Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
pawelb29

GINAULT Watches

Rekomendowane odpowiedzi

Pomijam, że sam zegarek mi się nie podoba - nie ze względu na podobieństwo do Submarinera, bo akurat to mi nie przeszkadza - po prostu nie podoba mi się kompozycja tarczy (głównie napisy na zasadzie "wino marki wino") i czerwona wskazówka sekundowa (o czym będzie za moment).

 

Chciałbym się podzielić z Wami pewną ciekawostką. Nazwijmy to "plotką", by mnie nikt nie posądził o oszczerstwa względem tego microbrandu.

 

Otóż jakiś czas temu w społeczności "miłośników podróbek" działał pewien Amerykanin, który ręcznie składał do kupy z różnych wyselekcjonowanych elementów (z Chin) najlepszą na rynku podróbkę Submarinera ref. 16610. Gdy piszę najlepszą, mam na myśli najlepszą złożoną w 100% z podrabianych chińskich części - nie biorąc pod uwagę frankensteinów na bazie oryginalnych części.

 

Człowiek ten miał pseudonim "TC" natomiast jego dzieło znane było jako TC Submariner. Jego działalność trwała stosunkowo długo, a to dzięki wsparciu "społeczności", która kupowała od niego ręcznie składane fake Suby, przy czym z każdym rokiem człek ten udoskonalał swoje dzieło. A to zmienił dostawcę bransolet, a to wymienił kopertę, a to udoskonalił pracę bezela itd. itp. Mało tego, z racji przykładania wielkiej uwagi do detali i procesu ręcznego składania, na TC Submarinera trzeba było czekać parę miesięcy (normalnie model biznesowy jak u Rolexa :) )

 

Ostatnie TC Submarinery w "wersji siódmej" posiadały świetną pracę bezela, kopertę 1:1 jak stare Suby, bransolety bardzo zbliżone do oryginału, ale ich najmocniejszą stroną były tarcze. Ktoś, nie wiadomo gdzie, wykonywał dla pana TC tarcze które były bardzo trudne do rozróżnienia od oryginału, ze świetną lumą i świetnym detalem nadruku.

 

Wewnątrz takiego TC Suba pracowała chińska kopia ETY, którą pan TC pieczołowicie regulował przed wysyłką, dodając do niej nawet rozpiskę z odchyłką w różnych pozycjach (pełna profeska).

 

Oprócz standardowego fake'a Suba, pan TC wypuszczał też własną "wariację na temat Suba". Co ciekawe, zdecydował się tam na użycie czarnego datownika i... czerwonej wskazówki sekundowej.

 

Koszt takich tworów "hand built in America" to z tego co pamiętam, ok. 700$.

 

DDVm9nu.jpg

 

Teraz czas na ciekawostkę: Pewnego dnia pan TC całkowicie zniknął z mapy. Na forach dla miłośników podróbek spekulowano, że "w końcu go dopadli" itp.

 

Tymczasem na mapie pojawił się Ginault. Pięknie wykonany zegarek, o kopercie 1:1 jak stary Submariner, bransolecie oyster świetnej jakości, o tarczy z ostrym nadrukiem (dumnym napisem hand built in America i z czerwonym sekundnikiem. Wewnątrz chiński klon ETY. Cena wysoka, coś koło 1000$ ale po okazjonalnych zniżkach blisko 700$.

 

Ciekawe? Bo ja myślę, że tak.

Edytowane przez MasterMind

ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ścieżka jaką podążało wiele firm zegarkowych, i nie tylko zegarkowych... choćby dzisiejsi potentaci z branży muzyki rozrywkowej albo gier komputerowych, żeby daleko nie szukać.


Langel 17 jewels - Bulova Accutron Automatic 63B98 - Citizen Proximity BZ1000-54E - Swatch YIS403 - Alba AEFD557

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość vitriol

Sobie wyobraź te kolejki gdyby Rolex wypuścił taki zegarek :D

 

aab40b5bbc4f9f215516f649114390d3.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oglądam sobie tę Ginny, pojawiają się co jakiś czas na różnych platformach, również na Chrono24. Wciąż mam mieszane uczucia. Geny ma słabe, ale z drugiej strony to samo dotyczy większości firm szwajcarskich, tylko że działo się ponad 100 lat temu. Wtedy rżnięto masowo zegarki amerykańskie i angielskie, wypuszczając na rynek niejaką "szwajcarską tandetę".

Zegarek oczywiście jest ładny, bo Sub jest ładny. Zaśmiecona tarcza trochę razi, ale w Subie jest zaśmiecona podobnie. Wskazówki są genialne, trudno byłoby w tym miejscu wytrzymać kolejnego mercedesa z pretensjami. Tisell, Davosa, Squale i wielu innych naprawdę wystarczą.

Ciekawą sprawą jest tak zwana kultowość. Otóż kojarzę jedną kultową markę homosuba, jest to MkII. Modele Kingston i Nassau potwierdzają swój kultowy status bardzo prosto: używane egzemplarze kosztują ze dwa razy tyle, ile kosztowały katalogowo. Tylko że pan Wang (albo Tang), który stoi za tym brandem, z kultowością sie nie obcyndala i po prostu jak juz wypuścił limitowany model, to nigdy więcej do niego nie wraca, a modele są rozpoznawalne i od siebie się różniące. Ba, pan Wang (albo Tang) teraz już w ogóle nie robi homosubów, bo jego aktualne limitki czerpią z innych projektów. W dodatku te zegarki nie są traktowane jako proste zrzyny udające Suba pod inną nazwą, nie, one mają pewną intelektualną otoczkę. Stanowią nawiązanie do filmowych modeli zegarków, korespondując nazwami do lokalizacji pierwszych produkcji z Jamesem Bondem. Więc kult ma tu pewne punkty zaczepienia i uzasadnienie, o którym można powiedzieć nawet, że jest kulturalne (jak to kult).

Nasza tutaj Gienia nie z tych. Zakładam, że pochwały, jakich doczekały się te zegarki, są zasłużone, czyli ze są one wykonane tak dobrze, jak tylko pozwala warsztat gieniowego pana Tanga (albo może jednak Wanga). Co ciekawe, pewne drobne oznaki kultu jednak są. O ile wiem, zegarki są bardzo chwalone na forach różnej maści, a wskaźnik ceny... No właśnie, tutaj jest pół na pół. Wprawdzie nie przebijają ceny katalogowej, ale nieźle ją trzymają. Więc trochę rybka, a trochę akwarium. W dodatku pan Tang (czy jak mu tam, może po prostu nazywa się Jones) w pewnym sensie również wypuszcza zegarki limitowane. Na jego stronie jest chyba z pięć modeli, z których większość jest oznaczona jako "wyczerpane". Tylko że te modele bardzo mało się różnią jeden od drugiego, a dla większości nabywców z lupką czy bez lupki to nie jest temat. Ja akurat wolałbym bez lupki.

Oczywiście zawsze pozostaje pytanie: skoro się tak mądrzysz, to czy sam byś kupił? Akurat w tej chwili stoję przed perspektywą kupna kolejnego zegarka i będzie to diver o rozmiarze 39-40 mm. Taki mi w końcu, po wielu próbach, pasuje najbardziej. Dobry i nienachalny subopodobny mógłby być jednym z kandydatów. Może gdyby nagle napatoczył mi się taki boski Gigolo w okazyjnej cenie, to bym się nawet złamał. Ale na razie jednak wybrałbym Squale z linii 1545. Stoi za nimi prawdziwsza historia.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.