Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

domurst

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    225
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez domurst


  1. Na sprzedaż oferuję zegarek Cadisen C1032 z mechanizmem automatycznym Seiko.

     

    Zegarek używany, w stanie bardzo dobrym, kupiony w 2020 roku. Używany wyłącznie w okazjach "garniturowych". Sama koperta i szkło w stanie nienagannym, jedynie na błyszczącej bransolecie drobne włosowate rysy. Wg skali forumowej oceniam na bezpieczne 8/10.

     

    Zegarek to oryginalny design. Nakładane indeksy, funkcja daty i dnia tygodnia z ramką, sygnowana koronka. Bardzo przyzwoite wykonanie całości.

     

    W zestawie oprócz samego zegarka pełen sklepowy komplet tj. pudełko, dodatkowe ogniwa (obecnie wyregulowany na nadgarstek ok 18cm), narzędzie do ogniw, ściereczka, papierki.

    Trochę danych:
    Szerokość koperty 40 mm
    Wymiar L2L 48 mm
    Grubość 12 mm
    Szerokość między uszami 20 mm
    Mechanizm automatyczny Seiko NH36A
    Szkło szafirowe
    Koperta ze stali szlachetnej 
    Wodoszczelność 50 m
    Podwójne zapięcie motylkowe

     

    Zegarek można obejrzeć w Jeleniej Górze. 

     

    Cena: 230 zł 210 zł

     

    Przesyłka kurierem lub do paczkomatu - 20 zł

     

     

     

     

     

    IMG_20231029_172044.jpg

    IMG_20231028_111627.jpg

    IMG_20231028_110508.jpg

    IMG_20231028_110822.jpg

    IMG_20231028_111039.jpg

    IMG_20231028_111720.jpg

    IMG_20231028_111732.jpg

    IMG_20231028_111920.jpg


  2. Czy ktoś jest w stanie ustalić co to za dziwo? Wygrzebałem w domu rodzinnym. Koperta a'la komandir ale mniejsza (34mm).

     

    15869541_IMG_20200206_182349.jpg

     

    Tarcza jest przepiękna. Ciężko to oddać na zdjęciu, ale kolor jest fantastyczny - złoto-brązowe-khaki, do tego szlif słoneczny. Bez serwisu, po 30 latach leżenia i regulacji robi -2 sek na dobę :-)


  3. Ciężko macie z tym dojazdem - po 4-5 godzinach jazdy dalej jesteście w Polsce ja po 10 minutach jazdy jestem w Czechach a po 5godzinach  w Austrii.

    Do Splitu najszybciej dojechałem w 14 godzin ale na bramkach było pusto w tym 3 przerwy po pół godziny 

     

    Pozdrav iz Jeleni Gory!  :) Ja zawsze jeżdżę we wrześniu i okolice Makarskiej robiłem w 13,5 godziny i uważam to za absolutne maksimum do zrobienia ciągiem - ostatnia godzinka to już męczarnia. Dlatego częściej jeżdżę do Dalmacji północnej - mój osobisty faworyt adriatyckiego wypoczynku to wyspa Pag - da się dojechać w 10-11 godzin, wyspa, ale z połączeniem mostowym ze stałym lądem, relatywnie blisko (niecała godzinka jazdy) aby wyskoczyć na wieczór do dużego miasta (Zadar - w moim prywatnym rankingu wyprzedza Split), piękne dzikie plaże i trochę inny niż w kontynentalnej Chorwacji krajobraz (lekko księżycowy).


  4. No a ja, wstyd się przyznać, w Tatrach nie byłem nigdy, ale we wrześniu planuję wyjazd i chętnie usłyszę o propozycjach jednodniowych wycieczek. Interesują mnie miejsca, gdzie nie zakopię się za tłumem Pań w klapkach i ich partnerów z sandałami na skarpetach, ale też nie super trudne, bo gór typu alpejskiego do tej pory z partnerką nie zaznaliśmy.

