Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
albiNOS 01

Broń palna, strzelanie i nie tylko.

Rekomendowane odpowiedzi

dziekuje ! w 100% słuszne 

broń ( podobnie jak zegarek ) nie powstała dla przyjemności 

ale jak widać zmiany w świecie spowodowały ,że zegarek jest bardziej dla przyjemności niż pokazywania godziny ( wiele dokładniej robi to każdy smartfon) 

podobnie z bronią, wśród cywili jest dla przyjemności a nie do zabijania i oby tak pozostało 

a jeżeli chodzi o tę pierwotną funkcję, to podobnie jak z gaśnicą - lepiej ją mieć i umieć się dobrze nią posługiwać i nigdy nie użyć niż nie mieć 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasz, żadnych urazów,;)

Masz rację - i zrozumiałe jest dla mnie, że zupełnie inaczej postrzegamy bron używając jej do celów rekreacyjnych a inaczej w kontekście, o którym Ty piszesz. To jasne - dlatego ocena konkretnej broni będzie inna. 

Obyśmy nie musieli weryfkowac opinii w takich warunkach jak Ty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając powyższe przypomniał mi się kurs z pierwszej pomocy i ostatnia sytuacja pod kościołem, po święceniu jajek. Część nauki z kursu diabli wzięli, gdy starszy pan, o słusznym ciężarze zasłabł i przewrócił się na schodach. Nie było najmniejszych szans na ułożenie go w oczywistej wydawałoby się pozycji bocznej ustalonej... nie pasowała po schodów.

Edytowane przez albiNOS 01

Kocham Zegarki i nie dlatego, że pokazują która jest godzina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

Z bronią jak że wszystkim.Jednemu podoba się i pasuje jedno,drugiemu co innego.Wazne jak się broń składa,leży w ręce,gdzie ma manipulatory itp.Dla mnie nieporozumieniem w AK jest dźwignią przeladowania po prawej stronie przy mojej praworecznosci

Kiedy strzelasz, spróbuj z lewego ramienia, zrozumiesz swój błąd :) . A, z której w AK wylatują łuski :D ? Zapewniam, że dla leworęcznych to jest dopiero jazda, "dostanę gorącą łuską w twarz czy nie dostanę?". "Duszki" przelatują tak szybko, że niespecjalnie można je zobaczyć ale co się nawdychamy kordytu czy innego spalonego świństwa to nasze, samo zdrowe leci leworęcznym bardziej jak praworęcznym i gdzie tu sprawiedliwość? Na całe szczęście łuski wypadają w miarę prostopadle do osi AK, przynajmniej te na normalną amunicję 7.62/39.

 

@Jasz

W strzelaniu do bliźnich nie ma nic normalnego. Do tego stopnia, że w czasie Wojen Napoleońskich znajdowano u piechurów w lufie kilkanaście kul z ładunkami. Tylko markowali strzelanie. Dlatego zdawano się na bagnety w walce wręcz a nie na zdolności strzeleckie. To co oglądamy w filmach, te majestatyczne wymiany ognia kolumn stojących frontem do siebie 50... 100m to jedynie fikcja filmowa. Jak mawiał klasyk "jest prawda faktu i prawda ekranu" :) . Jatkę robiła artyleria i jazda. Teraz też jatkę urządziłaby artyleria i broń pancerna.

Od samego początku w naszym kręgu cywilizacyjnym uczy się "Nie Zabijaj", a nie jak szybko spodoba ci się "Pink Mist", ta" różowa poświatka".

Sprawy potoczyły się źle w czasie I Wojny Światowej za sprawą karabinów maszynowych ale to artyleria zbierała znacznie bogatsze żniwo. Dopiero od tego wydarzenia liczba chętnych do strzelania do bliźnich wyraźnie skoczyła. Potem było już z górki i teraz jest jak jest.

Na osłodę, i tak ze zdolnością do bezrefleksyjnego zabijania rodzi się na całe szczęście jedynie kilka procent. Dlatego może i dobrze, że ludzie fascynują się bardziej strzelnicą i bronią, jej rodzajami a nie traktują jej jak przedłużenie woli, narzędzie do zabijania. Obyśmy nie musieli przekonywać się na masową skalę jak i kto reaguje na używanie broni w praktycznych zastosowaniach uśmiercania ludzi. 

