Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Gość

Pogadajmy o samochodach :-)

Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie podważę? Ja nie podważę? Oczywiście, że tak, dlaczego nie? :lol:

 

Co to znaczy "europie"? (Mam nadzieję, że chodziło Ci o Europę?) Czy Europa produkowała jeden samochód w tamtym czasie? A może wszystkie, jak jeden, były doskonale prowadzące się i mające znakomite silniki?

 

Wybacz, ale ja jestem taki stary, że pamiętam Europę sprzed 30 lat.

No chyba nie za bardzo możesz pamiętać sprzed 30 lat bo wtedy już Cię tu nie było z tego co kojarzę.

W ~81 wyemigrowałeś.

So ?

 

 

Pomijając już z oczywistych względów produkcję demoludów, która wzbudzała śmiech i politowanie w każdym cywilizowanym kraju, to przecież takie auta jak Ford Taunus, czy Granada z silnikami 1600 ccm 75 KM czy V6 2800 135 KM,  jak Opel Ascona też mający 75 KM z pojemności 1,6 litra, jak Porsche 924 ze swoimi 125 KM z dwóch litrów pojemności, jak VW Passat, mający, norma w tym czasie, 75 KM 1,6 litra silnik, istnialy i były sprzedawane w milionach egzemlarzy w latach 80. Te przykłady, to rok 1985, sam środek tych wspaniałych lat. I to sami Niemcy, nawet nie ma co wspominać już takich cudów europejskiej techniki z tamtego okresu, jak Renault 9/14/18/20, jak Talbot Solara, Austin Allegro, czy Princess, Vauxhall Chevette i wiele innych.

 

No raczej napisałeś o latach 70-tych.

Pisałeś o latach 80-tych a konkretnie porównywałeś 84' Mustang

Sierra?

Escort?

Ascona c ?

2 lata później Opel Omega

E30 ?

Golf II?

W123/W124/W126 ?

UNO?

CX?

 

to są kamienie milowe motoryzacji.

W tym czasie USA produkowało sieczkę na jednym podwoziu, które co dealer nazywało się inaczej Oldsmobile/Mercury/Ford itd.

 

To jest legenda, że europejskie auta były doskonałe,

 

Ale nikt nie mówi, ze tak nie jest/ nie jest

 

a Amerykanie produkowali tylko szmelc. Badziewie było i tu i tam i tu i tam trafialy się też perełki. Ważne jedynie by pamiętać, że auta konstruuje się zawsze pod kątem potencjalnego nabywcy, więc nie zawsze to, co na jednym rynku jest wadą, czy zaletą, jest tak samo odbierane w miejscu, gdzie specyfika ruchu i gusty klientów są zupełnie odmienne.

Zgoda


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego hipokryzja?  To poważny zarzut, możesz go wyjaśnić?

Jasne.

Łopatologicznie, bo może uzyłem za dużego skrótu.

 

 

Gloryfikowałeś V8 jako super, proste w naprawie itd.

Moje pytanie zabrzmiało - i co z tego?

Atut prostoty silnika ma sens w miejscu i czasie gdzie:

- nie ma sieci serwisowej

- nie jest potrzebna fachowa obsługa

 

Mogę się zgodzić, że w USA strzelam w latach 40-75 miało to rację bytu.

Upraszczam teraz - praktycznie każde auto miało V8 [rzadko V6 albo r6]

miało gaźnik.

Jak napisałem wcześniej była duża zamienność części - jeden koncern produkował to samo auto pod 5-8 nazwami - j/w wspominay Oldsmobile/Mercury/Ford/GMC itd. [nie twierdzę, że te nazwy są z jednego koncernu].

 

I rzeczywiście - każdy mechanik mógł ten w/w gaźnik wyczyścić, kopułkę zmienić, świece, filtr.

Auto miało most - nie miało się co psuć.

 

A teraz odnieś to do czasów dzisiejszych.

Stopień skomplikowanie [zelektronizowania] dowolnego V8 = takiemu z dowolnego innego europejskiego R4.

 

Więc ponawiam pytanie - jaki tak gloryfikowane przez Ciebie V8 ma sens?

