Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
emiel

Oris Aquis Source of Life - recenzja

Rekomendowane odpowiedzi

                                                               Rozdział I – Czyli jak przekonałem się do Szwajcarów.

iucRKC9.jpg

 

Pokrótce przedstawię tutaj historię zakupu Orisa i tego, co zadecydowało o wybraniu tej marki i tego modelu.

 

Na forum KMZiZ udzielałem się głównie w subforum zegarków japońskich, w szczególności Grand Seiko oraz Seiko. W ubiegłym roku zacząłem swoje poszukiwania relatywnie niedrogiego nurka, o jakości wykonania lepszej, niż moje dotychczasowe żółwie. Na początku uparcie stawiałem na Seiko, naiwnie wierząc, że modele z przedziału cenowego 1000-2000USD będą pozbawione wad swoich tańszych braci. Kupiłem najpierw Zimbe żółwia – jednak tam okazało się, że bezel źle centruje, a indeksy są po prostu krzywe. Zdegustowany, zegarek sprzedałem z wytłuszczeniem tych problemów (o dziwo, szybko znalazł kupca). Później trafiło na reinterpretację 62 MAS, jeszcze droższą niż wcześniej wymienione Zimbe. Tutaj przyszło kolejne, jeszcze większe rozczarowanie. Jakość wykonania nadal pozostawiała wiele do życzenia (ponownie problemy z bezelem), ale kropkę nad „i” postawił fakt, iż mechanizm, który do tej pory uważałem za przyzwoity (6R), tutaj zawiódł. Prawie 40 sekund na dobę, oraz dziwne zachowanie koronki podczas dokręcania zostawiło we mnie niesmak, który trwa po dziś dzień. Zegarek rozczarował mnie z jeszcze innych powodów, o których nie będę się rozpisywał, gdyż to nie jest odpowiednie miejsce na tego typu przemyślenia. Seiko wróciło do sklepu, zaś pieniądze na moje konto bankowe…tutaj zaczyna się historia Orisa.

Od tego momentu, jak zagubiony we mgle, zacząłem poszukiwania divera w przedziale cenowym do 2000USD, który porwie mą duszę, a dzięki swojej cenie, nie będzie drażnił sumienia w trakcie oceanicznych eskapad (mieszkam na Filipinach). Oris jednak nie był moją pierwszą myślą – nawet nie dziesiątą, jeśli mam być szczery. Najpierw przyszła pora na Balla, którego jakość powaliła mnie na kolana, niestety, po jakichś dwóch tygodniach obcowania z zegarkiem, zaczął mnie drażnić widok rurek z trytem. Teoretycznie „aż tak ich nie widać”, lecz jeśli człowiek o nich wie, to zawsze je dostrzeże. Koniec końców, z diverem Balla nie spędziłem nawet miesiąca, a szkoda, bo poza tym jednym mankamentem, uważam, że to mocno niedoceniana firma.

