Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

hiob

Heuer Carrera 1553 S

Rekomendowane odpowiedzi

Do renowacji, to nadaje sie on, a nie twój, idealnie zachowany trzydziestoletni prawie NOS.

post-63245-0-01792100-1384692966_thumb.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piekna Carrera Hiobie, zrob przeglad mechanizmu, przepoleruj szkielko i ciesz sie swietnym vintage

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, to tak jak byś kupował Portret Młodzieńca Rafaela - czy wolisz, by był taki jak wyszedł spod jego pędzla, czy nowo odmalowany farbami z epoki przez światowej sławy renowatora obrazów?

Kolekcjonując zegarki chcemy oryginały, w których nic nie było ruszane (oczywiście poza czyszczeniem mechanizmu).

A co do mojego porównania o aparcie - tam są błyskotki, u nas są oryginalne stare zegarki.

 

Widzę, że się nie rozumiemy... :)

 

Nikt w TH nie weźmie farbek, aby pomalować tarczę, bo źle wygląda, jeśli będą mieć na stanie i klient sobie będzie życzyć, to wezmą nową (wyprodukowaną w latach 70-tych) tarczę. Z reguły wymienia się także przyciski, koronkę (ze względu na uszczelki), wypełnia się ubytki w kopercie, poleruje, wymienia się szkło, wymienia się wskazówki.

 

Zegarek to nie obraz, który wykonany jest w 1 sztuce. Potrzebuje serwisu raz na kilka, kilkanaście lat, a podczas serwisu standardowo wymienia się zużywające się części na oryginalne, nowe. Podczas przeglądu mechanizmu wymienia się zawsze wskazówki, chyba, że takowe są niedostępne. Spowodowane jest to ryzykiem uszkodzenia starych wskazówek podczas sciągania i zakładania.

 

Ten filmik już był kilkanaście razy na tym portalu, ale warto przypomnieć jak wygląda np polerowanie u producenta:

 

http://www.youtube.com/watch?v=QUTBSfpFLXQ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie rzeczywiście się nie zrozumielismy. Jeżeli ma być na częściach z lat młodości, to ok:) Byle tylko były oryginalne:) Sory

 

Jednak w dalszym ciagu nie widzę sensu części tych zabiegów w tym przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja słucham, słucham.... i dziękuję Wam za Wasze opinie.
 
Jeśli chodzi o mnie, to także uważam, że porównanie zegarka do obrazu nie ma zbyt wielkiego sensu. Sens miałoby porównanie np. do samochodu, który nawet, gdy jest w 100% oryginalny, ma po kilkudziesięciu latach nowe hamulce, opony i wiele innych części. W niczym to nie pomniejsza jego wartości. Co więcej, samochody z najwyższej półki, te, które osiągają cenę milionów dolarów na aukcjach, na przykład ten Bugatti Type 57SC Atalante:
 
 
 36771.jpg
 
 
 
  niedawno sprzedany za 8 745 000 dolarów, wygląda dziś dużo lepiej, niż w 1937 roku, gdy nowiutki opuszczał manufakturę, która go wyprodukowała. Oczywiście wśród kolekcjonerów zdarzają się przypadki nieodrestaurowanych samochodów, zwłaszcza, gdy zostaje odkryty "nowy" stary samochód, stojący gdzieś w szopie przez dziesięciolecia i na pewno restaurowanie tego słynnego maluszka z przebiegiem 101 km nie ma sensu - jego główną zaletą jest to, że jest fabrycznie nowy. Ale gdy auto było jeżdżone, nawet gdy to jest Bugatti Royale, czy Ferrari 275 GTS, to kolekcjonerzy zawsze szukają egzemplarzy idealnie odrestaurowanych, a nie aut z wyblakłym lakierem i łuszczącymi się chromami.

 

Mówiąc o Ferrari 275 GTS, to na tej samej aukcji, na której sprzedano powyższego Bugatti, sprzedano także jednego z nich, żółtego, z 1965 roku, za skromny jeden milion, 45 tys dolarów. Auto było odmalowane i to nawet nie na oryginalny kolor, ale najwyraźniej nie zaszkodziło mu to osiągnąć takiej ceny, mimo, że akurat ten model Ferrari wygląda, za przeproszeniem, jak Fiat 124 Spider.

