Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Grucha

sposób na emeryturę

Rekomendowane odpowiedzi

Załóżmy ... Mam 23 lata jestem w stanie odłożyć około 300-400 zeta miesięcznie ... Wsadzam To na lokate, tak ? tylko na co zwrócić uwagę przy wybieraniu Banku poza wysokim oprocentowaniem?? Macie jakieś pewniaki ? Naprawde poważnie zaczynam się nad tym zastanawiać o czym tu piszemy ! Zamiast przeżreć albo wydać na nową gre na PS3 lepiej na lokatę wpłacić kasiore i po 30 latach oszczędzania i wprost proporcjonalnie do coraz wyższych zarobków zmieniam lokaty na lepiej oprocentowane ... tak ? Da się wogóle tak? czy przypadkiem przy wyciągnieciu z lokaty kasy żeby włożyć w innym Banku na wyższy procent nie trace jakiejś kasy ? Nie wiem ... Pytam się kogoś kto sie na tym zna ! ;) sprawdzam czy dobrze zaczaiłem ...

 

Dobrze kombinujesz - poczatkowo nie ma znaczenia jaka to lokata - mysle na start krotkoterminowa max 6miesiecy - do roku (chodzi o to aby nie przepadaly ci wypracowane odsetki a to masz w umowie )- po tym okresie realizujesz calosc i wrzucasz calosc na lepsza - zwykle i wiecej chcesz ulokowac tym korzystniejsze warunki, i tak do skutku :) w momencie gdy powiedzy po 5- 10 latach usklada sie powazna kwota ktorej ruszenie w sytuacji krytycznej moze byc niekorzystne to przy koeljnym terminie dzielisz na np. 2 (75 i 20%) mniejsza jest do ruszenia w sytacji krytycznej wieksza pracuje dalej, kwestia dywersyfikacji jest wazna - musimy wysrodkowac miedzy chciwoscia a mobilnoscia srodkow - lepiej to jakos odniesc do wlasnej sytuacji - tzn, jesli planujemy na dany rok duze wydatki to lepiej zalozyc kilka mniejszych lokat, jesli zakladamy iz nic sie nie zadzy to jedna mniejsza powinna nas zabezpieczac.

Pozostaje kwestia bezpiecznstwa - gdy lokata jest bliska gwarantowanej kwocie warto pomyslec o nastepnej.

 

Nie szukac ofert cudow - najlepsze sa proste umowy z jasno okreslonym procentem - i sie nie zniechecac - pocztkowo kwoty wypracowanych z pieniedzy sa smiesznie niskie ale nie o to tylko chodzi - wytrzymac a jesli bedziemy uparci to matematyka bedzie po naszej stronie.

 

Co do nieruchomosci to dokladnie kalkulowac koszt kredytu - realny z odstekami, ubezpieczeniami, oraz kosztem utzrymania standaru nieruchomosci oraz ryzyko zmiennych - sasiedztwo, moda, technologia i sytuacja rynkowa - bo moze sie okazac iz wplacajac te teoretyczne raty za nieruchomosc na koto wyjdziemy na tym lepiej niz na sprzedazy mieszkania:)


Od wielu już lat liczne wypowiedzi uczonych i fantastów obracają się wokoło pytania: ,,Czy poza Ziemią istnieje życie rozumne?''. Słysząc je mam ochotę spytać, skąd bezwzględna pewność, że na samej Ziemi istnieje to rozumne życie

 

Adam Wisniewski - Snerg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sensie lokaty bankowej - nie chodzi o realizacje zysku ale o generowanie oszczednosci a wiec uskladanie startera ktory albo zabezpieczy nas na starosc albo posluzy do otwarcia powaznej dzialanosci - z 300 pln miesiecznie o gieldzie mozna zapomniec, zas odkladajac ta kwote przez kilka lat mozemy dojsc do kwoty pozwalajacej na dalsza dzialnosc bez kredytu itp.

