Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'seiko' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • KLUB POD BALANSUJĄCYM WAHADŁEM
    • FORUM GŁÓWNE
    • ZABAWY i KONKURSY
  • ZAPYTANIA I SUGESTIE PRZED ZAKUPEM
    • Podróbki i zapytania o autentyczność
    • Jaki zegarek...
    • Podręczniki i porady
    • Aukcje Allegro, eBay i inne
    • Marki wirtualne i modowe
  • WIADOMOŚCI I NOWOŚCI
    • NOWOŚCI ZE ŚWIATA ZEGARKÓW
    • WIADOMOŚCI
  • FORA TEMATYCZNE
    • ZEGARKI SZWAJCARSKIE i NIEMIECKIE
    • AHCI I PRODUCENCI NIEZALEŻNI
    • ZEGARKI POLSKIE
    • ZEGARKI AMERYKAŃSKIE
    • ZEGARKI ROSYJSKIE I RADZIECKIE
    • ZEGARKI JAPOŃSKIE
    • ZEGARKI CHIŃSKIE
    • INNE ZEGARKI
    • VINTAGE
    • ZEGARY
    • KĄCIK ZEGARMISTRZOWSKI
    • PASKI i AKCESORIA ZEGARKOWE
    • GALERIA
  • DZIAŁ TECHNICZNY
    • PRZEDSTAWIAMY SIE
    • PROPONOWANE ZMIANY - KONSULTACJE
    • FORUM ŹLE DZIAŁA - USTERKI, PROBLEMY TECHNICZNE FORUM, PYTANIA, OPCJE, FUNKCJE
    • ARCHIWUM
  • Klubowy Bazarek
  • PO GODZINACH

Kalendarze

  • Kalendarz forum

Blogi

  • 2gWatchBlog
  • ENICAR - Manufacture d'Horlogerie Ariste Racine
  • dawpi's blog
  • Zegarki z ZMP BŁONIE (1959 - 1969)
  • Zegarmistrz.

Grupy produktów

  • Produkty

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Gadu-Gadu


Strona WWW


Skype


Lokalizacja


Hobby

Znaleziono 227 wyników

  1. Seiko SARB017 – Alpinista. Jako posiadacz tego zegarka pozwoliłem sobie popełnić recenzję. Moje spostrzeżenia są wyłącznie osobistą opinią i nie podejmuję się wchodzenia w polemikę dotyczącą mechaniki, gdyż w tych sprawach przyznaję jestem indolentem. Dodatkowo liczę na bardziej doświadczonych kolegów którzy skorygowali by ewentualne błędy lub podzielili się własnymi spostrzeżeniami dotyczącymi SARB017 Historia: Jako, że od czegoś trzeba zacząć proponuję mały rys historyczny. Seiko swoimi tradycjami sięgającymi końcówki dziewietnastego wieku prezentuje wiele ciekawych modeli. Moją uwagę przykula linia Alpinist. Jej początki to rok 1961 kiedy to japoński producent przedstawił światu linię zegarków przeznaczone dla entuzjastów wspinaczki. Nowe czasomierze w ofercie Seiko były inspirowane legendarnym człowiekiem gór Yama-otoko (ot skośnooki odpowiednik Yetti) Pra pra dziadkiem prezentowanego SARB017 jest Seiko The Laurel Alpinist. Musiało minąć blisko 30 lat aby nazwa Alpinist znów dumnie wybrzmiała w ofercie Seiko. W poczet tej linii można by zaliczyć "Czerwonego Alpinistę" (nazwa od koloru napisu na tarczy) zaprezentowanego w 1995 i napędzanego werkiem 4S15 czy niezwykle rzadkiego Seiko Alpinist GMT Titanium Prospex HAQ Quartz z mechanizmem 8F56. Alpinista o numerze 017 to kontynuacja najnowszej, lecz oficjalnie zakończonej serii. Między innymi należą do niej SARB013 (kremowa tarcza), SARB015 (czarna tarcza) i niezwykle rzadki Alpinist Prospex made for SSASS o przepięknej chabrowej tarczy. Zegarki te łączy design i ponadczasowy duch. Prezentowany model SARB017 pojawił się w ofercie Seiko w 2006 roku. Wykonanie: Opisywany tu egzemplarz to najmłodsze dziecko Seiko z linii Alpinist posiada zieloną tarczę i złote indeksy. Tarcza jest dość bogata przez zastosowanie arabskich cyfr co drugą godzinę. Dzięki temu zabiegowi okienko daty nie koliduje z trójką co w moim odczuciu należy uznać za niezwykle użyteczne rozwiązanie. Mimo datownika, sporej ilości cyfr tarcza nie jest ciężka "wizualnie" a zielony kolor odbijający światło słonecznym refleksem doskonale kontrastuje ze złotem. Cyfry są duże i wyraźne a wskazówki precyzyjnie wskazują na indeksy (co podobno nie jest reguła wśród diverów tej marki). Chodzą legendy, że wynika to z pierwotnego przeznaczenia tego zegarka. SARB017 to bowiem produkt na "domowy" rynek Seiko, więc nie przeznaczony na eksport. Koronka zegarka oznaczona jest literą S i jest zakręcana. Wewnątrz znajdziemy bezel dwustronny