Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
kotylozaur

Właśnie obejrzałem film...

Rekomendowane odpowiedzi

Green Book.

I z zupełnie innej parafii- 13 godzin. Tajna misja w Benghazi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.

Edytowane przez trollu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Wielka strata :-(

 

A ta scena, IMO jedna z najlepszych w historii kina, a na pewno najlepsza, gdy chodzi o kino science fiction. "Like tears in the rain..." R.I.P.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Dla mnie zawsze będzie się kojarzył z Blade Runnerem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wcześniej o tym napisałem ale wtedy połapałem się, że to info sprzed kilku dni. Ja też dopiero dzisiaj się dowuedziałem. Ja pamiętam go z "zaklęta w sokoła" czy "złowroga głębia"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie zawsze będzie się kojarzył z Blade Runnerem...

I ze "Ślepą furią". :)

 

Powitoł

Świetny film dla ciebie mam: Hibernatus - https://www.filmweb.pl/film/Hibernatus-1969-30782

I nie jest to złośliwość ;) Film naprawdę wart posiadówki z lekkim półwytrawnym :D

 

To nie tak, że pod kamieniem spędziłem ostatnie 25 lat, bo i Hibernatusa widziałem. Niektóre pozycje filmowe czy literackie po prostu z jakiegoś powodu czasem niewystarczająco mocno do mnie gadają, choć wiem, że wypadałoby je znać (bo każdy zna) lub poznać (bo zwyczajnie warto). Takiego "Wiedźmina" w życiu w ręce nie miałem, a ostatnio, gdy w telewizji leciał zwiastun "Pan i Pani Smith", żona popatrzyła na mnie jak na kosmitę, bo stwierdziłem, że tego filmu nie znam. :)

 

Dla kontrastu sam polecę natomiast "Purpurowe skrzypce". Film, o którym - z niezrozumiałych dla mnie przyczyn - mało kto zdaje się wiedzieć. Ktoś go tu już podrzucał, a ja się nim niezmiennie zachwycam od kilkunastu lat.

Edytowane przez brz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczytałem o jego wnuku - kiepsko miał. Ku mojemu zaskoczeniu - pomimo znanego dziadka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rutger Hauer nie żyje. :(

 

 

Monolog Roya Batty'ego rzeczywiście niezapomniany. Ciekawe, kilka dni temu myślałem sobie o tej scenie.

 

Gdy dziś dowiedziałem się o śmierci Hauera, postanowiłem zatem obejrzeć drugą z ról uważanych za jego najlepsze, czyli "Legendę o świętym pijaku". 22:30 to nie jest może najlepszy moment, by zaczynać oglądanie tego filmu, bo to kino kontemplacji, level hard. Hauer przykuwa uwagę, choć niestety jest dubbingowany. Sam film interesujący jako metafora upadku i prób podniesienia się z niego, utrudnianych przez przeważającą ludzką słabość. Niestety jednak, troszkę mi się dłużył. Ale zdjęcia Dante Spinotti, więc warto.

 

Poza tym z Hauerem oglądałem jeszcze kiedyś "Nocnego jastrzębia" (dla muzyki głównie) i "Weekend Ostermanna", który był bardzo słabym zakończeniem kariery Sama Peckinpaha. "Batman: początek" też widziałem, ale przyznam, że nie za bardzo pamiętam jego rolę.

Edytowane przez Edmund Exley

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatni Mohikanin - dobry film i ta przejmująca - wręcz niebiańska muzyka w tle  :wub:


To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i Daniel Day Lewis

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Autostopowicz" pierwszy film który widziałem w tv satelitarnej po upadku PRL....

https://youtu.be/Aaa9oE1wIso?t=20

 

Autostopowicza też oglądałem jako szczyl i zrobił na mnie piorunujące wrażenie, właśnie z tym filmem i z Blade Runner najbardziej zawsze kojarzył mi się Rutger Hauer.

Ciekawe że o ile Autostopowicz wgniata od razu o tyle Blade Runner to film który docenia się po czasie, tak było zdaje się po jego wejściu do kin i ja miałem dokładnie tak samo, chyba za młody byłem żeby go docenić od razu. Trochę podobnie jak z serią Star Wars, jak pierwszy raz oglądałem Imperium Kontratakuje to wydało mi się cienkie, dzisiaj uważam tą część za najlepszą ze wszystkich jakie kiedykolwiek nakręcono ( w sumie to z trzech klasycznych bo te późniejsze gnioty są niestrawne a ostatnie arcyżałosne ).

