Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

MasterMind

Squale 1545 20 Atmos Heritage - Recenzja

Rekomendowane odpowiedzi

Squale 1545 20 Atmos Heritage - Recenzja

 

f22f292220811fb5med.jpg

 

Poniżej specyfikacja zegarka:

 

 

 

Producent - Squale

Werk - Szwajcarska ETA 2824-2

Tarcza - Matte Vintage Off-Black.

Luma - SuperLuminova C3

Data -  Na 3 godzinie

Koperta - 316L Stainless Steel. Polerowana

Koronka -  Zakręcana

Szerokość między uszami - 20mm

Lug to lug - 48mm

Szkło -  Płaskie szafirowe z lupką o powiększeniu 2,5 raza

Bransoleta - 20mm, sygnowane zapięcie z przedłużką dla nurków, skręcana na śruby.

Wodoodporność - 20ATMOS/200m

Wymiary - 40mm średnicy, 44.5mm z koroną,12.1mm grubości

Rezerwa chodu ~42 godzin

 


O historii marki Squale można poczytać tutaj (artykuł po angielsku).

Z tej krótkiej lektury wyłania się obraz małej acz prężnie działającej firmy, której głównym celem było tworzenie solidnych zegarków dla nurków oraz wodoszczelnych kopert dla innych firm (z których dziś najbardziej rozpoznawalne pozostają Doxa, Blancpain, czy TAG).

 

By w pełni docenić wzornictwo modelu 1545 20 Atmos (w tym przypadku wersji Heritage) należy odejść od postrzegania tego zegarka wyłącznie jako klona Rolexa Submarinera. Zamiast jednak tworzyć kontrowersyjne wywody poruszające kwestię wyjątkowości i oryginalności wzornictwa kojarzonego ze wspomnianym Submarinerem, wolę po prostu przywołać tu model Squale produkowany pół wieku temu. Jest nim Squale 25 Atmos z lat 60tych:

 

5dd60e32a0ede692med.jpg

 

 

Squale 1545 20 Atmos Heritage wyglądem nawiązuje do zegarków dla nurków produkowanych w połowie ubiegłego wieku, w tym także do własnych produktów pokroju modelu 25 Atmos. Ciekawy brązowy bezel o złotych indeksach, kompaktowy rozmiar 40mm, charakterystyczny design tarczy i kształt koperty sprawiają, że jest to idealny diver dla kogoś kto gustuje w zegarkach średniej wielkości i stawia na klasykę gatunku (czyt. dla kogoś komu nie przeszkadza, że na widok charakterystycznej lupki nad datą co jakiś czas będą go pytali: "Czy to Rolex?").

 

50d9efe4da7eddd4med.jpg

 

Tarcza:

 

Gdy spojrzy się na wspomniany model Squale 25 Atmos lub na Rolexa Submarinera z lat 60tych łatwo zauważyć, że w tych zegarkach luma była aplikowana bezpośrednio na tarczę. W modelu 20 Atmos mamy do czynienia z podobnym (i zapewne wygodnym dla producenta) zabiegiem. Tarcza zegarka jest płaska, a nałożona luma nie odstaje zauważalnie od jej powierzchni – szkoda – o wiele przyjemniej byłoby widzieć tu obłe półsfery z lumy. Indeksy godzinowe w 20 Atmos otoczone są złotą obwódką, która jednak nie daje żadnego refleksu w słońcu. Sama tarcza jest w kolorze ciemnego grafitu - wieczorem wpada w czerń, w pełnym słońcu kolor zmienia się na bardziej grafitowy. Faktura to pełny mat, który również nie sprzyja jakimkolwiek refleksom. Cała kompozycja tarczy nabiera przez to bardziej militarnego wydźwięku:

 

7f22e2f3af8f7458med.jpg

 

Jeżeli chodzi o jakość nadruku na tarczy i precyzję nałożenia lumy – nie można się do czegokolwiek przyczepić. Napis „Squale”, znak Von Burena, logo rekina i sygnatura modelu nadrukowane są bezbłędnie, co widać nawet na wielokrotnym powiększeniu. Zdjęcia katalogowe niczego nie przekłamują:

 

adacfbc57409b32emed.jpg

Fot. z sieci

 

Luma:

 

Indeksy i wskazówki pokryte są Superluminovą C3, czyli lekko żółta za dnia, świecąca na zielonkawo w nocy (na zdjęciach często wpada w niebieski). Luma nałożona jest bez zauważalnych niedoróbek. Po naświetleniu na wskazówkach świeci nieco mocniej niż ta na tarczy. Całość oceniam pozytywnie, chociaż widziałem lepsze efekty na tańszych zegarkach, w szczególności jeżeli weźmie się pod uwagę że dobra luma to teoretycznie standard w zegarkach dla nurków.

