Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Gość

Pogadajmy o samochodach :-)

Rekomendowane odpowiedzi

Słuszna co do awarii, odważna co do porównania ;).

Porównując wielkość i cenę aut możemy to zrobić obiektywnie i tu nie ma zbyt wiele miejsca do polemiki. Porównałem też wyposażenie - jego rodzaj i ilość (wywołany tu bluetooth, systemy wspomagania jazdy/ systemy bezpieczeństwa/ jazda autonomiczna, dostęp "bezkluczykowy", nawigacja itp itd) też można to ocenić realnie i uczciwie.

Pozostaje ta mityczna/wyczuwalna jakość którą sobie każdy sam uznaje - zazwyczaj pod swój gust a często pod aktualny stan posiadania. Dla jednego ta skóra w VW jest zła w dotyku dla innego wystarczającą bądź też świetna.

Dlatego jest tyle marek żeby każdy mógł znaleźć co potrzebuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałem sprintera 5lat i malowanie co 1,5 roku ,przereklamowany produkt ,Iveco to jest to :P

 

 

obecnie moje 3 auto używane osobowe(benzyna,sedan ) ,kupiłem w salonie (1 właściciel ,serwis ),a i tak podsumowując 3 lata eksploatacji trochę wsadziłem,nie ma reguły,a Lexa mam jak niemal fabrycznie nowy  ,za ułamek ceny,jestem bardzo zadowolony ,

często używane to zajeżdżone gruzy(nawet młode roczniki) ,dlatego szczególna ostrożność to podstawa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje V50 T5, Top silnik, prawie top wyposażenie, w jakieś 7 lat zrobiłem ok 100k km, zakup przy ok 85k, teraz ma prawie 190k. Po drodze robiłem rozrząd plus zwykłą eksploatację, stanął raz bo padła jakaś wtyczka przy pompie paliwa, polutowali, jeździł dalej. Total, ok 5k kosztów, bez żadnych większych sensacji. Rdzy - zero, na masce i zderzaku zaczynają się lekkie ubytki bezbarwnej warstwy, no ale auto ma 15 lat.

 

Teraz dwa wnioski z tego.

 

Może spokojnie kupić używane auto premium, czy niech będzie "prawie premium" i mieć bardzo rozsądne koszty utrzymania. Wiadomo, są miny, natomiast, odpukać, ja, brat czy ojciec przy prawie 10 autach używanych z trochę lepszej półki (4-5 letnie max przy zakupie) nie nacięliśmy się. No w 1 Passacie CC ojca był słabo zrobiony szpachlą jeden błotnik, ale to tyle.

 

A drugie, ten mój Volviak, dbałem o niego, ale jakoś nieprzesadnie i myślę, że mogę go porównać do mojego Avensisa, który ma 4 lata i 130k przebiegu, jeśli chodzi o to jak wyglądają plastiki, zużycie itd. W Volvo skóra trochę już popękana w niektórych miejscach, ale sama skóra dużo lepszej jakości niż w Toyce. Jakiś czas temu miałem pół rocznego Mustanga z wypożyczalni, z przebiegiem 20k mil, wyglądał gorzej niż to moje Volvo, farba z plastików już schodziła. W sumie brat niedawno popchnął Superb-a 2,8, 13 letniego i to auto też się całkiem nieźle trzymało. Tak jak pisze Trollu, jest oszczędzanie gdzie się da i nie sądzę, żeby nowożytne tapicerki/wnętrza wytrzymały tyle czasu ile auta obecnie, 15-20 letnie.

Edytowane przez Ceteth

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Auta premium nie tylko różnią się jakością użytych materiałów do wykończenia deski rozdzielczej ale także wieloma innymi aspektami względem aut niższej polki. Premium to premium. Jest bardziej zaawansowane technologicznie przez co i eksploatacja jest droższa. Natomiast nowe auto zawsze jest nowe i z pewnością „bezpieczniejsze” pod względem możliwych awarii niż w przypadku używanego. Jednak psują się także i nowe auta i trzeba także o tym pamiętać. Jeśli to auto do przemieszczania się z punktu a do punktu b to nie ma co dać się zwariować i należy brać to co potrzebujemy lub to co chcemy. Inna kwestia jest kupowanie czegoś dla przyjemności. Żadne nowe auto w budżecie +|- 60k nie da tyle co kolegi wyżej cls. Z pewnością kolega kupując je wie ile kosztuje eksploatacja, ubezpieczenie, spalanie. Inaczej jest kupując nowe auto za 60 wobec takiego auta mamy inne oczekiwania wiec tutaj każdy z nas znajdzie obronę dla swojej teorii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość maritimeeng

