Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
rekrut88

HAIQIN - Czy warto ?

Rekomendowane odpowiedzi

 

Case Material: Alloy

 

Więc jednak stop.


Tanie zegarki są dobre, bo są dobre i tanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Dane producenta wskazują, że jest stalowy (316L) - Bingery w tym przedziale cenowym są w stalowym kopertach. Ten dodatkowo ma szafirowe szkiełko. Czy warto? To musisz sobie na to pytanie sam odpowiedzieć. Dla mnie trochę za barokowy, ale jeżeli Ci się podoba, to bierz śmiało.


Tanie zegarki są dobre, bo są dobre i tanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Podobna zawartość

    • Przez bchrubas
      Kolejny zakup do którego inspiracją była wiadomość na tym forum. Czasami pojedyncza wiadomość z jednym linkiem/zdjęciem potrafi zmienić czyjeś życie 😉
      Od pewnego czasu „chodziły za mną” zegarki z kopertami z brązu. Mają wg mnie swój unikalny charakter a pojawiająca się z czasem patyna dodaje im jeszcze większego uroku. Pociągały mnie „divery” np. Helson Shark Diver czy  Boldr Odyssey, które sprawiają wrażenie połączenia nowoczesności z takim lekko steampunkowym zacięciem. Strasznie wręcz spodobał mi się Panerai Submersible Bronzo (zresztą styl zegarków Panerai od dłuższego czasu przyciągał moje oko) ale to niestety półka cenowa całkowicie dla mnie nieosiągalna, są w życiu rzeczy mimo wszystko ważniejsze. Usprawiedliwiam się również tym że Submersible mimo wszystko ma trochę dużo (jak dla mnie) ozdób – no cóż czymś trzeba się pocieszać. 🙂
      No i tutaj pojawiła się drobna podpowiedź: zegarek chińskiego (straszne!) producenta: San Martin, model SN0048Q2.
      Nie oszukujmy się. Ten model to „bezczelna” kopia stylistyczna Panerai, taki Luminor Marina w brązie. Co ciekawe dla innych modeli swoich zegarków producent używa czasem w nazwie magicznego słowa: replika, ale dla tego modelu nie. Trudno powiedzieć jak do tego podejść: inspiracja, replika, podróbka (IMO raczej nie)? Można zamówić wersję bez napisów na tarczy a nawet tzw. „custom logo” ale dla mnie nazwa „San Martin” to przede wszystkim morze Karaibskie i wyspy z białym piaskiem więc jest OK.
      Moje skojarzenia + koperta z brązu + wypukłe szkło + zielona kanapkowa tarcza = stary sprzęt nurkowy, np. taki:

       
      To tyle luźnych dywagacji, czas na dane techniczne od producenta:
      mechanizm – Seagull 3600 Incabloc
      naciąg ręczny
      rezerwa chodu – 53h (producent nie podaje ale w internecie takie dane znalazłem)
      koperta – brąz CuSn8
      średnica – 44mm
      grubość – 15.5mm
      lug to lug – 54mm
      uszy – 24mm
      WR – 150m
      szkło szafirowe z AR
      tarcza – kanapkowa z arabskimi indeksami
      wskazówki z luminescencją
      waga ok. 135g
       
      Zakup na eBay, trzy tygodnie oczekiwania i przesyłka z Chin której udało się przemknąć pomiędzy sidłami opłat celnych 😁 ląduje na stole.
      Zegarek zapakowany w plastikowym pudełku po którym widać że to nic specjalnego ale dobrze zabezpieczony przez grubą warstwę gąbki i  dodatkowe wkładki. W pudełku oprócz zegarka z metką na brązowym pasku znalazły się również: karta gwarancyjna, instrukcja i dwa śrubokręty do zmiany paska.
      Pasek ze skóry bydlęcej, licowany i przeszyty kremową nitką. Masywne zapięcie wykonane również z brązu. Wszystko współgrające ze sobą kolorystycznie.