Obecnie nic nie jest tym co było. Kiedyś wojna dzisiaj "misja stabilizacyjna", żołnierz zmienił się w "operatora", dowódcy to politycy, tubylcy to "terroryści" a sprzęt, poza tym osobistym nie wiadomo czy w czasie gdy będzie konieczny do użycia, zadziała? A może ktoś go zdalnie dezaktywuje albo do sieci wojskowej wprowadzi będne informacje i zamiast koncentrować się w np. Lądku koncentracja nastąpi w Londynie :)

Obawiam się, że koncepcja okopów i innych stanowisk oporu oraz używanie broni strzeleckiej często, dużo i z sensem we współczesnym konflikcie mocno symetrycznym nie sprawdzi się choćby z powodu szybkości przemieszczania grup bojowych.

Z tego punktu widzenia wydaje się właściwym nie nadstawianie uszu temu co mówią na wskroś głupi politycy, którzy nigdy nie trzymali w rękach karabinu. Gdyby przyszło bronić się z pomocą osobistej broni palnej czyli ostateczności dla żołnierza to oznaczałoby, że jako Naród i Ojczyzna mamy ostro przerąbane.

Dlatego w dzisiejszych czasach strzelnica wydaje się odpowiednim miejscem gdy ktoś to lubi.

Nie fetyszyzowałbym broni palnej i nie robił z niej czegoś wyjątkowego pokroju "To jest mój karabin, jest wiele takich ale ten jest mój. Jeden strzał jeden trup" lub inne chore teksty obróbki psychodelicznej  :) .

Edytowane przez Ritter

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie nic nie jest tym co było. Kiedyś wojna dzisiaj "misja stabilizacyjna", żołnierz zmienił się w "operatora", dowódcy to politycy, tubylcy to "terroryści" a sprzęt, poza tym osobistym nie wiadomo czy w czasie gdy będzie konieczny do użycia, zadziała? A może ktoś go zdalnie dezaktywuje albo do sieci wojskowej wprowadzi będne informacje i zamiast koncentrować się w np. Lądku koncentracja nastąpi w Londynie :)

To już się stało. Israel sprzedał onegdaj Gruzinom zestawy przeciwlotnicze. Gdy doszło do konfrontacji z Rosją, ta przebiła ofertę kupując kody źródłowe do rzeczonych zestawów.

To nic osobistego. To tylko biznes, czy jak mawiają niektórzy geszeft :ph34r:


"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiepski ze mnie publicysta. Wszystko poniżej, to wyłącznie mój bardzo subiektywny punkt widzenia oparty o dostępną mi wiedzę i własne doświadczenia.

 

@ dariusz chlastawa:

W dużej części inaczej postrzegam poruszone przez Pana kwestie w ostatnim poście.

Bezdyskusyjna wydaje mi się intencjonalność rodowodu czasomierzy i broni. W pełni się zgadzam, że oba urządzenia powstały jako narzędzia z potrzeb egzystencjalnych i jak najbardziej pokojowych.

Gigantyczny skok technologiczny, naukowy i cywilizacyjny, jaki dokonał się od przełomu XIX i XX wieku, spowodował, że oba narzędzia spowszechniały i stały się dostępne dla niemal każdego (w sensie ogólnym). Dziś bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej jesteśmy "uzależnieni" od czasomierzy. Formę i nazewnictwo zmieniły oba wspomniane narzędzia. Zegarek stał się albo biżuterią, albo bardzo precyzyjnym, skomplikowanym i wyspecjalizowanym narzędziem, choć tanim. Smartfony działają wyłącznie dzięki istnieniu precyzyjnych zegarów, niezbędnych do funkcjonowania całego systemu, na którym opierają się zasady telefonii cyfrowej. Cała współczesna elektronika opiera się na 'taktowaniu", czyli zegarach. 

Nie zgadzam się z tezą, że broń cywilom służy dla przyjemności. Z naszego grajdołka (upierdliwego przylądka , jak mawiają Chińczycy) być może tak to postrzegamy, bo w ten sposób usiłuje nam się to pokazywać, ale w rzeczywistości widzianej moimi oczami jest dokładnie odwrotnie. Za naszą wschodnią granicą nie zabijają się żołnierze regularnych armii - dla przykładu z naszego podwórka. Nie rozwijając tematu, podzielę się takim oto doświadczeniem: miałem do czynienia z dziećmi, które potrafiły obsługiwać AK, a nie potrafiły odczytać godziny z zegarka. Dla ścisłości to obserwacje z tego wieku, z oby półkul naszej planety.

