Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Rekomendowane odpowiedzi

Taki sobie oto Skagen. Zegarek z niższej oczywiście półki, ale fajny nowoczesny design. Czasami do założenia, casual albo garnitur. Szczególnie ta meshowa bransoleta ładnie wygląda. Tak to wygląda w wersji wzorcowej 

post-58044-0-56020100-1525294283.jpg

 

Zegarek kupiłem w wersji nieco schacharzonej, czyli były ślady i to widoczne użytkowania. Ale tanio. 

Dzisiaj chciałbym pokazać co można zrobić ze szkiełkiem mineralnym ( w tym egzemplarzu). Czyli pozbycie się rys (a było ich trochę i to całkiem spore), plus polerka. Efekt satysfakcjonujący jest, mało powiedziane, szkiełko lśni się teraz jak przysłowiowemu psu jaj.... I żadnych rysek :)

 

Na początek zegarek trzeba rozebrać. Nie ma innego wyjścia. Ale to jak dla mnie amatora nie było trudne. W pudełeczku te najdrobniejsze detale - uszczelka koronka itp.

post-58044-0-73078600-1525294748_thumb.jpg

 

Szkiełko było traktowane zgodnie z zasadami sztuki, o których tutaj się dowiedziałem kolejnymi, coraz wyższymi gradacjami papieru ściernego., Oczywiście na wodzie. Każdy z kilku etapów to co najwyżej 30-45 min roboty.

Na początek usuwamy grubsze rysy. oczywiście szkiełko matowieje po każdym etapie coraz bardziej. Może na zdjęciach nie widać szczegółów ale generalnie o to chodzi.

Szkiełko po papierze P1000

post-58044-0-01139600-1525295965_thumb.jpg

post-58044-0-74847600-1525296005_thumb.jpg

 

Po papierze P1500

post-58044-0-86044300-1525296608_thumb.jpg

 

Potem już w zasadzie nie widać różnicy ale kolejno P2000 i P2500. Szkiełko trochę mniej matowe. Brak rys, a jeśli już są to bardzo drobniutkie.

Po P2500

post-58044-0-50650800-1525296164_thumb.jpg

 

No i teraz czas na finał czyli magiczny dwutlenek ceru jako pasta (czyli proszek rozrobiony z wodą) na filcu

Efekt końcowy

post-58044-0-01136300-1525297125_thumb.jpg

post-58044-0-44876100-1525297221_thumb.jpg

 

Kilka uwag :

- wszystko robimy z wyczuciem często robiąc przerwy i obserwując nasze osiągnięcia

- Papier, filc dokładnie obserwujemy czy nie ma na nich jakichś "parchów" bo to może zniweczyć to co dotychczas osiągneliśmy

- pastę z tlenku robimy raczej gęstą niż rzadką. Oczywiście cały czas muzi być "mokra". Na finisz możemy zafantazjować z lekkim naciskiem filcu pastą dobrze rozcieńczoną

- Z moich doświadczeń BARDZO WAŻNA UWAGA: koledzy piszą tutaj o traktowaniu szkiełka filcem ręcznie, na wiertarce (ew, ze stojakiem), albo na dremelu. Dla mnie żadne z tych rozwiązań nie ma sensu- oczywiście jeśli robimy to amatorsko. Ręcznie się narobisz jak koń i potrwa to wieki. Na wiertarce moim zdaniem nie opanujesz urządzenia plus jeszcze kłopot z obrotami. Dremel fajne narzędzie ale minimalne obroty to ok 8000-9000 rpm. Trochę za dużo jak na polerowanie szkła jakiegokolwiek.

Polecam za to i tym to robiłem miniszlifierkę stołową z regulacją obrotów i wałkiem giętkim. To urządzenie koledzy przyda wam się z pewnością do wielu innych robótek. Zdecydowanie polecam. Zakres regulacji obrotów bez obciążenia to 0-9000 rpm. Ja se kupiłem takie cudo w Leroy Merlin. Fotka poniżej

post-58044-0-95573200-1525297799_thumb.jpg

post-58044-0-01144900-1525297882_thumb.jpg

 

Szkiełko już mam :)

Teraz biorę się z moimi pastami za kopertę, dekielek, zapięcie itp...Koledzy tutaj straszą tytanem, ale ja lubię ryzyko.

