Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Pan Tarhei

W zasadzie ...

Rekomendowane odpowiedzi

Mocno mieszane uczucia budzi we mnie Visser.

Długo zastanawiałem się czy publikować ten tekst - jest mocno subiektywny. Na dodatek, dostałem Vissera VS w prezencie od Żony a to dodaje inne zupełnie wartości do jego oceny.

Ale skoro napisałem to w zasadzie...  jest. 
 
39786018473_4bd4f08061_c.jpg

Ale od początku.
 
Firma:
Visser to holenderski mikrobrand założony w 2017 roku przez Roberta Koelewyna.
Visser to po holendersku rybak i jest to nawiązanie to rodzinnych tradycji Koelwyn’ów pochodzących z niewielkiego miasteczka Spakenburg na wschód od Amsterdamu od wieków związanego z budową łodzi i produkcją sprzętu rybackiego. Jest to także odniesienie do podstawowego biznesu Roberta jakim jest produkcja wysoko zaawansowanych kołowrotków do wędek. Jego firmy (Van Staal i Zeebaas) są legendą w tej branż .
 
W DNA zegarków Visser znajdują się także geny pochodzące z 30-letnich  doświadczeń młodszego brata Roberta – Boba Koelwyn’a w przemyśle lotniczym i kosmicznym. Zaawansowana mikro mechanika kołowrotków wędkarskich i technologia materiałowa od Boeinga. Brzmi takie połączenie ciekawie, prawda?
Dodając do tego (deklarowaną przez producenta) misję stworzenia niepowtarzalnych zegarków dedykowanych ludziom aktywnie związanym z morzem.
No, zasadzie holenderski mikrobrand… tyle że Visser Watch Co jest zarejestrowany w Stratford CT, USA a produkcja i R&D odbywają się w Chinach.
 
Pomysł:
Chyba w Watchtime zwróciła moją uwagę reklama mikrobrandu Visser. „Technical mastery meets horological art” i zdjęcie naprawdę ciekawie wyglądającego zegarka. Na dodatek nie jest to kolejna wariacja na temat Rolexa - jak w przypadku znacznej części mikrobrandów.
No to na listę (długą) planowanych zakupów. I nawet nie tak długo czekał na swoją kolej. Strona www.visslerwatch.com i zamawiamy.
W zasadzie to proste… ale płatność kartą jest niemożliwa a propozycja wysłania mailem numeru karty i danych krytycznych - cóż Holendrzy palą nie tylko papierosy.
 
Realizacja:
Kilka innych pomysłów oddaliło na chwilę Visser’a  gdy w sierpniu dowiedziałem się, że dostanę go niedługo w prezencie.  Moja Żona dogadała się jakoś z Visserem na płatność PayPalem. Nie mało jak na pczątkujący mikrobrand bo 729 dolarów.
W zasadzie 729 dolarów… bo, (przyznaję mi też to umknęło) darmowa przesyłka dotyczy jedynie USA a zegarek wysyłany jest do Europy z Chin. Tak więc do kosztu zakupu musimy doliczyć: koszt przesyłki, cło i VAT. Razem? To prezent więc nie pytałem.
 
Nie pytałem także z innych powodów. Potwierdzenie zamówienia wraz z gratulacjami dla dobrego wyboru przyszło błyskawicznie a sama przesyłka, cóż w zasadzie się udało.
W zasadzie… bo 2 days shipping trwa w tym przypadku nieco dłużej. Dokładnie 28 dni.
Większym problemem było załączenie przez producenta faktury na 100 dolarów bez jakiejkolwiek informacji na temat warunków dostawy co spowodowało utknięcie przesylki na cle. DHL zażądał oczywiście potwierdzenia płatności (mamy potwierdzenia na 729 plus koszty) i potwierdzeń warunków dostawy.
Na pewno natomiast udało się Robertowi Kolwyn’owi nieźle wkurzyć moją Żonę
Niestety pomimo pozornej biegłości w operowaniu językiem angielskim nie była w stanie wytłumaczyć firmie Visser w czym jest problem. Odpowiedzialność Visser’a kończy się na zorganizowaniu wysyłki zgodnie z zasadami prawa dla wschodniego Connecticut i w sumie to Robert nie bardzo wie o co chodzi  ale my pewno jesteśmy podstawieni przez Urząd Skarbowy. Ostatni mail z prośbą o ponowne wytłumaczenie problemu przyszedł w kilka dni po zapłaceniu wszystkich kosztów i otwarciu pudełek.
 
