Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Gość

Pogadajmy o samochodach :-)

Rekomendowane odpowiedzi

Praca wykonana w profesjonalny sposób, życzę wszystkim, którzy kupują używane samochody aby przeszły przez ręce takich blacharzy.

 

Wysłane z mojego MI 5s przy użyciu Tapatalka

szczere wyrazy współczucia dla Ciebie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba jednak przyznać że blacharz to profesjonalista.

Problem leży gdzie indziej, nie w jego pracy. Takie pojazdy powinny z automatu trafiać pod prasę. A czyja to wina - moim zdaniem firm ubezpieczeniowych. No bo kto inny te wraki sprzedaje aby choć ułamek kasy odzyskać?

Druga kwestia jest taka że nie powinniśmy wieszać psów na blacharzach bo oni tylko wykonują swój zawód, a na handlarzach. Jeszcze gdyby uczciwie był przedstawiony stan sprzed wypadku, jak i zakres i jakość prac wykonanych, ale to mrzonki bo raz że nie byłoby takiego zarobku, a dwa że nie byłoby klienta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Druga kwestia jest taka że nie powinniśmy wieszać psów na blacharzach bo oni tylko wykonują swój zawód, a na handlarzach.

x2, gadałem kiedyś z blacharzem przy okazji naprawy mojego auta (na szczęście to była tylko kosmetyka  :lol: ) i pokazywał mi auta które ma do roboty - otwarcie mówił, że on w życiu by czymś takim nie jeździł i nie raz po prostu nie podejmuje się jakichś napraw bo nie chce mieć później kogoś na sumieniu ale z czegoś trzeba żyć. A jak gość przywozi auto które wypadło z autobahny i mówi "wyklep" to co ma zrobić? Każdy z czegoś żyć musi. A handlarze jedni są ok a inni ciągną najgorszy syf, auta z których wyciągali trupy w wypadkach. Tylko później to rzutuje na całą branżę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jednak jest tu kwestia blacharza. Jeśli sam uważa, czy też po prostu wie, że auto jest nadmiernie uszkodzone to nie naprawia. Natomiast rzeczywistość jest taka, ze naprawia bo nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne skutki. 

To tak jak z architektami. Klient życzy sobie dach podparty na kominie. Architekt wie, że musza być dwa słupy by dach się nie zawalił. Choć potrafi zaprojektować piękny dach podparty na kominie wie, że nie może i odmówi, bo jak narysuje, ktoś zbuduje i się zawali to architekt poniesie konsekwencje. Blacharz nie ponosi, to dla zarobku pozwala sobie na robienie tego czego nie powinien robić. Zapominamy, że efektem pracy kogoś kto naprawia uszkodzone nadwozie to nie tylko ładny wygląd i równe szczeliny, spasowanie i kolor lakieru, ale i bezpieczeństwo konstrukcji. Nie sądzę, że po wyeliminowaniu takich złomów blacharze nie będą mieli z czego żyć. Na wyciągnięcie zagłębienia po gradzie terminy były w maju na wrzesień. Tłumaczenie, że robi bo z czegoś trzeba żyć to pic. Dobry blacharz nie szuka klienta. A jak słaby i robi gnioty, to nie ma czego i kogo żałować. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

x2, gadałem kiedyś z blacharzem przy okazji naprawy mojego auta (na szczęście to była tylko kosmetyka   :lol: ) i pokazywał mi auta które ma do roboty - otwarcie mówił, że on w życiu by czymś takim nie jeździł i nie raz po prostu nie podejmuje się jakichś napraw bo nie chce mieć później kogoś na sumieniu ale z czegoś trzeba żyć. A jak gość przywozi auto które wypadło z autobahny i mówi "wyklep" to co ma zrobić? Każdy z czegoś żyć musi. A handlarze jedni są ok a inni ciągną najgorszy syf, auta z których wyciągali trupy w wypadkach. Tylko później to rzutuje na całą branżę

 

Blacharz nie poczuwa się bo to nie on sprzedaje a z czegoś żyć trzeba.

Sprzedawca też się nie poczuwa bo przecież blacharz porządnie naprawił to auto jest jak bezwypadkowe a z czegoś trzeba żyć.

Jak widać tylko kupujący ma z czego żyć.

Edytowane przez siruspan

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blacharz nie poczuwa się bo to nie on sprzedaje a z czegoś żyć trzeba.

Sprzedawca też się nie poczuwa bo przecież blacharz porządnie naprawił to auto jest jak bezwypadkowe a z czegoś trzeba żyć.

Jak widać tylko kupujący ma z czego żyć.

:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako człowiek konkretny i bardzo inteligentny wyjaśnij mi proszę gdzie tu jest sens i logika. 

 

 

Taksówki nie prowadzić.

Przejedź się jednym z w/w i potem napisz to co napisałeś


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z cofaniem liczników ludzie sami ukręcili bat na własne d... Żeby tylko znajomym się pochwalić że kupiło się auto idealne. To że gość chce sprzedać 15letnie kombi w dieslu z przebiegiem 150tys km nie dziwi kupujących? Jest popyt, jest podaż

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie do końca. Każdemu się marzy auto dobre z małym przebiegiem. Dostosowywaniem rynku byłoby sprowadzanie takich. Cofanie licznika to zwykłe szmaciarstwo. Powtórzę. Złapanie na tym procederze powinno skutkować bankructwem takiego oszusta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby ludzie tego nie kupowali to by handlarze w to niewchodzili. Nikt nikomu auta na siłę nie sprzedaje. Handlarz wiadomo że chce zarobić ale z tego co napisałeś to ludzie zostali okrutnie oszukani bo handlarz kazał im kupić kręcone auto. A jak ktoś wystawiał auto z ori przebiegiem np 350 tys to każdy sie puka w głowę "przecież z takim przebiegiem nikt tego nie kupi"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Kwiatek

