Widzę że koledzy nie mają z tym problemu, ale ja nie mogę się przełamać po prostu sobie wyjść pokręcić - zostaję w domu i kręcę na trenażerze. Nie chodzi o to, że obawiam się zarażenia, tylko o to, że jak ja i mi podobni np biegacze, kijkarze itp nie będą siedzieć w domu, to za chwilę pozostali, obserwując nas też dojdą do wniosku, że nie trzeba siedzieć w domu i zaczną się szwendać pod byle pretekstem. Biorąc pod uwagę, że ograniczono tereny gdzie można w samotności spacerować, to będą natykać się jedni na drugich i jak wtedy nie pogadać chwilę z kumplem z wojska i niewinnie wypić piwko z puszki z tyłu sklepu. Tym sposobem to g..no zamiast wygasnąć jak najszybciej będzie tak krążyć przez następne miesiące - do jesień .