 

Zaznaczam, ze jestem fanem V8 [osiągi, dźwięk]

ale rozpatrujemy to na chłodno.

- osiągi - praktycznie u dowolnego producenta znajdziesz doładowane R4 które będzie miało porównywalne

- masa - nie oszukasz - do auta klasy Golfa nie włożysz - realnie tylko do dużych limuzyn + aut sportowych [ew. SUV - XC90 włożyło taki silnik nawet w poprzek]

- spalanie - porażka

- koszty ubezpieczenia UE - koszmar

 

Jeszcze raz zaznaczam, że gdyby było mnie stać Camaro III gen. stało by pod domem.

 

 

 

Czy fakt, że staram się wyjaśnić przekłamane opinie na temat amerykańskiej motoryzacji, gdy jeżdżę samochodami z Polski i Niemiec to jest hipokryzja? To ja w takim razie nie rozumiem, co hipokryzja oznacza.

Wybacz uproszczenie.

Kilka postów wcześniej gloryfikowałeś amerykańskie V8 [proste w naprawie, super itd.]

A sam jeździsz czymś najbardziej zaawansowanym chyba technologicznie V8 do tego z kompresorem i w dodatku z DE.

Gdzie American Muscle ? ;-)))

 

Nie, nie naprawiam auta co 10 mil, ale każdy samochód dochodzi do takiego etapu, gdy się zbliża jego śmierć techniczna. Dziś można za grosze kupić doskonałe samochody "z górnej półki", takie, jak Lexus LS, czy Infiniti Q sprzed kilkunastu lat, ale gdy wlaściciela takiego auta spotka problem z silnikiem, naprawy są często tak drogie, że przewyższają wartość całego auta i pojazd wędruje na złomowisko. Nie ma takiego problemu, gdy się kupi np. starą Corvette - własnie dlatego, że naprawa silnika, a nawet jego wymiana jest tania i powszechnie dostępna.

No tu bym się zgodził i nie zgodził.

Piszesz o aucie amerykańskim w Ameryce.

Więc sądzę, że na pewno łatwiej znaleźć jakiś stary BigBlock [pomijam, że zrobili tego bardzo dużo i nie tylko do corvetty] niż w/w jakikolwiek japończyk.

Ale z drugiej strony naprawa w/w japończyka w Japonii będzie banalna a Twoja Corvetta - wrośnie w ziemię.

 

Po za tym nie sądzę aby koszt naprawy [rozumiem, że chodzi Ci o remont silnika] była aż tak drastycznie różny.

Oczywiście zakładając, że porównujesz podobne roczniki i nie remontujesz auta w kraju jego powstania.


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie mam taki pomysł aby kupić małe auto dla dziewczyny do dojazdu do pracy ok. 10km.

 

Kryterium jest niewysokie spalanie (5-6l) i cena (5-6k). Teraz pożycza mojego Saaba i niestety w tych podwarszawskich korkach trochę musi wlewać w niego :D

 

Myślałem o Saxo 1.4 75km tylko strasznie mała podaż na rynku, miał ktoś z Was?


Instagram.com/jfszymaniak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie mam taki pomysł aby kupić małe auto dla dziewczyny do dojazdu do pracy ok. 10km.

 

Kryterium jest niewysokie spalanie (5-6l) i cena (5-6k). Teraz pożycza mojego Saaba i niestety w tych podwarszawskich korkach trochę musi wlewać w niego :D

 

Myślałem o Saxo 1.4 75km tylko strasznie mała podaż na rynku, miał ktoś z Was?

IMO szukaj czegokolwiek z małym silnikiem w jak najlepszym stanie.

Ew. coś większego z gazem.

Nie patrz na markę czy rocznik tylko na stan.

 

Osobiście celowałbym w jakąś Hondę.


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No na markę muszę patrzeć, bo Seicento jej się nie podoba Punto też nie (wydaje mi się, że Punto byłoby spoko).

 

Honda pewnie ok, jakiś konkretny Civic wart polecenia?