 

1965-Ferrari-275GTS.jpg

 

Co innego taki Ferrari 275 GTB/4 N.A.R.T. Spider. Przedostatni taki samochód sprzedany na aukcji przyniósł w 2005 roku 4 miliony, ale dziś mamy inne czasy i inne ceny. W tym roku sprzedano jeden z tych samochodów za 27,5 miliona, mimo, że też nie ma już oryginalnego lakieru, ani nawet koloru, nie wspominając o innych akcesoriach, bo samochód był "jeżdżony" i to, według wspomnień syna właściciela, dość ostro:

 

 

1967-Ferrari-275-GTB4-NART-Spider.jpg

 

Nawiasem mówiąc właściciele tego auta, rodzina z Lexington, NC, miasteczka o kilkadziesiąt mil od mojego domku, całą sumę uzyskaną ze sprzedaży przeznaczyli na cele dobroczynne, a niesamowita historia właściciela tego auta, wychowanego w sierocińcu, który na osiemnaste urodziny dostał prezent w postaci nakazu opuszczenia domu dziecka i który z bezdomnej sieroty doszedł do milionów (i kilku samochodów Ferrari) jest m.in. tutaj:  http://www.rmauctions.com/lots/lot.cfm?lot_id=1060853  Po angielsku, ale warto przeczytać!

 

Dlaczego o tym piszę? Bo myślę, że z zegarkami jest podobnie. Stary zegarek, cały oryginalny, ale zardzewiały, z pogiętymi ośkami i rozbitym szkiełkiem ma wartość złomu (lekko przesadzając). Zegarek ma pokazywać czas, musi chodzić i wyglądać, bo jest to jedyny przykład męskiej biżuterii do zaakceptowania przez wielu facetów. I z tego co widzę, to egzemplarze "jak nowe" zegarków osiągają najwyższe ceny, a te porysowane i wyblakłe zawsze są tańsze. Może się mylę, ale dla mnie, w mojej subiektywnej ocenie, większą wartość ma stary zegarek, który wygląda jak nowy, niż taki, na którym widać, że swoje najlepsze lata ma już za sobą.

 

Zdjęcia za stronami http://www.sportscardigest.com/nart-ferrari-275-gtb4-spider-at-2013-rm-monterey/ , http://www.ultimatecarpage.com/galcar/36771/Bugatti-Type-57-SC-Atalante.htmlhttp://trackthoughts.com/2013/08/07/rm-and-bonhams-monterey-auctions-preview/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, to tak jak byś kupował Portret Młodzieńca Rafaela - czy wolisz, by był taki jak wyszedł spod jego pędzla, czy nowo odmalowany farbami z epoki przez światowej sławy renowatora obrazów?

Kolekcjonując zegarki chcemy oryginały, w których nic nie było ruszane (oczywiście poza czyszczeniem mechanizmu).

 

Pitu, pitu......

Obecnie bez ingerencji renowatorów, ów obraz przedstawiał by raczej pryszczatego małolata,  :P  bowiem ubytków na facjacie było by tyle a spękania werniksu i farb pod nim mogły by sugerować, iż młodzieniec jest po andropauzie.  :D  Wspominasz o renowacji przez najlepszych fachowców tudzież farbach i komponentach opracowanych na bazie starych receptur a masz wątpliwości co do oddania zegarka w ręce ludzi którzy je są w stanie doprowadzić do świetności na oryginalnych częściach i to u producenta tychże.  :wacko:  Chwała więc i tym renowatorom obrazów jak i zegarków, bowiem bez nich o ile ludzkość była by uboższa. :)

Przykład młodzieńca jest o tyle nie trafny, gdyż sądzę, że kolega hiob jak zresztą pisał jest raczej z tych "kochających" normalnie.  ;)  Taka Wenus z Milo wzbudziła by większą refleksję  ;)  i oczywiście ewentualnie nasz stanowczy sprzeciw,  :angry:  gdyby zechciał posiadając w oryginale (zresztą nie tylko) tą starożytną piękność, dorabiać jej rączki. :D

@hiob 

Właśnie takie jak Twe podejście do sprawy jest w mym odczuciu słuszne, gdyż doprowadzając czasomierz do jego dawnej świetności będziesz ponownie w nim widział obiekt młodzieńczej fascynacji i ślinienia się przez szybą sklepu z zegarkami. To właśnie jest jego historia z którą powracają Twe wspomnienia o minionych latach.