zawierający oznaczenia kompasu. Pierścieniem poruszamy dodatkową koronką montowaną na godzinie czwartej. Element ten nawiązuje do "górskiej" funkcji zegarka. Oznaczenia są dość małe i przyznam szczerze, że wolał bym tu zamiast kompasu klasyczny jednostronny bezel z podziałką minutową. Koperta jest starannie przygotowana przez Japończyków a kanty dobrze oszlifowane. Trudno przyczepić się do precyzji wykonana tego elementu. Dekielel (zakręcany) zawiera grawer charakterystyczny dla linii Alpinist, oznaczenia dotyczące wykonania w Japonii i informacje o materiale. Spasowanie poszczególnych elementów stoi na co najmniej zadowalającym poziomie. Jest to o tyle istotne, że producent deklaruje wodoszczelność na poziomie 200 metrów. Czyni to z SARB017 pełnoprawnego divera, przynajmniej pod względem możliwości nurkowania. Zdecydowanie najsłabszym elementem zegarka jest oryginalny pasek. Mimo tego, że jest wykonany ze skóry, jest piekielnie twardy. Spędziłem z nim tydzień myśląc, że w pewnym momencie ułoży się do mojego nadgarstka. Nic z tego. Jest to element który powinien podlegać wymianie natychmiast. W tym przypadku alternatyw jest wiele. Osobiście lubię Alpinistę na bransolecie (w moim przypadku Strapcode). Podobno pasuje również bransoleta Seiko o numerze D3A7AB (jest niestety niezwykle trudna do kupienia). Nie ważne jednak czy przyszły właściciel zdecyduje się na akcesoryjny pasek skórzany, nylonowe NATO czy bransoletę, wszystko będzie lepsze od oryginalnego paska dołączonego przez Seiko. Pewnie zastrzeżenia miał bym także do opakowania. Prostokątne płaskie pudełko nie grzeszy urodą i chętnie zamienił by je na klasyczny kwadrat z poduszeczką. Nie mniej jednak jest to tylko standardowy dodatek, który w przeciwieństwie do paska można zignorować. Wymiary: Z kronikarskiego obowiązku wspomnę, że: Wielkość deklarowana przez producenta to: 38mm Grubość: 12 mm Długość zegarka: 46 mm Szerokość paska: 20 mm Tak prezentuje się na nadgarstku 185mm Mechanika (prosze wybaczyć słownictwo laika, jeśli ktoś miał by ochotę zabrać nieco bardziej fachowy głos będę bardziej niz zobowiązany) : Jak wspomniałem, zegarek napędzany jest werkiem produkcji Seiko o oznaczeniu 6R15. Jest to rozwojowa wersja 7s36. 23 kamienie, 21600 drgań na godzinę, 6 drgnięć na sekundę. Oczywiście jest to automat z możliwością dokręcania i systemem antywstrząsowym. Producent deklaruje dokładność wahającą się od -15 do +25 sekund na dobę. Jednak jak wynika z moich rozmów z właścicielami zegarków opartych na tym werku wartości te średnio są o połowę mniejsze. W moim przypadku średnia odchyłka dobowa wynosi około 3 sekund/dobę (mierzone przez tydzień przy normalnym codziennym używaniu zegarka). Rezerwa chodu to 50 godzin co mogę potwierdzić praktyką z moim SARB017 Podsumowanie: Alpinist to niezwykle ciekawy zegarek z kilku powodów. Po pierwsze jako produkt na rynek Japoński jest wyborem oryginalnym. Spotkanie drugiego Alpinista na ulicy to niezwykłe szczęście i może świadczyć również o tym, że mamy do czynienia z entuzjastą czasomierzy a nie z osobą która przez "przypadek" wybrała takie zegarek jak my. Jakość wykonania stoi na bardzo przyzwoitym poziomie. Szafirowe szkiełko, wodoszczelność i zielona tarcza to rzeczy które kupiły mnie od razu. Precyzja wykonania sprawia, że do SARB017 przylgnął przydomek "małego księcia" czyli czasomierza zaprojektowanego i wykonanego zgodnie z regułami klasy zdecydowanie wyższej niż wskazuje na to jego cena. Niektórzy właściciele skarżą się na nudny grawer na deklu zegarka, jednak wizerunek góry z napisem Alpinist jest ukłonem w stronę tradycji co akurat dla mnie jest atutem tej serii. W chwili gdy piszę recenzję Seiko oficjalnie poinformowało o zakończeniu produkcji linii SARB na co rynek zareagował natychmiastowym podniesieniem cen. Wydaje się więc, że Seiko Alpinist to materiał na "future classic".