chodzi o zgromadzenie funduszy w miare bez wyrzeczen oraz ryzyka i przy okazji !!!!!! a nie cudowne zyski

no i niestety podatek Belki:)


Od wielu już lat liczne wypowiedzi uczonych i fantastów obracają się wokoło pytania: ,,Czy poza Ziemią istnieje życie rozumne?''. Słysząc je mam ochotę spytać, skąd bezwzględna pewność, że na samej Ziemi istnieje to rozumne życie

 

Adam Wisniewski - Snerg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytochrom:

Nie sposób się nie zgodzić. Żeby zainwestować, to trzeba mieć co. Mało tego, inwestowanie to jest zasadniczo praca jak każda inna, do której trzeba się przykładać. Jeżeli nie czytasz, nie słuchasz, nie interesujesz się własnym kapitałem licząc, że pieniądze pomnożą się same, to raczej sukcesu nie będzie.

Jak mawiał mój kolega - lepiej jechać, niż stać (w domyśle w korku). Parafrazując, lepiej odkładać, niż przejadać.

Jeden człowiek podsunął mi kiedyś złotą myśl - nie ważne, ile zarabiasz, ważne ile możesz odłożyć.

Idę odpocząć, cześć


Atlantic Worldmaster, Black Mako, Bulova, Zodiac, Fero Feldmann, Cornavin, Moscow Classic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość mathu

Ludzie skończcie z tymi lokatami, lokaty nie pomnażają kapitału, bo wystarczy jeden większy skok inflacji, żeby cały zysk znikł w ciągu jednego roku. A takie skoki zdarzają się co kilkanascie lat (kryzysy gospodarcze, wojny). Lokata ma sens jeśli wkłada się na nią kilkaset tysięcy złotych i negocjuje dwucyfrowe oprocentowanie. Takie zwykłe lokaty to tylko zamrażarki pieniędzy chroniące przed inflacją.

 

Porządny fundusz obligacji zapewnia około 10% rocznie i to już jest sensowny zysk. Fundusze hybrydowe aktywnie obracają pewnym procentem środków na bardziej ryzykownych instrumentach finansowych i zapewniają średnio 15-20% rocznie. Na naszym rynku jest jednak bardzo niewiele funduszy które potrafią coś więcej niż kupowanie i trzymanie w nieskończoność koszyka akcji z wigu20, dlatego trzeba bardzo uważnie przeanalizować wartości historyczne nakładając je na wykres W20/SP500. Jeżeli fundusz oddaje cały zysk w trakcie bessy, to do niczego się nie nadaje. Ze swojej strony polecam fundusz stabilnego wzrostu Idea który jest naprawdę porządnie zarządzany i przez ostatnie 6 lat (uwzględniając załamanie 2007-2009) dał 90% zysku.

 

Oczywiście kluczem do sukcesu jest systematyczne odkładanie przynajmniej kilkuset złotych miesięcznie. Nawet 300 zł odkładane co miesiąc przy średniorocznej stopie wzrostu 15% daje po 25 latach okrągły milion. Dla przykładu lokata 7% da tylko 250 000.

 

Wyższa szkoła jazdy do jednoczesne aktywne inwestowanie części kapitału na giełdzie, ale nastawcie się na początkową stratę minimum połowy kapitału zanim nauczycie się zarabiać ;) W trakcie hossy można jednak z dośc niewielkiego kapitału (rzędu kilkunastu tysięcy) zrobić milion - ale to uda się tylko największym szczęściarzom. Niemniej jest możliwe.