Życzę sukcesu w jego renowacji i tego by na długie lata pozostawał w Twej rodzinie jako materialny ślad po Tobie. :)


<p>Czasem lec-e w gruchy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy krok zrobiony, choć dotychczasowe doświadczenia nie napawają mnie zbyt wielkim optymizmem.

 

Po wymianie zdań na Twitterze z "Heuerem""

 

  1. @TAGHeuer How can I contact shop in Switzerland? I have old Heuer Carrera which needs restoration. Your website sucks, have no useful info.

     
  2. Dear @TruckerHiob, you will find the closest TAG Heuer Authorized Retailer by visiting the following link: http://tinyurl.com/authorizedTHretailers  Thanks

     
  3. @TAGHeuer , I don't need autorized dealer, I need to contact only one shop which does fix vintage Heuer and is in La Chaux-de-Fonds.

     
  4. @TruckerHiob All vintage watches are fixed at the manufacture in La Chaux-de-Fonds. That's why you need to contact an authorized dealer.

     

i sprawdzeniu strony TAG Heuer: http://us.tagheuer.com/en/home#/en-customer-service-vintage-workshop-vintage-workshop

 

upewniłem się, że jedyna droga, jaką autoryzuje TAG to oddanie zegarka u lokalnego przedstawiciela firmy, by on go przesłał do Szwajcarii. Nie ma możliwości bezpośredniego kontaktu ze Szwajcarami, więc odwiedziłem lokalnego "jubilera" i poprosiłem o pośrednictwo w wysłaniu zegarka do La Chaux-de-Fonds.

 

Dowiedziałem się od bardzo miłego pana, który robił wrażenie, że każdego dnia przyjmuje tam co najmniej dziesięć starych Heuerów do naprawy, że procedura jest następująca: Oni najpierw wysyłają zegarek do warsztatów w USA, gdzie po sprawdzeniu stanu zegarka odpowiedzą mi ile będzie kosztowała naprawa, zawiadomią mnie i jeśli wyrażę zgodę, wyślą go do Szwajcarii. Wstępnie kosztuje to 30 dolarów, a jak się nie zdecyduję na naprawę, nie ponoszą żadnych innych kosztów - oddadzą mi zegarek po dwóch tygodniach.

 

Minęły dwa tygodnie i trzy i cztery, więc po pięciu podjechałem do sklepu i zapytałem, czy czegoś się nie dowiedzieli. Najpierw pewna miła pani szukała czegoś po szufladach i komputerze, potem sprawę przejął inny pan, równie miły i z uśmiechem na ustach odrzekł, że mam "very special piece" i że taki zegarek w celu naprawy to musi być wysłany do Szwajcarii.

 

Hmmm...   Niestety nie był to ten sam miły pan, z którym rozmawiałem 5 tygodni wcześniej. Poinformowałem zatem tego miłego dżentelmena, że 5 tygodni wcześniej mówiłem w tym samym sklepie, że zegarek ten, według ich własnych zasad, musi być wysłany do Szwajcarii i że od kilku tygodni czekam jedynie na szacunkowy koszt renowacji. Jednak teraz okazało się, że taki szacunek mogą zrobić tylko w Europie i jeśli tylko wyrażę zgodę, nie mieszkając wyślą mój czasomierz z New Jersey do krainy Wilhelma Tella. Opłata za tę przyjemność to jedyne 75 dolarów, ale skoro już wydałem 30, to jestem im winien jedynie 45, na dodatek oni po prostu doliczą to do końcowego rachunku.

 

Zapytałem jeszcze, czy Szwajcarzy zadzwonią do nich z informacją o tej naprawie, ale okazało się, że nie, bo wszystko jest na ich stronie internetowej, którą oni,w  Charlotte, sprawdzają co tydzień i jak tylko będzie tam jakaś informacja, natychmiast mnie zawiadomią.

