakręcasz.

 

Pytanie tylko jaki konkretnie model zegarka masz. Bo instrukcje są przeważnie uniwersalne do wielu modeli wyposażonych w taki sam werk i możesz w swoim po prostu nie mieć zakręcanej koronki.


Żyć to znaczy ryzykować. W przeciwnym razie, jesteś wyłącznie bierną bryłą przypadkowo zebranych molekuł, niesioną prądem Wszechświata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość vitriol

1&4 odnoszą się do diverów, gdzie trzeba koronkę odkręcić i później zakręcić.

Jeśli nie masz zegarka z zakręcaną koronką to po prostu zacznij nią kręcić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1&4 odnoszą się do diverów, gdzie trzeba koronkę odkręcić i później zakręcić.

Jeśli nie masz zegarka z zakręcaną koronką to po prostu zacznij nią kręcić.

 

 

Rewelacja. Czyli po prostu kręcić koronkę do przodu (albo jak kto woli zgodnie ze wskazówkami zegara) aż mechanizm ruszy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość vitriol

Tak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Kręcąc koronką naciągasz sprężynę a nie wprawiasz w ruch mechanizm.

W aucie kręcisz rozrusznikiem dopóki auto nie zacznie jechać? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkręcasz, nakręcasz, zakręcasz.

 

Pytanie tylko jaki konkretnie model zegarka masz. 

 

Mój model to Seiko SRP731K1 model mechanizmu 4R36 (jak w temacie) czyli jak pisał Kolega Vitriol nie jest to diver z zakręcaną koronką

 

Kręcąc koronką naciągasz sprężynę a nie wprawiasz w ruch mechanizm.

 

 

Przyznam, że nie czuję troszkę tej - jak mi się wydaje - subtelnej różnicy. Gdybyś był uprzejmy rozwinąć myśl, odnosząc się jednocześnie do pkt nr 3 z przytoczonej wcześniej instrukcji. Będę bardzo wdzięczny.

 

"Continue to turn the crown until the mainspring is sufficiently wound. The second hand will start moving." Może źle rozumiem, ale czy to znaczy: "Kręć koronką aż sprężyna będzie wystarczająco nakręcona. Wskazówka sekudy ruszy".

 

Wychodziłoby na to, że jednak dokręcanie koronką wprawia w ruch. Dlatego - jak wcześniej wspomniałem - gryzie mi się to z tym, co napisałeś, a chciałbym mieć w tej sprawie jasność. Gdyby chociaż napisali, że po nakręceniu potrząsaj  zegarkiem, to byłoby to zgodne z tym co napisałeś, ale nie ma takiej sugestii.

 

Jeśli jednak dokręcanie koronką wprawia w ruch wskazówki, to będę wdzięczny za odpowiedź, ile obrotów koronką należy wykonać. 

 

 Dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można przyjąć, że 40-50 ruchów koronką to pełny naciąg. Nie można przedobrzyć, bo to automat, jak osiągnie maksimum to wysprzęgli.


Langel 17 jewels - Bulova Accutron Automatic 63B98 - Citizen Proximity BZ1000-54E - Swatch YIS403 - Alba AEFD557

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można przyjąć, że 40-50 ruchów koronką to pełny naciąg.

 

 

Jak oceniasz, po ilu obrotach powinienem zauważyć ruch wskazówki seknudnika? Dziękuję. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak szczerze to nie wiem w ogóle w czym jest istota problemu dokręcania? Ze swojego podejścia jak i doświadczenia, uważam tę opcje tego werku jako zupełnie zbędną. 4R36 jest wręcz świetnym werkiem który startuje po dosłownie kilku machnięciach zegarkiem. Poza tym bez względu na to co mówi instrukcja, stoję 1000% za tym co mówi szanowny kolega trollu. Kierowany miłością do automatów, też uważam dokręcanie za nienaturalny sposób pracy zegarka automatycznego.

