Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Lincoln Six Echo

Moje zegarki z tej samej marki

Rekomendowane odpowiedzi

46 minut temu, evilym napisał(-a):

Możesz doprecyzować? 

Był taki głośny skandal na YT, gdzie, jak zwykle anonimowy i podobno przyjazny zespół, zablokował na skutek donosu bardzo popularny kanał Jody'ego z Australii - "JUST ONE MORE WATCH". Pretekstem było użycie przez niego zastrzeżonych patentami nazw, wydawałoby się potocznych. Np. turtle, nato i bodajże aquaterra etc. Otóż nazwanie żółwikiem homara Seiko, to już naruszenie praw autorskich, nie kształt, ale słowo. Pasek nato, to już przestępstwo mogące zniweczyć kilkuletnią pracę, często jedyną, jutubera. Nie pamiętam jaka firma sobie zastrzegła tą nazwę, ale pozostałym wara. Legalnie - pasek materiałowy albo tkany. Póki ktoś i tego nie zastrzeże. Oj poprawia nam się świat... 

Na szczęście zmasowany protest innych zegarkowych jutuberów i tzw. zwykłych użytkowników w mediach społecznościowych odniósł skutek i po kilkunastu godzinach odblokowano kanał (ponad 650 filmów). Pomyśl, co mógł czuć właściciel kanału przez ten czas niepewności i w gruncie rzeczy bezradności. Bo jakie są szanse na dochodzenie swoich praw wobec medialnego giganta. Tylko solidarność społeczna może jeszcze coś zdziałać. Zresztą nie tylko w takiej sytuacji. Zjednoczeni - silni, podzieleni - nie znaczymy nic. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Paulus57

Dzięki za odpowiedź. Sprawdziłem co i jak a nawet poświęciłem kilka chwil podczas porannej kawy w biurze, aby dowiedzieć się o co chodziło.

Faktycznie kanał został zablokowany przez donos, ale nie chodziło o używanie opatentowanych nazw a o rzekome propagowanie sprzedaży podrabianych zegarków.

Wystarczy, że twórca kanału porównywał podrabiane zegarki z oryginalnymi... A decydent w YT zamiast się zastanowić, dopytać, przeanalizować sprawę po prostu zamknął całkowicie kanał.

Po odwołaniu, wszystko wróciło do normy.

 

PS Turtle nie jest żadnym opatentowanym przez Seiko nazewnictwem - co więcej oni sami, z tego co wiem, w żadnych materiałach nie używają tej nazwy, ani innych, które są nadawane przez zegarkową społeczność. A nazwa NATO faktycznie należy do jakieś firmy. Nie wiem jakie są prawne tego rezultaty, ale chyba mizerne, bo wszystkie sklepy internetowe i producenci zegarów używają tej nazwy bez problemów.

 

A co do oczywistych homarów innych zegarków? Cóż, każdy nosi to co chce :)

 

 

 

 

 

 


Longines Spirit ZuluTime | Seiko SPB143J1| Nomos Club ref. 703 | Casio G-Shock DW-5610

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
51 minut temu, evilym napisał(-a):

@Paulus57

Dzięki za odpowiedź. Sprawdziłem co i jak a nawet poświęciłem kilka chwil podczas porannej kawy w biurze, aby dowiedzieć się o co chodziło.

Faktycznie kanał został zablokowany przez donos, ale nie chodziło o używanie opatentowanych nazw a o rzekome propagowanie sprzedaży podrabianych zegarków.

Wystarczy, że twórca kanału porównywał podrabiane zegarki z oryginalnymi... A decydent w YT zamiast się zastanowić, dopytać, przeanalizować sprawę po prostu zamknął całkowicie kanał.

Po odwołaniu, wszystko wróciło do normy.

 

PS Turtle nie jest żadnym opatentowanym przez Seiko nazewnictwem - co więcej oni sami, z tego co wiem, w żadnych materiałach nie używają tej nazwy, ani innych, które są nadawane przez zegarkową społeczność. A nazwa NATO faktycznie należy do jakieś firmy. Nie wiem jakie są prawne tego rezultaty, ale chyba mizerne, bo wszystkie sklepy internetowe i producenci zegarów używają tej nazwy bez problemów.

 

A co do oczywistych homarów innych zegarków? Cóż, każdy nosi to co chce :)

 

 

 

 

 

 

Dzięki za sprostowanie i dodatkowe informacje. Homary to wybór dla tych, którzy kochają naraz zbyt dużo zegarków albo zwyczajnie nie mają odpowiedniej ilości gotówki do zakupu swojego ideału. Niektórzy nazywają taki wybór też rozsądkiem, bo najczęściej stosunek jakości do ceny jest w przypadku homarów korzystniejszy. Bardzo drogie zegarki są dla bardzo bogatych i także dla pewnej grupy użytkowników (nie nazwę ich miłośnikami zegarków) dla których ten przedmiot nobilituje ich w środowisku do którego przynależą, bądź też ma służyć otworzeniu bram do "elit". 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Paulus57 napisał(-a):

Dzięki za sprostowanie i dodatkowe informacje. Homary to wybór dla tych, którzy kochają naraz zbyt dużo zegarków albo zwyczajnie nie mają odpowiedniej ilości gotówki do zakupu swojego ideału. Niektórzy nazywają taki wybór też rozsądkiem, bo najczęściej stosunek jakości do ceny jest w przypadku homarów korzystniejszy. Bardzo drogie zegarki są dla bardzo bogatych i także dla pewnej grupy użytkowników (nie nazwę ich miłośnikami zegarków) dla których ten przedmiot nobilituje ich w środowisku do którego przynależą, bądź też ma służyć otworzeniu bram do "elit". 

 

To jest Twoja opinia - nie jest poparta, jak sądzę, żadnymi badaniami..?  ;) Moja, również bez podstawy naukowej :D, jest taka, że "bardzo drogie" to dość względne pojęcie - podobnie, jak "bardzo tanie". To, jak bardzo względne są to pojęcia, widujemy zresztą od czasu do czasu w różnych dyskusjach forumowych.

 

Piszesz, że "bardzo drogie" zegarki są dla "bardzo bogatych" - trudno zaprzeczyć, że jeżeli kogoś stać na nowego Breguet, to... stać go na nowego Breguet. ;)

 

Jednak dalej już bym troszeczkę "pokręcił kijem w mrowisku".  :D Piszesz bowiem, że "(...) dla pewnej grupy użytkowników (nie nazwę ich miłośnikami zegarków) dla których ten przedmiot nobilituje ich w środowisku do którego przynależą, bądź też ma służyć otworzeniu bram do "elit"."  W skrócie - dla szpanerów i pozerów. W jakiejś mierze zapewne to prawda. Ale są też osoby, które latami zbierają na "zegarek marzeń" kierując się przede wszystkim swoją zegarkową "szajbą". :) Czy to dobrze, że wydają niekiedy pieniądze, które mogliby spożytkować na coś zupełnie innego, o wiele bardziej praktycznego, na drogi zegarek..? Cóż, można by w indywidualnych przypadkach o tym porozmawiać - chociaż każdy postępuje wg własnej woli w kwestii własnych pieniędzy. Natomiast warto może zwrócić uwagę, że ci niekoniecznie "bardzo bogaci" próbują realizować swoje zegarkowe "dream-come-true" na różne sposoby - jedni dążą konsekwentnie do zakupu tzw. Graala, inni wybierają "ścieżkę homara". Fani "Gwiezdnych Wojen" mogliby w tym momencie przytoczyć Yodę: " Ścieżka Ciemnej Strony łatwiejsza jest, szybsza, bardziej kusząca..."   :D  ;)

Edytowane przez Lincoln Six Echo

WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

 

To jest Twoja opinia - nie jest poparta, jak sądzę, żadnymi badaniami..?  ;) Moja, również bez podstawy naukowej :D, jest taka, że "bardzo drogie" to dość względne pojęcie - podobnie, jak "bardzo tanie". To, jak bardzo względne są to pojęcia, widujemy zresztą od czasu do czasu w różnych dyskusjach forumowych.