I wszystko z wyczuciem :)

Pozdrawiam wszystkich

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra robota. :)

Czekam na ciąg dalszy. Tylko pokaż najpierw w szczegółach jak wyglada koperta i pasek przed poletką.


Cierpię na chroniczny brak czasu... dlatego kupiłem stary zegar, żeby łapać każdą jego chwilę...
Arkadiusz K.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Turrican

Dobra robota, aczkolwiek pracochłonna.

Ja zawsze wolę szkło na nowe wymienić.

Idealna metoda do zniszczonych szkieł kwadratowych, nietypowych.

Uważaj z kopertą, żeby nie przesadzić, bo łatwo się zagalopować i za dużo materiału zdjąć.

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Podobna zawartość

    • Gość
      Przez Gość
      Witam,
      Chciałbym opisać moją przygodę z jednym Orientem.
       
      Jakiś czas temu, może trzy miesiące, kupiłem na forumowym bazarku Orienta z serii Crystal. Zgodnie z opisem zegarek miał dosyć mocno sfatygowane szkło, a ja szukałem właśnie jakiegoś chrupka, na którym mógłbym potrenować polerowanie szkła przed ewentualnymi poważniejszymi projektami. Wspomniany Orient wydawał się idealny do takiej nauki, a cena była jak najbardziej akceptowalna, więc nawiązałem szybko kontakt ze sprzedającym i dokonałem zakupu. Przy okazji Piotrze (@TabaQ) pozdrawiam!
       

      Foto 1 – przed spa.
       
      Orient dotarł szczęśliwie, twarz miał porysowaną jak należy, więc byłem zadowolony, ale... kolor tarczy okazał się bardzo ciekawy. W dodatku zegarek był na dokładnym chodzie, wahnik przy pracy wydawał odgłos dobrze naoliwionego mechanizmu, a na odwrocie dekla widniała data sugerująca serwis zegarmistrzowski zrobiony około rok temu.
      Postanowiłem więc odnowić szkło, ale tak, by uchować zegarek przed ewentualnymi zniszczeniami. Ponieważ nie jestem specjalistą w temacie napraw zegarków i wszystko, co robiłem, robiłem po raz pierwszy, to nawet wyjęcie mechanizmu okazało się nie być czymś oczywistym. Ale od czego mamy forum? - skarbnicę wiedzy wszelakiej. Poszukałem nieco informacji, doszkoliłem teoretycznie na youtube, a mając jaką taką wiedzę jeszcze dopytałem w kąciku zegarmistrzowskim. Wyjęcie wałka koronki okazało się bardzo proste, wystarczyło wiedzieć gdzie nacisnąć oraz że to, co trzeba nacisnąć, pojawia się po odciągnięciu koronki. Przy okazji dziękuję Koledze @kurdebalans za wsparcie.
       

      Foto 2 – gdzie naciskamy po odciągnięciu koronki, żeby wyjąć wałek koronki.
       
      Po opróżnieniu koperty z zawartości mogłem przystąpić do polerowania szkła. Całą wiedzę teoretyczną odnośnie tego procesu uzyskałem dzięki Kolegom z działu Casio oraz <TEGO> wątku nt. polerowania szkieł w G-Shockach – dziękuję Kolegom G-Shockersom.
      W pierwszej kolejności pracowałem na papierze ściernym o gradacji 2000. Prawdopodobnie mógłbym wykorzystać papier nawet o gradacji 1000, bo ilość materiału, który wymagał usunięcia, była dosyć znaczna, głównie z uwagi na kilka dosyć głębokich rys i śladów po jakichś punktowych uderzeniach w szkło. Jednak nie mając doświadczenia wolałem wykorzystać papier o drobniejszej gradacji, kosztem czasu. W sumie zużyłem pięć arkuszy w rozmiarze chyba A5. Papier szybko się zużywał, łatwo było się zorientować chcoćby po tym, że matowa powierzchnia spowrotem robiła się gładka, gdy papier tracił swoje właściwości.
       