     

    A tak dla równowagi, aby zatrzeć wrażenie o moim lamerstwie, pochwalę się, że polskie Sudety Zachodnie przeszedłem wzdłuż, wszerz i w poprzek. Pięknych miejsc w mojej okolicy na szczęście nie brakuje, niemniej jednak trochę mi się już opatrzyło więc w tym roku wdrażam plan odkrycia czeskiej strony gór. Wczoraj uciekłem z miasta przed upałem i zrobiłem sobie 25km wycieczkę Harrachov --> Ambrożova Vyhlidka --> źródło Łaby --> Harrachov. Widokowo szlak jak na Karkonosze niesamowity, szczególnie część od Vrbatovej Boudy do Labskiej Boudy. Niestety, jak to latem w Karkonoszach bywa, tłumek niezgorszy.

     

    1910270.jpeg


  5. Konrad po 1,99 w Lidlu. Szczuszek, przyjemny. Podobnie Krkonos. Łatwo kupić w polskich knajpach nawet dalej od granicy. Kozel to typowa koncernówka. Ichnie popularne piwa są raczej gorsze od naszych regionalnych. Oczywiście moim zdaniem. Czekoladę Sudentską lubię - ale to margaryna z kakao. Masło pomazankowe - mamy lepsze smarowidła. Lubiłem w latach 90tych - jak u nas nie było niczego w podobnym typie. Morawskie wina niektóre niezłe - ale te niezłe to nie tanie. A rum Tuzemski (nie wolno nazywać tego RUM, więc piszą np. UM, Tuzemak itp) to zwykły aromatyzowany spiryt z wodą. Jeden z najpodlejszych trunków jakie miałem w ustach. Dopóki nie poznałem prawdziwego smaku rumu - przez wiele lat myślałem, ze to właśnie taki smak jak Tuzemskiego. Na szczęście rum w żadnej odmianie nie ma z ta berbeluchą nic wspólnego.

     

    Mariusz - spróbuj piwo Opat z naturalnymi kvasinkami. Lubie je mocno schłodzone latem.

    W Lidlu była 11tka, a tam można dostać Konrad 12 plato - pełniejsze w smaku. Co do studentskiej, tuzemaka i pomazankovego to generalnie zgoda - to nie są wartościowe produkty, niemniej jednak są charakterystyczne. Szczególnie pomazanka to był rarytas w latach 90-tych kiedy u nas nie było serków typu almette ale smak nadal jest charakterystyczny i ja przez sentyment do dziś kupuję. A czeski rum dodaje się zimą do herbaty, szczerze mówiąc nie pamiętam żebym kiedykolwiek pił go na "suchara"...

  6. Istotne tu jest gdzie się jedzie bo lokalnych browarów u nich jak psów. Z północno-zachodnich Czech mogę polecić Konrada (Browar Liberec-Vratislavice), Krkonosa i Svijany (choć te się imho nieco popsuły ostatnio). Jeśli lubisz ciemne piwo, mocno słodowo-karmelowe to możesz poprosić o kilka buteleczek tmavego na spróbowanie - dobry z szeroko dostępnych jest Velkopopovicky Kozel. Co do ichnich koncernowych to odpowiedziałeś sobie sam - dostaniesz to u nas poza tym jest to niewiele lepsze od naszych regionalnych.Ogólnie rzecz biorąc Czechy wcale nie są aż tak ciekawym piwnym krajem - mają masę dobrych pilsów ale trudno znaleźć tam cokolwiek nieszablonowego poza jasnym pełnym.

