Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
SzefSzefow

Kto stoi w miejscu, ten sie cofa...

Rekomendowane odpowiedzi

@Balansujący Na OsiNie moją intencją jest robić dym, bo liczę jednak na pomoc w tematach związanych z tematyką tego forum.

Jeżeli poczułeś się urażony to przepraszam. Jednakże wywołujesz mnie do tablicy twierdząc, że wyjąłem zdanie z kontekstu.

Z tego co ja widzę wkleiłem przy pomocy opcji "cytuj" cały Twój tekst, natomiast zdanie, które ująłem w cudzysłowie wzbudziło we mnie zainteresowanie Twojego toku myślenia.

Żaden pracodawca nie dzieli się z nikim pół na pół, chyba, że ze wspólnikiem. Co do końcowej treści Twojej wypowiedzi odnośnie pomnażania jego majątku. Sądzę, że on tworzył dla samej idei tworzenia, pieniądze pojawiły się przy okazji, a to, że ogromne świadczą tylko, o tym, że miał rację i był właściwą osobą na właściwym miejscu. I bardzo niewłaściwym jest postrzeganie go przez pryzmat krwiożerczego kapitalisty wspinającego się na sam szczyt przy pomocy pracy innych.


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka takich luźnych myśli z mojej strony.

 

Gdzie jest granica posiadania? Kiedy będę miał wystarczająco dużo, żeby powiedzieć sobie dość i bardziej otworzyć się na potrzeby innych? Czy ta granica jest płynna, czy stała? Czy mam na nią wpływ? Od czego ona zależy? Co nią steruje?

 

Czy wszystkie "sukcesy" w moim życiu to moja zasługa?

Czy wszyscy mamy jednakowe szanse na tym świecie (np. chory vs. zdrowy; ktoś, kto był kochany przez rodziców vs. ktoś maltretowany w dzieciństwie, Afrykanczyk z biednej wioski vs. Europejczyk, z bogatego kraju, czy talenty mamy wszyscy jednakowe)?

Czy uczciwie jest robić ze "swoim" co się chce. np. świadomie marnować jedzenie, kiedy ktoś inny głoduje? O ile więcej mi się należy za ryzyko i wyzwania, które podejmuję, względem szeregowego pracownika? Co mnie motywuje do dalszego ryzykowania, czy to na czymś się odbija negatywnie?

 

Czy powinniśmy być odpowiedzialni za siebie nawzajem?

Jaka jest moja hierarchia wartości?

W czym pokładam nadzieję?

 

Dobrej nocy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 24.05.2022 o 16:13, Autor1984 napisał(-a):

@niconautoryzowana biografia to nic więcej, jak ta zaakceptowana przez bohatera z naniesionymi przez niego poprawkami.

Jakiś czas temu w Polsce pojawił się wysyp książek o tematyce gangsterskiej, w której to owi bohaterowie, współautorzy przybliżają za pomocą zręcznego pióra jacy to z nich prawi ludzie byli. Dużo wiarygodniejszym źródłem informacji są pozycje poparte dokumentacją m.in. sądową, policyjną, etc. U nas jest takich pozycji trochę, a ich autorzy jakimś dziwnym trafem nie mają procesów. Opisane w tych pozycjach są bardzo ciekawe persony. To są znacznie cenniejsze źródła informacji, aniżeli biografie i biografie autoryzowane, zwłaszcza przez ekscentryków.

Koleją w miarę wiarygodną pozycją są pamiętniki.

Cała reszta to wyobraźnia i marketing.

Po za tym na Jobsie można powiesić psy, że był jaki był, gdyby wierzyć filmowym produkcjom i owym biografiom, opowieściom i spekulacjom, ale nie zmienia to faktu, że popchnął Świat do przodu, czy w dobrym kierunku, nie wiem, niech każdy sam sobie na to odpowie. Dał natomiast pracę dziesiątkom tysięcy osób, które za wynagrodzenie mogły utrzymać rodziny i wyedukować dzieci.