...ale to tylko moje wnioski. Ogólnie to moja rada jest taka:

ja ci radzę rób jak chcesz - ja dokręcać nie będę :)


Time matters

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój model to Seiko SRP731K1 model mechanizmu 4R36 (jak w temacie) czyli jak pisał Kolega Vitriol nie jest to diver z zakręcaną koronką

 

 

 

Przyznam, że nie czuję troszkę tej - jak mi się wydaje - subtelnej różnicy. Gdybyś był uprzejmy rozwinąć myśl, odnosząc się jednocześnie do pkt nr 3 z przytoczonej wcześniej instrukcji. Będę bardzo wdzięczny.

 

"Continue to turn the crown until the mainspring is sufficiently wound. The second hand will start moving." Może źle rozumiem, ale czy to znaczy: "Kręć koronką aż sprężyna będzie wystarczająco nakręcona. Wskazówka sekudy ruszy".

 

Wychodziłoby na to, że jednak dokręcanie koronką wprawia w ruch. Dlatego - jak wcześniej wspomniałem - gryzie mi się to z tym, co napisałeś, a chciałbym mieć w tej sprawie jasność. Gdyby chociaż napisali, że po nakręceniu potrząsaj  zegarkiem, to byłoby to zgodne z tym co napisałeś, ale nie ma takiej sugestii.

 

Jeśli jednak dokręcanie koronką wprawia w ruch wskazówki, to będę wdzięczny za odpowiedź, ile obrotów koronką należy wykonać. 

 

 Dzięki.

 

a może podejdziesz prościej do sprawy zgodnie ze starszymi mechanizmami bez dokręcania ?

 

xWn2X0Q.png

machasz kilkanaście razy prawo -lewo, ustawiasz czas, zakładasz i nosisz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Kwiatek

O! I to najlepszy sposób jaki sam również praktykuję. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak szczerze to nie wiem w ogóle w czym jest istota problemu...

 

Koledzy Burnus, Tripitcal, oraz _Kwiatek_, wybaczcie proszę, ale Wasze odpowiedzi są może na temat kolegi Waltergheista, ale do rozwiązania mojego pytania nie wnoszą nic. Dziękuje za nie w imieniu autora tematu, ale jeśli możecie chętnie posłucham odpowiedzi na moje pytanie z postu #18

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Kwiatek

Dziękuje za nie w imieniu autora tematu, ale jeśli możecie chętnie posłucham odpowiedzi na moje pytanie z postu #18

 

Nie liczyłem, ale można spróbować:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koledzy Burnus, Tripitcal, oraz _Kwiatek_, wybaczcie proszę, ale Wasze odpowiedzi są może na temat kolegi Waltergheista, ale do rozwiązania mojego pytania nie wnoszą nic. Dziękuje za nie w imieniu autora tematu, ale jeśli możecie chętnie posłucham odpowiedzi na moje pytanie z postu #18

Zatem ja zapytam z ciekawości (nie mówię sarkastycznie) co Ci da odpowiedż na pytanie po ilu obrotach koronki sekundnik zacznie pracować?


