Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Master Yoda

Z pamiętnika rosyjskiego żołnierza RONA

Rekomendowane odpowiedzi

Ja również systematycznie z przyjemnością ten wątek odwiedzam. A pisać w nim tylko po to aby pozostawić swój ślad nie ma sensu. Zbyt poważny to temat aby go offtopem zawalać.

Dziękuję jednocześnie że chce Ci się dzielić z nami swoją wiedzą. Na każdy następny Twój wpis czekam z niecierpliwością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W pełni podzielam zdanie krisu2. Bardzo ciekawe zdjęcia. Masz wielu zwolenników tego tematu. Wytrwałości!!

Edytowane przez jaha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję.

 

 

W nocy z 16 na 17 marca 1942 roku Niemcy rozpoczęli likwidację getta w Lublinie, wysyłając transporty Żydów do obozu zagłady w Bełżcu. Wydarzenia te zapoczątkowały Akcję Reinhardt - zaplanowaną przez nazistów zagładę Żydów na terenie Generalnego Gubernatorstwa.

 

Szczególną rolę w realizacji planu eksterminacji ludności żydowskiej zamieszkującej Generalne Gubernatorstwo przypisywano dystryktowi lubelskiemu, nazywanego przez Niemców „rezerwatem dla Żydów”. Według danych SS przed rozpoczęciem Akcji Reinhardt dystrykt lubelski zamieszkiwało ok. 260 tys. Żydów. U schyłku 1942 r. pozostało ich jedynie 20 tys.

Ponizej zdjęcie "pomysłodawcow " akcji, gubernator Hans Frank oraz dowódca SS i policji w dystrykcie lubelskim Odilo Globocnik (z prawej).

 

post-48316-0-20889700-1473948441_thumb.jpg

 

Powszechnie przyjmuje się, że nazwa kodowa została wykorzystana na cześć i pamiątkę Reinharda Heydricha, SS- Gruppen führer , który był koordynatorem `ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Heydrich zmarł z ran w dniu 4 czerwca 1942, po brawurowej akcji w dniu 27 maja 1942 roku przeprowadzonej przez dwóch czeskich `cichociemnych", którzy zostali przeszkoleni w Anglii.

Dowodem ktory na to wskazuje jest niedawno odkryty list z dnia 6 czerwca 1942 roku napisany w siedzibie SS w Lublinie przy ul.Chopina 27 przez Odilo Globocnika do Heinriha Himmlera.

Poniżej fragment telegramu wyslanego z Lublina do Krakowa 11 stycznia 1943 roku do Adolfa Eichmanna i Helma, który zostal przechwycony przez brytyjski wywiad ( i o dziwo, materiały posiadam z brytyjskiej strony, przyznają sami ze zostal rozkodowany przy pomocy repliki niemieckiej maszyny szyfrującej 'Enigma' wykonanej przez Polaków )

W telegramie zawarta jest informacja ze na dzien 31 grudnia 1942 roku liczba zamordowanych w akcji wynosi 1,274,166 ludzi....

post-48316-0-91113000-1473950010.jpg

 

 

Podczas akcji "Reinhard" zostalo zabitych około 1,7 miliona Żydów, a także dokonano kradzieży mienia żydowskiego (według danych Globocnika) w wysokości RM 178, 745,960, które w dzisiejszych warunkach jest odpowiednikiem około 800 mln USD. Prawdziwa wydajność była znacznie większa......


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....

Podczas akcji "Reinhard" zostalo zabitych około 1,7 miliona Żydów, a także dokonano kradzieży mienia żydowskiego (według danych Globocnika) w wysokości RM 178, 745,960, które w dzisiejszych warunkach jest odpowiednikiem około 800 mln USD. Prawdziwa wydajność była znacznie większa......

Choć przywłaszczenie mienia bylo karane smiercią nie przeszkadzało to

w kradziezach zrabowanego dóbr na tak wielką skalę ze w 1943 roku z Berlina do Lublina przybył SS–Obersturmführer Konrad Morgen, którego zadaniem było przeprowadzenie śledztwa w sprawie przywłaszczania żydowskiego mienia przez SS-manów.

Tak zeznawał przed Trybunałem w Norymberdze:

"...

Był to obóz , w którym przechowywano rzeczy zagrabione ofiarom lub pewną część tych rzeczy. Na podstawie ilości tego wszystkiego – w magazynach były m. in. NIEWIARYGODNE STERTY ZEGARKÓW – wywnioskowałem, że działo się tam coś potwornego. Pokazali mi też kosztowności. Mogę stwierdzić, że nigdy dotąd nie widziałem tak dużo złota, a zwłaszcza złota pochodzenia zagranicznego. Widziałem zgromadzone tam pieniądze z całego świata, a także przetopione złoto, całe sztabki złota"

 

Żródło- M. Tregenza, Christian Wirth: Inspektrur der SS – Sonderkommando Aktion Reinhardt, „Zeszyty Majdanka”, t. XV (1993), s. 37 – 38.

 

 

 

Jak wielka była korupcja niech swiadczy fakt ze sąd Specjalny SS skazał na karę śmierci dwóch komendantów obozu na Majdanku: Karla Otto Kocha oraz Hermanna Florstedta. Wyroki wykonano.

 

Przy ul.Dolnej Panny Marii ( Lublin) był umiejscowiony magazyn zrabowanych kosztownosci, w którym zatrudniono Żydowskich jubilerów.

Ponizej opowieśc jednego z nich....

 

"Był to skarbiec o rozmiarach ok 25 m², wysokości ok. 3.5 m, ściany były zabezpieczone, betonowe. Wnętrze pomalowane było farbą kredową na biało. Drzwi kute, żelazne ok. 3 x 2 m. Dookoła ścian stały drewniane skrzynie o wysokości 1.50 m, szerokości – 1.20. Napełnialiśmy je banknotami, dosłownie udeptując nogami. Banknoty pochodziły z całego świata. Wizytówki przypadkowo zostawiane na walizkach i koszach, w których przywożono banknoty oraz kosztowności i rzeczy wartościowe, świadczyły o tym z jakich części Europy pochodzili ich dawni właściciele. Na wizytówkach wszystkie nazwiska były żydowskie. Pochodziły one z Polski, Czech, Francji, Belgii, Austrii, Niemiec, Holandii. Gdy nadchodził transport, banknoty z miejsca odnosiliśmy do skarbca. Rzeczy wartościowe i kosztowności zostawały chwilowo w baraku. Tam ja wraz z giserem pod nadzorem SS-manów sortowaliśmy zawartość walizy ewentualnie kosza. W przeważającej części były tam obrączki różnego rodzaju: złote, platynowe, niektóre z nich były grawerowane, niektóre miały wyryte daty, imienia, inicjały. Pierścionki damskie o różnorodnych kamieniach. Kolczyki, broszki, zegarki przeważnie złote, damskie srebrne zegareczki. Męskie sygnety, papierośnice, cygarniczki, spinki do krawatów, spinki do koszul, zegarki złote i bardzo duża ilość zębów. Zęby złote dostawaliśmy często z KOŚCIĄ, pierścionki i obrączki – bardzo często we KRWI,CZĘSTO ZE SKÓRĄ. Srebro – były to przeważnie lichtarze, pochodzące raczej z bożnic i synagog. Przychodziły też różnego rodzaju łańcuszki. Przychodziły binokle, oprawy do okularów a nawet złote lornetki. Dużo było platyny i brylantów . Pracowałem z giserem przy sortowaniu tych wszystkich rzeczy. Ponieważ przywożono je byle jak, bardzo wiele drogocennych ładnych artystycznie wykonanych rzeczy niszczyło się. Nasza robota polegała na tym żeśmy dostarczali do przetopienia więcej rzeczy."