 

Piszesz, że "bardzo drogie" zegarki są dla "bardzo bogatych" - trudno zaprzeczyć, że jeżeli kogoś stać na nowego Breguet, to... stać go na nowego Breguet. ;)

 

Jednak dalej już bym troszeczkę "pokręcił kijem w mrowisku".  :D Piszesz bowiem, że "(...) dla pewnej grupy użytkowników (nie nazwę ich miłośnikami zegarków) dla których ten przedmiot nobilituje ich w środowisku do którego przynależą, bądź też ma służyć otworzeniu bram do "elit"."  W skrócie - dla szpanerów i pozerów. W jakiejś mierze zapewne to prawda. Ale są też osoby, które latami zbierają na "zegarek marzeń" kierując się przede wszystkim swoją zegarkową "szajbą". :) Czy to dobrze, że wydają niekiedy pieniądze, które mogliby spożytkować na coś zupełnie innego, o wiele bardziej praktycznego, na drogi zegarek..? Cóż, można by w indywidualnych przypadkach o tym porozmawiać - chociaż każdy postępuje wg własnej woli w kwestii własnych pieniędzy. Natomiast warto może zwrócić uwagę, że ci niekoniecznie "bardzo bogaci" próbują realizować swoje zegarkowe "dream-come-true" na różne sposoby - jedni dążą konsekwentnie do zakupu tzw. Graala, inni wybierają "ścieżkę homara". Fani "Gwiezdnych Wojen" mogliby w tym momencie przytoczyć Yodę: " Ścieżka Ciemnej Strony łatwiejsza jest, szybsza, bardziej kusząca..."   :D  ;)

Wiadomo, że pojęcie bogactwa, to trudne do zdefiniowania pojęcie. Zróżnicowane też pod względem danej grupy społecznej. Prawo do decydowania o własnych dochodach, to chyba podstawowe prawo do wolności. Oczywiście inaczej sobie to wyobrażam u osoby samotnej a inaczej u członka rodziny. Pieniądze mają wiele cech pozytywnych, ale i negatywnych, dając nam poczucie wolności, jednocześnie są idealnym narzędziem zniewalania. Zakupione przedmioty zamiast stawać się naszą własnością i dawać nam przyjemność, stają się niezauważalne, jednocześnie niepokojąc groźbą ich utraty. Zamiast cieszyć, zwyczajnie gnębią. Jak wymarzony Rolex za 25k zł na ręce człowieka o dochodach na poziomie średniej krajowej. Obawa o uszkodzenie, kradzież, etc, o kosztach konserwacji nie wspomnę (chyba jednak wspomniałem ;) ). 

Pieniądz podobno szczęścia nie daje, ale jego brak tym bardziej. Rozsądny stosunek do posiadanych zasobów pozwala wydobyć z niego, to co pozytywne. Jednym z takich zastosowań jest spełnianie marzeń, ale kupując przedmiot znacznie powyżej swoich możliwości, prosimy się o kłopoty. Groźba utraty, czy uszkodzenia zatruje dostatecznie świadomość spełnienia. 

Czy wybór "ścieżki homara". to zła droga? Zamiast 3-4 zegarków, mam ich znacznie więcej i nie czuję dyskomfortu nosząc np. San Martina za 1k zł, zamiast kilkakrotnie droższego Seiko. Każdy z nas podejmuje decyzje indywidualnie a czy są dobre, przyszłość pokaże. W kolekcjonerstwie ważne jest zachowanie umiaru, bo wydać za dużo, to początek "ścieżki Ciemnej Strony" (niewątpliwie). 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Paulus57 napisał(-a):

Wiadomo, że pojęcie bogactwa, to trudne do zdefiniowania pojęcie. Zróżnicowane też pod względem danej grupy społecznej. Prawo do decydowania o własnych dochodach, to chyba podstawowe prawo do wolności. Oczywiście inaczej sobie to wyobrażam u osoby samotnej a inaczej u członka rodziny. Pieniądze mają wiele cech pozytywnych, ale i negatywnych, dając nam poczucie wolności, jednocześnie są idealnym narzędziem zniewalania. Zakupione przedmioty zamiast stawać się naszą własnością i dawać nam przyjemność, stają się niezauważalne, jednocześnie niepokojąc groźbą ich utraty. Zamiast cieszyć, zwyczajnie gnębią. Jak wymarzony Rolex za 25k zł na ręce człowieka o dochodach na poziomie średniej krajowej. Obawa o uszkodzenie, kradzież, etc, o kosztach konserwacji nie wspomnę (chyba jednak wspomniałem ;) ). 

Pieniądz podobno szczęścia nie daje, ale jego brak tym bardziej. Rozsądny stosunek do posiadanych zasobów pozwala wydobyć z niego, to co pozytywne. Jednym z takich zastosowań jest spełnianie marzeń, ale kupując przedmiot znacznie powyżej swoich możliwości, prosimy się o kłopoty. Groźba utraty, czy uszkodzenia zatruje dostatecznie świadomość spełnienia. 

Czy wybór "ścieżki homara". to zła droga? Zamiast 3-4 zegarków, mam ich znacznie więcej i nie czuję dyskomfortu nosząc np. San Martina za 1k zł, zamiast kilkakrotnie droższego Seiko. Każdy z nas podejmuje decyzje indywidualnie a czy są dobre, przyszłość pokaże. W kolekcjonerstwie ważne jest zachowanie umiaru, bo wydać za dużo, to początek "ścieżki Ciemnej Strony" (niewątpliwie).

 

Chyba nie rozumiemy pojęcia "Ciemnej Strony" w kontekście zegarkowym tak samo.

 

Ja rozumiem przez to dofinansowywanie (i to w skali globalnej, biorąc pod uwagę zasięg sprzedaży... <i tu naprawdę trudno mi znaleźć właściwe słowo, więc niech będzie, że> towaru oznaczonego jako "San Martin", "Pagani Design", "Parnis", czy podobne bandytów będących zwykłymi złodziejami cudzych pomysłów, nie wnoszącymi do branży zegarkowej niczego własnego. Tak się również składa, że ładnych parę lat współprowadziłem firmę działającą w obszarze produkcji muzycznej/sprzedaży płyt i, nie wchodząc w szczegóły, miałem możność przekonać się, że lwia część pirackich płyt CD i DVD znanych wykonawców brytyjskich i amerykańskich powstawała na terenie... koszar wojskowych w Chinach. Tak, armia chińska zarabiała na tym kasę. Kto zarabia na Parnisach, P.D., czy perfumach Boop albo obuwiu sportowym "marki" Radibas, itp. nie wiem - ale nie zdziwiłbym się, gdyby to były "organizacje" należące do podobnych struktur "korporacyjnych", jak ww. armia ChRL albo np. Kosowskie Towarzystwo Miłośników Handlu Młodymi Kobietami, czy też Albańsko-Marokański Związek Promocji Fajki Wodnej.  ;)

 

Natomiast do reszty nie mogę się odnieść, ponieważ ani sam nigdy nie byłem w opisanej przez Ciebie sytuacji, ani też nie znam osobiście nikogo, kto był - czyli np. zarabiając średnią krajową kupił sobie Rolka za 25k zł i puszczał śluz po gatkach ze strachu, że obije o futrynę (sorry za "skrót myślowy" dot. Twojego wywodu powyżej).  :)


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
53 minuty temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

 

Chyba nie rozumiemy pojęcia "Ciemnej Strony" w kontekście zegarkowym tak samo.

 

Ja rozumiem przez to dofinansowywanie (i to w skali globalnej, biorąc pod uwagę zasięg sprzedaży... <i tu naprawdę trudno mi znaleźć właściwe słowo, więc niech będzie, że> towaru oznaczonego jako "San Martin", "Pagani Design", "Parnis", czy podobne bandytów będących zwykłymi złodziejami cudzych pomysłów, nie wnoszącymi do branży zegarkowej niczego własnego. Tak się również składa, że ładnych parę lat współprowadziłem firmę działającą w obszarze produkcji muzycznej/sprzedaży płyt i, nie wchodząc w szczegóły, miałem możność przekonać się, że lwia część pirackich płyt CD i DVD znanych wykonawców brytyjskich i amerykańskich powstawała na terenie... koszar wojskowych w Chinach. Tak, armia chińska zarabiała na tym kasę. Kto zarabia na Parnisach, P.D., czy perfumach Boop albo obuwiu sportowym "marki" Radibas, itp. nie wiem - ale nie zdziwiłbym się, gdyby to były "organizacje" należące do podobnych struktur "korporacyjnych", jak ww. armia ChRL albo np. Kosowskie Towarzystwo Miłośników Handlu Młodymi Kobietami, czy też Albańsko-Marokański Związek Promocji Fajki Wodnej.  ;)

 

Natomiast do reszty nie mogę się odnieść, ponieważ ani sam nigdy nie byłem w opisanej przez Ciebie sytuacji, ani też nie znam osobiście nikogo, kto był - czyli np. zarabiając średnią krajową kupił sobie Rolka za 25k zł i puszczał śluz po gatkach ze strachu, że obije o futrynę (sorry za "skrót myślowy" dot. Twojego wywodu powyżej).  :)