 

@Adi:

"Obyśmy nie musieli weryfikować opinii w takich warunkach jak Ty." - szczerze tego życzę wszystkim, choć swojego syna przymusiłem, by nauczył się posługiwać bronią w najbardziej podstawowym zakresie. Po to, by się jej nie bał i miał pełną świadomość do czego służy. [Osobiście uważam to za utopijne marzenie, albo pobożne życzenie - jak kto woli - to kwestia czasu. Gdyby ponad ćwierć wieku temu ktoś mi powiedział, że znajdę się na terenach ogarniętych wojną, uznałbym, że zwariował. Wtedy wojna  oznaczała atomowy holokaust.]

 

@albiNOS 01:

Te kursy, o których wspominasz już są nieaktualne. Najpierw robi się co innego. Na schodach można ewentualnie sprawdzić, czy człowiek jest przytomny i czy samodzielnie oddycha. Pozycja boczna ustalona co do zasady jest zarezerwowana tylko dla tych, którzy samodzielnie oddychają i wciąż bije im serce (i nie istnieje podejrzenie złamania kręgosłupa - wtedy nie ruszać).

 

@Ritter:

Świat i natura nie podlegają ze swej istoty ocenom etycznym. Proponuję przestać sprawiać sobie przyjemność kosztem zdrowia, albo pogodzić się z faktem, że posługiwanie się bronią grozi śmiercią, kalectwem lub poważnymi chorobami.

Historia wskazuje, że ludzie zabijali się od zawsze, więc z tego punktu spoglądając, strzelanie do siebie nie jest niczym nadzwyczajnym. Swego czasu modne było pojedynkowanie się o byle ... co. W czasie wojen napoleońskich skuteczność broni palnej i sposób jej używania (taktyka) powodował konieczność używania bagnetów. Z tego, co mi wiadomo, w owym czasie żołnierze bardziej bali się zginąć od własnej broni, niźli kuli z naprzeciwka. Przyjmuje się również (w moich kręgach), że wolano walczyć na bagnety, bo dawało to jakieś szanse przeżycia. Oba stojące naprzeciw siebie szeregi o tym wiedziały. Z jatką robioną przez artylerię i jazdę (rozumiem, że dotyczy to czasów napoleona) jest, jak z tą "prawdą ekranową". Jakiś konkretny przykład? Nie wiem, jakie Pan ma doświadczenie bojowe, ale skąd przypuszczenie o prymacie artylerii (klasycznej?) i broni pancernej na współczesnym polu walki?

Uczy się "nie zabijaj" - i co z tego. Zabijamy już nie tylko przemysłowo, ale i dla przyjemności. Nota bene: w oryginale powinno się raczej tłumaczyć ten fragment jako: nie morduj; tak przynajmniej twierdzi większość znawców języków starożytnych (aramejskiego, hebrajskiego, greki i łaciny). To wielka różnica.

Pierwsza wojna światowa światowa to emanacja dokonującego się postępu technicznego, technologicznego, naukowego i ludzkiej pomysłowości (tej od zarania dziejów). Broni szybkostrzelnej używano dużo wcześniej , ot choćby podczas wojny secesyjnej (kartaczownice Gatlinga  i Agera).

Obie wojny światowe udowodniły, że potrafimy się mordować bezrefleksyjnie, masowo i wiąż doskonalimy się w tej dziedzinie.

Reszty tekstu skierowanego do mnie nie skomentuję, bo musielibyśmy najpierw uzgodnić terminologię.

 

@Jędrula.wawa:

My, jako państwo, z pobudek najwyraźniej patriotycznych, kupujemy patrioty. ;)

Edytowane przez jasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

@Jasz

Wszystko co przyjemne jest niezdrowe, niebezpieczne albo niemoralne. Czasami wszystko jednocześnie, na raz i mocno intensywnie :) . Dlatego mamy przestać żyć?!

Bronią jaka była w użyciu w czasie Wojen Napoleońsich posługiwano się bardzo długo. Te typy uzbrojenia były w użyciu przez około 150 lat i z całą pewnością nie były tak zawodne jak to jest w powszechnej opinii. Walka wręcz na bagnety była o tyle w swej istocie skuteczna, że nikt niczego nie mógł markować i udawać, że strzela. To była jej podstawowa zaleta. Dlatego po kilku salwach dla rozgrzewki i tak naparzano się wręcz.