 

Zródło-

Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego (AŻIH), sygn. 301/6260, Relacja Ignacego Wieniarza, k. 76-77.

 

 

P.S

Z kronikarskiego obowiązku trzeba dodać ze najwiekszymi szabrownikami byli zołnierze armii amerykańskiej, którzy od 1945 roku za przyzwoleniem władz wywiezli z europy niezliczone ilości złota i kosztowności oraz dzieł sztuki ....( dziś uczą nas 'demokracji' :) )

Nawet koniom nie darowali :), część koni wywieziona przez niemcow przed rosjanami z Janowa do Nettelau, trafiła za ocean....

Edytowane przez Master Yoda

Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 września 1939 roku, atak Związku Radzieckiego na Polskę.

 

post-48316-0-54852500-1474067647_thumb.jpg

 

• O godz. 3.00 nad ranem zastępca ministra spraw zagranicznych ZSRS Władimir Potiemkin przedstawia ambasadorowi polskiemu Wacławowi Grzybowskiemu notę informującą o upadku państwa polskiego, nieistnieniu najwyższych organów władzy i wynikającej stąd konieczności ochrony życia i mienia ludności Zachodniej Ukrainy i Białorusi. Polski ambasador nie przyjmuje noty.

 

• Początek agresji sowieckiej na Polskę. Oddziały sowieckie napotykają na opór jednostek Korpusu Ochrony Pogranicza (m.in. Pułku „Sarny”, Zgrupowania „Małyńsk”, batalionów: „Kleck”, „Ludwikowi”, „Sienkiewicze”, „Dawigródek”) i Wojska Polskiego (często improwizowanych, np. Brygady Rezerwowej Kawalerii Wołkowysk) w wielu punktach wzdłuż granicy oraz w głębi polskiego terytorium, m.in. pod Kowlem, Sarnami, Baranowiczami, Dubnem, Oranami i Tarnopolem. W organizacji polskiej obrony szczególną rolę odgrywa zastępca dowódcy KOP gen. Wilhelm Orlik-Rückemann.

 

• Orędzie Prezydenta RP Ignacego Mościckiego do obywateli wydane w Kosowie Huculskim:

„Obywatele! Gdy armia nasza z bezprzykładnym męstwem zmaga się z przemocą wroga od pierwszego dnia wojny, aż po dzień dzisiejszy, wytrzymując napór ogromnej przewagi całości bez mała niemieckich sił zbrojnych, nasz sąsiad wschodni najechał nasze ziemie, gwałcąc obowiązujące umowy i odwieczne zasady moralności. Stanęliśmy tedy nie po raz pierwszy w naszych dziejach w obliczu nawałnicy, zalewającej nasz kraj z zachodu i wschodu. […] Na każdego z was spada dzisiaj obowiązek czuwania nad honorem Naszego Narodu w najcięższych warunkach” („Monitor Polski”, 25 IX 1939, nr 213).

 

• Dyrektywa Naczelnego Wodza nakazująca unikanie – z wyjątkiem sytuacji „natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów” – walki z wojskami sowieckim oraz wycofywania się w kierunku Rumunii i Węgier.

 

• Wieczorem Prezydent RP Ignacy Mościcki i rząd RP przekraczają granicę z Rumunią.

 

• Początek sowieckich mordów na polskich oficerach i inteligencji, w których oprócz oddziałów wojska sowieckiego i NKWD uczestniczą przedstawiciele mniejszości narodowych II RP kolaborujący z sowieckim okupantem.

„Żołnierze! Bijcie oficerów i generałów. Nie podporządkowujcie się rozkazom waszych oficerów. Pędźcie ich z waszej ziemi. […] Pamiętajcie, tylko Armia Czerwona wyzwoli naród polski z nieszczęsnej wojny. […] Wierzcie nam! Armia Czerwona Związku Radzieckiego – to wasz jedyny przyjaciel. Dowódca frontu Ukraińskiego S. Timoszenko” (faksymile sowieckiej ulotki, cyt. za: Zbrodnia Katyńska w świetle dokumentów, Londyn 1982, s. 11, s. nlb.).

 

„Wojsko sowieckie wkroczyło około godziny 16-tej i natychmiast przystąpiło do okrutnej rzezi i bestialskiego znęcania się nad ofiarami, co trwało przez cały dzień. Mordowano nie tylko policję i wojskowych, ale tak zwaną burżuazję, nie wyłączając kobiet i dzieci” (zeznania polskiego świadka opisującego wydarzenia w miejscowości Rohatyń w woj. stanisławowskim we wrześniu 1939 r.; cyt. za: Zbrodnia Katyńska w świetle dokumentów..., s. 11).

 

„Sam byłem świadkiem, jak żołnierze sowieccy polowali na oficerów. Między innymi widziałem, jak jeden z dwóch przechodzących obok mnie żołnierzy, opuściwszy swego towarzysza, począł biec w przeciwnym kierunku, a na pytanie – dokąd śpieszysz – odpowiedział: zaraz wrócę, tylko zabiję tego burżuja” (relacja z zajęcia przez Armię Czerwoną Tarnopola we wrześniu 1939 r.; cyt. za: Zbrodnia Katyńska w świetle dokumentów..., s. 10).

 

• Zajęcie przez Niemców twierdzy w Brześciu nad Bugiem, po uprzednim opuszczeniu jej przez polską załogę, której udało się wymknąć z okrążenia i połączyć z wojskami Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga.

 

• Po trzydniowym boju pod Lwowem z doborową 1. niemiecką Dywizją Górską, 10. Brygada Kawalerii (zmechanizowana) gen. Maczka odchodzi, zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza, w kierunku granicy węgierskiej.

 

• Początek I bitwy pod Tomaszowem Lubelskim (największej w kampanii wrześniowej po bitwie nad Bzurą) toczonej przez Grupę Armii gen. Tadeusza Piskora (połączone armie „Lublin” i „Kraków”, zwane też Frontem Środkowym). Celem sił polskich jest przebicie się w kierunku Lwowa i granicy rumuńskiej.post-48316-0-73884500-1474068090.jpg

Edytowane przez Master Yoda

Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oto kaci Powstania Warszawskiego ktore...trwa.

 

Erich von dem Bach-Żelewski

Generał broni SS, (1899-1972).

l 5 sierpnia - 2 października 1944, ok. 25 tys. żołnierzy.

Naczelny dowódca Korpsgruppe "von dem Bach" stworzonej do pacyfikacji. Po wojnie Erich von dem Bach pracował jako nocny stróż. W 1962 roku został skazany na dożywocie za zabójstwo 6 komunistów przed wojną. Zmarł w więziennym szpitalu w podmonachijskim Harlaching, nigdy nie odpowiadając za popełnienie zbrodni ludobójstwa.

 

!!!

 

Heinz Reinefarth

Generał dywizji SS,

(1903-1979).

l 1 sierpnia - 30 września 1944, ok. 2000 żołnierzy.