 

Polecającym tzw. inwestowanie w nieruchomości polecam zastanowienie się jak się skończyło kupowanie mieszkań na górce w 2007 r. To taka sama spekulacja jak akcje, tylko z drastycznie ograniczoną płynnością i bardzo wysoką dźwignią finansową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki chłopaki ! no na dzien dzisiejszy kwota jaką moge odkładać to jak mowie 3 - 4 stówki ale akurat szybko awansuje i szef dobrze płaci i 3 tys do łapy na dzien dzisiejszy mam . co do inwestowania w siebie ... hmmm no szkołe sobie płace i studiuje ...ale jak przeliczyłem to wyjdzie mnie ona 35 tys !! szkolenia kursy ... częsć wiem ze Państwo refunduje jak z firmy mnie wysyłają . co do belki .... no to trudno .... a czy to pierwsza "belka" rzucana nam pod nogi? ;) Zastanawiałem się kiedyś czy da się nie płacić Zusu(zeby zaoszczedzic) ale poczytałem i już wiem że w tej naszej demokracji i wolności słowa i wyboru to są ograniczenia :)

 

Jeśli chodzi o inwestowanie w Kinder niespodzianki ... na razie nie zamierzamy z dziewczyną pchać się w coś na co nie mamy czasu, ale kto wie ? ...

Przypuszczam że jak będziemy razem z moją kobietą oszczędzać na lokate to wzrastają nasze szanse na lepszy zysk ?

Aha jeszcze jedno ... Lokuje pieniądze ... zarabiam ... i co na to Skarbowy ? Ile oni odcinają ? Podatek od wzbogacenia ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość mathu

Płaci się belkowe - 19% od zysków kapitałowych.

 

Można to ominąć albo na jakichś śmiesznych lokatach kapitalizujących codziennie parę groszy, albo w IKE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aha to to....myslalem ze poza belka jeszcze cos kradn... tzn odprowadzaja ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mój sposób to zakup działek. Ziemia nie traci na wartości, co roku zyskuje. Nie muszą to być duże obszary w prestiżowych lokalizacjach, na takie w większości nas nie stać. Ale np. działki letniskowe, choćby Mazury albo Pomorze? Tam cały czas trafiają się spore okazje. Mam już kilka i, jak dotychczas, dały godziwy zysk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja inwestuję w dzieci. Piszę bez cudzysłowu bo traktuję to na serio. Długoterminowo.

 

 

Jak radzi pan Robert Gwiazdowski z CAS - "Umiesz liczyć - licz na siebie"...

 

 

Jak je dobrze wychowam to wiem, że niezależnie od tego co politycy wymyślą zajmą się one rodzicami i dziadkami.

 

Jak się mną i żoną nie zajmą - to będzie znaczyło, że źle wychowałem i będę mógł mieć pretensje tylko do siebie...

 

Złudzeń nie mam - na państwową emeryturę nie liczę ani z "filarów" w PLu ani z UKu ani z innego miejsca gdzie mi przyjdzie pracować.

 

Będę pracował do śmierci i dlatego staram się zwyczajnie robić to co mi aktualnie sprawia największą frajdę - wtedy życie jest przyjemniejsze i nie trzeba się martwić emeryturą.


"Specialization is for insects" - Robert A. Heinlein

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i ciekawa rozmowa się wywiązała. Różne podejścia do oszczędzania - od tych najbardziej skomplikowanych narzędzi (fundusze), do planów śmierci przed przejściem na emeryturę (co rozwiązuje problem w najprostrzy sposób, a dodatkowo pozwala cieszyć się chwilą za wszystkie zarobione pieniądze ! :) ) .

Krótkie podsumowanie może w trakcie dyskusji z mojego punktu widzenia:

 

FUNDUSZE

zalety : wypracowują najwyższe zyski

wady : trzeba troszku się na tym znać i na bierząco obserwować jak pracuje kapitał

konkluzja : tak, ale dobrze wybrane i zarządzane osobiście

 

POLISY UBEZPIECZENIOWE

zalety : wpłacasz i nic cię nie obchodzi

wady : utrzymywanie pośredników i firm ubezpieczeniowych (choć po 10 latach sytuacja zmienia się na naszą korzyść?), przymus płacenia stałych składek, nie wiadomo co sie okaże po 30 latach

konkluzja : chyba nie, duża niewiadoma

 

