Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
eye_lip

Co nam w ....CD (i nie tylko) gra?

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem ciekaw, czy Kolega się odezwie :)

no tak, dam trochę czasu, oczywiście. Ale jednak słowo "ProjeKct" trochę mi tu nie pasuje... Przyznam Ci, że w Święta moim pierwszym odruchem po "Scarcity..." było sięgnięcie po ProjeKcty z lat 90., żeby przypomnieć sobie - dosłownie i w przenośni - ciężar tego pojęcia.

Za to płyta Frippa i Eno mnie powala - jako bonus mam m.in. "Heavenly Music Corp." w "half speed" - odjazd!

Pozdrawiam!

Pewnie ze sie odezwie:) KC nie jest tak popularny i nie ma tylu odbiorców co led zepellin czy inny pink floyd

niestety nie zna tej plyty frippa z eno,dodam tylko ze najważniejszy muzyczny news zeszłego roku to zapowiedz reaktywacji Króla:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
kingcrimson, dnia 17 Sty 2014 - 20:17, napisał:

 

niestety nie zna tej plyty frippa z eno

 

Witam,

tu możesz się zapoznać http://www.youtube.com/watch?v=zuf9nwSrtDA w sumie jest całość.

Napisałeś "niestety", hmm ... IMO szkoda czasu, zabawa potencjometrami, tzw. awangardowy eksperyment niemający nic wspólnego z "magią" KC :).

Pzdr. (fan progrocka)


 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koledzy planuję małą zmianę co sądzicie o takim sprzęcie? CocktailAudio X30

 

 

CA_X30_01.jpg


Dowcip jest bronią, ale nie należy karać za nielegalne posiadanie dowcipu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
MUrsus, dnia 17 Sty 2014 - 22:03, napisał:

Koledzy planuję małą zmianę co sądzicie o takim sprzęcie? CocktailAudio X30

 

 

 

Witam,

ja podchodzę do tego sceptycznie. Do posiadanego zestawu/wmacniacza stereo mam podłączony komputer. Dla dobrego samopoczucia :) mam zewnętrzną kartę dźwiękową USB firmy HiFiMAN HM-101 (audiofilska namiastka) i cieszę się muzyką :).

Pzdr.


 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja dziś wróciłem do KOBONG_a

mistrzostwo!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie ze sie odezwie:) KC nie jest tak popularny i nie ma tylu odbiorców co led zepellin czy inny pink floyd

niestety nie zna tej plyty frippa z eno,dodam tylko ze najważniejszy muzyczny news zeszłego roku to zapowiedz reaktywacji Króla:)

 

No tak, choć mam nadzieję, że regularna płyta pójdzie w innym kierunku niż "Scarcity...". Martwi mnie brak Belew w tym nowym składzie. Bo o powrocie Bruforda już nie ma co marzyć. Bez wahania zamieniłbym jednak obu perkusistów na jednego Billa :)

 

Witam,

tu możesz się zapoznać http://www.youtube.com/watch?v=zuf9nwSrtDA w sumie jest całość.

Napisałeś "niestety", hmm ... IMO szkoda czasu, zabawa potencjometrami, tzw. awangardowy eksperyment niemający nic wspólnego z "magią" KC :).

Pzdr. (fan progrocka)

 

I tu powraca iście filozoficzny dylemat o istotę muzycznej idei Frippa, King Crimson i magii - dla większości to jednak zespół (bez wątpienia magicznych) płyt z lat 69-74, utworów takich jak "Epitaph" i "Starless". A dla innych, w tym i dla mnie, o czym już zresztą tu pisaliśmy, esencja poszukiwań i przekraczania granic rocka. I gdy się tak o tym pomyśli, to Fripp/Eno naprawdę może się podobać :) choć rzecz jasna - zawsze wraca się potem do "In the Court...", "Lizarda", ale też "Discipline" czy "THRAK".

 

Natomiast żeby nie odejść za daleko od tematu dodam, że po wczorajszym seansie filmu "Uwaga! Mr. Baker" w głośnikach nie mogło być nic innego:

 

cream-2.jpg

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Edmund Exley, dnia 17 Sty 2014 - 23:03, napisał:

 (...) choć rzecz jasna - zawsze wraca się potem do "In the Court...", "Lizarda", ale też "Discipline" czy "THRAK".

 

 

Witam,

kontynuując miłą wymianę zdań :),  sięgnąłem na półkę po zakurzoną płytę i przypomniałem sobie ... THRaKaTTaK (Żona w pracy). Niestety, mimo otwarcia na różne eksperymenty (np. Laswell/Praxis, Zorn ... następny odsłuch może za kolejne 10 lat :).