Wymyśliłeś sobie sam chochoła z którym potem walczysz, czy ja gdzieś umniejszam dokonaniom biznesowym Jobsa? I jakie to w ogóle ma znaczenie? Wiem co to autoryzowana biografia, nie wydaje ci się że skoro Jobs sam zaakceptował w swojej biografii coś co go stawia w nie najlepszym świetle tylko potwierdza wiarygodność tej informacji? Jeżeli nie wierzymy w to co mówią ludzie z jego najbliższego otoczenia i to co sam Jobs opowiedział autorowi biografii, to nie wiem jak w ogóle o czymkolwiek możemy rozmawiać.

 

 Przypominam że tematem są te dwa cytaty:

 

W dniu 23.05.2022 o 20:07, SzefSzefow napisał(-a):

 

“At this moment, lying on the bed, sick and remembering all my life, I realize that all my recognition and wealth that I have is meaningless in the face of imminent death. You can hire someone to drive a car for you, make money for you – but you can not rent someone to carry the disease for you.

As we get older we are smarter, and we slowly realize that the watch is worth $30 or $300 – both of which show the same time. Whether we drive a car worth $150,000, or a car worth $2000 – the road and distance are the same, we reach the same destination. If we drink a bottle worth $300 or wine worth $10 we're drunk"

Ja tylko staram się udowodnić, że to pieprzenie bogola hipokryty który jedno mówi a drugie robi.

 

Ale jest plot twist, bo cieszy mnie że koledzy zwrócili uwagę na to jak istotne jest sprawdzanie źródeł, bo okazuje się że nie ma żadnego dowodu że Jobs powiedział te głupoty które wkleił @SzefSzefow. Ktoś to wymyślił 4 lata po jego śmierci, jakiś bloger motywacyjny debil https://www.reuters.com/article/uk-factcheck-steve-jobs-final-words-weal-idUSKCN26C266. Więc w sumie nie ma o czym rozmawiać, a Jobsowi zwracam honor, był po prostu skurwy****m, ale nie hipokrytą.


1dFQTya.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
2 godziny temu, nicon napisał(-a):

Wymyśliłeś sobie sam chochoła z którym potem walczysz, czy ja gdzieś umniejszam dokonaniom biznesowym Jobsa? I jakie to w ogóle ma znaczenie? Wiem co to autoryzowana biografia, nie wydaje ci się że skoro Jobs sam zaakceptował w swojej biografii coś co go stawia w nie najlepszym świetle tylko potwierdza wiarygodność tej informacji? Jeżeli nie wierzymy w to co mówią ludzie z jego najbliższego otoczenia i to co sam Jobs opowiedział autorowi biografii, to nie wiem jak w ogóle o czymkolwiek możemy rozmawiać.

Nie walczę, staram się tylko zrozumieć jak można opiniować kogoś na podstawie opinii innych.

Przez lata Richardowi Williamsowi doprawiano mordę zamordystycznego ojca, który trenuje, tfu tresuje i kładzie nacisk na nieludzki wysiłek w sposób opresyjny, wręcz ciemiężący swoje pociechy. Dopatrując się jednocześnie przy tym, że robi to do wzbudzenia zainteresowania, głównie jego własną osobą... Ten smród toczył się za nim bardzo długo. 

Od niedawna na ekrany wszedł film King Richard, w którym kochający swoje córki Ojciec, człowiek inteligenty, przewidujący i pełen troski, jednakże kładący nacisk na tytaniczną pracę przygotowuje córki do zostania ikonami tenisa.

Który obraz Richarda Williamsa mam uznać za prawdziwy i wg którego powinienem wydawać na jego temat jakąkolwiek opinię?

 

Nie będę opiniować ludzi, na podstawię opinii innych ludzi, nawet tych najbliższych. Bo najbliżsi też są związani emocjami zarówno pozytywnymi jak i negatywnymi.

Dlatego, to że opisałeś go jako pazernego sk***ysyna, który oszukiwał już na samym początku, to naturalnie Twoje prawo. Ja wolę to przemilczeć bo nie mam tej pewności.

