Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Yodek

Porady potrzebuję 😊

Rekomendowane odpowiedzi

Ło !!!

 Dzięki

 Ciekawe czy to Junghans, czy ten łon drugi Carl West?

image.thumb.png.18e9060dace1a5daba43f4ca92bb6491.png

 

Wskazówki takie bardziej Junghansowe :)

 

Edytowane przez mkl1

Pozdrawiam Mirek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooo...

Genf-A  ze ślachty się wywodzi 😁🖐️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne toż cyferblat z "miśnieńskiej" porcelany :)

 A literki ze złota 24 karatowego :)

 

No to żech go poskłodoł. Ino musza iść zność szybka tako puklato i bydzie git.

no to mocie go ze wskazówkami .

 Acha wancki go nie cisnom, bo łazi dokładnie.. :)

 

IMG_1339.JPG


Pozdrawiam Mirek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoja gwarę jako-tako rozumiem ale "ciśnięcie przez wancki"mnie przerosło 🤭

Musiałam se w necie poszukać znaczenia 😆.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie takie "skazówki " bym potrzebował - obiedwie- minutową i godzinową i czarną...

Może wezmę się w sobie i w tym roku starego junghansa kuchenniaka postawię na nogach.

Dziadek z Babcią w grobie się przywódcą gdy zacznie tykać od nowa..

 

jest jakiś sposób na utrącony narożnik, czy jedyny (który znam) to dla równości przetrącić po drugiej stronie tarczy ?

20200810_155017.jpg

20200810_152904.jpg

Edytowane przez zadra

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Yodek napisał:

Twoja gwarę jako-tako rozumiem ale "ciśnięcie przez wancki"mnie przerosło 🤭

Musiałam se w necie poszukać znaczenia 😆.

 

"Yodku" zamiast szukać po słownikach trzeba było odpowiedzieć po Kaszëbsczi ;) 

 

Ja mimo że urodzony na Kaszëbach to sporo swego młodego życia spędziłem na Łemkowszczyźnie dorzucę coś po łemkowsku.

( a "konia z rzędem" temu kto przetłumaczy "dziopa lapła w młakę" :D ) i tak stworzymy zamiast forum zegarkowego 

forum o regomowach, dialektach czy językach mniejszości narodowych.

 

A propos  odradzających się w ostatnich trzech dekadach ubiegłego wieku poczuciach mniejszości narodowych taka anegdotka :) :

 

Mój nie żyjący  już kolega Zbyszek kaszub z dziada pradziada (który ze swoją Babcią w domu mówił tylko po kaszubsku) co nie

przeszkadzało mu prowadzić wykłady na Politechnice Gdańskiej piękną literacką polszczyzną opowiadał takie zdarzenie.

W latach 80 po operacji stawu biodrowego wylądował w ośrodku rehabilitacyjnym w pięknej kaszubskiej wsi Dzierżążnie.

I tam na stołówce podczas śniadania usłyszał rozmowę dwóch takich kaszubów "w pierwszym pokoleniu" :) :) 

"Te jak po naszemu jest chleb" :D 

 

Trzëméj sã ë bòże przeżegnôj òbierzka

Roman

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

😁😁👍

 

Konia z rzędem nie będzie - NIC nie rozumiem 😝

A Kaszubka ze mnie taka jak z koziej du.y trąba. Moi rodzice byli napływowi, żadnej koneksji z językiem tym niestety nie posiadam 🤗

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi też napłynęli na Śląsk ze Lwowa. Mieszkanie ojciec dostał na Rozbarku , a i pracę na kopalni też . Ja się urodziłem w centrum Śląska, w jednej z kilku 100%  górniczych dzielnic aglomeracji. Chcąc "przetrwać" musiałem "nauczyć się" Śląska i języka. Mieszkaliśmy w takim nowocześniejszym familoku, gdzie wszyscy pracowali na grubie , ale w większości to byli starsi ludzie. Ja jedyne dziecko w kamienicy spędzałem u tych sąsiadów masę czasu i nasłuchałem się o  Śląsku i kopalniach ale też i napatrzyłem się na resztki Śląska takiego jaki kojarzy się nam z filmów Kazimierza Kutza ... 

W sumie to zawsze zastanawiam się z jakim regionem jestem bardziej emocjonalnie związany ... 😉 


Czasem lepiej powiedzieć coś, nie mówiąc NIC!  🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Słupsku niestety "tubylców" nie było.