Zegarek:
 
Duże pudło, folia bąbelkowa, mniejsze pudełko, folia bąbelkowa …i jest ! To znaczy jest opakowane w folię pudełko z zegarkiem. Bez żadnej ironii zabezpieczenie w transporcie doskonałe.

31798402317_91b1bfac5a.jpg

No to otwieramy. I bardzo dobre wrażenie bo nie wszystkie mikrobrandy przywiązują wagę do opakowania. Tu dostajecie znakomicie wykonaną, dużą, drewnianą kasetę owiniętą jeszcze dodatkowo obwolutą z aksamitu z dużym złotym logo producenta. Wnętrze wyłożone jest kremową skórą.

31798401637_b288607f9f.jpg

Są też dwa śrubokręty do wymiany ogniw bransolety wyglądające na zaprojektowane specjalnie dla Visser’a i ściereczka z mikrofibry. Taki szczegół ale bardzo pozytywnie oddziałowujący przy pierwszych wrażeniach.  Są też dodatkowe ogniwa do bransoletki.
W zasadzie… bardzo dobrze.
Jest także instrukcja w wersji minimalistycznej. 
 
31798401507_ec33abe418.jpg
 
No i sam Visser VS. Wydaje się w tej kasecie większy niż wskazują na to wymiary – 42 mm bez koronki i 14 mm wysokości. Jest też masywny ale nie bardzo ciężki – koperta waży 89 gramów a razem z bransoletą 161 gramów. Koperta ze szczotkowanej stali 316L jest wykonana bez jakichkolwiek zarzutów. Wszystkie krawędzie dokładnie spolerowane a jakość szczotkowania bardzo dobra. Pomiędzy górnymi uszami grawerowany jest numer seryjny.
 
31798401867_d67e8e3afb.jpg

Stalowy dekiel jest przykręcany na sześciu śrubach Ma naniesione laserowo standardowe teksty typu stainless, sapphire, automatic, a także RK-DESIGN-USA (na w zasadzie holenderskim zegarku). Pośrodku dekielka eksponuje się duże logo producenta i oznakowanie klasy wodoszczelności - 5.0 ATM.
 
 
W zasadzie to powinno wystarczyć… to nie nurek. Ale przecież ma to być zegarek dla wędkarzy uprawiających swoją pasję na otwartym morzu i te zdjęcia przedzierających się przez wzburzone fale żaglowych łodzi więc trochę mało.
 
46739852021_2f3aaa05cf.jpg
 
Niewielka, dobrze dobrana wielkością koronka jest oczywiście zakręcana. Jest też znakowana tłoczonym na wypukło logiem producenta. W zasadzie… to chyba się już czepiam ale znakowana jest też miniaturowym uszkodzeniem widocznym pod lupą.
 
46739852491_69dd0bc82f.jpg
 
Solidny bezel nie jest obrotowy i chyba ma pełnić ma jedynie funkcje ozdobne. Ma 24 nawiercone punkty, to chyba nie indeksy bo w zasadzie … nie służą do żadnego odczytu. Krawędzie są rowkowane.