 

a4e227fb50f4be93med.jpg

 

Koperta:

 

Koperta robi bardzo pozytywne wrażenie. Krawędzie są ostre, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Crown-guardy są wystarczająco zaznaczone, by spełniały swoją ochronną funkcję, jednocześnie ze względu na wielkość koronki nie utrudniają do niej dostępu. Uszy są idealnie wyprofilowane, dzięki czemu zegarek doskonale układa się na nadgarstku. Powierzchnie polerowane na bokach koperty są zrobione na prawdziwe lustro, natomiast satynowanie na uszach wykonane jest pod kątem do satynowania na bransolecie, przez co zegarek wygląda nieco drożej. Jedyny element, który wg. mnie wymagałby ulepszenia, to dekiel. Jeżeli chodzi o kształt to ładny „kanciak” ale sam grawer z logo Squale jest płytki i nijaki. W dodatku łatwo się rysuje.

 

1e4b5e6d6d7172dbmed.jpg

Fot. z sieci

 

Bransoleta:

 

Świetna jakość wykonania, śmiało przekraczająca ten poziom cenowy. Bransoleta jest stosunkowo gruba i bardzo dobrze spasowana ­- nie ma luzów, nic nie „klekocze”. Ogniwa są pełne, skręcane na śruby – zarówno te służące do regulacji długości, jak i te przy ogniwach końcowych przy kopercie. Całość pokryta delikatną satyną. W zapięciu ukryta jest solidna przedłużka dla nurków + cztery dziurki do mikroregulacji. Jedyny minus jaki zauważyłem, to końcówka zapięcia, która rysuje i ściera satynowane wykończenie z ostatniego ogniwa bransolety. Jest to defekt, którego w trakcie noszenia nie da się uniknąć – no chyba, że zostawiając/wklejając tam jakąś folię ochronną.

 

Mechanizm:

 

Co do serca Squale 1545 20 Atmos nie ma się co rozpisywać. ETA 2824-2, prawdopodobnie w wersji standard, aczkolwiek na niektórych forach wyczytać można, że czasem także i Elabore (w zależności od dostępności na rynku). Praca rotora w miarę cicha i niezauważalna, mechanizm przyjemnie cyka. Dokładność chodu w przypadku mojego egzemplarza to średnio +7 sekund na dobę, czyli całkiem przyzwoicie. Na duży plus zaliczyć należy pracę koronki. „Jedwabisty” gwint sprawia że zarówno odkręcanie jak i zakręcanie koronki daje uczucie wysokiej jakości wykonania. Jedyny minus jaki można wytknąć, to przeciętna rezerwa chodu – przynajmniej w porównaniu do zegarków japońskich. Squale noszone w ciągu dnia tyle samo, co np. Seiko na mechanizmie 6r15 zawsze po odłożeniu na dłuższy czas szybciej „zdechnie”. Jest to co prawda zasługa samej ETY, a nie przypadłość produktów marki Squale.

 

e191e0dce3d356c3med.jpg

Fot. z sieci

 

Smaczki:

 