Time matters

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Podobna zawartość

    • Przez SthLike
      Witajcie,
      kupiłem swój pierwszy zegarek automatyczny, konkretnie Seiko SRPD73K1. Mechanizm 4R36. Po początkowej euforii mina mi zrzedła, gdy zauważyłem, że z zegarkiem jest coś nie tak. Mam go od trzech dni i nie miałem możliwości noszenia dłużej w ciągu dnia, ponieważ nie chciałem narażać go na warunki remontowe.
      Zgodnie z instrukcją po rozpakowaniu zegarka w piątek ok. 21 ręcznie nakręciłem koronkę. Samo nakręcanie dawało mi inne wrażenie niż przy nakręcaniu mojego mechanicznego Atlantica Worldmaster. Nie dokręciłem tez do końca, ponieważ po kilkunastu ruchach ciągle nie czułem tego końca i nie chciałem nic zepsuć (może tak ma być? w mechaniku nakręcana jest sprężyna, tutaj mechanizm?). Siedziałem do ok 24, nie wykonując przesadnie dużo ruchów ręką. Rano obudziłem się o 7, zegarek wskazywał ok. godzinę wcześniej. Całą sobotę leżał na półce, po powrocie do domu ok 21 nakręciłem go ręcznie i trochę poruszałem mechanizmem. Znowu za dużo się nie ruszałem (głównie oglądałem film), rano o 7, zegarek wskazywał godzinę 4. Nastawiłem go ponownie i przez 30 sekund ruszałem lewo/prawo. Jest 7.36, , na zegarku 7.21. Pisząc tego posta zauważyłem, że zegarek 2-3 razy zatrzymał się, ruszył gdy ruszyłem nadgarstkiem.
      Czy uważacie, że zegarek jest zepsuty? Zwracać? Czy może powinienem wykonać jakieś inne czynności rozruchowe? Czy może mogłem popełnić jakiś błąd z obchodzeniem się z zegarkiem?
    • Przez worientom
      Strona, na której sami przyznają się, że oferują"repliki". Mało tego, linkują temat: jak kupić podrobiony zegarek (sic!). Ale zdjęcia zamieszczają chyba oryginałów, z sieci? Czy da się podrobić zegarek tak dobrze, że praktycznie nie odróżni się go od oryginału? A raczej, czy opłaca się tak podrobić zegarek z tej półki cenowej, bo że da się, to wiadomo, ale da się i opłaca się wyłacznie w odniesieniu do zegarków luksusowych.
       
      A zatem... o co tu chodzi? Kopalnia podróbek nie różniących się od oryginałów? A zatem pytanie o tzw. rynek wtórny: czy bać się np. kupić monstera, który wygląda i świeci jak monster, ale sprzedawca nie ma paragonu, dokumentów i nie zna historii zegarka? Bo np. sam kupił taki od kogoś...
    • Gość fidelio
      Przez Gość fidelio
      Seiko Turtle, popularny Żółw to taki zegarek, który zawsze mi się podobał. Jakieś dwa lata temu zdecydowałem się na podstawowy model – SRP773, który przez kilka miesięcy gościł w moim pudełku. Specyficzna konstrukcja tego zegarka, a co za tym idzie przyjazny dla mnie wymiar „od ucha do ucha” powodowały, że nosiło się go bardzo wygodnie (z mojej perspektywy wygodniej niż np. Sumo). Z Żółwiem miałem jednak od początku pewien problem, bo choć uważam ten zegarek za taki, który prezentuje dobrą relację jakość/cena, będąc tym samym interesującym wyborem dla kogoś, kto szuka ciekawego divera w cenie ok. 1500-2000 zł, to jednak mój SRP773 miał dość typowy feler, związany z niecentrowaniem bezela, co wówczas bardzo mi przeszkadzało.

      Choć nie raz i nie dwa, tu na Forum polecałem Żółwia szukającym ciekawego divera w podanym wyżej budżecie, to jednak nie zakładałem, że ten zegarek jeszcze kiedyś zagości w moim pudełku. Wszystko zmieniło się kilkanaście dni temu, gdy w temacie poświęconym tym zegarkom dostrzegłem bohatera tej recenzji, czyli Seiko ref. SRPD21K1, a więc kolejny (sam już nie wiem który) wypust z edycji SAVE THE OCEAN. I przyznam, że zegarek od razu zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, pewnie dlatego, że jednak w paru aspektach różni się od typowych Żółwi.


      Pisanie recenzji zegarka, który każdy zegarkomaniak zna nie jest łatwe, bo w końcu …jaki Żółw jest, każdy widzi. Nie będę przy tej okazji sięgał do korzeni Seiko, a także pisał o tym, jaki historyczny model stanowił inspirację dla tego zegarka, bo to akurat nie jest moją mocną stroną.