NIERUCHOMOŚCI POD WYNAJEM

zalety : mamy w rękach realną wartość materialną która z czasem ma szansę wzrosnąć, zapewnia stały i przyzwoity dochód po spłacie hipoteki

wady : kredyt na zakup to stałe i stresujące obciążenie, tu też bank na nas niemało zarabia, o nieruchomość trzeba dbać, w przypadku problemów z wynajmem może być kłopot

konkluzja : niezła alternatywa choć może najbardziej wymagająca

 

ZAKUP ZIEMI

zalety : raczej pewna inwestycja, nic się z nią stać złego nie może, nie wymaga obsługi, zawsze zyskuje na wartości

wady : kredyt na zakup

konkluzja : dobra opcja, choć ten kredyt...

 

INWESTYCJA W DZIECI

zalety : skupienie się na wychowaniu nie na pieniądzach (spora oszczędność :-), duża satysfakcja jeśli wychowanie przyniesie zakładane skutki, opcja "pierwotna" bo stosowana już w pradawnych plemionach

wady : co jak dzieci będą schorowane bardziej niż my za 30 lat? co jeśli okażą się mało zaradne? może lepiej nie obciążać ich swoją osobą, dla niektórych to sytuacja moralnie niekomfortowa

konkluzja : opcja dla mniejszości

 

NIEINWESTOWANIE

zalety : można mieć wolny umysł i cieszyć się chwilą

wady : co jak nie umrzemy sprawnie w wieku przedemerytalnym, tylko zaczniemy chorować?

konkluzja : duża nonszalancja


życie jest za krótkie żyby mieć tylko jeden zegarek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zamierzam kupować na kredyt lokale o wysokim współczynniku (zyski z wynajmu)/(cena zakupu).

Jesli wybierzemy długi horyzont czasowy miesięczne raty powinny być zbliżone lub niższe od miesięcznych przychodów z wynajmu. Słowem inwestycja ta nie obciąża nas w znaczącym stopniu. Natomiast po spłaceniu kredytu (koło wieku emerytalnego) mamy śliczny, wysoki pasywny przychód z wynajmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, a co z faktem że jeśli bierzemy kredyt na 30 lat na zakup nieruchomości powiedzmy 200.000zł, to oddajemy bankowi jakieś 300.000zł ? Czyli sporo lat dochód netto z czynszu oddajemy bankowi


życie jest za krótkie żyby mieć tylko jeden zegarek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale chodzi o to, by na emeryturze, już po spłaceniu kredytu, cieszyć się dodatkową "emeryturą" z naszej nieruchomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zamierzam kupować na kredyt lokale o wysokim współczynniku (zyski z wynajmu)/(cena zakupu).

Jesli wybierzemy długi horyzont czasowy miesięczne raty powinny być zbliżone lub niższe od miesięcznych przychodów z wynajmu. Słowem inwestycja ta nie obciąża nas w znaczącym stopniu. Natomiast po spłaceniu kredytu (koło wieku emerytalnego) mamy śliczny, wysoki pasywny przychód z wynajmu.

 

Pomysł dość klasyczny (nie znaczy, że zły) - pomyśl jednak (nie pisze żeby zniechęcić, ale żeby przemyśleć):

 

- skad wezmiesz takie lokale? :) to wbrew pozorom nie jest takie proste bo chetnych jest wielu a przy kredycie mozesz nie zdazyc zlapac "okazji"

- wynajmujacy nie bedzie chcial placic (pomijam juz jak nie bedzie chcial opuscic lokalu) - czy starczy Ci plynnosci zeby przyjac to na klatke ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, a co z faktem że jeśli bierzemy kredyt na 30 lat na zakup nieruchomości powiedzmy 200.000zł, to oddajemy bankowi jakieś 300.000zł ? Czyli sporo lat dochód netto z czynszu oddajemy bankowi

 

Nie wiem czy fachowo to wyjasnie, ale sprobuje (nie jestem ekonomista :). Po pierwsze tzw. dzwignia finansowa - nie masz kasy tyle a chcesz juz zarabiac - wiec musisz ja od kogos zdobyc (a kredyty na nieruchomosc mozna brac na dlugo i stosunkowo "tanio" w porownaniu do innych np. samochodowych). To co oddasz okreslilbym jako koszt pieniadza - ale tutaj nie Ty placisz tylko wynajmujacy.