Tak dla ścisłości, pierwotną specjalnością Napoleona Bonaparte była artyleria, był altylerzystą. Co ciekawe nie przyjął awansu by dowodzić piechotą. Dlatego nosił mundur artylerzysty nawet gdy został cesarzem. Dlatego mając głowę altylerzysty myślał kategoriami, w rzeczy samej, altylerzysty :) . Tak też pojmował pole bitwy i kluczowość artylerii. Doprawdy wierzysz w to, że po wymarszu, bez łączności kolumny piechoty były sterowne i realnie możliwe do dowodzenia :) ?
Z piechotą w tamtych czasach a i później nikt się nie patyczkował. Umundurowanymi i najtaniej wyposażonymi wieśniakami nikt się nie przejmował. We frontalnych atakach posyłano pułk za pułkiem a gdy ze wzgórza było widać, że poszli w rozsypkę i uciekają w panice albo są wycinani w pień przez jazdę to pchano następny pułk piechoty. No chyba, że piechota walczyła w jakimś strategicznym miejscu. Wtedy trzeba było ją wspomóc jazdą czyli drogim rodzajem wojsk. Źródła, te najprostsze są nawet w Wikipedii, mogę uszczegółowić.

Dopiero w czasie Wojny Secesyjnej i Wojny Francusko-Pruskiej wprowadzono sporo innowacji. W czasie Wojny Francusko-Pruskiej 1870r. Francuzi mieli "cudowną broń" czyli prymitywne karabiny maszynowe a Prusacy wprowadzili odtylcowo ładowane haubice. Wymagało to trochę pojęcia i przeszkolenia gdyż załadowanie haubicy i wycelowanie nie jest prostą sprawą. W uproszczeniu na podstawie odpowiednich tabel wyznaczyć jaki ma być kąt podniesienia i ile ładunków miotających włożyć by pocisk doleciał tam gdzie ma dolecieć. Wynik starcia był bardzo łatwy do przewidzenia, to była szybka kampania bo jedni nastawili się na bohaterskie starcie bezpośrednie a drudzy zasypali ich stalą z poza obszaru skutecznego ognia przestarzałej artylerii polowej strzelającej na wprost a tym bardziej karabinów maszynowych i zwykłych.
Wyszło to tak mniej więcej tak jak wyszłoby teraz gdyby siedzący w okopie kolesie z karabinkami zostali potraktowani jako cel powierzchniowy przez wyrzutnie Grad BM-21 albo TOS-1 amunicją termobaryczną. Nawet nie byłoby czego zbierać do worków na zwłoki. Celowo podałem te dwa typy uzbrojenia a nie wysublimowany Excalibur 155mm. gdyż CPI obu systemów artylerii rakietowej jest taki sobie ale nic nie szkodzi. To nie ma znaczenia czy pocisk np. 155mm upadnie 2m czy 15m od żołnierza albo cywila. W najlepszym przypadku po długotrwałym leczeniu i tak będzie wrakiem. Jeszcze jedno, gdyby artyleria, w którą tak powiątpiewasz nie była skuteczna to dlaczego w obecnych czasach bazy "misji stabilizacyjnych" były tak skutecznie nękane i demoralizowane z wykorzystaniem prostych moździerzy?
Blitzkrieg przez Polskę albo Francję a nawet ZSRR mimo jego głębi operacyjnej udowodnił, że to jednak tak działa a nie zasuwanie per pedes z karabinkiem i bojowym, wzniosłym hasłem na ustach. I i II Wojna w Zatoce Perskiej to także użycie na masową skalę czołgów i artylerii.
W konflikcie symetrycznym czyli np. obronie Polski a nie patroli "na misji stabilizacyjnej" konfliktu asymetrycznego, paradygmat chodzenia i biegania z karabinkiem skończyłby się w krótkim czasie bezsensowną śmiercią jego posiadacza. Karabin czy pistolet maszynowy obecnie nie jest orężem walki a bronią osobistą. Dlatego czas zmienić postrzeganie nawet karabinu jako broni osobistej czyli obecnie sprzętu do obrony. Do walki sprzęt musi być większy i cięższy bo to co będzie nacierało właśnie takie będzie.

Kolejny chory pomysł to walka na dystansie mniejszym jak 300m albo "strzelanie dynamiczne". Kiedy żołnierz musi wyjąć pistolecik czyli broń o małej mocy obalającej i dynamicznie się ostrzeliwać bo to oznacza, że jego chwile życia są już policzone. Co innego na strzelnicy  :) . "Strzelanie dynamiczne"="Robienie sobie dobrze" :) .

W głowach po PRL-u zostało, że broń palna to takie coś jak owoc Drzewa Zakazanego. Coś niepojętego, superskutecznego i nie zrozumiałego w działaniu. Tymczasem tak nie jest. Te strzelnice, i Koledzy nań strzelający w czasie wolnym to nie jest zachcianka a terapia społeczna po mrocznych czasach głupoty.