W tej kategorii warto wymienić bezel. 120 klików, polerowane zęby, bardzo solidna praca, zero luzów - powiedziałbym że momentami aż za sztywny, przez co nie łatwo się go obraca. Główną zaletą jest nietuzinkowy kolor "korzennego piwa" (z ang. root beer). Bezel jest oczywiście aluminiowy, co zgadza się z całym konceptem zegarka vintage’owego, ale wiąże się z możliwością porysowania i wgniotek. Bezel jest zdecydowanie jednym z silniejszych elementów tego zegarka. W słoneczny dzień łapie refleksy i nadaje całości bogatego wyglądu. Drugim elementem wartym wspomnienia jest lupka nad datą. Niewątpliwie jest to ukłon w stronę Rolexa, ale przynajmniej tutaj jest on wykonany w należyty sposób. Lupka w Squale zajmuje niewielką powierzchnię, mimo to łapie całe okienko daty w typowo rolexowym powiększeniu 2,5x. Innymi słowy jest to element prawdziwie użytkowy, a nie tylko starający się imitować cyklopa z Submarinera. Na marginesie – okienko daty otoczone jest ładną złoconą ramką, co w powiększeniu wygląda korzystnie. Dodatkowym smaczkiem jest koronka sygnowana logiem Von Burena, które w przeszłości pojawiało się nawet na tych produktach, które firma wykonywała jako podwykonawca.

 

841e8a47640f2e7bmed.jpg

Fot. z sieci

 

Całokształt:

 

Od pierwszego kontaktu zegarek ujął mnie jakością wykonania koperty i bransolety. Jest to zauważalnie wyższy poziom niż standard oferowany przez konkurencję – nie tylko tą wyspecjalizowaną w homage’ach. Koniec końców to kawał dobrze obrobionego metalu, od nadania kształtu krawędziom, po odpowiednie wykończenie powierzchni. Ze względu na płaski dekiel i korzystne wyprofilowanie uszu wraz z końcowymi ogniwami bransolety zegarek idealnie układa się na ręce. Mamy tu do czynienia z sytuacją, gdzie odnosi się wrażenie masywności czasomierza (waży ok. 150 gram), a jednocześnie po chwili od założenia można zapomnieć, że ma się go na ręce. Bardzo przyjemne uczucie, świadczące o klasie zegarka, a także o udanej adaptacji sprawdzonego designu.

 

f7f0381d123e65ffmed.jpg

 

Z estetycznego punktu widzenia, zegarek cieszy oko głównie przez wzgląd na ciekawy, brązowo-złoty bezel. Z rzeczy które do mnie mniej trafiają to niby-rolexowe wskazówki. Wskazówka sekundowa, choć należycie długa, bardziej podoba mi się w typowym Subie, gdzie luma przesunięta jest bliżej środka, a przeciwwaga zakończona jest kropką. Wskazówka minutowa w Squale też mogłaby być odrobinę dłuższa, ale to już lekkie czepialstwo z mojej strony. Na plus zaliczyć można opcje modowania. W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, by założyć tu wskazówki w stylu Tudora Black Bay, albo zestaw typowy dla Submarinera, tyle że przeznaczony pod ETA 2824.

 

abe10a20f95d7de7med.jpg

Fot. z sieci

 

Do teraz nie wiem też, czy płaska tarcza w tym modelu całkowicie do mnie przemawia. Głównie dlatego, że przestrzeń pomiędzy szkłem, a tarczą w tego typu zegarkach jest dosyć spora. O ile przy szkle wypukłym łatwiej uzyskać jakąś wizualną głębię, przy płaskim szkle aż prosi się o nakładane indeksy. Z drugiej strony to model Heritage, więc taki vintage’owy wygląd jest jak najbardziej uzasadniony.

 

Niewątpliwie zegarek ten ma w sobie wiele uroku i kradnie trochę z chwały i glorii bogatszego kuzyna. Myślę, że dla wielu ludzi Squale 20 Atmos może stanowić idealny przystanek na drodze do zdobycia klasycznego Submarinera. Dla wielu z nich ten przystanek może się znacznie przedłużyć, ponieważ Squale oferuje bardzo dobry stosunek jakości do ceny.

 

Gdybym miał postawić ten konkretny model gdzieś w szeregu innych homage’ów, powiedziałbym, że jest o dwa kroki przed azjatyckimi wynalazkami (Parnis, Tiger Concept itd.), o krok przed podstawowymi modelami Steinharta, krok za Davosą Ternos (z którą dzieli kopertę i bransoletę) i dwa kroki za niszowymi produkcjami wysokiej jakości, jak np. zegarki od MKII.

 

Warto również zwrócić uwagę, że główną przewagą Squale 20 Atmos jest klasyczny rozmiar. W homage’ach o średnicy 40mm jedyną realną konkurencję stanowi wspomniana Davosa Ternos, okazjonalne limitowane serie od microbrandów, takie jak Raven Vintage (wersja 40mm) lub - po taniości - Tisell Marine Dive.

