Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

eye_lip

[OT] Doktor Niwo

Rekomendowane odpowiedzi

Polecam świetny artykuł, wywiad z Dr Tomaszem Niewodniczańskim - fizykiem jądrowym, menedżerem browaru w Bitburgu, właścicielem najcenniejszej kolekcji map i archiwaliów, jaka znajduje się w rękach Polaka.

 

Jakoś tak mi się skojarzył z kolekcjonerem zegarków :lol:

 

Link:

http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,4329882.html


Instagram.com/jfszymaniak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiem twierdzić, że gdyby bohater wywiadu przelał swój życiorys na papier to byłby z tego niezły bestseler.

 

Mirek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podobalo mi sie to co powiedzial pod koniec o trzymaniu Goethego w areszcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze chcialem miec jakas stara mape :roll:


Pozdrawiam, Daniel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość mrov@
zawsze chcialem miec jakas stara mape :roll:

Kumpel wrócił niedawno z wojaży po pojezierzu drawskim i pomorzu.W okolicach bornego sulinowa obkupił się w kupione po piątce stare gazety niemieckie i mapy.Podobno miejscowi w tamtych okolicach od cholery tego jeszcze mają.

Oczywiście to nie ten pułap co mapy pana Niewodniczańskiego :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za link do artykułu Filipie! Zaiste prześwietny tekst jak i osoba doktora Niewodniczańskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam jakieś takie mieszane uczucia po przeczytaniu tego artykułu.

Tym człowiekiem kompletnie zawładnęła pasja (posiadania, zdobywania?) a mimo wszystko wielka nieodpowiedzialność jednak. Stać go na wydawanie potężnych pieniędzy na licytowanie nowych zdobyczy a na ubezpieczenie i zabezpieczenie narodowych skarbów jakoś nie bardzo. Tak jakby nie przywiązywał wagi do tego co ma. Jakoś tak nonszalancko wygląda rzucanie w bagażniku dziedzictwa kulturowego narodu jego ojców.

Efekt taki, że cenne rzeczy gniją w soku z jabłek przez parę lat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A ja mam jakieś takie mieszane uczucia po przeczytaniu tego artykułu.

Tym człowiekiem kompletnie zawładnęła pasja (posiadania, zdobywania?) a mimo wszystko wielka nieodpowiedzialność jednak. Stać go na wydawanie potężnych pieniędzy na licytowanie nowych zdobyczy a na ubezpieczenie i zabezpieczenie narodowych skarbów jakoś nie bardzo. Tak jakby nie przywiązywał wagi do tego co ma. Jakoś tak nonszalancko wygląda rzucanie w bagażniku dziedzictwa kulturowego narodu jego ojców.

Efekt taki, że cenne rzeczy gniją w soku z jabłek przez parę lat...

Badz co badz to nie sa narodowe skarby tylko Jego skarby, wiec ma prawo z nimi robic i obchodzic sie jak chce.


Pozdrawiam, Daniel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Marp. Nieubezpieczanie i wożenie wartośiowych rzeczy w worku z kartoflami jest dosyć popularną i skuteczną metodą stosowaną przy przewozie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiem, wszystko to niby racja ale ktoś kto zdaje sobie sprawę z wagi tego co posiada nie powinien tak sobie rzucać tego po bagażniku. Poza tym, jak sam pisze, właściciele tych skarbów się zmieniają a skarby są niezmiennie dziedzictwem kulturowym i trzeba o nie dbać bo jeszcze parę takich przypadków i wszystko przepadnie w soku z kiszonej kapusty.

Dlatego mam mieszane uczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem jednym tchem. Super, dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artykuł ciekawy ale "zbieracza" nie polubiłem. Jakims takim "bufonem" zapachniało. Równie dobrze mógłby napisać, że ma zwyczaj wozić w bagażniku skrzynkę brylantów , bo go na to stać. Tak przynajmniej odebrałem te wynurzenia o nieubezpieczaniu, niechowaniu itp. Zbieracz tej klasy powinien zdawać sobie sprawę, że zagrożeniem dla starodruków wożonych w bagażniku są nie tylko złodziejeje "najnowszych i najdroższych modeli BMW" ale również grzyby, wilgoć itp ...

 

Nie mogę również zgodzić się ze stwierdzenien, że np. rękopisy Mickiewicza są własnością tego kto za nie zapłacił. Jakkolwiek głupio to zabrzmi są one własnością narodu ( a może nawet dwóch ? albo trzech narodów ?) a w/w zbieracz ma nad nimi jedynie/aż opiekę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieram w stu procentach. Zero odpowiedzialności.

Tak zachowuje się handlarz a nie znawca. Facet kompletnie nieodpowiedzialny.