  2. Cześć i przy okazji wszystkiego wspaniałego w Nowym roku 2020 Próbuję znaleźć dla siebie automat. Założyłem watek w Hamiltonach, ale nie chcę zaśmiecać tam treści, a widzę że nie jestem jednak w pełni przekonany do amerykańsko-szwajcarskich zegarków i błądzę szukając innych firm nie mam wiedzy nt. jakości, trwałości wykonania, serwisu itp. Moje kryteria to nowy zegarek o klasycznym wyglądzie (może być styl wojskowy, ale nie nurek ), który będzie pasował do typowego stroju codziennego jak casual. Ma mieć wodoodporność co najmniej 10 ATM, szkło szafirowe i wolał bym jednak bransoletę. Budżet 2k - 4k, ale jestem nieznacznie elastyczny w górę. Poniżej wytypowałem modele, które może jakoś naprowadzą tych z Was, którzy zechcą mi pomóc. Hamilton Khaki Field Automatic model H70515137 Hamilton Khaki Field Automatic model H70555523Hamilton Khaki Field Day Date Automatic model H70535131Seiko Presage Automatic model SPB059J1Seiko Presage Automatic model SPB035J1Seiko Presage Automatic model SPB037J1Victorinox Airboss Automatic model 241507Victorinox Airboss Automatic model 241508Epos Passion Automatic model 3401.132.20.55.30Aviator Airacobra Automatic model V.3.21.0.139.4Orient Star Sports Automatic model RE-AU0203B00B Który z nich wybrać... firma? A może coś jeszcze innego o podobnym wyglądzie wartego rozważenia? Wszystkim bardzo dziękuję za merytoryczne porady.
  3. Witajcie. Po niedawnej recenzji mojego SBDC055 postanowiłem podzielić się swoimi spostrzeżeniami nt. kolejnego przedstawiciela ze stajni Seiko nawiązującego do modeli sprzed 60 lat. Mam nadzieję, że zdjęcia będą o niebo lepsze bo bardzo się starałem. Aczkolwiek robione za pomocą telefonu. Nasz "związek" jest dosyć trudny bo o ile spodobał mi się od razu na zdjęciach w sieci to z czasem pewne rzeczy zaczęły mi przeszkadzać. Było to na tyle irytujące, że zacząłem się wahać nad jego sprzedażą ale za każdym razem gdy nie gościł u mnie na nadgarstku przez dwa, trzy dni to wracałem do niego z wielką ochotą. Ale do rzeczy... Mający swoją premierę w 2018 roku model ten to specjalna edycja na Europę i USA znana bardziej jako "Twilight blue" i jest obok "Great blue hole" (SPB083J) kolejną edycją specjalną mającą na celu uzupełnić kolekcję reedycji kultowego Seiko 6159-7001 z 1968 roku. Zegarek przychodzi w czarnym dwuczęściowym pudełku z logo producenta i napisem oraz znakiem towarowym z linii Prospex obtoczonym imitacją skóry. W środku poza zegarkiem i papierami znajdziemy jeszcze dodatkowy sylikonowy pasek. Pod względem parametrów technicznych jest to dokładnie ten sam zegarek co pozostałe tzw. MM200 z kopertą o średnicy 44mm bez koronki, 13 mm wyskości oraz 50mm od ucha do ucha. Tak jak w pozostałych modelach z tej linii mamy do czynienia z płaskim szafirowym szkłem i werkiem 6r15 - znany i sprawdzony 3Hz mechanizm Seiko. Koronka oczywiście jest w pozycji godziny czwartej. Koperta jest wykonana ze stali pokrytej powłoką Dia Shield zwiększającą odporność na zarysowania. Po bokach i od spodu polerowana na wysoki połysk. Odcięcia pomiędzy poszczególnym płaszczyznami są łagodne. Szczotkowane od góry przewiercone uszy wypuszczone są łagodnie mniej więcej od środka koperty. Pod koniec są ścięte i polerowane tak że ta płaszczyzna łączy się z tą boczną koperty, będąc niejako jej przedłużeniem. Podobnie dolna część jest podprowadzona aż pod uszy a od spodu łączy się z wkręcanym deklem. Dekiel ten oznaczony jest standardowymi informacjami. Nie ma informacji na temat edycji specjalnej jak to ma miejsce w przypadku innych modeli. zastanawia mnie tez jedna kwestia - dlaczego na niektórych zegarkach Seiko umieszczony jest napis: "Air Diver's 200m" a na innych "Diver's watch 200m". Ogólna koncepcja