      Bez wątpienia zegarek ten zawdzięcza swoją nazwę specyficznej budowie koperty, która przypomina, a jakże, skorupę …Żółwia. Boczny profil koperty jest mocno zaoblony, a przy tym wyraźnie pocięty ku dołowi, co oczywiście jest przyczyną, dla której ten zegarek tak wygodnie się nosi. Stalowa koperta tego zegarka ma aż 45 mm średnicy. Piszę aż, bo z perspektywy osoby, której nadgarstek ma obwód około 16-16,5 cm, to bardzo dużo. Jednak charakterystyczną cechą Żółwia jest relatywnie nieduży wymiar „od ucha do ucha”, wynoszący ok. 47 mm. Wymiar ten, w połączeniu z profilem koperty sprawia, że zegarek, choć optycznie całkiem spory, może być ciekawym wyborem także dla osób, które mają nieco mniejsze nadgarstki, a nie koniecznie chcą nosić divery w rozmiarze, który niektórzy mogliby uznać za damski. Wysokość tego zegarka to 13 mm. Było to dla mnie pewnym zaskoczeniem, bo optycznie wygląda to na więcej. Taki efekt wynika jednak w mojej ocenie z tego, że relatywnie gruby (wysoki) jest karbowany bezel, zapewniający bardzo dobry chwyt i możliwość pewnego nim operowania. Szerokość między uszami to 22 mm i w mojej ocenie dzięki temu całość wygląda bardziej proporcjonalnie niż w przypadku Seiko Sumo.




      Koperta tego zegarka jest co do zasady polerowana na wysoki połysk, przy czym jej górna powierzchnia, płynnie przechodząca w uszy, jest szczotkowana. To szczotkowanie, gdy chodzi o jego jakość, jest w mojej ocenie po prostu adekwatne do ceny, jaką trzeba za ten zegarek zapłacić. Nic spektakularnego, ale jednocześnie nic takiego, co mogłoby prowokować wniosek o słabej jakości tego szczotkowania. Karbowana koronka, o średnicy ok. 6,8 mm znajduje się na godzinie 4tej, przy czym nie jest ona logowana. Boczna powierzchni koronki jest szczotkowana, co odróżnia ten model od innych Żółwi, w których ta powierzchnia jest polerowana na wysoki połysk. Koronka jest oczywiście zakręcana, przy czym specyficzny profil koperty powoduje, że koronka jest bardzo dobrze zabezpieczona przed uderzeniami. Tarczę przykrywa utwardzone szkło mineralne, czyli seikowy HARDLEX. Miałem z nim już trochę do czynienia przy okazji innych zegarków od tego producenta i powodów do narzekań nie widzę, raz biorąc pod uwagę cenę tego zegarka, a dwa z tej przyczyny, że szkło zamocowane jest poniżej górnej krawędzi bezela. Oczywiście zastosowanie takiego szkła (a nie szafirowego) ma swoje uzasadnienie gdy weźmie się pod uwagę, że choć HARDLEX na pewno jest mniej odporny od szkła szafirowego na zarysowanie, to jednak z uwagi na jego większą (od szkła szafirowego) miękkość, jest bardziej odporny na uderzenia, co w przypadku zegarka, który ktoś chciałby używać nie tylko do „desk divingu”, może mieć istotne znaczenie. Ja oczywiście przy okazji obcowania z zegarkami Seiko z tego przedziału cenowego, z tym typem szkła od jakiegoś czasu zawsze się zastanawiam, dlaczego inni producenci (dotyczy to w szczególności microbrandów – np. Armida, Borealis, Nethuns czy Zelos), w przypadku zegarków w zbliżonej cenie są w stanie zaoferować szkło szafirowe, o ceramicznej wkładce bezela już nie wspominając? Dekiel oczywiście pełny i zakręcany, z typowym dla diverów od Seiko grawerunkiem oraz z podstawowym zestawem informacji. Jeśli chodzi o wodoodporność, to mamy tu WR200, a tym, co przy tej okazji mnie zaskoczyło, to dodatkowa zawieszka informująca o tym, że zegarek ten spełnia standard ISO6425:2018. To mój trzeci diver od Seiko (poza SRP773 było jeszcze Sumo, które miałem odwagę nosić na pięknym skórzanym i pomarańczowym pasku od Filipa) i pierwszy, do którego taka zawieszka została załączona.








