Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Gondi

Balticus Helmet Diver

Rekomendowane odpowiedzi

Balticus Helmet Diver. Recenzja.

 

Nieco ponad rok temu na scenie tak zwanych microbrandów pojawiła się polska marka Balticus, która pomimo krótkiego stażu znacząco zaznaczyła swoją obecność na polskim rynku zegarkowym zyskując grono sympatyków i mniej, lub bardziej zadowolonych klientów. Debiutanckim projektem Balticusa była Szara Foka, która na mojej osobie zbyt dużego wrażenia nie zrobiła, ale jak to się mówi, nie jest ładne co jest ładne, tylko co się komu podoba, i w myśl tej maksymy zegarek znalazł drogę do serc i na nadgarstki klienteli o odmiennym od mojego guście. Po Szarej Foce pojawił się zegarek, który już w fazie prototypu wywołał nie lada poruszenie, był świeży, odważny i zgoła odmienny od tego, do czego przyzwyczaili nas rodzimi producenci czasomierzy, mowa oczywiście o zegarku, który swoją nazwę zawdzięcza mojej skromnej osobie, czyli o Gwiezdnym Pyle, którym Balticus w mojej, jak i wielu innych ocenie, wysoko podniósł sobie poprzeczkę, dlatego kolejny projekt, czyli bohater tegoż posta, mocno mnie rozczarował kiedy został oficjalnie zaprezentowany. Patrząc na Helmet Divera miałem nieodparte wrażenie, że gdzieś to już widziałem, że to taka trochę inna Szara Foka, czyli znowu nurek w typie kompresora, czyli zegarek, który nie trafia w mój gust. W takim przekonaniu trwałem do dnia, w którym Bartosz pojawił się w moim rodzimym mieście Krakowie na III Międzynarodowym Kongresie Inwestycyjnym, gdzie prezentował produkty swojej marki, a przy okazji dało nam to możliwość by się znowu spotkać po marcowej imprezie Czasoholików w Kielcach, na której świętowaliśmy dwulecie powstania grupy. Stojąc i dyskutując przy schludnej gablotce, w której wyeksponowane były Balticusy czas szybko upływał, aż nastał moment, w którym przyszło nam się pożegnać, ale nim to nastąpiło otrzymałem od Bartka Helmet Divera do testu, a w zasadzie dwa Helmet Divery, bo model ten występuje w dwóch wersjach kolorystycznych. Do wyboru mamy zestawienie jasnej tarczy z kombinacją kolorystyczną potocznie zwaną "pepsi" na wewnętrznym obrotowym bezelu albo czarnej, emaliowanej tarczy z czarnym bezelem przełamanym kontrastującym kolorem limonki. Obie wersje poza zestawieniem kolorystycznym różni również rozmieszczenie elementów pokrytych lumą, w wersji "pepsi" tarcza pokryta jest w całości masą luminescencyjną natomiast w wersji czarnej lumą pokryto indeksy godzinowe oraz "limonkową" część bezela. Różnice, oraz to jak prezentuje się luma można bez problemu znaleźć w sieci, ja ze względów technicznych zrezygnowałem ze zdjęć obrazujących ten element natomiast mogę napisać, że masa świeci bardzo efektownie i intensywnie po naświetleniu, niestety efekt ten nie utrzymuje się tak długo, jak by się tego chciało, jednakże odczyt aktualnego czasu w nocy nie sprawia problemu nawet po kilku godzinach od naświetlenia, więc można postawić za ten element plusa. Na plusa zasługuje również sama tarcza Helmet Divera, niezwykle czytelna, przejrzysta i prosta, choć niepozbawiona smaczku, a za taki należy przyjąć fakt, że mamy do czynienia z tarczą wykonaną w stylu "sandwich" kojarzonym przede wszystkim z czasomierzami oferowanymi przez Panerai, czyli indeksy godzinowe są zagłębione, czy też wycięte w tarczy. Nad indeksem godziny czwartej znajduje się niewielki datownik, który na początku godził w moje poczucie estetyki, jednak z czasem przestał mi przeszkadzać. Wracając jeszcze do różnic na tarczy należy zaznaczyć, że w zależności od wybranej wersji indeksy minutowe są albo wykonane czarnym nadrukiem (w wersji "pepsi"), albo pokryte lumą (w wersji "limonka"), dodatkowo zegarki różnią się kolorem wykończenia grotów na wskazówkach sekundowych i dodawanym do kompletu gumowym paskiem. Decydując się na zakup Helmeta zegarek trafia w nasze ręce w prostym, materiałowym opakowaniu zamykanym na zamek błyskawiczny, które skrywa poza zegarkiem na bransolecie wspomniany wyżej pasek oraz dokumentację.
Nim przejdę do elementu, który tak naprawdę pchnął mnie do poczynienia tegoż tekstu, a mianowicie do oceny użytkowania Helmeta z perspektywy wątłego nadgarstka, wspomnę o kilku parametrach technicznych, które na dobrą sprawę można znaleźć bez problemu na stronie producenta. Sercem zegarka popychającym wskazówki do przodu jest japońska myśl technologiczna w postaci mechanizmu Miyota 9015, jest to werk z naciągiem automatycznym z możliwością "dokręcania" z pozycji koronki, wyposażony w funkcję tzw stop sekundy i szybkiej zmiany daty. Nie ma co się zbytnio rozwodzić, sprawdzona konstrukcja powszechnie stosowana przez wielu producentów. Jak już sama nazwa modelu wskazuje, Helmet Diver jest nurkiem w stylu klasycznego "compressora", o czym już wcześniej wspomniałem, a co za tym idzie musi oferować wodoszczelność na odpowienim poziomie, i tak też jest, bo producent deklaruje ów parametr na poziomie trzystu metrów (oczywiście jest to parametr podany przy uwzględnieniu ciśnienia statycznego), co pozwala na profesjonalne nurkowanie z butlą tlenową. Wysoki poziom szczelności zapewnia zakręcana koronka oraz zakręcany, pięknie zdobiony tłoczonym motywem hełmu nurka dekiel. Warto podkreślić, że ten element stoi na bardzo wysokim poziomie, wykonania motywu nie powstydziłyby się bardziej uznane marki. Poza tym na deklu zawarta jest informacja o użyciu szafirowego szkła, poziomie wodoszczelności, o rodzaju mechanizmu oraz o limitacji, bo zarówno "pepsi", jak i "limonka" są limitowane do stu sztuk i każdy zegarek ma wygrawerowany swój indywidualny numer. Jak przystało na "kompresora", zegarek wyposażono w dwie koronki, pierwsza nastawcza i logowana literką "B" umiejscowiona jest na wysokości godziny czwartej, druga odpowiedzialna za operowanie wewnętrznym bezelem znajduje się na godzinie czternastej, co ważne, przez cały okres obcowania z zegarkiem nie zdarzyło się, by bez mojej ingerencji nastąpiło przesunięcie bezela i za ten element należą się słowa pochwały, bo koronka pracuje z odpowiednim oporem,  a w przypadku Szarej Foki ten element zawodził. Miłym dla oka akcentem jest okalający ową koronkę pierścień w kolorze czerwonym przy wersji "pepsi" i limonkowym w przypadku wersji z czarną tarczą. Niby nic szczególnego, a cieszy.