Dowodził pacyfikacją Woli. W ciągu kilku dni podległe mu oddziały wymordowały około 50 tysięcy cywilów. Amerykanie odmówili wydania zbrodniarza, uznając go za pożytecznego świadka w procesach norymberskich. W 1951 roku został burmistrzem Wersterlandu - stolicy wyspy Sylt. Prowadził też kancelarię prawniczą. Władze RFN przyznały mu generalską emeryturę. Zmarł na wolności w 1979 r.

 

Skandal !!!

 

Oskar Dirlewanger

Nadpułkownik SS, (1895 - prawdopodobnie 1945).

l 2-15 sierpnia 1944, 880 ludzi.

Dowódca specjalnego batalionu SS złożonego z kłusowników, kryminalistów i skazanych na śmierć. Jego jednostki były podległe Reinefarthowi i pacyfikowały Wolę, Koło, Młynów i Śródmieście. Istnieją dwie wersje śmierci Oskara Dirlewangera. Jedna mówi o tym, że zbrodniarz miał być zatłuczony przez polskich żołnierzy tuż przed końcem wojny. Druga - że uciekł do Egiptu i służył w tamtejszej armii.

 

Bronisław Kamiński

Generał Rosyjskiej Narodowej Armii Wyzwoleńczej, (1899-1944).

l 1 sierpnia - 23 września 1944, ok. 1500 żołnierzy.

Rosyjski komunista polskiego pochodzenia, a po zajęciu ZSRR przez Niemcy - hitlerowski kolaborant. W czasie Powstania jego oddziały działały na Ochocie, gdzie popełniały liczne zbrodnie - gwałty, masowe egzekucje cywilów i rabunki. Za niesubordynację miał zostać rozstrzelany na Ochocie przez Wehrmacht lub wezwany do Łodzi i tam zlikwidowany.

 

Paul Otto Geibel

Generał brygady SS i generał brygady policji niemieckiej, (1898-1966).

l 1 sierpnia - 30 września 1944, 5700 żołnierzy.

Dowódca SS i policji w dystrykcie warszawskim. Podległe mu siły pacyfikowały rejon alei Szucha w Śródmieściu Południowym. Po wojnie skazany na dożywocie, jednak w 1956 roku został wypuszczony za nienaganne zachowanie. Ponownie aresztowany i skazany, w 1966 roku popełnił samobójstwo w więzieniu mokotowskim.

 

Ludwig Hahn

Podpułkownik SS, (1908-1986).

l 1 sierpnia - 2 października 1944, 8 tysięcy policjantów i gestapowców.

Dowódca Służby Bezpieczeństwa i Gestapo. Podległe mu jednostki dokonywały masowych mordów na cywilach w Śródmieściu Południowym. Po kapitulacji hitlerowskich Niemiec pracował jako agent ubezpieczeniowy. Skazany na dożywocie dopiero w 1975 roku.

!!!

 

Nikolaus Vormann

Generał wojsk pancernych, (1895-1959).

l 1 sierpnia - 21 września 1944, ok. 8 tysięcy żołnierzy.

Miniaturowe czołgi pułapki, które eksplodując zabijały jednorazowo setki ludzi, to jego wymysł. Nikolaus von Vormann pacyfikował Śródmieście i Starówkę. Odwołany z Warszawy do obrony III Rzeszy. Po wojnie nigdy nie odpowiedział za swoje zbrodnie. Pisał książki o niemieckich wojskach i początkach II wojny światowej.

 

Skandal !!!


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość xylog

Miniaturowe czołgi, inaczej mobolne miny to nie pułapki. To sposób na zdalne dostarczenie materiału wybuchowego w pobliże celu. To że nie wszystkie wybuchły, że były wypełnione materiałem wybuchowym nie robi z nich pułapek, nawet jeśli wybuchały później.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gorzka chwała asa Dywizjonu 303 Witolda Łokuciewskiego

 

"Zestrzelił niemieckie samoloty w wojnie obronnej 1939 r. i w czasie obrony Francji, w Bitwie o Anglię został asem brytyjskiego lotnictwa. Ciężko ranny dostał się do niemieckiej niewoli, udało mu się uciec dopiero za trzecim razem. Po wojnie jako ostatni dowódca Dywizjonu 303 mjr Witold Łokuciewski odmówił udziału polskich lotników w wielkiej defiladzie w Londynie. Anglicy nie chcieli drażnić Stalina, dlatego nie zaprosili żadnej z polskich formacji walczących u boku Aliantów. Polscy piloci mieli pokazać się jako jedyni."

 

 

 

 

 

"Jeden z najsłynniejszych oddziałów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, opromieniony zwycięstwami w czasie bitwy o Wielką Brytanię - 303 Dywizjon Myśliwski "Warszawski" im. Tadeusza Kościuszki - 27 listopada 1946 roku przestał być jednostką bojową. Pierwszy dowódca ppłk Zygmunt Krasnodębski w czasie przemowy na lotnisku RAF-u w Hethel powiedział do zebranych żołnierzy: "Jest to najboleśniejszy dzień w historii naszego dywizjonu. Po tylu wysiłkach, trudach i stracie naszych najlepszych kolegów zdejmujemy polską odznakę dywizjonu z samolotów, najstarszą odznakę w polskim lotnictwie. [...] odjęto nam skrzydła w pół drogi, ale my pozostajemy złączeni wspólną ideą i mocno związani naszą odznaką".

 

 

Po przemówieniu ppłk. Krasnodębskiego odczytano 91 nazwisk pilotów, którzy służyli w dywizjonie przez sześć lat wojny. Następnie, po komendzie "baczność", ostatni dowódca, mjr Witold Łokuciewski wszedł na myśliwiec Mustang i zdjął z niego dywizyjną odznakę - koło z amerykańskimi gwiazdami, krakuską i kościuszkowskimi kosami na tle biało-czerwonych pasów. Zarządzono minutę ciszy, a major wysoko w górę uniósł odznakę. Miała ona pozostać symbolem jedności. To życzenie ppłk. Krasnodębskiego zostało jednak szybko przekreślone przez narzucony Polakom "pojałtański układ". Kadra do niedawna sławnego w całym imperium brytyjskim dywizjonu stanęła, podobnie jak reszta żołnierzy polskich, przed dylematem: wracać do opanowanego przez Sowietów kraju, czy pozostać na emigracji? Brytyjczycy, borykający się z powojennym kryzysem gospodarczym, nie ukrywali, że Polacy są dla nich balastem - ekonomicznym, a także politycznym, bo "wujka Joe" drażnią polskie oddziały nieuznające Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej z Warszawy.

 

Rząd brytyjski do tego stopnia liczył się ze Stalinem, że na defiladę 8 czerwca 1946 roku zaprosił przedstawicieli komunistycznej Polski zamiast weteranów z Polskich Sił Zbrojnych, również polskich pilotów walczących z Luftwaffe w obronie Wielkiej Brytanii. RAF wówczas zaprotestował i premier Clement Attlee niechętnie zgodził się na małą delegację polskich pilotów. Polscy lotnicy, solidarni ze swymi towarzyszami z sił lądowych i marynarki, odmówili. Pod naciskiem Moskwy do Londynu nie wysłali swych przedstawicieli też komuniści. W rezultacie w defiladzie udziału nie wziął żaden Polak. W ten sposób, jak gorzko stwierdził jeden z asów i dowódców Dywizjonu 303 mjr Jan Zumbach, "przyjaźnie i wspomnienia miano wkrótce rozpędzić na cztery wiatry". Dobitnie pokazuje to historia ostatniego dowódcy dywizjonu - mjr. Witolda Łokuciewskiego.

