Wracając z wakacji i nawiązując do dyskusji o kłopotach z wyborem destynacji pomyślałem, że może warto rozpocząć temat, w którym podzielimy się pomysłami na spędzenie wakacji, zrecenzujemy i doradzimy.
Skoro za granicą niebezpiecznie, w górach drogo, a nad morzem to już w ogóle, postanowiliśmy zwiedzić centrum kraju, czyli Wielkopolskę.
Poznań: koziołki (i fajne restauracje pod nimi), dwa zamki, Ostrów Tumski, Śródka (ze świetnym lokalnym jedzeniem), Malta, Wilda (z rozczarowującym jedzeniem), Cytadela.
Wolsztyn: parowozownia, pałac z plażą nad jeziorem, pyszne frytki przy stacji.
Leszno: starówka jak z obrazka.
Kórnik: fajna plaża, fajne arboretum, fajny zamek, fajna kanapka z karkówką pod zamkiem.
Gniezno: małe jeziorko z plażą, stara katedra z drzwiami, krótki deptak z knajpami.
Września: bardzo stylowe miasteczko z uroczymi kamienicami. Tylko że strajkują.
Przejazdy koleją (czysta, tania, punktualna) i zadziwiająco tanimi taksówkami. Noclegi w hotelach, czasem ze śniadaniem, czasem bez (do 300 PLN za dobę dla rodziny 2+2). Stołowanie w restauracjach w poszukiwaniu lokalnych dań. Jakie ceny? Piwo na poznańskim Rynku 8 PLN, jedno danie tamże - mniej niż 30 zł. Czasem bywało taniej, czasem drożej. Rachunki obiadowe z reguły były mniejsze niż 100 PLN. Muzea raczej nieczynne, ale większosć rodziny i tak wolała kąpieliska.
Bardzo fajny wyjazd, zwiedziliśmy kawał nieznanej nam Polski, do której pewnie w inne wakacje nie zajrzelibyśmy. Poznań z oddali wydawał się większy i nie ma co tu tracić zbyt wiele czasu. Leszno i Gniezno - OK, szkoda, że w takich miastach szczytem elegancji jest sushi i guacamole, a nie czarne kluchy i zupa ze ślepych ryb. Września jak z pocztówki: naprawdę urocza. W Wolsztynie można by spędzić więcej czasu, podobnie w Kórniku, choć to małe miasteczka. Wielkopolanie - w porównaniu do innych regionów - mili i sympatyczni. Różnica pomiędzy Warszawą a Poznaniem taka, że w Warszawie jedynie nieliczni pasażerowie noszą maseczki, a w Poznaniu jedynie nieliczni pasażerowie maseczek nie noszą. W sklepach niemal całkowity brak lokalnych piw (tylko piwo krotoszyńskie), w knajpach podają Lecha (a tego mi lekarz zabronił). Jedynie w Gnieźnie jest "Dobry Browar" - tak się nazywa knajpa i browar. Tu było najdrożej - ale tak jak w Warszawie, a nie jak w Tivoli - a piwo dobre, więc polecam.