Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Algernon

Nowy Użytkownik
  • Liczba zawartości

    41
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

4 Początkujący

O Algernon

  • Urodziny 06/18/1979

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Lokalizacja
    Warszawa
  • Hobby
    Zabytki techniki, strzelectwo

Ostatnie wizyty

244 wyświetleń profilu
  1. Algernon

    Heliowatt chyba z 1946 roku

    Coś takiego mogę zrobić. Byłoby jednak świetnie, gdyby ktoś miał taki mechanizm i mógł pokazać, jak wyglądało oryginalne rozwiązanie. Ta sprężynka mogła mieć możliwość regulacji siły docisku, bo za słaba będzie powodować wyginanie zębów koła, a za mocna będzie je ścierać i warto znaleźć optimum. Edit: mam już wskazówkę, na tej stronie jest kilka zdjęć późniejszego i wahadłowego zegara, ale z tym samym systemem naciągu sprężyny. Widać tam sprężynkę nawiniętą na osi tej zapadki i zaczepioną na krawędzi płyty. Czyli nic wyrafinowanego, otwory w płycie zapewne służyły do czegoś innego.
  2. Algernon

    Heliowatt chyba z 1946 roku

    No tak, a naprawie tego służyła zmiana oryginalnej sprężyny na ten drucik. Nad osią zapadki w tylnej płycie są trzy otwory, które mogły służyć do mocowania uchwytu oryginalnej sprężyny.
  3. Algernon

    Heliowatt chyba z 1946 roku

    Poszło łatwiej niż się spodziewałem, dziękuję! Idąc za ciosem pozwolę sobie zadać kolejne pytanie: Zapadka blokująca bęben przy nakręcaniu działa nie bezpośrednio na bęben, ale właśnie na to koło, w którym prostowałem zęby (drugie do dołu). Sprężyna zapadki (strzałka na lewym zdjęciu) ma dość dziwny kształt, jest bardzo pogięta i jej drugi koniec był wsunięty pod jedną ze śrub skręcających płyty (strzałka na prawym zdjęciu) . Takie rozwiązanie wygląda dość partacko. Czy to może być fabryczne rozwiązanie, czy jest to jakaś improwizowana naprawa? W tym drugim przypadku chętnie przywróciłbym stan fabryczny, tylko nie mam żadnej wskazówki, jak inaczej mogłoby to wyglądać.
  4. Algernon

    Heliowatt chyba z 1946 roku

    Prace nad Heliowattem postępują, chociaż bardzo powoli, bo i wirus, i jeszcze drugi zegar i obowiązki rodzinne... Udało mi się doprowadzić do przyzwoitego wyglądu silnik, umyłem resztę mechanizmu, zacząłem przymierzać się do składania i zobaczyłem, że niektóre zęby na jednym z kół są wyraźnie skrzywione: Zastanawiam się, czy powinienem spróbować je wyprostować. Pomimo skrzywienia zębów przekładnia z tym kołem pracuje płynnie. Obracając koła ręką nie da się wyczuć, że zębnik trafia na wygięte zęby koła, a że to jest koło pośredniczące w przeniesieniu napędu z silnika na bęben sprężyny to wygięcie zębów i tak nie miałoby wpływu na chód zegara. Nie wiem jednak, czy pozostawienie koła tak jak jest nie spowoduje jego dalszej degradacji i nie grozi wyłamaniem tych zębów. Z drugiej strony, czy to nie jest przypadek, w którym lepsze jest wrogiem dobrego i to właśnie prostowanie zębów nie skończy się ich połamaniem? Chciałbym poprosić o poradę, czy pogodzić się z wygiętymi zębami, czy podjąć próbę ich prostowania, a jeśli tak, to jak najlepiej się za to zabrać. Koło ma średnicę ok. 26 mm, a odstęp pomiędzy sąsiednimi zębami (ich środkami) to ok. 1 mm.
  5. A to mój, podobny do tego z pierwszego postu. Tylko że mój nie ze szkoły, a z... zakrystii. Kolega mkl1 prosił o zdjęcie werku, więc proszę bardzo. Mechanizm wagowy, a waga co minutę jest podciągana elektrycznym silniczkiem sterowanym przełącznikiem rtęciowym. Po wyłączeniu zasilania rezerwy chodu wystarcza na ok. 12 godzin. Duże koło pod tarczą w połączeniu z przełącznikami elektrycznymi służy do sterowania - dzwonkami, dzwonami, albo i czymś innym. Sporo mi jeszcze zostało do dokończenia go, ale już ładnie chodzi.
  6. Algernon

