Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Master Yoda

Himalaje

Rekomendowane odpowiedzi

Kilka dni temu tragedia, ginie polski wspinacz....po bohaterskiej akcji ratunkowej uratowana zostaje kobieta.

Dziś znów polska ekipa tam wchodzi, dziś też zdarza się drugi wypadek podczas tego wejścia....

Rozumiem pasję, uzależnienie, ale......

Czy znów rodziny mają opłakiwać pasjonatów a internet zbierać pieniądze dla rodzin?

 

Taka lużna uwaga.....


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luźna, czy nie. Przede wszystkim prawdziwa. Mnie jak pociąga latanie, to mam modele samolotów i nie tylko i "latam". A ci "de..... le" zostawiają żony, dzieci, matki i ojców, i lezą na śmierć. Narażają siebie, innych i mają to gdzieś, bo ambicje najważniejsze. Powinni tego zabronić!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodziny to akceptują. Zrzucają się Ci co chcą. Każdy ma swój rozum. Ja osobiście nie rozumiem gdy chce się coś zrobić za wszelką cenę, ale nie jestem się w stanie postawić na ich miejscu. Tam też są indywidualiści. Jedni bardziej lub mniej ryzykują. Jestem w stanie natomiast zrozumieć, że to potrafi uzależnić.

 

Bardziej natomiast denerwuje mnie komentowanie wybitnej akcji ratunkowej przez ludzi, którzy kilka tygodni wcześniej byli eskortowani ze spaceru po Tartach... Bo uwaga, nie spodziewali się że w górach, gdy zachodzi słońce to robi się ciemno, a zimą nie ma tam dodatnich temperatur. Lub innych, którzy uważają że w górach 1km w te czy we wte to jest pikuś..

 

Nie podoba mi się postawa tej wspinaczki, która zamiast chwilę zamilknąć to komentuje wydarzenia tylko przed wybranymi mediami. Najpierw dziękuję pakistanczykom, potem daje sygnały, że Czapkina można było uratować. Babka ewidentnie wszystko mówi nadal pod wpływem emocji. Dla dobra wszystkich powinna zamilknąć w tym momencie.

 

Ich wejście na Nange było po bandzie, wiedzą to wszyscy, którzy mają jakiekolwiek doświadczenie z himalaizmem. Ponioslo ich trochę, zaczęli popełniać błędy. Nie nam to oceniać.

 

Tyle ode mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Nazywanie ich "de..... le" to w mojej ocenie lekka przesada... To tak jakby nazywać w ten sposób pionierów latania, czy tych, którzy brali udział w załogowych lotach kosmicznych... Ja rozumiem, że można mieć tego typu pasje, a za tym jakieś wewnętrzne imperatywy, które powodują, że chce się zdobywać to, co dla przeciętnego zjadacza chleba jest niewykonalne, a czasami i ...nienormalne. Lezą na śmierć? Nikt, kto tam idzie, nie idzie z taką myślą. Idzie bo liczy na to, że wróci. Inaczej by nie szedł. To trochę tak jak ze złodziejem, który kradnie m. in. z tego powodu, że liczy na to, iż nie zostanie nakryty "z licem"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z fidelio, że nie można nazwać ich debilami. To tak, jakby powiedzieć o nas - maniakach zegarków - którzy posiadają kilkadziesiąt zegarków i wciąż kupują nowe, może nawet nie dbając o domowy budżet. To pasja, inna, dużo bezpieczniejsza, ale zawsze pasja, czyli coś, co zazwyczaj ze zdrowym rozsądkiem ma niewiele wspólnego...


LOGO12 (Kopiowanie).png  KMZiZ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Kolego @Walter_87, ja w swoim poście chciałem też o zegarkach napisać i o "zegarkoholikach", ale coś mnie powstrzymało :-) Wszelako to prawda, bo nawet u mnie w rodzinie są tacy, którzy z niejakim ...politowaniem przygladają się moim zegarkom nie rozumiejąc, jak coś tak niepozornego jak zegarek, można mieć w liczbie większej niż ...JEDEN ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie słyszałem by pasja zegarkowa doprowadziła kogoś do śmierci.....dodatkowo narażała na nią postronne osoby.


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu tragedia, ginie polski wspinacz....po bohaterskiej akcji ratunkowej uratowana zostaje kobieta.

