Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Negatywny

Czysto techniczne pytanie odnośnie zegarków z automatem/sprężyną

Rekomendowane odpowiedzi

Napis 30 seconds chronograph na zegarku bez stopera - strasznie razi.

To taka dygresja, ale prędzej wybaczę producentowi niedociągnięcie w wykonczeniu niż takie coś... choć w sumie za 70pln...

 

Ale do rzeczy...

 

To, jak bardzo nakreci się zegarek przez ileś tam czasu grania zależy również od jego konstrukcji, czyli tego, jak automat jest skonstruowany, bo inaczej pracuje automat w Seiko, a inaczej w ETA, jakie ma przełożenie tzn. jak szybko nakręca sprężynę oraz... czy jest sprawny, bo automat niesprawny moze nie nakręcać wcale, a może nakręcać wolniej. Ale to już zostało wcześniej powiedziane, także sorry, ze powtarzam.

 

Więc nie bardzo można wyciągać sensowne wnioski na podstawie zachowania jednego, powiedzmy sobie szczerze, nie najwyższej klasy automatu.


Miłego dnia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

Nadal twierdzę, że nie jest winny automat nie najwyższych lotów a niewłaściwa gra na fortepianie. Brak zdecydowania, że się tak wyrażę :) .

Fortepian wytwarza moc akustyczną rzędu 2...3W a to nie bierze się z niczego a z nadgarstków i palców grającego. Jak se pianista te pazury wyćwiczy tak, że przebierają paluszkami niczym nóżkami królik ze sraczką toć przecie wiadomo, że niczego nie nakręci. Jak czuły by nie był mechanizm automatu. Co innego radzieccy pianiści. Zapewne zauważyliście, że notorycznie nie nosili zegarków o znacznie prostszej i toporniejszej konstrukcji jak szwajcarski automacik :) .

Jest jeszcze problem granych utworów, który nieco nakreśliłem. Znowu, można podzielić utwory na coś konkretnego i kołysanki. Wiadomo, że mały Frycek albo Wolfi nie mieliby szans zarówno nakręcić automacika, których jeszcze nie było, ale nawet zagrać czegoś mocniejszego. Maks to kołysanki, mazurki albo coś podobnego.

 

Dlatego twierdzę, że pomiar jest obarczony tyloma zmiennymi, o których nic konkretnego nie można powiedzieć, że to jest jedynie subiektywne gdybanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc nie bardzo można wyciągać sensowne wnioski na podstawie zachowania jednego, powiedzmy sobie szczerze, nie najwyższej klasy automatu.

 

Ech...

:angry:

Na poprzedniej stronie są wyniki testów 3 innych zegarków - manufakturowego vintage, japońskiego i szwajcarskiego.

 

Piąty i szósty automat - porządny Sea-Gull ST-25 i jeszcze porządniejsza Sellita SW-200 elabore - również testowałem. Wyników już nie podawałem, nie różniły się zbytnio od osiągniętych.

 

 

 

Nadal twierdzę, że nie jest winny automat nie najwyższych lotów a niewłaściwa gra na fortepianie. Brak zdecydowania, że się tak wyrażę  [...] Jest jeszcze problem granych utworów, który nieco nakreśliłem. Znowu, można podzielić utwory na coś konkretnego i kołysanki..

 

Ech...

:angry:

 

Zapoznaj się z wątkiem,  przypomnij sobie na jakich "nie najwyższych lotów" automatach były przeprowadzane testy i jakie "kołysanki" były grane, a potem - za przeproszeniem - się wymądrzaj :D

 

Grać na fortepianie - jak mniemam - potrafisz?

Zawsze można samemu przeprowadzić test.

 

Do czego zachęcam Ciebie, a szczególnie kolegę mario1971, co to "od zawsze gra na fortepianie na uroczystościach rodzinnych" i wie, że "w pół godziny dobrej gry na fortepianie, nakręcisz bez problemu do maksa zegarek z 48h rezerwą chodu".

 

Może. Mnie się nie udało  :P 


Ale Tudora to Ty szanuj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O - faktycznie umknął mi ten post z lepszymi mechanizmami - przeskoczyłem do Twojego chińskiego cuda... za mało mam czasu, czytam szybko i potem "nie ogarniam"  :huh:


Miłego dnia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

Ech...