    Nasze Budziki

    Gdy temat budzików się tak ożywił, to przypomniałem sobie i że ja takowy posiadam. Kupiony kiedyś, nie wiadomo po co i na co, za wcale niemałe pieniądze, a nawet całkiem spore. Chyba dlatego, że ma pozytywkę i jakoś mnie ujął wyglądem. Od tamtej pory stoi na półce nietknięty. Choć niby chodzi, to wymaga przynajmniej czyszczenia, a pozytywka jest całkiem prawie unieruchomiona brudem. Gdyby był elektryczny, to pewnie już dawno byłby w pełni formy, a tak, to czeka na moje zmiłowanie...
  7. Algernon

    Budzik Junghans

    Budzik Junghans z pozytywką
  8. Algernon

    Heliowatt chyba z 1946 roku

    Dziękuję, nad Telavoxem pracowałem sam, ale to było o wiele prostsze, bo nie próbowałem mu przywracać oryginalnego wyglądu, tylko nadać taki, jak mi się podoba. Tam też obudowa była zamoknięta i zniszczona, ale nie fornirowana, więc oczyszczenie i nowe wykończenie było dość proste. Tutaj trzeba naprawić i uzupełnić fornir, więc jakby to miało dobrze wyglądać, to pewnie oddałbym w ręce profesjonalisty, albo musiał się jeszcze dużo nauczyć.
  9. Właściwie to zegar, o który chcę spytać jest elektryczny, ale w zegarach elektrycznych nie mogę pisać, a pytanie dotyczy aspektu historycznego, a nie technicznego, więc mam nadzieję, że napisanie postu tutaj zostanie mi wybaczone. Ciekawią mnie niemal wyłącznie zegary elektryczne, a że wiedzy fachowej mi na razie brak, to do swoich zabaw (bo to ani kolekcjonowanie, ani prawdziwe naprawianie) wybieram zegary bez większej wartości zabytkowej czy materialnej i trochę "nadpsute". W ten sposób mam spokojne sumienie, że nie spowoduję strat ani w swoim portfelu, ani w materii historycznej, jeśli zaspokojając moją wrodzoną ciekawość "jak to działa" doprowadzę do złomowania mechanizmu. Ten zegar miał być kolejnym do "zabawy" i widząc jego stan zakładałem, że tylko uruchomię mechanizm, który wydaje się być w dobrym stanie. Może nawet chodziłby od razu po podłączeniu do prądu i nakręceniu, bo gdy palcem popycha się bęben napędowy, to idzie. Obudowa, mocno zniszczona i do tego - na mój gust - raczej brzydka, nawet gdy była nowa, miała pójść może nie do pieca, ale do pudła, na wieczne oczekiwanie na lepsze czasy. A zegar może dostałby jakąś nową zrobioną dla niego obudowę, w której pokazywałby raczej swoje wnętrze niż czas. Zacząłem jednak szukać informacji o nim tu i ówdzie, również na tym forum i wydedukowałem, że tabliczka znamionowa mówi, iż wyprodukowany został w kwietniu 1946 roku (prawy dolny róg): W kwietniu 1946, a więc w czasie, gdy fabryka była już pod polskim zarządem, ale jeszcze pod niemiecką nazwą. Zacząłem się więc zastanawiać, czy słusznie skazałem obudowę na pokutowanie w pudle w piwnicy, bo może jednak ten zegar niesie ze sobą jakąś historię i zasługuje na to, by przywrócić go do życia w jego pierwotnej formie. W ten sposób narodziły się pytania, na które mam nadzieję znaleźć tu odpowiedź: Czy słusznie wywnioskowałem datę produkcji i to, że zegar został wyprodukowany w pierwszych miesiącach po uruchomieniu fabryki zniszczonej w wyniku działań wojennych? Jeśli słusznie, to czy fakt ten czyni ten zegar jakkolwiek interesującym, czy też jest to po prostu stary rupieć, nawet z punktu widzenia historii polskiego zegarmistrzostwa?Jeśli nie jest to tylko stary rupieć, to czy stan tego zegara uzasadnia wysiłek i środki, które trzeba by włożyć w renowację obudowy, czy też bez problemu można znaleźć zegar o tej samej historii, ale w bardzo dobrym stanie i szkoda zawracać sobie tym głowę?Nie pytam w żadnym razie o aspekt ekonomiczny przedsięwzięcia, tylko o to, czy odnawiając obudowę zachowam jakiś kawałek historii, czy tylko stracę czas na ratowanie rupiecia, bo co druga osoba zbierająca zegary może taki zegar świeżo zdjęty ze ściany wyciągnąć ze swojej szafy.
  10. Algernon

