Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Algernon

Heliowatt chyba z 1946 roku

Rekomendowane odpowiedzi

Właściwie to zegar, o który chcę spytać jest elektryczny, ale w zegarach elektrycznych nie mogę pisać, a pytanie dotyczy aspektu historycznego, a nie technicznego, więc mam nadzieję, że napisanie postu tutaj zostanie mi wybaczone.

 

Ciekawią mnie niemal wyłącznie zegary elektryczne, a że wiedzy fachowej mi na razie brak, to do swoich zabaw (bo to ani kolekcjonowanie, ani prawdziwe naprawianie) wybieram zegary bez większej wartości zabytkowej czy materialnej i trochę "nadpsute". W ten sposób mam spokojne sumienie, że nie spowoduję strat ani w swoim portfelu, ani w materii historycznej, jeśli zaspokojając moją wrodzoną ciekawość "jak to działa" doprowadzę do złomowania mechanizmu.

 

Ten zegar miał być kolejnym do "zabawy" i widząc jego stan zakładałem, że tylko uruchomię mechanizm, który wydaje się być w dobrym stanie. Może nawet chodziłby od razu po podłączeniu do prądu i nakręceniu, bo gdy palcem popycha się bęben napędowy, to idzie. Obudowa, mocno zniszczona i do tego - na mój gust - raczej brzydka, nawet gdy była nowa, miała pójść może nie do pieca, ale do pudła, na wieczne oczekiwanie na lepsze czasy. A zegar może dostałby jakąś nową zrobioną dla niego obudowę, w której pokazywałby raczej swoje wnętrze niż czas. 

 

 

Zacząłem jednak szukać informacji o nim tu i ówdzie, również na tym forum i wydedukowałem, że tabliczka znamionowa mówi, iż wyprodukowany został w kwietniu 1946 roku (prawy dolny róg):
med_gallery_77612_3993_76962.jpg
 

W kwietniu 1946, a więc w czasie, gdy fabryka była już pod polskim zarządem, ale jeszcze pod niemiecką nazwą. Zacząłem się więc zastanawiać, czy słusznie skazałem obudowę na pokutowanie w pudle w piwnicy, bo może jednak ten zegar niesie ze sobą jakąś historię i zasługuje na to, by przywrócić go do życia w jego pierwotnej formie. W ten sposób narodziły się pytania, na które mam nadzieję znaleźć tu odpowiedź:

  • Czy słusznie wywnioskowałem datę produkcji i to, że zegar został wyprodukowany w pierwszych miesiącach po uruchomieniu fabryki zniszczonej w wyniku działań wojennych? 
  • Jeśli słusznie, to czy fakt ten czyni ten zegar jakkolwiek interesującym, czy też jest to po prostu stary rupieć, nawet z punktu widzenia historii polskiego zegarmistrzostwa?
  • Jeśli nie jest to tylko stary rupieć, to czy stan tego zegara uzasadnia wysiłek i środki, które trzeba by włożyć w renowację obudowy, czy też bez problemu można znaleźć zegar o tej samej historii, ale w bardzo dobrym stanie i szkoda zawracać sobie tym głowę?

Nie pytam w żadnym razie o aspekt ekonomiczny przedsięwzięcia, tylko o to, czy odnawiając obudowę zachowam jakiś kawałek historii, czy tylko stracę czas na ratowanie rupiecia, bo co druga osoba zbierająca zegary może taki zegar świeżo zdjęty ze ściany wyciągnąć ze swojej szafy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest to faktycznie zegar ze świdnickiej fabryki która wykorzystywała zapasy części do produkcji z niemieckich magazynów Heliowatta,na pewno do uratowania i warty tego ,bo naprawdę niewiele ich pozostało a produkowano je w niewielkich ilościach.Tabliczka znamionowa jest też ciekawa,bo wskazuje na przeznaczenie urządzenia na rynek brytyjski a więc jeszcze z przed wojny ,pewnie dlatego zostały takie zapasy ich do wykorzystania.Takie tabliczki stosowano w wielu urządzeniach produkcji Heliowatta eksportowanych do Anglii gdzie obowiązywało oznaczenie importowe Foreign.