46739851941_5eb7b3786c.jpg

Pod szafirowym szkłem z dwustronną powłokę AR jest to o co chodzi w przypadku Visser’a – tarcza, wskazówki i to coś co nie wiem jak się powinno nazywać.
Tarcza jest dwuwarstwowa, wewnętrzna warstwa jest z karbonu a na nią nałożono wycinany cyfrowo z lotniczego (anodowanego) aluminium filigranowy profil będący odniesieniem do konstrukcji kołowrotków Van Staal  VF. Aluminiowa nakładka jest frezowana koliście, ma naniesione laserowo logo producenta i oznaczenie serii (Heritege) a także indeksy sekundowe. Indeksy godzinowe umieszczone są na wewnętrznej lunecie. Indeksy sekundowe i godzinowe pokryte są Super Luminovą
Złocone (PVD) wskazówki przypominają mi różę wiatrów, sztyletowaty sekundnik zakończony jest detalem przypominającym kotwiczkę. Wskazówki są także pokryte Super Luminovą i w cimności szczególnie dobrze wygląda to na seknudniku.
Na osi znajduje się kolejny element nawiązujący do tradycji Koelwyn’ów – ozdobna piasta inspirowana pokrętłem hamulca w kołowrotkach Van Staal. Piasta zakończona jest dekielkiem nałożonym na szkiełko i ozdobionym logo producenta.
Wszystkie te elementy wykonane są niezwykle starannie i robią doskonałe wrażenie.

46739852731_85b0cb401f.jpg
 
Visser napędzany jest mechanizmem Miyota 9015 z rezerwą 42 godzin. Pracuje  w miarę dokładnie, w tym przypadku +4 sekundy na dobę. I w zasadzie… to chyba wszystko na temat mechanizmu.
 
Bransoletka a szczególnie jej system mocowania znacząco wyróżnia Visslera. Sama bransoleta składa się naprzemiennie z ogniw stalowych (szczotkowane 316L) i czarnych wykonanych z karbonu. Ogniwa są skręcane i solidne.
Można się nieco zdziwić biorąc po raz pierwszy Vissera do ręki - bransoleta nie ma żadnego zapięcia. Autorski system mocowania opiera się o zatrzaski na główkach bransolety zapinane na teleskopach pozwalające na szybkie zapięcie zegarka na ręce. Wciskając przycisk umieszczony z boku główki odblokowujemy zatrzask i w ułamku sekundy mamy zapięty zegarek. W zasadzie… tak jest w teorii.
Ja umęczyłem się z tym strasznie nie mogąc odnaleźć właściwego kąta zapięcia, a mając dodatkowo dość gruby nadgarstek dociągnąć zatrzask do teleskopu. Wciśnięcie blokady z odpowiednią siłą też nie należy do najprostszych. Kilkukrotnie ćwiczyłem refleks łapiąc spadający zegarek po niedokładnym dociśnięciu zatrzasków.
 
46739851821_8c0dc30c07.jpg
 
Wrażenia
De gustibus non est disputandum. Visser z pewnością nie każdemu się spodoba ale bez wątpienia robi wrażenie i niezaprzeczalnie ma styl. To jeden z najciekawszych microbrandów tworzących (jak twierdzi Robert) zegarki projektowane przez ludzi związanych z wędkarstwem sportowym dla ludzi uprawiających wędkarstwo sportowe. Tylko że, w zasadzie…  ja nie łowię ryb.

31798401297_68969fd7c3_c.jpg


jedyną stałą cechą rozwoju jest zmiana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Projekt mimo wszystko trochę kontrowersyjny .

Do tego cena tez niezbyt zachęcająca.

Jednak jak widać klienci się znajdują :)

 

Dzięki za recenzję.


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się nie komentować cen zegarków w myśl zasady, że rynek to weryfikuje.

W przypadku Vissler'a cena rzeczywiście odbiega mocno w górę od większości mikrobrandów ale być może rekompensuje to design.

Bo z pewnością nie mechanizm - w tym budżecie można znaleźć coś z ETA 2824.