Przyszedł listopad 2018, a ja nadal byłem bez divera, z w/w widełek cenowych i nie wiedziałem gdzie mam się udać…Do Seiko zraziłem się definitywnie, Grand Seiko, mimo, iż kocham, to ich nurki dla mnie są nieporozumieniem pod kątem designu i cen. Jedyny model, który mi się spodobał, był GSem, ale…kwarcowym. Tych mam w rodzinie już dwa i nauczyłem się na ich przykładzie, że na dłuższą metę, wkurzałaby mnie wskazówka sekundnika (z tego powodu jeden kwarc ma moja luba, drugi  otrzymał teść). Przyszły w końcu moje urodziny pod koniec listopada, a wraz z życzeniami, odezwał się do mnie kolega z Finlandii, miłośnik GSów oraz Szwajcarów. Od słowa do słowa, rozmowa stoczyła się na mój dylemat, po czym – po wyjaśnieniu moich oczekiwań w stosunku do zegarka oraz przedziału cenowego, tenże kolega wypalił z sugestią: „a może Oris Aquis”? Przyznam bez bicia – Orisa miałem za coś a’la Certina. Powiedziałem mu, ale czy aby na pewno? Miałem kilka tańszych Szwajcarów, z czego przed eliminacją z mojej kolekcji udało się przetrwać jednemu (Tissot Seastar 1000). Kolega pokazał mi najpierw model z zieloną tarczą – pomyślałem: „obłęd!” a za chwilę przyszła kolejna myśl, że jednak ta zieleń wygląda jak w moim Alpiniście i raczej do morza mi on nie pasuje, a w góry, bądź do lasu. Jako, że kolega dobrze wiedział, iż lubię niektóre limitowane edycje Grand Seiko, zapytał mnie, czy nie byłbym skłonny wyłamać się z pewnych obostrzeń, jakie sobie postawiłem przez wyborem: mianowicie, koperta max. 42mm, oraz by tarcza nie była niebieska, gdyż niebieskich nurasów trochę już mam…zaczął mi mówić, że „to nic, nie obawiaj się tych 43,5mm”, „jeśli możesz, to przymierz w sklepie”, po czym pokazał mi model Source of Life. W momencie, kiedy zobaczyłem ten zegarek, wiedziałem już dwie rzeczy. Po pierwsze, to to, iż zawsze znajdzie się taki odcień niebieskiego, którego zapragnę. Po drugie, mimo obaw co do wielkości koperty, muszę ten zegarek znaleźć, zobaczyć na żywo i przymierzyć. Udało mi się to, podczas wyprawy do Cebu, gdzie znalazłem autoryzowanego dealera w galerii handlowej. Tylko raz w życiu kupiłem zegarek bez chwili zastanowienia. Do tego momentu. Jak się pewnie domyślacie, ten model był na stanie - stety/niestety (niepotrzebne skreślić) w wersji z bransoletą. Cenowo również mieścił się w zakresie, który sobie zaplanowałem (zegarek zakupiłem w grudniu ubiegłego roku w cenie 100 tysięcy PHP, na wystawie było 105, dostałem jednak rabat i wyszło nieznacznie poniżej 2000 w przeliczeniu na dolara). Co rzuciło mi się od razu w oczy, to jakość wykonania (o której napiszę za chwilę), oraz fakt, iż pomimo mojego nadgarstka wagi koguciej (17mm), zegarek jest wygodny i nie wygląda komicznie. Tego samego dnia wróciłem do domu z moim własnym Aquisem.

 

              Lno8zi3.jpg                              

                                                                  Rozdział II – Źródło życia, krótka historia modelu

UDLnbhS.jpg

Nazwa „Source of Life”, wzięła się nie byle skąd, a jak informuje nas pan Herzog, inspiracją była rzeka Ren, a dokładnie uściślając, to źródło z którego bierze ona swój początek, czyli z jeziora Toma. To właśnie w/w jezioro leżące w Alpach Szwajcarskich ma związek z „dziwną” na pierwszy rzut oka limitacją tego modelu – 2343 sztuk. Jest to po prostu wysokość, na której owo jezioro się znajduje (2343m.p.p.m.). Nazwa zaś, nawiązuje do rzeki Ren (i rzek ogólnie), gdzie w przeszłości ludność bardzo często osiedlała się w pobliżu cieków wodnych. Woda, o czym wie każde średnio ogarnięte dziecko, jest źródłem życia. Stąd dostaliśmy „Source of Life”. Odcień tarczy ma odzwierciedlać kolor rzeki Ren w obrębie kilkudziesięciu kilometrów od jej źródła – tutaj muszę zdać się na zdjęcia, które zostały dołączone w książce wraz zegarkiem, gdyż sam nie miałem przyjemności obserwować tych rejonów z lotu ptaka. Jakby tego było mało, to trzeba nadmienić, iż sama nazwa firmy – Oris – również nawiązuje do wody, a dokładniej, to do potoku o tej samej nazwie, nieopodal którego została założona manufaktura, która istnieje po dziś dzień, a my możemy wydawać ciężko zarobione pieniądze, na jej wyroby. Tyle tytułem wstępu, czas na detale, odczucia i ogólną refleksję na temat tego modelu, po siedmiu miesiącach użytkowania.

a1X9xaX.jpg

                                                                    Rozdział III – Technikalia, czyli jaki koń jest, każdy widzi

 