koperty jest bardzo ciekawa i nowoczesna. Zaokrąglony profil uszu daje poczucie bardzo dużej wygody noszenia. Na szczycie mamy 120 klikowy bezel. Gdy spojrzymy na niego z profilu widać wyraźnie iż u góry jest on szerszy i zwęża się ku kopercie. Starannie wykonane nacięcia w stylu 'coin edge' dają uczucie pewnego chwytu i swobody obracania. Praca bezela jest płynna i zachodzi z delikatnym oporem sprężyny. Wkładka bezela sprawia wrażenie wykonanej z aluminium i jest pomalowana w jednej czwartej począwszy od godziny 12 do 3 na czerwono. Reszta natomiast jest koloru czarnego. Nie jest ona polerowana na wysoki połysk, bardziej sprawia wrażenie takiej półmatowej struktury. Oczywiście naniesiona została standardowa podziałka z kropkami i kreskami dla wartości minutowych. Oczywiście są tu też wartości liczbowe co 10 minut - standard jeśli chodzi o divery Seiko. Na godzinie dwunastej mamy oczywiście trójkąt wypełniony masą luminescencyjną jednakże jeden wierzchołek jest ścięty. jest to jedna z rzeczy która mnie osobiście trochę drażni, bowiem widać przez to granicę pomiędzy malowaniami na czarno i czerwono. Uważam że pełny trójkąt byłby tu lepszym rozwiązaniem, zwłaszcza, że przy innych modelach zdecydowano się na takie rozwiązanie. Zegarek przychodzi do nas na bransolecie, która wykonana jest bardzo starannie. Nie widać tego na pierwszy rzut oka ale każde z ogniw składa się z dwóch elementów. Choć od góry wygląda jakby były trzy wystarczy spojrzeć na bransoletę od dołu by odkryć ze środkowy element jest nasadzony na zewnętrzne, które są ze sobą połączone. Środkowy element od góry jest szczotkowany a przy końcach polerowany. Boczne części segmentów są w całości szczotkowane. Zapięcie typowe dla nurków Seiko z możliwością przedłużenia na piankę. całość podobnie jak koperta pokryta jest powłoką Dia Sield. Ogólnie rzecz biorąc jest to pierwszy zegarek który noszę na bransolecie. A to dlatego, że jest bardzo wygodna. Bardzo bardzo. Choć muszę przyznać, że musiałem się nakombinować z mikro regulacją by dopasować ją idealnie dla siebie. To dzięki tej bransolecie myślę nad dokupieniem takiej samej dla mojego SBDC055. Tarcza. Tu jak zawsze trzeba poświęcić oddzielny akapit. Model ten ma niezwykłą tarczę. Kolor to niby niebieski niby szary ale jednak jakiś taki inny. W pewnych warunkach oświetleniowych sprawia wrażenie takiego morskiego niebieskiego. Na prawdę trudny do opisania kolor. Indeksy tak jak przy pozostałych zegarkach z tej serii to podzielony na pół pięciokąt o prostopadłej podstawie dla godziny 12 i nie podzielone pięciokąty dla godziny 6 i 9. Pozostałe są okrągłe. Wszystkie mają wyraźne metalowe obramowanie i wypełnione są masą luminescencyjną, która jak wiemy jest dobrej jakości. Na zbliżeniach starałem się dokładnie pokazać że indeksy są na prawdę wykonane starannie. Widać też, że tej masy świecącej jest na prawdę sporo, jakby miała się zaraz wylać z tych indeksów na zewnątrz. Na godzinie trzeciej umieszczono obramowane na biało okienko datownika. Oczywiście nie zabrakło miejsca na logo Seiko na godzinie 12 i logo oraz napisu Prospex na godzinie 6. Są one drukowane w kolorze białym. Niżej zaś kolorem czerwonym nadrukowano napis DIVER'S 200m. W tym samym kolorze wykonano też nadruk na czarnym pierścieniu dystansującym dla wartości godzinowych, przy czym pozostałe zostały koloru białego. Wskazówki tak jak w innych modelach z tej serii metalicznie obramowane z czarnymi matowymi zakończeniami na przeciwwagach również wypełniono masą luminescencyjną. Jedynie sekundowa ma kolor... no właśnie...Pomarańczowy? Sprawia to trochę wrażenie jakby odstawało to kolorystycznie od czerwieni zastosowanej na bezelu czy nadrukach na tarczy i pierścieniu