Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
kotylozaur

Właśnie obejrzałem film...

Rekomendowane odpowiedzi

Polecam Amores Peros, po tym filmie już było wiadomo że Inarritu to wybitny reżyser.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio udało mi się obejrzeć kilka filmów. Najpierw mini-maraton kina francuskiego:

- "Mężczyzna idealny" z 2015. Fajne, rozrywkowe kino o pisarzu uwikłanym w sieć kłamstw i mistyfikacji. Raz po raz trzeba przymknąć oko na logikę. Pierre Niney, którego wcześniej widziałem w kilku filmach, tu też jest bardzo dobry.

- "Gusta i guściki" - kiedyś dość popularny, poszukałem go dla małżonki, która jednak zasnęła po pół godzinie seansu... Ja jak już zacząłem, to bez entuzjazmu obejrzałem do końca. 20 lat temu powstało trochę takich ciepłych filmów o sympatycznych dziwnych ludziach. Ten ma może kilka dobrych momentów, ale raczej nic szczególnego. 

- "Elle" - lubię Isabelle Huppert, zwłaszcza w tych odważnych rolach. Tu też jest zabójcza, a sam film wciąga, choć momentami jest bardzo stereotypowy. 

 

No i rejony, które lubię najbardziej:

- "They Drive By Night" - reżyseria Raoul Walsh, w obsadzie Bogart, ale na drugim planie. Jest tu trochę z późniejszej "Ceny strachu" (widziałem tylko amerykańską wersję), a w drugiej połowie z "Listonosz dzwoni zawsze dwa razy". Dobry, choć czarne kino niebawem miało podobne historie opowiadać lepiej.

- "Make Way For Tomorrow" - w Polsce słabo znany, chyba nigdy niepokazywany, nie ma nawet oficjalnego polskiego tytułu. A szkoda, bo to wielkie kino. Skromna opowieść o miłości, starości i byciu ciężarem dla innych. Historia bardzo prosta, ale każda scena kończy się rewelacyjnie wygraną puentą. To film, który zainspirował scenarzystę "Tokijskiej opowieści". Orson Welles, który bardzo "Make Way..." cenił, nazwał go "najsmutniejszym filmem w dziejach kina". 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powitoł

W poszukiwaniu kina rozrywkowego ;)

 

Pierwszy fabularny Hellboy - fajne, mroczne fantasy.

Drugi fabularny Hellboy - już bardziej disnejowska bajka, ale też z przyjemnością obejrzałem bo wizualnie (głównie wizualnie) wymiata.

 

Trzeci fabularny Hellboy - pfffff... Zapowiadało się mroczniej, bardziej krwisto i w kierunku horroru - dla mnie: plus, plus i PLUS :)

W sumie w kilku miejscach filmu tak było. Ostatecznie wszystko się rozpierdoliło.

Walka z olbrzymami, wizyta u Baby Jagi, ostatnie sceny z piekielnymi potworami - IMO świetne gore, które nie znajduje oparcia w reszcie filmu przez co robi się bezsensownym epatowaniem przemocą.

Harbour jeszcze jeszcze choć nie tak dobry jak Perlman. Natomiast postacie drugo/trzecioplanowe to IMO dno. W pierwszych dwóch odsłonach tak samo ciekawe jak rola Hellboya. Tu nawet Ian McShane jako Profesorek jest płytki i nijaki. Główna antagonistka - Milka - IMO zmarnowany potencjał.

Historyjka nieskomplikowana, ale nie spodziewałem się Incepcji ;)

Oglądanie tego nie było katorgą, ale nie będę do filmu wracał.


porcelanowy: Nóż to Narzędzie => ntn.knives.pl

Z pamiętnika strapmakera amatora :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam Jokera w wykonaniu Heatha Ledgera, do Joaquina Phoenixa ogólnie przekonać nijak się nie mogę, ale ten zwiastun strasznie mnie nakręcił. Film zapowiada się naprawdę nieźle.

 

https://www.youtube.com/watch?v=zAGVQLHvwOY

 

 

Ten w sumie również:

https://www.youtube.com/watch?v=1Expe7hf6MU

 

Co myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jest, "Pewnego razu w Hollywood" obejrzane. Zgadzam się z tym, co napisał już @kkwpk. Scenariusz to maestria, Leo i Brad potwierdzają, że są gigantami aktorstwa, a Richardson - sztuki operatorskiej. Kinofilską radość daje mnóstwo smakowitych epizodów. Pacino wypadł też fajnie, choć akurat nic wielkiego nie miał do roboty. Miło jednak zobaczyć go znów w filmie takiej jakości. Tak sobie siedziałem w kinie i mógłbym jeszcze spokojnie z godzinę snuć się po tym baśniowym Hollywood, w rytm "Hush" czy "California Dreamin'". Bo to po prostu uwodzicielskie kino. Aha, oczywiście warto zostać na napisach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Edmund, dzięki za te kilka słów o "Pewnego razu..."  :) Po Twoim wpisie ...na pewno się wybiorę  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zobaczyłem "Czarnobyl".

