Witam. Chciałbym pokazać worldmastera którego niedawno odziedziczylłem. Zegarek był w stanie tragicznym, ale osobiści bardzo lezał w moim guście - stąd decyzja o dopieszceniu i umożliwienu codziennego korzystania. Decyzja - restauracja (malowanka) Tak - zdaję sobie sprawe, że to "chopinowskie nuty", ale myślę ze decyzja o restauracji worldmastera to moja suwerenna decyzja, i to mnie w zasadzie ma cieszzyć ten zegarek. Gdybym pozotawił go w oryginale - niestety nie mógłbym go godnie uzywać. A w szufladzie? Hmmm tam już wiele leży. Ten ma być noszony. Nadmienie , że posiadam inne marki (helvetia kieszonkowa z 36 roku, czy wojskowy zenith Jeznacjkiego równiez z 36r. ) których malowanie uważałbym za zbrodnię. Renowacje zleciłem na Złotej : spawanie i chromowanie koperty, malowanie tarczy,naprawa wskazówek, wymiana szkła i koronki (niestety nieoryginalna, ale oryginalnej i tak nie było). Tarcza pozostał w oryginalnym ubarwieniu. Mechanizm nie wymagał naprawy. Wrzucam zdjęcia poniewaz stosunkowo nieczesto trafiają na forum ringi w tym kolorze. Wg "zeznań" właściceli zegrek ten wpadł w ręce w roku 1960 i nie był juz wtedy zegarkim nowym. Zdaję sobie sprawę z pewnych niedociągnięć, zaoblenia, plamki lumii, krawędzie ringu. pomimo tego - zegarek mnie cieszy - a chyba o to chodzi pozdrawiam raski