       
      W mojej wersji zegarek ma ciemnozieloną matową tarczę, której kolor bardzo ładnie współgra z brązową kopertą, złotymi wskazówkami i kolorem masy luminescencyjnej. Indeksy odsłaniają niższą warstwę tarczy, również luminescencyjną.
      Wskazówki godzinowa i minutowa są proste, wypolerowane na wysoki połysk. Na godzinie dziewiątej znajduje się mała wskazówka sekundowa również z lumą. Nazwa producenta San Martin pod godziną 12 a przy godzinie 3 kolejne nawiązanie do włoskiego producenta, napis Flottiglia XaMAS.
      Wszystko dopasowane, sprawiające dobre wrażenie. Nadruki czytelne, bez widocznych uchybień które sugerowałyby „chińską tandetę” J
      Mocno wypukłe szkło (podobno szafirowe), którego zakrzywienia na krawędziach na pewno utrudniają zrobienie porządnego zdjęcia ale w niczym nie utrudniają odczytania godziny. Ponownie, dzięki temu wypukłemu szkłu otoczonemu brązową kopertą, budzą się skojarzenia ze starym hełmem nurkowym albo bulajem Nautilusa


       
      Koperta brązowa, niepolerowana ani też nie zabezpieczona żadną warstwą ochronną. Dzięki temu już chwilę po wyjęciu z pudełka zegarek zaczął łapać odciski palców i coraz bardziej matowieć. Dla mnie to żaden problem wręcz przeciwnie, liczę na to że pojawi się na nim patyna, która doda jeszcze trochę charakteru. Uszy koperty bardzo lekko wygięte w dół ale wystarczająco aby przy moim „średnim” 18.5 centymetrowym nadgarstku zegarek ułożył się komfortowo i nie sprawiał wrażenia zbyt dużego. Rozmiar z uszami to 54mm z kolei szerokość razem z mechanizmem zabezpieczającym koronkę to 52mm, rozmiar i proporcje są zachowane, nic nie odstaje i wszystko sprawia solidne wrażenie. Na kopercie znalazłem dwie nieduże rysy: jedna między uszami a druga na uchu od spodu, tak więc kontrola jakości nie jest zbyt dokładna albo tez nie traktuje takich defektów jako dyskwalifikujących. Z jednej strony rysy są w trakcie normalnego użytkowania niezauważalne ale z drugiej strony w nowym zegarku nikt nie chce ich spotykać.
      Koronka zabezpieczona mechanizmem dociskającym (skąd znanym to chyba nie trzeba nikomu mówić). Tutaj również wszystko dobrze spasowane, bez luzów. Docisk działa w miarę lekko, nie musimy się tutaj ani siłować ani tez nie ma raczej ryzyka przypadkowego odciągnięcia blokady koronki.
      Do  minusów trzeba zaliczyć ostro zakończone krawędzie dźwigni, zabrakło tutaj lekkiego zfazowania krawędzi ale z drugiej strony zakładam że po pewnym czasie materiał może się lekko wytrzeć pod wpływem dotyku. Tylko czy mechanizm tyle przeżyje?
       
       
      Od spodu mamy przeszklony, zakręcany dekiel odsłaniający serce zegarka: ręcznie nakręcany mechanizm Seagull 3600 czyli odpowiednik Unitasa 6497. Przy okazji dekla pojawia się kolejny zgrzyt stylistyczny – dekiel jest stalowy a nie wykonany z brązu. Moim zdaniem lepiej tutaj wyglądałby ten sam materiał co koperta. Tak czy inaczej przez przeszklenie możemy oglądać mechanizm ozdobiony pasami genewskimi i anodowanymi lub lakierowanymi na niebiesko śrubami. Zewnętrzne koła zębate ze szlifem słonecznym, dodają jeszcze troszkę uroku. Ogólne wrażenia wizualne są pozytywne, zdobienia nie są nachalne ale widoczne, sam mechanizm należy do prostych i nieudziwnionych. Pozostaje się tylko zastanowić czy wersja 3600K czyli „skeleton” wyglądałby tu lepiej czy nie.
      Odwieczne pytanie większości  – jak to jest z tą „chińszczyzną”? Sam mechanizm ma dosyć dobre opinie, pojawiają się zastrzeżenia co do kontroli jakości i czasami zarzuty co do braku np. smarowania fabrycznych mechanizmów. Jak to wygląda w zegarkach San Martin trudno powiedzieć, czy producent smaruje i reguluje mechanizmy w trakcie montażu okaże się gdy zegarek wyląduje u zegarmistrza.
       
