Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
KMZiZ

Undark - mroczny rozdział historii przemysłu zegarkowego

Rekomendowane odpowiedzi

Świetny artykuł, przeczytałem z prawdziwą przyjemnością. Znam tą historię, jak pewnie spora część forumowiczów, lecz nie zauważyłem aby istniał u nas temat poświęcony wyłącznie tym wydarzeniom - śmiało można powiedzieć - czarnym stronom historii zegarmistrzostwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałabym nawet bardzo czarnym. Najbardziej uderzające w tej historii jest to, ile firmy radowe były w stanie zrobić, aby nie wziąć odpowiedzialności za zatrucia. Chociażby fakt, że dziewczyn z widocznymi problemami z premedytacją nie badano, bo było wiadomo, że wyniki będą jednoznaczne. Człowiek badający pracownice na zlecenie USRC i innych firm radowych był doktorem... filozofii, ale za to bardzo lojalnym wobec swoich mocodawców. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to się super czytało! Jeszcze raz zaznaczę, świetnie piszesz i powinnaś pisać więcej. Mimo, że temat znałem to nie wiedziałem aż tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze napisany artykuł 👍

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warto dodać, że wycofanie się ze stosowania radu jako podstawy farb luminescencyjnych wynikało nie z jego szkodliwości dla użytkownika, ale ze szkodliwości podczas produkcji. A warto dodać dlatego, że jeszcze dziś pokutuje mniemanie, że Radiomiry etc... są szkodliwe dla tych, którzy je noszą. 


Ale Tudora to Ty szanuj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopóki rad jest pod szkłem i się go nie liże i nie wdycha, to krzywdy raczej nie zrobi. Największym problemem w przypadku radowych dziewczyn było to, że był wprowadzany bezpośrednio do organizmu i że był to proces kumulatywny. 

Edytowane przez Carrot

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znakomicie napisany tekst. Historia ponura, ale... fascynująca, jak to często bywa w przypadku mrocznych zdarzeń z pierwszej połowy XX wieku (przynajmniej ja tak mam ;) ). Słowa uznania dla Autorki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za ten tekst. Ciekawie napisany, bardzo dobrze się go czytało.
Widać że oprócz zdolności organizatorskich jest i dryg do pióra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za miłe słowa:)

2 godziny temu, jimmibaton napisał:

Dzięki za ten artykuł. Polecam również książkę Radium Girls. 

Właśnie ta książka była głównym źródłem moich informacji.

A wracając jeszcze do tego, co napisał @Zeno, a mianowicie szkodliwości zegarka z radową farbą. Niektórzy pokusili się o zbadanie jak wygląda obecnie promieniowanie w takim zegarku. Czujnik przyłożony do niego pokazuje podwyższone wartości radiacji. Jeszcze gorzej jest, gdy usuniemy szkiełko. Radioaktywne stają się również koperta i mechanizm, gdyż radon (produkt rozpadu radu w postaci gazu) może wnikać w obudowę i reagować chociażby z kamieniami w mechaniźmie. Bardzo ciekawy artykuł na ten temat: https://www.vintagewatchstraps.com/luminous.php#testing

Trzeba zaznaczyć, że w przypadku zegarka mamy jedynie punktowe oddziaływanie. Gdyby szkodliwość noszenia i używania zegarków oraz innych przedmiotów zawierających rad była drastycznie duża, mielibyśmy zapewne dziesiątki tysięcy, a nie setki ofiar. W tamtych czasach produkowano miliony sztuk takich instrumentów rocznie i miliony radowych budzików stały przy łóżkach Amerykanów. W każdym razie, na pewno rozsądnym jest mieć świadomość tego z czym ma się do czynienia i jak się z tym obchodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość bazant

To co mnie nie zdziwiło to poniższe zdanie:

 

"Pracownice, zarówno w Orange, jak i później w Ottawie, postanawiają walczyć o sprawiedliwość w sądach. Po długich poszukiwaniach trafiają w końcu na sprzyjających im ludzi, którzy chcą im pomóc. Trzeba jednak podkreślić, że była to walka niezwykle długa, trudna i raczej skazana na porażkę. Po pierwsze, po wydaniu oszczędności na leczenie, nie było ich stać na wynajęcie prawników. Mało tego, trudno było znaleźć takiego, który chciałby walczyć z wielkim przedsiębiorstwem uzbrojonym w najlepszych radców. "

 

Prawnicy.  Ludzie którzy za pieniądze starali się aby krzywda ludzi działa się jak najdłużej. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