Nie było od kogo słuchać opowieści. Może i dobrze 🤭😊

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie tacy my "miejscowi" :) . Moi rodzice dostali na początku lat 50 "nakaz pracy" 

i z terenów łemkowskich przyjechali na Kaszuby (780 km) a mnie szybko odesłali tam na zsyłkę ;) .

Moja koleżanka która pracuje w administracji znanego wszystkim serialu w telewizji :D i ma wgląd w papiery

całej ekipy przy nim pracującej i twierdzi że prawdziwych warszawiaków można policzyć na palcach jednej ręki.

I ci są normalni :) natomiast cała reszta "warszawiaków pełną gębą" to Mińsk Mazowiecki, Grodzisk, Białystok :D :D .

 

Miłego dnia na rodnej ziemi

Roman

 

A tak swoją drogą nie powinno być "bo łazi galantnie" ;) 

 

Edytowane przez Kieszonkowe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yodku.

 Jak się juz doszukałas co to wancki,

 to tu możesz kupic po 5,5o, a nawet ten zegar po prawej by go "cisły"

83729010-98AB-4B5E-BF41-A52A2C1C9635.jpeg.e4de1d83db3ce24718b4753fa0ba6029.jpeg


Pozdrawiam Mirek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, mkl1 napisał:

Yodku.

 Jak się juz doszukałas co to wancki,

 to tu możesz kupic po 5,5o, a nawet ten zegar po prawej by go "cisły"

83729010-98AB-4B5E-BF41-A52A2C1C9635.jpeg.e4de1d83db3ce24718b4753fa0ba6029.jpeg

 

 

🤣🤣👍

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pięknie się Was słucha... Tam gdzie gwara, tam ludzie mieszkają z dziada pradziada, tam mają korzenie... Niestety na tzw. ziemiach wyzyskanych gwary nie usłyszysz, bo tam korzenie dopiero się tworzą, gdyż ludzie są napływowi... Urodziłem się w Poznaniu i z dziada i częściowo pradziada jestem stąd i po naszymu godam... Z pradziada i prapradziada jestem z Breslau i tam nasze najstarsze groby rodzinne się znajdują... Ale po Niederschlesien deutsche Sprache nie mówię... ;) ale trochę Brasslauer się czuję... Po Śląsku Breslau nazywany był Brassel albo Gruss Brassel... Teraz Wrocław...

Edytowane przez kiniol

Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, kiniol napisał:

 Niestety na tzw. ziemiach wyzyskanych gwary nie usłyszysz, bo tam korzenie dopiero się tworzą, gdyż ludzie są napływowi... 

 

W rzeczy na samej..😊

 Nie ma tubylczej gwary ani regionalizmów. Nie ma tradycyjnej tutejszej kuchni ani zwyczajów. 

Jest za to cały tygiel mixów. Po trosze zza Buga, po trosze z centralnej i południowej Polski ☺️.

Dużo Cyganów swego czasu też 🤗

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, zadra napisał:

Właśnie takie "skazówki " bym potrzebował - obiedwie- minutową i godzinową i czarną...

Może wezmę się w sobie i w tym roku starego junghansa kuchenniaka postawię na nogach.

Dziadek z Babcią w grobie się przywódcą gdy zacznie tykać od nowa..

 

jest jakiś sposób na utrącony narożnik, czy jedyny (który znam) to dla równości przetrącić po drugiej stronie tarczy ?

20200810_155017.jpg

20200810_152904.jpg

Wstrzymałbym się z utrącaniem drugiego narożnika !  Lepiej jak zostanie , tak jak jest !

Myślę także , że jest możliwość dorobienia utrąconego narożnika . Nie wiem , na ile dokładnie i na ile dobrze można to wykonać , bo o takiej naprawie chyba jeszcze nie rozmawiano .

Ale , jakiś rok - dwa  temu , koledzy pisali , o robieniu kopi różnych ozdóbek , które na zegarze były , ale są uszkodzone , bądź część zagubiono. Była tam mowa o użyciu jakiejś glinki ... coś prawie jak porcelana . Detal wychodzi mocny , wytrzymały itd. 

Nie pamiętam dokładnie , ale chyba w tym temacie było to poruszane ,.... ewentualnie koledzy się odezwą.

PS.

    ... rok temu , trochę się zainteresowałem , bo chciałem kupić piękny zegar , któremu brakowało całej wzorzystej - ażurowej , korony. .... no , ale ktoś ubiegł mnie w zakupie zegara.