 

Bardzo jestem jednak ciekaw czy tak "kontrowersyjny" projekt przypadł Wam do gustu.


jedyną stałą cechą rozwoju jest zmiana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajnie napisana recenzja, mimo , że w zasadzie... zegarek kompletnie mi się nie podoba :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajnie napisana recenzja, mimo , że w zasadzie... zegarek kompletnie mi się nie podoba :)

Dobrze napisane .


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgrzeczniej byłoby zmilczeć, ale ciekaw jestem... jeśli nie jesteś wędkarzem to skąd pomysł zakupu tego zegarka?


Langel 17 jewels - Bulova Accutron Automatic 63B98 - Citizen Proximity BZ1000-54E - Swatch YIS403 - Alba AEFD557

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Recenzja fajna, dobrze sie czyta. Gratulacje.

 

Sam zegarek jak dla mnie ciekawy ale nie kupilbym. Pozytywne wrażenie robi opakowanie, narzędzia do zmiany itd, jak w opisie. O cenie już było, myśle to samo.

 

@ Pan Tharei, a jak wyglada użytkowanie zegarka z tą wystającą piastą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zegarek wygląda bardzo interesująco, ale również dosyć ładnie, co nie zawsze idzie w parze. Design bardzo swoisty, o co na rynku zegarkowym raczej niełatwo. Sam bym nie kupił, bo zwykle wybieram zegarki, hmm, proste jak podanie ręki, ale w każdym razie podziwiam z bezpiecznej odległości. Życzę wiele satysfakcji z noszenia, pozdrowienia dla żony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak żona wpadła na to aby taki zegarek kupić ?


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgrzeczniej byłoby zmilczeć, ale ciekaw jestem... jeśli nie jesteś wędkarzem to skąd pomysł zakupu tego zegarka?

 

 

Nie sądzę by argumenty marketingowe determinowały możliwość noszenia zegarka. Często to odwołanie do marzeń lub aspiracji ale czy IWC Fliegeruhr jest jedynie dla pilotów a Ball Fireman dla strażaków. To moje droga ( :) ) Żona wybrała tem zegarek z listy kilkudziesięciu, których zakup rozważam... może dostanę też wędkę.

 

Apropo, Visser ma teraz wyprzedaż -30% jeśli komuś się podoba to dobra okazja do zakupu.

 

To nieco urealnia cenę. Visser, jak sądzę nie porównuje się cenowo do innych mikrobrandów ze względu na unikatowy design. Ale nawet biorąc pod uwagę promocje myślę, że można w tym budżecie znaleźć wiele innych ciekawych propozycji.

 

Recenzja fajna, dobrze sie czyta. Gratulacje.

 

Sam zegarek jak dla mnie ciekawy ale nie kupilbym. Pozytywne wrażenie robi opakowanie, narzędzia do zmiany itd, jak w opisie. O cenie już było, myśle to samo.

 

@ Pan Tharei, a jak wyglada użytkowanie zegarka z tą wystającą piastą?

 

 

Piasta nie utrudnia w żaden sposób noszenia. Jest wyoblona i nie zaczepia o rękaw. Nosiłem go bardzo sporadycznie i raczej do casualowo

Visser jest jednak dość gruby i pod makiet koszuli słabo się mieści.

 

... pozdrowienia dla żony.

 

Przekazałem  :)  bardzo dziękuję. Najdziwniejsze jest to, że ona rownież woli proste zegarki, kiedyś kupiłem jej kostkę Milusa ale chyba nie założyła go ani razu.

 

Jak żona wpadła na to aby taki zegarek kupić ?