Pzdr.

 

P.S. Niebawem spodziewam się imieninowego prezentu >>> remaster SANDROSE :)


 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

kontynuując miłą wymianę zdań :),  sięgnąłem na półkę po zakurzoną płytę i przypomniałem sobie ... THRaKaTTaK (Żona w pracy). Niestety, mimo otwarcia na różne eksperymenty (np. Laswell/Praxis, Zorn ... następny odsłuch może za kolejne 10 lat :).

Pzdr.

 

P.S. Niebawem spodziewam się imieninowego prezentu >>> remaster SANDROSE :)

 

Miło mi :) w przypadku THRaKaTTaK się zgadzam -  mam tę płytę chyba od 2004 roku i od A do Z wysłuchałem ją bodajże dwa razy... A Sandrose jeszcze nie znam - muszę dotrzeć do tej formacji. Ze swojej strony z kontynentalnego grania chciałbym polecić Museo Rosenbach i album "Zarathustra" (choć podejrzewam, że doskonale już znasz tę płytę).

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Edmund Exley, dnia 18 Sty 2014 - 12:36, napisał:

 A Sandrose jeszcze nie znam - muszę dotrzeć do tej formacji. Ze swojej strony z kontynentalnego grania chciałbym polecić Museo Rosenbach i album "Zarathustra" (choć podejrzewam, że doskonale już znasz tę płytę).

 

 

Dziękuję za sugestię - znam :), to kanon progrocka, niemniej każda sugestia dotyczącą dobrej muzyki  jest dobra.

Co do Sandrose - tu możesz się zapoznać, zwracam uwagę na utwory 3 i 5, jak dla mnie genialne http://www.youtube.com/watch?v=Ppwp5TgyLBQ

A ja ze swojej strony (gdybyś nie znał, chociaż to też kanon) polecę jeszcze jeden zespół, jednej płyty - Refugee. Pierwszy raz usłyszałem go w radio w 1974r., a płytę CD (wydanie koreańskie, wówczas unikat) udało mi się kupić dopiero w latach 90-tych.

Pzdr.


 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za sugestię - znam :), to kanon progrocka, niemniej każda sugestia dotyczącą dobrej muzyki  jest dobra.

 

No tak, widzę, że jesteś znawcą dużego kalibru. O Refugee i Sandrose słyszałem, ale samej muzyki nie znam - wkrótce to nadrobię. Tak jak Ty uwielbiam szukać mniej znanych wykonawców: zapewne znasz - wymienię kilku ulubionych - Edgar Broughton Band, Andromedę, High Tide, Arzachel, Five Day Week Straw People... Kurcze, ile wtedy było kapitalnej muzyki!

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Edmund Exley, dnia 19 Sty 2014 - 12:34, napisał:Edmund Exley, dnia 19 Sty 2014 - 12:34, napisał:

O Refugee i Sandrose słyszałem, ale samej muzyki nie znam - wkrótce to nadrobię.

(...) Kurcze, ile wtedy było kapitalnej muzyki!

 

 

Witam, z jednej strony zazdroszczę Ci > wspaniałe chwile przed Tobą, mi pozostaje wracanie do tej wspaniałej muzyki, z drugiej strony miałem to szczęście z nią dorastać ... i jak smakowała   :).

Refugee > jak zwykle również pomocne Youtube > http://www.youtube.com/watch?v=E3WZ4vBHfTg w sumie można "zebrać" całą płytę.

Pzdr.

 

P.S. I jeszcze taka perełka na niedzielę > http://www.youtube.com/watch?v=N8zr2aXfsEQ

Edytowane przez Jacek K.

 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jacku, słuchałem polecanej przez Ciebie muzyki.

 

Refugee bardzo ciekawe, wokal taki "czarny", soulowy nieco. Lubię wszak koncepcję tria bas/klaiwsze/perkusja. ELP należą (mimo swych wad) do moich ulubieńców, a i Aardvark chętnie sobie co jakiś czas włączam. A wracając do Refugee - kraina zegarków nieźle miała się muzycznie w latach 70. Na pewno znasz Mainhorse i inne dokonania Moraza.