 

Posumowanie:

 

Tarcza – 7/10 (+ fajny vintage’owy wygląd i kolorystyka, ogólna jakość nadruku | - brak nakładanych indeksów, przez co tarcza jest wyraźnie płaska) .

 

Luma – 6/10 (+ dokładnie nałożona, SuperLuminova | - świeci słabiej na indeksach godzinowych, nie „trzyma” zbyt długo)

 

Koperta – 9/10 (+ idealne wyprofilowanie, jakość wykończenia powierzchni, solidne wykonanie całości| - przeciętny dekiel)

 

Bransoleta ­– 9/10 (+ b. wysoki poziom wykonania, pełne skręcane ogniwa, przedłużka dla nurków, możliwość mikroregulacji | - zapięcie rysuje ostatnie ogniwo)

 

Mechanizm – 7/10 (+ cichy rotor i praca samego mechanizmu, „jedwabista” praca koronki | - przeciętna rezerwa chodu)

 

Smaczki – 6/10 (+ lupka nad datą która rzeczywiście powiększa, przedłużka dla nurków, ciekawy kolor bezela, koronka sygnowana logiem Von Buren, fajne skórzane etui w komplecie z zegarkiem)

 

Średnia za całokształt – 7,3/10

 

 

df87bf650d10fa1cmed.jpg


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyrhla

Fajny, u mnie wytrzymał kilka godzin :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajny, u mnie wytrzymał kilka godzin :)

 

Ty Konrad dla zegarków jesteś jak byk dla jeźdźca na rodeo. Z tego co zaobserwowałem, tylko najlepsze sztuki wytrzymają dłużej niż osiem sekund na Twoim nadgarstku. Ale nie ma tego złego - przynajmniej Squale zdobyło nowy, ciepły dom. [Co prawda sam zastanawiam się nad sprzedażą, ale miesiąc wytrzymał! :D]

 

Kawal dobrej roboty. Przydatny, solidny test.

'

Dzięki. Właśnie przeczytałem Twój post z "Jaki zegarek masz dziś..."

 

Davosa Ternos to mój kolejny plan zakupowy w przypadku sprzedaży Squale. Jak wrażenia?


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyrhla

Davosa Ternos to mój kolejny plan zakupowy w przypadku sprzedaży Squale. Jak wrażenia?

 

Ciekaw jestem twojej recenzji tej Davosy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile w ogóle dojdzie do kupna. Cały czas biję się z myślami. Sprzedać Squale, dołożyć do Davosy i mieć uber-sub-homage (w danym przedziale cenowym i rozmiarze 40mm)? Czy nie sprzedawać i kupić czarnego Tisella (i mieć dwa homary)? Czy nie ruszać i zadowolić się tym, co mam? Czy sprzedać i w ogóle nie kupować homage suba i wyrwać się z objęć substytutów Submarinera na którego odkładam kasę? Mindfuck.


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MasterMind, wydaje mi się, z Twojego opisu, że Davosa i Squale będą prezentowały bardzo zbliżony poziom, a wyróżniać je będzie tylko przyjęta modyfikacja designu. Nie miałem do czynienia z innymi hommagami Suba jednak po Davosie spodziewałem się mniej niż dostałem. Zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Zegarek bardzo przypadł mi do gustu i z pełną świadomością mogę napisać, że nie ustępuje niczemu Tagowi Aquaracer 300, który był poprzednikiem Davosy, a nawet rzekłbym, że Davosa ma lepszą bransoletę bo skręcaną. Dziś dopiero mija dzień więc oceniam powierzchowność, a ta dzięki znakomitej imitacji Rolex'a bardzo trafia w mój gust. Jedyna bolączka to napis na tarczy - Davosa. Gdyby był Rolex nie miałbym zastrzeżeń.

 

Nie miałem nigdy w ręku innych hommage Suba więc nie wiem jak to porównywać. Jednak jako substytut zegarkowi nie mam nic do zarzucenia.

 

Moja jedyna bolączka przed i po zakupowa jest taka, że zegarek bardzo udaje Rolexa i to sprawia, że czuję taki niedosyt, że nie mam tego Rolexa. Trochę czuje się jak biedak, który chce coś pokazać a nie do końca może. Z każdej innej strony nie żałuje, że kupiłem ten zegarek.