No cóż, wydaje się, że odszedłeś od zegarmistrzostwa w kierunku polityki, na dodatek widząc "Wujka Samo Zło" jedynie w Chinach. Jaką masz pewność, że w firmach poza-chińskich, a i to jak sam zauważyłeś bywa bardzo zwodnicze, nie ma zaangażowanych tzw. brudnych pieniędzy (pralnia, zyski na cele przestępcze)? Nazywając producentów chińskich (zapewne parę wyjątków byś jednak znalazł) złodziejami pomysłów, wchodzisz na mocno dyskusyjny i niestabilny teren. Jakoś zegarkowi ortodoksi (rozumiem przez to kolekcjonerów niekupujących "chińszczyzny"), nie pogardzają produktami producentów korzystających ze znanych wzorów, ale z siedzibami w "kulturalnej Europie". Ot chociażby przykład pierwszy z brzegu. jeden z kolegów pokazał ostatnio swoją klasyczną Certinę, której cyfry na tarczy były praktycznie identyczne jak w moich Delbanach. Niezależnie od tego, że to raczej niższa półka szwajcarów, to jednak kopiowanie, choćby częściowe nie jest tylko chińskim wynalazkiem. Wiem, że irytację posiadacza Tag Heuera za 1500 USD może budzić podobny Pagani design za 80 USD, ale skoro wzór nie jest zastrzeżony, to przestępstwa nie ma i nazywanie tego kradzieżą, jest nie tylko przesadą, ale nawet i nadużyciem. 

Kupując homary tworzę kolekcję bogatszą we wzory, oczywiście podróbek nie wziąłbym nawet za darmo. Moje ponad 40 zegarków kosztowało mnie powiedzmy "jednego Roleksa" i wolę mieć taki zbiór, niż jeden przewartościowany zegarek. Sam wiesz, że na rynku zegarkowym "dla bogaczy" kwitnie spekulowanie zegarkami ze sztucznie wywindowanymi cenami już na starcie (wspominany przeze mnie na Forum kilka razy Richard Mille - jak dla mnie koszmarnie tandetne wzory i ceny z d...). Kupuje się zegarek za 50.000 USD a po roku ma on wartość rynkową np. 100.000 USD. Spekulacja ma to jednak do siebie, że wygrywają tylko silni, drobni "inwestorzy" mogą liczyć tylko na farta a ten niekoniecznie sprzyja płotkom. 

Rozumiem Twój stosunek do wkurzająco tanich, i wierz mi solidnie wykonanych, chińskich homarów, uderza też to w działalność jaką prowadzisz. Tania alternatywa działa jednak też hamująco na coraz większe apetyty markowych producentów. W ciągu trzech lat (mojego zbieractwa) zauważyłem, że np. Christopher Ward wywindował ceny znacznie ponad stan początkowy. Kiedyś mieli zegarki automatyczne od około 500 euro, teraz 1000 to żaden szokujący przykład. Nawet w "Twoim" MV ceny poszły w górę, Kiedyś Rendetore można było kupić za około 1100 zł, teraz ceny bliższe są 2000. Wiem, że wtedy był tańszy mechanizm, ale poszło w górę znacząco. 

Na "szczęście" VAT z Ali spowoduje, że chińszczyzna już taka tania nie będzie i może wreszcie będę miał motywację, by kupić sobie chrono Stratona (ładny i jak na tą firmę stosunkowo tani). ;) 

A "Ciemna Strona", to ta której nie lubimy ;) . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Paulus57 napisał(-a):

No cóż, wydaje się, że odszedłeś od zegarmistrzostwa w kierunku polityki, na dodatek widząc "Wujka Samo Zło" jedynie w Chinach. Jaką masz pewność, że w firmach poza-chińskich, a i to jak sam zauważyłeś bywa bardzo zwodnicze, nie ma zaangażowanych tzw. brudnych pieniędzy (pralnia, zyski na cele przestępcze)? Nazywając producentów chińskich (zapewne parę wyjątków byś jednak znalazł) złodziejami pomysłów, wchodzisz na mocno dyskusyjny i niestabilny teren. Jakoś zegarkowi ortodoksi (rozumiem przez to kolekcjonerów niekupujących "chińszczyzny"), nie pogardzają produktami producentów korzystających ze znanych wzorów, ale z siedzibami w "kulturalnej Europie". Ot chociażby przykład pierwszy z brzegu. jeden z kolegów pokazał ostatnio swoją klasyczną Certinę, której cyfry na tarczy były praktycznie identyczne jak w moich Delbanach. Niezależnie od tego, że to raczej niższa półka szwajcarów, to jednak kopiowanie, choćby częściowe nie jest tylko chińskim wynalazkiem. Wiem, że irytację posiadacza Tag Heuera za 1500 USD może budzić podobny Pagani design za 80 USD, ale skoro wzór nie jest zastrzeżony, to przestępstwa nie ma i nazywanie tego kradzieżą, jest nie tylko przesadą, ale nawet i nadużyciem. 

Kupując homary tworzę kolekcję bogatszą we wzory, oczywiście podróbek nie wziąłbym nawet za darmo. Moje ponad 40 zegarków kosztowało mnie powiedzmy "jednego Roleksa" i wolę mieć taki zbiór, niż jeden przewartościowany zegarek. Sam wiesz, że na rynku zegarkowym "dla bogaczy" kwitnie spekulowanie zegarkami ze sztucznie wywindowanymi cenami już na starcie (wspominany przeze mnie na Forum kilka razy Richard Mille - jak dla mnie koszmarnie tandetne wzory i ceny z d...). Kupuje się zegarek za 50.000 USD a po roku ma on wartość rynkową np. 100.000 USD. Spekulacja ma to jednak do siebie, że wygrywają tylko silni, drobni "inwestorzy" mogą liczyć tylko na farta a ten niekoniecznie sprzyja płotkom. 

Rozumiem Twój stosunek do wkurzająco tanich, i wierz mi solidnie wykonanych, chińskich homarów, uderza też to w działalność jaką prowadzisz. Tania alternatywa działa jednak też hamująco na coraz większe apetyty markowych producentów. W ciągu trzech lat (mojego zbieractwa) zauważyłem, że np. Christopher Ward wywindował ceny znacznie ponad stan początkowy. Kiedyś mieli zegarki automatyczne od około 500 euro, teraz 1000 to żaden szokujący przykład. Nawet w "Twoim" MV ceny poszły w górę, Kiedyś Rendetore można było kupić za około 1100 zł, teraz ceny bliższe są 2000. Wiem, że wtedy był tańszy mechanizm, ale poszło w górę znacząco. 

Na "szczęście" VAT z Ali spowoduje, że chińszczyzna już taka tania nie będzie i może wreszcie będę miał motywację, by kupić sobie chrono Stratona (ładny i jak na tą firmę stosunkowo tani). ;) 

A "Ciemna Strona", to ta której nie lubimy ;) . 

 

Nie polityki, a raczej zorganizowanej przestępczości - jeżeli już. Zrobiłem to, zresztą, pół żartem.  ;)

 

A serio - Certina i inne szwajcarskie lub japońskie firmy, które parę razy "flirtowały" z cudzymi (tak się składa, że szwajcarskimi - nigdy jakoś nie np. chińskimi) pomysłami na design, tym się różni od np. P.D., że posiada WIELE swoich własnych rozwiązań. P.D. i podobni natomiast sprzedają "ksero" cudzych projektów jedynie z inną nazwą. Jest KOLOSALNA różnica między wytwórcą sprzedającym wyłącznie kopie cudzego wzornictwa, a producentami, którzy opracowali wiele swoich własnych modeli, kilkakrotnie się czymś tam inspirując. Przecież taki Parnis otwarcie się reklamuje jako producent kopii Panerai, Rolexa, czy VC. Solidność wykonania nie ma tu nic do rzeczy. Przy okazji, znam te wyroby - miałem okazję kilka razy się z nimi zetknąć. Nie zmienia to, naturalnie, tego, że jeżeli np. znana marka ze Szwajcarii (czy skądkolwiek) wali zegarek stanowiący praktycznie ksero 1:1 popularnego modelu np. Rolka, to mnie się takie "zagrania" nie podobają. :)

 