Auta premium nie tylko różnią się jakością użytych materiałów do wykończenia deski rozdzielczej ale także wieloma innymi aspektami względem aut niższej polki. Premium to premium. Jest bardziej zaawansowane technologicznie przez co i eksploatacja jest droższa. Natomiast nowe auto zawsze jest nowe i z pewnością „bezpieczniejsze” pod względem możliwych awarii niż w przypadku używanego. Jednak psują się także i nowe auta i trzeba także o tym pamiętać. Jeśli to auto do przemieszczania się z punktu a do punktu b to nie ma co dać się zwariować i należy brać to co potrzebujemy lub to co chcemy. Inna kwestia jest kupowanie czegoś dla przyjemności. Żadne nowe auto w budżecie +|- 60k nie da tyle co kolegi wyżej cls. Z pewnością kolega kupując je wie ile kosztuje eksploatacja, ubezpieczenie, spalanie. Inaczej jest kupując nowe auto za 60 wobec takiego auta mamy inne oczekiwania wiec tutaj każdy z nas znajdzie obronę dla swojej teorii.

 

Budżet był troszkę większy, bo za cenę starego Mietka mógłbym kupić nówkę Golfa 1.5 TSI comfortline  :P

 

PS Nie wiem, czy nowy TSI jest „bezpieczniejszy” od wolnossącego V8 z przebiegiem 70 tys. km

Edytowane przez maritimeeng

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie raczej nie aczkolwiek przy nowym masz „pewność” co bierzesz - ta pewność i tak może się zepsuć ;).

 

Ps. Prywatnie wolałbym cls ale pod względem ekonomii nowy golf wygrywa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znaczenie ma rowniez przeznaczenie auta . Co innego auto do codziennej jazdy, a co innego   jako  kolejne 4kolka w domu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie raczej nie aczkolwiek przy nowym masz „pewność” co bierzesz - ta pewność i tak może się zepsuć ;).

 

Ps. Prywatnie wolałbym cls ale pod względem ekonomii nowy golf wygrywa.

Z tą ekonomią to bym aż tak bardzo nie przesadzał.  :)

Oczywiście każdy kupuje co chce i nic mi do tego. 

Przedstawię tylko mój punkt widzenia. 

Ja mam możliwość kupienia w Japonii CLS-a 10-cio letniego lub innego "mietka" w klasie premium i w full opcji  z przebiegiem od około 40 000 do około 60 000 km w stanie NOS za kwotę łączną około powiedzmy 40 000 zł raczej mniej niż więcej i mam samochód w stanie idealnym, bez rdzy, jakichkolwiek uszkodzeń i serwisowany w autoryzowanym serwisie z pełną udokumentowaną historią i szczegółowym opisem.

Dodatkowy koszt którego właściwie nie muszę ponosić, ale tak na wszelki wypadek, to koszt przeglądu w autoryzowanym serwisie i wymiana wszystkich płynów i oleju, czyli powiedzmy koszt około 5 000 do 7 000 zł. plus ewentualnie nowe opony, bo na ogół nie są one zjechane tylko dość wiekowe. 

Czyli praktycznie za kwotę około 50 000 zł mam samochód klasy "super premium" z pełnym wyposażeniem i jak mówią starzy mechanicy, dopiero lekko dotarty. :)  

Wyżej podał kolega alternatywę nowego Golfa.

Nowy Golf w miarę dobrym wyposażeniu i z podrasowanym fabrycznie silnikiem 1,5 litra to koszt około 110 000 zł. Owszem, można kupić Golfa i za 60 000 zł ale to golas i nijak się ma do wyposażenia 10-cio letniego CLS-a klasy premium.

Co się dzieje po 10 latach i przejechaniu około 150 000 km.  :)

Wartość "mietka"  spada do kwoty około 25 000 - 30 000 zł  i wartość Golfa też spada do kwoty około 25 000 - 30 000 zł.

Różnica w utracie wartości to około 60 000 zł czyli 6000 zł rocznie, uwzględniając u "mietka" dokładkę o paliwa około 3000 zł rocznie to i tak zostaje około 3000 zł rocznie na inne duperele które w przypadku "mietka" mogą być ewentualnie droższe. 