 

Sandorse przypomniał mi trochę rzadko słuchane przeze mnie zespoły z kręgu Caravan, Marsupilami, Camel, Genesis - czyli raczej harmonia niż zaskoczenie, melodia a nie ciężar brzmienia. Mało akurat wiedziałem o tym zespole - początkowo myślałem sobie: "O fajny wokalista, coś między Rush, Budgie a Yes" ;)

 

W Jonesy fajnie brzmi - wiadomo - melotron. Na pewno wszyscy wykonawcy nie są na jedno przesłuchanie po długim dniu pracy. Jeszcze do nich wrócę. A na wieczór włączam sobie Egg.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno znasz Mainhorse i inne dokonania Moraza.

(...) harmonia niż zaskoczenie, melodia a nie ciężar brzmienia.

 

Cześć,

tak znam i mam Moraza, poza Refugee najbardziej doceniam jego udział w Yes (jeden z moich faworytów) no i może film/koncert Future Memories. Te "brazylijskie" płyty jakoś mnie nie przekonują :)

Jak zauważyłeś :) dla mnie w muzyce głównie liczy się "melodia" i  rytm, może to być np.. Cohen ale też Black Sabbath.

Dziś obejrzałem całkiem niezły koncert Keith Emerson Band - Moscow z 2008. W porównaniu do EL&P z festiwalu High Voltage z 2010, korzystniej wypada ... ten pierwszy. Świetne zgranie, luz, natomiast EL&P jest "sztywny", grają spięci, bardzo daleko im do poziomu z Welcome Back MFTTSTNE z genialnym Tarkusem.

Znasz In A Gadda Da Vida - Iron Butterfly ?

Pzdr.


 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie,

 

Yes i Black Sabbath też bardzo lubię, choć nie wszystko - w przypadku Yes uwielbiam okres z Brufordem i Wakemanem (no, moża poza "Tales..."), ale lubię też Morazowego "Relayera" oraz - uwaga! - mam słabość do "90125" ;) jeśli chodzi o Sabbath - pierwszych 5 płyt to absolutna klasyka, późniejsze jakoś mniej mnie zawsze interesowały.

 

Co do ELP - zgoda w 100%. Moim zdaniem jeszcze przed "Love Beach" (ta okladka...) powinni na zawsze zamknąć ten rozdział. To jest zresztą casus wielu gigantów z epoki (wyłączając wszak King Crimson, o czym już pisaliśmy). Nie zmienia to jednak faktu, że 5-płytowy box "From the Beginning" należy do moich absolutnie ulubionych i najczęściej słuchanych rzeczy w całej kolekcji (nawet te późniejsze rzeczy - no ale duża w tym zasługa pięknego wydania ;)  ).

 

Iron Butterfly znam, genezę nazwy "In a Gadda..." też. Przypomiało mi się to nawet podczas oglądania jednej ze scen "Wilka z Wall Street" :)  psychodelii słucham mniej, ale lubię np. Czar czy Gandalfa.

 

Zaś co do łączenia melodii i rytmu (plus super brzmienie) - polecam Ci gorąco mój ulubiony zespół spośród niesłusznie zapomnianych gigantów, czyli Edgar Broughton Band.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Edmund Exley, dnia 22 Sty 2014 - 12:35, napisał:Edmund Exley, dnia 22 Sty 2014 - 12:35, napisał:Edmund Exley, dnia 22 Sty 2014 - 12:35, napisał:Edmund Exley, dnia 22 Sty 2014 - 12:35, napisał:Edmund Exley, dnia 22 Sty 2014 - 12:35, napisał:

Yes i Black Sabbath też bardzo lubię, choć nie wszystko - w przypadku Yes uwielbiam okres z Brufordem i Wakemanem (no, moża poza "Tales..."), ale lubię też Morazowego "Relayera" oraz - uwaga! - mam słabość do "90125" ;) jeśli chodzi o Sabbath - pierwszych 5 płyt to absolutna klasyka, późniejsze jakoś mniej mnie zawsze interesowały.

 

Zaś co do łączenia melodii i rytmu (plus super brzmienie) - polecam Ci gorąco mój ulubiony zespół spośród niesłusznie zapomnianych gigantów, czyli Edgar Broughton Band.

 

 

Cześć,

Co do Yes, musi być Wakeman + Relayer (Soon)  :). Miałem okazję być na ich 3 koncertach w Polsce, muszę się pochwalić okładką analogu Yessongs z kompletem autografów + zdjęcia z muzykami :). Co do Black Sabbath - pełna zgoda. 

 

Edgar Broughton Band ... hmm, znalazłem u siebie tylko 2 płyty, Live At Abbey Road i Live At Rockpalast. Już wiem jaki masz gust :). Ja lubię dłuższe formy + klawisze, czyli klasyczny progrock/artrock. Podobny styl jak EBB kojarzę w zespole Warhorse. 