„Ojej, to tylko Sellita!”. Debatował nad wyborem mechanizmu nie będę, rozumiem też dlaczego Sellita, a nie ETA. Oris, z tego co mi wiadomo, nie należy do „elitarnej” Swatch Group, stąd dostęp do 2824-2 byłby utrudniony, szczególnie w warunkach długoterminowych (przeglądy, części zamienne). No dobra, ale to przecież „tylko” SW-200 z 4Hz! Ja natomiast odpowiem – a czego chcieć więcej? To jest diver ze średniej półki cenowej, co Oris miał tam wsadzić? Ten mechanizm jest sprawdzony, ma stop sekundę, jest łatwy w serwisowaniu i przede wszystkim niezawodny. Owszem, nie ma mechanizmu bez wad; w tym przypadku może irytować (i irytuje) krótka, jak na ówczesne czasy, rezerwa chodu: raptem 38 godzin. Jednak mi to osobiście nie przeszkadza, jeśli zegarka nie noszę dłuższy czas, a nie jest on w rotomacie, to po prostu celebruję jego nakręcanie. SW-200-1 na 26 kamieniach (Oris 733, według wewnętrznej nomenklatury)  nie jest też mechanizmem nad wyraz wyszukanym, co można zauważyć w modelach z przeszklonym deklem – stąd moja radość na widok stalowego dekla z pięknym grawerem. Szczerze mówiąc, zdecydowanie wolę tę opcję, niż przyglądanie się temu, bądź co bądź wołowi roboczemu, jakkolwiek by on nie był udekorowany. Od tego mam inne zegarki z innego przedziału cenowego. Reasumując serce zegarka – jest to mechanizm sprawdzony, z którym w sytuacji awaryjnej nie będzie problemów, niezależnie od miejsca zamieszkania. Jako bonus, mam raptem 2 sekundy odchyłki na 24h. Tego oczekuję od zegarka do 2000 USD.

Przejdźmy teraz do okładki tej książki, czyli koperty. Powtórzę to po raz kolejny, 43,5mm na moim nadgarstku brzmi co najmniej złowrogo. Kilka lat temu kupiłem zegarek Ch. Warda, nurek 43mm, który na po założeniu wyglądał komicznie, na tyle, iż odesłałem go do producenta z prośbą o zamianę na wersję z mniejszą kopertą. Tutaj jednak Oris „siadł” mi na ręce w niczym nie przeszkadzając. Nie wygląda też jakoś gigantycznie, po prostu leży dobrze. Podskórnie czuję, że jest to górna granica mojej akceptowalności wielkości koperty. W czym tkwi sekret? Wymiary L2L 50mm, oraz sprytnie skrócone przez Orisa uszy zegarka, z bardzo dobrym wyprofilowaniem – Aquis po prostu przykleja się do nadgarstka. Jestem pod wrażeniem po dziś dzień, jak im się to udało. Niestety, dorzucę tutaj łyżkę dziegciu – uszy zrobione z pomysłem, ale też skokiem na kasę. Dzięki niestandardowym rozwiązaniom, jesteśmy skazani na bransolety i gumy od Orisa, które mają odpowiednio skorelowane ceny, by profit firmy był wyższy. Czy to źle? Z punktu widzenia konsumenta, jak najbardziej. Choć jeżeli chodzi o ten aspekt zegarka (bransoleta), nie mam się za bardzo do czego przyczepić. Mogłaby być jedynie nieco grubsza (1mm). Samo wykonanie jest tutaj wzorowe, mamy boki polerowane na błysk, a ogniwa środkowe są szczotkowane. Wielkim plusem, są też śrubki, dzięki którym po skróceniu bransolety, nie będziemy się martwić, czy podczas wodnych eskapad zegarek nam spadnie z ręki (tak Seiko, do Was piję!). Kolejnym plusem, są…kolejne śrubki, tym razem w miejscu teleskopów. Uważam, że rynek diverów powinien zmierzać w tę właśnie stronę, brawo Oris! Aczkolwiek musieliście wrzucić niestandardowy rodzaj, nie dało się umieścić bardziej popularnych rozwiązań?

KtvKk5j.jpg

DRXGWWl.jpg

fHeP9rv.jpg

K80QpqN.jpg

No dobra, marudzę. Zapięcie jest wykonane również bardzo dobrze, jest to ten sam rodzaj, który stosuje Grand Seiko, jednak tutaj moment wciśnięcia daje nam większy opór, co uznaję za plus w przypadku zegarka, z którym spędzam czas aktywnie. Mamy również nurasowe wydłużenie bransolety – działa prosto, jak konstrukcja cepa i ma dodatkowo trzy momenty regulacji za pomocą teleskopu. Tutaj jednak preferuję rozwiązanie, które miałem w Marinemasterze – prostsze i z większym zakresem regulacji. Jednakowoż jakość wykonania całego zapięcia zdecydowanie wygrywa Oris.