 

A co do oglądania - udało mi się znaleźć serial który pamiętam z dzieciństwa z PRLowskiej TV, chyba nigdy nigdzie go już potem nie powtarzano

 

post-40960-0-30586900-1564299268.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Niewłaściwy człowiek" - mniej znany film Hitchcocka, dość daleki od stylu jego najpopularniejszych przebojów z lat 50. Tym razem Hitch osobiście na samym początku filmu zapowiada realistyczną konwencję, w czym jest poprawny, ale w Hollywood byli wówczas lepsi. Film oglądałem z polskim lektorem czytającym wersję zdubbingowaną po włosku... Nie wiem, co było podstawą polskiego tłumaczenia, ale kilka dialogów jest naprawdę kiepskich (może to wina Włochów?), np. coś w tym stylu:

- Kochanie, inni ludzie też mają problemy.

- Naprawdę? Kocham cię.

W końcowej partii filmu dwa najważniejsze wątki zakończone zostają pośpiesznie i dość niemrawo, jak na standardy amerykańskiego kina lat 50., sięgającego wówczas po nowe rozwiązania dramaturgiczne i zgłębiającego problematykę zaburzeń psychicznych w wiarygodny sposób. Ale Henry Fonda jest jak zawsze porządny, dobra jest też Vera Miles. W obsadzie również Anthony Quayle - kilka dni wcześniej widziałem go w "Legendzie o świętym pijaku". W sumie zatem "Niewłaściwy człowiek" ma dobre momenty, ale moim zdaniem mógł z tego wyjść lepszy film.

 

"Wenus w futrze" - całe lata zajęło mi obejrzenie tego filmu. Warto - Polański dobrze się bawi i angażuje w tę inteligentną zabawę widza. Trochę chyba też mówi o sobie.

 

Ale ja najlepiej bawiłem się oglądając:

 

post-64635-0-75406900-1564525138_thumb.jpg

 

Polski tytuł - "W szklanej matni". Jeden z moich ulubionych aktorów, Edward G. Robinson, w roli, która nie jest może dla niego zbyt odkrywcza, ale daje okazję do kolejnego popisu. Właściwie jego postać w "The Glass Web" to połączenie jego bohaterów z "Podwójnego ubezpieczenia" i "Szkarłatnej ulicy", czyli z jednej strony zimna krew i zawodowa przenikliwość, a z drugiej - prywatne kompleksy, poczucie niedocenienia i mało fortunne zauroczenie. Do tego całkiem dobry John Forsythe i fajny obraz amerykańskiej TV okresu jej ekspansji. Bardzo dobry jest początek, w którym widzimy morderstwo zaskakujące swą gwałtownością (oczywiście, jak na standardy kina lat 50.), po czym odjazd kamery ujawnia, że jest to tylko inscenizacja w telewizyjnym studio. Smaczne danie dla miłośników noir.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw - jako rozrywkowe kino akcji - na dobrym poziomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego jeszcze Dżudo Honor 7!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłem na Pewnego razu w hollywood, klimat super, dialogi tez, gra Pitta świetna, ale mimo wszystko czegoś mi tam brakowało..

 

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też chcę obejrzeć wkrótce ten film.

 

Ostatnio natomiast obejrzałem dwa filmy, przy powstaniu których dużą rolę odegrał Nunnally Johnson - swego czasu ważny hollywoodzki scenarzysta i producent, a w kilku przypadkach też reżyser.

 

The_Man_in_the_Gray_Flannel_Suit_-_1955_

 

"Człowiek w szarym garniturze" - raczej słabo u nas znany, ale dobry. Peck gra faceta, który po powrocie z wojny i naznaczony jej wydarzeniami z trudem usiłuje wpasować się w epokę Eisenhowera i jej mitologię sukcesu. Dużo fajnych obserwacji społecznych (amerykańska kultura korporacyjna, TV jako dominujący sposób spędzania czasu wolnego, wymarzony dom na przedmieściach itp.) i porządne aktorstwo - jak zawsze dobrego Pecka wspierają Fredric March i Lee J. Cobb. 

 

Zazwyczaj oglądam głównie filmy, których gwiazdy już nie żyją, więc postanowiłem zobaczyć coś z gwiazdą żyjącą:

 

MV5BNDAwYTE4M2QtY2RlZC00YmNiLWExOWYtNmY1

 

"Mroczne zwierciadło" - i owa gwiazda, czyli Olivia de Havilland, pokazuje tu świetne, zniuansowane aktorstwo w podwójnej roli. Może jest w tym trochę jej osobistych relacji, bo przecież z siostrą Joan Fontaine raczej nie stanowiły idealnego rodzeństwa. Reżyserował Siodmak - czyli solidny fachura, w kinie noir lubiący podgatunek zwany "noir kobiecym" lub "gaslight-genre", czyli filmy o poddanych presji i zagrożeniu kobiecych bohaterkach (legendarne "Kręte schody"). Obok de Havilland w obsadzie jest też m.in. Thomas Mitchell - aktor, którego twarz znają wszyscy miłośnicy klasycznych westernów ("Dyliżans", "Wyjęty spod prawa", "W samo południe"), ale niejeden pewnie nie pamięta nazwiska. A samo "Mroczne zwierciadło" bardzo fajnie się ogląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.