 

Wiec Ty tylko zyskujesz - inwestujesz szybciej (dzwignia), i ktos Ci placi koszt pieniadza...

 

I wszystko pieknie tylko moga pojawic sie komplikacje - gdyby nie one kazdy kto moze wziac kredyt by tak robil (pomijam inne czynniki typu "banki", jakies fluktuacje cenowe itd.).

 

ps. nie zapominajcie o dywersyfikacji i o tym o czym sie juz pojawialo - nie kazdy "pieniadz" jest tak samo plynny a czasami jak pisal bodajze kolega Chronofil trzeba sie spieszyc - a pospiech niestety kosztuje :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie skończcie z tymi lokatami, lokaty nie pomnażają kapitału, bo wystarczy jeden większy skok inflacji, żeby cały zysk znikł w ciągu jednego roku. A takie skoki zdarzają się co kilkanascie lat (kryzysy gospodarcze, wojny). Lokata ma sens jeśli wkłada się na nią kilkaset tysięcy złotych i negocjuje dwucyfrowe oprocentowanie. Takie zwykłe lokaty to tylko zamrażarki pieniędzy chroniące przed inflacją.

 

Porządny fundusz obligacji zapewnia około 10% rocznie i to już jest sensowny zysk. Fundusze hybrydowe aktywnie obracają pewnym procentem środków na bardziej ryzykownych instrumentach finansowych i zapewniają średnio 15-20% rocznie. Na naszym rynku jest jednak bardzo niewiele funduszy które potrafią coś więcej niż kupowanie i trzymanie w nieskończoność koszyka akcji z wigu20, dlatego trzeba bardzo uważnie przeanalizować wartości historyczne nakładając je na wykres W20/SP500. Jeżeli fundusz oddaje cały zysk w trakcie bessy, to do niczego się nie nadaje. Ze swojej strony polecam fundusz stabilnego wzrostu Idea który jest naprawdę porządnie zarządzany i przez ostatnie 6 lat (uwzględniając załamanie 2007-2009) dał 90% zysku.

 

Oczywiście kluczem do sukcesu jest systematyczne odkładanie przynajmniej kilkuset złotych miesięcznie. Nawet 300 zł odkładane co miesiąc przy średniorocznej stopie wzrostu 15% daje po 25 latach okrągły milion. Dla przykładu lokata 7% da tylko 250 000.

 

Wyższa szkoła jazdy do jednoczesne aktywne inwestowanie części kapitału na giełdzie, ale nastawcie się na początkową stratę minimum połowy kapitału zanim nauczycie się zarabiać :) W trakcie hossy można jednak z dośc niewielkiego kapitału (rzędu kilkunastu tysięcy) zrobić milion - ale to uda się tylko największym szczęściarzom. Niemniej jest możliwe.

 

Polecającym tzw. inwestowanie w nieruchomości polecam zastanowienie się jak się skończyło kupowanie mieszkań na górce w 2007 r. To taka sama spekulacja jak akcje, tylko z drastycznie ograniczoną płynnością i bardzo wysoką dźwignią finansową.

 

 

Masz świętą rację odnośnie lokat...dużo lepsze są fundusze, co prawda trzeba się tym trochę interesować, śledzić wyniki, sytuacje ekonomiczną na świecie, ale napewno zwrot przy rozsądnym inwestowaniu dużo wyższy niż na lokacie.

 

Bawię się od ładnych kilku lat w inwestowanie w różnorakie fundusze i na przestrzeni tych lat dały mi nieźle zarobić, oczywiście zdarzają się krótkoterminowe spadki ale mając głowę na karku i zimną krew oraz trochę wiedzy w długiej perspektywie nie wychodzi się źle.

