Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

bercikk5

gdzie leży granica cenowa?

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

od jakiegoś czasu nurtuje mnie pewne zagadnienie. Chciałbym przeprowadzić kulturalną dyskusję, a nie podburzać miłośników niektórych marek ;)

Przechodząc do tematu. Jest trochę firm, które oferują nam zegarki przypuśćmy w granicach 10 tyś. zł, lecz w środku siedzi zwykła poczciwa ETA 2824 (lub co gorsza selitta sw200). Nie neguje tego mechanizmu(2824), jest solidny i sprawdzony. 

Ale jeśli porównamy jakiegoś TAG'a z mechanizmem calibre 5 i np. EPOS'em lub Fredrice Constant, to TAG wypada bardzo średnio. Nie mówię o historii marki, ani ile kto wniósł w zegarmistrzostwo. Po prostu chodzi mi co dostajemy jako klient.

Czy zegarek, w którym jest zwykła ETA 2824 (nie elabore/top/chrono) lub sellita jest rzeczywiście wart 7-10 tyś zł? Te mechanizmy można kupić w zegarkach już od nawet 1600 zł, więc co taki TAG oferuje za 10 tyś. oprócz swojej historii i znanej nazwy co nie oferuje zegarek za 2 tyś?

 

Z punktu widzenia ewentualnego przyszłego klienta, nazwa mechanizmu np. calibre 5 jest bardzo myląca. Jeśli ktoś nie jest w temacie, to mógłby pomyśleć, że jest to jakiś inny/nowy mechanizm. Sam na początku zainteresowania zegarkami tak myślałem. Jeśli ktoś wykorzystuje np. ETE, to powinno być jasno określone, że w zegarku jest ETA.

 

(TH to tylko przykład, jest trochę innych znanych firm, które sprzedają za nie małe pieniądze zegarki z SW200).

 

Zapraszam do dyskusji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dawien dawna wiadomo ze "marka" jest wliczona w cenę. I za to tez płacisz ty i ja i on ;) . Pamiętaj ze firmy rzeczywiście używają powszechnych werkow , jednakże często są modyfikowane do tego stopnia ze to juz prawie coś innego. Nie mogą tego nazwać " in house " bo baza dalej została wykonana przez kogoś innego


"....uczymy sie cale zycie , a i tak umieramy jako glupcy ..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dyskusje juz byly :)

Doprowadzily... do nikad ;)

 

Dla porownania - w Porsche montowano silniki VW a Porsche tansze ni bylo :D

 

Jak wszedzie - kupujesz "caly" produkt z logo a nie tylko mechanizm a na logo ktos wczesniej zapracowal, wiec jesli nie musisz miec znaczka Omegi czy TH, to kup inny nie gorzej wykonany a pewnie z 5 razy tanszy produkt :rolleyes:

 

ps

Eta ecie nie rowna - czesto ten sam mechanizm wyglada i chodzi zupelnie inaczej w zaleznosci jaka firma sie nim "zajela"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej przyszło żyć nam w takich czasach gdzie tak wiele firm chce wyciągnąć jak najwięcej kasy jak najmniejszym kosztem. Czyli z ładnie wyglądający zegarek z napisem Swiss lub Japan + Automatic = 90% sukcesu gwarantowane. A nim się pokapujesz o ile w ogóle to zazwyczaj jest już za późno. Nawet rejstracja na forum nie pomaga bo obrońców trufli w opozycji też będzie 50%. Trzeba przetrzeć oczy, ale często samemu jest to bardzo trudne.

 

Edyta. Pierwszy wpis naginania rzeczywistości pojawił się już nad moim. A tak cieźko nazywać rzeczy po imieniu ? Gówno zawsze będzie gównem!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdaje sobie sprawę, że mechanizm jest trochę modyfikowany. Ale raczej calibre 5 nie jest na tyle pozmieniany żeby faktycznie mógł być nazywany inaczej.