 

 

Mam to szczęście, że mogę w domu opowiadać o zegarkach (rzadziej o ich cenach). Na liście "2 buy" jest ich dużo.Nie wiem dlaczego akurat ten model. Jak doskonale wiesz znaczna część mikrobrandów produkuje zegarki wizualnie "nieco" zbliżone  :) i myślę, że to właśnie unikalność Visslera skłoniła ją do wyboru. Na kasetę z diverami patrzy z politowaniem kiwając głową na próby wytłumaczenia różnic pomiędzy nimi. Trzymaj kciuki bo teraz męczę ją Vilhelmem POGS - o rany, znów wykręcony model mikrobrandowy w nieadekwatnej cenie  :P


jedyną stałą cechą rozwoju jest zmiana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Mam to szczęście, że mogę w domu opowiadać o zegarkach (rzadziej o ich cenach). Na liście "2 buy" jest ich dużo.Nie wiem dlaczego akurat ten model. Jak doskonale wiesz znaczna część mikrobrandów produkuje zegarki wizualnie "nieco" zbliżone  :) i myślę, że to właśnie unikalność Visslera skłoniła ją do wyboru. Na kasetę z diverami patrzy z politowaniem kiwając głową na próby wytłumaczenia różnic pomiędzy nimi. Trzymaj kciuki bo teraz męczę ją Vilhelmem POGS - o rany, znów wykręcony model mikrobrandowy w nieadekwatnej cenie  :P

 

O Vilhelma bym się nie martwił, to marka Związana z Elshanem Tangiem (właścicielem Zelosa) - jestem pewny że cena będzie adekwatna do jakości - na dzień dobry jest szwajcarska ETA, tytan, karbon i ceramika .  Jakby jeszcze mu bransę dali to sam bym chyba wymiękł i kupił ;)


2gwatchblog.com         facebook: 2gwatchblog.com             instagram: 2gwatchblog

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie martwię  :) 

 

To taka autoironia, bo dramatyczna większość zegarków, które posiadam jest z gatunku "moje nazwisko nic Panu nie powie"

 

Pytałem o bransę ale bez odpowiedzi. A było by fajnie.


jedyną stałą cechą rozwoju jest zmiana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vilhelm mimo wszystko będzie mniej kontrowersyjny niż Visser .


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Podobna zawartość

    • Przez Pan Tarhei
      VIRIBUS UNITIS 153.27

      Geneza:
      Pewno to znacie…
      Pełen wewnętrznego spokoju i z silnym przekonaniem, że nie kupię żadnego zegarka przeglądałem net. Mam silną wolę a zegarki nie mieszczą się już w pudełkach, to czego się obawiać. Spoko. A już na 100% nie jestem zainteresowany żadnym diverem. Tak sobie tylko pooglądam… o, to jest ciekawe – austriacki mikrobrand Viribus Unitis.
      Zobaczmy… o, fajne! Design interesujący… koperty z brązu… i rozmiar słuszny… i jest jakieś odwołanie do historii CK Monarchii… i limitacja… i ceny realne. Ale nie, przecież nie kupuję nic więcej.
      Następnego dnia wróciłem na ich stronę. Oczywiście jedynie żeby pooglądać. I następnego też. I jeszcze następnego.
      Wprawdzie nie kupuję ale napisać do nich mogę mogę. Ot tak żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Czasami piszę do producentów. Lubię wiedzieć kto stoi za projektem i co myśli o zegarkach. To tylko kontakt bo przecież nie mam zamiaru nic kupić. Może zdjęcia gdzieś mają lepsze bo ten A24 chodzi mi po głowie. Czysto teoretycznie oczywiście.
      Thomas Hiden odpisał po 20 minutach. Po niecałym tygodniu i wymianie 27 maili na temat sensu tworzenia własnego projektu zegarka i historii Austro-Węgier moja Żona wyraziła zaniepokojenie z kim tak intensywnie koresponduję… jego podobno też.
      Thomas przekonał mnie że zegarki VU są owocem niekłamanej pasji a ich jakość gwarantuje jego charakter (nazwijmy to przywiązaniem do szczegółów J).
       