 

Pytałem o In A Gadda Da Vida, bo było to jedno z moich pierwszych nagrań zarejestrowane pod koniec lat 60-tych  na szpulowym ZK-120 (Grundig/Kasprzak) i do dziś go słucham z emocjami  :).

A jazz, słuchasz czegoś ?

 

Pzdr.

 

P.S. Coś w Twoich klimatach :)http://www.youtube.com/watch?v=AOD0Gyf6Lfs

 

edycja: P.S.2 Co do Bruford'a, hmm ... oglądałem niedawno An Evening Of Yes Music Plus i Yessongs. W Close TTE bardziej podoba mi się gra White'a, u Bruford'a irytuje mnie to bombardowanie, niczym z karabinu maszynowego :), nie wspominając o elektronicznym zestawie.

Edytowane przez Jacek K.

 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

Co do Yes, musi być Wakeman + Relayer (Soon)  :). Miałem okazję być na ich 3 koncertach w Polsce, muszę się pochwalić okładką analogu Yessongs z kompletem autografów + zdjęcia z muzykami :). Co do Black Sabbath - pełna zgoda. 

 

Edgar Broughton Band ... hmm, znalazłem u siebie tylko 2 płyty, Live At Abbey Road i Live At Rockpalast. Już wiem jaki masz gust :). Ja lubię dłuższe formy + klawisze, czyli klasyczny progrock/artrock. Podobny styl jak EBB kojarzę w zespole Warhorse. 

 

Pytałem o In A Gadda Da Vida, bo było to jedno z moich pierwszych nagrań zarejestrowane pod koniec lat 60-tych  na szpulowym ZK-120 (Grundig/Kasprzak) i do dziś go słucham z emocjami  :).

A jazz, słuchasz czegoś ?

 

Pzdr.

 

P.S. Coś w Twoich klimatach :)http://www.youtube.com/watch?v=AOD0Gyf6Lfs

 

edycja: P.S.2 Co do Bruford'a, hmm ... oglądałem niedawno An Evening Of Yes Music Plus i Yessongs. W Close TTE bardziej podoba mi się gra White'a, u Bruford'a irytuje mnie to bombardowanie, niczym z karabinu maszynowego :), nie wspominając o elektronicznym zestawie.

 

Cześć!

 

Jazzu nie słucham na razie. Cenię tę muzykę, także jako inspirację, ale jednak nie znajduję w niej tego, co by mnie "chwytało za gardło". Skądninąd jednak moim ulubionym perkusistą jest Bruford, a on jest przecież dość jazzujący. No i, jak wiesz, uwielbiam King Crimson 81-84 i 94-96, i te jego ośmiokątne (hmm... znowu coś kojarzy mi się z AP Royal Oak) elektroniczne bębny darzę wielkim sentymentem.

 

Edgar BB to trochę dziwny zespół - czasem nieznośnie popowy, czasem awangardowy, porównuje się ich do Zappy, Beefhearta i Cream, ja widzę też podobieństwa z genialnymi późnymi The Beatles. Najbardziej polecam pierwszą i trzecią płytę.

 

Długie formy też bardzo lubię - także z klawiszami, ale jednak najbardziej lubię takich "szalonych" klawiszowców: bardziej od pięknych pasaży trafia do mnie (fakt - niekiedy pompatyczny) Emerson, błyskotliwy Wakeman czy ciężki ś.p. Lord. Nie mówiłem jeszcze, że moja miłość do rocka zaczęła się od The Doors, do których do dziś chętnie wracam, choć oczywiście nigdy nie oddzielę tej muzyki od sentymentów z dzieciństwa/młodości.

 

A autografów chłopaków z Yes gratuluję. Kurczę, ja nigdy nie zapomnę, jak najpierw słuchałem pirackiej kasety "Fragile, a później tata kupił mi na gwiazdkę 2001 "Close to the Edge". Otworzyłem książeczkę na tej pięknej grafice w środku i po chwili Squire "dmuchnął" basem w głośnlkach, zagłuszając ptaszki i szum wody :)

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Edmund Exley, dnia 23 Sty 2014 - 23:08, napisał:

 

Jazzu nie słucham na razie. Cenię tę muzykę, także jako inspirację, ale jednak nie znajduję w niej tego, co by mnie "chwytało za gardło". Skądninąd jednak moim ulubionym perkusistą jest Bruford, a on jest przecież dość jazzujący. No i, jak wiesz, uwielbiam King Crimson 81-84 i 94-96, i te jego ośmiokątne (hmm... znowu coś kojarzy mi się z AP Royal Oak) elektroniczne bębny darzę wielkim sentymentem.