 

Polecam dla ostrożnych nie pakować wszystkich oszczędności które chcemy zainwestować w agresywną strategię, lecz zdywersyfikować portfel i w zależności od skłonności do ryzyka oraz czasu inwestycji i oszczędności rozdzielić je pomiędzy fundusze akcyjne czy hybrydowe a fundusze obligacji.

 

Tak od siebie dodam, że Chiny bardzo się szybko i prężnie rozwijają i kiedyś staną się czołową gospodarką świata, dlatego też warto moim zdaniem część pieniędzy odłożyć w fundusze akcji rynku chińskiego, pomijając koszty zarządzania, myślę że w perspektywie 15-20 lat dadzą sporo zarobić.


Lorus, Omega Seamaster, Orange Monster, Orient Big Mako,Stolicznyje[/b]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę odświeżę ...

Pasuje zacząć w miarę systematycznie odkładać trochę grosza ... tylko w co inwestować ??

Nie mówię o bóg wie jakich kwotach ale ...

Jaki wg. Was Fundusz będzie najbardziej opłacalny ?? ( zdaję sobie sprawę, że nigdy nie ma pewności ale ... )

Z góry dzięki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja moze pare slow powiem ogolnie o oszczedzaniu na emeryture, badz po prostu odkladaniu srodkow w dlugim horyzoncie czasowym.

 

Pierwsza i najwazniejsza zasada: nigdy nie inwestujemy w cos czego nie rozumiemy. Zeby zrozumiec na co wplacamy kase nie wystarczy sluchac ''doradcy finansowego'', ktory rzeczy niewygodne dla siebie moze marginalizowac, chcac po prostu cos nam sprzedac. Czytamy umowy! Jezeli czegos nie rozumiemy to czytamy jeszcze raz. Jezeli nie rozumiemy dalej to idziemy do kogos zaufanego z taka umowa [np. OWU - ogolne warunki ubezpieczenia] i prosimy go o pomoc w tlumaczeniu na ludzki jezyk. Jezeli dalej nie wiemy o co chodzi to odpuszczamy.

 

Slowko na temat ''doradcow finansowych'' czyli ogolem ludzi, ktorzy do nas dzwonia i proponuja spotkania, opierajac sie na zaufaniu, ktorym obdarzyli ich nasi znajomi badz posrednio my sami [np. mamy konto w banku, w ktorym pracuje taki doradca]. Otoz tacy ludzie zarabiaja na prowizji od sprzedanych produktow. Im wieksza jest prowizja z danej umowy tym bardziej beda chcieli ja z nami podpisac. Wyglada to tak, ze maja do wyboru zestaw produktow dla klientow i pieniadze, ktore dostana za finalizacje umowy z nami jako klientami. Nie musze mowic, ze pokusa polecenia nam rzeczy niekoniecznie dla nas korzystnej jest dosyc spora, jezeli profit dla doradcy jest wysoki. Drugi argument przeciw jest taki, ze doradca nie ponosi zadnej odpowiedzialnosci za ryzyko finansowe jakie podejmujemy. Skutki naszej inwestycji sa daleko odlozone w czasie, a wiec sprzedawca nie odpowiada nawet swoim dobrym imieniem za swoje uslugi. Bo przeciez nie zglosimy sie do niego za 15 lat i nie powiemy: "stracilem na tym co mi pan zaproponowal, nie polece pana juz nikomu.'' Doradca otrzymuje prowizje w momencie, gdy my zaczynamy inwestowac swoje pieniadze i jest to prowizja jednorazowa, jej wysokosc jest ustalona wczesniej i niezalezna od wynikow finansowych funduszy wchodzacych w sklad produktu. Wniosek jest oczywisty: zysk doradcy nie idzie w parze z naszymi zyskami. Nie mowie, ze nie ma uczciwych doradcow finansowych, ale moim zdaniem ryzyko trafienia na kanalie jest duze, dlatego zalecam szczegolna ostroznosc.

