Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

krajcarek

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    64
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez krajcarek


  1. Proszę o radę.

    Mam Protreka i jestem z niego bardzo zadowolony. Świetny zegarek w góry, czy inne wakacyjne wędrówki. Pomyślałem ostatnio, że warto było by mieć i Oceanusa na inne niż turystyczne okazje.

    Spodobał mi się bardzo OCW-S3400D-2AJF.

    I tu pierwsza wątpliwość. Największy mój zegarek ma 42 mm średnicy, a tu widzę że Manta ma 43,6 mm. Chyba podobnie jak Cachalot [który też mi się podoba i jest alternatywą]. Według pomiarów, mam obwód nadgarstka ok 20/21 mm. Przeczytałem, że Oceanusy świetnie leżą na ręce, ale mimo to chciałbym się upewnić i spytać, co sądzicie o moim pomyśle. Czy nie będzie za duży? Bo obawiam się że w Polsce nie ma miejsca, gdzie można by go przymierzyć.

    Drugie pytanie, to pytanie o sklep, gdzie najkorzystniej można kupić ten zegarek?

    Pozdrawiam.


  2.  

    zegarek Kama z rosyjskiej fabryki Vostok. Jest to pierwszy zegarek mojego ojca a następnie pierwszy mój zegarek. Historia jego jest pasjonująca. Miał wymienianą tarczę i wskazówki w latach sześćdziesiątych, w latach dziewięćdziesiątych podczas włamania został skradziony wraz z innymi rzeczami, następnie po dziesięciu latach znalazłem go na allegro i odkupiłem za 30zł od emerytowanego zegarmistrza, któremu sprzedał go zapewne złodziej. Gdy przyjechał do mnie upewniłem się, że to ten po charakterystycznych rysach na tarczy i kopercie i cechach. Zegarek niby banalny ale o niebanalnej historii mimo takich perypetii w pełni sprawny

    Nie mam aż takiej dłużej ręki, więc zegarek nie jest duży....

     

    Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

     

    Fenomenalna opowieść. Czyż życie przedmiotów - szczególnie tych blisko związanych z człowiekiem - nie jest czasem fascynujące? Miałem kilka takich dziwnych historii. Np. z samochodem, który straszył. Z monetą która zniknęła na dwa lata i odnalazła się w miejscu które raz na tydzień było sprzątane. A to co opisałeś jest szczególnie ważna, bo wiąże się z odzyskaniem pamiątki. Pozdrawiam.


  3. Udało mi się ostatnimi czasy nabyć Zenitha Sporto. Wygląda na model z ostatnich chwil produkcji, czyli z pierwszej połowy lat 70-tych. Na deklu ma numer 20-1300-274. Zegarek jest napędzany mechanizmem 2562C o częstotliwości 28 800 wahnięć na godzinę [4Hz]. Bawiłem się w porównywanie dźwięku z innym zegarkiem o standardowej częstotliwości i naprawdę słychać różnicę. Mechanizm to naciąg manualny bez automatu, zapewniający ponoć 49 godzin rezerwy chodu. Niestety nie posiada on funkcji szybkiej daty, więc gdy nie zakłada się go codziennie, to potem trzeba się nakręcić by ją ustawić. Kopertę pokryto 20-mikronową warstwą złota. Świadczy o tym napis wewnątrz dekla: „Swis Made/Gold Filled Bezel 6/20 Microns/Steel Back”. Na dolnej krawędzi koperty jest też mikroskopijny napis „20 [MIB]”. Przyznam, że nie mam pojęcia co owo MIB w ramce znaczy, choć kojarzy się właśnie ze złoceniem. Rozmiar zegarka wynosi w poziomie 35,5 mm [37 z koronką] na 37 mm w pionie i muszę przyznać, że świetnie leży na ręce. Nie jest dla mnie za duży, nie jest specjalnie za mały; rzekłbym idealny zegarek na co dzień. Lekki, cienki, kryjący się pod mankietem. Tarcza jest spokojna, czytelna, z nakładanymi indeksami i datownikiem w takim miejscu, że nie burzy ich układu.