To, że ja sprzedaję jakiekolwiek zegarki też nie ma tu nic do rzeczy. Nie kieruję tego personalnie do Ciebie, ale, generalnie, nie mam najmniejszego zamiaru zabiegać o klienta np. próbując go przekonać, że lepiej kupić u mnie zegarek za 2-3k zł niż na Aliexpress za 150 zł. Bez jaj.  ;) Do tego z kolei, że jeżeli zabiorę głos w jakiejś zegarkowej dyskusji, osoba, której moja wypowiedź się nie podoba, zaraz mi wypomina, że sprzedaję MV albo Boldra, też już się zdążyłem przez kilka lat przyzwyczaić. I tak nie jest źle, bo w wielu już miejscach byłem nazywany "nędznym handlarzyną", "y.eban.ym spamerem", itp. Swoją drogą, zawsze mnie to trochę bawi, bo w normalnym świecie właśnie ludzie zaangażowani jakoś tam w scenę zegarkową, o ile nie wspieraliby, to przynajmniej nie pluliby na starających się ją własnymi środkami delikatnie urozmaicać. Jest jednak tak, że jeżeli spodziewać się "rzygu" albo "kopa", to nigdzie prędzej, jak na forum, czy grupie zegarkowej. Taki widać mamy klimat (jak w "Dniu świra").  ;)

 

Reasumując, ja nie wtryniam się w to, że lubisz kupować San Martin, P.D., czy podobne. Lubisz - Twoja sprawa. Po prostu mam na to wszystko swój pogląd i go wyraziłem. :)


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

 

Nie polityki, a raczej zorganizowanej przestępczości - jeżeli już. Zrobiłem to, zresztą, pół żartem.  ;)

 

A serio - Certina i inne szwajcarskie lub japońskie firmy, które parę razy "flirtowały" z cudzymi (tak się składa, że szwajcarskimi - nigdy jakoś nie np. chińskimi) pomysłami na design, tym się różni od np. P.D., że posiada WIELE swoich własnych rozwiązań. P.D. i podobni natomiast sprzedają "ksero" cudzych projektów jedynie z inną nazwą. Jest KOLOSALNA różnica między wytwórcą sprzedającym wyłącznie kopie cudzego wzornictwa, a producentami, którzy opracowali wiele swoich własnych modeli, kilkakrotnie się czymś tam inspirując. Przecież taki Parnis otwarcie się reklamuje jako producent kopii Panerai, Rolexa, czy VC. Solidność wykonania nie ma tu nic do rzeczy. Przy okazji, znam te wyroby - miałem okazję kilka razy się z nimi zetknąć. Nie zmienia to, naturalnie, tego, że jeżeli np. znana marka ze Szwajcarii (czy skądkolwiek) wali zegarek stanowiący praktycznie ksero 1:1 popularnego modelu np. Rolka, to mnie się takie "zagrania" nie podobają. :)

 

To, że ja sprzedaję jakiekolwiek zegarki też nie ma tu nic do rzeczy. Nie kieruję tego personalnie do Ciebie, ale, generalnie, nie mam najmniejszego zamiaru zabiegać o klienta np. próbując go przekonać, że lepiej kupić u mnie zegarek za 2-3k zł niż na Aliexpress za 150 zł. Bez jaj.  ;) Do tego z kolei, że jeżeli zabiorę głos w jakiejś zegarkowej dyskusji, osoba, której moja wypowiedź się nie podoba, zaraz mi wypomina, że sprzedaję MV albo Boldra, też już się zdążyłem przez kilka lat przyzwyczaić. I tak nie jest źle, bo w wielu już miejscach byłem nazywany "nędznym handlarzyną", "y.eban.ym spamerem", itp. Swoją drogą, zawsze mnie to trochę bawi, bo w normalnym świecie właśnie ludzie zaangażowani jakoś tam w scenę zegarkową, o ile nie wspieraliby, to przynajmniej nie pluliby na starających się ją własnymi środkami delikatnie urozmaicać. Jest jednak tak, że jeżeli spodziewać się "rzygu" albo "kopa", to nigdzie prędzej, jak na forum, czy grupie zegarkowej. Taki widać mamy klimat (jak w "Dniu świra").  ;)

 

Reasumując, ja nie wtryniam się w to, że lubisz kupować San Martin, P.D., czy podobne. Lubisz - Twoja sprawa. Po prostu mam na to wszystko swój pogląd i go wyraziłem. :)

Uwaga, że zajmujesz się sprzedażą zegarków nie miała żadnych złych podtekstów i byłbym jak najdalszy od inwektyw w stosunku do Ciebie. Wiem z praktyki jak trudna jest walka o klienta. Całkowicie zrozumiałym dla mnie marzeniem sprzedającego byłoby nie mieć psującej interesy konkurencji. Jasne, że dla kogoś kupującego zegarek za 200-300 zł, zegarek za 10 razy większą kwotę będzie co najwyżej albo spełnionym i trudnym wyrzeczeniem albo niespełnionym marzeniem. Jak dla mnie, przy mojej kalkulacji, 10% dochodów miesięcznie na hobby to rozsądny limit i raczej go nie przekraczam (chyba, że wyprzedaż ;) ). Moja kolekcja jest jak dla mnie dosyć duża (noszę, nie tylko oglądam), że zacznę chyba stopniowo rotować i wchodzić na nieco wyższy pułap cenowy, tak więc nie wykluczam, mimo wcześniejszych uwag, stania się w końcu Twoim klientem. 

Nasze Forum nie składa się z samych aniołów a posiadanie nawet fajnego zegarka nikogo nie zmusza do kultury dyskusji ;) . Zatem podejmując wymianę myśli zawsze istnieje ryzyko, że rozmówca niekoniecznie zasługuje na konwersację, czy tym bardziej, dyskusję. Chamstwo w internecie jest nagminne. A ja, jako inteligent w pierwszym pokoleniu szczególnie muszę uważać, by mi mimowolnie słoma z gumiaków nie wyszła. :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Paulus57 napisał(-a):

Uwaga, że zajmujesz się sprzedażą zegarków nie miała żadnych złych podtekstów i byłbym jak najdalszy od inwektyw w stosunku do Ciebie. Wiem z praktyki jak trudna jest walka o klienta. Całkowicie zrozumiałym dla mnie marzeniem sprzedającego byłoby nie mieć psującej interesy konkurencji. Jasne, że dla kogoś kupującego zegarek za 200-300 zł, zegarek za 10 razy większą kwotę będzie co najwyżej albo spełnionym i trudnym wyrzeczeniem albo niespełnionym marzeniem. Jak dla mnie, przy mojej kalkulacji, 10% dochodów miesięcznie na hobby to rozsądny limit i raczej go nie przekraczam (chyba, że wyprzedaż ;) ). Moja kolekcja jest jak dla mnie dosyć duża (noszę, nie tylko oglądam), że zacznę chyba stopniowo rotować i wchodzić na nieco wyższy pułap cenowy, tak więc nie wykluczam, mimo wcześniejszych uwag, stania się w końcu Twoim klientem. 

Nasze Forum nie składa się z samych aniołów a posiadanie nawet fajnego zegarka nikogo nie zmusza do kultury dyskusji ;) . Zatem podejmując wymianę myśli zawsze istnieje ryzyko, że rozmówca niekoniecznie zasługuje na konwersację, czy tym bardziej, dyskusję. Chamstwo w internecie jest nagminne. A ja, jako inteligent w pierwszym pokoleniu szczególnie muszę uważać, by mi mimowolnie słoma z gumiaków nie wyszła. :) 

 

Jest dobrze. Na razie różnimy się pięknie.  ;)


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

 

Jest dobrze. Na razie różnimy się pięknie.  ;)

Szkoda, że nasz naród taki podzielony. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, Paulus57 napisał(-a):

Homary to wybór dla tych, którzy kochają naraz zbyt dużo zegarków albo zwyczajnie nie mają odpowiedniej ilości gotówki do zakupu swojego ideału. Niektórzy nazywają taki wybór też rozsądkiem, bo najczęściej stosunek jakości do ceny jest w przypadku homarów korzystniejszy. Bardzo drogie zegarki są dla bardzo bogatych i także dla pewnej grupy użytkowników (nie nazwę ich miłośnikami zegarków) dla których ten przedmiot nobilituje ich w środowisku do którego przynależą, bądź też ma służyć otworzeniu bram do "elit". 