Instagram.com/jfszymaniak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie mam taki pomysł aby kupić małe auto dla dziewczyny do dojazdu do pracy ok. 10km.

 

Kryterium jest niewysokie spalanie (5-6l) i cena (5-6k). Teraz pożycza mojego Saaba i niestety w tych podwarszawskich korkach trochę musi wlewać w niego :D

 

Myślałem o Saxo 1.4 75km tylko strasznie mała podaż na rynku, miał ktoś z Was?

W tym celu, jako rodzinny koszyk na zakupy, u mnie funkcjonuje Twingo '98 1.2 8v. W srodku ogromny, na zewnatrz w sam raz na ciasne parkingi, blacha ocynkowana.


zegarkiclub.pl Driver Error

There appears to be an error with the database.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Honda pewnie ok, jakiś konkretny Civic wart polecenia?

Kazdy bez rdzy.

 

Ile chcesz wydać?


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo jeżeli założyłeś W123 vs. Mustang ~ 84' to rzeczywiście kulą w płot.

Pierwsze jeżdżą do dziś, przebiegi rzędu 2-4 mln km nie dziwią.

 

Drugie także jeżdżą do dziś.  A co do "przebiegów rzędu 2-4 mln km, które nikogo nie dziwią", to już nie przesadzajmy. Dziwią, dziwią. Każdy silnik, który przejedzie 4 mln km jest godzien podziwu i choć nikt nie neguje faktu, że stare diesle z W123 były nie do zdarcia, to faktem jest także i to, że 95% tych aut już jest na swych ostatnich parkingach, z których się nigdy nie wyjeżdża. A fordowskie silniki 302, choć pewnie nie tak długowieczne jak diesle Mercedesa, także cieszą się doskonałą opinią i osiągają zdumiewające przebiegi.

 

Zatem...  nie bardzo rozumiem, czemu to ma być złe porównanie?  Może w Europie ciężko spotkać te Mustangi, ale skoro ich tam nie było 30 lat temu, to trudno, by były dzisiaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
No raczej napisałeś o latach 70-tych.

Pisałeś o latach 80-tych a konkretnie porównywałeś 84' Mustang

Sierra?

Escort?

Ascona c ?

2 lata później Opel Omega

E30 ?

Golf II?

W123/W124/W126 ?

UNO?

CX?

 

to są kamienie milowe motoryzacji.

W tym czasie USA produkowało sieczkę na jednym podwoziu, które co dealer nazywało się inaczej Oldsmobile/Mercury/Ford itd.

 

 

 

 

Nie, nie pisalem o latach siedemdziesiątych. Pokazywałem przykłady z niemieckiego Auto Katalog z 1982 roku. Jasne, że były w Europie także jaśniejsze przykłady, celowo dobierałem takie auta, by uwypuklić swój punkt widzenia. Nie zapominaj jednak, że i w USA wtedy robiono nowoczesne konstrukcje.

 

Mówiąc o kamieniach milowych, to w tamtym czasie powstał Taurus, który na pewno był rewolucyjną konstrukcją. Wraz z europejskim Audi zrewolucjonizował zupełnie wygląd aut na następne 30 lat. Chrysler Laser/Dodge Daytona/Omni  i inne modele tego koncernu mialy czteroocylindrowe silniki OHC turbo, 2,2 litra, 150 KM, Ford Thunderbird miał silnik 2,3 litra turbo 190 KM, Mustang używał ponad dwustukonnej wersji tego silnika, Chrysler "wymyślił" minivana w nowoczesnej formie, a Jeep SUVa, terenówkę, która miala zastąpić samochody kombi. Jasne, można argumentować, że Range Rover był pierwszy, ale to Jeep Cherokee i Ford Explorer w 1990 roku zaczęły modę na SUVy.

