W styczniu, gdy kupowałem Moona, miałem możliwość wyboru, pomiędzy szafirową kanapką a hesalitem. Wybrałem hesalit z uwagi na większą, moim zdaniem, koszerność. W normalnym użytkowaniu, czyli noszeniu zegarka około 2 razy w tygodniu do pracy biurowej, nie zauważyłem na "szkiełku" zarysowań. Z doświadczeń mego kumpla, który nosi Moona od ponad 20 lat jako EDC, coroczna polerka, względnie wymiana hesalitu, to sprawa finansowo pomijalna i myślę, że nawet wzrost ceny zegarka, tego nie zmienił. Żaden z mechanizmów, tj. stary i nowy nie ma wiele wspólnego z domniemanym lądowaniem na księżycu. Nowy będzie dokładniejszy. Mnie osobiście irytuje, mieszczące się w fabrycznej normie, codzienne 10 sekundowe przyspieszenie calibru 1861. Aczkolwiek może być to wynikiem moich zachwytów nad kupionym 3 tygodnie temu super precyzyjnym Citkiem Chronomasterem Eco-Drive. Nowy Moon z hesalitem to dobry pomysł. Tylko cena staje się bolesna. Góra cztery lata wstecz, nowego Moona można było kupić na chrono24, poniżej 13 tysięcy.