Przyszedł czas na najważniejszy dla mnie aspekt, który w założeniu stanowić ma meritum tego tekstu, mianowicie chodzi o gabaryty koperty. W dzisiejszych czasach panuje moda na duże zegarki, co w przypadku osób, które dysponują nadgarstkiem zbliżonym do mojego, czyli liczącego sobie około siedemnastu centymetrów w obwodzie, stanowi nierzadko problem w podjęciu decyzji o zakupie zegarka, który nam się podoba. Ta część recenzji kierowana jest właśnie do tych osób, które chciałyby nabyć Helmet Divera, ale mają obawy, czy zegarek nie okaże się na nie za duży. Oczywiście można próbować przekonać się o tym na własnej skórze, ale biorąc pod uwagę fakt, że Balticus to microbrand, który ma ograniczoną dystrybucję w punktach stacjonarnych, taka możliwość nie jest dana każdemu potencjonalnemu klientowi. W podjęciu decyzji o wejściu w posiadanie mogą pomóc opinie użytkowników, które pojawiają się na fotach i grupach dyskusyjnych. Tak było w moim przypadku, gdy rzecz szła o Seiko SBDC „SUMO”, to właśnie dzięki recenzjom i opiniom użytkowników zdecydowałem się na jego zakup, chociaż szerokość koperty wynosząca 45mm bez koronki budziła we mnie grozę. Jak się okazało niesłusznie, bo zegarek mimo solidnych gabarytów układał się na moim przegubie bardzo przyzwoicie i nie miałem poczucia, że wyglądam jak mały Jasio z dużym piwem. Czy tak samo jest w przypadku omawianego Helmet Divera przekonacie się poniżej.
Koperta zegarka liczy sobie w kłębie 44 milimetry, co jest wartością stosunkowo dużą, a patrząc przez pryzmat lichego nadgarstka wręcz olbrzymią, dodatkowo obawy o wygodę użytkowania potęguje bransoleta, która przymocowana jest tak, że pierwsze ogniwa łączące ją z maskownicami lekko odstają nim konstrukcja zagnie się ku dołowi. Tak, niestety moje obawy się potwierdziły, Helmeta na bransolecie sobie nie ponoszę, bo całość konstrukcji, bądź co bądź spójnej i dobrze spasowanej, wystaje w sposób zauważalny poza obrys mojego nieszczęsnego nadgarstka. Mały Jasio tego piwa nie wypije. Na szczęście w sukurs przychodzi dodawany do kompletu gumowy pasek w stylu rally. W tym momencie pojawia się dylemat, który zegarek wybrać do testu, "pepsi" czy "limonkę", po chwili zastanowienia wybór padł na ten pierwszy. Szybka zmiana bransolety na niebieski pasek (choć nie do końca kolorystycznie dopasowany, bo odcień niebieskiego znacząco odbiega od tego zaimplementowanego na bezelu) i okazuje się, że Helmeta da się nosić, co więcej, da się go nosić komfortowo pomimo 44-ech milimetrów szerokości. Po raz kolejny okazuje się, że wartością decydującą tak naprawdę o tym, jak czasomierz układa się i prezentuje na nadgarstku jest wysokość od ucha do ucha (lug to lug, l2l), oraz sposób wyprofilowania samych uszu. W przypadku Helmeta l2l oscyluje w granicach 51mm, a uszy są krótkie i delikatnie zagięte ku dołowi, dzięki czemu nie odstają od nadgarstka, i co dla mnie najważniejsze,bryła koperty nie wystaje poza jego obrys. Sama koperta jest również niewysoka, dzięki czemu optycznie zegarek sprawia wrażenie bardziej proporcjonalnego w odbiorze wizualnym względem lichego nadgarstka. Patrząc na czasoholicką limitkę Gwiezdnego Pyłu i przyrównując ją bezpośrednio do Helmeta miałem wrażenie, że jest zegarkiem większym mimo tego, że jej szerokość jest o dwa milimetra węższa. Takie złudzenie optyczne jest wynikiem różnicy grubości kopert,a czasoholicki Gwiezdny Pył to kawał tłuścioszka. W kwestii samej jakości koperty, nie mam większych zastrzeżeń, wykonana jest bardzo przyzwoicie, jej boczne powierzchnie są polerowane na lustro, tak samo jak luneta, a górna delikatnie szczotkowana część uszu przełamuje sterylność gładkich powierzchni. Napisałem, że zegarek użytkuje się na pasku komfortowo, bo tak co do zasady jest, natomiast komfort ten od czasu do czasu obarczony jest dyskomfortem wynikającym z wbijającej się w ciało klamerki, która jest niefortunnie wyprofilowana, a w zestawieniu z ostrymi rogami daje o sobie znaki i zostawia ślad. Fakt ten zgłosiłem Bartkowi przy okazji luźnej rozmowy, na co otrzymałem odpowiedź zwrotną w postaci prawdy starej jak świat-nikt nie jest doskonały. Tak, nikt i nic nie jest doskonałe, Helmet Diver również taki nie jest, bo abstrahując od tego, że w ostatecznym rozrachunku decydując się na jego zakup otrzymujemy generalnie porządny zegar, to jednak można zauważyć pomniejsze niedociągnięcia w wykończeniu niektórych elementów, zaznaczam jednak, że przy normalnym użytkowaniu są to sprawy w zasadzie niezauważalne. W "pepsi" wskazówka minutowa na czubku była niechlujnie wykończona, co prawda zauważyłem to dopiero na zdjęciach, niby pierdoła, ale jednak, w przypadku "limonki" nic takiego nie miało natomiast miejsca. To, co wspólne dla obu wersji i należy postawić za to niewielkiego minusa Helmetowi, to niedoskonałość w spasowaniu markerów wewnętrznego bezela z indeksami na tarczy. Po prostu nie licują ze sobą, co widać. Nie jest to rażąco widoczne i nie psuje odbioru zegarka przy normalnym użytkowaniu, ale osoby bardziej wrażliwe na zachowanie symetrii mogą popaść w stan bliżej nieokreślonej histerii, czy nabawić się nerwicy natręctw próbując idealnie pokryć markery z indeksami. Swoją drogą nie ma sensu zbytnio narzekać, bo nie takie marki jak Balticus nie radzą sobie z tą materią.