 

Nie można też oceniać tych konstrukcji w oderwaniu od realiów rynku, na którym te auta są sprzedawane.  Mustang był oferowany z czterocylindrowym silnikiem turbo i z silnikiem V8. Oba mialy podobną moc, podobne osiągi i podobną cenę. Na każdego czterocylindrowego egzemplarza sprzedawano pewnie ze sto tych z silnikiem V8, więc jaką motywację miał producent, by kontynuować rozwój malych silników DOHC turbo?  Dokładnie żadną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem,że o gustach się nie rozmawia.
Ja miałem Seja 1,1 z gazem, na miasto super nawet zakupy weszły d o"bagażnika". Lawnowerman ma rację, kup coś małego w dobrym stanie. Linków nie widzę. Może np Clio II, moja siostra ma i jest zadowolona (teraz co prawda się rozgląda za czymś innym). Moim zdaniem warto popytać nawet w tak małym motorze o gaz.

 

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KONO, poza spinaniem, masz jeszcze dwa problemy. Nie umiesz rozmawiać (buchacha itp) i chyba nie zawsze przykładasz się do zrozumienia co ktoś napisał. Nie porównałem Dodge do poldka tylko jakość wnętrza i napisałem poźniej o hiperboli. Poza tym potwierdzam, przecież że to super wóz, szczególnie w Tojej wersji. Choć fotki na fejsa to może trzaskane są serialowych Wilkowyjach, pod spożywczakiem. We Wrocławiu mimo fajnego wydechu,chromowanych felg i super koloru aż takiego wrażenia nie robił.

A wracając do wnętrza, materiały deski rozdzielczej srt i pozostałych wersji są identyczne, poza czerwonym szwem na kierownicy.

Co do diesla, Kono.... nigdy nie miałem. Toleruję w traktorach i ciężarówkach. Auto jak Twoje bardzo chętnie bym przygarnął i zapewne pisałbym same achy i ochy jak daje radę, bo to prawda. Ale jakość wnętrza się od tego nie poprawi. Tyle, że Ty ją akceptujesz i koledzy Jędrek czy Hiob też. I super. Mając takie v8 pod maską teżbym uznał plstik, za drugorzędną sprawę. Tylko po co się tak wytrząsać o fakt?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Zaznaczam, ze jestem fanem V8 [osiągi, dźwięk]

ale rozpatrujemy to na chłodno.

- osiągi - praktycznie u dowolnego producenta znajdziesz doładowane R4 które będzie miało porównywalne

- masa - nie oszukasz - do auta klasy Golfa nie włożysz - realnie tylko do dużych limuzyn + aut sportowych [ew. SUV - XC90 włożyło taki silnik nawet w poprzek]

- spalanie - porażka

- koszty ubezpieczenia UE - koszmar

[...]

Kilka postów wcześniej gloryfikowałeś amerykańskie V8 [proste w naprawie, super itd.]

A sam jeździsz czymś najbardziej zaawansowanym chyba technologicznie V8 do tego z kompresorem i w dodatku z DE.

Gdzie American Muscle ? ;-)))

[...]

Ale z drugiej strony naprawa w/w japończyka w Japonii będzie banalna a Twoja Corvetta - wrośnie w ziemię.

 

Po za tym nie sądzę aby koszt naprawy [rozumiem, że chodzi Ci o remont silnika] była aż tak drastycznie różny.

Oczywiście zakładając, że porównujesz podobne roczniki i nie remontujesz auta w kraju jego powstania.

 

1.   Co do spalania - prawda jest taka, że wcale te auta tak wiele nie palą. Ja w moim Mustangu, 25 lat temu, z łatwością osiągałem na trasie zużycie paliwa rzędu 7l/100 km, w mieście z granicach 10 l/100. oczywiście zanim mu dodałem kompresor i zmieniłem przełożenia dyfra.

 

Turbo R4 może i ma podobne osiągi, gdy się go kręci pod niebo, ale nic nie zastąpi uczucia, jakie daje moc wielkiego, niskoobrotowego silnika. Ja, zanim kupiłem moejgo GT, testowałem także Mustanga SVO, z czterocylindrowym silnikiem turbo o podobnej mocy. Po próbnej jeżdzie nie mialem ani cienia wątpliwości które auto chcę mieć w swoim garażu.