 

To tak jak z właścicielami starych bmw 316 ze znaczkiem M i pseudosportowym wydechem. Niby M jest i pokazuje "moc" jednak dla mnie te "M" jest problemem bo wolałbym by zegar niczego nie udawał. Ale wtedy jest tylko jedno wyjście - Rolex, który kosztuje ....

Jeżeli natomiast nie masz z tym problemu, że zegarek coś udaje to myślę, że nie ma się co zastanawiać.

 

Wyszedłem z argumentu, że kupuje zegarek sobie tylko jeszcze muszę to przedysktować z "sercem", które męczy nie ta marka. Rozum przyjął Davose z otwartymi rękoma. A może odwrotnie? To serce zauroczyło się w wyglądzie, a rozum podpowiada - Rolex? Tego dowiem się po jakimś czasie użytkowania, a wygląda na to, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że zegarek wytrzyma dłużej niż do końca przyszłego tygodnia :)

Chociaż ADHD daje po sobie znać i już w głowie kolejne zakupy :)

 

Wracając do tematu ciekaw jestem pojedynku Davosa vs Squale. Ciężko może być. Liczyć się mogą podejrzewam smaczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koledzy MasterMind i Overrange - zostaje Wam zbierać fundusze na Rolexa :)

Jak widać ani Davosa ani Squale nie zastąpi oryginału.


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pawel to wszystko zaczyna przekraczac juz granice zdrowego rozsadku. Albo trzeba usunac konto na forum albo znalezc zloty polsrodek, tylko polsrodek zawsze bedzie tym polsrodkiem :/.

 

Znalazlem wade davosy. Po jej zakupie czlowiek zaczyna inspirowac sie pierwowzorem. A moze to zaleta? Tylko czy potem ten substytut nie wyleczy z pierwowzoru...

 

Pawel znajac w malej czesci Twoja kolekcje i Twoje mozliwosci zaczynam podziwiac Cie pod wzgledem rozsadku zakupowego.

Teraz juz widze, ze poznales granice zdrowego rozsadku i potrafisz sie z nia utozsamic. Jestem tylko ciekaw jak to robisz, ze nie przekraczasz jej.

 

Chociaz nie mialbym nic przeciw jak bys dal sie poniesc chociaz odrobinke ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki overrange za wyczerpującą odpowiedź :) Doskonale rozumiem co masz na myśli.

 

@pawelb29 ano zgodzę się, że nic nie zastąpi oryginału w tym sensie, że nie będzie od niego lepsze lub na tyle dobre, by wyparło chęć posiadania Rolexa. Jednak taki homage może służyć jako zamiennik-przypominajka, do czego się dąży. Jeżeli mam ileś lat odkładać na Submarinera, to w międzyczasie mogę nosić porządny zegarek, który wygląda bardzo podobnie.

 

Jedyny problem w tym, jak człowiek znosi psychicznie takie przypominanie :) To może być jednocześnie przyjemne i niekomfortowe za razem. Z jednej strony zegarek ma swoją klasę, jest solidnie wykonany, "szwajcarski". Z drugiej strony za każdym razem gdy na niego patrzysz w sposób bezlitosny spełnia swoja funkcję - przypomina, że póki co nie stać cię na Graala.

 

Teraz sam nie wiem, co jest lepsze.


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze by bylo zyc w przekonaniu, ze on niczego nie przypomina, a rolex nie istnieje badz nie miec klopotu z noszeniem imitacji.

 

Ale i tak nic nie zastapi w tym przypadku krola.

 

Zegarek jest swietny ale przypomina o tym, ze nie stac na rolexa. Troche to siedzi w podswiadomosci.

 

Pod kazdym innym wzgledem oba na swoj sposob sa piekne!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

E ... tam są gorsze rzeczy w życiu :)


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś kiedyś napisał: "Ach, te problemy pierwszego świata".

 

Ja ostatnio wychodzę trochę z innego toku myślenia. Jak się rozejrzę po znajomych, to łatwo zauważyć, że nikt nie ma takiego bzika na punkcie zegarków. Część w ogóle nie nosi, część nosi byle co. Dla nich zegarek za +2000zł to wydatek abstrakcyjny, dla części ze względu na wysokość zarobków, dla innych ze względu na brak zainteresowania tym tematem.