 

Ja myślę, że i poprzednia informacja była na tej stronie internetowej, do której mają dostęp tylko autoryzowani dealerzy, lecz nikt nie pamiętał,że tam coś mają sprawdzać. Obawiam się zatem, że jak za kolejne pięć tygodni, czy dwa miesiące, nie zaglądnę do nich osobiście, to mój zegarek przepadnie jak ciotka w Czechach.

 

Dobrze chociaż, że na kwitku, który dostałem, jest podana wartość zegarka 3 tys dolarów. Jak moja Carrera zginie, to sobie wybiorę coś ładnego z ich półek, bo u nas zegarki dość tanie... :lol:

 

Zatem ciąg dalszy nastąpi, ale uzbrójcie się w cierpliwość, może to potrwać kilka miesięcy. B)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opowiedziałem tę historię także na angielskojęzycznym forum watchuseek i wysłałem twitta do TAG Heuera z linkiem. Znaleźli mnie tam i proszą o adres mailowy, bo "customer service" chce się ze mną skontaktować. :ph34r:   Może więc nie będzie tak źle. Otrzymuję tam też, także przez PW,  jakieś rady/namiary na niezależnych fachowców od restaurowania klasycznych zegarków, więc zawsze jest jakaś alternatywna droga, jeśli Heuer okaże się zbyt drogi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Hiob, chciałbym jeszcze na chwilę wrócić do analogii motoryzacyjno-zegarkowej.

Wiesz dlaczego te odnowione stare samochody osiągają takie ceny? Bo nie ma już takich egzemplarzy w stanie oryginalnym i nigdy nie będzie. A zegarki się trafiają.

Ale każdy ma prawo robić ze swoim zegarkiem, co chce, dlatego też trzymam kciuki za powodzenie Twoich planów i życzę pełnej satysfakcji z efektów


Czas, to coś, co mówi, jak długo musimy czekać...

a305ed90f05795c0.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Hiob, chciałbym jeszcze na chwilę wrócić do analogii motoryzacyjno-zegarkowej.

Wiesz dlaczego te odnowione stare samochody osiągają takie ceny? Bo nie ma już takich egzemplarzy w stanie oryginalnym i nigdy nie będzie. A zegarki się trafiają.

Ale każdy ma prawo robić ze swoim zegarkiem, co chce, dlatego też trzymam kciuki za powodzenie Twoich planów i życzę pełnej satysfakcji z efektów

 

Ależ są, są i jeśli ktoś ma taki samochód, to jasne, że go nie odnawia, bo i po co. Wszyscy słyszeliśmy o niedawno odnalezionym fiaciku 126p z przebiegiem 101 km, który miał jeszcze folię na siedzeniach i "włoski" na oryginalnych Dębicach D124. Także całkiem niedawno w USA była aukcja, na której sprzedano kilkaset samochodów pewnego dealera, który zbankrutował przed laty, a zbankrutował pewnie dlatego, że niektóre auta zamiast sprzedawać, odstawiał na bok i chyba zapominał o nich - i dziś nadal mają przebiegi rzędu jednej, czy paru mil - i niektórzy nabywcy chcą je zostawić w dokładnie takim stanie, w jakim je kupili, z warstwą kurzu itp.

 

Jednak tu co innego jest istotne. Zwróć uwagę na fakt, że napisałeś, że "nie ma już takich egzemplarzy /samochodów/ w stanie oryginalnym i nigdy nie będzie. A zegarki się trafiają."  Zgoda. Gdybym miał taki egzemplarz, wyczyściłbym go i z powrotem schował do szuflady/sejfu, czy gdzie tam przeleżał ostatnie 40 lat. Ale mój zegarek nie jest w oryginalnym stanie. Jest podniszczony, wyblakły, porysowany - jest taki, jak stary, zużyty samochód, który po odnowieniu dopiero odzyska swój blask i wartość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy dla kogo zyska wartość - dla kolekcjonera - z pewnością nie, dla łosia z Allegro - z pewnością tak. Po prostu ten zegarek jest swietnie zachowany - uwierz mi, wiecej zegarków widzieliśmy od Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli bedzie odnowiony na oryginalnych częściach to gdzie problem? Czy Hiob napisał, że będzie chciał go sprzedać? Nie

Ja na jego miejscu też bym odnowił i cieszył sie zegarkiem w idealnym stanie następne lata.


Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 13.12.2013 o 16:38, OmegaDeVille napisał(-a):

Zależy dla kogo zyska wartość - dla kolekcjonera - z pewnością nie, dla łosia z Allegro - z pewnością tak. Po prostu ten zegarek jest swietnie zachowany - uwierz mi, wiecej zegarków widzieliśmy od Ciebie.

 

a Ty nadal swoje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy dla kogo zyska wartość - dla kolekcjonera - z pewnością nie, dla łosia z Allegro - z pewnością tak. Po prostu ten zegarek jest swietnie zachowany - uwierz mi, wiecej zegarków widzieliśmy od Ciebie.

Ciekawe?

 

Dla kolekcjonera - z pewnością nie..............pewnie, bo nie kupi już go za psie pieniądze.

Zapytam, dlaczego nie kupiłeś IWC w stanie "kolekcjonerskim" czyli pryszczatego i zapyziałego a włączyłeś do swej kolekcji nówkę sztukę nie śmiganą? 

Wierzę, że Twa ilość obejrzanych zegarków jest dla mnie sieroty powalająca niemal na kolana!

Rzeczywiście stan tego zegarka w mych oczętach jest także do przyjęcia. I w takim stanie gdybym go miał, trzymał bym w kolekcyjnym pudle, bo na doprowadzenie go do pełnej świetności nie było by mnie stać jak i wielu innych.


<p>Czasem lec-e w gruchy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według mnie, zegarek zachowany w oryginale jest bardziej ceniony, niż restaurowany.

@Lec, nie rozumiem twojego monologu o moim IWC - on tez jest zachowany w oryginale, a NOS, czy prawie NOS - to juz nie gra to roli. Odpowiem Ci dlaczego włączyłem do kolekcji "nie śmiganą nówkę" - bo nie był na niej przeprowadzony żaden zabieg restauratorski.

Ale to tylko moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to tylko moje zdanie.

Odpowiem Ci dlaczego włączyłem do kolekcji "nie śmiganą nówkę" - bo nie był na niej przeprowadzony żaden zabieg restauratorski.

 

A jesteś tego pewien?

 

Poza tym ja nie stoję przed wyborem: Kupno zegarka, który przeleżał 35 lat na półce, albo kupno zegarka odrestaurowanego. Ja mam konkretny zegarek, z którym wstydzę się chodzić, bo wygląda, jak wygląda.  Wyblakły, podrapany i staje co trzy godziny. Może ma on dla Ciebie, czy jakiegoś wyimaginowanego "kolekcjonera" wartość, ale dla mnie ma wartość szmelcu, bo przypomina szmelc.

 

Zegarek ma, wg mnie, spełniać dwie funkcje: Praktyczną i ozdobną. Ma dokładnie pokazywać czas i ma być elementem biżuterii - moim zdaniem, poza ślubną obrączką, jedynym akceptowalnym elementem męskiej biżuterii. Ale jeśli nie zdobi i nie mierzy czasu, to kończy na tym, że leży w szufladzie, a równie dobrze mógłby leżeć w koszu na śmieci.

 

Po odrestaurowaniu z dumą i przyjemnością będę go mógł ponownie nosić. Jak będę miał ochotę, będę go mógł także sprzedać. Jeśli powróci ze Szwajcarii w takim stanie, jakiego się spodziewam, będę go mógł nawet sprzedać jako zegarek nowy, nigdy nie restaurowany, serwisowany  w Szwajcarii i kupi go ktoś podobny do Ciebie, kto potem będzie opowiadał, że restaurowane zegarki to szmelc, liczą się tylko takie, jakie on posiada, czyli nigdy nie odnawiane. Hmmm... 