Na pewno restauracja nie będzie najtańsza a na pewno pochłonie trochę czasu ,ale efekt może być świetny a zegar ciekawy.

Widziałem w twoim albumie odnowiony zegar Telavoxa  i jeżeli sam go zrobiłeś to dasz sobie radę i z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie o tym FOREIGN na Wyspie miałem napisać, ale ponieważ nic więcej nie wiedziałem, to sobie dałem spokój  :D

Bardzo ciekawy zegar, chociaż zupełnie mnie elektryki nie interesują, to ten IMO wart wysiłku. Obudowa może i brzydka, jednak nader stylowa. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno restauracja nie będzie najtańsza a na pewno pochłonie trochę czasu ,ale efekt może być świetny a zegar ciekawy.

Widziałem w twoim albumie odnowiony zegar Telavoxa  i jeżeli sam go zrobiłeś to dasz sobie radę i z tym.

Dziękuję, nad Telavoxem pracowałem sam, ale to było o wiele prostsze, bo nie próbowałem mu przywracać oryginalnego wyglądu, tylko nadać taki, jak mi się podoba. Tam też obudowa była zamoknięta i zniszczona, ale nie fornirowana, więc oczyszczenie i nowe wykończenie było dość proste. Tutaj trzeba naprawić i uzupełnić fornir, więc jakby to miało dobrze wyglądać, to pewnie oddałbym w ręce profesjonalisty, albo musiał się jeszcze dużo nauczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prace nad Heliowattem postępują, chociaż bardzo powoli, bo i wirus, i jeszcze drugi zegar i obowiązki rodzinne... Udało mi się doprowadzić do przyzwoitego wyglądu silnik, umyłem resztę mechanizmu, zacząłem przymierzać się do składania i zobaczyłem, że niektóre zęby na jednym z kół są wyraźnie skrzywione:

 

zeby.thumb.jpg.31007278f706f025a4ae3949244fb3c2.jpg

 

Zastanawiam się, czy powinienem spróbować je wyprostować. Pomimo skrzywienia zębów przekładnia z tym kołem pracuje płynnie. Obracając koła ręką nie da się wyczuć, że zębnik trafia na wygięte zęby koła, a że to jest koło pośredniczące w przeniesieniu napędu z silnika na bęben sprężyny to wygięcie zębów i tak nie miałoby wpływu na chód zegara. Nie wiem jednak, czy pozostawienie koła tak jak jest nie spowoduje jego dalszej degradacji i nie grozi wyłamaniem tych zębów. Z drugiej strony, czy to nie jest przypadek, w którym lepsze jest wrogiem dobrego i to właśnie prostowanie zębów nie skończy się ich połamaniem? 

 

Chciałbym poprosić o poradę, czy pogodzić się z wygiętymi zębami, czy podjąć próbę ich prostowania, a jeśli tak, to jak najlepiej się za to zabrać. Koło ma średnicę ok. 26 mm, a odstęp pomiędzy sąsiednimi zębami (ich środkami) to ok. 1 mm.

 

 

 

 

Edytowane przez Algernon

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinno się wyprostować. Dopasowany wkrętak wkładasz we wrab tak aby oparł się o dno zęba i delikatnie naciskasz na ząb 

Edytowane przez kiniol

Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, kiniol napisał:

Powinno się wyprostować. Dopasowany wkrętak wkładasz we wrab tak aby oparł się o dno zęba i delikatnie naciskasz na ząb 

Bałem się to podpowiedzieć ( bo tak robiłem), by nie byc ZJEDZONYM .... :(


Pozdrawiam Mirek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się robi... Tylko z czuciem, gdy podstawa zęba nie jest pęknięta powinno się udać. Pytaj Mirek... 

Edytowane przez kiniol

Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra , ale w temacie "Elgin"


Pozdrawiam Mirek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poszło łatwiej niż się spodziewałem, dziękuję!