Mechanizm jest praktycznie bez żadnego zdobienia. Wiadomo nie są to piękne mechanizmy, żeby się nimi zachwycać całymi dniami, ale jakąś dekoracje mogli zrobić. Gołe mechanizmy można zaakceptować w zegarkach za 2 tyś. ale chyba można oczekiwać ciutkę więcej w zegarki 5x droższym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie " kategoryzacje marek" - premium, luxury, czy co tam jeszcze,piramidy prestiżu powstają żeby klient ety/ silnika VW/ czy co tam jeszcze w opakowaniu 10X PLN " czuł się lepiej " niż klient ety/silnika/ w opakowaniu za X PLN ...dyskusja jest trochę bezcelowa skoro zdeklarowani wieloletni przeciwnicy logo jak tylko ich stać od razu kupują Rolexa... ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym się zgodzę, jeśli ktoś jest zapatrzony w dany model i chce go, to jego decyzja. 

Ale mi chodzi żeby spoglądnąć na temat obiektywnym okiem. O ile ktoś nie jest zapatrzony w daną markę, to czy forumowicze z czystym sumieniem mogą polecać np. zegarek za 10 tyś mechanicznie odpowiadającym zegarkom za kwotę 2 tyś.? Czy sama nazwa marki i marketing aż tyle kosztuje?

 

Sami się godzimy na taki stan rzeczy. Jeśli chętnie polecamy i kupujemy marki ze względu na prestiż, a nie ze względu na to co rzeczywiście oferują, to lepiej nie będzie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Czy zegarek, w którym jest zwykła ETA 2824 (nie elabore/top/chrono) lub sellita jest rzeczywiście wart 7-10 tyś zł?"

 

Moim zdaniem żaden zegarek kwarcowy powyżej 500 zł a mechaniczny pow. 1000 zł nie obroni swojej wartości, z punktu widzenia racjonalnego. Progi cenowe opieram na cenach jakie oferują zegarki forumowe z części niezłej jakości, które są zamawiane w Chinach. Rozumiem, że za tyle da się zrobić bardzo ładnie wyglądający zegarek, dobrze pokazujący czas.

 

Niestety zegarki to nie jest świat zbudowany z kontynentów racjonalności i funkcjonalności i dlatego resztę płacisz za emocjonalną część tego produktu czyli prestiż marki i modelu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym się zgodzę, jeśli ktoś jest zapatrzony w dany model i chce go, to jego decyzja. 

Ale mi chodzi żeby spoglądnąć na temat obiektywnym okiem. O ile ktoś nie jest zapatrzony w daną markę, to czy forumowicze z czystym sumieniem mogą polecać np. zegarek za 10 tyś mechanicznie odpowiadającym zegarkom za kwotę 2 tyś.? Czy sama nazwa marki i marketing aż tyle kosztuje?

 

Sami się godzimy na taki stan rzeczy. Jeśli chętnie polecamy i kupujemy marki ze względu na prestiż, a nie ze względu na to co rzeczywiście oferują, to lepiej nie będzie. 

 

ale to zaraz zacznie się temat porady przed zakupem - a chyba nie o to Ci chodzi, żeby obiec wszystkich na cwaniaka w około ?

 

Tak masz racje, problem jest znaleźć zegarek do 10tys gdzie może mieć subiektywny pogląd, że producent włożył w niego 60% serca i kosztów - taki dobry samarytanin!

Natomiast bez problemu i na pęczki jest zegarków gdzie koszt takiego zegarka to 20-max.40% w subiektywnym odczuciu, a reszta to dopłata za dobry marketing, otoczkę i ten śmieszny prestiż. (czyli ładnie zapakowana podstawowa eta2824/Sw200)

 

Ale podziękujmy sami sobie za konsumpcjonizm, pogoń, szybko kupić jeszcze szybciej sprzedać - nie będzie zbyt wielkim nadużyciem, jeżeli napiszę, że ludzie w obecnych czasach nie szanują zegarków w znaczeniu, że nie kupują ich na lata. To był i jest swoisty strzał w kolano i podcięcie nóg dla zegarmistrzów. 

 

Producencie to zauważyli, "doceniają" i skutecznie wykorzystują - co się będą szczypać  :D  :lol:  B) (ważne, żeby przetrwał gwarancję )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to była tylko mała wzmianka ;) Nie chcę nikogo przekonywać na siłę, że ma polecać markę X zamiast marki Y, temat powstał bardziej żeby poznać zdanie innych na ten temat i dowiedzieć się, czy moja opinia jest odosobniona od opinii innych miłośników zegarków

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem nie jesteś odosobniony, starasz się zdrowo podejść do tematu - pamiętaj jednak, że jesteśmy na dość dużym stopniu uogólnienia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość McIntosh

Ale mi chodzi żeby spoglądnąć na temat obiektywnym okiem. O ile ktoś nie jest zapatrzony w daną markę, to czy forumowicze z czystym sumieniem mogą polecać np. zegarek za 10 tyś mechanicznie odpowiadającym zegarkom za kwotę 2 tyś.? Czy sama nazwa marki i marketing aż tyle kosztuje?