Dlatego tu na forum prowadzimy różne dywagacje. Tak samo dotyczą one wyższości wychwytu szwajcarskiego nad wychwytem cylindrycznym jak sporu o różnicę nad wyższością zamka półotwartego nad otwartym albo zamkniętym.

Bez obaw, poradzę sobie z terminologią.

Edytowane przez Ritter

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z mojego średnio bliskiego otoczenia znam kilka wyjątkowo tragicznych sytuacji związanych z bronią. 1) Dawno temu, kolega zastrzelił swoją rok młodszą siostrę. To było na początku lat 90, wręcz przełomie 89/90. Straszna tragedia, wypadek. 2) Instruktor strzelania podczas szkolenia, w nieodpowiednim momencie zadzwonił telefon, postrzelił koleżankę. 3) Funkcjonariusz Służby Celnej, zginął od przypadkowego strzału instruktora, podczas szkolenia.

A i jeszcze przypomniało mi się 4. Stałem na warcie, i z pewnej odległości widziałem coś czerwonego na betonie, ledwo widoczne, choć ja daltonista, ponoć było wyraźniejsze niż mi się wydawało. Po warcie dowiedziałem się, że równo rok temu żołnierz strzelił sobie w głowę. W rocznice wydarzenia kompania ,,ochronna" nie chciała brać wart więc wcisnęli ją nam, logistyce.

 

Mimo, że jestem miłośnikiem broni, mimo, że koledzy z firmowego stowarzyszenia namawiają mnie na wyrobienie pozwolenia, jakoś mam poważne opory. Wolę zegarki, bezpieczniejsze są nieco.

Edytowane przez albiNOS 01

Kocham Zegarki i nie dlatego, że pokazują która jest godzina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

Teraz powinienem albo ktoś inny napisać coś o wypadkach samochodowych. To taka terapia i usprawiedliwianie tragedii.

Tragedia jest tragedią i tyle. 

Problemem jest brak obycia z bronią. Dosyć często ludzie trzymając broń robią to jakby trzymali gorącego kartofla. Po drugiej stronie jest efekciarstwo i nonszalancja. Obie postawy są bardzo niebezpieczne. To pokłosie braku nawyków jedzenia z karabinem, spania z karabinem a nawet s... z karabinem. Po pewnym czasie tak samo pewnie trzyma się karabin jak śrubokręty zegarmistrozwskie. W obu przypadkach wymagane jest nabranie wprawy do narzędzia a nie traktowanie jak artefaktu.

Zegarki zegarkami a co powiesz na łuk refleksyjny albo bloczkowy taki np. 70lb. (funtów) ~32kg koniecznej siły naciągu :) ? Wymaga krzepy, możliwość postrzelenia się minimalna i celowa a dotyczy jedynie dolnych partii ciała. Użycie poprzez przypadkowe osoby np. dzieci dla 32kg naciągu, badźmy poważni  :) . Nie trzeba zezwolenia.

Edytowane przez Ritter

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz powinienem albo ktoś inny napisać coś o wypadkach samochodowych. To taka terapia i usprawiedliwianie tragedii.

Tragedia jest tragedią i tyle. 

Problemem jest brak obycia z bronią. Dosyć często ludzie trzymając broń robią to jakby trzymali gorącego kartofla. Po drugiej stronie jest efekciarstwo i nonszalancja. Obie postawy są bardzo niebezpieczne. To pokłosie braku nawyków jedzenia z karabinem, spania z karabinem a nawet s... z karabinem. Po pewnym czasie tak samo pewnie trzyma się karabin jak śrubokręty zegarmistrozwskie. W obu przypadkach wymagane jest nabranie wprawy do narzędzia a nie traktowanie jak artefaktu.

Zegarki zegarkami a co powiesz na łuk refleksyjny albo bloczkowy taki np. 70lb. (funtów) ~32kg koniecznej siły naciągu :) ? Wymaga krzepy, możliwość postrzelenia się minimalna i celowa a dotyczy jedynie dolnych partii ciała. Użycie poprzez przypadkowe osoby np. dzieci dla 32kg naciągu, badźmy poważni  :) . Nie trzeba zezwolenia.

 

 

Zgodnie z życzeniem B)

W wypadkach komunikacyjnych w Polsce ginie mniej ludzi, niż odbiera sobie życie (popełnia samobójstwo). :(

Tragediom, niektórym, można i należałoby zapobiegać. :rolleyes:

 

Prowadzenia dalszej dyskusji na tematy poruszone w tym i poprzednim Pana wpisie,  nie podejmę się z powodów osobistych (emocjonalnych).