Dziś znów polska ekipa tam wchodzi, dziś też zdarza się drugi wypadek podczas tego wejścia....

Rozumiem pasję, uzależnienie, ale......

Czy znów rodziny mają opłakiwać pasjonatów a internet zbierać pieniądze dla rodzin?

 

Taka lużna uwaga.....

Tak na luźno, podzielam Twój punkt widzenia.

Nie przez przypadek zimą mało kto tam idzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Ale do nieszczęść różnego rodzaju pasja zegarkowa pewnie może doprowadzić, bo łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której zegarki ...przysłaniają cały świat ;-) A śmierć... Cóż, powyżej 7000-7500 mnpm. to "strefa śmierci" i w tym kontekście śmierć jest naturalną częścią himalaizmu...

Niezwykłe przy tym jest to, że zdecydowana większość nieszczęść w himalajach wiąże się ze schodzeniem ze szczytu, a nie ze zdobyciem tegoż... Ostatnio w Trójce, w piątkowe południe, był wywiad z A. Bieleckim, pewnie z odtorzenia /to pewnie stąd, że radio włączyłem w trakcie tego wywiadu/. Oczywiście było nawiązane do Broad Peaku z 2013 roku... Bielecki sam się zastanawiał, jak by to się skończyło, gdyby on, schodząc już ze szczytu, zawrócił m. in. Berbekę, który wówczas był dopiero w drodze na szczyt? Czy nawet wiedząc, jakie to w tym momencie niebezpieczne mamy prawo, a może obowiązek działania i odwodzenia drugiego człowieka od zrobienia czegoś, co jest jego największym marzeniem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem różne pasje, nawet te ryzykowne i kosztowne.

 

Ale nie pochwalam takich zachowań, gdy człowiek mając np. żonę i małe dzieci, przedkłada swoją pasję nad dobro rodziny. Zaweźmie się taki, że zdobędzie jakiś zabójczy szczyt, w najbardziej zabójczych warunkach pogodowych, zostawia dzieci i partnera, ryzykuje śmiercią, niedotlenieniem mózgu i odmrożeniami/amputacją kończyn, by udowodnić coś sobie i światu. A jak nie udowodni, to ktoś musi najczęściej lecieć mu z pomocą, też ryzykując życiem...

 

W wielu przypadkach można tu się dopatrzeć uzależnienia podobnego dla narkomanów - zresztą wielu z tych ludzi to np. byli heroiniści, którzy rzucają nałóg, ale później chcą być high tyle że dosłownie (jak i wielu sportach ekstremalnych).

 

Porównywanie pasji zegarkowej do tego moim zdaniem jest na wyrost. Zastawianie majątku, czy ryzykowanie rodzinnego budżetu dla kupna zegarków - to chyba nie jest standard wśród nas i jako taki powinien być tak samo krytykowany, jak każda inna forma ekstremalnego "zaangażowania" w każdej innej pasji.


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Ja w swoim poście nie tyle porównałem, co raczej wskazałem na to, że i pasja zegarkowa też moż mieć zgubne skutki... Zresztą dotyczy to każdej pasji, która jest w stanie przerodzić się w obsesję :-) A co do odniesień związanych ze swego rodzaju uzależnieniem, w przypadku himalaistów, to jest w tym bardzo dużo racji... Urubko, który brał udział w wyprawie, jaka w 2003 wlazła na K2 najwyżej zimą obiecał swojej żonie, żw więcej na tą górę nie polezie... A co się stało, polazł znowu... Trudno to tłumaczyć inaczej, jak właśnie swego rodzaju uzależnieniem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie bawi przesuwanie granicy i celowe utrudnianie sobie tych wspinaczek. Probuja zdobyc k2 zima bo latem juz zbyt latwe? Co dalej? K2 zima boso? Potem nago, potem na szczudlach? Przeciez to bylo by wrecz smieszne gdyby ludzie przy tym nie gineli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co mieszacie się w życie innych? Wy jesteście ich żonami, dziećmi, nimi samymi? Oni po prostu czują wolność dopiero w górach, tam są w swoim żywiole. Jest to niebezpieczne, ale nie aż tak jak się ludzią wydaje. Czy słyszymy o dziesiątkach zmarłych himalaistów każdego roku? A czy słyszymy o setkach, jak nie tysiącach pijanych kierowców doprowadzających do wypadku i zabijających dzieci? To jest prawdziwy problem, zostawmy ludzi którzy chcą żyć po swojemu, jasne, że nie jest to fajne, kiedy ktoś zostawia swoje dzieci, to przykre... Ale on nie idzie w góry z myślą, że umrze. Czy jadąc autem żegnasz się z swoimi bliskimi? A powinieneś, skoro rocznie tyle osób umiera na drodze... Zdaję sobie sprawę, że himalaizm uprawia o wiele mniej osób, ale i tak wypadków nie jest tak dużo jak myślimy. Najbliżej moim spostrzeżeniom jest Fidelio. Sądzicie, że zegarki nie prowadzą do śmierci? I macie rację :D Ale to nie zmienia faktu, że potrafią szkodzić. Sami pomyślcie ile razy mieliście wyrzuty sumienia, że mogliście lepiej wydać pieniądze, że w sumie można było coś żonie kupić, nie mówię, że każdy tak ma, ale część na pewno. Z resztą parę razy słyszałem tutaj o zegarkach na raty, a to pokazuje, że jesteśmy w stanie nadwyrężyc budżet. Wracając do wspinania, nie, nie powinno się tego zakazać. To nic nie zmieni. Będą nadal się wspinać, tyle że nie będą mieli sponsorów i będą to robili mniej bezpiecznie...