 

Idąc za ciosem pozwolę sobie zadać kolejne pytanie: Zapadka blokująca bęben przy nakręcaniu działa nie bezpośrednio na bęben, ale właśnie na to koło, w którym prostowałem zęby (drugie do dołu). Sprężyna zapadki (strzałka na lewym zdjęciu) ma dość dziwny kształt, jest bardzo pogięta i jej drugi koniec był wsunięty pod jedną ze śrub skręcających płyty (strzałka na prawym zdjęciu) .

Takie rozwiązanie wygląda dość partacko. Czy to może być fabryczne rozwiązanie, czy jest to jakaś improwizowana naprawa? W tym drugim przypadku chętnie przywróciłbym stan fabryczny, tylko nie mam żadnej wskazówki, jak inaczej mogłoby to wyglądać. 

sprezyna.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej sprezyny plaskie byline srosowane...... chyba


Pozdrawiam Mirek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten drucik , to napewno samoróbka . Musiało być jakoś inaczej . Jak , to nie wiem .

Może był drucik , ale inny i inaczej ustawiony - zaczepiony...     Musiało być tak , by zawsze i pewnie , przyciskało zapadkę . Przegięte ząbki , świadczą o tym , że często zapadka łapała za górną część zęba , bo sprężynka nie miała ,, siły ,, by dociskać nieco mocniej .... na tyle , by czubek zapadki znalazł się bliżej podstawy zęba .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, a naprawie tego służyła zmiana oryginalnej sprężyny na ten drucik. Nad osią zapadki w tylnej płycie są trzy otwory, które mogły służyć do mocowania uchwytu oryginalnej sprężyny. 

Edytowane przez Algernon

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc , wszystko wskazuje , że była tam inna oryginalna sprężyna.  Koledzy , jak coś takiego mają , to pewnie pokażą .

Ja mogę pomóc podpowiedzią prowizorki ... choć boję się , że koledzy mnie zaraz ustawią do pionu.

Pozwoliłem sobie narysować przykładową sprężynkę z drucika , taką zastępczą ... którą możesz dorobić .

Ale Ty masz mechanizm , więc musisz ten przykład przemyśleć i poprawić - dopasować.

Jeden koniec sprężynki jest prosty i zapiera się o dolny kołek płyt . a drugi zakręcony z tyłu na ośce zapadki ( przynajmniej jeden pełny zwój - do dwóch maksymalnie ) i wygięty w haczyk , który pewnie zaczepia o zapadkę .

 

IMG_7092 (Copy).JPG

Edytowane przez PM1122

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś takiego mogę zrobić. Byłoby jednak świetnie, gdyby ktoś miał taki mechanizm i mógł pokazać, jak wyglądało oryginalne rozwiązanie. Ta sprężynka mogła mieć możliwość regulacji siły docisku, bo za słaba będzie powodować wyginanie zębów koła, a za mocna będzie je ścierać i warto znaleźć optimum.  

 

Edit: mam już wskazówkę, na tej stronie jest kilka zdjęć późniejszego i wahadłowego zegara, ale z tym samym systemem naciągu sprężyny. Widać tam sprężynkę nawiniętą na osi tej zapadki i zaczepioną na krawędzi płyty. Czyli nic wyrafinowanego, otwory w płycie zapewne służyły do czegoś innego. 

 

k-RIMG0167-L.jpg.8f66a708db110a3c82a057d9031ebe3a.jpg

Edytowane przez Algernon

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten zegar raczej nie pochodzi ze świdnickiej fabryki. Został wyprodukowany po wojnie w kwietniu 1946 roku prawdopodobnie w Berlinie Zachodnim przez firmę Heliowattwerke GmbH na eksport do Anglii.

https://de.wikipedia.org/wiki/Heliowatt

https://www.vde.com/de/geschichte/karte/berlin/heliowatt-ag

Czy mogę mieć rację?

No i wątek można przerzucić do subforum zegarów elektrycznych (proszę).

Edytowane przez Kerims

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.