Wiec koszty in total są porównywalne, ale w przypadku wyżej omawianego "mietka" komfortu podróżowania i bezpieczeństwa nie da się w żaden sposób porównać z jakimkolwiek Golfem lub innym podobnej klasy samochodem.. :)  

Edytowane przez dziadek

Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość maritimeeng

@dziadek

Odnośnie opon: do wymiany. Rzeźba bieżnika głęboka, lecz guma bardzo twarda i spękana po 10 latach. Ja wymieniłem na nowe gumy od razu. Teraz jeszcze felgi i opony letnie. Ale ja nie wnikam w ekonomię, to ma być fun car i sprawiać przyjemność :)  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie policzyłeś kosztów eksploatacyjnych, ubezpieczeń, formy finansowania. Przerabiałem te arkusze i nowe wychodzą taniej w pryzmacie używania przez kilka lat (kilkuletnie premium vs nowe niższej klasy). Jaki by nie był uzywany i w jakim by nie był stanie siła rzeczy zacznie generować koszta - naturalna kolej rzeczy. Cieszę się, ze w dzisiejszych czasach zasobność portfela ma jedynie wpływ na wybór auta, a nie zapisy na talon czy inne fanaberie :). Każdy ma wolna rękę podejmując decyzje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liczysz, że będziesz jeździć tym samochodem przez 10 lat? Podziwiam. Naprawdę. Żeby bez bólu mieć tak długo jedno auto, to musi być naprawdę przemyślany zakup.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rożny ludzie maja do tego stosunek. Ja bym tak nie mógł. Ale np moi rodzice maja od nowości auto już 14 rok i nie robi to widzę dla nich problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem Audi A3  przez 10 lat i  ??


Pozdrawiam Mirek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę obecnym samochodem 9 lat od nowości. Nie był to jakoś szczególnie przemyślany zakup. Ot wpisywal się w potrzeby tamtych lat i również w późniejsze plany. Póki co nie psuje się zupełnie. Tylko eksploatacja. Dopóki nic się z nim nie będzie działo i będzie mi wystarczal to nie zamierzam się z nim rozstawać. W swoim otoczeniu mogę wskazać kilka osób które jeżdżą autami długo. Nie każdy trzaska dziesiątki tys km rocznie. Nie każdy bierze auto na firmę żeby raty leasingu wrzucać w koszty, a po 3 latach kolejne i znowu kolejne. Jak tu już w tym wątku zostało napisane każdemu wg potrzeb :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Porównywanie aut nowych i używanych nie ma żadnego sensu. Jedne i drugie mają oczywiste wady i zalety i stąd też mają takie a nie inne koszty zakupu/ utrzymania.

Nic odkrywczego że nowe auta tracą na wartości więcej niż używane, tak jak i to że w 90% przypadków aut używanych tak naprawdę ta historia użytkowania z historią serwisową jest wytworzona na potrzeby rynku. Zresztą co z tego że auto było serwisowane w oryginalnym serwisie, jak po czołówce z tirem albo dachowaniu było klepane u kolegi na wsi. A potem znów "serwis" czyli wymiana oleju w autoryzowanym serwisie?

Edytowane przez Krzysiek16

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liczysz, że będziesz jeździć tym samochodem przez 10 lat? Podziwiam. Naprawdę. Żeby bez bólu mieć tak długo jedno auto, to musi być naprawdę przemyślany zakup.

Ja się do samochodu przyzwyczajam, tak samo jak do kobiety z którą już siedzę ponad 40 lat po jednym dachem i nie wyobrażam sobie wymiany na inną. :P  :D

Niektórzy faceci tak po prostu mają.  :)

Przez wiele lat kupowałem nowe samochody bo np. za nieboszczki komuny były asygnaty na samochody produkowane w demoludach i miałem do nich dostęp. Poza tym nowe na asygnatę były tańsze niż nowe na tzw. wolnym rynku.  

Więc Zaporożec był nowy, Fiat 126p nowy, Fiat 126 BIS nowy, Lada 1500S nowa, Polonez nowy. Pierwszy zachodni samochód który kupiłem to był używany Opel Ascona 1600 w automacie w którym ciągle pękał wężyk przy skrzyni biegów. Póżniej miałem jeszcze nową Toyotą Camry kupioną za bony w Peweksie którą jeżdziłem 14 lat i nową Mazdą 626 combi którą jeżdziłem 15 lat. Mniej więcej od 30 roku życia mam zawsze do wyłącznie swojej dyspozycji dwa lub nawet trzy samochody. Aktualnie mam na stanie trzy auta w tym jednego staruszka rocznik 1997 którego ciągle dopieszczam i kocham najbardziej i będzie ze mną do końca dni jego albo moich. :)

To jest samochód który ma duszę i w czasie jazdy potrafię się z nim idealnie zintegrować. :)

 

 post-28411-0-26119800-1578337201_thumb.jpg

 

post-28411-0-46646400-1578337222_thumb.jpg

 

post-28411-0-58639400-1578337248_thumb.jpg

Edytowane przez dziadek

Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale skąd ta trauma u Kolegi ?