      Wg producenta rezerwa chodu mechanizmu to 53 godzin. Z pierwszych testów wyszło że wynik ten osiągany jest bez problemu a nawet zastanawiam się czy czegoś nie pokręciłem. Pełen naciąg wystarczył na  ponad 55h chodu.
      Miłym zaskoczeniem okazała się dokładność chodu zegarka wyciągniętego z pudełka. Jako odniesienie wykorzystałem swojego Oceanusa synchronizowanego radiowo. Po trzech dniach noszenia okazało się że Seagull nadrobił około 4-5 sekund co daje bardzo przyzwoity moim zdaniem wynik trochę ponad +1 sekundy na dobę. Ewentualne zmiany odchyłki dokładności w zależności od pozycji zegarka to już nie moje pole zainteresowań, wystarczy mi że przy codziennym noszeniu nie należy obawiać się spóźnienia do pracy
      Mechanizm nie ma stop sekundy a więc ustawianie przez purystów dokładnej co do sekundy godziny będzie trochę utrudnione ale biorąc pod uwagę wcześniejsze wyniki pomiarów sądzę że nie ma się czego przyczepić.
      Na temat wodoszczelności się nie wypowiem bo skórzany pasek skutecznie zniechęca do zbytniego eksperymentowania z wodą. Producent podaje 150m a więc teoretycznie można go trochę zmoczyć ale o nurkowaniu możemy zapomnieć. Nie sądzę aby poziom uszczelnień nawet przy zaciskanej koronce był wystarczający. Z drugiej strony przeżył już jedną letnią ulewę i nic w środku nie zaparowało więc nie jest źle.
       No i jeszcze luma - ładna, jasna ale nie świeci nadzwyczaj długo. Na noc chyba wystarczy.
       
      Podsumowując. Zegarek nie należy do najtańszych, cena od 250$ do ponad 300$, na szczęście w moim przypadku bez cła. Ogólne wrażenia mam pozytywne, z pełną świadomością wybrałem stylistyczną „replikę” Paneraia której minimalistyczne wzornictwo i czytelność po prostu mi odpowiada. Połączenie brązu w kopercie i czytelnej zielonej tarczy są moim zdaniem silną strona tego zegarka. Na chwile obecną wydaje się że samemu mechanizmowi nie można nic zarzucić, wykonanie całego zegarka również nie pozwala na postawienie jakichś większych zarzutów co do jakości.
      Co będzie dalej to się okaże. Czy wytrzyma tylko do końca ”gwarancji” czy tez posłuży paręnaście (parędziesiąt) lat? Jak się zestarzeje? Zobaczymy.
       
      PLUSY
      - dokładność chodu
      - czytelność tarczy
      - ogólna jakość wykonania
       
      MINUSY
      - replika stylistyczna co będzie pewnie sporo osób urażać
      - dekiel stalowy a nie brąz
      - brak stop sekundy
      - chińczyk  
    • Przez Schioedtei
      Witam, chciałbym kupić chiński zegarek który mógłbym założyć do garnituru ale większość z tych na mechanizmach seagulla ma grubość około 12mm.
      Czy znacie jakieś chińskie zegarki na przyzwoitych werkach których grubość byłaby mniejsza niż 10mm?
    • Przez shdart
      Cześć.
      Nie jestem stałym czytelnikiem forum, ale szukając informacji o marce Jaragar, natknąłem się na forum na dość sporą ilość informacji negatywnych.
      Dlatego chciałem podzielić się z Wami kilkoma uwagami na temat kupionego właśnie przeze mnie zegarka dość mocno krytykowanej "marki" Jaragar.
      Niestety nie mam pojęcia jaki to model, bo w różnych miejscach w sieci widziałem ten sam zegarek opisany różnymi symbolami (kupowałem J249).
       