vAmzo8G.jpg

PQtoRZR.jpg

0QL58M1.jpg

 

 

                                                                     Rozdział IV – Tarcza i bezel, czyli za co kochamy nurasy

nAOZhut.jpg

 

Bez zawahania odpowiem, że ten aspekt urzekł mnie i przekonał do zakupu. Kiedy człowiek już myślał, iż nie kupi divera z niebieską tarczą, gdyż ma się już ich wystarczająco wiele, nagle wchodzi Oris, mówiąc „hold my beer!”. Co więcej, jest to mój faworyt, jeśli chodzi o kolorystykę i całościowy wygląd (kolor tarczy + kolor wkładu bezela). Subtelny błękit przemawia do mnie dużo bardziej, niż krzykliwe odcienie, a wolframowy insert jeszcze bardziej tonuje całość, swoją szarością. Całe szczęście, że twórcy zdecydowali się na biały kolor pointera bezela oraz daty – widząc tegoroczną odsłonę tego modelu, uważam, że zepsuto całość niepotrzebną żółcią. Tutaj jest większa harmonia i często łapię się na tym, że przez kilka minut wpatruję się w zegarek, jak przysłowiowe cielę w malowane wrota. Wkład bezela, jak już wspomniałem wolframowy, ponoć jest bardziej odporny niż ten ceramiczny, jednak nie z tego powodu został tutaj użyty, a po to, by podkreślić iż w rejonach manufaktury Oris, jest on wydobywany. Ten zegarek w całości nawiązuje do rejonu, w którym powstał, co w moim mniemaniu, dodaje mu uroku.

Sama tarcza jest specyficzna, ze względu na modyfikację mechanizmu daty, która nie pojawia się w okienku, jak w standardowych rozwiązaniach, a płynie po okręgu na tarczy. Od razu zaznaczam – nie, odczytywanie daty nie jest trudne, kiedy człowiek przyzwyczai się do tego rozwiązania; jeśli jest to problematyczne, to jedynie w pierwszych chwilach obcowania z takim rozwiązaniem, po czym następuje adaptacja.

Tarczę chroni podwójnie wypukłe szkło szafirowe z wewnętrzną warstwą antyrefleksyjną. Efekt jest rewelacyjny.

fPJqRGt.jpg

wz31txc.jpg

ivJfgXT.jpg

 

Bezel, jak już wspomniałem, jest wykonany z wolframu (a dokładniej, to ze stopu wolframu) i ma naturalny, szary odcień. Mamy na nim markery typowe dla diverów, wraz z pointerem, wskazującym nam czas przebywania pod wodą. Standard. Jeżeli zaś mowa o pracy bezela, obraca się on w jednym kierunku, a jego „klikalność” jest dosyć surowa, nie pracuje miękko, jak np. typowe Seiko, z zegarków, z którymi mogę go porównać, to najbliżej będzie mu do pracy bezela w Tridencie od Christophera Warda. Przejścia są zdecydowane, a co mnie ucieszyło najbardziej, to to, że w końcu doczekałem się zegarka, w którym nie będzie luzu w pracy bezela. Nie „lata” on nam na lewo i prawo, mówiąc dosadniej. Jeśli miałbym się do czegoś tutaj przyczepić, to chciałbym troszkę większą grubość tego elementu, kosztem grubości koperty. Jest to pewnie moje przyzwyczajenie, gdyż w żadnym wypadku nie stanowi to problemu w użytkowaniu.

Koronka jest dokręcana i niewiele na jej temat mogę powiedzieć, poza tym, że mamy na niej grawer Orisa, oraz posiada ona „osłonę” w postaci zdejmowalnego (to na plus) panelu. Co mnie pozytywnie zaskoczyło, to fakt, że dokręcona koronka jest idealnie wycentrowana, napis równo układa się w poziomie (choć nie sprawdzałem poziomicą, widok naoczny).