 

A co do określenia blogera motywującego: debilem. Zbijam z Tobą piątkę, gardzę tymi cwaniakami żerującymi na naiwności ludzi, którzy nie potrafią znaleźć swojej drogi i niestety sądzą, że ktoś znajdzie ją za nich...Zwłaszcza w tak bezczelny, zakrzywiający rzeczywistość sposób.

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

Nie walczę, staram się tylko zrozumieć jak można opiniować kogoś na podstawie opinii innych.

Przez lata Richardowi Williamsowi doprawiano mordę zamordystycznego ojca, który trenuje, tfu tresuje i kładzie nacisk na nieludzki wysiłek w sposób opresyjny, wręcz ciemiężący swoje pociechy. Dopatrując się jednocześnie przy tym, że robi to do wzbudzenia zainteresowania, głównie jego własną osobą... Ten smród toczył się za nim bardzo długo. 

Od niedawna na ekrany wszedł film King Richard, w którym kochający swoje córki Ojciec, człowiek inteligenty, przewidujący i pełen troski, jednakże kładący nacisk na tytaniczną pracę przygotowuje córki do zostania ikonami tenisa.

Który obraz Richarda Williamsa mam uznać za prawdziwy i wg którego powinienem wydawać na jego temat jakąkolwiek opinię?

 

Nie będę opiniować ludzi, na podstawię opinii innych ludzi, nawet tych najbliższych. Bo najbliżsi też są związani emocjami zarówno pozytywnymi jak i negatywnymi.

Dlatego, to że opisałeś go jako pazernego sk***ysyna, który oszukiwał już na samym początku, to naturalnie Twoje prawo. Ja wolę to przemilczeć bo nie mam tej pewności.

 

A co do określenia blogera motywującego: debilem. Zbijam z Tobą piątkę, gardzę tymi cwaniakami żerującymi na naiwności ludzi, którzy nie potrafią znaleźć swojej drogi i niestety sądzą, że ktoś znajdzie ją za nich...Zwłaszcza w tak bezczelny, zakrzywiający rzeczywistość sposób.

Bardzo ciekawy sposób poznawania rzeczywistości. W ten sposób nie można wydać opinii właściwie o nikim i na żaden temat oprócz tego co się widziało/doświadczyło na własne oczy, ....... ale wróć. Przeciez to czego doświadczyłeś ty, dla mnie jest już twoją opinią i nie można na tej podstawie wydawać żadnych ocen. Właśnie obaliłeś praktycznie całą historię świata. I to na forum zegarkowym takie mądrości, kto by pomyślał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
37 minut temu, beniowski napisał(-a):

Bardzo ciekawy sposób poznawania rzeczywistości. W ten sposób nie można wydać opinii właściwie o nikim i na żaden temat oprócz tego co się widziało/doświadczyło na własne oczy, ....... ale wróć. Przeciez to czego doświadczyłeś ty, dla mnie jest już twoją opinią i nie można na tej podstawie wydawać żadnych ocen. Właśnie obaliłeś praktycznie całą historię świata. I to na forum zegarkowym takie mądrości, kto by pomyślał.

A gdybym powielał złą opinię na temat Twojej Żony, na podstawie zasłyszanych gdzieś, tam kiedyś od kogoś?

Nie twierdzę, że nie można!

Ja nie mam odwagi, aby opowiadać zasłyszane opowieści dziwnej treści.

I nie gadaj takich głupot o historii Świata, bo co innego robi kronikarz, a co innego robi pismak, któremu mamona przysłoniła zdrowy rozsądek.

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, beniowski napisał(-a):

Bardzo ciekawy sposób poznawania rzeczywistości. W ten sposób nie można wydać opinii właściwie o nikim i na żaden temat oprócz tego co się widziało/doświadczyło na własne oczy, ....... ale wróć. Przeciez to czego doświadczyłeś ty, dla mnie jest już twoją opinią i nie można na tej podstawie wydawać żadnych ocen. Właśnie obaliłeś praktycznie całą historię świata. I to na forum zegarkowym takie mądrości, kto by pomyślał.