      Ale po co mi kolejny zegarek?
      No cóż, po to, że zegarki stanowią istotną część mojego życia, po to by uzupełnić kolekcję i odczuwać radość obcowania z nimi.
      A do tego Viribus Unitis nadaje się znakomicie. Więc kupiłem.
       








      Firma:
      Viribus Unitis jest młodym mikrobrandem. Młodym nawet jak na standardy mikrobrandów. Firma powstała w połowie 2017 roku w Sparbach w Dolnej Austrii. Założył ją Thomas Hiden o którym trudno powiedzieć czy bardziej jest pasjonatem historii czy zegarmistrzostwa.
      VU ma w ofercie dwie (za kilka miesięcy pojawi się trzecia) linie inspirowane historią kaiserliche und königliche Armee czyli sił zbrojnych CK Monarchii.
       

       
      Każdy z ich zegarków ma odwołanie do konkretnej jednostki i nosi cechy z nią związane. Zegarki produkowane są w limitowanych seriach i montowane w Sparbach. Nowe modele wykorzystywać będą mechanizmy ETA 2824 w wersji elabore a w ich planach jest produkowanie jak największej ilości podzespołów samodzielnie.
      Zainteresowanych odsyłam do krótkiej rozmowy z Thomasem http://zegarkiclub.pl/forum/topic/166438-viribus-unitis-watches/
       

       
      Zegarek:
      Po długim namyśle mój wybór padł jednak na wersję z kopertą z brązu i zieloną tarczą. Viribus Unitis 153.27 jest inspirowany samolotem Albatros D III OEFFAG o numerze 153.27 pilotowanym przez austro-węgierskiego asa myśliwskiego Gregora Kenziana von Kenzianshausen w jednostce Flik 55/J stacjonującej w Pergine.
       

        
      Thomas będzie prawdopodobnie nieszczęśliwy, że nie poświęcę kolejnych siedmiu stron na skrócony opis historii tego pilota i samolotu. Oryginalne malowanie tej maszyny w kolorze zielononiebieskim jest właśnie odwzorowane w kolorystyce zegarka.  
       

       
      Jak zwykle zwracam uwagę na opakowanie bo warunkuje ono pierwsze wrażenie klienta. Nie jest źle, białe kartonowe pudełko skrywa skórzane etui na zegarek i znakowany logiem VU również skórzany portfelik zawierający dokumenty zakupu. Naprawdę porządnie to wygląda a portfelik znakomicie nadaje się do użytku chroniąc dokumenty i karty kredytowe.
       


       
       
      Wykonana z brązu cynowego (CuSn8) 42 mm koperta wydaje się chyba większą niż w rzeczywistości. Wpływa na to jej kształt, jest nieco kanciasta. Po stronie przeciwnej do koronki grawerowany (dość głęboko) jest napis Viribus Unitis. L2L zegarek ma 52 mm i jest stosunkowo cienki – 11 mm. Łagodnie wyprofilowane uszy mają rozstaw 22 mm. Zegarek bez paska waży 180 gramów.
       
        
       
      Ciemnozielony, aluminiowy bezel jest wykonany bez jakichkolwiek zastrzeżeń. Ma liniowe drukowane indeksy, a na pozycjach 11 i 1 naniesione oznakowania Albatrosa G. Kenziana 153 i 27. Na pozycji 12 idealnie wpasowano wypukłą kropkę Superluminowy. Bezel pracuje naprawdę dokładnie, z przyjemnym oporem co w przypadku zegarków mikrobrandowych nie zawsze się zdarza. Ma 120 klików.
       

      Zakręcana koronka jest nieduża ale dzięki trójkątnemu obrysowi świetnie się nią operuje. Jest również z brązu co fajnie koresponduje z kopertą. I … naprawdę, to niesamowite ale dokręca się ją niczym w Rolex’sie.
       

       
      Szafirowe szkiełko z podwójnym AR daje pełną przejrzystość na kapitalną tarczę VU 153.27.
       