Przyszły as polskiego lotnictwa myśliwskiego urodził się 2 lutego 1917 roku w Kamieńskiej Stanicy w Rosji nad Donem. Jego rodzice - dyrektor gimnazjum i matematyk Antoni Łokuciewski i Beniamina z domu Pobiedzińska - w 1918 roku zdecydowali się na powrót do Polski i zamieszkali w Wilnie. Z czasem Antoni Łokuciewski został marszałkiem sejmu wileńskiego, który w 1922 roku zdecydował o przyłączeniu Wilna do Rzeczypospolitej.

 

Witold po ukończeniu szkoły powszechnej rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Jana Śniadeckiego w Oszmianie, gdzie w 1935 roku zdał maturę. Następnie zdecydował się na wstąpienie do wojska - do popularnej wśród młodzieży kawalerii. Ukończył kurs unitarny w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, ale szybko postanowił zmienić broń na "jeszcze bardziej owianą romantyczną aurą". Na początku stycznia 1936 roku został zatem przyjęty do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Po odbyciu kursu wyższego pilotażu w Ułężu i otrzymaniu promocji na podporucznika pilota, 15 października 1938 roku został przydzielony do 112 Eskadry Myśliwskiej 1 Pułku Lotniczego w Warszawie.

 

W wojnie obronnej 1939 roku Łokuciewski razem z kpt. Tadeuszem Opulskim prawdopodobnie zestrzelili samoloty Ju 87 wracające z bombardowania Warszawy. Po wkroczeniu do Polski Sowietów 17 września 112 Eskadra z jednym sprawnym PZL P.11, jaki jej pozostał, przekroczyła granicę Rumunii. Później Łokuciewski przez Jugosławię i Włochy przedarł się do Francji. Kiedy Niemcy ją zaatakowały, jako jeden z nielicznych pilotów polskich stanął do walki z Luftwaffe. 10 czerwca 1940 roku w czasie obrony miejsca stacjonowania jego macierzystego klucza myśliwskiego - lotniska w Romorantin - zestrzelił Heinkla 111. Po klęsce Francji 21 czerwca ewakuował się wraz z innymi pilotami do Wielkiej Brytanii.

 

 

 

Brytyjczycy - podobnie zresztą jak Francuzi - początkowo nieufnie odnosili się do polskich pilotów, lecz nie trzymali ich zbyt długo w odwodzie. Ze względu na coraz intensywniejsze naloty Luftwaffe na przełomie sierpnia i września 1940 roku RAF potrzebował "każdych zdolnych wzbić się w powietrze skrzydeł". Ppor. pilot Łokuciewski otrzymał przydział do 303 Dywizjonu Myśliwskiego "Warszawskiego" im. Tadeusza Kościuszki, stacjonującego na lotnisku Northolt. Tutaj spotkał swych starych kolegów ze szkoły w Dęblinie - Jana Zumbacha i Mirosława Fericia. Cała trójka tworzyła zgrane trio, dla którego najważniejsze było latanie, ale nieobce mu były "wino, kobiety i śpiew". Od czasów Dęblina nazywano ich trzema muszkieterami. W czasie bitwy o Wielką Brytanię szybko udowodnili, że oprócz mocnych głów i powodzenia u pań mają jeszcze jeden talent - są wyśmienitymi pilotami myśliwskimi, siejącymi spustoszenie w eskadrach Luftwaffe. Wszyscy trzej bardzo szybko zdobyli status asów myśliwskich.

 

"Tolo" Łokuciewski pierwszy sukces na hurricanie zaliczył 7 września 1940 roku. Na pewno zestrzelił wtedy jednego Dorniera Do. 215, ale możliwe, że także drugiego. 11 września przyniósł mu kolejne sukcesy - na jego konto zaliczono zlikwidowanie Messerschmitta Bf. 109 i Do. 215. 15 września zniszczył kolejny Bf. 109 i tym samym został uznany za asa myśliwskiego (w polskim lotnictwie był to tytuł nieoficjalny). Tym razem ppor. Łokuciewski nie wyszedł z walki bez szwanku: "Po wyjściu z chmur zauważyłem ogromną dziurę w skrzydle, spowodowaną pociskiem działka, a odłamki zraniły mi obie nogi, przebijając cholewy butów. Maszyna oczywiście straciła własności aerodynamiczne, na domiar złego glikol zaczął wyciekać, ale do lotniska dociągnąłem, lądując oczywiście bez klap, bo te także zostały uszkodzone. Zakołowałem na miejsce i odjechałem na izbę chorych. Ale szkopa dostałem". W szpitalu z nóg Łokuciewskiego wyciągnięto 32 odłamki...

 

Od początku 1941 roku RAF zaczął loty bojowe nad Francją. Myśliwcy (w tym polski Dywizjon 303) otrzymali zadanie ubezpieczania wypraw bombowych oraz organizowania samodzielnych wypadów nękających i dywersyjnych (tzw. Mosquito i Sphere). W czasie tych akcji ppor. Witold Łokuciewski zestrzelił nieprzyjacielskie samoloty: 20 kwietnia 1941 roku nad Le Touquet jeden Bf. 109, 18 czerwca w osłonie bombowców na południe od Calais kolejny Bf. 109, a 22 czerwca, lecąc w osłonie bombowców nad Hezebrouck, jeden Bf. 109 (może nawet dwa), 10 lipca w osłonie wyprawy bombowej nad St. Omer prawdopodobnie jeden Bf. 109. 20 listopada 1941 roku por. Łokuciewski objął dowództwo Eskadry "A" Dywizjonu 303.

13 marca 1942 roku Dywizjon Kościuszkowski, jako osłona wyprawy bombowej, poleciał w rejon Hazebrouck. Byłaby to udana wyprawa dla Polaków (dwa Bf. 109 zestrzelone na pewno, jeden prawdopodobnie), gdyby nie to, że nie powrócił "Tolo". Okazało się później, że jeden z atakujących messerschmittów odstrzelił w samolocie por. Łokuciewskiego pół statecznika pionowego, a pilota ciężko ranił w lewą nogę. Łokuciewski chciał przymusowo lądować, ale nagle silnik stanął w płomieniach. Obrócił więc spitfire’a "na plecy" i wyskoczył z maszyny ze spadochronem.

Po wylądowaniu na zaoranym, zamarzniętym polu, z roztrzaskanym piszczelem sterczącym z nogi od razu stracił przytomność i został bez trudu schwytany przez Niemców. Ci odwieźli go najpierw do szpitala w St. Omer, następnie do Niemiec. Po krótkiej rekonwalescencji porucznik trafił do osławionego stalagu Luft III pod Żaganiem.

 

O tym, że "Tolo" dostał się do niewoli, jego koledzy z 303. dowiedzieli się w kwietniu 1942 roku. Tak zapisano to w kronice dywizjonu: "Jest wiadomość o Tolu. Hura!!! - trzykrotnie!!! Przyszedł telegram z wiadomością z Red Cross, iż Niemcy podają, że F/Lt. Łokuciewski wzięty [został] do niewoli w dniu 13 marca 1942 roku [...]. Jest to pierwszy z 'zaginionych' dywizjonu raportowany w niewoli - dotychczas ginęli bez śladu".