 

Nie chcę być aż tak okrutny, by zanudzać forumowiczów historią wojskowości i dalej "zaśmiecać" forum dyskusjami pobocznymi, a nie zegarkowymi, choć uważam, że rozpowszechnia Pan niezgodne z faktami informacje (uprawia swoistą mitologię).

 

Nie czuję się też na tyle kompetentny by polemizować z Pana poglądami, bo w ogromnej części są one sprzeczne z moimi, popartymi wiedzą i doświadczeniem, bo:

  • - nie jestem z wykształcenia artylerzystą, choć miałem zaszczyt służyć w pułku artylerii przeciwlotniczej (samodzielnym);
  • - nie cierpię Napoleona, uważam go za bufona, który co mógł to ... a nas Polaków ... wyrolował - więc siłą rzeczy będę mocno stronniczy;
  • - w młodości bardzo krótko trenowałem łucznictwo, (bez żadnych liczących się osiągnięć) i byłem świadkiem postrzelenia jednego z widzów, dziecka, które wbiegło się na tor podczas zawodów (strzelały też dzieci - miałem kilkanaście lat);
  • - były okresy, gdy stale miałem na przy sobie załadowaną broń, jedynym wyjątkiem były kąpiele (jadłem z nią, spałem i sr...em), jak większość towarzystwa, w którym się znajdowałem, a mimo to, zdarzały się wypadki (mniej lub bardziej tragiczne);
  • - proszę mi wierzyć na słowo: doskonale wiem jak wyglądają i zachowują się ludzie, albo to, co po nich zostało, po zastosowaniu na nich różnych typów broni, w tym tych, o których Pan nie wspomniał, a które w dzisiejszych konfliktach zbierają najtragiczniejsze żniwo);
  • - obawiam się rozbieżności semantycznych, niestety;
  • - i najważniejszy powód (aspekt emocjonalny): wypowiada się Pan w pewnych kwestiach,  w sposób, który w moim przekonaniu świadczy, że nie ma Pan pojęcia o czym pisze (współczesne działania zbrojne), a są takie tematy, gdy w moim przekonaniu sensownie wypowiadać mogą się osoby mające doświadczenia własne, albo sprowadzamy dyskurs do teoretyzowania, w powszechnym znaczeniu tego słowa (to trochę jak z seksem i dziewictwem jest, albo byciem rodzicem - wyobrażenia i projekcje, to nie wiedza wynikająca z doświadczenia). Jeśli w tym punkcie się mylę, to z góry przepraszam i zapraszam do kontaktu prywatnego (LTC MD).

Na koniec przepraszam wszystkich P.T. Forumowiczów za rozpętanie niepotrzebnej "burzy". Przy okazji nie chcę dostać bana :ph34r:

 

P.S. Edytowane w celu poprawienia literówek, które dziś zauważyłem.

Edytowane przez jasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Na koniec przepraszam wszystkich P.T. Forumowiczów za rozpętanie niepotrzebnej "burzy". Przy okazji nie chcę dostać bana :ph34r:
Ale jakiej burzy. Prowadzicie koledzy @jasz i @Ritter ciekawą i na temat dyskusję w miejscu do tego przeznaczonym. Z przyjemnością się zapoznałem B)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U nas jest sporo dyskusji ciekawych z pozoru, gdyż niektórzy mają umiejętność artykułowania swoich racji w sposób, który sugeruje sporą wiedza na dany temat. W sumie na niemal każdy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jędrula.wawa:

Doceniam poświęcony/zmarnowany* czas i wytrwałość w czytaniu ciągnących się, jak makaron postów B)

 

* - niepotrzebne skreślić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasz, dobry makaron jest .... Dobry ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Adi:

 

Celne rozpoznanie! *

 

* we wszystkich znanych mi znaczeniach :D

 

Edit: Nie spodziewałem się tak szybkiej reakcji. Ten wpis miał być odpowiedzią na wcześniejszy Pana post.

Edytowane przez jasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Adi: Ten wpis miał być odpowiedzią na wcześniejszy Pana post.

 

Może daj już spokój z tymi "panami". Ogólnie przyjętym jest, że na forach ludzie zwracają się do siebie per TY. :P

@Adi - ten sarkazm jest niepotrzebny. Lepiej poczytać ludzkie przemyślenia (z którymi można się zgadzać lub nie) niż sieczkę pokroju "czy lepszy jest pasior czy kajdan".

 

Edytowane przez Jędrula.wawa

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jędrula, jeśli piszesz o moim poprzednim poście, to fakt, nieco sarkazmu było, ale ani kropla z niego nie dotyczyła Ciebie :) ani Nasza oczywiście. Raczej takie ogólne przemyślenie nie tylko tego tematu dotyczące.