4 godziny temu, Carrot napisał:

Niektórzy pokusili się o zbadanie jak wygląda obecnie promieniowanie w takim zegarku. Czujnik przyłożony do niego pokazuje podwyższone wartości radiacji. Jeszcze gorzej jest, gdy usuniemy szkiełko. Radioaktywne stają się również koperta i mechanizm, gdyż radon (produkt rozpadu radu w postaci gazu) może wnikać w obudowę i reagować chociażby z kamieniami w mechaniźmie. Bardzo ciekawy artykuł na ten temat: https://www.vintagewatchstraps.com/luminous.php#testing

 

Niestety metoda badania przez niego zastosowana jest podwójnie niewłaściwa. Po pierwsze rozkręcił zegarek na części, czego normalny użytkownik nie robi. Po drugie badał dawkę promieniowania gamma, a nie alfa. Gamma w takich ilościach jest względnie nieszkodliwe. Promieniowanie alfa natomiast jest zatrzymywanie przez szkiełko, a nawet zwykłą bibułę. Być może uczynił to dlatego, że artykuł jest sponsorowany przez producenta liczników Geigera?

 

To nie do końca jest tak, że te dziewczyny zabiło promieniowanie. Zabiła je toksyczna farba, którą połykały i której napromieniowane cząsteczki odkładały się w komórkach ciała. Gdyby tej farby nie połykały, to żyłyby długo i szczęśliwie - tak jak inni pracownicy zajmujący się malowaniem tarcz farbami z radem. Bo robiono to przecież do czwartej ćwierci XX wieku. (Co więcej - zegarki to promil odbiorców takich tarcz, bo większość szła do przemysłu jako tarcze do wskaźników przemysłowych.)

 

Tych biednych dziewczyn nie zabiło promieniowanie, tylko niewłaściwa technologia produkcji. Co więcej - te wstrętne kapitalistyczne świnie, które z premedytacją skazały te niewinne istoty na śmierć, wcale nie musiały mieć złej woli.  Wiedzieli o promieniowaniu i wiedzieli, że może być szkodliwe, jeśli nie będzie przestrzegało się przepisów BHP. I przepisów BHP przestrzegano tam, gdzie pracownicy mieli do czynienia ze skondensowanym radem. Farba była bezpieczna - jeśli przestrzegało się zasad BHP. Najprawdopodobniej zawiniła organizacja pracy na akord i chęć zarobienia przez te dziewczyny więcej pieniędzy...

 

 

 

 

 

Edytowane przez Zeno

Ale Tudora to Ty szanuj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, bazant napisał:

Prawnicy.  Ludzie którzy za pieniądze starali się aby krzywda ludzi działa się jak najdłużej. 

Był też i pozytywny bohater tej historii- Raymond Berry, który podjął się prowadzenia sprawy pracownic z Orange. Bardzo się zaangażował aby udowodnić winę zakładów radowych. Podobno kiedyś jako zapłatę za swe usługi przyjął parę butów...

@Zeno masz sporo racji. Ale czuję ten sarkazm w ostatnim akapicie. Gdyby firmy radowe były zupełnie w porządku, to zakazałyby takich praktyk i to konsekwentnie egzekwowały. Skoro były świadome zagrożeń i BHP działało, to trzeba było zakazać ostrzenia pędzelków, a wszystkie niestosujące się pracownice wywalić i zatrudnić nowe. Przecież chętnych było mnóstwo. Gdyby istniał jasny przekaz i zasady, to linia obrony by była prosta- same są sobie winne, znały zagrożenia. Nie trzeba by było manipulować badaniami i kłamać. Tymczasem, raz i to na krótko, wydano zakaz ostrzenia pędzelków powołując się na "psucie" farby i higienę.  Za złamanie go jedną z pracownic dla przykładu wyrzucono, ale po przeproszeniu wróciła do pracy. Wkrótce wrócono do dawnych praktyk i wszyscy na to machnęli ręką. Tu masz rację, że wszelkie inne techniki były mniej efektywne i nie pasowało to ani firmom, ani pracownicom. Ale nikt nigdy nie powiedział im, że farba wprowadzona do organizmu może wywołać poważne konsekwencje zdrowotne. Pomijając von Sochockiego, który ostrzegł K. Schaub, ale na sali sądowej próbował się tego wyprzeć, a później stwierdził, że miał na myśli tylko względy higieniczne. 