 

2.  Miałem w swym życiu kilka amerykańskich aut, z silnikami V8 (dwa Mustangi, Forda Fairlane, Mercurego Cougara) i z szósteczkami (Jeepa Wranglera, Chryslera LHS). Jeżdżę M3, bo uważam to auto za najlepszy samochód na świecie. Ma wszystko, czego ja oczekuję od samochodu: Doskonałe osiągi, jest praktyczny i wygodny i dość prestiżowy. W niczym nie zmienia to faktu, że gdy był nowy, kosztował 67 tys dolarów, czyli więcej, niż Corvette, nie wspomianjąc w ogóle takich aut, jak Camaro i Mustang, które można kupić za połowę tej ceny, a które mają bardzo podbne osiągi. Albo można kupić w tej cenie Cadillaca CTS-V, który jest autem klasy M5.

 

3.  Ale przecież to jest dokładnie to, co staram się tu wykazać. Auta amerykańskie są projektowane głównie na rynek amerykański. Są dostosowane do specyfiki tego rynku. Dlatego nie rozumiem tej nieustannej krytyki, z jaką w Polsce się te auta spotykają. To tak absurdalne, jak krytykowanie z amerykańskiego punktu widzenia wszystkich tych minisamochodzików z Europy, którymi są zapchane Wasze ulice. Nikt w Ameryce nie powtarza w kółko, że są to auta złe, bezsensowne, niepraktyczne i do kitu. Każdy rozumie, że w starych, włoskich miastach te wszystkie fiaciki mają rację bytu. Tymczasem Europejczycy, niezależnie, czy to są Polacy na forach, czy, powiedzmy, telewizyjni, brytyjscy komentatorzy, testujący auta w swych programach, z krytykowania Ameryki zroblili sobie narodowy sport. I to mnie, delikatnie mówiąc, lekko wkurza. Ale rozumiem Waszą frustrację, bo to musi być frustrujące, gdy młody chłopak w Polsce, za pierwsze zarobione ciężko pieniądze kupuje maluszka, Golfa II, czy starą Astrę, wiedząc, że jego amerykański rówieśnik kupuje sobie Camaro, lub Mustanga, albo, jak mój syn, Cadillaca STS z 300-konnym silnikiem.

 

Nigdy nie starałem się udowadniać, że amerykanskie bryki powinny wyprzeć z ulic starej Europy te wszystkie Fiaty i Volkswageny, ale nie udowadniajcie nam, że to są złe samochody. Są to doskonałe auta w naszej specyfice rynkowej i tak właśnie należy je oceniać. Można ściągnąć do Polski amerykańską brykę, która tam staje się autem piękniejszym i bardziej unikalnym niż Mercedes S Klasse i wybrzydzać, że ma plastik na desce rozdzielczej gorszej jakości, niż w Mercedesie, ale to tak, jak bym ja zaczął wybrzydzać tu na swojego maluszka, prównując go do jakiegokowliek amerykańskiego auta. Przecież to nonsens.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale rozumiem Waszą frustrację, bo to musi być frustrujące, gdy młody chłopak w Polsce, za pierwsze zarobione ciężko pieniądze kupuje maluszka, Golfa II, czy starą Astrę, wiedząc, że jego amerykański rówieśnik kupuje sobie Camaro, lub Mustanga, albo, jak mój syn, Cadillaca STS z 300-konnym silnikiem.

Możemy tylko podziękować 50 latom komuny, że tak jest.

Byłbyś w takiej samej sytuacji gdybyś nie uciekł z kraju. I Twój syn jeździł by rozpadającym się Golfem III.

Więc nie wiem co tu jest do rozumienia?


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możemy tylko podziękować 50 latom komuny, że tak jest.

Byłbyś w takiej samej sytuacji gdybyś nie uciekł z kraju. I Twój syn jeździł by rozpadającym się Golfem III.

Więc nie wiem co tu jest do rozumienia?

Bartek, ale to nie usprawiedliwia tego w jaki sposób traktuje się u nas amerykańskie samochody.


Marcin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bartek, ale to nie usprawiedliwia tego w jaki sposób traktuje się u nas amerykańskie samochody.

 

 

Ale co to ma wspólnego?