      Tarczę lub tarcze bo to sandwicz. Wewnętrzna tarcza jest biała pokryta superluminową, wierzchnia cieniowana od ciemnej zieleni do odcieni szaroniebieskich (wybaczcie proszę brakuje mi kobiecych możliwości opisu kolorów). W naturze wygląda to naprawdę świetnie. Indeksy nie są po prostu wycięciami ale wykończone są wypukłymi złoconymi pierścieniami. Na pozycji 9 znajdują się dwie żółte strzałki będące nawiązaniem do oznakowani urządzeń do odczytu prędkości wznoszenia z oryginalnego Albatrosa D III, górna podaje maksymalny pułap Albatrosa (w stopach) a dolna zakres wodoodporności koperty zegarka -670 ft. Taki fajny detal. Trochę wątpliwości budzi we mnie okienko daty – jest nieco zbyt małe i nie wykończone. Lumna świeci wręcz dobrze, w ciemności zegarek jest całkowicie czytelny.
       

      Wskazówki - godzinowa w stylu snowflake, są wykonane bardzo precyzyjnie. Szczególnie miło jest obserwować sekundnik mający jako przeciwwagę małą kotwiczkę będącą logo VU.
       

       
      Zakręcany dekielek jest ze stali 316L i jest wygodnie płaski. Jest pełen grawerunków z dominującym rysunkiem Albatrosa D III z oznakowaniem G. Kenziana. Pozostałe grawerunki informują nas o nazwie modelu, numerze limitacji, materiale, z którego wykonano kopertę, szkiełku, mechanizmie i wodoodporności. Ta ostatnia informacja dodatkowo opatrzona jest wizerunkiem maleńkiego rekina młota – kolejny fajny szczegół. Poza tym jest jeszcze nieco niepokojąca informacja o projektowaniu go w lesie -DESIGNED IN VIENNA FOREST, J oczywiście jest to nazwa gminy w której znajduje się Sparbach.
       
      VU 153.27 napędza Miyota 9015, z datownikiem. Mechanizm na 24 kamieniach, pracujący z częstotliwością 28 800 bph. Dokładność chodu w pierwszej dobie (tak wiem, że za wcześnie by podawać dane): +7 sekund. Coś więcej … chyba nie, ale ostatnio większość zegarków z mikrobrandów kupowałem z Seiko NH więc M9015 to chyba plus dla VU.
       

       

      Zegarek przychodzi z zielonym paskiem nato. De gustibus … ja zamówiłem zielony nubukowy pasek Euluxa ale muszę przyznać, że to fabryczne nato jest świetnej jakości i znakomicie oddaje klimat zegarka. Może się przekonam.
       

       
      Wrażenia
      Nie opisuję wszystkich zegarków, które kupuję. Często nie warto albo już ktoś to zrobił.
      W tym przypadku bardzo chcę podzielić się z Wami wrażeniami bo naprawdę Virbus Unitis 153.27 jest bardzo dobrym zegarkiem. Dobrym pod każdym wzglądem mojej (nieprofesjonalnej) oceny. Dopracowany projekt z przemyślanymi szczegółami - oznakowanie na bezelu, tarcza, wskazówki, koronka, grawerunki na dekielku - to wszystko zostało dokładnie przemyślane. Jakość wykonania – koperta z brązu cynowego, „kliki” bezela, dokręcanie koronki – jest na najwyższym poziomie. Użyty mechanizm. Nawet ten pasek w sumie mi się podoba J. A jeszcze jeden szczegół – skóra, z której wykonano etui pachnie lasem… naprawdę!
      Zapłaciłem za niego niecałe 500 Euro (koszty transportu są dość wysokie – 30 Euro) i uważam, że było warto.
       

      PS 153.27 jest już wyprzedany, jego następca (koperta z brązu i zielona tarcza) będzie dostępny jesienią prawdopodobnie na ETA 2824.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.