:angry:

 

Zapoznaj się z wątkiem,  przypomnij sobie na jakich "nie najwyższych lotów" automatach były przeprowadzane testy i jakie "kołysanki" były grane, a potem - za przeproszeniem - się wymądrzaj :D

 

Grać na fortepianie - jak mniemam - potrafisz?

Zawsze można samemu przeprowadzić test.

 

Do czego zachęcam Ciebie, a szczególnie kolegę mario1971, co to "od zawsze gra na fortepianie na uroczystościach rodzinnych" i wie, że "w pół godziny dobrej gry na fortepianie, nakręcisz bez problemu do maksa zegarek z 48h rezerwą chodu".

 

Może. Mnie się nie udało  :P

No tu mnie masz :) . Nie grywam na fortepianie i maks co umiem to bezwzrokowe pisanie na klawiaturze. Dodam dla swej otuchy, że mam opanowane klawiatury w kilku językach. Aby wszystko nie było off top dodam, że nie udało mi się nakręcić automacika w ten sposób.

 Dorzucę jeszcze na usprawiedliwienie, że gdybym grał na fortepianie to zapewne by mi tak zgrabiały palce, że nie mógłbym dłubać w mechanizmach zegareczków i to by był dopiero dopust. A to dlatego, że dłubanie w nich koi mnie bardziej jak Mozart i nie mam tu na myśli Requem.

Słucham sporo, zapewne większość klasyki i po wielu wykonaniach wiem kto się nie przyłożył do utworu. Grał poprawnie ale bez polotu, niczym flaki z olejem.

Przy Chopinie nie mogę się zupełnie skupić. Rozwala mnie, nie ten rytm fal mózgowych. Większą depresję może już tylko wywołać Bach. Co innego Mozart, przy nim mogę dłubać w zegareczkach. Może być Carl Orff, Beethoven ale tu wchodzą do roboty raczej wyłącznie kareciaki. Taka w tym drzemie energia. Grieg wydaje się za bardzo ascetyczny, no chyba żebym w wolnej chwili wziął się za jakąś kukułkę albo innego holenderskiego Atlasa. Ma w sobie sporo skandynawskich niepozytywnych wibracji i gdybym grzebał w tym czasie w automaciku to przy jakimkolwiek problemie zapewne pojawiłby się u mnie syndrom Mad Max-a :) .

 

p.s.

Gra na syntezatorze liczy cię jako fortepian albo przynajmniej jako pianino czy też jako instrument dla naprawdę nisko upadłych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gra na syntezatorze liczy cię jako fortepian albo przynajmniej jako pianino czy też jako instrument dla naprawdę nisko upadłych?

 

Ech...

:angry:

Zapoznaj się z wątkiem...

:D

...gdzieś tam napisałem, że sam korzystam z elektronicznej Yamahy - co może mieć znaczenie dla eksperymentów. 

 

 

Gra na syntezatorze może dawać nieco inne wyniki. W klawisze fortepianowe się uderza, a klawisze organów się naciska. Jeśli ktoś gra na syntezatorze jak na organach, to ruch nadgarstka może być mniejszy i automat może się gorzej nakręcać. Oczywiście gra na organach oliwskich to inna para kaloszy - i to dosłownie.

 

 

Poł godziny grania i eta nakrecona 100%

A z drugiej strony po takiej 94. Symfonii Haydna zegarek perkusisty wciąż stoi. I to pomimo tego że perkusista gra tam najważniejszą rolę.

 

 

A na niedzielę trochę muzyki konkretnej.

(Nie "konkretnej muzyki", tylko "muzyki konkretnej".):

 

;)


Ale Tudora to Ty szanuj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tu mnie masz :) . Nie grywam na fortepianie i maks co umiem to bezwzrokowe pisanie na klawiaturze. Dodam dla swej otuchy, że mam opanowane klawiatury w kilku językach. Aby wszystko nie było off top dodam, że nie udało mi się nakręcić automacika w ten sposób.

Dorzucę jeszcze na usprawiedliwienie, że gdybym grał na fortepianie to zapewne by mi tak zgrabiały palce, że nie mógłbym dłubać w mechanizmach zegareczków i to by był dopiero dopust. A to dlatego, że dłubanie w nich koi mnie bardziej jak Mozart i nie mam tu na myśli Requem.