dystansującym. A może to tylko złudzenie?? Czas na podsumowanie i kontrowersje. Siłą rzeczy zegarek jest bardzo ciekawy. Jest to bardzo niestandardowa propozycja zwłaszcza pod względem kolorystycznym w stosunku do innych modeli z tej rodziny. Momentami odnoszę jednak wrażenie, że pokusiłbym się o w pełni czarną wkładkę bezela. Dawałoby to tylko trochę akcentów czerwonych na tarczy. Kolejnym aspektem jest wskazówka sekundowa o której już pisałem wcześniej. Postawiłbym tu na bardziej czerwony kolor który dałby mocniejsze zgranie kolorystyczne z pozostałymi wyróżniającymi się barwami elementami. No i chyba najważniejszy aspekt. Cały zegarek jest dość masywny choć na ręce leży perfekcyjnie i świetnie wtapia się w nadgarstek stając się jego integralną częścią. Jednakże ilekroć noszę go na bransolecie sprawia wrażenie takiego dosyć topornego i trochę siermiężnego. W momencie gdy zakładam mu pasek chociażby sylikonowy to od razu ma się większe wrażenie lekkości przy jednoczesnym zachowaniu jego charakteru. Nie wiem czego to jest efektem bo z drugiej strony pasek musi być albo w kolorze tarczy albo czarny bo każdy inny daje już totalny misz masz kolorystyczny a to nie wygląda dobrze. Może gdyby wkładka bezela była całkiem czarna?? Oceńcie sami do czego serdecznie zachęcam tych co dotrwali do końca. Mieszko
  4. Jestem nowy na forum- witam wszystkich! Mam pewien kłopot- przy demontażu bransolety od Sarba odpiąłem bransoletę aby mieć nie łatwiej. Teraz chciałbym użyć bransolety ale okazuje się, że nie mam tego fabrycznego teleskopu, który tam siedział. Standardowe teleskopy są zbyt grube i nie wchodzą. Potrzebuję teleskop o szerokości/długości 18mm, bardzo cienki, myślę, że 1mm lub nawet mniej. Mieszkam w małym mieście- mam jednego jedynego zegarmistrza, który nie posiadał stosownych teleskopów. Pytanie gdzie mogę zamówić tak cienkie teleskopy? Może ktoś miał tego typu problem z bransoletą do Sarba lub inną bransoletą? Załączam zdjęcie o które połączenie dokładnie chodzi.
  5. Mam takie Seiko 5 ze zintegrowaną bransoletą, a właściwie to zegarek syna. Czy ktoś spotkał się z problemem zintegrowanej bransolety, a mianowicie pękło mocowanie (pin?) przy uszach bransolety, czy ktoś spotkał się z takim problemem? Nie mogę tego wyciągnąć mocowania z koperty... A może ktoś by się podjął wyciągnięcia mocowania i połączenia z bransoletą. Niestety mój zegarmistrz się poddał, a ja nie mam pomysłu...
  6. Mam problem z moim Seiko SKX 007. Zaobserwowałem, że od pewnego czasu zaczął się śpieszyć o jakieś 5 do 10 minut w ciągu całego dnia. Kiedy nastawię go rano ok. godz. 7.00 to pod koniec dnia zamiast pokazywać np. godzinę 21.00, na zegarku jest 21.05 albo nawet 21.10. Nie tak dawno zegarek spadł mi z półki i przypuszczam, że zapewne rozbieżność w mierzeniu czasu wiąże się z tym przykrym zdarzeniem. Czy moglibyście polecić mi dobrego zegarmistrza na terenie Trójmiasta (najlepiej w Gdańsku), który specjalizuje się w zegarkach Seiko lub po prostu jest specjalistą i dobrze zdiagnozuje, naprawi zegarek? Zegarek mam od ponad 3 lat, do tej pory nie było z nim żadnych problemów. Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź
  7. Na święta kupiłem młodemu nowego SRPD53 i tak naszło mnie na seikowe wspomnienia - mój pierwszy Seiko 5 kupiony w 2000 roku i sprzedany na Allegro w okolicach 2007/8. Ale do rzeczy, znalazłem stare zdjęcie które posłużyło do wystawienia go na Allegro, na zdjęciu zegarek, Seiko 5 jak Seiko 5 do dziś uważam, ze jeden z ładniejszych ;-) obok "papiery" i dopiero teraz po latach zauważyłem wypisane tam oznaczenie: SKX2-45K Próbuję coś na jego temat znaleźć ale z SKX-ów to tylko 007 i 009. Czy to błąd wypisującego czy jakaś nietypowa wersja?