      Wiem, że marka "wirtualna", i że jakość może nie do końca zadowalająca, ale:
      Zegarek jest tani - bardzo. $27 USD to około 90 zł, a do tego jeszcze przesyłka gratis (kupowałem bezpośrednio w Chinach, nie na Allegro; na Allegro są spore marże i dochodzi przesyłka; zakupy w Chinach są wygodne i bezpieczne; tylko czasem przesyłka idzie miesiąc albo dłużej; potrzebna karta kredytowa do płatności) Choć jednak to automat. Nie do dostania w podobnym przedziale cenowym. (350zł za prostego Seiko, to już nie jest ten sam przedział cenowy) Za 90 zł, oczekuję od zegarka, że podziała rok - się zobaczy. Każdy dzień dłużej - to już ciekawostka. Z ogólnego oglądu: wydaje się być wykonany dość solidnie. Nic nie odlatuje, nie jest "przyklejone na słowo honoru", nie odstaje, nie jest krzywe czy zabrudzone. Nie wiem jak z trwałością - mam go dopiero 3 tygodnie. Zapas energii: nie wiem jak długi, ale ani raz nie musiałem go "dokręcać", a mam pracę siedzącą (komputer) a nocą zegarek leży na szafce.  Koperta i bransoleta to zwykła, tania stal. Ale nie wygląda bardzo źle. Pewnie trwałość będzie kiepska. Zobaczymy za rok/dwa. Choć mój tryb życia raczej nie wskazuje na to bym szybko miał go zniszczyć. Wszystkie mechanizmy działają (tak! to ważna informacja, bo zdarzało mi się testować "chińczyki" z nadrukowanymi, lub na stałe zamontowanymi "mechanizmami") Akurat ten model nie wydaje się być wierną podróbką żadnego zegarka (przynajmniej wg mnie). Choć logo i niektóre rozwiązania Jaragara noszą znamiona podobieństwa do Breitlinga. Ciekawostka:  datownik (dni miesiąca) pokazuje wartości 01-40 (nie mam pojęcia dlaczego i skąd to się komuś wzięło, ale to pewnie ze względów technologicznych, akurat tak wyszło) Minusy:
      Dokładność: na dobę późni/spieszy maksymalnie 20 sekund. Dla mnie to dużo (choć nie wiem jak mają inne automaty), jednak cena usprawiedliwia tą niedogodność i mogę raz dziennie skorygować wskazania. Datownik z dniami tygodnia nie pokazuje, a mógłby pokazywać połówki dni. Kreski na tarczy są, a dodatkowo byłaby to informacja czy jest AM czy PM. Nie jest wodoszczelny - to nie zaskoczenie, bo producent nie obiecywał, że będzie. Na tarczy, mimo bardzo wielu raczej zbędnych (nie mam pojęcia do czego służą) cyferek i informacji, brakuje cyfr oznaczających godzinę. Mogły by być choćby te podstawowe (12,3,6,9) Zbyt mało funkcjonalna koronka. Koronka, mimo dwustopniowego wysuwania, działa tylko na drugim stopniu, do ustawiania czasu. Datownik i małe tarcze (dzień tygodnia i miesiąc) ustawiane są przyciskami. O ile to nie problem przy miesiącu czy dniu tygodnia, o tyle przy dniu miesiąca ma znaczenie, bo łatwo taki przycisk nacisnąć przypadkiem, i przestawić sobie datę nieświadomie.  
      Podsumowując:
      Zegarek nie jest taki zły jakby mogło się wydawać. Za tę kasę jest nawet super. Nosi się przyjemnie. Wskazuje godzinę i datę - czyli to co lubię.
      Ma kilka wad, o których napisałem, ale jeśli jest się świadomym, że kupując takie urządzenie nie powinno się oczekiwać wiele, to okazuje się, że tych wad nie ma tak wiele.
      Jak to w świecie bywa - zegarek kosztuje właśnie tyle ile jest wart. To tania opcja na w miarę ładny (choć to kwestia gustu) zegarek automatyczny. 
      Moim zdaniem - jeśli Twój budżet kręci się w okolicach 100 zł, warto zaryzykować.
       
      Pewnie, że zaraz odezwą się głosy forumowiczów, że tandeta, że podróbka, itp. I pewnie, że będziecie mieli rację. Rzeczywiście, jeśli komuś zależy na tym by mieć produkt wysokiej jakości, markowy lub chociaż stylowy, to taka zabawka to nie to.
       
      Jeśli jednak chcesz za naprawdę niewielką kasę spróbować czegoś nowego - to czemu nie?
       
      A na koniec jeszcze znalezione w YT wideo prezentujące ten właśnie zegarek: 
      http://www.youtube.com/watch?v=UAQbfusRcik
       
      A poniżej fotki "na ręce".
       

       

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.