 

Przebywanie na tym forum rzeczywiście wypacza światopogląd, a szczególnie odwiedzanie tematu: "Jaki zegarek masz dziś na ręku?". Szara polska rzeczywistość wygląda tak, że dla większości przypadkowych ludzi to Squale, czy Davosa i tak będą postrzegane jako zegarki luksusowe, będące poza zasięgiem z różnych powodów.

 

Nawet tu na forum część użytkowników pewnie czytając te "homage'owe problemy" puka się w głowę myśląc, że za te ~3 tyś zł to można by kupić dwa, trzy fajne nurki od Seiko, albo stworzyć mini kolekcję G-Shocków, albo vintage'owych rusków.

 

Myślę, że tak właśnie należy spojrzeć na te zegarki - jako na coś, co jest już na relatywnie wysokim poziomie, zarówno ze względu na prezencję, jakość wykonania i cenę - w stosunku do polskich realiów i ogólnej kultury noszenia zegarków - i z tego należy czerpać satysfakcję.


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Dingo

Świetna recenzja, miałem ten model i chyba nawet tą konkretną sztukę. Nie podobał mi się laserowo grawerowany dekiel, łapiący ryski na dużej powierzchni grawerki. Poza tym śpieszył 10 sekund na dobę. Mógł by mieć też głęboko czarną tarczę w macie.No i jeszcze ta rwana bransoleta :(  Wrócę kiedyś do squale, ale będzie to nie czerpiący inspiracji błękitny rasowy nurek :)  Co do rozmiarów to miał idealne i świetnie leżał na nadgarstku  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyrhla

Razem go mieliśmy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeden temat, a złączył w klamrę wszystkich właścicieli tego samego zegarka? Jeżeli będę sprzedawał, trzeba będzie zapisać gdzieś na liście kolejnego szczęśliwca, a na koniec po latach zrobić jakiś mini-zlot i zobaczyć z czym ostatecznie każdy wylądował  :)


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Dingo

No właśnie boje się tego słowa ostatecznie  :P  u mnie to z zegarka na zegarek 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źródłem tych rozterek jest sposób, w jaki budujesz swoją osobowość. Czy rzeczywiście wierzysz, że dzięki zegarkowi będziesz kimś innym, lepszym? Mówisz o Rolexie, więc pewnie trochę tak jest. Ludzie kupując droższy zegarek czują jakby coś osiągnęli. Żeby nie było - całkowicie to rozumiem.

 

Ja również stoję przed ciekawą kwestią. Otóż, wsadziłem w zegarki już tyle pieniędzy, że spokojnie mógłbym mięć ze dwa zegarki pokroju Omegi, GS, czy nawet Rolexa. Pytanie jednak, czy wytrzymałbym z jednym, dwoma, zegarkami? Wątpię. Z drugiej strony, chyba czymś naturalnym jest, że rozwój zegarkowej pasji w końcu mnie tam doprowadzi. Biję się jednak trochę sam ze sobą, bo wiadomo przecież, ile kosztuje serwis takiego zegarka oraz ile zapłacę jeśli uszkodzę czasomierz. Docelowo chciałbym mieć 10 zegarków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie chęć posiadania Rolexa Submarinera wykracza daleko poza to, co stoi za całą tą marką - chociaż tak jak piszesz, z pewnością jest jakąś tam częścią składową. To co mną kieruje to właśnie określona strategia w budowaniu kolekcji - która opiera się na bardzo niebezpiecznym założeniu, że buduję kolekcję ostateczną, gdzie każda sztuka zostanie ze mną dożywotnio (do końca jej żywota lub mojego).

 

Moim założeniem jest posiadanie do 5 zegarków automatycznych (+ kwarce, które kiedyś tam kupiłem), dwóch w złocie/złoconych, trzech w pełnej w sali. Na dany moment (po wielu nieudanych próbach w segmencie do 3,5 tyś poprzedzonych przejrzeniem setek ofert) w założeniu dożywotnio zostają u mnie: złoty Poljot po dziadku, złocony Tissot Visodate i Seiko Alpinist. Czyli zostają dwa wolne sloty w stali, z czego oba zajmą jakieś divery (+ ew. jakiś elegant pokroju Seiko Sdgm003).

