"Nie rabotajet' - zdezelowany Cortebert przywieziony z wycieczki...

[pmwas 6391]

Tytuł może byc nieco mylący - nie byłem w Rosji, a w Czechach...

 

Konkretnie w Czeskim Krumlowie.

O tym urokliwym miasteczku powiedział mi - jakieś 4 lata temu - kolega z pracy, ale przez 4 lata wybierałem się "jak sójka za morze' i dopiero na początku stycznia - w końcu - pojechałem.

 

Wcale nie miałem takiego planu. W sumie chciałem jechać do Kościeliska, ale kumulacja Sylwestra i długiego weekendu - w połączeniu z 'Sylwestrem Marzeń' sprawiły, że ciężko było o nocleg a i perspektywa związanego z 'trudnym' okresem tłoku nie wydawała sie atrakcyjna, a zatem.... Krumlow!

 

 

Piękne miasto w południowej Bohemii, zbudowane w miejscu, gdzie Wełtawa tworzy zakola na kształt litery S.

w jednym "brzuszku" powstał zamek, w drugim - miasto, które do dziś można (i warto!) podziwiać.

 

W Krumlowie znalazłem kilka sklepów z antykami, gdzie - jak zwykle - stanąłem przed dylematem - dobrze czy tanio...

Hmmm - nie żebym nie znalazł niczego interesującego, ale - rzecz jasna - to, co było interesujące, było po prostu drogie, a ja jakoś nie miałem ochoty wydawać dużych sum na stary zegarek (sam wyjazd troche funduszy pochłonął, a poza tym byłem już umówiony na odbiór Eppnera w Pradze )..

 

 

W pewnym momencie porzuciłem już nawet myśl o zakupie czegokolwiek, gdy - w widocznym powyżej antykwariacie - uwagę moją przykuł... zdezelowany Cortebert.

 

Kupiłem go bardzo tani, więc i nie można było oczekiwać cudów. Sprzedawca chyba liczył, ze - jako przedstawiciel narodów "bloku wschodniego' również znam język rosyjski, w każdym razie zostałem poinformowany, ze zegarek "nie rabotajet", choć widać było, że balans jakby się ruszał.

 

 

I tak oto wszedłem w posiadanie Corteberta.

 

Nie wiem po co, bo w sumie takich nie zbieram, stan - jak widać, ogólnie... wiadomo - na allegro zamknąłbym karte i szukał dalej, ale wakacje rządzą się swoimi prawami.

 

A więc... Cortebert!

 

A nawet "Chronometre Cortebert;, co niby miało pewnie oznaczać wyższej klasy Corteberta, a w praktyce mogło nie oznaczać… nic.

Zegarek  miał resztki oryginalnej farby świecącej (wówczas ostatni krzyk mody), być może radioaktywnej, zresztą, oraz - uszkodzoną - porcelanowa tarczę, natomiast reszta była dość zwyczajna.

 

Koperta to stop - zapewne - na bazie niklu, a mechanizm tylko (aż?) 15 kamieniowy, zato całkiem estetycznie wykończony.

Ale po kolei.

 

Jako ze z 'lumy' zostało - na oko - nędzne pół, zamówiłem na eBay nową lumę, w kolorze vintage.

Miała być brązowa, ale podczas testów zauważyłem, że dodanie dołączonego w zestawie brązowego barwnika dramatycznie pogarsza świecenie farby, więc - zdecydowałem się na lumę zieloną.

 

 

Już mi się dostało, że do kitu, ale w sumie nie wyszło to źle. Musze popracować nad wypełnianiem wskazówek, bo - pomimo usunięcia nadmiaru -  wciąż jest ciut za dużo. Tarcza wyszła znośniej.

 

Mechanizm okazał się być w zupełnie dobrym stanie. Prepraszam za smartfonowe fotki, ale była już prawie północ i leciałem z montażem jak głupi.

 

 

Budowy mechanizmu nie komentuję, bo "koń jaki jest - każdy widzi", nie ma w nim nic niesamowitego.

Wracając do stanu technicznego - widać ślady dawnych napraw, jak zeszlifowany półmostek kotwicy (na szczęście od spodu) oraz wymieniony kamień łożyskowy balansu, ale ogólnie - jest dobrze...

 

 

Stalowy wychwyt kotwicowy szwajcarski i breguetowski włos (tak, pamiętam - to nie włos Ś.P. Bregueta ) - miło, ale żaden "szał"..

Mechanizm ma przyzwoite wykończenie - montowane na wcisk szatony z kamieniami i polerowane płyty z matowym wzorkiem.

 

 

Podczas testów okazał się znacznie spieszyć - sądzę, ze z powodu podpiłowanych wkrętów w balansie (czy stare oliwy spowalniały zegarki, że tyle z nich ma piłowane wkręty???), wiec ustawiłem regulator na R. Wciąż spieszy jakieś 30 sekund...

 

 

Z twarzy - lepiej. Zresztą - nowa luma…

 

 

...uczyniła z niego całkiem fajny zegarek do noszenia.

Może resztki starej lumy miały swój "klimat", ale teraz zegarek można po prostu nosić, Przypiąć do spodni i nosić.

 

Luma świeci ładnie i długo, a sam zegarek prezentuje się całkiem atrakcyjnie.

 

Zresztą - co tu dużo mówić. Kupiłem za stówkę, dopłaciłem trochę za lumę i mam całkiem fajna pamiątkę z Czech.

Co do samego krumlowa - gorąco polecam, warto pojechać.

 

Tyle na dzisiaj - pa pa !!!

 

 

[Lawnowerman 1060]

Super. Gratulacje

[Enkil 7255]

Świetna pamiątka i fajny zegarek za "ciężki grosz"

[Tadzik01 116]

Z tą tarczą trochę druciarstwo wyszło, ale jak na zegarek do noszenia W SPODNIACH ujdzie

Dzięki za fajną relację z renowacji zegara

A Krumlow postaram się odwiedzić

[pmwas 6391]

Tarcza ma istotny problem w postaci ubytków emalii po naprawie nóżek. Są ponoć miejsca które potrafią to pięknie naprawić, tylko ile można inwestować w zwykłego Corteberta ?

 

A nosić będę jak mi się akurat zachce, czy ujdzie, czy nie. Jakos mi to... wisi

Edytowane 31 Stycznia 2020 przez pmwas