 

 

Edytowane przez PM1122

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to mocie cosik po noszemu:

 


Pozdrawiam Mirek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.02.2021 o 06:44, Kieszonkowe napisał:

 A propos  odradzających się w ostatnich trzech dekadach ubiegłego wieku poczuciach mniejszości narodowych taka anegdotka :) :

 

Trzëméj sã ë bòże przeżegnôj òbierzka

Roman

Ja np. nie mam i nigdy nie miałem żadnych problemów z tożsamością etniczną. :)

Pochodzę w prostej linii od pruskiego plemienia Sasinów z dawnej Lansani. Lansania graniczyła od północy z ziemią lubawską.

Co ciekawe, wodzowie ziemi łążyńskiej czyli Lansani  Warpada i ziemi lubawskiej Surwabuno jako pierwsi pruscy wodzowie zostali ochrzczeni przez papieża Innocentego III dnia 18 lutego 1216 roku i rozpowszechnili na swoich ziemiach chrześcijaństwo. 

W związku z powyższym napisać mogę również, że jestem wielopokoleniowym chrześcijaninem wyznania rzymskokatolickiego. 

 

Moi przodkowie zamieszkiwali w dawnej Lansani nieprzerwanie w jednym miejscu od niepamiętnych mi czasów do roku 1980. Od niepamiętnych mi czasów w skład majątku moich przodków wchodził młyn wodny. Najstarszy znany mi zapis pochodzi z roku 1414  gdzie w Krzyżackiej księdze strat wojennych odnotowano cyt. "Młyn (tu nazwisko mojego przodka) spalony staw opuszczony". Czynu tego dokonały w 1410 roku wojska Jagiełły maszerując z okolic Kurzętnika w kierunku pól Grunwaldu. 

Obecnie dysponuję już pełną dokumentacją moich wszystkich przodków od roku 1646 do obecnie najmłodszego członka rodziny, czyli mojego syna. Jest to w sumie 11 pokoleń. 

Mentalnie i emocjonalnie jestem bardzo mocno związany z tą ziemią i jadąc tam (a jeżdżę tam bardzo często) mam wewnętrzne poczucie że jadę do siebie do "domu".  Tam się wychowałem i tam dokonam żywota składając swoje kości wśród swoich. 

 

Kongresówka w której obecnie mieszkam może jest i faja, ale większość ludzi tu mieszkających jest mówiąc delikatnie, trudna, albo może ja się do nich w całości nie dostosowałem.  :)

Moja Mama zawsze mówiła, że Działdowo to jeszcze nasi, a Mława to już Kongresówka, czyli sami złodzieje, oszuści i kombinatorzy. :)

Edytowane przez dziadek

Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to Ci zazdroszczę , bo ja poległem na korzeniach moich dziadków. Prowadziły ze Lwowa do Wilna (korzenie od strony ojca), na Krym (okazało się że dziadek miał korzenie tatarskie) i do Rumunii - Babcia z tamtąd pochodziła. No i skończyło się na na połowie XIX wieku. Ale ja czuję sentyment generalnie do południa lub dokładniej CK monarchii ... Ostatnio "przywiązuję" się do fragmenciku Księstwa Cieszyńskiego 🤔

:D


Czasem lepiej powiedzieć coś, nie mówiąc NIC!  🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.02.2021 o 13:35, dziadek napisał:

Ja np. nie mam i nigdy nie miałem żadnych problemów z tożsamością etniczną. :)

Pochodzę w prostej linii od pruskiego plemienia Sasinów z dawnej Lansani. Lansania graniczyła od północy z ziemią lubawską.....

 

Gratuluję że Ci się udało tak daleko sięgnąć do swoich praprzodków.

Nam udało się dotrzeć do roku 1714 rodzina "po kądzieli" mojej Mamy. Paręnaście lat temu udało nam się zorganizować nawet dwa zjazdy rodzinne.

Było blisko 240 osób (takie małe wesele :) ) była wynajęta stołówka w miejscowej szkole, był catering, a występy i tańce były na sali gimnastycznej.