 

Teraz dlaczego o tym piszę? Ano po pierwsze jak widzisz, mam określony plan, w którym dożywotnio zostają zegarki zdawałoby się niskich lotów, takie jak stary Poljot, oklepany Tissot i zwykły SARB. O ile pierwszy poparty jest historią i sentymentem, dwa kolejne to świadomy wybór - te zegarki po prostu odznaczają wszystkie "haczyki" w kategoriach, które dla nich ustaliłem.

 

Teraz sprawa przenosi się na poszukiwania dwóch idealnych nurasów. Jedno z miejsc prawdopodobnie zajmie Ch.Ward Trident Pro 600 - bo odznacza wszystkie haczyki, znów wybór dyskusyjny jeżeli chodzi o markę, bo zegarek za 4 tyś zł, a producent praktycznie w ogóle nie znany w Polsce - ale nie w tym rzecz. Po prostu spełnia moje wymagania co do rozmiaru, wyglądu, jakości wykonania, poszczególnych elementów składowych - wszystko tutaj się dodaje - nic mnie nie uwiera.

 

Zostaje więc drugi nurek - i tutaj sprawa się komplikuje, bo ogólnie nic mi się nie podoba w rozmiarze ~40mm aż do pułapu cenowego Tudora (Black Bay), Omegi (z dwóch modeli) i Rolexa (Submarinera)!

 

Dlatego też zanim zacznę np. poważnie myśleć nad zakupem takiego Submarinera (prawdopodobnie starszej wersji, bo nowa mniej mi się podoba) albo Tudora musiałem się upewnić, że ten wzór jest wart mojego zaangażowania.

 

Dotychczas z homage'ów miałem Steinharta, który jednak nie oddawał w pełni rozmiaru (42mm) i komfortu noszenia (wyprofilowanie koperty, a w szczególności uszu).

 

Teraz wypróbowałem Squale, które leży jakby robiony na zamówienie, jednak drażni mnie w nim płaska tarcza i detale. Dlatego też zastanawiam się nad krokiem w stronę Davosy Ternos, by uczynić z niej tymczasowy zamiennik i przypominajkę, a jednocześnie czerpać przyjemność z noszenia zegarka o tym wzorze. Teraz możesz zapytać, dlaczego nie poprzestanę na Davosie, skoro zależy mi głównie na wyglądzie. Ano Ternos już na pierwszy rzut oka nie pasuje mi w każdym calu. Dekiel, zapięcie, detal na tarczy, wskazówki, luma, bezel, rodzaj użytych materiałów, mechanizm - to wszystko przemawia w moim mniemaniu za Subem + i tu dopiero na ostatnim miejscu - rozpoznawalność marki i to uczucie towarzyszące noszeniu oryginalnego Rolexa, które są zaledwie wisienką na czubku tortu. Inną sprawą jest, że w kolekcji chciałbym mieć jeden zegarek w stylu św. Graala, który byłby jej fundamentem, takim "kamieniem węgielnym" - i tutaj Sub (ew. Tudor) wydaje się być idealnym rozwiązaniem.

 

Rzekłem. :)


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz łatwość pisania. Fajna recka, choć zegar mnie nie ciekawi. Pozdrawiam


<script src="//widget.time.is/t.js"></script>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Istvan, dzięki zegarkowi nie stanę się nikim lepszym. Jednak są to takie małe marzenia, które są do zrealizowania tylko w ich realizacji przeszkadza zdrowe sumienie (na dzień dzisiejszy).

Więc wychodzi wg. mnie na to, że do Rolexa i Mercedesa trzeba faktycznie dorosnąć.

 

Przeważnie te dwie cechy składają się w jeden spójny obraz, że właściciele Rolexów i Mercedesów w pewnym stopniu osiągnęli już "coś" w życiu i nie za bardzo im się śpieszy w tym całym wyścigu szczurów. Mają to "coś" za sobą. Tak to widzę ależ oczywiście są też wyjątki od reguły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Posty dotyczące Davosy Ternos i reszta dyskusji dot. diverów do 40mm zostały przeniesione do tego tematu. Zapraszam!


ng6mnrm.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.