Witam, Czytając powyższy wątek, chciałbym podzielić się pewną obserwacją: Jakiś czas temu kupiłem za 100 tys. 5-cio letni samochód "prestiżowej" marki. Po pewnym czasie mój znajomy też kupił samochód w tej samej cenie, tylko nowe z salonu, była to Skoda Superb. Przy pierwszym, przypadkowym spotkaniu poprosiłem go, aby pokazał mi swój nabytek, który to z resztą pochwaliłem, bo naprawdę fajny to samochód. Zauważyłem tylko taką przykrą przypadłość /która to dominuje w tym wątku/, zaczął się on tłumaczyć, wręcz usprawiedliwiać swój zakup, jakby się wstydził ... Rozmowa wyglądała następująco: - Fajna ta Twoja Skoda - /naprawdę, szczerze to powiedziałem/. - No, wiesz nie potrzebne mi żadne BMW czy Mercedes, moja Skoda mało pali i jest nowa, a takie Bmw to tyle pali że....., poza tym po co mi szybki wóz i tak tylko po mieście będę jeździł, a skórzanych siedzeń to za 50 tys bym nie chciał ....... itp. Nie rozumiem takiego toku myślenia. Niech, każdy jeździ tym na co go stać i nie popada w kompleksy.