 

Ja na co dzień jeżdżę między innymi fiatem 126p.  Samochód ma 25 lat, ale wygląda jak nowy. Zwłaszcza w środku - wykładzina podłogowa, siedzenia. Oczywiście nie jest to "samochód z górnej półki", wiem też z całą pewnością, że wykładzina podłogowa była wymieniana - nie tylko ma nieoryginalny kolor, ale mam też tę starą, zdjętą. Co do siedzeń - nie jestem pewien. Właściciel się upiera, że to oryginały, ja nie do końca wierzę, bo wyglądają lepiej, niż te w moim 5-letnim BMW, a są przecież zrobione z taniego skaju. Tylko jakie to ma znaczenie? Czy autko miałoby większą wartość, gdyby siedzenia były poprzecierane, popękane, z wystającymi z nich sprężynami?

 

Jako pojazd kolekcjonerski na pewno straciłby nieco na wartości poprzez zły kolor wykładziny, ale nigdy by nie stracił, gdyby była ona dobrana prawidłowo. Dla mnie, kogoś, kto to autko używa na co dzień, ważne jest, że jest czyste i że jasne, radosne w środku, bo ma jasny, nie czarny kolor wykładziny. Opinie abstrakcyjnych kolekcjonerów naprawdę nie mają tu żadnego znaczenia, bo ani maluszka, ani zegarka nie kupowałem jako inwestycji, ale dla swojej własnej przyjemności posiadania i używania tych rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem dobrze Twoje stanowisko, tez robiłem tak kiedyś z większością moich zegarków, jednakże poprostu zmieniłem zdanie. Tak chyba każdy miał:)

 

ps. Ja na codzień jezeli nie chodzę z moim normalnym, nowym zegarkiem - Omegą, to którymś z moich znoszonych wiekowych vintygów, które na nowe nie wyglądają:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opowiedziałem tę historię także na angielskojęzycznym forum watchuseek i wysłałem twitta do TAG Heuera z linkiem. Znaleźli mnie tam i proszą o adres mailowy, bo "customer service" chce się ze mną skontaktować. :ph34r:   Może więc nie będzie tak źle....

 

... I to by było na tyle. Nikt się ze mną nie skontaktował i nadal nie mam pojęcia, czy zegarek już poleciał do Szwajcarii, czy jest w USA, czy kogokolwiek to w ogóle interesujeczy też Heuer ma wszystkich klientów w ... głębokim poważaniu.  :(   To już osiem tygodni od momentu, gdy oddałem zegarek do autoryzowanego dealera w Charlotte, trzy tygodnie od obietnicy Heuera, że się ktoś ze mną skontaktuje i nadal jestem w punkcie wyjścia. Totalnie mnie olewają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denerwujące, mam nadzieję, że nie zginął - tak jak mojemu koledze, któremu tak właśnie ukradli Omegę z lat 70.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denerwujące, mam nadzieję, że nie zginął - tak jak mojemu koledze, któremu tak właśnie ukradli Omegę z lat 70.

 

Podpisali mi, że wartość tego zegarka to 3 tys dolarów, więc jak zgubią, tragedii nie będzie. :lol:   Ale dziś dostałem maila o następującej treści:

 

"We are in receipt of your communication through TAG Heuer Switzerland.  Please be aware your timepiece has been forwarded to TAG Heuer Switzerland for an estimate for servicing.  Once the analysis is complete we will forward the estimate for service directly to Jared/Pineville, N.C..

 

If you have any questions please let me know.

 

Best regards... "

 

Czyli po naszemu zegarek został wysłany do Szwajcarii i jak coś będą wiedzieć, od razu zawiadomią jubilera, u którego zegarek 8 tygodni temu zostawiłem.  Inaczej mówiąc: "Odczep się pan i czekaj, to dopiero dwa miesiące. Jak coś będziemy wiedzieć to wyślemy wiadomość, oczywiście nie do pana, bo co to pana obchodzi?"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie mija osiem tygodni od mojej przygody z odrestaurowaniem Heuera i trzy tygodnie od poinformowania mnie, że wysyłają go do Szwajcarii. Nadal nie wiem nic - więc zapytałem ich na twitterze i w mailu do pani, która jest "Senior Manager of Customer Relations for TAG Heuer".  Zobaczymy, czy to coś zmieni, czy też biorą mnie na przetrzymanie. :wacko:

 

/edit/  Otrzymałem odpowiedź, że dwa tygodnie temu wysłali wycenę do lokalnego autoryzowanego dilera. Zadzwoniłem więc tam i dowiedzialem się , że "właśnie dziś rano przyszedł fax...". Yeah, right.