Troszkę tu zdemonizowałeś "drogie" zegarki a upiększyłeś (albo zracjonalizowałeś) podróbki :P

 

15 godzin temu, Paulus57 napisał(-a):

Zakupione przedmioty zamiast stawać się naszą własnością i dawać nam przyjemność, stają się niezauważalne, jednocześnie niepokojąc groźbą ich utraty. Zamiast cieszyć, zwyczajnie gnębią. Jak wymarzony Rolex za 25k zł na ręce człowieka o dochodach na poziomie średniej krajowej. Obawa o uszkodzenie, kradzież, etc, o kosztach konserwacji nie wspomnę (chyba jednak wspomniałem ;) ). 

Pieniądz podobno szczęścia nie daje, ale jego brak tym bardziej. Rozsądny stosunek do posiadanych zasobów pozwala wydobyć z niego, to co pozytywne. Jednym z takich zastosowań jest spełnianie marzeń, ale kupując przedmiot znacznie powyżej swoich możliwości, prosimy się o kłopoty. Groźba utraty, czy uszkodzenia zatruje dostatecznie świadomość spełnienia. 

Czy wybór "ścieżki homara". to zła droga? Zamiast 3-4 zegarków, mam ich znacznie więcej i nie czuję dyskomfortu nosząc np. San Martina za 1k zł, zamiast kilkakrotnie droższego Seiko. Każdy z nas podejmuje decyzje indywidualnie a czy są dobre, przyszłość pokaże. W kolekcjonerstwie ważne jest zachowanie umiaru, bo wydać za dużo, to początek "ścieżki Ciemnej Strony" (niewątpliwie). 

Zarabiając średnią krajową można w rok odłożyć na całkiem fajny zegarek, może nawet ten wymarzony. A późniejsza obawa o uszkodzenie czy utratę? Cóż to zależy od człowieka. Ludzie zarabiają poniżej tej średniej i noszą przy sobie telefony za 4k. I jakoś nie płaczą, że tracą one na wartości z każdym dniem (a już nie mówiąc o zbitym ekranie po kilku tygodniach).

 

Tak jak noszenie podróbki Rolexa czy innych jeszcze droższych marek mogę jakość zrozumieć (chociaż ciężko mi to przychodzi), tak noszenie podróbki Seiko już absolutnie do mnie nie trafia :(

 

13 godzin temu, Paulus57 napisał(-a):

Wiem, że irytację posiadacza Tag Heuera za 1500 USD może budzić podobny Pagani design za 80 USD, ale skoro wzór nie jest zastrzeżony, to przestępstwa nie ma i nazywanie tego kradzieżą, jest nie tylko przesadą, ale nawet i nadużyciem. 

Kupując homary tworzę kolekcję bogatszą we wzory, oczywiście podróbek nie wziąłbym nawet za darmo. Moje ponad 40 zegarków kosztowało mnie powiedzmy "jednego Roleksa" i wolę mieć taki zbiór, niż jeden przewartościowany zegarek. Sam wiesz, że na rynku zegarkowym "dla bogaczy" kwitnie spekulowanie zegarkami ze sztucznie wywindowanymi cenami już na starcie (wspominany przeze mnie na Forum kilka razy Richard Mille - jak dla mnie koszmarnie tandetne wzory i ceny z d...). Kupuje się zegarek za 50.000 USD a po roku ma on wartość rynkową np. 100.000 USD. Spekulacja ma to jednak do siebie, że wygrywają tylko silni, drobni "inwestorzy" mogą liczyć tylko na farta a ten niekoniecznie sprzyja płotkom. 

Rozumiem Twój stosunek do wkurzająco tanich, i wierz mi solidnie wykonanych, chińskich homarów, uderza też to w działalność jaką prowadzisz. Tania alternatywa działa jednak też hamująco na coraz większe apetyty markowych producentów. W ciągu trzech lat (mojego zbieractwa) zauważyłem, że np. Christopher Ward wywindował ceny znacznie ponad stan początkowy. Kiedyś mieli zegarki automatyczne od około 500 euro, teraz 1000 to żaden szokujący przykład.

Z tym Tag Heuer'em to pojechałeś :P

Uwierz mi, jakbym zobaczył kogoś z podróbką mojej Carrery to ostatnie co bym poczuł to irytację, że kupił ją za 100 usd od chińczyka 🤣 

Wydaje mi się, że większość ludzi patrzy jednak na podróbki z lekkim zażenowaniem / uśmiechem.

 

Ch.W podniósł ceny bo z microbrandu stał się nieźle prosperującą marką zegarkową. Rozwijają się, mają własne projekty (i niektóre nie własne :D ) czy nawet własny mechanizm.

To jest biznes, nie robią tego za darmo, żeby Polak mógł kupować swis-mejd za 1500zł :) Zresztą chyba nie ma producenta który na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat nie podniósłby znacząco cen.

 

Widzę, że w zegarkach cenisz sobie jego wygląd, niską wartość (a więc i brak odpowiedzialności za utratę czy zniszczenie) oraz możliwość posiadania szerokiej kolekcji.

Mam wrażenie (i chyba tak jednak jest), że większość ludzi pałającymi miłość do czasomierzy jednak docenia trochę inne wartości, jak historia marki, jej wkład w zegarmistrzostwo, oryginalne wzornictwo, mechanizm i przyjemność obcowania z przedmiotem który został stworzony ze szwajcarską precyzją (oczywiście generalizuje!) a nie podróbkę zegarka zrobiona w tej samej fabryce co podróbka majtek Hugo Bossa :D Ja mam na przykład dość "chińszczyzny", która otacza nas na każdym kroku...


Longines Spirit ZuluTime | Seiko SPB143J1| Nomos Club ref. 703 | Casio G-Shock DW-5610

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, evilym napisał(-a):

Ch.W podniósł ceny bo z microbrandu stał się nieźle prosperującą marką zegarkową. Rozwijają się, mają własne projekty (i niektóre nie własne :D ) czy nawet własny mechanizm.

To jest biznes, nie robią tego za darmo, żeby Polak mógł kupować swis-mejd za 1500zł :) Zresztą chyba nie ma producenta który na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat nie podniósłby znacząco cen.

 

100% racji. Jak by nie patrzeć, firma Ch.W. to NIEZALEŻNA, nadal relatywnie mała firma powstała z kasy, którą zaryzykowało na samym początku trzech kolesi mających pewien pomysł. Teraz stoi zakład w Szwajcarii. To m.in. kosztuje niezłą kasę. A, skoro już zostałem wcześniej trochę "przywołany do tablicy", to skorzystam z okazji :D - ja i paru innych kolesi zajmujących się sprzedażą zegarków w ramach jednoosobowo prowadzonej działalności też mamy znacznie mniejsze możliwości np. w zakresie przecen, wyprzedaży, udzielania rabatów, itp. niż firma "x", wydająca na samą reklamę w Google 20-30k zł miesięcznie. Żeby mi tu zaraz jakiś "cwaniak" nie "wyskoczył" - nie, ja nie "płaczę" - po prostu opisuję sytuację, stan faktyczny. Po części także dlatego wspomniałem o chińskiej armii i paru innych rzeczach, że coś mi mówi ;), iż np. taki P.D. jest w stanie zaoferować określonej specyfikacji produkt w zadziwiająco niskiej cenie m.in. dlatego, że ma BARDZO niskie koszty produkcji, a to się MUSI z czymś wiązać, prawda..? Nawet nie stacjonująca w centralnych Chinach ze swoją siedzibą korporacja SEIKO ma te koszty również znacznie jednostkowo mniejsze niż dowolnie wybrane mikro, czy "pół-mikro". Z jeszcze innej strony, jeżeli jakiś Mega Maestro pracuje dosłownie SAM, ręcyma ;), nad JEDNYM zegarkiem, np. bity rok, to on również musi kosztować określone pieniądze choćby i z tego powodu - facet musi przecież z czegoś żyć, żeby móc się w pełni poświęcić swojej sztuce.  :)


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, evilym napisał(-a):

Troszkę tu zdemonizowałeś "drogie" zegarki a upiększyłeś (albo zracjonalizowałeś) podróbki :P

 

Zarabiając średnią krajową można w rok odłożyć na całkiem fajny zegarek, może nawet ten wymarzony. A późniejsza obawa o uszkodzenie czy utratę? Cóż to zależy od człowieka. Ludzie zarabiają poniżej tej średniej i noszą przy sobie telefony za 4k. I jakoś nie płaczą, że tracą one na wartości z każdym dniem (a już nie mówiąc o zbitym ekranie po kilku tygodniach).