    Najsympatyczniejsze przy jego zakupie było to, że nie był nigdy używany. Do szczęścia przy zakupie brakowało tylko dokumentów i pudełka. Nie posiadał jednak najmniejszej rysy na szkle, czy kopercie. Koronka rzecz jasna jest oryginalna z logo i bez żadnych otarć. Sprzedający po zakupie wspomniał, że ma go do starego dystrybutora/sprzedawcy [„i bought in an old Zenith reseller”]. Nawet pasek i sprzączka są oryginalne. Cieszyłem się z tej sprzączki, bo z paska od razu miałem zamiar zrezygnować ze względu na jego jasnobrązowy kolor. Niestety po otrzymaniu przesyłki musiałem zrezygnować z usług obydwu. Pasek kolor ma „nie mój”, a na dodatek jest ze starości jakiś sztywnawy i niespecjalnie miły w użytkowaniu. Zaś sprzączka okazała się być w rozmiarze 14 mm. Pasek bowiem zwęża się aż o 6 mm; z 20 mm przy uszach do 14 mm na sprzączce. Nie wydaje mi się, by dziś był gdzieś taki do kupienia. Ewentualnie muszę przemyśleć zamówienie ręcznie wykonanego z jakiejś prostej skóry.

    Kupiłem nowy standardowy pasek, noszę na nim zegarek już kilka dni i nie mam zastrzeżeń co do jego działania. Nie jestem maniakiem pomiarów; więc nie wiem ile się spóźnia, lub spieszy; ale nawet jeśli to czyni, to w wymiarze niezauważalnym w codziennym użytkowaniu. Tym bardziej, że co jakiś czas go trzeba nakręcić; więc jest okazja do precyzyjnego ustawienia czasu. Tu nasuwa się mi pytanie. Zważywszy na to, że mechanizm tak długo nie pracował i wydaje mi się [może subiektywnie], że nakręcanie i przestawianie wskazówek jest oporne, to czy Waszym zdaniem warto go oddać do zegarmistrza do przeczyszczenia i nasmarowania?

     

    post-43197-0-70689800-1455646102_thumb.jpg

    post-43197-0-39656800-1455646111_thumb.jpg


  4. A taki wpadł :)

    Jak jest średnica Pańskiego zegarka? Mojego jest podejrzanie mała, bo 33 mm. Inne moje Błonie są większe bo 35 mm. Jak by nie było, to najlepiej zachowany mój zegarek z Błonia. Na dodatek z polskim deklem "Made in Poland Wodoszczelny".