    Heliowatt

    Elektryczny Heliowatt
  11. Przetestowałem program na czterech komputerach. Instaluje się, działa i nic nie zepsuł. Tym niemniej, muszę uprzedzić, że nie mogę wziąć odpowiedzialności za ewentualne straty, które mogą powstać w wyniku użytkowania programu. Tu jest wersja instalacyjna do pobrania (170 MB, niestety) Trzeba gdzieś zapisać plik CRA-full.zip, rozpakować go i uruchomić setup.exe. Po uruchomieniu system zapewne będzie krzyczał, że wydawca programu jest nieznany (ciekawe czemu...), że program jest pobrany z internetu i jest niebezpieczny i być może coś jeszcze. To wynika z faktu, że Microsoft i programy antywirusowe nie znają mnie jako wydawcy oprogramowania (jakoś się nie dziwię...). Trzeba zdecydować, czy warto zaryzykować Po instalacji komputer trzeba zresetować, czego domaga się LabView Runtime Engine, a w menu Start powinien pojawić się Clock Rate Analyzer czyli program, o którym tu mowa. Tu jest plik z instrukcją obsługi (w zasadzie z wyjaśnieniem znaczenia parametrów) w formacie pdf. Warto przeczytać, bo program chyba nie jest zbyt intuicyjny... Jeśli ktoś zdecyduje się na jego sprawdzenie, to bardzo proszę o wszelkie informacje, czy działa, czy nie, dobrze, czy źle, ewentualnie co można poprawić.
  12. Przetestuję instalację na jeszcze jednym komputerze i jak będzie działać, to wrzucę tu linki. To prawda, chociaż ostatnio to raczej programowo (po digitalizacji sygnału) niż sprzętowo się realizuje takie zadania. Wtedy jest większa swoboda filtrowania i detekcji impulsów. "Jakiś filtr" tu jest kluczowy, bo prosta bramka Schmitta nie rozróżni tykania zegara od rozgadanego dziecka. No i nie zadziała z kartą dźwiękową. Tym niemniej za naprowadzenie na źródła, gdzie można znaleźć opisy profesjonalnych rozwiązań będę wdzięczny, bo z literaturą i jej znajomością u mnie krucho, a "w internetach" nic lepszego nie znalazłem. Nawet jeśli nie sprzętowa, to programowa implementacja sprawdzonych rozwiązań pewnie pomoże. A samodzielne, bardziej sprzętowe rozwiązanie z jakimś małym mikrokontrolerem też mi chodzi po głowie, ale najpierw muszę uruchomić zegar, który będzie godzien wysiłku włożonego w jego badanie A tu różnych zabaw tego rodzaju czeka cała kolejka, o obowiązkach nie wspominając, więc na razie zrobiłem to, co było potrzebne "na teraz", możliwie małym wysiłkiem.
  13. Jeśli chodzi o trudność, to sprowadza się to do polutowania kabelków i zrobienia obudowy. Mikrofon z przedwzmacniaczem w dzisiejszych czasach kupuje się gotowy w postaci modułu za kilka-kilkanaście złotych (mój chyba kosztuje coś koło 7 złotych...):
  14. Powinienem pewnie zacząć od ponownego przedstawienia się, bo mój post powitalny sprzed 5 lat zaginął już z pewnością w czeluściach forum. 5 lat temu chorobą zegarową niechcący zaraziła mnie małżonka, po czym okazało się, że choroba ma u mnie charakter napadowy, z długimi okresami remisji i skupiła się wyłącznie na zegarach elektrycznych. Nie udało mi się od tego czasu nic napisać, bo na podforum zegarów elektrycznych nie mogę pisać (pewnie trzeba się wykazać aktywnością na forum), a nie miałem do powiedzenia nic na inny temat. Aż do teraz. Ostatni atak choroby zaczął się w te wakacje, kiedy to postanowiłem wreszcie zabrać się za uruchomienie i wizualną modernizację leżącego parę lat w częściach Telavoxa. Po uruchomieniu chciałem sobie ułatwić regulację, a do tego nurtowało mnie pytanie, jak na chód zegara wpływa to, że nakręca się on co pół godziny, tyle razy ile razy bije, czyli co trochę zmienia się stopień, w jakim nakręcona jest sprężyna. Zacząłem szukać sposobu, jak to najłatwiej zbadać i zobaczyłem, że ludzie używają do tego mikrofonów podłączonych do kart dźwiękowych z odpowiednim programem. Zrobiłem sobie mikrofon z odpowiednią obudową i przedwzmacniaczem i zacząłem rozglądać się za