Słucham sporo, zapewne większość klasyki i po wielu wykonaniach wiem kto się nie przyłożył do utworu. Grał poprawnie ale bez polotu, niczym flaki z olejem.

Przy Chopinie nie mogę się zupełnie skupić. Rozwala mnie, nie ten rytm fal mózgowych. Większą depresję może już tylko wywołać Bach. Co innego Mozart, przy nim mogę dłubać w zegareczkach. Może być Carl Orff, Beethoven ale tu wchodzą do roboty raczej wyłącznie kareciaki. Taka w tym drzemie energia. Grieg wydaje się za bardzo ascetyczny, no chyba żebym w wolnej chwili wziął się za jakąś kukułkę albo innego holenderskiego Atlasa. Ma w sobie sporo skandynawskich niepozytywnych wibracji i gdybym grzebał w tym czasie w automaciku to przy jakimkolwiek problemie zapewne pojawiłby się u mnie syndrom Mad Max-a :) .

 

p.s.

Gra na syntezatorze liczy cię jako fortepian albo przynajmniej jako pianino czy też jako instrument dla naprawdę nisko upadłych?

No z tym syntezatorem to mnie kolega teraz chyba obrazić próbuje ;)

Rodzaj wykorzystywanego instrumentu zależy tylko i wyłącznie od tego co, a przede wszystkim z kim się gra. Dlatego od zawsze gra solo = fortepian/piano, gra w zespole = syntezator :) na dłuższą metę daje większe możliwości.

 

Wysłane z mojego Redmi 5 Plus przy użyciu Tapatalka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

Ech...

:angry:

Zapoznaj się z wątkiem...

:D

...gdzieś tam napisałem, że sam korzystam z elektronicznej Yamahy - co może mieć znaczenie dla eksperymentów. 

 

 

Gra na syntezatorze może dawać nieco inne wyniki. W klawisze fortepianowe się uderza, a klawisze organów się naciska. Jeśli ktoś gra na syntezatorze jak na organach, to ruch nadgarstka może być mniejszy i automat może się gorzej nakręcać. Oczywiście gra na organach oliwskich to inna para kaloszy - i to dosłownie.

O jakich syntezatorach mówimy? Takich z technologią np. GHS czyli klawisze nie działają zero-jedynkowo a są proporcjonalne?

Problemem przy pomiarach oprócz utworu i instrumentu są indywidualne predyspozycje grającego. Dlatego podszedłem do tematu od tak, z przymrużeniem oka. Wyniki pomiarów są ciekawe ale w mojej opinii nie powtarzalne czyli nie miarodajne.

 

No z tym syntezatorem to mnie kolega teraz chyba obrazić próbuje ;)

Rodzaj wykorzystywanego instrumentu zależy tylko i wyłącznie od tego co, a przede wszystkim z kim się gra. Dlatego od zawsze gra solo = fortepian/piano, gra w zespole = syntezator :) na dłuższą metę daje większe możliwości.

 

Wysłane z mojego Redmi 5 Plus przy użyciu Tapatalka

 

Poznałem kilka osób, które syntezery traktują niemal a może nawet na pewno  jako profanację :) . Dlatego zapytałem. Nie mam nic przeciw sprzętom, które kryją się pod bardzo ogólnym pojęciem "syntezator".

 

Ja nie próbuję obrażać, po prostu źle mi to wyszło ;) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O jakich syntezatorach mówimy? Takich z technologią np. GHS czyli klawisze nie działają zero-jedynkowo a są proporcjonalne?

Problemem przy pomiarach oprócz utworu i instrumentu są indywidualne predyspozycje grającego. Dlatego podszedłem do tematu od tak, z przymrużeniem oka. Wyniki pomiarów są ciekawe ale w mojej opinii nie powtarzalne czyli nie miarodajne.

 

 

Poznałem kilka osób, które syntezery traktują niemal a może nawet na pewno  jako profanację :) . Dlatego zapytałem. Nie mam nic przeciw sprzętom, które kryją się pod bardzo ogólnym pojęciem "syntezator".

 

Ja nie próbuję obrażać, po prostu źle mi to wyszło ;) .

