Corvus masz rację. Każdemu wg potrzeb. Mnie akurat ten Witek pasuje w 100%. Z dużą kosą mógłbym sie wybrać np. do lasu albo na jakiś survival, ale nie jest mi to potrzebne, bo tego nie uprawiam. Mnie jest potrzebny nóż -narzędzie, co to i śrubke odkręcić, i puszke otworzyć i wyciąć wizytówkę z wydruku (miałem taką sytuacje na targach poznańskich, kiedy wizytówki się skończyły i trzeba było improwizować, bo pomocy znikąd), czy wyciągnąć kleszcza psu. Sam juz nawet nie wiem w ilu sytuacjach mi pomógł. Ale powtarzam jeszcze raz lepszy taki, dłuższy o te 2 cm z blokowanym ostrzem, niż standardowe oficery. Jak zwykły kilka razy ci się sam złoży i dostaniesz po paluchach to dopiero docenisz. A z noszeniem nie ma problemu. Ładne etui (niekoniecznie oryginał) do paska i i zawsze mam go pod ręką i nie zginie! Do tego MAG solitaire na kółeczku i możesz nawet po piwnicach chodzić. Nigdy mnie ten Witek nie zawiódł. Felku ten Ka-Bar przeszedł mi koło nosa c.a. 6 lat temu. Wtedy cyfrówki to był wynalazek hardcorowy. Ale nóż przywieziony z hurtowni na Brooklynie. Grawerka na głowni napuszczana złotem. Razem z pochwą z wolej skóry oczywiście. Stan pierwszy czyli nie używany. Czekał 2 lata. Poszedł za 140 zeta. Do dziś śni mi sie po nocach. Ale poproszę znajomego, który go kupił. Może jeszcze ma dziada i wtedy zdjątka zrobimy. Potem był też zwykły Ontario, ale to juz nie to.