Dekiel w tym modelu jest przepiękny. Przedstawia nam rzekę Ren, wraz z wyrzeźbionymi górami, z których ona wypływa, oraz jej ujściem do Morza Północnego. Mamy oczywiście grawer numeru limitacji (w moim przypadku jest to numer 1021), oraz na obrzeżach mniej, bądź bardziej istotne informacje, które nie są już tak głęboko grawerowane, jedynie potraktowane laserem. Dowiadujemy się z nich, że np. wodoszczelność zegarka jest na poziomie 30 bar, co oznacza ni mniej, ni więcej, a 300 metrów pod wodą. Sam amatorsko nurkuję, jednak w najśmielszych snach nie śniło mi się schodzenie pod wodę tak głęboko, ale miło wiedzieć, że jest spory zapas drzemiący w Aquisie.

mULSP5O.jpg

buhRJ9e.jpg

 

 

 

                                                                      Rozdział V – Wskazówki, indeksy i inne „pierdoły”

 

 

 

Wskazówki są standardowo Aquisowe z obecnej generacji. Co można o nich powiedzieć? Polerowane na błysk, to przede wszystkim. Na godzinowej mamy przedziałkę na lumie, co pomaga rozróżnić jedną od drugiej. Sekundowa typu lizak, z okrągłą kulką gdzieś tak w 2/3 swojej długości, licząc od środka zegarka. Tutaj mogę pomarudzić, że na sekundowej nie ma żadnego pomysłu na balansie, jak chociażby głupie „T” w przypadku Tissota. Nie mówię, że miałoby to być „O”, co to, to nie! Ale jakaś inwencja twórcza przydałaby się w zegarku z tej półki cenowej. Uczcie się od Balla.

Indeksy godzinowe również są polerowane na błysk z przedzielającą je masą Super Luminovy, która w nowych Orisach jest o niebo lepsza i trwalsza, niż np. w moim Seastarze 1000, gdzie jest mocno przeciętna i gaśnie w oczach. Samo spasowanie, położenie indeksów – nie doszukałem się żadnych wad -  wszystko jest na swoim miejscu, a luma w nocy, dzięki polerowanej powierzchni dookoła tarczy, przepięknie się mieni. Do pełni szczęścia brakuje może wewnętrznego graweru w tym miejscu, np. „Source of Life”, ale nie robiłbym o to rabanu w tym przedziale cenowym.

5Ttlxct.jpg

 

Samo opakowanie, to w pełni biodegradowalny karton, przyjazne dla środowiska o czym Oris nie omieszkał nas poinformować:

7tvKTK4.jpg

 

Pudełko jest dobrej jakości, na dole mamy wysuwaną książkę z instrukcją obsługi, która co ciekawe, posiada twardą okładkę, co dodaje sznytu całości. Pudełko właściwe, w którym znajduje się zegarek, ma nadruk z nawiązaniem do limitowanej edycji tego zegarka. W gratisie, dostajemy jeszcze specjalną książeczkę (tym razem już niestety w miękkiej okładce), w całości poświęconą firmie Oris oraz historii modelu „Source of Life”.

87BFA5j.jpg

3QdDjc4.jpg

 

 

                                                                Rozdział VI – Podsumowanie

BByTTrt.jpg

 

Gdyby ktoś mi powiedział rok temu, że kupię zegarek Orisa, popukałbym się w czoło z wymowną miną na twarzy. Dzisiaj, ten limitowany Aquis jest moim drugim ulubionym zegarkiem w kolekcji, a w kategorii nurasów, absolutnym numerem jeden. Uwielbiam go nosić, podoba się też mojej lubej najbardziej ze wszystkich modeli, jakie posiadam (a rzadko cokolwiek jej się podoba – mówi, że kolory odzwierciedlają moje oczy, które są szaroniebieskie). W cenie do 2000 dolarów, dostajemy zegarek nietuzinkowy, który nie krzyczy do nas kolorystyką, a przyciąga pomysłem. Jedna modyfikacja pozwoliła na zmianę wyglądu całości. Obawiałem się wielu rzeczy przez obejrzeniem tego modelu na żywo, jednak wszystko zostało rozwiane, gdy się z nim spotkałem. Mechanizm to nie Hi-beat od Grand Seiko, a klon poczciwej Ety. No i co z tego? To jest diver, którego mogę zabrać wszędzie i nie martwić się o to, czy coś mi się zepsuje. Wykonanie i wykończenie to również klasa sama w sobie, nie mogę się przyczepić absolutnie do niczego, poza autorskimi rozwiązaniami (specjalne śrubki, paski oraz bransolety Orisa). Uważam, że w tej cenie otrzymałem więcej, niż bym oczekiwał i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Dla tych, którzy zastanawiają się nad diverami Orisa dodam jeszcze, że zawsze można wybrać jeszcze tańsze wersje regularne tych zegarków, które choć nie oferują fikuśnych modyfikacji, czy niecodziennych elementów użytych do wykonania, to z pewnością gwarantują świetną jakość wykonania, która przekona nawet najbardziej zatwardziałych malkontentów.