 

Najwidoczniej osoby te miały bardzo konserwatywne podejście jeśli chodzi o grę na instrumentach a może bardziej o samą muzykę.

Logiczny wydaje się fakt, że osoby obracające się w klimatach muzyki klasycznej i kompozytorów nie będą widziały potrzeby wyciągania z tego pięknego instrumentu niczego więcej poza jego naturalnym brzmieniem (które bez wątpienia nie ma sobie równych).

Schody zaczynają się kiedy do tworzenia potrzebne zaczynają być różnego rodzaju hammondy, rhodesy i inne brzmienia a na skompletowanie wszystkich instrumentów nie wystarczyłoby miejsca nie wspominając już o funduszach :)

 

Tak więc może i znajomi mają rację ale tylko pod pewnym względem-punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

Najwidoczniej osoby te miały bardzo konserwatywne podejście jeśli chodzi o grę na instrumentach a może bardziej o samą muzykę.

Logiczny wydaje się fakt, że osoby obracające się w klimatach muzyki klasycznej i kompozytorów nie będą widziały potrzeby wyciągania z tego pięknego instrumentu niczego więcej poza jego naturalnym brzmieniem (które bez wątpienia nie ma sobie równych).

Schody zaczynają się kiedy do tworzenia potrzebne zaczynają być różnego rodzaju hammondy, rhodesy i inne brzmienia a na skompletowanie wszystkich instrumentów nie wystarczyłoby miejsca nie wspominając już o funduszach :)

 

Tak więc może i znajomi mają rację ale tylko pod pewnym względem-punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)

Raczej to co na końcu ostatniego zdania. Epatowanie fortepianem... :) . Ciekawe czy na to da się wyrwać jakieś laski :D ?

Wiem ile "zachodu" jest z utrzymaniem w dobrym stanie fortepianu. To nie tylko strojenie strun na ramie ale i dbanie o mechanizmy klawiszy by miały taki sam czas zadziałania i odpadnięcia, jeszcze parę innych rzeczy.

W mojej ocenie zaawansowane syntezy nie brzmią źle a powiedział bym, że bardzo dobrze bo jakość przetworników jak i pamięci na sample przez ostatnie dwie dekady gwałtownie wzrosła.

Syntezy i mają jeszcze ten plus, że łatwo je zabrać zarówno na wesele jak do remizy zna koncert muzyki biesiadnej a tym samym mogą się szybciej zamortyzować :) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O jakich syntezatorach mówimy? Takich z technologią np. GHS czyli klawisze nie działają zero-jedynkowo a są proporcjonalne?

To już - ustalmy - standard zależny od ceny.

Mój sprzęt to Yamaha Arius 164. Pianino elektryczne, ale może syntetyzować brzmienie klawesynu, organów, organów Hammonda itp...

 

 

Wiem ile "zachodu" jest z utrzymaniem w dobrym stanie fortepianu. To nie tylko strojenie strun na ramie ale i dbanie o mechanizmy klawiszy by miały taki sam czas zadziałania i odpadnięcia, jeszcze parę innych rzeczy.

...odpowiednia atmosfera w pomieszczeniu, niemożność przearanżowania wnętrza, koszmarne przeprowadzki.

Przed kolejną pianino oddałem za darmo (za transport i strojenie).

 

 

 

Najwidoczniej osoby te miały bardzo konserwatywne podejście jeśli chodzi o grę na instrumentach a może bardziej o samą muzykę.

[...]

Tak więc może i znajomi mają rację ale tylko pod pewnym względem-punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)

I od kija w pewnej części ciała.

 

Niestety, niektórzy w sposób bardzo ograniczony rozumieją muzykę. Znajomy wyleciał z Akademii Muzycznej za granie jazzu. Już w XXI wieku :)

 

 


Ale Tudora to Ty szanuj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może troszkę odejdę od tematu gry na instrumentach muzycznych.

 

Mam Seiko 5, wydaje mi się, że stosunkowo mało ruszam ręką, jadę 2x30min samochodem i zegarek sam się nakręca.

Chyba na tym forum kiedyś czytałem, że Seiko 5 tracą "mało energii" w stosunku do lepszych konstrukcji (dokładniejszych lub z komplikacjami).

 

Może nie chodzi o grę tylko coś jest żle z Twoim zegarkiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.