      Foto 3 – zmatowione szkło podczas zgrubnej polerki na papierze o gradacji 2000.
       
      Należy zwracać uwagę na to, żeby wszystko robić na mokro. Na papierze o gradacji 2000 polerowałem tak długo, aż dalsza praca okazała się zagrożeniem dla lunety, bo powierzchnia szkła była już około 0,1 mm nad powierzchnią lunety. W innych okolicznościach przeszedł bym do kolejnej gradacji po usunięciu wszystkich głębokich rys widocznych na zmatowionym szkle. Tu niestety musiałem pogodzić się z pozostawieniem trzech najgłębszych śladów. Dalsze polerowanie groziło zrównaniem szkła z lunetą i “jazdą papierem po lunecie”.
      Mimo tak niewielkiej różnicy wysokości między szkłem i lunetą koperta praktycznie nie ucierpiała. Prawdopodobnie dlatego, że papier podczas polerowania leżał na stole laboratoryjnym ze spieku porcelanowego – idealnie równa i gładka powierzchnia. Polerowałem ruchami obrotowymi, szkłem do dołu, jak poniżej.
       

      Foto 4 – polerowanie na stole.
       
      Po uzyskaniu efektu, który musiał mnie zadowolić na tym etapie, mogłem przejść do etapu końcowego, czyli polerowania właściwego.
       
      Do tego celu wykorzystałem tlenek ceru. Tlenek ceru jest dostępny w handlu, również na allegro, i nie jest drogi. Za opakowanie 100g zapłaciłem 18,99 zł + koszt przesyłki. Taka ilość spokojnie wystarczy mi jeszcze na kilka projektów.
      Tlenek ceru (drobny proszek) mieszałem z wodą do uzyskania konsystencji pasty, następnie nanosiłem na szkło i polerowałem filcem. Filc kupiłem za parę złotych w Castoramie. Był to krążek filcowy z możliwością montarzu na wiertarce. Miałem to szczęście, że mogłem zamontować krążek na wiertarce kolumnowej, do której miałem dostęp w pracy. Jednak wiem, że Koledzy z działu G-Shock pracowali w podobny sposób, ale wykorzystując zwykłe wiertarki ręczne.
       
      Przy polerowaniu tlenkiem ceru należy zwrócić uwagę na kilka szczegółów:
      - zawsze na mokro
      - na małych obrotach, bo inaczej wszystko się szybko grzeje
      - równomiernie dociskać szkło do filcu – warto zmieniać położenie, obracać kopertę, na wypadek nierównomiernego docisku w danym położeniu
       

      Foto 5 – polerowanie szkła tlenkiem ceru i filcem zamontowanym na wiertarce.
       
      Po uzyskaniu idealnie gładkiej powierzchni szkła (praktycznie lustro, poza trzema śladami, które musiałem pozostawić z uwagi na ich głębokość, o czym pisałem wcześniej), mogłem przejść do polerki koperty. Kopertę polerowałem podobnie, jednak najwygodniej było mi polerować na bocznej powierzchni filcu. Nanosiłem trochę pasty z tlenku ceru na opracowywaną w danym momencie powierzchnię koperty, a następnie przykładałem do obracającego się krążka filcowego, najpierw delikatnie, w celu rozprowadzenia pasty, a następnie mocniej, z wyczuciem polerując kopertę. Kopertę polerowałem krótko, tylko powierzchownie. Mimo widocznych z bliska głębszych zadrapań koperta szybko zaczęła się prezentować na tyle dobrze, że zaprzestałem dalszego polerowania, chcąc uniknąć wyraźnego zaoblenia kantów. Efekt uznałem za satysfakcjonujący, więc na tym zakończyłem. Złożyłem orienta spowrotem, założyłem mesh z epoki (oryginalna bransoleta, była porozciągana i nie wyglądała estetycznie, ale zachowałem ją do kompletu).
       
      A tak wygląda Orient dzisiaj:
       

       

       

       

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.