Już znalazłem właściciela identycznego zegara ale prosił mnie o nierozpowszechnianie zdjęć, jego egzemplarz ma dobrze zachowane powłoki lakiernicze. Bez obaw, nie skrzywdzę zegara, jak jest tylko zachowana gdzieś oryginalna powłoka lakiernicza to jej nie ruszę, osobną kwestią są latające płatowate odpryski farby które niby się trzymają ale mogą odpaść po wzięciu zegara do ręki. Odnośnie napisów na tarczy mosiężnej w przetłoczeniach, skłaniam się do ich odnowienia, ich brak jest bardziej świadectwem złych warunków przechowywania niż jakąś wartością historyczną samą w sobie ale tu już wkraczamy w filozofię, tak samo z rysami na plastikowej szybce.
Wskazówka minutowa i sekundowa latały w środku luzem i wsadziłem je od razu do woreczka strunowego żeby nie zginęły, i nie wiem czy powłoka jest ale przykryta warstwą mieszaniny mysich sików z kurzem czy jej nie ma, zegar z zewnątrz był niestety doświadczony przez myszy. Kolejne oględziny będą mógł przeprowadzić dopiero za jakieś dwa tygodnie, póki co zegar leży przykryty w suchym bezpiecznym miejscu. Następnym razem poskręcam delikatnie wszystko jak poprzednio i wyślę do kolegi co zaoferował się z pomocą, jak wyślę i obejrzy swoim okiem to będę się zastanawiał co dalej.
Co do zdjęcia powyżej (to z Łosia?), zegar wygląda identycznie jak mój, widać dzyndzel na godzinie 3ciej, w sumie nie wiem jaka jest funkcja tego dzyndzla, przesuwa on koło zębate służące do nakręcania, w pozycji zewnętrznej koło zazębia się z zębami na tarczy mosiężnej, z kolei godzinę chyba ustawiało się chyba pokrętłem na tarczy, i w sumie czemu na pierścieniu mosiężnym jest wskaźnik oraz wytłoczona skala minutowa? Chętnie dowiedziałbym się jak używało się tego zegara na misjach:)
Zegar z polskiego kolekcjonera to inny model.