Film pewnie jak sporo kolegów odebrałem "osobiście", pamiętam polewaczki na ulicach, podawanie jodu w przychodniach itd..

 

Sama produkcja świetna, gra aktorska super, retrospekcje ciekawe.

 

Smutny film, pozostawiając w widzu ślad, emocje..

 

Na koniec, czytam że na miejsce tragedii organizowane są "wycieczki turystyczne"... I się zastanawiam, czy potrzeba śmierci mózgowej by wyłączyć procesy myślowe?


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

A ja przy okazji tego filmu przypomniałem sobie o pewnej miejscowości na Pomorzu - Żarnowiec, kilkanaście kilometrów od miejscowości, w którym się wychowywałem, gdzie budowana była elektrownia atomowa (być może i tak tam właśnie będzie), w której miał pracować reaktor tego samego typu, co w Czarnobylu...

Edytowane przez fidelio

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale co w tym złego? Tam jest teraz pustka, opuszczone bloki i konstrukcje jak oko moskwy czy diabelski młyn których pilnują jedynie żołnierze. 70km ode mnie jest Auschwitz-Birkenau które jest drugą najpopularniejszą wycieczką dla turystów w Krakowie obok kopalni soli w Wieliczce a działy się tam dużo gorsze rzeczy niż w Prypeci.

Obóz w Oświęcimiu to co innego, ja rozumiem że jak ktoś przeszedł kilka części Tomb Raider na konsoli to da sobie radę w skazonym miejscu, ale nie chce się wydawać dyskusję i oceny.

 

Film moim zdaniem dobry, kilka scen naprawdę mocnych pod względem wizualnym jak i emocjonalnym.


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Ból i blask" - kolejny dobrze opowiedziany, wciągający film Almodóvara, choć kilka innych (w tym np. niedawna "Julieta") podobało mi się bardziej. Banderas przekonująco wypada jako bliski samemu twórcy główny bohater, czyli reżyser patrzący w przeszłość i starający się pewne rzeczy zrozumieć, z innymi się pogodzić, a jeszcze inne na nowo odzyskać. Wszystkie kadry są bardzo kolorowe, ale sam film nie jest utrzymany w klimacie dawnych rozedrganych emocji. Teraz u Almodóvara przeważa wyciszenie, nostalgia, poczucie upływu czasu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Kurier"... eee... szkoda czasu... a szkoda...


Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powitoł

PKP(*) omijam z daleka od czasu wpakowania się na "Bitwę Warszawską" :D

 

Gdyby ktoś szukał nieskomplikowanej rozrywki to polecam:

Equilibrium - https://www.filmweb.pl/Equilibrium

Mało się o nim mówi, a całkiem fajne si-fi.

 

A gdyby coś cięższego to warto rzucić okiem na:

Bestia - https://www.filmweb.pl/film/Bestia-1988-36992

 

(*)Polskie Kino Patriotyczne.


porcelanowy: Nóż to Narzędzie => ntn.knives.pl

Z pamiętnika strapmakera amatora :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to istotne tematy są w tym PKP -kinie poruszane i warte zapoznania się z nimi, bo nam skretyniała młodzież, zupełnie bezrefleksyjna, rośnie...


Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość mrovka

Własnie skończyłem projeckje filmu  ''MISS SLOANE''

 

https://www.cda.pl/video/31638503a/vfilm?t=7065

 

dobry film o lobbingu w US i na świecie.

Nie ma krwi i ciała nie walają sie po ulicach, ale film potrafi posadzic Cię w fotelu i otoczyć aurą emocji.

Od razu nasuwa się myśl jak działa polityka i kim dokładnie są politycy z ich pięknymi frazesami..i to ze nawet urny z głosami są tak naprawdę nic znaczącymi skrzynkami

 

Polecam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj wybrałem się do kina na "Once upon a time ..." Kurde nie wiem co myśleć o tym filmie. W sumie, tak trochę film o niczym a o ostatnich scenach nie ma co wspominać żeby nie spojlerować nikomu. Daje się zauważyć jak Tarantino kombinował żeby umieścić smaczki z tego jak nagrywali i montowali w epoce, Brada i DiCaprio ogląda się nieźle.