Może to i słusznie - skoro doszliśmy w takie miejsce w dyskusji… Po co właściwie wydawać w ogóle o kimś opinie? Każdy niech się skupi na swojej przyzwoitości a nie na cudzej. 
Nie powinno się oceniać innych. Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem. Warto być przyzwoitym. Mówmy o kimś dobrze albo wcale. Itd. To na prawdę nie są złe zasady. 
Ale zwłaszcza w internetach łatwo wszelkie opinie wygłaszać na lewo i prawo, często bez zastanowienia i zazwyczaj anonimowo. 
To ogólne uwagi - bez konkretnego adresata, żeby zaraz się niepotrzebnie jakieś nożyce nie odezwały. 😛


"Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa" - Julian Tuwim. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

I nie gadaj takich głupot o historii Świata, bo co innego robi kronikarz, a co innego robi pismak, któremu mamona przysłoniła zdrowy rozsądek.

No ja nie wiem czy głupotą jest np. nazwanie tak, powiedzmy Nowego Testamentu, który to powstał sporo lat po śmierci głównego bohatera, głównie na podstawie zasłyszanych historii/opinii😂.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stary Testament i Nowy Testament to są najgorsze przykłady jakie moglibyście zastosować w tej rozmowie :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

A gdybym powielał złą opinię na temat Twojej Żony, na podstawie zasłyszanych gdzieś, tam kiedyś od kogoś?

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

@beniowski

Chyba Ci to rozrysuje, bo tracę już cierpliwość.

Gdy szukasz opinii na temat jakiegoś mechanizmu to, która opinia jest dla Ciebie wartościowa. Ta, którą ktoś usłyszał od kogoś, a ten od jeszcze kogoś innego, czy jednak ta od: użytkownika lub jeszcze lepiej od: zegarmistrza, który określony werk zna jak własną kieszeń?

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Autor1984 napisał(-a):

@beniowski

Chyba Ci to rozrysuje, bo tracę już cierpliwość.

Gdy szukasz opinii na temat jakiegoś mechanizmu to, która opinia jest dla Ciebie wartościowa. Ta, którą ktoś usłyszał od kogoś, a ten od jeszcze kogoś innego, czy jednak ta od: użytkownika lub jeszcze lepiej od: zegarmistrza, który określony werk zna jak własną kieszeń?

:)

IMO. Zegarmistrze po za tymi co sami naprawiają lub sami sprzedają to na ogół na całą resztę wydają kiepskie opinie, a użytkownicy też na ogół wygłaszają bardzo tendencyjne opinie w myśl zasady, każda sroczka chwali swój ogonek.:)


Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, dziadek napisał(-a):

:)

IMO. Zegarmistrze po za tymi co sami naprawiają lub sami sprzedają to na ogół na całą resztę wydają kiepskie opinie, a użytkownicy też na ogół wygłaszają bardzo tendencyjne opinie w myśl zasady, każda sroczka chwali swój ogonek.:)

 

Cóż, być może w takim razie życie to nieustająca walka wszystkich ze wszystkimi, a chlubne wyjątki... tylko potwierdzają regułę.  ;)


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, nicon napisał(-a):

 

 

Ale jest plot twist, bo cieszy mnie że koledzy zwrócili uwagę na to jak istotne jest sprawdzanie źródeł, bo okazuje się że nie ma żadnego dowodu że Jobs powiedział te głupoty które wkleił @SzefSzefow. Ktoś to wymyślił 4 lata po jego śmierci, jakiś bloger motywacyjny debil https://www.reuters.com/article/uk-factcheck-steve-jobs-final-words-weal-idUSKCN26C266. Więc w sumie nie ma o czym rozmawiać, a Jobsowi zwracam honor, był po prostu skurwy****m, ale nie hipokrytą.