Udowodniliśmy, ze 30 lat temu motoryzacja USA była na poziomie niższym niż EU [wtedy nie było wiem].

Nie mam nic do niej i uważam, że spokojnie osiągnęła poziom EU we wszelkich względach [prowadzenie/wykonanie/bezawaryjność]

W PL jest kult Golfa  - bo wychowani jesteśmy na stereotypach, który brał się z tego, że Golf II był wieczny a każde auto czy to francuskie, czy włoskie czy angielskie z tego okresu było kiblem.

 

W chwili obcenej w/w Golf jest takim samym autem [a nawet bardziej awaryjnym] jak Megane / Focus / Astra gdzie i tak wszystkie są bardziej awaryjne i gorsze od np.: Ceed'a - producenta markii Kia o którym 30 lat temu mało kto słyszał.

 

A robili takie coś:

 

autowp.ru_kia_k360_1.jpg


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- osiągi - praktycznie u dowolnego producenta znajdziesz doładowane R4 które będzie miało porównywalne

- masa - nie oszukasz - do auta klasy Golfa nie włożysz - realnie tylko do dużych limuzyn + aut sportowych [ew. SUV - XC90 włożyło taki silnik nawet w poprzek]

- spalanie - porażka

- koszty ubezpieczenia UE - koszmar

 

Rozumiem, że dyskusja, że emocje, ale może trochę obiektywizmu?

"osiągi - praktycznie u dowolnego producenta znajdziesz doładowane R4 które będzie miało porównywalne"

 

Oczywiście dostarczając więcej powietrza będzie więcej kucy, ale dlaczego nie doładować V8?

Doładowane seryjnie amerykańskie V8 sprzedawane są z mocami 550 - 650 koników. Nadal to nie będzie wysilony silnik.

 

- masa - nie oszukasz - do auta klasy Golfa nie włożysz - realnie tylko do dużych limuzyn + aut sportowych [ew. SUV - XC90 włożyło taki silnik nawet w poprzek]

 

Można, tylko po co? 

coupedegolfeng.jpg

 

- spalanie - porażka

 

W porównaniu do czego? Roweru czy do wspomnianego golfa?

Weźmy do porównania auto japońskie: Mitsubishi Evo X 295kM (2l, R4, turbo) i z tej samej półki cenowej Camaro SS V8 6,2l 432kM Spalanie w mieście i na trasie bez szaleństw praktycznie takie same, przy wyższych prędkościach Camaro niższe. Przy mniej płynnej jeździe i zabawie np. na torze Evo 30l+ Camaro średnio o 5-10 litrów mniej.

 

- koszty ubezpieczenia UE - koszmar

 

Dlaczego? 3% wartości auta i masz pakiecik full wypas. Dokładnie tak samo jak w przypadku każdego innego auta. Droższe są inne opłaty podwyższające cenę zakupu, ale to dotyczy każdego auta z silnikiem powyżej 2l.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że dyskusja, że emocje, ale może trochę obiektywizmu?

"osiągi - praktycznie u dowolnego producenta znajdziesz doładowane R4 które będzie miało porównywalne"

 

Oczywiście dostarczając więcej powietrza będzie więcej kucy, ale dlaczego nie doładować V8?

Doładowane seryjnie amerykańskie V8 sprzedawane są z mocami 550 - 650 koników. Nadal to nie będzie wysilony silnik.

 

Bo ten doładowany UE ma 2 litry a USA 5 ??

Dlatego ten doładowany ma turbo, żeby nie mieć 5 litrów

 

 

 

- masa - nie oszukasz - do auta klasy Golfa nie włożysz - realnie tylko do dużych limuzyn + aut sportowych [ew. SUV - XC90 włożyło taki silnik nawet w poprzek]

 

Można, tylko po co? 

coupedegolfeng.jpg

 

- spalanie - porażka

 

Seryjnie???

 

 

W porównaniu do czego? Roweru czy do wspomnianego golfa?