 

W obozie por. Łokuciewski od razu zaczął planować ucieczkę. 15 sierpnia 1943 roku, wraz z grupą 25 współwięźniów, uciekł przez... obozową bramę główną. Dwaj jego kompani przebrali się w niemieckie mundury i udając eskortę, wyprowadzili całą grupę przed nosami niczego niepodejrzewających wartowników. Prawda wyszła na jaw w czasie wieczornego apelu i rozpoczęto pościg. Niestety, gestapo schwytało Łokuciewskiego kilka dni później na stacji kolejowej w Legnicy.

 

Ten jednak nie zrezygnował i wziął udział w przygotowaniach słynnej wielkiej ucieczki z 24 na 25 marca 1944 roku. Tyle że wylosował odległy numer porządkowy w wydrążonym podziemnym tunelu i nie zdołał wydostać się poza teren stalagu zanim Niemcy odkryli podkop (większość uciekinierów wyłapali i prawie natychmiast rozstrzelali). Szczęście uśmiechnęło się do niego dopiero w kwietniu 1945 roku. W czasie ewakuacji obozu z kilkoma kolegami zbiegł na terenie Niemiec. Uciekinierzy najpierw ukryli się w jednym z opuszczonych domów w Lubece. Znaleźli później porzucony samochód, którym przedostali się na zajęte przez Brytyjczyków lotnisko.

 

Po rekonwalescencji Witold Łokuciewski w stopniu kapitana pilota 29 listopada 1945 roku wrócił do Dywizjonu 303. 1 stycznia 1946 roku został awansowany do stopnia majora pilota, a 1 lutego od kpt. Bolesława Drobińskiego przejął dowództwo nad kościuszkowcami. Zdawał sobie sprawę z tego, że stanął na czele dywizjonu w bardzo ciężkim okresie. Zapatrzeni w Stalina brytyjscy politycy chcieli jak najszybciej wymazać z pamięci swego społeczeństwa dokonania polskich pilotów... Mjr Łokuciewski zanotował wówczas w kronice dywizjonu: "Dziś, kiedy zostałem dowódcą tego sławnego '303', nasuwają się pewne refleksje: wojna skończyła się, nie ma konkretnych widoków na następną, jaki cel stoi przed nami i jaką drogą mamy do niego dążyć? Właśnie o tę drogę nam chodzi, bo cel jest jasny: nie dać się złamać i okłamać, a drogę na pewno wybierzemy taką, jaka będzie nas godna. Wierzę, że w pracy tej będziemy szli zwarci, tak że obowiązek nasz będzie spełniony po żołniersku i po obywatelsku".

 

Słowa te były zaklinaniem rzeczywistości wobec coraz większej tęsknoty za rodziną i krajem, silniejszej nawet od strachu przed Sowietami. Do mjr. Łokuciewskiego docierały z Polski listy od matki, siostry i brata, którzy osiedli w Lublinie. Ojciec zmarł w czasie pierwszych sowieckich deportacji z kresów na początku wojny, a szwagra zamordowało NKWD w Katyniu. Matka i rodzeństwo błagali go, by wrócił do domu. W kraju odnalazła się też jego dawna sympatia. Postanowił zatem wrócić.

 

Przyjechał do Polski w czerwcu 1947 roku i zamieszkał z rodziną w Lublinie. Okazało się, że jego przedwojenna narzeczona wyszła już za mąż za kogoś innego. Dostał pracę instruktora lotniczego w Aeroklubie Lubelskim w Świdniku. W 1949 roku nasiliły się jednak represje wobec powracających z Zachodu żołnierzy byłych PSZ i po ucieczce dwóch pilotów aeroklubu na Zachód, Łokuciewski został zwolniony. Odebrano mu uprawnienia pilota, zakazano wstępu na lotnisko, a nawet wyznaczono odległość, na którą nie wolno mu było się do niego zbliżać. W tym czasie poznał studentkę KUL-u Wandę Szablicką, córkę znanego lubelskiego adwokata Romualda Szablickiego. Ożenił się z nią i po ślubie krótko pracował w kancelarii teścia jako goniec. Na początku lat pięćdziesiątych został natomiast zastępcą kierownika Spółdzielni Pracy "Wapno - Beton" w Lublinie.

 

W 1956 roku, po "odwilży", Witold Łokuciewski wrócił do lotnictwa wojskowego. Przeszedł przeszkolenie na odrzutowych samolotach MiG, a jego umiejętności zrobiły na instruktorach takie wrażenie, że od razu uznano go za zdolnego do służby czynnej. Można sobie wyobrazić, co czuł mjr Łokuciewski, który w latach wojny pisał: "Bo muszę wyznać, że mieć tytuł pilota, a nie latać z takich czy innych względów, jest bardzo nieprzyjemnie". Szybko awansował między innymi na inspektora służby sztabów, następnie inspektora techniki pilotażu w Dowództwie Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej. W 1969 roku w stopniu pułkownika został attaché wojskowym w Londynie i tu rozpoczął się kolejny dramat w jego życiu.

 

W Londynie w czasie różnych uroczystości i przyjęć spotykał się z ostracyzmem ze strony swoich byłych towarzyszy broni, którzy pozostali na emigracji. Uważali go za zdrajcę, który przeszedł na stronę komunistów. Jeden z jego kolegów z czasów bitwy o Wielką Brytanię, Ludwik Martel, powiedział mu wprost: "'Tolo', jesteś draniem, skończonym draniem. Nie miałeś prawa przyjechać tu, gdzie ci się dobrze żyło, gdzieś się dobrze bawił". Inni odwracali się od niego bez słowa, nie przyjmując wyciągniętej ręki.

 

Sam płk Łokuciewski nigdy się nie bronił ani nie tłumaczył, dlaczego przyjął stanowisko w komunistycznej ambasadzie. Raz tylko zapytany przez Ludwika Martela, czemu to zrobił, miał odpowiedzieć krótko: "Zmusili mnie". Tylko jeden z byłych pilotów Dywizjonu 303 nie bojkotował "Tola". "Muszkieter" Jan Zumbach, który po wojnie był między innymi przemytnikiem, najemnikiem, pilotem na usługach tajnych służb i właścicielem dyskoteki w Paryżu, dobrze wiedział, co znaczy być "czarną owcą". Czarujący "Donald" pozostawał w dobrych stosunkach ze wszystkimi kolegami, zarówno z emigracji, jak i z kraju, i nie przejmował się "koniunkturami politycznymi".

 

W 1972 roku płk Łokuciewski wrócił do Warszawy, a w 1974 przeszedł na emeryturę. Ostracyzm ze strony kolegów pozostawił w nim głęboką ranę, z powodu której - jak sam wyznał - "cierpiał najboleśniej".

 

Płk Witold Łokuciewski zmarł 17 kwietnia 1990 roku w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Za zasługi w czasie drugiej wojny światowej uhonorowano go Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, dwukrotnie Krzyżem Walecznych, brytyjskim Zaszczytnym Krzyżem Lotniczym (Distinguished Flying Cross) i francuskim Krzyżem Wojennym (Croix de Guerre). "

post-48316-0-11819600-1474320442.jpgpost-48316-0-75430500-1474320452.jpg

post-48316-0-11908000-1474320682.jpgpost-48316-0-69771500-1474320669_thumb.jpegczwarty z prawej.

 

W apogeum stalinizmu w Lublinie mieszkał ostatni dowódca Dywizjonu 303. Gdy brał ślub w kaplicy KUL, miał na sobie mundur RAF-u. Nigdy nie zapomniał o lataniu....