 

Wysłane z mojego PRA-LX1 przy użyciu Tapatalka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem w zeszłym roku na babiej górze i jak dojeżdżaliśmy już na miejsce i kolega mi pokazał szczyt i ze tam mamy się drapać to mi się odechciało :)Mówię to wy idźcie ja ja sobie posiedzę w aucie ewentualnie podeptam sobie u podnóża góry :) Szczyt zdobyłem i byłem przeszczęśliwy ale w himalaje bym się nie odważył nawet jakbym w totolotka wygrał i miał sztab ludzi kole siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie nigdy góry jakoś nie ciągnęły, ale muszę przyznać, że satysfakcja z wejścia na szczyt jest... To jest coś nieziemskiego ;)

 

Wysłane z mojego PRA-LX1 przy użyciu Tapatalka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie - bierzcie pod uwagę że himalaiście (między innymi) to ludzie totalnie uzależnieni od adrenaliny.

Każdy ma swój punkt widzenia i każdy podchodzi do tego inaczej. Ja nigdy nie lubiłem chodzić po górach (pisze o tych naszych )

Ale himalaistów podziwiam i rozumiem pasję robienia czegoś czego jeszcze nikt i nigdy nie zrobił. 

Skok na bungee czy ze spadochronem to też ryzyko i tez dostarcza adrenaliny ale chyba bardziej rozumiem tych co idą na ośmiotęczniki. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

To uczucie, doznanie "nieziemskiegi", pcha także himalaistów do przodu... Tylko im dla doznania tego uczucia potrzebne są właśnie takie szczyty, ze zdobywaniem których wiąże się już ryzyko spotkania ze śmiercią...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie w przeciwieństwie co do niektórych nie bawi ale przeraża jedna z naszych cech narodowych czyli „moralizatorstwo” i nieodparta chęć oceniania innych. Pokazywanie jak ma być a nie jest i mylenie braku zrozumienia z brakiem akceptacji .... To decyzje tych ludzi mających pasje i ich rodzin....nikt nie ma prawa ich oceniać.

Jedna z moich pasji jest żeglarstwo i sporty samochodowe, bardziej niebezpieczne od pasji przyjaciela który zajmuje się modelarstwem.... nie dzieli nas to, przeciwnie czego wszystkim życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja góry lubię prawie co roku jestem Wisła i te strony ale tak pospacerować podychać świeżym powietrzem na czantorię wyciągiem a z powrotem pieszo i popluskać się w rzece,Rozumiem pasja, ryzyko ,adrenalina ale za cenę życia to nie dla mnie.Ja po pochylniach dość na grubie się nachodziłem a nie raz z jakimiś ciężarami.Ale jak kto lubi to czemu nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie góry są dla ludzi . Różne góry dla różnych ludzi i wszystko .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znasz, nie oceniaj! :D

 

Gdyby wychodzić z takiego założenia, człowiek nie mógłby normalnie o czymkolwiek porozmawiać. Ja wiele rozumiem, wiem lub podejrzewam, dlaczego ludzie robią różne rzeczy - co nie znaczy że zgadzam się z ich tokiem rozumowania, pochwalam itd.