  8. Pierwotnie tekst został zamieszczony w dziale o zegarkach Orient http://zegarkiclub.pl/forum/topic/32066-orienty-forumowicz%C3%B3w/page-279?do=findComment&comment=2541474 ale bardziej pasuje tutaj. Zwłaszcza, że mowa też o zegarkach innych marek: Seiko i Omega. I o kolorach. Jeśli dobrniesz do końca, to będzie znaczyć, że przeczytałeś aż 13 paragrafów (w dodatku coraz dłuższych, jak sury w Koranie) i jesteś miszczu. A jeśli czujesz potrzebę, żeby mi się odwdzięczyć, to zaczynaj od słowa "mnie" takie zdania, które zamierzałeś zacząć od "mi" (np. "mnie się podoba" - tak jest prawidłowo, bo zaimek jest na początku). Będę zachwycony, dziękuję. Mój pierwszy Orient, a od razu uzależnia. Werk, szafir, look, koronka na 4 - dla mnie same zalety. Dam dłuższy opis, bo po pierwsze uważam, że warto docenić ten model (na zdjęciu wersja RA-EL0003B00B), a po drugie zwracam uwagę na nieco inne rzeczy, niż autorzy większości opinii w internecie (nie tylko o zegarkach). Jak wiecie, nabywcy zegarków dzielą się na zwykłych użytkowników i freaków, przy czym na świecie przeważa kategoria pierwsza, a na niniejszym forum raczej ta druga. Kategorii pierwszej powiem, że Orient Triton to zegarek wysokiej jakości, który można mieć za naprawdę nieduże pieniądze (jak na segment rynku i jakość, które prezentuje), dlatego warto go przynajmniej obejrzeć i przymierzyć. Kategorii drugiej, do której mi bliżej, muszę napisać trochę więcej. Od razu powiem, że dotąd moimi ulubionymi zegarkami były Omegi, Speedmaster Day-Date 3520.50 (https://www.fratello...r-day-date-mk40) a potem Seamaster AT 2503.33 (https://www.omegawat...ometer-25033300). Nie żartuję. Tzn. nie chodzi mi o to, żeby twierdzić, że "Orient jest lepszy od Omegi" albo coś w tym stylu, tylko żeby pokazać, że ten Orient może się znaleźć w tej samej kolekcji, co zegarki z innego przedziału cenowego i pod pewnymi względami wybitne, a poza tym, że może podobać się komuś, kto na ogół wybiera zegarki zaprojektowane spokojniej; może też sportowe w charakterze, ale nie aż tak. Z Orientem było tak: od dawna bardzo cenię markę Seiko (znów nie żartuję; wiem, miało być o Oriencie, ale historia zaczyna się od Seiko). Grand Seiko pominę, chociaż chciałbym mieć, a z "normalnych" Seiko bardzo podobają mi się klasyczne divery (również te umiejętnie odświeżone, takie jak nowy "żółw", ale z wyjątkami, do których należy przekombinowana wzorniczo seria Velatura). Dlatego "żółw" mnie nęcił. Początkowo był to model SRP775K1 (wersja "J" chyba też występuje, ale nie spotkałem się), bo złote cyferki na lunecie nadają mu fajny vintage look i przypominają o długiej historii tego modelu. Za złotem w zegarkach nie szaleję, ale w tym żółwiu jakoś mi to grało. Potem odkryłem, że istnieje "żółw" całkowicie złoty (tzn. PVD; diver w kopercie z litego złota to by już było przegięcie, chociaż np. w Dubaju albo w Las Vegas mógłbym to sobie wyobrazić, ale nie w Europie). Chodzi o model Seiko SRPC44. Patrzysz na to i myślisz: "o kurde, ale obciach...". Patrzysz drugi raz i myślisz: "w sumie, ma coś w sobie...". Patrzysz trzeci raz, przymierzasz i kupujesz. Tak mogło być, ale nie kupiłem, bo jednak tyle złota na zegarku znieść nie jestem w stanie. Zwłaszcza na diverze, grubym i wykonanym "przeciwpancernie". Prawdę więc mówiły badania rynku, zlecone przez Seiko, że ta złota cegła nada się świetnie na rynek amerykański, ale już na europejski nie za bardzo. Dlatego SRPC44 dostępny jest wyłącznie w USA (ktoś go tam nazwał "C3PO", ale nie był to George Lukas) i jeszcze gdzieś na Dalekim Wschodzie, a w Europie nie. Co nie znaczy, że nie można go sprowadzić, jeśli ktoś chce. Nie chciałem, szukałem dalej. To ciągle