Wiadomość o kradzieży jest niestety autentyczna - byłem tam i rozmawiałem z właścicielami. Gość mówił, że kiedyś wykonał jakiś rysunek, który dał komuś w celu jego odtworzenia, ale tamten ktoś się nie podjął. Okropna przykrość z tym zegarem. Z panem Włodarczykiem nie udało mi się jak dotąd nawiązać kontaktu. Próbowałem zdobyć jego maila, i kilkakrotnie prosiłem redakcję WiŻ o przekazanie mu mojej wiadomości, ale nigdy się nie odezwał. Przypuszczam, że gdzieś w swoim archiwum posiada on wszystkie materiały z tamtego czasu. Tak każe mi wierzyć nadzieja, że kiedyś wyciągnę od niego więcej szczegółów A póki co szukam dalej i fotografuję Przygotowuję w necie katalog dotychczas znalezionych zegarków, co niestety jeszcze potrwa, ale na pewno doczeka się premiery