 

 

Tym bardziej, potierdza sie moje zdanie, ze nie warto wierzyc w rzeczy znalezione... Natomiast w tym cytacie nie jest wazne kto go wypowiedzial, wazny jest przekaz :) 

Natomist Jobs niech sobie bedzie tym, kim byl :) 


Sprzedam: De Bethune DB25WS1, Richard Mille RM11-03 Titanium, PP 5980/1A

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i jak tam? Na czym stanęło? 

 

Lubiłem ten wątek oraz wpisy autora.


"Muzyka po milczeniu najlepiej wyraża to co niewyobrażalne" Aldous Huxley (1894 - 1963)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, pisar napisał(-a):

No i jak tam? Na czym stanęło? 

 

Lubiłem ten wątek oraz wpisy autora.

 

 

Stanelo na tym, ze wraz z Kolega @logann stworzylismy soft, dzieki ktoremu mozna tworzyc polaczenia miedzy obiektami (np zegarkami sztuka itp), a ich meta odpowiednikami za pomoca technologii blockchain (NFT).

Zreszta zapraszam na strone: http://www.proMETAus.ch/


Sprzedam: De Bethune DB25WS1, Richard Mille RM11-03 Titanium, PP 5980/1A

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, SzefSzefow napisał(-a):

 

 

Stanelo na tym, ze wraz z Kolega @logann stworzylismy soft, dzieki ktoremu mozna tworzyc polaczenia miedzy obiektami (np zegarkami sztuka itp), a ich meta odpowiednikami za pomoca technologii blockchain (NFT).

Zreszta zapraszam na strone: http://www.proMETAus.ch/

Paweł chylę czoło !


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

Paweł chylę czoło !

 

 

Jeszcze troche roboty przed nami, zeby pic szampana 😅


Sprzedam: De Bethune DB25WS1, Richard Mille RM11-03 Titanium, PP 5980/1A

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ominął mnie prime tego wątku.

Nie przeczytałem wszystkiego, ale tematyka dla mnie w punkt. Z tym, że ja od pewnego czasu mam odwrotną sytuację, nie wiem czy ktoś z dyskutantów szedł ścieżką w tą stronę. Mam po 15 latach prowadzenia firmy tak serdecznie dość, że myślę nad „etatem”.

Mam fajną robotę, dość specyficzną, prawie nigdy nie robię tego samego, powiedzmy, że ambitne zajęcie. Klienci z najwyższej półki instytucjonalnej, naukowej czy biznesowej. Poznałem ministrów, sekretarzy, profesorów z impact factorem większym niż majątek Obajtka, prezesów, dyrektorów potężnych spółek. Ale od kilku lat nieustanna napierdalanka z aparatem państwowym, który komplikuje prywaciarzowi wszystko co tylko można z jednej strony, a z ludźmi którym daję pracę i żywię ich rodziny z drugiej – wykańcza mnie to.

Szkoda mi tego co za mną. Żałuję, że rok przed covidem nie sprzedałem firmy inwestorowi z zagranicy, który chciał „na papierach” wjechać do Polski. Teraz po herbacie.
Kilku moich klientów proponowało mi robotę tylko dla nich w jakimś wycinku tego co robię. Coraz poważniej o tym myślę. Ale jedno co mnie przeraża czy powstrzymuje, to wizja, że ktoś mi będzie rozkazywał. Nawet jeśli to jakiś mityczny akcjonariusz. Tego jeszcze nie przepracowałem.

 

Edytowane przez Valygaar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Valygaar napisał(-a):

Ominął mnie prime tego wątku.

Nie przeczytałem wszystkiego, ale tematyka dla mnie w punkt. Z tym, że ja od pewnego czasu mam odwrotną sytuację, nie wiem czy ktoś z dyskutantów szedł ścieżką w tą stronę. Mam po 15 latach prowadzenia firmy tak serdecznie dość, że myślę nad „etatem”.