Weźmy do porównania auto japońskie: Mitsubishi Evo X 295kM (2l, R4, turbo) i z tej samej półki cenowej Camaro SS V8 6,2l 432kM Spalanie w mieście i na trasie bez szaleństw praktycznie takie same, przy wyższych prędkościach Camaro niższe. Przy mniej płynnej jeździe i zabawie np. na torze Evo 30l+ Camaro średnio o 5-10 litrów mniej.

 

 

Praktycznie to znaczy jakie?

 

 

 

- koszty ubezpieczenia UE - koszmar

 

Dlaczego? 3% wartości auta i masz pakiecik full wypas. Dokładnie tak samo jak w przypadku każdego innego auta. Droższe są inne opłaty podwyższające cenę zakupu, ale to dotyczy każdego auta z silnikiem powyżej 2l.

 

 

Tylko jak nowe albo pierwsze 3 lata.

Zresztą jak napisałem - ja jestem biedak.

Dla mnie różnica w OC 400 zł robi różnicę.


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie ta frustracja jest zrozumiała, bo każdego polaczka (nie mylić z Polakiem) strasznie boli że na zachodzie można się z normalnej pracy dorobić niezłych pieniędzy.

 

Oj boli, boli

 

 

 

Nie wiem jakie były okoliczności emigracji Hioba, ale oskarżanie go o ucieczkę jest zwyczajnym chamstwem.v

 

I drobnomieszczaństwem .

Nie wyrywaj zdań z kontekstu.

Osoba, która nie przeżyła tu ostatnich 30 lat nie ma prawa poklepywać nas protekcjonalnie po ramieniu i mówić, że nas rozumie.

Bo nie rozumie.

 

 

W Polsce jako kierowca można nieźle zarabiać ale tylko jak się widzi dom raz na miesiąc a do tego śpi w szoferce i je konserwy, przy czym nadal możemy zapomnieć o M3 w garażu. Sam jeszcze pracuję w PL bo jako specjalista mam tutaj niezłe perspektywy, ale doskonale rozumiem wszystkich którzy wyjechali, bo w nazwijmy to przeciętnej pracy można się dorobić tylko garba.

 

A masz świadomość, że nasze Państwo dało Ci wykształcenie [za darmo zakładam], na które w życiu nie było by cię stać za granicą?


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ten doładowany UE ma 2 litry a USA 5 ??

Dlatego ten doładowany ma turbo, żeby nie mieć 5 litrów

 

(o spalaniu evo 2l turbo i LS3 w camaro)

Praktycznie to znaczy jakie?

 

(Dlaczego? 3% wartości auta i masz pakiecik full wypas.)

Tylko jak nowe albo pierwsze 3 lata.

Zresztą jak napisałem - ja jestem biedak.

Dla mnie różnica w OC 400 zł robi różnicę.

 

W zasadzie ta rozmowa nie ma sensu bo rozbija się o ekonomię, a nie osiągi. 

Ale po kolei:

 

Turbo jest montowane do małych silników w tanich autach, nie po to żeby nie miały 5l, tylko po to, żeby wykrzesać z nich przyzwoitą moc, która pozwala się bezpiecznie rozpędzić.

 

Z moich doświadczeń z EVO X, spalanie w mieście sięgało około 18-20l, na trasie 10-12l (z umiarkowaną prędkością).

 

Pakiety są dostępne też dla aut starszych niż 3 lata.

 

Powracając do sedna, czyli jak widzę kosztów, to wszyscy powinni jeździć 1 litrowymi autkami i nosić zegarki Q&Q. Jednak jeśli koszty schodzą na drugi plan, pojawiają się zupełnie inne Możliwości.

W autach o których rozmawiamy vs. ten nieszczęsny golf, czy ceny ubezpieczeń, są inne elementy, które generują koszty, a na które nie zwracasz uwagi. Np. opony, klocki czy tarcze hamulcowe. Wszystkie te elementy są kilkukrotnie droższe niż te do golfa 1,6l :-)

 

A masz świadomość, że nasze Państwo dało Ci wykształcenie [za darmo zakładam], na które w życiu nie było by cię stać za granicą?

Nie ma nic za darmo. Państwo wykształciło go za podatki zapłacone przez jego rodziców.