 

Tak jak noszenie podróbki Rolexa czy innych jeszcze droższych marek mogę jakość zrozumieć (chociaż ciężko mi to przychodzi), tak noszenie podróbki Seiko już absolutnie do mnie nie trafia :(

 

Z tym Tag Heuer'em to pojechałeś :P

Uwierz mi, jakbym zobaczył kogoś z podróbką mojej Carrery to ostatnie co bym poczuł to irytację, że kupił ją za 100 usd od chińczyka 🤣 

Wydaje mi się, że większość ludzi patrzy jednak na podróbki z lekkim zażenowaniem / uśmiechem.

 

Ch.W podniósł ceny bo z microbrandu stał się nieźle prosperującą marką zegarkową. Rozwijają się, mają własne projekty (i niektóre nie własne :D ) czy nawet własny mechanizm.

 

Ja tylko wtrącę, że Ch. w.  nie ma żadnego własnego mechanizmu, wszystkie ich mechanizmy niezależnie jak opisywane, są produkowane i zaprojektowane przez firmy zewnętrzne. 


Instagram.com/jfszymaniak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, evilym napisał(-a):

Troszkę tu zdemonizowałeś "drogie" zegarki a upiększyłeś (albo zracjonalizowałeś) podróbki :P

 

Zarabiając średnią krajową można w rok odłożyć na całkiem fajny zegarek, może nawet ten wymarzony. A późniejsza obawa o uszkodzenie czy utratę? Cóż to zależy od człowieka. Ludzie zarabiają poniżej tej średniej i noszą przy sobie telefony za 4k. I jakoś nie płaczą, że tracą one na wartości z każdym dniem (a już nie mówiąc o zbitym ekranie po kilku tygodniach).

 

Tak jak noszenie podróbki Rolexa czy innych jeszcze droższych marek mogę jakość zrozumieć (chociaż ciężko mi to przychodzi), tak noszenie podróbki Seiko już absolutnie do mnie nie trafia :(

 

Z tym Tag Heuer'em to pojechałeś :P

Uwierz mi, jakbym zobaczył kogoś z podróbką mojej Carrery to ostatnie co bym poczuł to irytację, że kupił ją za 100 usd od chińczyka 🤣 

Wydaje mi się, że większość ludzi patrzy jednak na podróbki z lekkim zażenowaniem / uśmiechem.

 

Ch.W podniósł ceny bo z microbrandu stał się nieźle prosperującą marką zegarkową. Rozwijają się, mają własne projekty (i niektóre nie własne :D ) czy nawet własny mechanizm.

To jest biznes, nie robią tego za darmo, żeby Polak mógł kupować swis-mejd za 1500zł :) Zresztą chyba nie ma producenta który na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat nie podniósłby znacząco cen.

 

Widzę, że w zegarkach cenisz sobie jego wygląd, niską wartość (a więc i brak odpowiedzialności za utratę czy zniszczenie) oraz możliwość posiadania szerokiej kolekcji.

Mam wrażenie (i chyba tak jednak jest), że większość ludzi pałającymi miłość do czasomierzy jednak docenia trochę inne wartości, jak historia marki, jej wkład w zegarmistrzostwo, oryginalne wzornictwo, mechanizm i przyjemność obcowania z przedmiotem który został stworzony ze szwajcarską precyzją (oczywiście generalizuje!) a nie podróbkę zegarka zrobiona w tej samej fabryce co podróbka majtek Hugo Bossa :D Ja mam na przykład dość "chińszczyzny", która otacza nas na każdym kroku...

Punkt widzenia w zasadzie mocno subiektywny, ale przecież każdy z nas tak ma. Gdybym miał się zabawić w Sherlocka Holmesa, to wyciągnąłbym wnioski co do Ciebie: 

 

- masz pracę satysfakcjonującą Cię finansowo. 

- z natury jesteś człowiekiem systematycznym i raczej cierpliwym. 

- cenisz sobie przedmioty luksusowe w swoim otoczeniu, 

- mieszkasz na Śląsku (to widać przy nicku ;) ), 

- nadużywasz słowa "podróbka" i nie znasz słowa "homar" ;) . 

 

Każdy z nas dokonuje indywidualnych decyzji jak i komu oddać swoje zarobione pieniądze, za przedmioty których pożądamy. Dla jednego liczyć się będzie prestiż, dla drugiego stosunek jakości do ceny. Dopóki decyzja dotyczy przedmiotów legalnych (dyskusja na temat konstrukcji prawa, to bardzo szeroki obszar do dyskusji), wybór nie powinien gorszyć ani prowokować do złośliwości. Ty mimo wszystko, widziałem starania, tego ostatniego nie zdołałeś uniknąć, ale cóż dobre chęci warto docenić ;) . Dla Twojej wiedzy, podróbka oznacza produkt z fałszywym znakiem firmowym (np. "Rolex" nie będący dziełem firmy Rolex), "homar" to kopia wzoru innej firmy z nazwą producenta. Pewnie to wszystko wiesz, bo to żadna wiedza tajemna a używanie przez Ciebie słowa "podróbka", było formą łagodnej prowokacji. 

Większość ludzi nie patrzy na produkty chińskie z zażenowaniem, być może wśród Twoich znajomych jest inaczej. Większość Polaków może pozwolić sobie na zegarki w cenie max. 500-1000 zł a to ogranicza możliwość zakupu przedmiotów "SWISS MADE" (poza klasykami-używkami). Co do wspomnianego przez Ciebie Tag Heuera, to spotkałem się z opiniami, że to mocno przewartościowana marka, podobnie ma się sprawa z jeszcze droższym Paneraiem. Wiele firm winduje swoje ceny głownie w oparciu o sprawnie prowadzony marketing, jakość często choć wysoka nie nadąża za wzrostem ceny. 

Jak dla mnie nie widzę sensu martwić się o dochody bogatych firm. Szacunek we mnie budzą produkty Jacob & Co i nie wykluczam zakupu jakiegoś zegarka w przyszłości, oczywiście z tych najtańszych w ich ofercie. Natomiast naprawdę drogie, nie jak na Polskę, zegarki często służą (próbom) spekulacji. 

Budowanie własnej kolekcji musi spełniać dwa warunki: 

- pierwszy najważniejszy: dawać radość właścicielowi, 

- drugi: wydatki dostosować do własnych możliwości finansowych. 

Twoja ocena moich kryteriów jest właściwie prawidłowa, poza usunięciem drobnej, jednak złośliwości (sic!). Wygląd - TAK, niska wartość - NIE, raczej jak najkorzystniejszy stosunek jakości do ceny, szeroka gama wzorów - TAK! 

Zgadzam się, że ceny zegarków rosną, ale to dopiero nieśmiały początek. Zobaczysz co będzie w nadchodzących latach - "radosne" drukowanie pustych pieniędzy da cenom potężnego kopa w górę... 

Nie znam Twoich dochodów i nic mi do tego, swoich nie znam, więc się nie podzielę tą osobistą informacją ;) . Myślę, że istnieje jakaś tam trudna do ścisłego określenia korelacja między dochodem kolekcjonera a cenami przedmiotów które kupuje (przynajmniej nie powinien pewnej granicy przekraczać). Dopasowanie tych czynników gwarantuje dobre samopoczucie, zastępując niepotrzebny stres (po co wydałem tyle kasy!!??). 

Ale się rozpisałem. Wybacz przydługi wywód, ale ja już tak mam - pisarz-amator ;) . 

Edytowane przez Paulus57

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i uzbierała się czwórka i recydywa nieunikniona ;) . 

 

 

oie_W347MhJ8B3F7.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Paulus57 napisał(-a):

Większość Polaków może pozwolić sobie na zegarki w cenie max. 500-1000 zł a to ogranicza możliwość zakupu przedmiotów "SWISS MADE" (poza klasykami-używkami).

 

OK. Z tym, że zegarek nie jest artykułem pierwszej potrzeby - zwłaszcza, jeżeli posiada się już np. komórkę. Nie trzeba go koniecznie posiadać - a już na pewno nie trzeba koniecznie posiadać zegarka "Swiss made". Z jeszcze innej strony - mnie się np. podoba bardzo Maserati MC20. Ale mnie nie stać, nawet, gdybym ze swoich zarobków odkładał BARDZO długo. Czy w związku z tym kupiłbym identycznie wyglądający z zewnątrz samochód produkcji chińskiej o nazwie "Lago di Como" za, powiedzmy, 50k złotych..? W życiu.

 

Z mojego punktu widzenia, pozostając w przytoczonym przez Ciebie powyżej przedziale cenowym), mając "dylemat", czy wybrać np. Parnisa Constantin, itp.  ;), czy może jakiś model np. Orienta albo Seiko z własnym designem lub przynajmniej nie będący kopią ksero 1:1 reklamującą się jako "Patek w zasięgu twojego portfela", w takim układzie wybrałbym Orienta, Seiko albo inną firmę, która nie uprawia procederu takiego, jak niektórzy wytwórcy z Chin lub Korei.