Dzięki pamięci moje ś.p. Babci i ś.p. Mamy oraz mojej starszej córki która siadła do komputera i wygenerowała drzewo (ja tylko zapewniłem sprzęt i program)

Powstało coś takiego :D 

 

drzewo.thumb.jpg.a342a3d69a943b8706db0f084371edbf.jpg

 

Pra przodek który jest na środku 1714 r. ponoć nawet się pieczętował herbem "Sas". Drzewo miało 2,5 metra średnicy !!!!

a poszczególne osoby wpisywane na to  drzewo były czcionką 8 - 10 punktów (dla nie wtajemniczonych to takie małe literki na wizytówce ;) )

Pisała o tym Gazeta Krakowska, był list gratulacyjny biskupa, brewerie kościelne + przejście na groby przodków, bardzo ciekawy wykład

profesora z UJ zajmującego się genealogią który pogratulował benedyktyńskiej pracy i który stwierdził (tak jak Leszek) że zwykle się pamięta

dwa / trzy pokolenia wstecz. Więc pracę kobiet z mojej rodziny należy podziwiać (ale jest w tym też pewna zasługa programu który znajomy

załatwił mi od "mormonów" a który sam sprawdzał i ustawiał zależności w drzewie). No i oczywiście Babci która przekazała informacje mojej

Mamie o ona dyktowała to mojej córce.

 

Ale przede wszystkim pamięta się tyle ile chce się pamiętac.

 

Po stronie "miecza" wiem tyle że Prababcia była ponoć właścicielką pod Krakowskiej wsi Mogiła i że kiedyś w Sukiennicach wisiał portret

"Pięknej Marysienki" pędzla ponoć Matejki (o taka fucha mistrza). Jak parę lat temu byłem w Krakowie (a z Kazimierza niedaleko mieliśmy do rynku)

to poszedłem specjalnie do sukiennic żeby poszukać prababci. Ale niestety żadna "Piękna Marysienka" tam nie wisiała - pewnie gdzieś znikła

w przepastnych magazynach Muzeum Narodowego :). Tak samo jak wieś Mogiła zniknęła gdzieś pod Nową Hutą :D .

 

I tyle mogę powiedzieć o rodzinie po stronie Ojca. Inne ścieżki prowadzą do Drohobycza pod Lwowem ale tam to już w ogóle trudniej szukać.

 

Jakby ktoś chciał szukać swoich korzeni to poza "mormonami" i księgami parafialnymi do których często utrudniają dostęp proboszczowie.

Ponoć duża cześć tych ksiąg jest też dostępna w bibliotece UJ - to informacja od tego profesora który miał wykład na naszym zjeździe.

 

Tak więc tyle z nas jest ile chcemy pamiętać :) . Natomiast zawsze śmieszy mnie jak ktoś próbuje sobie dorobić praprzodków lub tożsamość.

 

Miłego popołudnia 

Roman

 

p.s. W tym drzewie brakuje jeszcze mojej wnuczki to już 11 pokolenie :) 

 

Edytowane przez Kieszonkowe
dodanie p.s.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Kieszonkowe napisał:

 

Gratuluję że Ci się udało tak daleko sięgnąć do swoich praprzodków.

Nam udało się dotrzeć do roku 1714 rodzina "po kądzieli" mojej Mamy. Paręnaście lat temu udało nam się zorganizować nawet dwa zjazdy rodzinne.

Było blisko 240 osób (takie małe wesele :) ) była wynajęta stołówka w miejscowej szkole, był catering, a występy i tańce były na sali gimnastycznej.

Dzięki pamięci moje ś.p. Babci i ś.p. Mamy oraz mojej starszej córki która siadła do komputera i wygenerowała drzewo (ja tylko zapewniłem sprzęt i program)

Powstało coś takiego :D 

 

drzewo.thumb.jpg.a342a3d69a943b8706db0f084371edbf.jpg

 

Pra przodek który jest na środku 1714 r. ponoć nawet się pieczętował herbem "Sas". Drzewo miało 2,5 metra średnicy !!!!

a poszczególne osoby wpisywane na to  drzewo były czcionką 8 - 10 punktów (dla nie wtajemniczonych to takie małe literki na wizytówce ;) )

Pisała o tym Gazeta Krakowska, był list gratulacyjny biskupa, brewerie kościelne + przejście na groby przodków, bardzo ciekawy wykład

profesora z UJ zajmującego się genealogią który pogratulował benedyktyńskiej pracy i który stwierdził (tak jak Leszek) że zwykle się pamięta

dwa / trzy pokolenia wstecz. Więc pracę kobiet z mojej rodziny należy podziwiać (ale jest w tym też pewna zasługa programu który znajomy

załatwił mi od "mormonów" a który sam sprawdzał i ustawiał zależności w drzewie). No i oczywiście Babci która przekazała informacje mojej

Mamie o ona dyktowała to mojej córce.