 

Rzadko mi się zdarza, że po filmie nie mogę do końca powiedzieć czy mi się podobał czy nie, mogę natomiast powiedzieć, że Tarantino robił już filmy, które podobały mi się bardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy się już tu pojawił. Polecam Green Book.

Rola Viggo Mortensen'a - świetna

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Nie wiem czy się już tu pojawił. Polecam Green Book.

Rola Viggo Mortensen'a - świetna

Pojawił, ale warto przypomnieć, warto też poczytać czym były "Zielone książki" w demokratycznym, tolerancyjnym kraju jakim jest USA...

 

W skrócie, przewodnik podróżny dla kolorowych, tam gdzie nikt im kości nie połamie lub opluje podczas podróży ( drogi, hotele, restauracje itd...)

 

http://readlist.pl/artykuly/green-book-wakacje-bez-klopotow/


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość maritimeeng

USA jeszcze nie tak dawno

post-105307-0-74205600-1567531010.gif

post-105307-0-11595300-1567531040_thumb.png

post-105307-0-13620900-1567531062_thumb.jpeg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powitoł

To jak już taką tematykę zarzucamy:

Missisipi w ogniu - https://www.filmweb.pl/film/Missisipi+w+ogniu-1988-1267

Dwie główne role, obie świetne, poganiane ciekawymi rolami drugo/trzecio/dalszo planowymi.

Dodać Harryego Angela, Midnight Express czy Ptaśka i dziw bierze, że Alan Parker nie dostał za nic Oskara :(

 

Ja wczoraj wybrałem się do kina na "Once upon a time ..." Kurde nie wiem co myśleć o tym filmie. W sumie, tak trochę film o niczym a o ostatnich scenach nie ma co wspominać żeby nie spojlerować nikomu. Daje się zauważyć jak Tarantino kombinował żeby umieścić smaczki z tego jak nagrywali i montowali w epoce, Brada i DiCaprio ogląda się nieźle.

Rzadko mi się zdarza, że po filmie nie mogę do końca powiedzieć czy mi się podobał czy nie, mogę natomiast powiedzieć, że Tarantino robił już filmy, które podobały mi się bardziej.

Zauważyłem, że ludzie boją się powiedzieć, że jakiś film Tarantino im się nie podobał.

Nie mówię, że w twoim przypadku ma to miejsce ;) Mówię, że coś takiego zauważyłem :D

Dla mnie film przegadany i w sumie tylko dwaj główni aktorzy go jakoś ciągną.

Ładny i dobrze się słucha, i tyle.

 

Film o filmach: Witamy w Hollywood - https://www.filmweb.pl/film/Witamy+w+Hollywood-1998-11582

 

A na dziś trafiło się DVD z "Nocą myśliwego", ten z 1955 - oglądałem drzewiej gdy byłem na niego zbyt młody :)

Ponowimy, zobaczymy.


porcelanowy: Nóż to Narzędzie => ntn.knives.pl

Z pamiętnika strapmakera amatora :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@porcelanowy, dobry zestaw pojawił się w Twoim wpisie.

 

O najnowszym filmie Tarantino pisałem kilka postów wyżej - mnie akurat np. znudził "Kill Bill", ale "Pewnego razu..." bardzo mi się podobało.

 

"Missisipi w ogniu" obejrzałem dopiero kilka czy kilkanaście miesięcy temu, nawet pisałem tu o tym. Porządna robota, ale o coś więcej (geniusz?) ociera się tylko wówczas, gdy wkracza Hackman. Za to wspomniane przez Ciebie "Midnight Express" i "Harry'ego Angela" uważam za jeszcze bardziej udane i kompletne filmy. Lubię nucić muzykę Morodera z tego pierwszego filmu (choć chyba nie lubi tego moje otoczenie  ;) )

 

O "Nocy myśliwego" też kiedyś tu pisałem. Jestem fanem starego kina, lecz tu przeszedłem trochę "obok" seansu. Mitchum idealnie dopasowany do roli, ale nie poddałem się tej onirycznej atmosferze. Strasznie dużo dziwnych zwierząt tam łazi po ekranie, to utkwiło mi w pamięci najbardziej - obok wspomnianego Mitchuma i jego wytatuowanych dłoni, sceny, gdy dzieci ukrywają się nocą słysząc jego śpiew i podwodnego ujęcia Shelley Winters. To bodaj jedyny film wyreżyserowany przez słynnego aktora Charlesa Laughtona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.