     

    P.s. Z innych wartych spróbowania tematów kulinarnych koniecznie czekolada Studentska, maslo pomazankove i tvarozky olomouckie albo inny zrajici syr (niech kolega nie rozpakowuje bo znienawidzi cię). Mają też niezłe salami w typie węgierskich. Z mocniejszych alko rum tuzemsky, fernet (gorzka ziołowa nalewka), morawskie wina (ja się nie znam i nie pijam ale jest tego pełno w sklepach) no i oczywiście becherovka


  7. Myślę, że ten ekstremalny smród to wyolbrzymiony wymysł internetu i kolejny głupi challenge aby się popisać "jak to się fajnie nie porzygałem". Inna sprawa, ze na tych wszystkich durnych filmach jedzą to w całości (a to cały śledź jest, z wnętrznościami, którego należy najpierw wypatroszyć!) i bez żadnych dodatków. Nikt nigdy na tych filmach nie pokazał jak się to je, z czym itd. A tu film:

    Wygląda to na tyle spoko, że sam mam chęć spróbować. Do tego obok stołuje się cała rodzina - jakoś nikt nie zatyka nosa, nie rzyga, nie czka i nie beka... Dla zrobienia efektu taki sam sens (a właściwie bezsens) miałoby zrobienie filmu z jedzeniem surowych, nie wymytych, zagotowanych w samej wodzie flaczków - oczywiście można, ale chyba tylko po to by wzbudzić sensację...


  8. No niestety nie w całości, ale ze sprawdzonego rybnego, czyli nie paczkowany który najczęściej wygląda jakby go wcześniej zgniatali pod podeszwą. Macie jakieś interesujące pomysły na śledzia w oleju? Mam na myśli przyprawy, bo śledź, olej i cebula to zestaw obowiązkowy. Mi najlepiej wychodzi chyba właśnie ten z curry i czerwoną cebulą (jest łagodniejsza) ale z ostrą papryką też jest niezły.

     

    P. S. Pod śledzia idzie dziś coffee stout od Kormorana


  9. Oriflame i Avon są po prostu nietrwałe i sposób nanoszenia nie ma tu nic do rzeczy.

     

    Co innego Encre Noire - tylko wam się wydaje, że go nie czuć. W składzie jest morze Iso E Super, które ma to do siebie, że dla nosiciela często jest niewyczuwalne ale otoczenie czuje je doskonale. Ubrałem niegdyś naprawdę kapkę tego zapachu na pogrzeb i od kilku osób usłyszałem podczas stypy, że chodzą za nimi jakieś perfumy i szukają "nosiciela", którym okazałem się być ja...

     

    Dzisiaj z kolei użyłem Zino. Robię to rzadko bo w buteleczce widać dno a to stara wersja, więc używam z rozwagą i oszczędnością, ale, to jest tak niesamowity zapach, że mam nadzieję, że obecnie dostępnej wersji nie popsuli bardzo. Są tu kwiaty i delikatność, ale i od spodu wyziera piżmowa męskość. Zapach ideał i obok starego Azzaro PH chyba mój ulubiony...


  10. Ten segment ( B) traci i procentowo i kwotowo najmniej na wartości. W cenie ładnego punto kupisz bravo, w celu ładnego polo, jest szansa, że kupisz golfa. Tak samo golf na rynku wtórnym, potrafi kosztować podobnie co passat itd.

     

    Odwieczny temat pt. "dołóż tylko kilka procent więcej i masz auto o klasę wyżej". Problem tylko w jakim stanie są te auta. Ja zaczynałem od klasy średniej, ale przy budżecie jakim dysponowałem, który teoretycznie był wystarczający, auta pokroju AR159, Saab 9-3 czy Volvo V50 w które na początku celowałem okazywały się być trupami albo autami picowanymi na sprzedaż. Dlatego zszedłem półkę niżej i kupiłem za trochę mniej auto pewniejsze, z uczciwą historią i w przyzwoitym stanie.

     

    Dlatego może niepotrzebnie doradzałem koledze Bravo - może faktycznie szukaj małego autka... Grande Punto nawet po nieudanym stylistycznie lifcie, oczywiście w mojej subiektywnej opinii, miażdży Fiestę, o Corsie i Fabii nie wspominając. Co do mitu awaryjności Fiata to skutecznie się z niego wyleczyłem, czego dowodem jest 3 z rzędu Fiat (wcześniej było Punto i Stilo, które nadal świetnie się sprawuje - zostało w rodzinie). Fiaciorstwo mam w jednym paluszku więc chętnie pomogę gdybyś miał jakieś konkretniejsze pytania.