      Wypada napisać teraz kilka słów o jednym z tych elementów, dla których ten zegarek tak bardzo mi się spodobał. Bezel. Zupełnie inny niż te, które zastosowano w większości Żółwi, a może i we wszystkich. I nie chodzi wcale o połączenie kolorów, to jest granatowego, na 2/3 obwodu i szarego (od trójkącika z kropeczką z lumą na godz. 12tej do wygrawerowanej 20ki). W tym względzie wersji kolorystycznych jest tyle, że w istocie nie ma się czym ekscytować. Tu chodzi o to, w jaki sposób wygląda wkładka tego bezela. To w dalszym ciągu aluminium, które oczywiście ma swój urok i w mojej ocenie bardzo dobrze pasuje do charakteru Żółwia, który poprzez kształt koperty przypomina przecież divery z lat 70-tych XX wieku. Nie jest to jednak gładkie aluminium, z malowanymi indeksami. Mamy tu bowiem do czynienia z wzorem, który przypomina rowki płyty winylowej i trzeba przyznać, że wygląda to bardzo dobrze, a efekt ten potęgują grawerowane indeksy (cyfry arabskie, kropki oraz kreski, oznaczające minuty). Szkoda tylko, że poza kropką na godzinie 12tej, Seiko nie zdecydowało się na wypełnienie lumą na bezelu także grawerowanych indeksów, bo wówczas całość wyglądałaby w nocy jeszcze efektowniej. Bezel jest oczywiście jednokierunkowy – 120 klików, pracuje bardzo przyjemnie, z wyraźnym choć nieprzeszkadzającym oporem, a także z delikatnym luzem. Jeśli chodzi o centrowanie bezela, względem chapter ringu, to pod tym względem na pewno jest lepiej niż w moim poprzednim Żółwiu, choć uważam, że do ideału ciut brakuje i na tym polu Seiko ma jeszcze trochę do zrobienia, w szczególności gdy przypomnę sobie, jak ta kwestia wyglądała w kilku Zelosach, które przewinęły się przez moje pudełko. Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że trudno tu mówić o oczywistych niedoróbkach, psujących radość z noszenia tego zegarka. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jak na budżetowy bądź co bądź diver od Seiko, jest ponadprzeciętnie (jak na Seiko oczywiście) dobrze pod tym względem.




      Tym co sprawiło, że od razu zwróciłem uwagę na ten zegarek jest oczywiście tarcza. Co do zasady mamy tu do czynienia z typowym dla Żółwia zestawem nakładanych indeksów, wypełnionych LUMIBRITE, a także z typowym (z jednym wszelako wyjątkiem) zestawem wskazówek. Bliższy rzut oka na nakładane indeksy ujawnia, że w odróżnieniu od innych Żółwi, w tym przypadku mamy do czynienia z bardzo wyraźnie zaakcentowanymi metalowymi obwódkami. Widziałem kilka recenzji tego zegarka i pojawiała się w nich informacja, że indeksy godzinowe są większe niż w typowych Żółwiach. Ja tego jednak nie dostrzegam, choć pisząc recenzję tego zegarka nie miałem pod ręką żadnego innego Żółwia. Proste okienko datownika znajduje się w typowym dla tej linii zegarków miejscu, czyli na godzinie 3ciej. Koło datownika w kolorze białym, co dobrze kontrastuje z kolorem tarczy. Oczywiście w tym przypadku mamy do czynienia z „day – date” (oznaczenia oddzielone są kreską w kolorze czarnym), przy czym dni od poniedziałku do piątku mają kolor czarny, sobota to kolor niebieski, a niedziela jest koloru czerwonego. Mamy oczywiście zewnętrzny chapter ring, zamocowany pod kątem, z podziałką minutową w kształcie kreseczek (co piąta kreseczka jest grubsza, przy czym ta oznaczająca początek/koniec skali minutowej jest najgrubsza). W mojej ocenie, indeksy godzinowe są całkiem dobrze (równo) wpasowane w chapter ring i nie ma za bardzo do czego się tu przyczepić.

