Dzień dobry. Wszedł w moje posiadanie ostatnio zegar wahadłowy jantar, po dziadku, załączam jego zdjęcie. Całe moje życie wisiał u nich na ścianie nie nakręcony, to mnie wreszcie wzięła ciekawość, wziąłem go do siebie, zaniosłem do zegarmistrza żeby wszystko po tej nieaktywności nasmarował i zrobił co tam trzeba zrobić i powiesiłem u siebie.
Na początku zdawało się że chodzi ładnie, tylko domownicy grozili mi eksmisją za to jego dzwonienie, więc rozpatrzyłem jak ten kryzys zażegnać. W środku, przy strunach, znalazłem coś na wzór dźwigienki, załączam drugie zdjęcie na którym pokazany jest ten element. Próbowałem znaleźć jakieś instrukcje czy coś takiego do zegara na internecie ale nic nie byłem w stanie znaleźć, patrząc na nią założyłem więc, że służy ona do zablokowania młotków. No to umiejscowiłem ją tak, żeby je blokowała, o dosłownie ćwierć obrotu dokręciłem śrubę żeby trzymała się tam mocno i zostawiłem.
Potem zauważyłem że co kilka godzin zegar staje i to zawsze około 8-10 minut po wybiciu równej godziny. Nie z potrzeby nakręcenia, bo puszczony ponownie leci dalej a jest nakręcony tak jak tylko może być żebym się nie bał że przegnę. Po prostu staje póki znowu się go nie puści i potem znowu chodzi kolejne kilka godzin.
Moje pytanie jest teraz następujące: czy jest możliwe, że stawał dlatego że ta dźwigienka w ogóle do czego innego służy i blokowanie młotków powoduje jakiś opór przez który staje czasami? Czy jednak dobrze założyłem jej funkcje, jest popsute coś innego i powinienem go odnieść do zegarmistrza? Chwilowo po prostu ją odsunąłem i owinąłem gumkę recepturkę wokół strun żeby tłumiła dzwonienie, chciałbym jednak wiedzieć czy będzie potrzebna kolejna wizyta u specjalisty z nim. Z góry dziękuje za odpowiedzi.