 

 

Cześć,

to może posłuchaj tego http://www.youtube.com/watch?v=Cg3lSfh8Zwc&list=PL39DE232091D7469F

to klasyczna płytaj fusion/jazzrock (BTW, mój pierwszy winyl -  kupiony w 1975 w Pewexie za 8,50 $ :) + autograf J. Zawinula)

Te bębny były raczej sześciokątne ... to wszystko przez te zegarki :).

Pzdr.


 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te bębny były raczej sześciokątne ... to wszystko przez te zegarki :).

Pzdr.

 

Hehe, no tak - matematyk ze mnie taki sobie :)

 

O Weather Report słyszałem. W sumie to z tego kręgu znam (i bardzo lubię!) jazzującego Santanę z okresu "Caravanserai", którą uważam zresztą za jego najlepszą płytę. I znam trochę Mahavishnu i Mc Laughlina. Czasem jednak odnoszę wrażenie, że dużo jest takich "przestojów" w tej muzyce. Mam tu na myśli np. "mantryczną" płytę "Welcome" McL i Santany - w sumie interesująca rzecz, ale... No właśnie. Tym niemniej - dzięki za kolejny ciekawy link.

 

ja ostatnio przypominam sobie późnych Beatlesów, z "Abbey Road" na czele.

 

Pozdrawiam!

Edytowane przez Edmund Exley

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

polecam dość ciekawą nowość > http://www.youtube.com/watch?v=YBX1FrX5E8k

Myślę, że szczególnie zainteresuje fanów "kolorowej" twórczości King Crimson :).

Pzdr.

 

P.S. Inspirowane zdjęciami zegarka Edmunda Exley :).

 

Miło mi, że zdjęcia mojego zegarka posłużyły jako inspiracja :)

Faktycznie, jest tu myślenie o muzyce podobne do rzeczy w stylu "Sheltering Sky" i "Larks'... part 3", ale też np. do instrumentalnych utworów z płyty "ConstruKction of Light". A może i coś z Toola i "Lateralus"?

 

O , czytam, że jeden z muzyków Sonar pobrał trochę lekcji w Guitar Craft.

 

A znasz pierwszą solową płytę Johna Paula Jonesa "Zooma?

 

Pozdrawiam!

Edytowane przez Edmund Exley

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

A znasz pierwszą solową płytę Johna Paula Jonesa "Zooma?

 

 

Witam,

owszem, mam, dobra płyta + na okładce magiczny znak z Discipline :).

A tu ciekawostka: JPJ na koncercie, zupełnie odmieniony, pełen werwy, wręcz przeciwieństwo do statycznej postawy z Led Zep :)

Pzdr.


 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tu ciekawostka: JPJ na koncercie, zupełnie odmieniony, pełen werwy, wręcz przeciwieństwo do statycznej postawy z Led Zep :)

 

 

Bardzo zgrabne :)

 

Jonesa i Bonhama zawsze wolałem bardziej niż panów P. i P. Ale akurat Jones nie miał swojego "Moby Dicka" i zawsze był w cieniu, przynajmniej jako basista (więcej miał miejsca przy klawiszach, np. w trasie "The Song Remains The Same"). "When the Levee Breaks" to akurat jeden z moich dwóch ulubionych kawałków Zeppelinów w całej historii, obok "Dazed and Confused". W liceum bardzo dużo słuchałem Led Zeppelin. Ostatnio wróciłem sobie do "Physical Graffiti" i moje zdanie nie zmienia się od lat - powinni okroić ten album do 40-minutowej płyty... No ale dwójka, czwórka i jedynka to wielkie płyty, pomysł trzeciej też imponuje. "Presence" jest świetna brzmieniowo, gorzej z kompozycjami, o Graffiti wspomniałem. "In Through the outdoor" jest banalna, A "Houses..." pozbawiona pomysłu - z wyjątkiem oczywiście "No Quarter", a największa w tym zasługa Jonesa :)

 

Przepraszam za ten słowotok - tak działa na mnie wspaniała muzyka czasem :)

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj w cd ciągle gra  Lorde - Pure Heroine. Bardzo fajna płytka


"Jeśli bałagan na biurku świadczy o bałaganie w głowie, o czym świadczy puste biurko?" Albert Einstein

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.