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Należy dodać, że koszty tego wszystkiego spłacamy dzisiaj i nasi ojcowie je spłacali i nasze dzieci pewnie będą spłacać gdyż 11 ton złota zatrzymała Wielka Brytania jako pokrycie wydatków łożonych przez nią podczas wojny na cywilne potrzeby polskie. Na cele wojskowe dodatkową ilość. Polskie siły zbrojne po zakończeniu działań wojennych zamieszkiwały w polskich obozach w GB.

Teraz nieśmiało zapytam, czy było warto tak obciążać kolejne pokolenia walcząc w interesie GB, ktore to GB nas olało kiedy byla potrzeba i to na koszt nas wszystkich!


cyt.-Wszystkie Ryśki to porządne chłopy !

Piotr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotr, pytasz z 'przekory", warto było, nikt nie mógł przewidzieć ze 'wielka polityka" będzie nam "mało łaskawa".....

Żołnierz jest od tego by walczyć, a polityk jak sama nazwa wskazuje-by być swinią,kłamcą i złodziejem.

 

Edit

Akurat Churchill był ( jeszcze) alkoholikiem....

Edytowane przez Master Yoda

Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi się wydawało, że zadaniem Polskiego Żołnierza jest walka za ojczyznę a nie za sprzymierzenca, który okazał się sprzedajnym wrogiem.

Pewnie jestem dziwny ale chyba wolałbym żyć w kraju z którego nie trzeba wyjeżdżać aby godnie żyć, nie mówię tu o sobie a o młodych ludziach.

Zobacz, jakoś inni byli cfani i potrafili zatroszczyć się o interesy własnych krajów naszym kosztem a ja mam teraz temu przyklaskiwac?

Oczywiście pisze przewrotnie aby można było spojrzeć z innej perspektywy gdyż nie wszystko złoto co się świeci, gdy walka idzie o życie i przyszłość to historię piszą mądrzy zwycięzcy a nie Ci co za nich nadstawiali karku...

Ale pisz dalej z chęcią poczytam.


cyt.-Wszystkie Ryśki to porządne chłopy !

Piotr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wojna z Czechosłowacją w czercu 1945 roku?, tak!, i o ironio losu, pokój uratował.....Stalin.

Czesi prowadzili intensywną kampanię na rzecz przyłączenia do ich państwa Kłodzka oraz Raciborza. W sprawie tego drugiego miasta w ogóle nie zamierzali ustępować – 10 maja czechosłowacka grupa operacyjna doszła w okolice poniemieckiej miejscowości, a wycofała się dopiero pod naciskiem Związku Radzieckiego.

Czesi jednak się nie poddawali – pod koniec maja wysłali noty dyplomatyczne do Waszyngtonu, Paryża, Londynu, Moskwy i Warszawy, zapowiadając że ich wojsko siłą zajmie Kłodzko. 10 czerwca wojska Czechosłowacji raz jeszcze podeszły pod Racibórz.

Polskie władze zdecydowały, że żarty się skończyły: Bolesław Bierut skierował wojska na granicę, a Michał Rola-Żymierski wręczył posłowi czechosłowackiemu notę z żądaniem wycofania wojsk. 17 czerwca polskie oddziały przystąpiły do rewindykacji Kłodzka, a jednostkom w rejonie Cieszyna wydano rozkaz do ataku na Zaolzie. Wojna zawisła na włosku.

Dopiero wtedy w sprawę stanowczo wmieszał się Stalin, naciskami i groźbami zażegnując ryzyko konfliktu zbrojnego. Dzisiaj o niedoszłej wojnie z Czechosłowacją już niemal nikt nie pamięta, tymczasem do jej wybuchu naprawdę niewiele brakowało…


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zamachów na Adolfa Hitlera bylo tak wiele ze trudno opisać wszystkie....

 

 

Skupmy się na tych w Polsce.

Pierwszy raz podczas wizytowania oddziałów frontowych 18 wrzesnia 1939 roku polski snajper oddał strzał, Hitler pochylił głowę, kula śmiertelnie raniła kierowcę.

 

Drugi, zaplanowany, który nie doszedl do skutku miał miejsce podczas defilady 5 pażdziernika 1939 roku w Warszawie.

Przy ulicy Nowy Swiat umieszczono 250 kilogramów trotylu po jednej stronie jezdni, 250 kilogramów trotylu po drugiej. Do wykopu przeciwczołgowego wepchnięto także kilka pocisków artyleryjskich. Podłączone do zapalników druty ciągnęły się do posterunku saperów, ukrytego w piwnicy Cafè Clubu przy Nowym Świecie 15.

Niestety niemcy na czas przejazdu kolumny samochodow z Adolfem usuneli wszystkich cywili z trasy....umiejscowiony na Placu Trzech Krzyzy lacznik nie mogł dac znaku.....

Ładunki wybuchowe Niemcy znaleźli bardzo szybko, podczas porządkowania ulicy po defiladzie. Wtedy dotarło do nich, że Polacy chcieli zabić Hitlera. Rozpoczęli śledztwo,ktore na szczęscie nie przynioslo rezultatow...

 

'Ciekawą' postacią jest osobisty ochroniarz Hitlera, jego dawny towarzysz partyjny i zadeklarowany alkoholik, Bruno Gesche SS-Sturmbannführer ( podpułkownik).

Ten dawny zabijaka uliczny byl szczerze oddany swojemu panu, przez co popadl w ciągnacy sie od 1932 roku konflikt z szefem SS, Himmlerem, oskarzajc go raz po raz o brak profesjonalizmu.

Himmler zarzadał jego usunięcia z SS jednak Hitler udzielil mu tylko nagany.

Wprowadzony w 1937 roku przez Himmlera zakaz spozywania alkoholu przez czlonków SS był kolejnym powodem do awantur z Gesche....

Ponownie zarzadał usuniecia go z SS, Hitler znow interweniował, Gesche podpisał zobowiazanie w którym zadeklarował 3 letnią abstynencję, ktorą Hitler anulował kilka miesiecy pózniej, czym jak się latwo domyslić wzmógł tylko gniew Himmlera wobec ochroniarza....

 

W 1942 roku Gesche poczas kolejnej libacji zagrozil pistoletem oficerowi SS, tym razem koneksje nie pomogly, zostal zeslany na front wschodni, jednak tuż przed klęską pod Stalingradem, ranny zostal odeslany do Niemiec gdzie znow wrocil do 'starych zadan'.

 

Hitler zarzadzil po jego powrocie, ze nikt kto służyl w kwaterze głownej nie moze byc wyslny na front wschodni z obawy przed zatrzymaniem przez rosjan, i mozliwosć wydobycia informacji.

Jednak ochroniarz nie wytrzymał dlugo, pijany oddal strzały do swojego kolegi...został zdegradowany o dziewieć szarży, z SS- Obersturmbannführer do SS- Unterscharführera.

Himmler osobiscie chcial go przydzielic do oslawionej, karnej brygady kata Warszawy, Dirlewangera, która skladala się z bylych kryminalistow i morderców.

Jednak dawne koneksje uratowały Gesche przed pewną smiercią.

Ostatecznie został zatrzymany w 1945 roku przez wojska amerykańskie we Wloszech.

Zmarł w 1980 roku.

Co do smierci ( okolicznosci)pozostalych, Hitlera i Himmlera do dziś jest sporo znakow zapytań...