 

No i na rozluźnienie, żeby wyjaśnić europejską motoryzację z polskiego punktu widzenia - reklamy:

http://youtu.be/ezc_hhPA6cI

Edytowane przez .misha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Nie wiem jakie były okoliczności emigracji Hioba, ale oskarżanie go o ucieczkę jest zwyczajnym chamstwem. W Polsce jako kierowca można nieźle zarabiać ale tylko jak się widzi dom raz na miesiąc a do tego śpi w szoferce i je konserwy, przy czym nadal możemy zapomnieć o M3 w garażu. Sam jeszcze pracuję w PL bo jako specjalista mam tutaj niezłe perspektywy, ale doskonale rozumiem wszystkich którzy wyjechali, bo w nazwijmy to przeciętnej pracy można się dorobić tylko garba.

 

Przyczyny były bardzo proste - z nieznanych mi do dziś powodów otrzymałem z łaski Władzy Ludowej paszport, mimo, że byłem przed wojskiem, a moja żona była u ciotki w Chicago. W tamtym okresie, nieco przesadzając, choć bardzo nieznacznie, nie wyjechali tylko ci, którzy paszportu nie dostali, czyli w zasadzie prawie wszyscy. Paszport bowiem był towarem reglamentowanym i dla większości obywateli pozostawał nieosiągalnym marzeniem.  A jakby kogoś interesowało więcej szczegółów, niech wpisze w Google "hiob" i "dwie rocznice", to znajdzie moje wspomnienia z tamtego dnia, w którym mnie ten "zaszczyt" spotkał.

 

Zabawną ironią losu jest to, że moja siostra ze szwagrem została w Polsce i zaczęła własny biznes - od zera. Później szwagier też dołączył, a po latach zrobiła się z tego spora firma i są oni dziś dużo bardziej zamożnymi ludźmi niż ja. Wystarczy wspomnieć, że ja jeżdżę używanym samochodem, na który mnie stać tylko dlatego, że moja żona zarabia dwa razy więcej niż ja, a do tego zostały mi dwa lata rat, po 900 dolarów co dwa tygodnie. Dom, choć spłacony, także był kupiony na raty, a siostra ma dwa razy większy dom w Krakowie, kupiony za gotówkę, ma kilka innych nieruchomości i w garażu dwa BMW, obydwa  nowe kupione u dealera w Krakowie. Tak więc wiem, że jak ktoś ma głowę na karku ( i odrobinę szczęścia) to i w Polsce może sobie poradzić.

 

Mówiąc jeszcze o moim M3...  Gdy byłem w ubiegłym tygodniu na zlocie samochodów Charlotte Auto Fair (właśnie wysyłam na YT kolejny filmik z tej imprezy) trzy osoby zapytały mnie, przepraszając nieśmiało, jaki mam zawód i co robię. Bo i dla Amerykanów M3 i to jeszcze z kompresorem, nie jest "normalnym samochodem". Oczywiście nie znaczy to, że tu się ludzie dziwią widząc jakiekolwiek auto inne niż Ford Fiesta, ale ja nie wyglądam na lekarza, czy prawnika, więc pewnie stąd te pytania... :lol:

Edytowane przez hiob

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale dyskusja powędrowała. Gdybym był w tamtych czasach ciut starszy, w wieku Hioba, i miał tką możliwość, to w te pędy przenosiłbym się za ocean. Niestety byłem nieletni, a rodzice o paszporcie mogli pomarzyć. Na demoludy najwyżej. Z drugiej strony pisanie o wykształceniu z podatków, cóż, świadczy o zupełnej nieznajomości PRL.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla rozluźnienia pośladów :) , w ostatni piątek zorganizowaliśmy sobie z kolegami, u mnie spotkanko 3szt  M5 e34 akurat tak się złożyło w mocniejszej (nie oferowanej nigdy w USA) wersji 3,8l w dodatku w moich najbardziej ulubionych kolorach: Daytona, Avus i Diamant.

 

mh43.jpg
rbu1.jpg
in4x.jpg
rqu8.jpg
 


(00)[][](00)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.