Nie ma na to reguły. Producent wycenia swoje zegarki według własnych kalkulacji, a resztę weryfikuje rynek. Pamiętam, że zegarek Panerai z Unitasem kosztował kiedyś 16000 zł. Zegarek Maurice Lacroix z porównywalnym mechanizmem (także Unitas) kosztował 3000 zł. Panerai notowało świetną sprzedaż, Maurice Lacroix sprzedawał się znacznie gorzej. Trudno porównywać dwa zegarki przyjmując za kryterium użycie identycznego mechanizmu. Na decyzję o zakupie składa się wiele czynników więc nie da się tego uprościć do prostych kryteriów wyboru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Wywar

Na cene sklada sie wiele czynnikow, np. projktowanie, nikomu by sie nie snilo ze duzo aparatow nikon zaprojektowal wloski projektant od samochodow Giorgetto Giugiaro :) Japonczyki zaplacili za wyglad swych puszek wielkie pieniadze :) troche odnosi sie to tez do zegarkow na zwyklej 2824 :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Czy zegarek, w którym jest zwykła ETA 2824 (nie elabore/top/chrono) lub sellita jest rzeczywiście wart 7-10 tyś zł? Te mechanizmy można kupić w zegarkach już od nawet 1600 zł, więc co taki TAG oferuje za 10 tyś. oprócz swojej historii i znanej nazwy co nie oferuje zegarek za 2 tyś?

 

 

Odpowiedź brzmi - gdzieś tak od 3 tyś złotych zaczynasz płacić praktycznie wyłącznie za metkę/logo na zegarku i jakieś dodatkowe "smaczki", detale w wykonaniu zegarka, które zauważy i doceni tylko pasjonat. Pasjonaci, jak to pasjonaci - decydują się dopłacać nawet horrendalne sumy, doceniając takie kosmetyczne różnice. Tak samo niemierzalną wartością jest postrzegany prestiż marki, za który płaci się tyle ile producent sobie zażyczy. Do pewnego stopnia ta bańka jest dmuchana przez samego producenta, ale tylko do momentu, w którym konsument uznaje za zasadne zapłacić ileś za dany zegarek. Niejedna marka próbowała się wysoko pozycjonować zwiększając ceny za swoje zegarki i rynek zweryfikował ich strategię.

 

Druga odpowiedź brzmi - wielu, zadając sobie identyczne pytanie, zaczyna kupować zegarki japońskie, gdzie nie ma ETY w środku, wszystkie mechanizmy są In-house'owe, a progi cenowe przeważnie odzwierciedlają rosnącą jakość wykonania zegarka - ostatnio te granice też się trochę zacierają przez zagrywki marketingowe i globalizację (produkcję poza granicami Japonii), ale i tak jest moim zdaniem bardziej klarownie niż u Szwajcarów.


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

granica cenowa leży tam, gdzie każdy z nas sobie ją osobiście wyznaczy ;) do takiej kwoty opłaca się kupić tą samą Etę.

Prawda , granica leży w głowie.


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z zegarkami jest jak z biżuterią czy z ciuchami, powyżej jakieś ceny płacimy głównie za logo i nasze emocje, z rozsądkiem to nie ma za dużo wspólnego :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to koledzy nie jest też troszkę tak że kupując sobie pierwszy zegarek za kwotę kilku K cieszymy się z niego jak dziecko z cukierka.

Ale po jakiś czasie przeglądając np to forum i widząc ile jest ładniejszych zegarków pragniemy czegoś ładniejszego lepszego i za razem droższego.

I wg mnie w ten sposób idziemy ku nieskończoność.

Człowiekowi jest zawsze mało taką mamy naturę.

 

A producenci na tym żerują i z cenami robią co chcą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest grupa filozofów/rewolucjonistów z misją uświadamiania. A prawda jest taka jak koledzy pisali - granica jest w głowie. Zegarek kupujemy bo nam się podoba, lubimy markę, odpowiada nam specyfikacja. Oczywiście, że Tudor jest dużo lepiej wykonany niż Certina - ale czy 8 razy lepiej? Penie nie. Jak to zmierzyć?Jednak koledzy kupują Tudory - i to nie żółtodzioby tylko doświadczeni i "oblatani" forumowicze. I co to - jelenie, "gówno" kupili? Nie - podoba im się zegarek i już. I nic do tego żadnemu z nas......