  5. Jako, że staro się wczoraj nieco czułem, to i na wspomnienia się mi zebrało. Związane właśnie z zakupem Longinesa.

    Jakieś ćwierć wieku temu rozpocząłem „działalność gospodarczą”. Trafił się dobry i sprawdzony klient, umowa została zawarta, a faktura wystawiona. Od dawna miałem słabość do zegarków ozdobionych „uskrzydloną klepsydrą”. Byłem jednak wtedy świeżo po studiach, więc wydawało mi się, że zegarki takiej marki są poza moim zasięgiem. Mimo to, gdy przechodziłem koło witryn sklepowych przyciągały mój wzrok. Tak się zdarzyło, że na drugi dzień po wystawieniu owej faktury byłem w Katowicach, gdzie spojrzałem na wystawę zegarmistrza. A tam leżał sobie Le Grand Clasique, z niezbyt popularnymi [czyli wyjątkowymi] rzymskimi cyframi. Co ciekawe, za „pół ceny”. Co równie intrygujące i fatalne w skutkach, lubię klasykę i rzymskie cyfry, a zegarek garniturowy do pracy się przydaje. Więc trudno było mi się powstrzymać, by do sklepu nie wejść. Od sprzedawcy usłyszałem historię, że wnuczek od babci za maturę dostał, ale że za poważny to dla niego był zegarek, więc wymienił na coś innego, stąd taka niska cena. Po krótkiej walce z samym sobą - kupiłem. Bo choć gotówki zbędnej nie miałem, to przecież wystawiłem fakturę i miałem na niego hipotetycznie pieniądze. I wiele lat byłem z niego dumny, a właściwie do dziś jestem. Wiem, że to nic takiego. Przeciętny garniturowiec, bez polotu i na dodatek w kwarcu. Mimo to zwracał wtedy uwagę, a przez cały czas jest niezawodny. To był pierwszy mój „drogi” i poważny zegarek. Cena na jego metce to dwanaście milionów dwieście tysięcy złotych. Brzmi to dziś bajkowo, nawet gdy przyznam że zapłaciłem za niego chyba siedem milionów złotych. Ale to zegarek za którego baterię, czy pasek zapłaciłem później ceny, o jakich wcześniej nie śniłem i myślałem wcześniej, że to ceny właściwe dla zegarków J Następnie nadszedł czas jego zapomnienia. Ale zawsze w szufladzie leżał i według niego ustawiłem inne mechaniczne zegarki. Od paru lat zyskał znowu na uznaniu. Może dzięki wspomnieniom, może dzięki prostocie i niezawodności, może dzięki funkcjonalności i klasycznemu wyglądowi sprawdzającemu się w pracy? Co śmieszne, to aktualnie mój jedyny zegarek pozłacany, więc na oficjale wyjścia jest częstym wyborem. Dzisiejszy pasek nie jest oryginalny. Wcześniej były notorycznie Wild Calfy Hirscha, a teraz ten matowy krokodyl Morelato. Sprzączka jest jednak ta sama, co przed dwudziestu laty. Dzisiaj mam kilka droższych i bardziej reprezentacyjnych zegarków, ale tego się chyba nigdy nie pozbędę. Bo był pierwszym Longinesem i nauczył mnie nie wydawać pieniędzy, dopóki nie trafią na rachunek. Dlaczego? Bo fakturę z jakiej miałem uregulować jego cenę, zapłacono mi dopiero po roku L, więc przez miesiąc po jego zakupie raczej biednie było. Jest też symbolem rodzinnym. Po kilku latach, z okazji narodzin drugiej córki, postanowiłem kupić żonie damski jego odpowiednik. Niestety nie było go w Polsce i trzeba było sprowadzić ze Szwajcarii. Tak się potem nieszczęśliwie zdarzyło, że katowicki dystrybutor spóźnił się pechowo i to tak, że mogłem go odebrać dopiero w dniu „odbioru” żony i córki ze szpitala. Zaryzykowałem i pojechałem najpierw po zegarek do Katowic, co okazało się błędem. Według żony spóźniłem się haniebnie [godzinę], za co mimo prezentu czekała mnie sroga awantura. Cały efekt prysł. Trudno, przeżyłem, moja wina, miała pewnie rację. Mimo to, gdy dziś spojrzę na swojego pierwszego Longinesa, to przypominają mi się również te dobre chwile z tego dnia, czyli mała, ale już pierwszego dnia życia wesoła twarzyczka córy Ady, leżącej w koszyku na tylnym siedzeniu wozu, w drodze do domu. To tyle wspomnień.

    post-43197-0-88499200-1452155879_thumb.jpg


  6. Roman Ci odpowiedział co de mechanizmu ale tarcza na 100% nie jest z tego zegarka. Wostok i owszem ale w tej kopercie ta tarcza nie występowała. Zgaduję ale w tej kopercie raczej ta tarcza:

    https://www.google.pl/search?q=wostok+18+jewels&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwi0v8youffJAhUq9HIKHS7xDcEQ_AUIBygB&biw=1536&bih=731#imgrc=y8dzh0vxf6GNEM%3A

    Lub pokrewne. Sprawdź np. u Krisa:

    https://picasaweb.google.com/107247623220063053982/Wostok18Kamieni

     

    Ten pierwszy [pomijając datownik] wydaje się podobny, bo z tego co pamiętam to cyfr na nim nie było.