nie było to, zwłaszcza że typowy problem w "żółwiach" to niedokładne położenie pierścienia z podziałką, tego pod szkłem, nałożonego na tarczę (misaligned chapter ring). I jeszcze bardzo podobał mi się "kultowy" SKX z koronką na 4, ale tarcza już mniej. Tak trafiłem na Orienta. Nazwa kojarzyła mi się kiedyś głównie z zegarkami typu "patelnia" (modele zwane "cesarskimi" albo multi-year, z wiecznym kalendarzem, który wyglądał dziwnie, ale nadal jest to produkowane w kilku kolorach tarczy), czyli niezbyt dobrze. "Patelnie" przyćmiły w moich oczach inne zegarki tej marki, które często bywały piękne, jak wiele egzemplarzy Orient Star albo Bambino. A spośród diverów Orienta znałem dwa bieguny: profesjonalny Saturation Diver (OSD) i bardziej codzienny Mako (są trzy generacje i na tym koniec, bo teraz już ma się to nie nazywać Mako, żeby klientom trudniej było się zorientować; przy okazji, marketing ma Orient beznadziejny, jeśli traficie na YouTube na reklamę Tritona, to nie oglądajcie). A Triton ma właśnie wypełniać miejsce w ofercie pomiędzy Mako a OSD. Doradzam nie sugerować się za bardzo zdjęciami (załączam jedno, inni mają o wiele lepsze). Przede wszystkim, na zdjęciu nie widać głębi, która gra tu znaczną rolę (i pewnie w każdym diverze, bo to są zegarki z głęboką kopertą - inaczej mówiąc, wysoką - więc od górnej powierzchni szkła do tarczy jest dużo dalej, niż w normalnym zegarku, i na żywo tę odległość widać, a na zdjęciach nie). Na zdjęciach nie widać też, jak ten zegarek leży na przegubie. Trzeba go poczuć na nadgarstku, a dla oceny wyglądu zobaczyć całą rękę, nie tylko przegub. Wiecie, dlaczego koronka na godzinie czwartej tak dobrze wygląda na nadgarstku, chociaż niekoniecznie na zdjęciach? Bo przy swobodnie wyprostowanej dłoni zgadza się z położeniem kciuka (pomijam aspekt użytkowy, że taka koronka nigdy nie hamuje zakresu ruchu w nadgarstku, mimo rozmiarów koperty). Dlatego taki zegarek wygląda na ręce jakby tam był od zawsze. Chociaż nie na każdej ręce, oczywiście. Przed zakupem, jak wiadomo, spędzamy długie godziny robiąc research, czyli ryjąc we wszystkich możliwych wpisach internetowych, zdjęciach i filmikach na temat zegarka. Tak robi każdy normalny freak, więc ja też. I jeśli autorzy tych wpisów na coś w Tritonie narzekają, to na ogół na bransoletę. Że klekocze, że zawias przy zapięciu ma tłoczony a nie frezowany, że przedłużenie bransolety (takie na kombinezon) jest na dodatkowym zawiasie ale bez zapadki, itd. Inni odpowiadają, że to przesada, bo to jest normalna solidna bransoleta z pełnymi ogniwami i nie ma na co narzekać, a zegarek i tak najlepiej wygląda na pasku. Możliwe. Ja myślę, że po prostu trzeba samemu obejrzeć i się przekonać. Osobiście do zawiasu nic nie mam, a moja bransoleta nie klekocze, bo nie zapinam jej z dużym luzem. Muszę natomiast przyznać, że czasem bransoleta potrafi... zaskrzypieć (dźwięk jak zawias od furtki, tylko bardzo cichy), tak że może coś w tych negatywnych komentarzach jest, ale mnie to wygląda bardziej na szukanie dziury w całym (szczególnie przy tej cenie). Jeszcze o bransolecie, ma ona tę cechę, że jest dosyć sztywna. Tzn. zegarka z rozpiętą bransoletą nie położy się zapięciem w dół na stole zupełnie na płask, koperta będzie uniesiona ponad stół. W drugą stronę wszystko w porządku, czyli na ręce bransoleta układa się tak, jak powinna. Przy dopasowaniu rozmiaru trzeba zwrócić uwagę na to, ile ogniw zdjąć z której strony (dla mnie to ważne, w Oriencie zdjąłem dwa od strony godziny 12 i jedno od 6, dopiero wtedy było dobrze), a przede wszystkim na tuleje wewnętrzne. Tuleje potrafią być denerwujące, bo są małe i łatwo je zgubić, dlatego trzeba zdejmować