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

 

OK. Z tym, że zegarek nie jest artykułem pierwszej potrzeby - zwłaszcza, jeżeli posiada się już np. komórkę. Nie trzeba go koniecznie posiadać - a już na pewno nie trzeba koniecznie posiadać zegarka "Swiss made". Z jeszcze innej strony - mnie się np. podoba bardzo Maserati MC20. Ale mnie nie stać, nawet, gdybym ze swoich zarobków odkładał BARDZO długo. Czy w związku z tym kupiłbym identycznie wyglądający z zewnątrz samochód produkcji chińskiej o nazwie "Lago di Como" za, powiedzmy, 50k złotych..? W życiu.

 

Z mojego punktu widzenia, pozostając w przytoczonym przez Ciebie powyżej przedziale cenowym), mając "dylemat", czy wybrać np. Parnisa Constantin, itp.  ;), czy może jakiś model np. Orienta albo Seiko z własnym designem lub przynajmniej nie będący kopią ksero 1:1 reklamującą się jako "Patek w zasięgu twojego portfela", w takim układzie wybrałbym Orienta, Seiko albo inną firmę, która nie uprawia procederu takiego, jak niektórzy wytwórcy z Chin lub Korei.

Co do Maserati, to polecam zegarki ;) . Tanie i rzucające się w oczy :) . Mam w swoich zbiorach trzy Seiko i dwa Orienty. Każdy z nich był przemyślanym zakupem i ich ceny były dla mnie w zasięgu. Jak dla mnie ważne jest żeby zegarek mi się podobał a czy on chiński, czy też nie, nie ma znaczenia. Oczywiście ważny jest stosunek jakości do ceny. 

Mój kult dla "Dalekiego Wschodu" zaznaczyłem samochodem z okolic Chin, tu jednak "Mase-Go-Go" budziłby moje wątpliwości. 

Że zegarek jest niepotrzebny, bo wystarczy komórka, myślałem do chwili pojawienia się pierwszego w mojej kolekcji (Citizen CC 3001-51L). Wybór nie był przypadkowy, miał to być "idealnie dokładny" zegarek działający na całej Ziemi. Żebym to ja jeszcze tak uporczywie wojażował... ;) 

Gdybyś jednak kupił Maserati używkę, to najpierw sprawdź ceny części, bo na moim parkingu stoi od prawie roku taki, który "spełnił marzenia" polskiego właściciela. Lepszy i pewniejszy jest jednak nowy "koreańczyk" ;) . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3z6aef_citizen-5.jpg

 

 

Najwięcej zegarków mam od Citizena. Na fotografii w kolejności zakupów:

1. AS2050-10E (kupiony "do garnituru", przez ostatni rok praktycznie nienoszony...),

2. CC3000-54L (mój ulubiony, noszony na co dzień, na zmianę z... Edifice EFV-100D-1AVUEF),

3. CB0190-84L (kupiony z okazji 50. rocznicy technologii tytanowej Citizena),

4. BM8470-11EE ("na wycieczki" - od Kolegi z Forum - dzięki Mariusz!),

5. BN0201-88L Promaster Diver's (nie lubię "nurków", ale musiałem coś mieć do prac przy akwarium...).

Zegarki traktuję stricte użytkowo, nie jestem żadnym kolekcjonerem, np. nie mam żadnego zegarka w pełni mechanicznego, chociaż Grand Seiko "nosiłbym"... 😉

 

73!

Waldek 3Z6AEF

 

Edytowane przez 3z6aef
uzupełnienie tekstu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Paulus57 napisał(-a):

Punkt widzenia w zasadzie mocno subiektywny, ale przecież każdy z nas tak ma. Gdybym miał się zabawić w Sherlocka Holmesa, to wyciągnąłbym wnioski co do Ciebie: 

 

- masz pracę satysfakcjonującą Cię finansowo. 

- z natury jesteś człowiekiem systematycznym i raczej cierpliwym. 

- cenisz sobie przedmioty luksusowe w swoim otoczeniu, 

- mieszkasz na Śląsku (to widać przy nicku ;) ), 

- nadużywasz słowa "podróbka" i nie znasz słowa "homar" ;) . 

Nie bardzo rozumiem jak ta "analiza" ma się do całej dyskusji? Ja opisałem Twoje preferencje zegarkowe, bazując na Twoich postach. Odpuszczę Ci to jednak :)

No może poza kwestią "homara".

 

Dla Twojej wiedzy (i innych żyjących w złudnej fantazji):

W ślad za PWN (internetową wersją) podróbka potocznie to: rzecz podrobiona, naśladująca inną rzecz. Jak inaczej nazwiesz zegarki które do złudzenia wyglądają jak oryginały a mają jedynie inne logo?

A homage? Cóż, jestem w stanie użyć tego określenia np. do produkty (zegarka) które naśladuje inny projekt, który np. nie jest już produkowany i praktycznie niedostępny. Wtedy można by użyć słowa hołd. W przypadku większość podróbek taka sytuacja jednak nie ma miejsca.

Proszę więc, nie naginaj rzeczywistości, by uzasadnić swoje zegarkowe zakupy :)

 

4 godziny temu, Paulus57 napisał(-a):

Większość ludzi nie patrzy na produkty chińskie z zażenowaniem, być może wśród Twoich znajomych jest inaczej.

Nie napisałem, że na produkty Chińskie. Napisałem na podróbki (często tandetne). Sądzisz że osoby ubierające Hubo Bossa, Roy Bany i Abibasa są postrzegane jako te które oszukały system i wybrały świetny produkt z rewelacyjnym stosunkiem ceny do jakości? 🤣 No cóż, Twoja opinia. Pewnie jej nie zmienię 🙂

I znowu Ci odpuszczę jakieś dziwne wywody o moich znajomych.

 

4 godziny temu, Paulus57 napisał(-a):

Co do wspomnianego przez Ciebie Tag Heuera, to spotkałem się z opiniami, że to mocno przewartościowana marka, podobnie ma się sprawa z jeszcze droższym Paneraiem. Wiele firm winduje swoje ceny głownie w oparciu o sprawnie prowadzony marketing, jakość często choć wysoka nie nadąża za wzrostem ceny. 

Problem jest, że szukanie w dobrach luksusowych (jakim są np. zegarki mechaniczne) tylko i wyłącznie dobrego stosunku ceny do jakości, jest chyba kiepskim pomysłem. Jak zresztą wspomniałem w moim wcześniejszym poście. Z takim podejściem, ciężko będzie docenić inne aspekty sztuki zegarmistrzowskiej. Dyskutować na temat przewartościowania danej marki chyba nie będę. Bo jak chcesz ocenić fakt posiadania modelu, który jest na rynku od blisko 60 lat i jest synonimem wyścigowo-sportowego zegarka. Bezcenne!  (brzmi jak hasło reklamowe ;) )

 

4 godziny temu, Paulus57 napisał(-a):

Budowanie własnej kolekcji musi spełniać dwa warunki: 

- pierwszy najważniejszy: dawać radość właścicielowi, 

- drugi: wydatki dostosować do własnych możliwości finansowych. 

Zgoda.

 

4 godziny temu, Paulus57 napisał(-a):

Nie znam Twoich dochodów i nic mi do tego, swoich nie znam, więc się nie podzielę tą osobistą informacją ;) . Myślę, że istnieje jakaś tam trudna do ścisłego określenia korelacja między dochodem kolekcjonera a cenami przedmiotów które kupuje (przynajmniej nie powinien pewnej granicy przekraczać). Dopasowanie tych czynników gwarantuje dobre samopoczucie, zastępując niepotrzebny stres (po co wydałem tyle kasy!!??). 

Ale się rozpisałem. Wybacz przydługi wywód, ale ja już tak mam - pisarz-amator ;) . 

Nie bardzo rozumiem, z czym w tym wszystkim mają do czynienia dochody (moje, Twoje, kogoś innego).

Napisałeś, że masz kolekcję zegarków za które mógłbyś kupić Roleksa. Gratuluje, ja nie mam :) Ale mam 5 zegarków które mi sprawiają radość, wszystkie są oryginalne i niepowtarzalne (nie tylko pod względem wyglądu, ale również marki).

Nie zmienię Twojego podejścia do oczywistych podróbek, homarów czy ledwie inspirowanych kopiach innych zegarków (bo przecież logo inne!).