Chce Taga - bo lubię, mam kasę to kupuję - i koło tyłu lata mi czy dla kogoś zakpienie Ety w opakowaniu Tag jest nie racjonalne z punktu widzenia zastosowanych mechanizmów, technologii itp. Dla jednych kupił "gówno" dla siebie świetny zegarek, który chciał. 

Kupowanie zegarka rozkładając go na czynniki pierwsze jest tak samo głupie jak wybór biżuterii na podstawie zawartości złota. Kupuje się np żonie pierścionek taki jak się jej PODOBA, czy taki który ma najlepszą cenę do wagi i rodzaju złota i najlepiej wyceniony kamień? 
Oczywićei sa pewne granice, gdzie dojdziemy do absurdu. Ale to nadal kwestia zasobności portfela i kaprysu. Granica jest wyłącznie u każdego w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość McIntosh

Odpowiedź brzmi - gdzieś tak od 3 tyś złotych zaczynasz płacić praktycznie wyłącznie za metkę/logo na zegarku i jakieś dodatkowe "smaczki", detale w wykonaniu zegarka, które zauważy i doceni tylko pasjonat. Pasjonaci, jak to pasjonaci - decydują się dopłacać nawet horrendalne sumy, doceniając takie kosmetyczne różnice.

Piszesz bzdury. Nikt nie dopłaca horrendalnych sum do kosmetycznych różnic.

 

Tak samo niemierzalną wartością jest postrzegany prestiż marki, za który płaci się tyle ile producent sobie zażyczy.

Producent może sobie zażyczyć ile chce, wszystko weryfikuje rynek. Prestiż podlega ocenie więc jest możliwy do określenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy droższy zegarek jest z punktu widzenia racjonalności zakupem nieuzasadnionym, jeśli brać pod uwagę wyłącznie aspekt użytkowy. Ponieważ jednak takie zegarki tylko przy okazji pokazują godzinę i datę a służą głównie do pasienia ego właściciela, widzów lub obu, to granica jest pochodną wyłącznie zasobności portfela i fascynacji techniką lub historią, przy czym sam gruby portfel wystarcza żeby tą granicę przesunąć bardzo daleko, sama fascynacja już niekoniecznie.

Gdybym zarabiał absurdalnie wielkie pieniądze to kupowałbym absurdalnie drogie zegarki. Ponieważ nie zarabiam ale jednak zegarki mnie fascynują to kupuję takie, na które mogę sobie pozwolić bez kredytu, głodówki czy roku na pasztetowej, i których nie boję się założyć na rękę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszesz bzdury. Nikt nie dopłaca horrendalnych sum do kosmetycznych różnic.

 

Ty tak na serio? Nikt nie dopłaca horrendalnych sum do kosmetycznych różnic? Chcesz mi powiedzieć, że wśród pasjonatów zegarków nie ma ludzi, którzy dopłacają ogromne sumy za np. inny kolor tarczy (nazwijmy go kolorem "b") w modelu, który występuje normalnie w kolorze "a"? Nie widziałeś nigdy wersji limitowanych, które rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, mimo iż kosztują o wiele więcej, niż wersje "podstawowe" a różnią się tylko kolorystyką / nic nie znaczącymi detalami? Nie nazwałbyś tego różnicą, która z użytkowego punktu widzenia, podchodzi pod różnicę kosmetyczną?

 

Ok, to może z innej kategorii, trochę bardziej kontrowersyjny przykład.

 

Powiedzmy, że za 3 tysiące złotych możesz kupić zegarek ze stali 316l, z szafirowym szkłem z antyrefleksem, masą luminescencyjną Superluminova na markerach godzinowych, szwajcarskim mechanizmem (ETA2824-2 w wersji Elabore), WR 300m, bransoletą skręcaną na śruby z solidnym, kutym zapięciem itd.,

 

Powiedzmy, że za ~12 tysięcy złotych możesz kupić zegarek ze stali 316l, z szafirowym szkłem z antyrefleksem, masą luminescencyjną Superluminova na markerach godzinowych, szwajcarskim mechanizmem (ETA2824-2 w wersji Top), WR 300m, bransoletą skręcaną na śruby z solidnym, kutym zapięciem itd., ale ładniejszymi szlifami koperty niż w pierwszym zegarku i bardziej rozpoznawalnym logo (firmy, która ma dłuższą historię).