Podsumowując, Helmet Diver, który wcześniej do mnie nie przemawiał, po tygodniu użytkowania zaskoczył mnie pozytywnie i chociaż pozostaje w kręgu zegarków, których nie kupię, bo to nie moja bajka, to jednak osobom, które są zainteresowane jego nabyciem, a mogłyby ze mną założyć Klub Wątłorękich, mogę śmiało rzec: "bierz, w zestawieniu z paskiem nie ma się czego obawiać", a jeśli nie dysponujesz solidnym nadgarstkiem, a gabaryty zegarka z bransoletą cię nie odstraszają, to cóż, smacznego piwa Jasiu, na pewno się nie zawiedziesz.

 

 

Pozdrawiam.

Łukasz

 

P. S. Na ostatnim zdjęciu można zobaczyć jak Helmet prezentuje się damskim nadgarstku.

 

 

post-68844-0-93917400-1494345121_thumb.jpg

post-68844-0-29521400-1494341571_thumb.jpg

post-68844-0-77832400-1494341563_thumb.jpg

post-68844-0-56359500-1494341551_thumb.jpg

post-68844-0-43223700-1494341548_thumb.jpg

post-68844-0-94640200-1494341566_thumb.jpg

post-68844-0-88962800-1494341545_thumb.jpg

post-68844-0-37979000-1494341554_thumb.jpg

post-68844-0-76912800-1494341556_thumb.jpg

post-68844-0-96691600-1494341574_thumb.jpg

post-68844-0-20161200-1494341559_thumb.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tajemnica  :ph34r: 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.