Edytowane przez Adi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ Jędrul.wawa:

Poprawię się. To z przyzwyczajenia.

Mnie sarkazm i ironia nie przeszkadzają. Świadczą o inteligencji i rodzaju poczucia humoru dyskutanta. ;) To cenne informacje są. :P Z taktycznego i strategicznego punktu widzenia.  :lol: 

Prościej byłoby napisać wprost, że ktoś pier ... od rzeczy i nie na temat, ale przyjęło się, że publicznie nie wypada. :rolleyes:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anegdota:

Pytają żołnierza radzieckiego:

- macie czołgi, rakiety itd. jaka jest najgroźniejsza broń?

- pistolet oficera politycznego- odpowiada żołnierz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

@Jasz

To który z konfliktów w Afganistanie czy Iraku albo oba wygrano karabinem i doświadczeniem bojowym? Może coś mi umknęło? Prawie 20 lat obu wojen, przepraszam "misji stabilizacyjnych" bez zwycięstwa z rysującą się na horyzoncie całkowitą, bardzo kosztowną klęską. Co tu dodawać więcej? Liczą się efekty końcowe a nie chciejstwo.
Paradygmat prowadzenia wojny, tej pełnoskalowej i trochę "misji stabilizacyjnych" obecnie przeobraża cybernetyka wojskowa. Taki nowy Blitzkrieg naszych czasów. Jedni się załapią a inni załatwią. 

Karabin albo pistolet jako narzędzie rozrywki? A czemu nie? Istnieje spora szansa, że to cywile robią z niego lepszy użytek i to bez szkody dla innych. Tak jak u schyłku XIXw instytucja rozrywkowa Schützenverein :) . W sobotę wieczorem po robocie, wesoła gromadka kamratów szła do knajpy. Brali małokalibrowy sprzęt i walili do butelek albo tego co wpadło pod rękę. Jak ktoś chybił to stawiał kolejkę. Tak do skutku, trudno ustalić jakiego, wieczór to miał pokazać. Nawet ostre picie ma swój cel :) .
Nie były potrzebne testy psychologiczne, certyfikowany trening i egzamin na strzelnicy, pozwolenie od MON, MSWiA, proboszcza i UE, .... Tego co teraz jest.

Niedomówienia czy pomówienia są i trudno na nie odpowiedzieć. Z zasady tego nie czynię, ślizgam to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:(

@Ritter:

Nie umiem odpowiedzieć na tak ogólnikowe i nieprecyzyjne pytania.

Plemiona afgańskie od wieków, ba! tysiącleci radzą sobie świetnie używając każdej dostępnej im broni. Żadnemu współczesnemu mocarstwu nie udało się podbić ich ziem,mimo technologicznej przewagi. Zatem wniosek: można karabinem i pistolecikiem (do dziś zdarza im się czarnoprochowców używać). To urodzeni wojownicy, lepiej obsługujący broń ręczną, niźli zegarki (a jeśli już, to jako zapalniki IED; niektóre modele dzięki nim mają dziś status "kultowych", ponoć). Co więcej: podobnie, jak ich braci w wierze z terenów dawnej Mezopotamii, potrafią konstruować broń z czego tylko popadnie. O konstruowaniu własnych czasomierzy, nic mi za to nie wiadomo.

Klęskę? Czy aby na pewno? Wojny trwają, interesy się kręcą, ludzie mają zajęcie, niektórzy nawet pracę, część się bogaci, niektórzy nawet bardzo. To ich zazwyczaj ich stać na "tykające, acz nie morderczo, obiekty naszych westchnień nieosiągalnych".

Nie wiem, do którego konfliktu irackiego i z kim, miałbym się odnieść.

Mam reprezentować którąś ze stron?

Domniemywam, że chodzi o "telewizyjne wojny, relacjonowane do znudzenia na żywo". Zapewniam, że oba wymienione państwa/kraje, były w stanie wojny (z krótkimi przerwami), odkąd tylko pamiętam, czyli zdecydowanie dłużej niż 20 lat.

Paradygmat czego? :o

Proszę zagrać w "rosyjską ruletkę", najlepiej nagantem (jedyny znany mi, seryjnie produkowany rewolwer, do którego można założyć skuteczny tłumik - ot, konstrukcja taka specyficzna) - nie narobi hałasu. Świetna rozrywka. Potrafi "uderzyć do głowy". Efekt lepszy, niż po alkoholu i zdecydowanie bardziej trwały, wieczysty niekiedy. W razie powodzenia, Nagroda Darwina murowana.