Dochodzę do wniosku, że prywatni "kolekcjonerzy" są nieszczęściem dorobku cywilizacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może nie wszyscy są "nieszczęściem" a bywają jak widać i tacy. Po przeczytaniu tekstu mam wrażenie, że facet kupuje za cudze pieniądze (żony ;-) ) przeraża mnie jego "niefrasobliwość".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znałem doktora Niwo osobiście, przeczytałem tutaj kilka mało pochlebnych opinii na jego temat. Użytkownik DEMON napisał iż Niewodniczański wydawał pieniądze żony. W chwili zawarcia małżeństwa z Panią Luizą browar należący do jej rodziny od stuleci był jednym z setek małych rodzinnych browarów w Niemczech. Tomasz Niewodniczański przez lata pracy w browarze doprowadził firmę do potęgi finansowej. Z tego co wiem Grupa Bitburga jest jednym z największych producentów złocistego napoju w Niemczech i posiada kilkuprocentowy udział w rynku polskim. Tak więc to Niewodniczańskiemu rodzina Simon zawdzięczała pieniądze a nie odwrotnie jak sugeruje nie znający tematu użytkownik DEMON. Wydaje się więc logicznym iż prezes browaru będący jego udziałowcem wydaje pieniądze które zarabia i od których płaci podatki. Użytkownik MARP napisał iż Dr Niwo nie ubezpieczał zbiorów. Otóż na terenie swojej posiadłości wybudował prywatny bunkier w którym przechowywał zbiory. Obiekt był zabezpieczony przed włamaniem lepiej niż większość skarbców bankowych w Polsce. Z tego powodu ubezpieczenie jakie płacił było bardzo niskie. Wszystkie wystawy na które jeździł były również ubezpieczone. Zbiory były fotografowane i skrupulatnie opisywane. Dr Niwo zapraszał w tym celu wielu młodych naukowców z polski na praktyki. Nie znam żadnego muzeum w Polsce które prowadziłoby tak dokładny katalog i tak zaawansowaną technicznie ochronę swoich zbiorów. Archiwum narodowe Szwecji mieszczące się w bunkrze pod dnem jeziora można jedynie porównać ze standardami Tomasza Niewodniczańskiego. Usłyszałem tutaj też zarzut iż kolekcjoner ten nie przywiązywał wagi do wartości kulturalnej swoich zbiorów. Ciekawe więc czym kierował się wydając swoje ciężko zarobione pieniądze. Czyżby kupował na chybił trafił ? Wydawał pieniądze na numerki z katalogu aukcyjnego ? Skoro w jego rękach znajdowały się najcenniejsze zabytki z zakresu historii i kultury polskiej fakt ten wskazuje na ogromną wiedzę historyczną i kulturalną twórcy kolekcji. Nie widziałem u niego kapsli z oranżady i nalepek zapałczanych. Człowiek ten doskonale wiedział co kupuje i na co wydaje pieniądze. Osobiście nazwałbym go sknerą kolekcjonerską, bo wiem jak kiepsko chciał płacić za dobre rzeczy. Cały smak zakupu polega na tym żeby coś świetnego kupić tanio korzystając ze swojej przewagi wiedzy nad sprzedającym. Jeżeli już trzeba zapłacić ogromną sumę gdy sprzedający doskonale wie co ma i jaka jest tego wartość, robi się to tylko w przypadku rzeczy wybitnych. Korzysta się z okazji że taka rzecz wpadła w ręce.

 

Użytkownikowi MARP ciężko jest przełknąć fakt iż skarby narodowe mogą pozostawać w prywatnych rękach. Lepiej się zapewne czuję gdy tego typu pamiątki znajdują się w muzeach, których jako obywatele kraju i my jesteśmy właścicielami. Otóż przytoczę tutaj przykład Archiwum Wawelskiego. Daruje sobie historie powstania muzeum nadmieniając jedynie iż posiadało ono jedna z najcenniejszych w kraju kolekcji. Kustoszem muzeum został w latach 90tych niejaki Dr Franciszek Z. Jakim to wielkim zaskoczeniem dla opinii publicznej był fakt iż archiwum sejmu w roku bodajże 2002 czy 2003 nabyło na aukcji publicznej dokument który został opisany na stanie archiwum wawelskiego. Okazało się iż w ciągu kilku lat Dr Franciszek Z. wytransferował kilka tysięcy rękopisów z zasobów muzeum. Rzeczy te powszechnie znane z publikacji naukowych jako pozostające na stanie muzeum trafiły do publicznego obiegu. Co ciekawe przez lata! fakt ten nie