 

Wycena: Odnowienie werku 850 dolarów, kosmetyka "obudowy", wskazówek i szkiełka 150 dolarów, nie wiem, czy także obejmuje ona kosmetykę tarczy. Tak czy inaczej pozwolę im na tę naprawę, 1000 dolarów to nie koniec świata, zwłaszcza, gdy się to porówna np. do mojego samochodu. Na przykład ostatnio wymieniłem olej, kupiłem dwie opony i nowy akumulator i cala ta przyjemność kosztowała mnie jedyne 1100 dolrów. :wacko:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo podobają mi się Heuery sprzed lat, więc z zainteresowaniem śledzę ten temat. Po takiej renowacji Carrera pewnie będzie olśniewać!

 

Przy okazji dodam, że przeczytałem Pana trukcerowy blog - świetna lektura. Trochę nie na temat, ale spytam - czy Volvo USA robi teraz lepsze ciężarówki niż Peterbilt, International i Kenworth?

 

Powodzenia na drodze i z Heuerem, pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wycena: Odnowienie werku 850 dolarów, kosmetyka "obudowy", wskazówek i szkiełka 150 dolarów, nie wiem, czy także obejmuje ona kosmetykę tarczy. Tak czy inaczej pozwolę im na tę naprawę, 1000 dolarów to nie koniec świata, zwłaszcza, gdy się to porówna np. do mojego samochodu. Na przykład ostatnio wymieniłem olej, kupiłem dwie opony i nowy akumulator i cala ta przyjemność kosztowała mnie jedyne 1100 dolrów. :wacko:

Bez komentarza...! ;)


Zegarkow!!! Ile by nie bylo to i tak jest za malo!!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już wiem - renowacja nie obejmuje tarczy. W ciągu paru dni powinienem dowiedzieć się ile będzie dodatkowo za tarczę. Wiem też już, że problem z przekazem informacji polega na tym, że mój lokalny dealer zegarków Heuer, który pośredniczy w całej tej transakcji po prostu nie sprawdza wiadomości, albo ich nie przekazuje dalej.  Dowiedziałem się też, że wcale nie musiałem korzystać z jego pośrednictwa - mogłem sam wysłać zegarek do New Jersey, ale teraz już zupa się wylała i jestem skazany na tego pośrednika. Niestety informacja, jakiej udzieliła mi osoba "Tag Heuer" na Twitterze była jednoznaczna - muszę skorzystać z pośrednictwa lokalnego dealera.

 

 

Bardzo podobają mi się Heuery sprzed lat, więc z zainteresowaniem śledzę ten temat. Po takiej renowacji Carrera pewnie będzie olśniewać!

 

Przy okazji dodam, że przeczytałem Pana trukcerowy blog - świetna lektura. Trochę nie na temat, ale spytam - czy Volvo USA robi teraz lepsze ciężarówki niż Peterbilt, International i Kenworth?

 

Powodzenia na drodze i z Heuerem, pozdrawiam!

 

International ma spore problemy, ich sprzedaż wyraźnie spada. Jeszcze w 2010 roku mieli 25% rynku, dziś mają mniej, niż 15%. Kenworth i Peterbilt, dwie marki koncernu Paccar, który w Europie produkuje też DAFa, radzą sobie doskonale, mając po 13-14% rynku, nieznacznie więcej, niż w 2010 roku. Ja miałem trochę doświadczenia z Peterbiltami w ostatnich latach, ale nie zachwyciły mnie. Tandeta, przynajmniej jeśli chodzi o wykonanie - twarde plastiki, wszystko brzęczy, dzwoni, drgające lusterka itp.  Teraz jeżdżę Volvami i moim zdaniem są one lepszej jakości niż Pete, ale Volvo nie osiąga zbyt dobrych wyników, jeśli chodzi o rynek w USA. Od lat kręcą się w okolicach 10-11%. Zdecydowanym bestsellerem jest Freightliner, marka należąca do Mercedesa. 33% w 2010 roku, a dziś 38% rynku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.