 

Ale przede wszystkim pamięta się tyle ile chce się pamiętac.

 

Po stronie "miecza" wiem tyle że Prababcia była ponoć właścicielką pod Krakowskiej wsi Mogiła i że kiedyś w Sukiennicach wisiał portret

"Pięknej Marysienki" pędzla ponoć Matejki (o taka fucha mistrza). Jak parę lat temu byłem w Krakowie (a z Kazimierza niedaleko mieliśmy do rynku)

to poszedłem specjalnie do sukiennic żeby poszukać prababci. Ale niestety żadna "Piękna Marysienka" tam nie wisiała - pewnie gdzieś znikła

w przepastnych magazynach Muzeum Narodowego :). Tak samo jak wieś Mogiła zniknęła gdzieś pod Nową Hutą :D .

 

I tyle mogę powiedzieć o rodzinie po stronie Ojca. Inne ścieżki prowadzą do Drohobycza pod Lwowem ale tam to już w ogóle trudniej szukać.

 

Jakby ktoś chciał szukać swoich korzeni to poza "mormonami" i księgami parafialnymi do których często utrudniają dostęp proboszczowie.

Ponoć duża cześć tych ksiąg jest też dostępna w bibliotece UJ - to informacja od tego profesora który miał wykład na naszym zjeździe.

 

Tak więc tyle z nas jest ile chcemy pamiętać :) . Natomiast zawsze śmieszy mnie jak ktoś próbuje sobie dorobić praprzodków lub tożsamość.

 

Miłego popołudnia 

Roman

 

p.s. W tym drzewie brakuje jeszcze mojej wnuczki to już 11 pokolenie :) 

 

Imponujące 😄

Od blisko 30 lat również zajmuję się dokumentacją koligacji rodzinnych, to naprawdę pasjonujące znajdować ślady rodzinne, szczególnie w trakcie podróży po kraju. Zacżęła jeszcze moja babcia i ojciec w związku z głośną w latach 50-tych sprawą gigantycznego spadku w Ameryce po jakimś kasztelanie, noszącym nomen-omen to samo nazwisko co ja (dosyć rzadkie - Holli, jest nas w Polsce nie więcej niż 50 osób) i urodzonym w tej samej mieścinie co mój dziadek. Spadku nie wywalczyli, nie udało się znaleźć dowodów pokrewieństwa w jednym pokoleniu, ale papiery zostały. Ale trochę historii przodków poznałem, początki datują się na XV w. - byli to uchodzcy z Czech po wojnach husyckich, którzy osiedlali się w Polsce na ziemiach śląskich i pod Częstochową (stąd pochodziła moja rodzina). Dowódcą wojsk był Prokop Łysy (po czesku Holy) - tak, to genetyczne 🤥- i po zniemczeniu nazwisko, które przekazuję dalej.

Od początku staram się prowadzić drzewo genealogiczne, póki żyli rodzice i ciotki można było wyciągnąć od nich sporo informacji o koligacjach rodzinnych. Najpierw na kartkach, potem przyszły komputery, teraz używam myHeritage, gdzie mam już wprowadzone już ponad 720 członków rodziny.

To wprowadza pewne ograniczenia - wszystko ma się ze sobą sensownie łączyć, nie może być dziur. Tak więc ze strony ojca najstarszą osobą jest mój prapradziadek, urodzony w 1870 r. Ze strony mamy również jesteśmy przybyszami, w Hesji mieszkał Wenceslaus Zametschnik, którego syn, Franz, stolarz, udał się ok. 1820 r. do Polski, osiadł w Warszawie i spolszczył nazwisko na Zamecznik. I tak to się potoczyło...

Czasem w programie, w początkowych wersjach trafiałem na miny. I tak jak wuj wpadł na pomysł, aby ożenić się z pasierbicą, a programista nie przewidział mezaliansów międzypokoleniowych...😁

Lubię tę zabawę, zwłaszcza jak przybywa wnuków do wpisania.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znalazłem na portalu

 Czy coś z nim nie tak?, czy tylko moje zachwiane spostrzeżenia?

 chodzi ocałośc... "ozdóbki"  itp.image.thumb.png.b6bae58a8bf1a75d15973b226707a38e.png


Pozdrawiam Mirek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.