Ball, Casio, Citizen, Grand Seiko, Longines, Muhle, Orient, Orient Star, Oris, Seiko, Squale, Tissot, Vostok, Zodiac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjemnie się czytało i gratuluje zegarka. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Swedro

Dzięki za fajna reckę i gratulacje nowego nabytku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Recenzja prawie jak wypracowanie :) Gratuluję divera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie się czytało. Akurat dzisiaj przeglądałem ofertę Orisa i w oczy wpadł mi właśnie ten Oris Aquis Source of Life :huh: Dzięki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra recenzja, ciekawie napisana.

 

Ciekawa też historia zakupu. Rzadko takie historie w recenzjach się pojawiają, a szkoda. Bo wielu z nas coś takiego przeżywa.

Sam ma podobny rozmiar nadgarstka i zawsze uważałem Aquisa za zbyt duży. Parę dni temu udało mi się w końcu przymierzyć. I mam wrażenia dokładnie takie jak Twoje. Co prawda nie kupiłem (mam już nurka i nie planowałem zakupu nurka) ale jednak ten zakup wisi w powietrzu.

 

Dzięki za włożony wysiłek.

Edytowane przez fanfar19

"Nikt nic nie czyta, a jeśli czyta, to nic nie rozumie, a jeśli nawet rozumie, to nic nie pamięta." - Stanisław Lem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Super recka - bardzo fajnie się czyta. Podobne spostrzeżenia dot. Seiko dotknęły i mnie. Obecnie czekam na Glycine Combat Suba - może nie Twoja półka cenowa, ale kierunek podobny Japonia -> Szwajcaria. Niech się nosi. Pozdrawiam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za miłe słowa, tym bardziej, iż to moja pierwsza recenzja zegarkowa - za bardzo nie wiedziałem, jak się za to zabrać. Może kiedyś wezmę się za resztę mojej kolekcji. Tymczasem, chciałbym dodać zdjęcie lumy, na którym widać porównanie trzech nurasów. Od lewej, są to: wyżej opisany Oris, Tissot Seastar 1000 (T120.407.17.041.00), oraz Seiko Turtle Padi. Światło było rówomiernie rozłożone, zdjęcie zrobiłem około 30 minut po naświetleniu tarcz. Nie wiem dokładnie jak to jest z lumą w Szwajcarach, ale ta w Tissocie znacznie odstaje od tej w Orisie - już od samego początku po naświetlaniu, nie tylko tutaj. Seiko, jak to Seiko: rządzi w tym aspekcie.

 

ZwTDK0O.jpg


Ball, Casio, Citizen, Grand Seiko, Longines, Muhle, Orient, Orient Star, Oris, Seiko, Squale, Tissot, Vostok, Zodiac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobra , szczegółowa, napisana z pasją i zaangażowaniem recenzja.

Pisz kolejne.


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Dzięki za przyjemną lekturę w ten sobotni poranek :-) Oby tak dalej :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieram opinię o mechaniźmie.

U mnie traci pół sekundy na dobę, może raz na miesiąc koryguję godzinę! To jak na razie mój najdokładniejszy automat :)

Dodatkowo świetnie pracuje koronka (łącznie z łatwym odkręcaniem/zakręcaniem), zero luzu na wskazówkach, czuć taki przyjemny opór, w żadnej 2824 nie było takiej "jakości" kręcenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajna recenzja! Dzięki!

Miałem podobne dylematy i finalnie wybrałem Clippertona.

Tak jak u Ciebie stał się moim ulubionym nurkiem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to ja jeszcze dodam, że w końcu stałem się posiadaczem Great Barrier Reef.

W pewnym stopniu również dzięki tej recenzji :)

 

W kwestii dokładności nie jest może tak różowo ale ogólnie jestem zachwycony. Zegar jest po prostu świetny.


"Nikt nic nie czyta, a jeśli czyta, to nic nie rozumie, a jeśli nawet rozumie, to nic nie pamięta." - Stanisław Lem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Jash

 

 

W kwestii dokładności nie jest może tak różowo ale ogólnie jestem zachwycony. Zegar jest po prostu świetny.

 

Po kliku dniach na łapie nie oceniałbym dokładności ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.