Mam fajną robotę, dość specyficzną, prawie nigdy nie robię tego samego, powiedzmy, że ambitne zajęcie. Klienci z najwyższej półki instytucjonalnej, naukowej czy biznesowej. Poznałem ministrów, sekretarzy, profesorów z impact factorem większym niż majątek Obajtka, prezesów, dyrektorów potężnych spółek. Ale od kilku lat nieustanna napierdalanka z aparatem państwowym, który komplikuje prywaciarzowi wszystko co tylko można z jednej strony, a z ludźmi którym daję pracę i żywię ich rodziny z drugiej – wykańcza mnie to.

Szkoda mi tego co za mną. Żałuję, że rok przed covidem nie sprzedałem firmy inwestorowi z zagranicy, który chciał „na papierach” wjechać do Polski. Teraz po herbacie.
Kilku moich klientów proponowało mi robotę tylko dla nich w jakimś wycinku tego co robię. Coraz poważniej o tym myślę. Ale jedno co mnie przeraża czy powstrzymuje, to wizja, że ktoś mi będzie rozkazywał. Nawet jeśli to jakiś mityczny akcjonariusz. Tego jeszcze nie przepracowałem.

 

 

Ciezki temat... mysle, ze przestawic sie z sytuacji bycia "panem i wladca" na taka w ktorej jestes zalezny od kogos moze byc o wiele trudniej. 

Niemniej, jak popatrzysz na to w troche inny sposob... w koncu do tej pory Twoim "szefem" byli Twoi klienci. To od nich i ich widzimisi byles w jakis sposob uzalezniony. 

Relacja z inwestorami, szefami czy akcjonariuszami jest inna, wymaga innej komunikacji i innego nastawienia, ale do ogarniecia jak wszystko :)

 

Zresza, jak nie sprobujesz, to wiedziec nie bedziesz 👍


Sprzedam: De Bethune DB25WS1, Richard Mille RM11-03 Titanium, PP 5980/1A

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Valygaar napisał(-a):

Ominął mnie prime tego wątku.

Nie przeczytałem wszystkiego, ale tematyka dla mnie w punkt. Z tym, że ja od pewnego czasu mam odwrotną sytuację, nie wiem czy ktoś z dyskutantów szedł ścieżką w tą stronę. Mam po 15 latach prowadzenia firmy tak serdecznie dość, że myślę nad „etatem”.

Mam fajną robotę, dość specyficzną, prawie nigdy nie robię tego samego, powiedzmy, że ambitne zajęcie. Klienci z najwyższej półki instytucjonalnej, naukowej czy biznesowej. Poznałem ministrów, sekretarzy, profesorów z impact factorem większym niż majątek Obajtka, prezesów, dyrektorów potężnych spółek. Ale od kilku lat nieustanna napierdalanka z aparatem państwowym, który komplikuje prywaciarzowi wszystko co tylko można z jednej strony, a z ludźmi którym daję pracę i żywię ich rodziny z drugiej – wykańcza mnie to.

Szkoda mi tego co za mną. Żałuję, że rok przed covidem nie sprzedałem firmy inwestorowi z zagranicy, który chciał „na papierach” wjechać do Polski. Teraz po herbacie.
Kilku moich klientów proponowało mi robotę tylko dla nich w jakimś wycinku tego co robię. Coraz poważniej o tym myślę. Ale jedno co mnie przeraża czy powstrzymuje, to wizja, że ktoś mi będzie rozkazywał. Nawet jeśli to jakiś mityczny akcjonariusz. Tego jeszcze nie przepracowałem.

 

Zaletą takiej zmiany jest to że na mało co w firmie masz wpływ i mało co od Ciebie zależy więc nie musisz się spinać że się z czymś/kimś trzeba boksować

Wadą takiej zmiany jest to że na mało co w firmie masz wpływ i mało co od Ciebie zależy więc będziesz się spinać że coś jest nie tak a Ty nie możesz nic z tym zrobić

Nie wiem na czym polega Twoja działalność ale czy nie można jej w jakimś stopniu - rozliczeń, klientów, both - przenieść w miejsce bardziej przyjazne?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Valygaar napisał(-a):

Ominął mnie prime tego wątku.