 
Użyte materiały, wymiary, typy mechanizmów, oferowane funkcje są identyczne. Różnice to: jakość szlifów (różnice zauważalna głównie dla pasjonata zegarków), wersja mechanizmu (elabore vs top) i logo na tarczy. Dla mnie te różnice też podchodzą pod kategorię "kosmetyczne" (oczywiście tutaj można się spierać), a to za nie klient dopłaca 9 tysięcy złotych, czyli równowartość trzech zegarków pierwszego typu.
 

 

Producent może sobie zażyczyć ile chce, wszystko weryfikuje rynek. Prestiż podlega ocenie więc jest możliwy do określenia.

 

W zasadzie napisałem to samo w poście który skomentowałeś:

 

 

 Tak samo niemierzalną wartością jest postrzegany prestiż marki, za który płaci się tyle ile producent sobie zażyczy. Do pewnego stopnia ta bańka jest dmuchana przez samego producenta, ale tylko do momentu, w którym konsument uznaje za zasadne zapłacić ileś za dany zegarek. Niejedna marka próbowała się wysoko pozycjonować zwiększając ceny za swoje zegarki i rynek zweryfikował ich strategię.

 

Więc tutaj chyba się zgadzamy? Gdy pisałem, że postrzegany prestiż marki jest niemierzalną wartością, miałem na myśli, że nie ma np. jednostek, w których można by go wyrazić. Wszystko zależy od tego, jak dana marka jest postrzegana przez klientów i czy nie przegina z próbami pozycjonowania się za pomocą wysokiej ceny.

 


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość McIntosh

Każdy droższy zegarek jest z punktu widzenia racjonalności zakupem nieuzasadnionym, jeśli brać pod uwagę wyłącznie aspekt użytkowy.

Zgadzam się, ale we wpisie MasterMinda padło stwierdzenie o dopłacaniu horrendalnej kasy do kosmetycznych różnic. Uważam to za bzdurę, bo naprawdę konkretną kasę płaci się za wielkie komplikacje. Przy czym pisząc o wielkich komplikacjach nie mam na myśli seryjnego tourbillona za kilkadziesiąt tysięcy zł tylko poważne rozwiązania konstrukcyjne takie jak np. gyrotourbillon. Myślę o skomplikowanych mechanizmach repetycji minutowej albo o wiecznych kalendarzach. To nie są kosmetyczne różnice. To jest przepaść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że główne ziarno niezgody leży w użytym przeze mnie słowie horrendalne. Być może powinienem użyć innego, lżejszego przymiotnika :)


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość McIntosh

Ty tak na serio? Nikt nie dopłaca horrendalnych sum do kosmetycznych różnic? Chcesz mi powiedzieć, że wśród pasjonatów zegarków nie ma ludzi, którzy dopłacają ogromne sumy za np. inny kolor tarczy (nazwijmy go kolorem "b") w modelu, który występuje normalnie w kolorze "a"? Nie widziałeś nigdy wersji limitowanych, które rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, mimo iż kosztują o wiele więcej, niż wersje "podstawowe" a różnią się tylko kolorystyką / nic nie znaczącymi detalami? Nie nazwałbyś tego różnicą, która z użytkowego punktu widzenia, podchodzi pod różnicę kosmetyczną?

W regularnej sprzedaży różnice cenowe nie są aż tak duże. Co innego rynek wtórny, ale ten rządzi się swoimi prawami.

 

Dla mnie te różnice też podchodzą pod kategorię "kosmetyczne" (oczywiście tutaj można się spierać), a to za nie klient dopłaca 9 tysięcy złotych, czyli równowartość trzech zegarków pierwszego typu.

 

Pisałeś o horrendalnej kwocie, a 9000 zł taką nie jest. Tyle to potrafi kosztować bransoleta do zegarka. Tak jak wyżej napisałem - cenę zegarka mocno podnoszą wielkie komplikacje. Dorzuciłbym do tego ewentualnie materiał z którego wykonano kopertę oraz bransoletę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.