Coś o tym wiem, sam próbuję sprzedać trzyletni samochód z przebiegiem 130k i ogólnie jest problem, bo teoretycznie wg rynku to powinien mieć max 30k ;)

Edytowane przez Kwiatek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój samochód ma ponad 6 lat i nalatane 84 tys.km. Przy sprzedaży kto w to uwierzy.  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby ludzie tego nie kupowali to by handlarze w to niewchodzili. Nikt nikomu auta na siłę nie sprzedaje. Handlarz wiadomo że chce zarobić ale z tego co napisałeś to ludzie zostali okrutnie oszukani bo handlarz kazał im kupić kręcone auto. A jak ktoś wystawiał auto z ori przebiegiem np 350 tys to każdy sie puka w głowę "przecież z takim przebiegiem nikt tego nie kupi"

Mozna usprawiedliwić złodzieja okolicznosciami ale to raczej nie tedy droga. Ja uwazam ze jak ktos przekreca licznik to powinien musiec oddac pieniadze spowrotem. I auto w ramach nauczki. Tyle ze tu jest murzynland i społeczne przyzwolenie na kretactwa itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naiwność klientów nie usprawiedliwia oszustw handlarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O i tu się z Rafim w pełni zgadzam. w 100%

90% klientów to laicy. Handlarz przy nich to expert. On im nie "karze" kupować śmiecia z kręconym licznikiem. On ich oszukuje twierdząc, że przebieg oryginalny. Chodzi o to, że na ściągniętym i kręconym złomie zarobi dużo. Sprowadzając auto z prawdziwym przebiegiem, który będzie atrakcyjny zarobi mniej bo jest droższe w zakupie. Nie chce tego więc oszukuje. Sorry. ale jakakolwiek próba usprawiedliwienia tych szmaciarzy to kiepski żart, a zganianie na klientów jest kuriozalne. Nikt nikomu na siłę nie sprzedaje? Po pierwsze z 90% lub więcej to ofert oszustów, a po drugie jak pisałem na jakiej podstawie klient ma nie wierzyć oszustowi skoro się na motoryzacji, samochodach zwyczajnie nie zna. Masa ludzi szczerze wierzy i cieszy się z okazji. A są ofiarami kanciarzy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie to kręcenie liczników chyba jakoś jest już ścigane, paragrafy też na to są. Tylko jak chcesz dochodzić czy ktoś ten licznik skręcił czy nie?

I nie że bronie handlarzy ale w kółko powtarzasz "karać za kręcenie" jakby reszta była innego zdania ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No  ale kiedy piszesz, o winie klientów to sorry - zdziwienie to mało. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sprzedawałem Fiata Bravo z 2008, chyba w 2014, miał 50 kilka tysi, nic nie kombinowane, ale jęczenie zawsze przy sprzedaży słyszałem, że cofany. Bo guma na pedale sprzęgła była wytarta, ale wytarcie było tylko w jednym punkcie, po lewej stronie pedału na jego krawędzi, pozostała część gumy nienaruszona, bo zawsze sprzęgło naciskałem jakoś tak lekko od boku i tak mam w każdym samochodzie oprócz automatu. Ludzie wręcz sami chcą mieć cofane liczniki albo jak w moim przypadku ,,podganiane".


Kocham Zegarki i nie dlatego, że pokazują która jest godzina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę też sami klienci sobie to zafundowali. Skoro większość będzie szukać 5 letniego auta, poniżej 100k przebiegu (powyżej 150k to już przecież trup nie do jazdy) i ma być tanio, a przecież na pewno da się też znaleźć "promocje" to nie ma co się dziwić, że tyle szrotu stoi. Co nie zmienia faktu, że to nie usprawiedliwia kręcenia liczników, a już zupełnie takiego ulepka jak to BMW. Ale przyznać trzeba, że facet magik :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój samochód ma ponad 6 lat i nalatane 84 tys.km. Przy sprzedaży kto w to uwierzy.  :)

phi, auto mojej mamy ma półtora roku i 3,7 tys. km :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak będziesz sprzedawał samochód mamy to będziesz musiał nakręcić licznik żeby nie było problemu ze znalezieniem klienta


Beware the fury of a patient man.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak będziesz sprzedawał samochód mamy to będziesz musiał nakręcić licznik żeby nie było problemu ze znalezieniem klienta

:lol:


W dniu 22.12.2014 o 11:43, Cezar. napisał:

... mądrzy zrozumieją, a reszcie nie wytłumaczysz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Się śmiejesz, ale jak sprzedawałem auto mojego ś.p. Taty (czteroletni Citroen C5 z przebiegiem 22 tys. km), to absolutnie każdy telefon rozpoczynał się pytaniem „panie, ile on naprawdę ma przebiegu?”

Auto mojej żony po 23 m-cach ma 6100 km przebiegu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, bo tak miałem jak sprzedawałem Peugeota.

Teraz mój ma 4 lata i 23 tyś. :D


W dniu 22.12.2014 o 11:43, Cezar. napisał:

... mądrzy zrozumieją, a reszcie nie wytłumaczysz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak będziesz sprzedawał samochód mamy to będziesz musiał nakręcić licznik żeby nie było problemu ze znalezieniem klienta

ta, juz to widze - poleasingowe, 5 letnie BEEMWU z przebiegiem 13 tys. :lol:

 

żeby ktoś mema nie skręcił... :rolleyes:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.