programem. Tu już było gorzej. Poczytałem trochę i w końcu wybrałem watch-o-scope, który według opinii z jakiegoś forum miał być najbardziej odporny na zakłócenia. Zainstalowałem, uruchomiłem i okazało się, że mogę zbadać chód zegara pod warunkiem, że zaknebluję pięcioletnią córkę, której buzia się nie zamyka. Może i program jest odporny na zakłócenia, ale nie w postaci pięciolatki. Do tego nie do pozwala zapisać wyników w postaci liczbowej, żeby sobie zrobić wykres np. w Excelu i przeanalizować wyniki i jeszcze ma parę innych cech, które do moich potrzeb nie pasują. Zabawa tym programem wystarczyła jednak, żebym się zaczął zastanawiać, jak on działa i czy da się te pomiary chodu zrobić lepiej. Pomyślałem, pokombinowałem i okazało się, że potrafię napisać program, który robi to, co chcę i jest w miarę odporny na zakłócenia ze strony córki, dzięki różnym mechanizmom filtrowania zakłóceń. Udało mi się więc odpowiedzieć na pytanie, od którego się wszystko zaczęło, jak nieregularne nakręcanie wpływa na chód Telavoxa: Jak widać wpływa i to znacząco, co więcej jednak, bawiąc się programem stwierdziłem, że działa lepiej niż się spodziewałem. Postanowiłem sprawdzić, czy będzie działać nie tylko dla zegara, ale i dla zegarka. Wyciągnąłem więc Mołnię, która była źródłem infekcji (jakkolwiek wirus zmutował w stronę zegarów elektrycznych, jak wspomniałem na początku) i okazało się, że dla Mołni też działa nieźle: można zobaczyć oscylacje chodu w krótkiej i dłuższej skali czasu i zobaczyć, jak zmienia się chód w miarę rozkręcania się sprężyny (obrazki w pełnej rozdzielczości w galerii): Wziąłem jeszcze jakiś zegarek małżonki i okazało się, że program też działa. Działa też dla zegara kwarcowego, dzięki czemu można zweryfikować, czy wartości odchyłki liczone są prawidłowo. A skoro działa dobrze, to kolejna myśl była taka, że może komuś jeszcze się przyda i że się tym programem tu pochwalę i spytam, czy ktoś chciałby się pobawić. Gdyby program się spodobał, to może za zasługi zostałbym wpuszczony na subforum zegarów elektrycznych To nie jest typowa sprawdzarka, ale program do eksperymentów. Pozwala ustawić różne parametry detekcji tyknięć i filtrowania szumów, żeby zoptymalizować je pod kątem badania konkretnego zegara czy zegarka. Pozwala też zapisać wyniki w pliku tekstowym, który można później wczytać do programu do rysowania wykresów, czy choćby Excela, gdzie można je dalej obrabiać, choćby po to, żeby znaleźć zakumulowaną odchyłkę dla zegara o tak nieregularnym chodzie jak Telavox: Nie wiem, czy kogoś jeszcze nurtują takie pytania jak mnie i czy taki program byłby komuś potrzebny, ale jeśli tak, to mogę udostępnić obecną wersję. Ja sobie zrobiłem mikrofon z przedwzmacniaczem, ale wydaje się, że zwykły komputerowy mikrofon zewnętrzny też będzie działał, przynajmniej dla zegarów, bo muszę ustawiać niezbyt dużą głośność nagrywania w komputerze, żeby się nic nie przesterowało. Jeśli okaże się, że program się przydaje i podoba, to mogę go dopracować, bo na razie to jest taka wersja robocza, napisana właściwie tylko do jednego celu. Nie jestem programistą, więc program ma zapewne wszelkie wady wynikające z amatorskiego programowania. Wadą jest też dużą objętość. Program jest napisany w LabVIEW i wymaga do działania LabVIEW Runtime Engine, przez co cała instalacja ma ponad 200 MB, mimo że sam program ma kilka MB. Za to LabVIEW pilnuje, żeby program nie narozrabiał, bo z założenia jest to środowisko dla nie-programistów. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to niech napisze, a jeśli będą chętni do pobawienia się programem, to udostępnię wersję instalacyjną. Zarabiać na tym nie mam zamiaru, wystarczy mi sława
  15. Algernon

    Program

    Program do badania odchyłki chodu zegarów i zegarków
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.