Jednym zdaniem, ta technika była na rękę i firmom i pracownicom, pytanie tylko czy byłaby tak chętnie stosowana przez dziewczyny, gdyby choć trochę były świadome konsekwencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak przy okazji lektury przypomniała mi się historia Forda Pinto. W skrócie: samochód został źle zaprojektowany i nawet niewielka stłuczka mogła doprowadzić do eksplozji zbiornika paliwa. Ford jeszcze przed rozpoczęciem produkcji zdecydował, że taniej będzie wypłacić odszkodowania dla przyszłych ofiar wypadków, niż wprowadzić zmiany konstrukcyjne w samochodzie. 

I tu mamy wspólny mianownik tych historii - kapitalistyczna kalkulacja przedłożyła zysk nad życie człowieka 😔

A prawnicy - no cóż, odpłatnie starają się chronić interesy swoich klientów Im zleceniodawca majętniejszy, tym ochrona prawna skuteczniejsza. A poszanowanie zasad etyki zawodowej to już inny temat. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Historia zna zapewne mnóstwo takich przypadków. Ba, nawet obecnie podobne rzeczy się dzieją.

Co do prawników, taka ich praca. W sumie to ciekawe zagadnienie jest. Jak przekonująco bronić klienta wiedząc o jego winie. Nie mówię, że tak było w przypadku firm radowych, choć, biorąc pod uwagę działania sztabu prawników, trudno sobie wyobrazić by było inaczej. 

Warto tu wrócić do pierwszego procesu wytoczonego USRC, który zakończył się ugodą. Prawnicy firmy radowej robili wszystko, aby nie dopuścić istotnych dowodów oraz próbowali przeciągać proces. Pracownice były już wtedy w fatalnym stanie, a każdy miesiąc zwłoki mógł sprawić, że nie doczekają końca sprawy. Wtedy włączył się powszechnie szanowany sędzia Clark, który podjął się mediacji. Zaproponował ugodę w ramach której pracownicom miało być wypłacone odszkodowanie. Berry, prawnik dziewczyn, początkowo odrzucił te propozycję. Później jednak doszedł do wniosku, że to wcale nie jest taki zły pomysł. Proces mógł się toczyć jeszcze przez długi czas, powódki potrzebowały opieki medycznej natychmiast, a tę mogły zapewnić odszkodowania. Wynegocjowano lepsze warunki i podpisano ugodę. Jak później Berry odkrył, Clark miał prawdopodobnie powiązania z USRC, a nawet mógł być ich udziałowcem. Ugoda była bardzo na rękę firmie radowej, bo medialny szum ucichł i mogła spokojnie kontynuować swoją działalność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałem o tym gdzieś dawno temu, nawet nie pamiętam gdzie ale ten artykuł jest po prostu świetnie napisany. Gratulacje dla koleżanki Carrotki.

 

Szkoda, że historia tak tragiczna i niestety, że nie jedna taka i że obecnie w XXI w podobne rzeczy również się dzieją np. na Dalekim Wschodzie przy produkcji chemikaliów, barwieniu tkanin itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetny artykuł, bardzo dobrze się czytało. 

BTW odwiedzałem kilka lat temu przyjaciół mieszkających w Szkocji i tam również, w okolicy Glasgow (Bonhill) była działająca bardzo długo chyba wytwórnia radonu, a na bank malowano tam tarcze. Nazywali się bodaj Luminisers Ltd. Po definitywnym zamknięciu produkcji w latach siedemdziesiątych, budynki zlikwidowano, a wszelkie zapasy, odpady i resztki "utylizowano" w bazie Lotnictwa Marynarki Wojennej (Fleet Air Arm) w Donibristle. Plaża jest tam zamknięta do tej pory, a tajemnicze zbiorniki odnajdują badacze co pewien czas, z zawartością mocno ekscytującą wszelkie liczniki promieniowania. Wieść gminna niesie, że część zawartości podczas "utylizacji" wylewano po prostu do morza. No i w Szkocji problem radioaktywnych dziewcząt również wystąpił, jednak szczegółów nie znam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@fibo bardzo ciekawe jest to, co napisałeś. Po wrzuceniu Luminisers Ltd. w google pojawia się artykulik ze szkockiej Wiki, z którego wynika, że firma była dostawcą dla Westclox Dumbarton, a ta z kolei była częścią amerykańskiego Westcloxa. Ciekawe co tak naprawdę stało się z radioaktywnymi odpadami. I czy teren po tym zakładzie jest "czysty".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od lat się tameczni mieszkańcy awanturują, co pewien czas następuje wzmożenie, a potem cisza zapada. Wiesz, to była, jak przypuszczam, firma bardzo mocno podłączona pod wojsko, działała w stylu "tajne/poufne" i miała chyba w niewielkim poważaniu względy bezpieczeństwa. Co w czasie 2WŚ oczywiście zrozumiałe, lecz potem po prostu wygodne dla biznesu (tak sądzę). Jeszcze 6 lat temu plaża była zamknięta i ogrodzona. 