ogniwa bez pośpiechu i nad jakąś bezpieczną powierzchnią (kuweta, pokrywa dużego pudełka, itp.). W niektórych Seiko tuleje umieszczone są na końcu każdego z trzpieni bransolety (wtedy przeciwny koniec trzpienia jest pogrubiony), a w Oriencie bliżej środka (trzpień bez pogrubień), wewnątrz kanału środkowej części ogniwa. Stąd mogą się brać uwagi o hałasującej bransolecie, bo przy takiej konstrukcji łączeń ogniwa mają większy zakres bocznego ruchu wahadłowego (w płaszczyźnie ogniw bransolety, musiałbym to narysować albo sfilmować). Jeden Amerykanin wypowiedział się o tej bransolecie, że jest niedokładnie wykonana, bo segmenty łączące bransoletę z zegarkiem nie przylegają dobrze do koperty. Jest to przykład autora, który zakwalifikował jako usterkę coś, co było celowym zabiegiem projektanta. Chodzi o to, że ten segment (wypełniający miejsce między ogniwem bransolety a kopertą, między uchami koperty) został tak opracowany, żeby pokazać fragment bocznej powierzchni koperty, wypolerowanej na lustro. Dzięki temu zabiegowi całość wygląda lżej, po prostu lepiej. Można też spotkać komentarze na temat zbyt krótkiej, zdaniem autorów, wskazówki minutowej albo godzinowej (nonsens), albo o koronce, że po okręceniu i odciągnięciu za bardzo się chwieje na boki, a potem trzeba "trafiać w gwint" żeby ją z powrotem dokręcić (nie zauważyłem; moim zdaniem sztuczny problem). Komuś nie podoba się brak ramki na okienku daty, komuś położenie tej daty na 4, komuś półkolisty indeks sąsiadujący z datą, a komuś innemu to, że data w ogóle jest. Dajcie spokój. Poza licznymi dalszymi niuansami, o których nie będę pisał (wybaczcie, umiłowani bracia freaks, ale w końcu to tylko zegarek), pozostaje doniosła kwestia: jaki kolor wybrać? Są tacy, którzy kupują trzy Tritony (niebieski, czarny i czarny ze złotym), bo nie mogą się zdecydować. Ja też nie mogłem, więc - zamiast wydawać duże kwoty - stoczyłem ze sobą walkę wewnętrzną. Niebieski jest piękny, to wie każdy, kto kiedykolwiek zakochał się w dziewczynie o niebieskich oczach. A Orient potrafi zrobić szczególnie piękny odcień niebieskiego (widać na zdjęciach w wątku). Ale mimo wszystko (tzn. mimo to, że do mojej skóry, oczu, koloru włosów i ubrań, niebieski mało pasuje) w tym pięknym niebieskim Tritonie denerwowały mnie szczegóły: czarne wgłębienie w poprzek koronki (idealnie pasujące do czarnej tarczy i lunety, ale za cholerę nie do tej niebieskiej) i czarne tylne końce wskazówek (myślę, że zostawione w tej wersji tylko po to, żeby czarny pasek na koronce tak bardzo nie raził i miał do czego pasować). Czarny też jest piękny (też widać na zdjęciach kolegów). Dyskretny, mimo typowej dla diverów masywności, understated, coś dla prawdziwych mężczyzn. Szacun. I ta czerwona wskazóweczka rezerwy, co w żadnej innej wersji kolorystycznej nie wygląda tak dobrze. Tylko, jak się potem popatrzy na wersję ze złoceniami, to te złocenia trochę "podkręcają" całość. Nie bardzo, tylko trochę, więc nie wygląda to tak obciachowo jak C3PO. I wtedy okazuje się, że indeksy bardziej trójwymiarowo "wychodzą" z tarczy, a szerokie wskazówki robią się, dzięki złotym obwódkom, trochę węższe, więc całość nabiera nieco więcej równowagi. W dodatku okienko daty wydaje się chować głębiej w tarczy, cały zegarek nabiera trochę więcej głębi. Złocony brzeg obrotowego pierścienia lunety daje z kolei trochę efektu vintage, jakby zegarek, kupiony w starych dobrych czasach, przeleżał w szufladzie co najmniej 40 lat (ja to akurat lubię). A poza tym, na tej samej ręce noszę obrączkę, do której nic innego nie pasuje. Wziąłem czarny ze złotym i nie zdejmuję, Omegi leżą w szufladzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.