      Sama tarcza, z typowym dla Seiko zestawem informacji (m. in. oznaczenie linii PROSPEX oraz oznaczenie wodoodporności), jest wyraźnie jaśniejsza od koloru granatowego/ciemnoniebieskiego, jaki zastosowano na wkładce bezela. Rozmawiałem na ten temat z żoną i ona stwierdziła, że tarcza jest w kolorze lazurowym, więc jej wierzę. Nie jest to jednak kolor przesadnie jasny, cukierkowy, a sam odbiór tarczy zależy w dużej mierze od oświetlenia. Skoro linia SAVE THE OCEAN, to oczywiście na tarczy musi coś się dziać i w przypadku recenzowanego zegarka tak właśnie jest. Mamy więc wygrawerowane (grawerunek nie jest zbyt głęboki, ale przy okazji dość wyraźny) nieregularne fale, dzięki czemu tarcza żyje, pięknie załamując światło słoneczne. Ten konkretny model określa się też mianem GREAT WHITE SHARK i nie potrzeba zbyt dużo czasu żeby zorientować się, z jakiej to przyczyny. I tak, w okolicach indeksy na godz. 8mej mamy wyłaniającą się z fal płetwę rekina (grzbietową), a wskazówka sekundnika to nie typowy „lolipop”, jak w przypadku innych Żółwi, tylko również płetwa rekina, tym razem ogonowa. W mojej ocenie tarcza wyróżnia się na tle innych Żółwi, także tych pozostałych z linii SAVE THE OCEAN, w czym także zasługa wskazówki sekundnika o zmienionym kształcie. Z mojej perspektywy to właśnie tarcza tego zegarka jest tym co sprawia, że ten zegarek tak bardzo mi się spodobał. Tak po prawdzie to w związku z jego zakupem już nie mogę się doczekać przyszłorocznych wakacji, nurkowania i obserwowania rafy koralowej. Żartuję oczywiście, nurkował będzie co najwyżej mój starszy syn, a i przy tej okazji Żółw, oczywiście jeśli dotrwa ze mną do przyszłego roku, raczej pod wodę nie zejdzie Jeśli chodzi o lumę, to wiadomo, jest po prostu ...topowo. Zegarek po naświetleniu może robić za latarkę






      W recenzowanym zegarku zastosowano mechanizm 4R36, łożyskowany na 24 kamieniach, zapewniający ok. 41 h rezerwy chodu. Mechanizm pracuje z częstotliwością 21 600 bhp i wedle mojej wiedzy zapewnia dokładność w przedziale od - 35 s do + 45 s na dobę. Mechanizm posiada możliwość ręcznego dokręcania i wyposażony został w „stop sekundę”. Nie należę do tych, którzy w przypadku zegarków z tego przedziału cenowego ekscytują się precyzją chodu. Póki co niczego niepokojącego nie dostrzegam, a moje wcześniejsze doświadczenia z Żółwiem pokazują, że dokładność może być na zdecydowanie wyższym poziomie.

      Żeby nie było tak różowo, to z mojej perspektywy, najsłabiej wygląda bransoleta. Dla mnie nie jest to wielki problem (kwestią czasu jest zamówienie przeze mnie czegoś od Strapcode względnie jakiegoś fajnego nato), ale dla uczciwości muszę o tym napisać. Bransoleta to pełne ogniwa (pełne są także end linki). Boczne powierzchnie ogniw są polerowane na wysoki połysk. Ogniwa są łączone na piny, czego po prostu nie cierpię i co jest dodatkowym argumentem za tym, żeby jak najszybciej zaopatrzyć się w jubilee od Strapcode