 

Jak pisałem: każdy nosi co mu się podoba. Nic mi do tego.

 

4 godziny temu, eye_lip napisał(-a):

Ja tylko wtrącę, że Ch. w.  nie ma żadnego własnego mechanizmu, wszystkie ich mechanizmy niezależnie jak opisywane, są produkowane i zaprojektowane przez firmy zewnętrzne. 

Ale rozumiem, że jest to projekt robiony specjalnie dla nich, niespotykany u innych?


Longines Spirit ZuluTime | Seiko SPB143J1| Nomos Club ref. 703 | Casio G-Shock DW-5610

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, evilym napisał(-a):

Nie bardzo rozumiem jak ta "analiza" ma się do całej dyskusji? Ja opisałem Twoje preferencje zegarkowe, bazując na Twoich postach. Odpuszczę Ci to jednak :)

No może poza kwestią "homara".

 

Dla Twojej wiedzy (i innych żyjących w złudnej fantazji):

W ślad za PWN (internetową wersją) podróbka potocznie to: rzecz podrobiona, naśladująca inną rzecz. Jak inaczej nazwiesz zegarki które do złudzenia wyglądają jak oryginały a mają jedynie inne logo?

A homage? Cóż, jestem w stanie użyć tego określenia np. do produkty (zegarka) które naśladuje inny projekt, który np. nie jest już produkowany i praktycznie niedostępny. Wtedy można by użyć słowa hołd. W przypadku większość podróbek taka sytuacja jednak nie ma miejsca.

Proszę więc, nie naginaj rzeczywistości, by uzasadnić swoje zegarkowe zakupy :)

 

Nie napisałem, że na produkty Chińskie. Napisałem na podróbki (często tandetne). Sądzisz że osoby ubierające Hubo Bossa, Roy Bany i Abibasa są postrzegane jako te które oszukały system i wybrały świetny produkt z rewelacyjnym stosunkiem ceny do jakości? 🤣 No cóż, Twoja opinia. Pewnie jej nie zmienię 🙂

I znowu Ci odpuszczę jakieś dziwne wywody o moich znajomych.

 

Problem jest, że szukanie w dobrach luksusowych (jakim są np. zegarki mechaniczne) tylko i wyłącznie dobrego stosunku ceny do jakości, jest chyba kiepskim pomysłem. Jak zresztą wspomniałem w moim wcześniejszym poście. Z takim podejściem, ciężko będzie docenić inne aspekty sztuki zegarmistrzowskiej. Dyskutować na temat przewartościowania danej marki chyba nie będę. Bo jak chcesz ocenić fakt posiadania modelu, który jest na rynku od blisko 60 lat i jest synonimem wyścigowo-sportowego zegarka. Bezcenne!  (brzmi jak hasło reklamowe ;) )

 

Zgoda.

 

Nie bardzo rozumiem, z czym w tym wszystkim mają do czynienia dochody (moje, Twoje, kogoś innego).

Napisałeś, że masz kolekcję zegarków za które mógłbyś kupić Roleksa. Gratuluje, ja nie mam :) Ale mam 5 zegarków które mi sprawiają radość, wszystkie są oryginalne i niepowtarzalne (nie tylko pod względem wyglądu, ale również marki).

Nie zmienię Twojego podejścia do oczywistych podróbek, homarów czy ledwie inspirowanych kopiach innych zegarków (bo przecież logo inne!).

 

Jak pisałem: każdy nosi co mu się podoba. Nic mi do tego.

 

Ale rozumiem, że jest to projekt robiony specjalnie dla nich, niespotykany u innych?

Pozostańmy zatem przy swoich wyborach.

Możesz podać jakie zegarki posiadasz, o ile nie sprawi Ci to kłopotu. 

Świat byłby nudny, gdyby każdy z nas myślał tak samo. Ale, jakby to powiedzieli pesymiści, wszystko do czasu, wszystko do czasu... ;) 

1 godzinę temu, 3z6aef napisał(-a):

3z6aef_citizen-5.jpg

 

 

Najwięcej zegarków mam od Citizena. Na fotografii w kolejności zakupów:

1. AS2050-10E (kupiony "do garnituru", przez ostatni rok praktycznie nienoszony...),

2. CC3000-54L (mój ulubiony, noszony na co dzień, na zmianę z... Edifice EFV-100D-1AVUEF),

3. CB0190-84L (kupiony z okazji 50. rocznicy technologii tytanowej Citizena),

4. BM8470-11EE ("na wycieczki" - od Kolegi z Forum - dzięki Mariusz!),

5. BN0201-88L Promaster Diver's (nie lubię "nurków", ale musiałem coś mieć do prac przy akwarium...).

Zegarki traktuję stricte użytkowo, nie jestem żadnym kolekcjonerem, np. nie mam żadnego zegarka w pełni mechanicznego, chociaż Grand Seiko "nosiłbym"... 😉

 

73!

Waldek 3Z6AEF

 

Ciekawi mnie Twój Citizen CC3000-54L, ja mam na oko identyczny CC3001-51L(od niego zacząłem). Ciekaw jestem czym się różnią? Może wiesz? A co do Grand Seiko, to mam tak samo, choć większość w moich zbiorach, to mechaniczne (głównie automaty). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli masz na myśli 5-cio dniowy mechanizm to nie., a jeśli jakiś inny to podaj ref to sprawdzę. 


Instagram.com/jfszymaniak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Paulus57 napisał(-a):

Co do Maserati, to polecam zegarki ;) . Tanie i rzucające się w oczy :) .

 

Widziałem. Gdybym chciał coś taniego i nachalnie rzucającego się w oczy, wybrałbym San Martin, Parnisa, Tisella albo Pagani. Wiadomo, co udają - a więc o coś bardziej przyciągającego wzrok (chociaż jedynie marnymi pozorami prestiżu) nie jest aż tak łatwo - w tej cenie.  ;)

 

4 godziny temu, Paulus57 napisał(-a):

Gdybyś jednak kupił Maserati używkę, to najpierw sprawdź ceny części, bo na moim parkingu stoi od prawie roku taki, który "spełnił marzenia" polskiego właściciela. Lepszy i pewniejszy jest jednak nowy "koreańczyk" ;) . 

 

W tej chwili mam wystarczająco cieszący mnie samochód, nie taki najgorszy ;), kupiony jako nowy w salonie od AD - chociaż ani nie chiński, ani nie koreański, ani nawet nie japoński. ;) Natomiast teza, że Maserati MC20 jest gorszy od JAKICHKOLWIEK koreańskich samochodów to NIEZWYKLE śmiała teza.  ;)

 

 

2 godziny temu, evilym napisał(-a):

Sądzisz że osoby ubierające Hubo Bossa, Roy Bany i Abibasa są postrzegane jako te które oszukały system i wybrały świetny produkt z rewelacyjnym stosunkiem ceny do jakości? 🤣 N

 

Kurna, ostrożnie z takimi tekstami! Oplułem ekran i ubrudziłem sobie T-shirt.  :lol:


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

 

 

 

 

W tej chwili mam wystarczająco cieszący mnie samochód, nie taki najgorszy ;), kupiony jako nowy w salonie od AD - chociaż ani nie chiński, ani nie koreański, ani nawet nie japoński. ;) Natomiast teza, że Maserati MC20 jest gorszy od JAKICHKOLWIEK koreańskich samochodów to NIEZWYKLE śmiała teza.  ;)

 

 

Mam jednak wrażenie, że się mylisz. Pisałem o Maserati (modelu nie podawałem), którego obecny właściciel nie jest w stanie uruchomić od roku. W takiej sytuacji nawet Kia Piccanto jest lepsza ;) . Pochopne wyciąganie wniosków jak widzisz bywa zwodnicze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Paulus57 napisał(-a):

Mam jednak wrażenie, że się mylisz. Pisałem o Maserati (modelu nie podawałem), którego obecny właściciel nie jest w stanie uruchomić od roku. W takiej sytuacji nawet Kia Piccanto jest lepsza ;) . Pochopne wyciąganie wniosków jak widzisz bywa zwodnicze. 

 

Ja natomiast OD POCZĄTKU pisałem, że podoba mi się MC20. Ale skoro tak stawiasz sprawę, to ok - żaden "koreańczyk", nawet z wbudowanym automatem do japche, nie ma nawet cienia startu do ŻADNEGO Maserati. Awarie mogą się natomiast zdarzyć i w Bugatti. Reszta to, rzeczywiście, wyłącznie Twoje wrażenia.  ;)


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.