 

Bruno Gesche

 

post-48316-0-95159400-1474473908.jpgpost-48316-0-38588300-1474473920.jpgpost-48316-0-31121800-1474473936.jpg

Edytowane przez Master Yoda

Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspaniały temat. Chwała założycielowi.


Trzyzegarkowiec. No niestety już jednak ośmio-...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspaniały temat. Chwała założycielowi.

Uprzejmie dziękuję.

Nawiązują do ostatniego wpisu, filmowa relacją z defilady w Warszawie...

https://www.youtube.com/watch?v=XhN616fxkrM

Ponizej ( min. podpisanie kapitulacji Warszawy, wizytacja Hitlera na froncie wschodnim, trimfalny przejazd samochodem przez Gdańsk, defilada w Brześciu zaprzyjaznionej armii czerwonej z hitlerowcami...)

https://www.youtube.com/watch?v=fyOdr5cYI5w

Edytowane przez Master Yoda

Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś się zastanawiał skąd w dobie kryzysu w jakim była europa na początku lat 30 ubieglego wieku, krzykacz z piwiarni, Adolf Hitler wziął pieniadze na zdobycie władzy i rozpętanie ll wojny swiatowej?

 

Wladza, przejęcie

 

'De Geldbbronnen van Het Nationaal Socialisme - Drie Gesprekken Met Hitler" (Źródła finansowe narodowego socjalizmu - Trzy rozmowy z Hitlerem) wyd: Yan Hokelman und Warendor, 1933.

Książka ta ukazała się w 1933 roku w Holandii, jednak na półkach księgarskich spędziła tylko kilka dni, gdyż bardzo szybko została wycofana i zakazana. Kilka egzemplarzy szczęśliwie przetrwało i zostało przetłumaczonych na język angielski. Angielskojęzyczna wersja książki była wystawiona w British Museum. Później wprowadzono zakaz jej udostępniania opinii publicznej i badaczom. Mówiło się, że autor książki, Sidney Warburg, był pracownikiem jednej z największych rodzin bankierów świata, Warburgów (co ci zdecydowanie zdementowali). Ów tytuł ujawniał tajne kulisy działań bankierów z Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii dostarczających Adolfowi Hitlerowi kapitału i wsparcia w jego drodze do władzy. Autor książki twierdzi, że wokolicach 1929 roku Wall Street, poprzez plany Dawesa i Younga, udzielała Niemcom pomocy w spłacie reparacji wojennych. W latach 1924-1931, wykorzystując oba plany, Wall Street udzieliła Niemcom kredytów na łączną sumę 138 miliardów marek, podczas gdy w tym samym czasie, tytułem reparacji wojennych, Niemcy wypłaciły 86 miliardów marek. W rzeczywistości, Niemcy uzyskały gigantyczną pomoc kapitałową ze Stanów Zjednoczonych, która umożliwiła im rozpoczęcie przygotowań wojennych. Środki na pożyczki dla Niemiec zostały zgromadzone poprzez sprzedaż niemieckich papierów wartościowych na Wall Street, a ich źródłem był kapitał publiczny. Morgan i rodzina Warburgów, uczestniczący w tym procesie, zagarnęli kolosalne zyski.

W trakcie całej tej operacji pojawił się jeden problem: była nim twarda polityka rządu francuskiego w kwestii spłaty reparacji wojennych przez Aiemcy. Polityka ta doprowadziła do zamrożenia pewnej części amerykańskich kredytów na terenie Niemiec i Austrii, a Francja uzyskała najważniejszą część niemieckich reparacji wojennych. W ostatecznym rozrachunku, wszystkie te pieniądze pochodziły z Wall Street. Coraz niechętniej spoglądający na Francję bankierzy z Wall Street w czerwcu 1929 roku zorganizowali konferencję. Rodziny Morgana, Rockefellera oraz szefowie Rezerwy Federalnejzgromadzili się na spotkaniu, by zastanowić się nad tym, jak by tu „uwolnić" Niemcy spod francuskiej presji. Spotkanie zakończyło się osiągnięciem wspólnego stanowiska. Należało

za pomocą narzędzia zwanego „rewolucją" obalić francuską kontrolę. Prawdopodobnym kandydatem na lidera ruchu rewolucyjnego był Adolf Hitler. Posługujący się amerykańskim paszportem dyplomatycznym i wyposażony w listy osobiście napisane przez prezydenta, Hoovera oraz Rockefellera, Sidney Warburg otrzymał misję nawiązania prywatnych kontaktów z Adolfem Hitlerem. Dopiero po dłuższym czasie, dzięki pomocy burmistrza Monachium, Sidney Warburg zdołał wreszcie spotkać się z Hitlerem. Na tym pierwszym spotkaniu poinformował go o wstępnym warunku bankierów: „prowadzenie ofensywnej

dyplomacji, prowokowanie domagających się rewanżu, antyfrancuskich nastrojów". Cena, której domagał się Hitler, nie była niska: za 100 milionów marek zgodził się mówić wszystko, co mu każą. Sidney przekazał odpowiedź Hitlera do Nowego Yorku. Bankierzy poczuli, że Hitler jest żarłoczny niczym lew. Zażądana przezń kwota, odpowiadająca 24 milionom dolarów znacznie odbiegała od tej, która wydawała im się właściwa. Zaoferowali 10 milionów dolarów. Ponieważ nastroje społeczne nie były jeszcze sprzyjające dla nazistów, Hitler zgodził się na to. Zgodnie z poleceniem Hitlera, pieniądze przelano do Mendelssohn & Co. Bank w Holandii, by następnie w postaci 10 czeków wysłać je do 10 niemieckich miast. Gdy Sidney powrócił do Nowego Yorku, by złożyć raport, Rockefeller był głęboko oczarowany programem nazistów. W rezultacie, dotąd niezwracający przesadnej uwagi na Hitlera „New York Times" nagle rozpoczął publikację materiałów i artykułów prezentujących jego sylwetkę, jego przemówienia i idee nazistowskie. W grudniu 1929 roku nawet Uniwersytet Harvarda rozpoczął prace badawcze związane z ruchem narodowosocjalistycznym w Niemczech. 'Hitler poinformował Sidneya Warburga o swoich dwóch planach

przejęcia władzy - albo przemocą, albo drogą legalną. Hitler zapytał: „zdobycie władzy przemocą wymaga 500 milionów marek, przejęcie władzy legalnymi metodami 200 milionów. Jaką wy, bankierzy, podejmiecie decyzję ?"

post-48316-0-81301000-1474546356_thumb.jpg

Schemat przepływów pożyczek i spłat długów wojennych po przyjęciu planu Dawesa w 1924 r. z banków amerykańskich przez Niemcy, Anglię, Francję z powrotem do Ameryki

 

 

Wsparcie

 

 

Hitlera finansowały korporacje m.in. J.P. Morgana, Harriman, Prescotta Busha (dziadka byłego prezydenta), Thyssena, Forda, Rotschildów, Rockefellerów - Standard Oil/Exxon-MObil/, ITI, Manhattan Chase Bank, National City Bank, General Electric Company, T. W. Lamont, DUPont, Kuhn, Loeb and Company, IBM, i wiele innych.

Koncern rodziny Rockefellerów Standard Oil (obecnie Exxon-Mobil), w czasie II wojny światowej był bezpośrednio partnerem handlowym IG Farben (obecnie podzielonym na BASF, Agfa, Hoechst, itd.), gigantem chemicznym produkującym m.in. cyklon B stosowany w komorach gazowych Auschwitz.