Ale że u mnie rozumiem? Nie trauma tylko obserwacje. Często podróżuje i widzę jakie auta jadą na lawetach do Polski. Czasem trudno zgadnąć co to za "samochód" jest do Polski wieziony. A potem to wiadomo - bezwypadkowy, przebieg 89k km, albo 189k km w zależności od potrzeb rynku i książka serwisowa, która jako jedyna jest w naprawdę idealnych stanie :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale że u mnie rozumiem? Nie trauma tylko obserwacje. Często podróżuje i widzę jakie auta jadą na lawetach do Polski. Czasem trudno zgadnąć co to za "samochód" jest do Polski wieziony. A potem to wiadomo - bezwypadkowy, przebieg 89k km, albo 189k km w zależności od potrzeb rynku i książka serwisowa, która jako jedyna jest w naprawdę idealnych stanie :-)

Ja komisy i wszelkiej maści samochodowych handlarzy omijam szerokim łukiem. I na pewno bym nie kupił tam żadnego samochodu.  :)

Tylko raz sprzedałem samochód za pośrednictwem komisu. Jak go wstawiłem do komisu to na drugi dzień zadzwonił do mnie jego właściciel i mi zakomunikował, że gdyby ewentualnie jakiś potencjalny nabywca się ze mną skontaktował to mam mu powiedzieć że to auto ma 98000 km przebiegu. Odpowiedziałem gościowi, że nie ma głupich kupców i to nie przejdzie.

Auto miało 14 lat i 485000 km i w komisie skręcili na 98000 km i o dziwo w przeciągu tygodnia sprzedali. :)

Na szczęście nikt mnie nie pytał o rzeczywisty przebieg. :wacko:

Edytowane przez dziadek

Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasy spawania na sztukę przystanków autobusowych i składania 1 golfa z 3 minęły. Rynek jest teraz tak napchany, że takie zagrywki to chyba jak granie w statki, może się trafi a może nie. Kiedyś klepnęli maskę, wyprostowali podłużnicę, założyli nowy zderzak i auto było jak nowe. Teraz trzeba ogarnąć pełno systemów które w przypadku dzwona się blokują/aktywują. Brat znajomego sprowadził sobie BMW M3 - chyba 2018r. Puknięta przodem - połamany zderzak, pod maską rozeszła się rozpórka z carbonu - mocowania są z alu i wszystko klejone. Tyle - ale zderzak do M3 nie kosztuje 100zł jak kiedyś do golfa 3 na szrocie. Rozpórka - używana kilka k zł. Elektryk 2 dni się bawił z "odblokowaniem" aku - jakieś rezystory itd bo to nie zwykłe aku tylko Li-on. Używany - też jakieś chore pieniądze. Poduszki nie strzelone, chłodnice całe, auto na dobrą sprawę na chodzie nie licząc zderzaka i rozpórki. Dlaczego takie auto można kupić za 1/3 ceny nowego? Bo koszty naprawy w przypadku wystrzelenia poduch rosną - teraz wszędzie trzeba wymienić dechę. A jak tam strzeliło - to kurtyny pewnie też, możliwe że fotele. Koniec końców składanie takiego auta to nie jest złoty biznes. Nie mówię, że nie ratują jakichś parchów ale jak czytam, że na lawetach jadą kupki złomu a u nas to spawają, szpachlują i sprzedają to mam wrażenie, że czytam info z roku 2000. Znam gościa który od lat sprowadza klepnięte auta do zrobienia i na handel - młode małe hatche - przeważnie zderzaki do wymiany, błotniki do zrobienia. Ale tworzyć coś z gruza? Spróbuj sprzedać używane stare auto, ludzie przyjeżdżają do 20 letniego golfa za 4 tys zł z miernikami lakieru i każdego babola szukają.To nie te czasy, że na drogach były maluchy i duże fiaty a jak ktoś miał możliwość kupić kadetta to leciał z pieniędzmi w zębach, nie ważne że palił na 3 gary

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja komisy i wszelkiej maści samochodowych handlarzy omijam szerokim łukiem. I na pewno bym nie kupił tam żadnego samochodu.  :)

Tylko raz sprzedałem samochód za pośrednictwem komisu. Jak go wstawiłem do komisu to na drugi dzień zadzwonił do mnie jego właściciel i mi zakomunikował, że gdyby ewentualnie jakiś potencjalny nabywca się ze mną skontaktował to mam mu powiedzieć że to auto ma 98000 km przebiegu. Odpowiedziałem gościowi, że nie ma głupich kupców i to nie przejdzie.

