Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Gość Jendri

Kelek. Bez komplikacji ani rusz

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Jendri

Arabskie słowo oznaczające łódź – „kelek” – elektryzuje niektórych fascynatów od 1896 roku. Jak napisał jeden z francuskich zwolenników tej rzadkiej marki „Kelek to ląd, na który nie można dostać się bez komplikacji”. Od razu wiemy, jakie komplikacje ma na myśli, bo przecież nie chodzi mu o kontrolę paszportową. Każda dodatkowa funkcja zegarka to komplikacja jego małego mechanizmu. Firma, która szczędzi złoto, brylanty i inne kamienie może proponować coraz droższe zegarki tylko w jeden sposób – coraz bardziej komplikując jego mechanizm. Taka filozofia jest muzyką dla uszu kolekcjonera – miłośnika, któremu w domu się nie przelewa. Jeśli nie płacimy za materiały, to płacimy za sztukę zegarmistrzowską, a przecież o to nam właśnie chodzi.

Firmą, która tą właśnie filozofię usiłuje wcielić w czyn jest bez wątpienia Kelek. Historia firmy, od początku jej istnienia, związana jest z miejscowością La Chaux- de Fonds i z rodziną Gorgerat. Pierwszych siedemdziesiąt trzy lat działalności firmy nie wyróżniało jej niczym specjalnym wśród innych szwajcarskich manufaktur – stopniowe zwiększanie produkcji, problemy ze zbytem w latach kryzysu i w czasie II Wojny Światowej. Przez ten ostatni okres firma miała ciekawą strategię eksportową: mechanizmy zakontraktowane przez firmę – matkę Seiko, były transportowane do Osaki niemieckimi U-bootami...

Radząc sobie z przeciwnościami losu firma zamknęła rok 1969 milionem wyprodukowanych zegarków ( czyli, powiedzmy sobie szczerze, odrobinę za wiele jak dla konesera). Jednak w obliczu rewolucji w świecie zegarków, wywołanej upowszechnieniem mechanizmu kwarcowego Jean Raoul Gorgerat, wnuk Ernesta, założyciela firmy, podjął decyzję, która zaważyła na jej losach. Zdecydował się przekazać pełnię władzy w manufakturze nie specowi od marketingu, ale najlepszemu ze swoich zegarmistrzów - 35 letniemu Gabrielowi Feuvrier, stojącemu na czele Keleka do dziś. Młody zegarmistrz nie miał trudności z podjęciem decyzji, co do kierunku, w jakim podąży firma – komplikacje, komplikacje i jeszcze raz komplikacje.

To krótkie credo dało efekt już w roku 1970 – firma zaoferowała jedynie 20 tysięcy mechanicznych arcydzieł, od A do Z wyprodukowanych w manufakturze w La Chaux- de Fonds. Co należy podkreślić, ceny cacek od Keleka były i są naprawdę umiarkowane, bo nowy dyrektor uznał, że firma będzie sprzedawać zegarki, a nie biżuterię. Kto wątpi w jego słowa powinien rzucić okiem na katalog Keleka. Wyjąwszy horrendalnie drogi model jubileuszowy oraz Grand Complication Poche, czyli kieszonkową perłę w koronie kolekcji (firma podaje cenę jedynie na życzenie, ale krążą plotki, że trzeba nią wydać 640000 franków szwajcarskich), cała reszta jest, jeśli nie w zasięgu ręki, to przynajmniej w zasięgu marzeń niemal szarego śmiertelnika.

Jeśli idzie o aspekt techniczny modeli to firma proponuje wszystkie możliwe komplikacje: stoper, budzik, kalendarz (również wieczny) łącznie z rokiem, fazy księżyca, oraz repetiery i (to już rozpusta) żakemarty. Moim osobistym faworytem jest repetier 5 minutowy, czyli jedyny produkowany obecnie na świecie zegarek, wybijający godziny i ilość interwałów pięciominutowych, które upłynęły od ostatniej pełnej godziny. W cenie 3950 franków jest obecnie najtańszym repetierem na świecie.

Od 1970 roku produkcja firmy została potrojona, ale darmo by szukać 60 tysięcy zegarków z napisem Kelek w sklepach na całym świecie. ¾ produkcji firma dostarcza innym kontrachentom, którzy cichaczem dorzucają nazwę swojej firmy na cyferblaty precyzyjnych mechanizmów Keleka i sprzedają je, już nie w cenie obrazującej filozofię Gabriela Feuvriera, nieświadomym i nie mającym zacięcia detektywistycznego klientom. Sytuacja ta doprowadziła wreszcie w 1997 do przejęcia firmy przez giganta, który uznał, że najlepiej mieć genialnych zegarmistrzów pod swoimi skrzydłami. Od trzech lat Kelek jest własnością Breitlinga. Póki co, fakt ten nie ma na filozofię firmy wpływu, ale nigdy nie wiadomo, jak długo Breitling będzie tolerował wewnętrzną konkurencję i czy w pewnym momencie nazwa Kelek nie przejdzie do historii zegarmistrzostwa.

Na zakończenie dodam jedynie, że nie zdarzyło mi się jeszcze widzieć używanego Keleka wystawionego na sprzedaż. A Ferrari (o Porsche nie wspomnę) tak. Jeśli komuś dopisałoby takie szczęście, to myślę, że będzie wiedział co robić.

Andrzej Komorowski

Post scriptum: Od czasu napisania artykułu Breitling montuje w coraz większej ilości swoich modeli mechanizmy Keleka i bardzo dobrze. No i udało mi się znaleźć może ze dwa używane Kaleki na przeróżnych stronach aukcyjnych i jubilerskich w internecie, ale dokanałem zakupu Keleka fabrycznie nowego. Długie oczekiwanie opłaciło się. Oto co widzę codziennie na swoim nadgarstku:

 

kelek399lt.th.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gwoli porzadku : rok temu byl na Allegro repetier nareczne firmy Kelek : i o ile pamietam nie zostal sprzedany (zabraklo do ceny minimalnej). Ja sie nie zdeydowalem bo koperta byla gold plated a tego nie lubie - ale dzis zaluje

Morawiak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Misiek

No, rzeczywiście, nawet układ komplikacji na cyferblacie jest podobny do Navitimera. Tylko design jest nieco lżejszy. Ale wydawało mi się, że we wszystkich Breitlingach (poza najnowszym Tourbillonem) tyka ETA. Może nawet nie wydawało mi się, a jestem pewien, że tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Jendri

Myślę, że sprawę powinien naświetlić ktoś od Braitlinga. Póki co, oto link na ten temat:

http://www.secondtimeround.com/breitling%20history.html

choć ten link poniżej nie zostawia najmniejszych wątpliwości co do mechanizmów używanych przez Breitlinga (różne, przy czym mechanizmy Keleka są w niektórych wypadkach używane jedynie przez Breitlinga).

http://people.timezone.com/breitling/bfaq/

Pozdrawiam

Jendri

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.