    Tylko czy te indeksy mogłem zmyć? To znaczy czy są one namalowane czy nanoszone?

    Z drugiego przykładu, to ten wygląda chyba podobnie.

    post-43197-0-40217700-1451070222_thumb.jpg


  7. Chciałbym prosić Was o pomoc w rozpoznaniu zegarka.

    Jakieś dwadzieścia lat temu, po śmierci dziadka dostałem ten zegarek na pamiątkę. Niestety postanowiłem oczyścić mu tarczę. Zrobiłem to tak „skutecznie”, że już do niczego się nie nadawała. Dlatego zegarmistrz założył nową od Wostoka. Wydaje mi się [choć pewności nie mam], że wskazówki pozostały oryginalne. Zegarka używam właściwie z sentymentu tylko w Święta Bożego Narodzenia. W tym roku zakładając go zdałem sobie sprawę, że nie pamiętam jak wyglądał, gdy nosił go dziadek. Nie pamiętam nawet jakiej jest marki.

    Stąd moja prośba, czy ktoś może określić markę zegarka? To zadanie chyba nie będzie dla Was skomplikowane po obejrzeniu mechanizmu. Nie wiem czy ma to znaczenie, ale cyfra na nim to 2209. Znak nad nią przypomina @, z tym że w środku jest coś przypominające „B” lub rosyjskie małe „z”.

    Gdyby jeszcze ktoś był w stanie pokazać mi jak zegarek kiedyś mógł wyglądać, byłbym niezmiernie wdzięczny.

    post-43197-0-58770300-1451038624_thumb.jpg

    post-43197-0-67277300-1451038637_thumb.jpg

    post-43197-0-52223200-1451038654_thumb.jpg


  8. Przeglądam od pewnego czasu aukcje na allegro i odnoszę wrażenie, że większość wystawianych zegarków z Błonia to składaki. Tarcze nie odpowiadające kopertom [według książki „Przystanek zegarek”], lub odbiegające od normy.

    Popularny jest szczególnie jeden model o takiej tarczy:

     

    http://allegro.pl/blonie-super-zegarek-radziecki-prl-cccp-warto-i3744777201.html

     

    Indeksy są na niej malowane zamiast nakładanych. Czy tarcza ta to Waszym zdaniem późniejszy zamiennik, czy też oryginalna?

     

    Ponadto w ciągu dwu tygodni pojawiły się trzy zupełnie dziwne zegarki tego samego typu. Typu który w ogóle nie jest podobny do innych produktów Błonia. Nawet liternictwo jest zupełnie odmienne. Co o nim sądzicie, czy to jakaś rzemieślnicza podróbka z tamtych czasów?

     

    http://allegro.pl/blonie-zegarek-polski-prl-cccp-warto-i3744782097.html

     

     


  9. znowu dzisiaj mierzyłem tego Pana (3-4. raz ten sam egzemplarz):

    857cec4b3912a23dbfe42b520d928595.jpg

    dokładnie tą wersję - bez daty

     

    mimo tych wszystkich "nie" i "niedoróbek" (praca bezela i jego koronki, tarcza w 100% malowana bez nakładanych indeksów, słaba luma, eta 2824-2 i to wszystko za metkowe 6500zł), to zegarek bardzo za mną chodzi i nie chce wyjść z głowy... wygląda po prostu dobrze, zwłaszcza założony na moją rękę, a i cenę na niego można dobrą "zrobić"

     

    niestety od dłuższego czasu po głowie chodzi mi także:

    id-6198-ss012_bg_diag.jpg

    i zarówno jakościowo, jak i cenowo jest to lepszy wybór... może uda się oba zakupić w tym roku, ale pytanie jest - w jakiej kolejności :)

     

    Co do Longinesa, to dodam że nie podoba mi się kształt jego wskazówki i to że ma małą rezerwę chodu. Mimo to noszę go z przyjemnością. Właśnie wersję bez datownika. Datownik to było by to o jedno "Nie" za dużo.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.