Knajpiane, "niemieckobrzmiące zabawy" znane były zdecydowanie wcześniej i modne wśród francuskiej arystokracji (dworu), jako salonowa rozrywka. Zanim coś się upowszechni , zazwyczaj jest drogie i dostępne wybrańcom.

Ostre picie, w przypadku braku w we własnym garniturze chromosomalnym genu CYP2E1, prowadzi najczęściej do alkoholizmu lub przedwczesnej śmierci, choćby podczas zabaw z bronią.

 

Czuję się oślizgły. :unsure:

Edytowane przez jasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie Was się czyta :huh:

I pomimo pozornej sprzeczności, IMHO obaj macie rację :wub:


"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie Was się czyta :huh:

I pomimo pozornej sprzeczności, IMHO obaj macie rację :wub:

 

Pozory mylą. ;) 

Istnieją wprawdzie takie pojęcia, jak ambisentencja, ambiwalencja i ambitendencja, ale to naprawdę "ciężki kaliber" jest (kod "F" wg ICD10). :ph34r: Demony wojny przy tym, to pryszcz.  :mellow: 

IMHO nie można "być za, a nawet przeciw".  :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aleście polecieli ... masa trudnych słów, historia, psychologia, genetyka etc 

 

mnie się tam 1911 szczególnie niektóre wersje Cabot lub Pinnacle od Wilson Combat wydaje przedmiotem wręcz kultowym a mordować bliźniego nie ma zamiaru.. spłycam?

 

Jasz pisząc o przedmiotach bezużytecznych z punktu widzenia ich podstawowej funkcji pisałem o ZEGARKACH a nie ZEGARACH ( wzorce czasu itp) . Mechaniczny zegarek naręczny nie jest kupowany dla swojej podstawowej funkcji a dla zachwytu, prestiżu, snobizmu, uwielbienia ( można długo wymieniać ) gdyż każdy smartfon lepiej i dokładniej pokazuje i odmierza czas.

 

Tak samo raczej nikt nie wydaje kilkudziesięciu tys i więcej aby kupić pistolet w celu zabijania innych , kupuje po jest to piękny przedmiot. W tym celu było moje porównanie do którego się odnosiłeś 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masa jest takich przedmiotów które kupuje się dla tego aby je mieć bo się podobają a nie po to aby wykonywały głównie swoja funkcje, wcześniej wymienione zegarki mechaniczne, bron, noże za grube setki złotych które tną co najwyżej koperty :) klocki lego które stoją i ładnie wyglądają a nie służą do zabawy. Bardziej majętni kupują czołgi czy inne pojazdy wojskowe. Są tez osoby które kupują książki które nigdy nie zostaną przeczytane ale ładnie wyglądają na półce i tworzą jakieś tam kolekcje.

Po prostu w każdym z nas jest gdzieś głęboko dziecko które chce mieć swoje fajne zabawki. Broń to taki sam przedmiot jak inny można mieć podziwiać bo się podoba tak samo jak np szabla czy inny kordelas na ścianie.

Edytowane przez ptaku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Podobna zawartość

    • Przez dariusz chlastawa
      Szanowni Państwo,
      Uprzejmie proszę o przesyłanie na adres mojego poselskiego biura:
      [email protected]
      petycji oraz stanowisk.
      W szczególności zależy mi na podpisanych i zeskanowanych pismach klubów i organizacji strzelectwa sportowego, a także kół, związków i stowarzyszeń łowieckich, myśliwskich, kolekcjonerskich, czarno-prochowych, rekonstrukcyjnych, pro-obronnych. Liczę także na podpisane stanowiska związków strzeleckich, centrali i oddziałów PZSS, organizacji promujących Obronę Terytorialną, miłośników asg itp.
      Materiały te przedstawię Ministrowi Sportu i Turystyki Witoldowi Bańce, a następnie wspólnie przedstawimy Państwa stanowisko Ministrowi Mariuszowi Błaszczakowi.
      Rzeczywiście mam przekonanie, że zmiany w tej dyrektywie są niepotrzebne i niekorzystne. W żaden sposób nie przyczynią się one
      do podniesienia naszego bezpieczeństwa. A wręcz przeciwnie! Oprócz tego dyrektywa godzi w sporty strzeleckie, które tak dynamicznie rozwijają się w ostatnim czasie.
      Proszę jednak wysyłać tylko maile z oficjalnymi stanowiskami w formie zeskanowanych i podpisanych uprzednio dokumentów.
      Serdecznie pozdrawiam,
      Jarosław Stawiarski,
      poseł na Sejm RP
      sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.