      Wewnętrzna cześć ogniw jest w całości szczotkowane. Także zewnętrzne części ogniw są na prawie całej swojej górnej płaszczyźnie szczotkowane, za wyjątkiem ich wewnętrznych krawędzi, które są polerowane na wysoki połysk. To w zestawieniu ze szczotkowanym środkiem ogniwa tworzy ciekawy efekt wizualny. Zapięcie typowe dla Seiko, w całości szczotkowane, z grawerunkiem, zapewniające możliwość czterostopniowej mikroregulacji. Jest oczywiście przedłużka nurkowa. Problemem w przypadku tej bransolety jest jej spasowanie w uszami zegarka. Pod tym względem jest po prostu słabo, co widać na jednym z poniższych zdjęć. Zlicowanie bransolety z uszami jest całkiem w porządku, jednak między bransoletą o uszami jest widoczna szpara, co powoduje, że całość nieprzyjemnie lata. Jak napisałem wyżej, ja jestem w stanie z tym żyć, bo albo będę go nosił na jakiejś bransolecie od Strapcode, a już zdążyłem się przekonać, że ich bransolety są bardzo wysokiej jakości albo założę jakieś fajne nato.











      W tytule tej recenzji napisałem, że SRPD21K1 to taki Żółw na sterydach. W mojej ocenie tak właśnie jest, a zmiany dotyczące bezela (dostępne porównania wskazują na to, że w przypadku tego konkretnego modelu wysokość bezela jest większa, dzięki czemu operowanie nim jest łatwiejsze), jego strukturalnej aluminiowej wkładki z grubym i dość głębokim o dobrze wykonanym grawerunkiem czy też te związane z innym wyglądem indeksów godzinowych tarczy, to na pewno krok w dobrym kierunku, będący swoistym powiewem świeżości w przypadku tej linii. To na pewno powody, dla których warto rozważyć zakup tego i tak bardzo ciekawego zegarka, tym bardziej, że i z jakością wykonania, wedle mojego rozeznania, także jest wyraźnie lepiej. Seiko SRPD21K1 to na pewno nietuzinkowy zegarek, z efektownie wyglądającą i pełną smaczków tarczą, który nadal jest pełnoprawnym diverem, czerpiącym pełnymi garściami z DNA całej linii. Pewnym zgrzytem jest jakość wykonania bransolety, co odnoszę do opisanej powyżej kwestii jej kiepskiego spasowania z uszami zegarka. Oczywiście zawsze w odwiedzie pozostaje możliwość zakupienia jakiejś innej bransolety, choć z drugiej strony, wydając na zegarek ok. 1500-2000 zł można już oczekiwać, że spasowanie będzie lepsze. W ostatecznym rozrachunku ten zegarek, który na pewno świetnie sprawdzi się jako towarzysze wakacyjnych podróży, czy zimnych i deszczowych jesiennych poranków, zdecydowanie polecam.

      Jak zwykle zapraszam do lektury, komentowania i uwag. Rafał
    • Przez Duchuvip
      Witam.
       
      Mam krótkie pytanie. Mianowicie używam obecnie SNZG15J1 z mechanizmem 7S36 do którego się już bardzo przyzwyczaiłem. Niestety przeszkadza mi okropnie brak ręcznego dokręcania zegarka. Doczytałem, że mechanizm 7S36 jest jednym z najuboższych w ofercie seiko i jest jego odpowiednik 4R36 z stopsekundą i ręcznym dokręcaniem...
       
      Może ktoś doradzić czy da się taką operację zamiany zrobić bez żadnych niepotrzebnych zabiegów? Ile to może kosztować? Sam mechanizm nie powinien być drogi.
       
      Pozdrawiam.
    • Przez Przebeg
      Witajcie. Zeszłego ranka kiedy podniosłem zegarek aby sprawdzić która godzina nie usłyszałem (dosyć głośnego tykania). Przyłożyłem do ucha i faktycznie dźwięk z dnia na dzień się zmienił. Nie jest to już wysoki dźwięk uderzania twardym o twarde ale wyraźnie niższy dźwięk. Jakby coś twardego uderzało o coś miękkiego. Nie jest to moje wymyślanie bo inny zegarek cyka normalnie. Tak samo było przy całkowicie nakręconej sprężynie Zegarek jest tak dokładny jak wcześniej, sekundnik chodzi normalnie. Wie ktoś może o cho chodzi? wiem że to pewnie głupa sprawa ale mi jako pedantowi to trochę przeszkadza (mech. 4R36)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.