 

"Po co mieszacie się w życie innych?" - czy mówienie, że czegoś nie pochwalam, znaczy, że się mieszam w czyjeś życie? Przecież nie dzwonię do Pakistanu, by nie organizowali dla kogoś akcji ratunkowej, "bo sobie zasłużył" itp. podejmując takie a nie inne decyzje.

 

Myślę, że sedno jest gdzieś indziej. Żyjemy w dobie wszechobecnych mediów i wielu ludzi wnerwia robienie afery z "dramatu" ludzi którzy na własne życzenie ryzykują życiem. Maglowanie w TV 24h, krzykliwe nagłówki typy "dramat na K2!".

 

Dramat to tak jak napisano jest na polskich drogach, a nie na K2. Dramat jest w Afryce, gdzie codzienne życie milionów ludzi przypomina piekło, a nie w Himalajach gdzie ktoś dla adrenaliny i pobicia rekordu własnych granic na własne życzenie podejmuje się ryzyka.


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako pasjonata rozumiem pasję innych, jak faktycznie jeszcze rodzina to akceptuje i przy niebezpiecznych zajęciach jest zabezpieczona finansowo to ok.....

 

A tu często bywa że bliscy "muszą" się zgodzić, i jak w ostatnim przypadku , rodzina pozostaje bez środków do życia.....

Piotruś Pan to nie postawa głowy rodziny....


 

tak.


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@SzymonJestem

Drogi imienniku, 

Jak bardzo miło mi napisać, że bardzo się z Tobą zgadzam. Przybijam Ci zdalnie piątkę, bo jestem podobnego zdania.

 

A mnie w przeciwieństwie co do niektórych nie bawi ale przeraża jedna z naszych cech narodowych czyli „moralizatorstwo” i nieodparta chęć oceniania innych. Pokazywanie jak ma być a nie jest i mylenie braku zrozumienia z brakiem akceptacji .... To decyzje tych ludzi mających pasje i ich rodzin....nikt nie ma prawa ich oceniać.
Jedna z moich pasji jest żeglarstwo i sporty samochodowe, bardziej niebezpieczne od pasji przyjaciela który zajmuje się modelarstwem.... nie dzieli nas to, przeciwnie czego wszystkim życzę.

 

O to to! Też mnie to przeraża, a najlepsze jest to, że najczęściej najwięcej głosu "eksperckiego" zabierają ludzie nie mający pojęcia o tematyce. A w sytuacji takiej jak miała miejsce ostatnio (zginął człowiek, drugiego ledwo odratowano z wielkim poświęceniem i determinacją ratowników), to bardzo chciałbym, żeby ludzi było stać po prostu na to, żeby milczeć.

 

Ja trochę pęd w góry rozumiem, bo sam w góry chodzę. W zeszłym roku Pireneje z namiotem, robiłem podejście na Monte Perdido i niestety musiałem odpuścić ostatnie podejście, bo po prostu wolałem nie ryzykować. Ale jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa w kwestii tego szczytu ;)


Instagram: @my.nickname.was.taken

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nikt o technice zdobywania szczytów nie pisze,  tylko o zasadności tam włażenia , tu, w przypadku gdy ryzyko jest  większe niż " zwyczajnie".


A gdyby ratownicy ponieśli śmierć, to co? , też się nie znali?


I czemu milczeć?, to wolny kraj i każdy może w kulturalny sposób wyrazić swój punkt widzenia.


Według mojej opinii ma co chciał, okaleczając dodatkowo bliskich.

Inna sprawa gdyby ich nie posiadał, wtedy wolna wola.....


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

I czemu milczeć?, to wolny kraj i każdy może w kulturalny sposób wyrazić swój punkt widzenia.

 

Nie wiem czy przeglądałeś internet w czasie trwania akcji ratunkowej, ale tego zdecydowanie zabrakło. I dlatego uważam, że ludzi powinno być stać na to, żeby milczeć - bo często kulturalnie wyrazić się nie umieją tylko wylewają najgorsze pomyje albo wymyślają takie teorie, że ręce odpadają (bo opadanie to za mało).


Instagram: @my.nickname.was.taken

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.