Teren nie jest czysty, widziałem jakieś artykuły z lokalnej prasy, opisujące badania prowadzone w Balloch (obok Bonhill) i tam podobno zbiorniki z odpadami zalano kiedyś betonem, który nie jest szczelny. Coś się do wód przesącza. Ale to takie tylko moje gadanie, bo nie wgłębiałem się w temat. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłam już trochę materiałów na ten temat, spróbuję go zgłębić. Ale już widać, że masz rację z tym, że większość tych "zakładów" należała do wojska, albo była ściśle z nim powiązana. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robi się coraz ciekawiej.

Jak widać nie były to jednostkowe przypadki, chociaż negatywne skutki narażenia ludzi na bezpośredni kontakt z radonem były znane. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 10.11.2020 o 17:26, Carrot napisał:

Ale czuję ten sarkazm w ostatnim akapicie.

 

Sarkazm był nie na miejscu, przepraszam.

A skąd się wziął?

 

W XIX wieku zapałki produkowano w fabrykach zatrudniających tysiące dziewcząt (czasami 12-letnich). Chorobą zawodową byłą martwica fosforowa kości szczęki. Nie wynikała on - inaczej niż z Radium Girls - z nieprzestrzegania zasad BHP, tylko z samego procesu produkcyjnego. Problem był powszechnie znany: w Finlandii zakazano używania białego fosforu już w 1872, w  Wielkiej Brytanii "dziewczynki z zapałkami" - Matchgirls - doczekały się tego dopiero w 1910 roku, a w Ameryce... chyba nigdy.

Jak wygląda "phossy jaw" można poszukać w Internecie. To nie jest przyjemny widok.

 

Podobnych problemów przemysłowych było zatrzęsienie.

 

W porównaniu z pylicą, martwicą fosforową oraz innymi chrobami zawodowymi smutne losy Radium Girls to drobnostka. Zostały jednak nagłośnione - powstała książka, później film - dlatego, że w grę wchodziło coś, czego ludzie bardzo się boją: radioaktywność.  To pogrywanie na najniższych instynktach. Tymczasem to nie radioaktywność zawiniła, ale niewłaściwe jej wykorzystanie. Ale to nie ma znaczenia, wszyscy już wiedzą, ze radioaktywność jest zła, nikt nie chce elektrowni atomowej, tkwimy w średniowieczu i nie ma się co dziwić, że w Kraśniku potępiają technologię 5G.

 

Pozostaje tylko sarkazm.

_______________________________________

 

 

Powyższe żale w żaden sposób nie odnoszą się do Ciebie, napisałaś świetny tekst.

Swoją drogą dlaczego P.T. Czytelnicy dają "lajki" administratorowi Forum, a nie autorce artykułu?

:)


Ale Tudora to Ty szanuj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Zeno, masz rację co do niewłaściwości technologii produkcji, prawdopodobnie dało się to wszystko zrobić bezpiecznie. Tylko przedłożono zyski nad ryzyko i to jest największy problem. Jak napisałeś o "biednych dziewczynach" odniosłam wrażenie, że uważasz, że to one były winne, bo mogły pracować inną techniką. Żeby znały ryzyko, pewnie by tak było. Radowe dziewczyny pojawiły się tu, bo ich historia wiąże się z zegarkami, ale jak pisaliśmy wcześniej, podobnych historii z niewłaściwym i nieodpowiedzialnym wykorzystaniem różnych materiałów jest mnóstwo.

Tu nie chodzi o ignorowanie nowych technologii, materiałów, czy możliwości jakie daje energetyka atomowa, ale o to czy będą umiejętnie i bezpiecznie wykorzystywane i czy w razie zagrożeń zyski nie okażą się ważniejsze od zdrowia i życia ludzkiego. Żeby było jasne, daleko mi do foliarstwa i bojkotowania energii atomowej. Mam jedynie nadzieję, że cokolwiek nowego nam się objawi będzie dobrze zbadane i wykorzystane odpowiedzialnie. Tylko tyle i aż tyle.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.