 

Jezeli chodzi o wieloletnie produkty inwestycyjne, majace zabezpieczyc nam emeryture to wydaja sie one byc rozsadna opcja, jednak z jedna wada, ktora je w moich oczach dyskwalifikuje, ale o tym pozniej. Sa to zazwyczaj ubezpieczenia na zycie na minimalne kwoty [forma taka ze wzgledu na unikanie haraczu Belki], a za pieniadze wplacane na takie ubezpieczenie kupujemy jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, ktore sobie sami wybierzemy sposrod dostepnych w naszym produkcie. Zazwyczaj zobowiazujemy sie do wplacania okreslonej kwoty w dlugim czasie powiedzmy 10-20 lat i najczesciej na poczatku wiekszosc pieniedzy, ktore wplacimy idzie do towarzystwa ubezpieczeniowego, zabezpieczajacego w ten sposob swoj zarobek. Dlatego jezeli bedziemy chcieli np. zrezygnowac po 3 latach i odzyskac kase to raczej bedzie to niewielki procent naszych wplat. Owszem, zawsze najpierw zarabiaja wszyscy posrednicy, a dopiero potem my, ale nie jest to samo w sobie zle. Jezeli chcemy oszczedzac na emeryture i jestesmy na to w pelni zdecydowani to musimy byc gotowi odkladac niewielkie kwoty przez dlugie lata, a nie traktowac te pieniadze jak konto awaryjne, ktore mozna w razie potrzeby oproznic. To tak nie dziala. Oferta takich ubezpieczen jest bardzo szeroka i nalezy dokladnie przesledzic wiele OWU, poswiecajac na to wiele godzin zanim cokolwiek podpiszemy. Mysle, ze w gaszczu ofert isnieje mozliwosc wybrania czegos w miare sensownego.

 

Teraz o wspomnianej wczesniej wadzie tego typu rozwiazan. Otoz nie zabezpieczaja nas one przed inflacja. Historia mowi, ze ludzie maja krotka pamiec i nie ucza sie na swoich bledach, a obecne wydarzenia w swiecie ekonomii sugeruja, ze istnieje ogromne ryzyko inflacji papierowego pieniadza. Jest mozliwe, ze gdy za 20 lat wyplacimy oszczednosci z naszego ubezpieczenia to bedziemy mogli sobie kupic za nie paczke fajek i gume do zucia dla odswiezenia oddechu po tychze, wglednie kilka metrow solidnej liny, by skonczyc ze soba gdy nasze pieniadze okaza sie niewiele warte, a emerytura ZUSowska bedzie smiesznie niska [przepraszam za dosadnosc przykladu]. Ktoz zagwarantuje, ze za 30 lat sytuacja na swiecie bedzie stabilna? Na takie zagrozenie mozemy odpowiedziec wlasciwie tylko jednym: posiadaniem fizycznych, realnych bogactw o niezaprzeczalnej wartosci. Mam na mysli oczywiscie metale szlachetne i nieruchomosci. Jezeli mowa o metalach to najlepiej w formie fizycznej, np. monet schowanych w skrytce bankowej. Owszem, cena zlota moze byc mniejsza lub wieksza. Istnieje ryzyko pojawienia sie na nim banki spekulacyjnej, ale watpie, zeby spadlo ponizej wartosci opalu, jak to bywalo z drukowanym pieniadzem.

 

Inflation-1923.jpg

 

Kazdy sam sobie musi odpowiedziec, czy dopuszcza mozliwosc inflacji czy nie. Wg. mnie warto sie na te okazje zabezpieczyc bo nawet minimalne kwoty przeznaczane na zakup metali pozwola nam przetrwac ciezkie czasy, ktore byc moze nadejda. Optymalnym rozwiazaniem jest posiadanie dochodu pasywnego, pochodzacego z wynajmu kilku mieszkan, ale oczywiscie jest to rozwiazanie najdrozsze.