Auto miało 14 lat i 485000 km i w komisie skręcili na 98000 km i o dziwo w przeciągu tygodnia sprzedali. :)

Na szczęście nikt mnie nie pytał o rzeczywisty przebieg. :wacko:

Ja piernicze, to się nazywa dopiero skręcenie licznika .

 

BTW

 

Fajnie widać przez te Twoje Volvo :D


Beware the fury of a patient man.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba się liczyć z tym, ze uzywane auto ma prawo mieć malowane to, to i tamto. Nie toleruje ulepow ale malowanie wtórne elementów nie uważam za nic złego. Naturalne jest, ze w autach używanych to to i tamto jest malowane i powinno się to przyjąć na klatę, a nie tak jak kolega wyżej pisze, ze do auta z 4k przyjeżdża się z miernikiem. Widziałem auta, które były całe malowane (drobne szkody, naturalne szkody parkingowe). Widziałem także auta robione do sprzedaży, które w momencie sprzedaży nie wskazywały na to by miały przygody. Nie chce mówić co się łatwiej sprzedawało ... dawny znajomy ma lakiernie ... różne ulepy się zdarzały... ale ta mentalność ludzka ze skrojonym przebiegiem i wymieniona cwiara to jest szczyt głupoty ludzkiej... tego co to robi to raz ale dwa tego, co kupuje kilku letnie auto z „małym” przebiegiem i bezwypadkowe za okazyjna cenę ... powoli widzę, ze mentalność w Polsce się zmienia - co mnie cieszy ale rośnie tez drugie pokolenie (dofinansowanych z rzadu), których cieszą takie rodzinne kombiaki... ale tak wyglada życie ponad stan gdzie logika gubi swoją wartość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba się liczyć z tym, ze uzywane auto ma prawo mieć malowane to, to i tamto. Nie toleruje ulepow ale malowanie wtórne elementów nie uważam za nic złego. Naturalne jest, ze w autach używanych to to i tamto jest malowane i powinno się to przyjąć na klatę, a nie tak jak kolega wyżej pisze, ze do auta z 4k przyjeżdża się z miernikiem. Widziałem auta, które były całe malowane (drobne szkody, naturalne szkody parkingowe). Widziałem także auta robione do sprzedaży, które w momencie sprzedaży nie wskazywały na to by miały przygody. Nie chce mówić co się łatwiej sprzedawało ... dawny znajomy ma lakiernie ... różne ulepy się zdarzały... ale ta mentalność ludzka ze skrojonym przebiegiem i wymieniona cwiara to jest szczyt głupoty ludzkiej... tego co to robi to raz ale dwa tego, co kupuje kilku letnie auto z „małym” przebiegiem i bezwypadkowe za okazyjna cenę ... powoli widzę, ze mentalność w Polsce się zmienia - co mnie cieszy ale rośnie tez drugie pokolenie (dofinansowanych z rzadu), których cieszą takie rodzinne kombiaki... ale tak wyglada życie ponad stan gdzie logika gubi swoją wartość.

Przepraszam za może dość naiwne pytanie. Co to jest "cwiara"?

Stary już jestem i nie zawsze łapię współczesny gryps. :)


Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

" Ćwiara" to kawałek innego auta wspawany w rozbity samochód, który akurat ten fragment ma zniszczony... np. prawy lub lewy przód lub tył... Wspawać można też było cały odcięty z innego auta dach...tak przez słupki... W razie wypadku zdarzało się, że tak "naprawione" auto rozpadało się urywając któremuś z podróżujących głowę lub inne członki...

Edytowane przez kiniol

Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ćwiartka  ;) czyli 1/4 z całości. Jako ćwiartkę czasami rozumie się tez połówkę - zależy jaki mocny był dzwon  :lol: chyba wiesz, że jak czegoś się nie da naprawić/wyprostować to się po prostu wymienia. żeby nie było - tutaj dla przykładu bmw e46 - wszystko ma swój nr i wszystko można wymienić. Pytanie tylko w jaki sposób uda się poprawnie wstawić nowy element

11609_z.png

diag_w7a.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.