  11. Też pierwsze co pomyślałem to Grande Punto, ale przy budżecie ca. 25000 to już chyba będzie rocznikowo Punto Evo, które popsuli na maksa (brzydka morda). W tej cenie szukałbym już Bravo - sporo pojemniejszy, dużo krajowych, salonowych egzemplarzy, fajne silniki (i diesle i benzynki wspomagane turbo). Sam szukałem dla siebie kompakta kilka miesięcy temu i stanęło na Bravo w wersji sport - identycznym jak ten tu:

    Bravo_rear_copy.20851014_std.jpg

     

    Japońce to też pomysł, ale za te same pieniądze kupisz auto conajmniej 3 lata starsze, pewnie gorzej wyposażone, z droższym serwisem.


  12. products_eab74024bc0682ac20589a29418e70c

     

    Odradzam nawet rusofilom. Zdecydowanie najgorsze piwo jakie piłem "od nie wiem ilu lat" i pierwsze od kilku miesięcy, które niemal w całości zaliczyło zlew. W zapachu klasyczna, znana z koncerniaków najpodlejszego sortu, ściera. Na języku to piwo nie istnieje kompletnie - w tle jakby czai się jakaś kukurydza, ale generalnie najbliżej temu płynowi do 0,5 litra wody z 4 łyżkami cukru.

     

    Przepraszam za ten, pełen goryczy, może zbyt emocjonalny, wpis, ale chyba nigdy nie piłem czegoś równie ohydnego. Boli tym bardziej, że dostałem w prezencie...


  13. Niestety jestem za młody żeby pamiętać... Większość starych perfum poznałem dzięki odlewkom z flakonów vintage. Nazwę też słyszę po raz pierwszy...


  14. Pamiętam te perfumy z testu próbkowego kilka lat temu i były mega mocne i mega duszące - miks wszystkich "ciężkich" składników perfumiarskich - tytoń, paczula, kadzidło, piżmo, no i przede wszystkim zalewający wszystko miód. Jeśli tak pachnie to powinno być ok - pytanie tylko jak długo... W podróby tak mało znanej marki nie wierzę więc albo reformulacja albo zbyt mało precyzyjnie wyraziłem się opisując ten zapach. Nie zmienia to oczywiście faktu, ze reformulacjami zniszczono już tyle pięknych zapachów, że szkoda gadać. Mój ukochany Azzaro PH to w tej chwili popłuczyny po oryginale, Kouros i Antaeus, choć przy współczesnych ozonowych pachnidełkach to wciąż mocne zapachy, też znacznie odbiegają od pierwowzoru, Drakkar Noir zniszczony kompletnie... Nawet ultrapopularne Fahrenheit czy świeżaczek D&G PH to obecnie ZUPEŁNIE inne zapachy niż to co pamiętam z lat 90.

     

    O tyle dobrze, że są teraz dostępne mniej popularne marki i choć pewnie też odbiegają od początkowych partii, to serce tak nie boli bo poznajemy zapach po raz pierwszy i nie ma wspomnień zapachowych do których można się odwołać... Wspomniany przez Ciebie Halston jest dobrym przykładem, poziom trzyma też Quorum, ponoć dobrze "dają" Bogart PH i Caron Yatagan. Ja z "mocarzy" używam jeszcze Pino Silvestre, Zino i Habit Rouge.

     

    Przy okazji pozdrowienia dla wszystkich miłośników perfum vintage i stylu "powerhouse" :)

     

    P.s. W poszukiwaniu tego rodzaju zapachów polecam forum basenotes - jest tam grupa miłośników stylu, która podrzuca sobie propozycje.


  15. Eee tam, Halston to przyjemniaczek jest...

     

    Proponuję Ted Lapidus PH i Salvador Dali PH. "Kouros na sterydach" i "mocz wampira" to częste opisy tej dwójki :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.