 

Uff, troche sie rozpisalem, ale chcialem podzielic sie swoim skromym doswiadczeniem i obserwacjami, a takze wnioskami z licealnych lekcji historii :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Damiano, dla mnie jako założyciela wątku Twoja wypowiedź wiele wnosi do mojej strategii zabezpieczenia się na słodkie czasy emerytury. Wiele wnosi, ale też czyni wiele zamieszania bo moja strategia to fundusze inwestycyjne i emerytalne...Scenariusza z możliwością podtarcia się zaoszczędzonymi pieniędzmi nie brałem pod uwagę. Oczywiście po miesiącach przemyśleń też doszedłem do wniosku że najbezpieczniejsze są nieruchomości, ale trzeba mieć spore oszczędności (gotówkę) by taką nieruchomość kupić, jeśli się nie ma to trzeba zaciągnąć kredyt, a ten w wysokości powiedzmy 1000zł/msc to już pewne stresujące obciążenie, tym bardziej jeśli ma się już jakiś kredyt na karku. A więc sprawdza się zasada że bogaci się ten kto jest bogaty.d*pa. Ale sztabki złota w domu pod podłogą...może to niezły pomysł :)


życie jest za krótkie żyby mieć tylko jeden zegarek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

damiano dzięki. Podobnie jak Grucha zostałem sprowadzony do parteru ...

Cóż ... trzeba w złote zegarki inwestować :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość mathu

Nie inwestujcie w złoto, bo jak przyjdzie co do czego, to źli ludzie odbiorą wam je w kilka chwil.

 

Jeśli faktycznie chcecie inwestować z myślą o przetrwaniu wielkiej zawieruchy, to kupujcie broń i budujcie silnie chroniony dom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No proszę, mamy kolejne punkty widzenia, czyli po odbyciu długich analiz prowadzących do rozwiązania, sprawa zagmatwała się jeszcze bardziej :)

Może zbudować schron pod domem, a w nim trzymać złote zegarki w podłodze z drugim dnem...


życie jest za krótkie żyby mieć tylko jeden zegarek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Silnie chroniony dom i bron? O jakim kraju mowisz? Bo w Polsce legalna jest jedynie pron prochowa, ktora jest skuteczna, ale dosc niepraktyczna. A w kwestii chronionego domu to mozesz sobie wysoki plot postawic, alarm zamontowac no i moze ze dwa Cerbery zywic i to by bylo chyba na tyle.

 

Pewnie, ze istnieje ryzyko, ze ktos bedzie chcial ukrasc zloto lub inne cenne metale, ale mozna sie przed tym zabezpieczac. Kupowac minimalne ilosci [ktore zreszta bedzie latwiej uplynnic] i przechowywac je w wielu miejscach, w tym rowniez za granica. Nieruchomosci tez moga zabrac nam zli ludzie, niczym w swietnym filmie ''Dlug'', zreszta opartym na faktach. Nie ma co popadac w paranoje. Nie chcialem wchodzic w dywagacje na temat podstawowego bezpieczenstwa czlowieka, porownywalem jedynie rozne sposoby oszczedzania i bynajmniej nie traktuje zlota jako jedyny sposob inwestowania na odlegla przyszlosc. Zreszta jezeli kupujemy zloto to nie myslimy o inwestowaniu, a raczej o zabezpieczeniu swoich srodkow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może najlepiej uprawiać zajęcie przynoszące dochód, które można uprawiać do 85 roku życia, żyć zdrowo i higienicznie, a po skończeniu 85 roku życia zamknąć oczy i więcej nie otworzyć...? Emerytura jest przecież nudna, a człowiek bez zajęcia i odrobiny stresu podupada psychicznie


życie jest za krótkie żyby mieć tylko jeden zegarek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odświeżę temat sprzed 1,5 roku ale czasy się zmieniają i możliwości również.

 

Od przyszłego miesiąca znikają lokaty anty belkowe ... co teraz zrobić z oszczędnościami ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.