zainteresował nikogo z Biblioteki Jagiellońskiej, Archiwum Głównego Akt Dawnych czy Biblioteki Narodowej. Tutaj dodam iż instytucje te powołane są do czuwania nad rynkiem i dokonywania zakupów najcenniejszych dzieł korzystając z prawa PIERWOKUPU. Nikogo latami nie interesowało pochodzenie wystawianych do sprzedaży dzieł. Panie z BJ AGAD i BN myślały więcej o tym co chłopu do gara włożyć niż na tym za co płaci im społeczeństwo. SKANDAL ! Przy okazji sprawy wawelskiej wyszło na jaw iż setki dokumentów nie było skatalogowanych a jedynie opisane jako "teczka z archiwaliami - dar Tarnowskich" , jak teraz odzyskać bezcenne utracone dzieła ? Wyszło na jaw w jak skandalicznych warunkach w piwnicach w grzybie i wilgoci przechowywano skarby kultury. A gdzie ubezpieczenie ? Pytam się teraz gdzie jest ubezpieczenie ? Kto zwróci archiwum wawelskiemu poniesione straty ? Kto zwróci pieniądze kolekcjonerom którzy w dobre wierze nabywali skradzione dzieła na aukcjach ? Ano ubezpieczenia nie ma ! Żadna firma ubezpieczeniowa nie poniesie odpowiedzialności za obecny stan archiwów państwowych. Stan odziedziczony po poprzednim systemie. Brak zabezpieczeń, tragicznie opłacane i wykształcone kumoterskie kadry, fatalne warunki, bezmyślność, bałagan.

 

Użytkownik GRZESIEK napisał skromne zdanie o wywożeniu kartofli. A więc rękopis Mickiewicza o którym tutaj mówimy, został wyśledzony przez Dr Tomka w Kanadzie. Gdzie przez wiele lat pozostawał w rękach spadkobierców. Trafił on do Bitburskiej kolekcji po dość długich negocjacjach za ogromną jak na owe czasy sumę. Został więc do Polski przywieziony legalnie, a nie wywożony. Mała ale znacząca różnica wwozić, a nie wywozić ! Doktor Niwo nie był jak sugeruje GRZESIEK drobnym przemytnikiem i cwaniaczkiem a poważanym w Niemczech biznesmenem i największym Polskim kolekcjonerem. Dr Niwo udostępniał zbiory instutucją naukowym tam na miejscu lub przywoził interesujące artefakty na miejsce. Tak właśnie było z notatnikiem Mickiewicza. Kolekcjoner mieszkający od dziesiątek lat w normalnym kraju zwyczajowo zapomniał iż w Polsce SAMOCHODY SIĘ KRADNIE, zostawił notatnik w bagażniku wraz z walizką, paszportem czy telefonem. A jak wiadomo, polscy złodzieje kradną auto w kilkanaście sekund. Skradziono więc nowy atrakcyjny samochód wraz z zawartością bagażnika. Samochód poszedł na części, natomiast bazgroły wieszcza na śmietnik. Skąd znaleziony notatnik trafił do antykwariatu który odsprzedał do prawowitemu właścicielowi.

 

 

Nieszczęściem dorobku cywilizacji nazwałbym idiotów piszących publicznie bzdury na tematy o których nie mają bladego nawet pojęcia. Ignoranci, zazdrośnicy, gołodupcy, ciemnogrody ledwo liczące do dwunastu. Jakich i tutaj na forum nie brakuje.

 

Ś.P. Dr Tomaszowi Niewodniacznskiemu wieczna cześć i chwała za jego zasługi na polu kultury narodowej !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z tego co wiem Grupa Bitburga jest jednym z największych producentów złocistego napoju w Niemczech i posiada kilkuprocentowy udział w rynku polskim.

 

Nic nie wiesz, udział Bitburgera w polskim rynku jeśli przekracza 1 promil, to będzie dobrze.

 

Nieszczęściem dorobku cywilizacji nazwałbym idiotów piszących publicznie bzdury na tematy o których nie mają bladego nawet pojęcia. Ignoranci, zazdrośnicy, gołodupcy, ciemnogrody ledwo liczące do dwunastu. Jakich i tutaj na forum nie brakuje.

 

Jak na pierwszy post na forum, to dosyć odważne tezy. Mniej jadu.

Moda proszę o interwencję i tyle.

 

Pozdrawiam

Iko

 

PS. I honorową Łopatę Tygodnia bym przyznał ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny gościu o nicku tgajak,wypadałoby się przywitać.

Ty też jesteś nieszczęściem dorobku cywilizacji,prostakiem.

Zacznij od siebie i nie obrażaj porządnych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

 

PS. I honorową Łopatę Tygodnia bym przyznał :P

 

Done

 

shovel.jpg

 

 

Dobra panowie wracamy do naszych trzód i pól :) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@tgajak. Twoja interpretacja moich słów idzie za daleko. Nie pisałem o przemycie, tylko o metodzie przewozu kosztowności. Otóż często zamiast ubezpieczać, deklarować przewoźnikowi wartość itd. stosuje się metodę odwrotną. Nic się nikomu nie mówi, nie rozgłasza, po prostu się przewozi/przesyła. Robi sie tak dla bezpieczeństwa wartościowego przedmiotu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.