Nie przeczytałem wszystkiego, ale tematyka dla mnie w punkt. Z tym, że ja od pewnego czasu mam odwrotną sytuację, nie wiem czy ktoś z dyskutantów szedł ścieżką w tą stronę. Mam po 15 latach prowadzenia firmy tak serdecznie dość, że myślę nad „etatem”.

Mam fajną robotę, dość specyficzną, prawie nigdy nie robię tego samego, powiedzmy, że ambitne zajęcie. Klienci z najwyższej półki instytucjonalnej, naukowej czy biznesowej. Poznałem ministrów, sekretarzy, profesorów z impact factorem większym niż majątek Obajtka, prezesów, dyrektorów potężnych spółek. Ale od kilku lat nieustanna napierdalanka z aparatem państwowym, który komplikuje prywaciarzowi wszystko co tylko można z jednej strony, a z ludźmi którym daję pracę i żywię ich rodziny z drugiej – wykańcza mnie to.

Szkoda mi tego co za mną. Żałuję, że rok przed covidem nie sprzedałem firmy inwestorowi z zagranicy, który chciał „na papierach” wjechać do Polski. Teraz po herbacie.
Kilku moich klientów proponowało mi robotę tylko dla nich w jakimś wycinku tego co robię. Coraz poważniej o tym myślę. Ale jedno co mnie przeraża czy powstrzymuje, to wizja, że ktoś mi będzie rozkazywał. Nawet jeśli to jakiś mityczny akcjonariusz. Tego jeszcze nie przepracowałem.

 

Kiedyś znajomy mi opowiadał jak jego prezes powiedział "wolę etat niż prowadzenie działalności gospodarczej, z dwóch względów. Nie muszę się martwić o pensje i o to czy mi wystarczy na wypłaty dla ludzi przez rosnące koszty pracy". Z drugiej zaś strony przewerbować się z zarządcy na podwładnego. Średnio to widzę.


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, SzefSzefow napisał(-a):

 

Ciezki temat... mysle, ze przestawic sie z sytuacji bycia "panem i wladca" na taka w ktorej jestes zalezny od kogos moze byc o wiele trudniej. 

Niemniej, jak popatrzysz na to w troche inny sposob... w koncu do tej pory Twoim "szefem" byli Twoi klienci. To od nich i ich widzimisi byles w jakis sposob uzalezniony. 

Relacja z inwestorami, szefami czy akcjonariuszami jest inna, wymaga innej komunikacji i innego nastawienia, ale do ogarniecia jak wszystko :)

 

(...)

Jednak klient z którym masz krótką umowe, zlecenie, kontrakt czy coś to jest szefo projektowy. W pozostałych sprawach może ci skoczyć. W strukturze jest inaczej, sam wiesz jak to wygląda.

 

2 godziny temu, Bugs napisał(-a):

(...)

Nie wiem na czym polega Twoja działalność ale czy nie można jej w jakimś stopniu - rozliczeń, klientów, both - przenieść w miejsce bardziej przyjazne?

 

To złożona kwestia, ale suma wszystkich argumentów sprowadza się do - niestety nie ;(

 

53 minuty temu, Autor1984 napisał(-a):

Kiedyś znajomy mi opowiadał jak jego prezes powiedział "wolę etat niż prowadzenie działalności gospodarczej, z dwóch względów. Nie muszę się martwić o pensje i o to czy mi wystarczy na wypłaty dla ludzi przez rosnące koszty pracy". Z drugiej zaś strony przewerbować się z zarządcy na podwładnego. Średnio to widzę.

Podzielam punkt widzenia tego prezesa. Gdyby się dało zawiesić biznes (merytorycznie) i spróbować, to już od stycznia byłbym kaj indziyj. Ale w tym przypadku nie byłoby czego zbierać stąd takie waflowanie. Tym bardziej, że jednak czuję sie odpowiedzialny za tych ludzi, których mam. Chociaż nieraz mam  pewność wrażenie, że w drugą stronę nie byłoby żadnych sentymentów.
To taki klasyczny dylemat z gatunku zjeść ciastko i je mieć 🤦‍♂️
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.