 

W sejfie szwedzkiego Ministerstwa Finansów odnaleziono tajny list, który potwierdza, że szwedzkie banki udzielały pożyczek hitlerowskim Niemcom. Kredyty zaakceptował ówczesny minister, który dotychczas był uważany za przeciwnika nazizmu.

 

Tajny dokument ujawnił na łamach dziennika "Dagens Nyheter" historyk Krister Wahlbaeck. Opisał on spotkanie ministra finansów Ernsta Wigforssa z przedstawicielami największych szwedzkich banków, do którego doszło w 1941 roku. Szef szwedzkich finansów, mimo sprzeciwu kolegów z rządu, wyraził zgodę na przyznanie nazistowskim Niemcom kredytów na kwotę 40 milionów koron. Pieniądze te zwiększyły szwedzki eksport do Niemiec, ale zarazem przyczyniły się do rozwoju niemieckiej machiny wojennej. Historyk wyjaśnia, że pożyczka posłużyła głównie jako zaliczki na zakup statków w szwedzkich stoczniach.

 

W latach 1933 do 1944 komputery IBM oparte o karty perforowane zostały zainstalowane w niemieckich obozach koncentracyjnych. W 1937 r. ówczesny prezes IBM Thomas J. Watson dostał odznaczenie Krzyża Zasługi Orła Niemieckiego (z Gwiazdą) - jednak w 1940 r. odesłał go Hitlerowi, uzasadniając to sprzecznością polityki III Rzeszy z jego przekonaniami.

 

O szwajcarskim sektorze bankowym to nawet szkoda pisać, kredyty na zbrojenia, ukrywanie zrabowanych dobr w okupowanej europie pozwalało i pozwala do dziś na finansowanie wlasnej gospodarki ( martwe konta, ofiar i katow, których do dzis nie chcą ujawnić)

 

II wojna swiatowa była sponsorowana przez zachód ( USA), który wysyłały później swoich żołnierzy, aby walczyć z "beneficjentem". Wojna wszak daje dużo pieniędzy i wpływów, jeśli jest umiejętnie prowadzona. Przecież USA przed wojną miały armię mniejszą od polskiej ( zajmowały 19 miejsce, przed Bulgarią, a po Portugalii), a po wojnie?...?... A po wojnie byli już mocarstwem z bronią atomową i to przetestowaną w Japonii.

 

Jako bonus przejeli nazistowskich naukowców ( min konstruktor rakiet "V' SS-man Wernher von Braun, twórca amerykanskiego programu kosmicznego)

 

Czlowiek roku 1938 wg amerykanskiego tygodnika

post-48316-0-96738200-1474549746.jpg

Edytowane przez Master Yoda

Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo ładny artykuł , a Ty wyznajesz spiskową teorię ? czyli co opowieści o grupie Bilderberga to prawda?  kurka wodna po co ja zadaję te pytania, wszak jeden co zadawał powiesił się w piątek , mamusiu jutro piątek  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo ładny artykuł , a Ty wyznajesz spiskową teorię ? czyli co opowieści o grupie Bilderberga to prawda? kurka wodna po co ja zadaję te pytania, wszak jeden co zadawał powiesił się w piątek , mamusiu jutro piątek ;)

Niczego 'nie wyznaję', proszę też o czytanie ze zrozumieniem.....

Edytowane przez Master Yoda

Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony zachęcam autora tematu do sięgnięcia także do historii Polski na Kresach Rzeczypospolitej. W czasie kampanii wrześniowej Lwów, jako jedno z największych miast Polski, było jednocześnie oblężone przez Niemców i Sowietów.

Nie ma historii Polski bez historii Kresów a historia Kresów nie istnieje bez historii Polski.

Edytowane przez Młot Thora

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony zachęcam autora tematu do sięgnięcia także do historii Polski na Kresach Rzeczypospolitej. W czasie kampanii wrześniowej Lwów, jako jedno z największych miast Polski, było jednocześnie oblężone przez Niemców i Sowietów.

Nie ma historii Polski bez historii Kresów a historia Kresów nie istnieje bez historii Polski.

To prawda, obrona Lwowa to ciekawy i obszerny temat, ta z 1939 roku jak i akcja " Burza" w 1944 roku.....

Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niczego 'nie wyznaję', proszę też o czytanie ze zrozumieniem.....

 

 

Że też Ci się chce w ogóle odpowiadać.

Rób swoje, masz tu naprawdę spore grono zwolenników. Psy szczekają a karawana idzie dalej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

III Rzesza to też kobiety, o czym często zapominamy...w samych obozach koncentrancyjnych było około 3,200 strazniczek, Niemek.

Oto kilka z nich....

 

Ilse Koch, swoją brutalnoscią przewyzszała mężczyzn, była zona komendanta obozu w Buchenwaldzie, Otto Kocha, nazywana "Wiedzma z Buchenwaldu".

Jej ulubionym zajęciem było wyznaczanie ludzi z tatuazami, z których, po uprzednim odarciu ze skóry wykonywala oprawy na ksiązki, abazury...

I choć wydaje się to niemozliwe, ( są swiadkowie) belki w mieszkaniu, a dokładnie w jadalni obijala ludzkimi głowami....

post-48316-0-43698800-1474589339.jpgpost-48316-0-17980500-1474589352.jpg

 

LeniRiefensthal

 

Aktorka i reżyserka, dzięki jej filmowi, do dziś uznawanemu za najlepszy film propagandowy- "Trumf woli ' pozwoliła Hitlerowi porwać masy...

post-48316-0-32221200-1474589531.jpgpost-48316-0-52732200-1474589546.jpg

 

Karin Magnussen

 

Nazizm pomogł jej odkryc prawdziwą nature, przed wojną ceniony biolog.

W Oświęcimiu eksperymentowałą na gałkach ocznych które były wylupiane zywym ludziom.

Prawa ręka dr Mengele, "Anioła Śmierci", zmarła w Bremen w 1997 roku.

post-48316-0-03975900-1474589918.jpg

 

Herta Oberheuser

 

W obozie w Ravensbruck, mordowała zdrowe dzieci,a na ich kończynach prowadzila eksperymenty.

Okaleczała ludzi, i w rany wcierała rdzę, szklo, drewno...pózniej leczyła, w ten sposob probowala znalezć lek dla rannych na froncie.

Zwolniona w 1952 roku zostala LEKARZEM RODZINNYM w Niemieckim Stocksee...!

post-48316-0-48509000-1474590272_thumb.jpgpost-48316-0-41593200-1474590282.jpg

 

Hanna Reisch

 

Urodzona w Jeleniej Górze, pilot testowy, oblatywacz, jedyna kobieta odznaczona Krzyzami Żelaznymi pierwszej i drugiej klasy nadawane za odwagę na polu walki.

Fanatyczna nazistka, ulubienica Hitlera.

post-48316-0-04759800-1474590689.jpgpost-48316-0-88065200-1474590703.jpg

 

Irma Grese-'Piękna Bestia"

 

Uwielbiała paradować z pejczem, w skórzanych butach, i pistoletem po obozie gdzie często katowala ludzi na smierć.

Selekcjonowała do komór gazowych, szczula psami wiezniów i patrzyla jak są rozszarpywani...

Stracona w wieku 22 lat.

 

post-48316-0-85188900-1474591013.jpgpost-48316-0-39898600-1474591022.jpgpost-48316-0-31712500-1474591146.jpg

Edytowane przez Master Yoda

Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.