Szanowni koledzy, piszę ten post powodowany pewnym rodzajem przyzwoitości. Zanim dokonałem zakupu zwiedziłem masę lokalizacji internetowych gdzie zamieszczone są częstokroć rozległe opisy wybranych modeli, opracowania krytyczne odnośnie marek zegarkowych itp. Jako ciekawostkę podnoszę także to, że trafiłem nawet na forum i blog pewnego Filipińczyka, który popełnił niezwykle jakościową recenzję właśnie mojej mariny. Chce zaznaczyć, że moja konstatacja nie ma na celu obrażania nikogo a jeśli się jakiś anonimowy krytykant obrazi to w gruncie rzeczy będzie fajnie. Ma na celu natomiast dostarczenie w miarę zobiektywizowanego poglądu w sprawie właśnie tego zegarka. Absolutnie nonsensowne argumenty dotyczące tego, że steinharty głośno cykają, są mizernej jakości, są czystym przejawem naśladownictwa rolexa - jeśli chodzi o wspaniałą większość diverów czy też, bell&rossa jeśli chodzi o linie aviation - są dziełem pryszczatych pokwitających mitomanów i konfabulatorów, którzy tworzą tzw. fakty internetowe - czyli rzeczywistość, która jest mniej warta aniżeli truskawka w środku sezonu. Są to poglądy w tej samej linii co opinie o ciemnym jak tyłek borsuka - wizjerze nikona d50, kiepskich możliwościach terenowych nissana patrola etc.- mają wspólny mianownik - są pisane przez osoby, które nie miały nawet okazji wyrobić sobie opinii bo nigdy tych rzeczy zwyczajnie nie używały. Oczywiście - jeżeli ktoś zajmuje się wsłuchiwaniem w tupot mrówek po ramie swojego łóżka to będzie mu przeszkadzał nawet własny oddech, jeżeli utrzymuje, że zakres podobieństwa do tzw wyższych marek jest zbyt ordynarny - to niech kupi rolexa lub bell&rossa. Tak się składa, że akurat bell&rossa miałem i mogę potwierdzić wysoką jakość wykonania, lecz jestem jednocześnie zwolennikiem otrzymywania wartość adekwatnej do uiszczonej zapłaty. Tak na marginesie pragnę tę opinię wzmocnić swego rodzaju porównaniem - jeśli założyć (czysto teoretycznie i statystycznie), że zarabiamy średnio 2500 miesięcznie i pracujemy 40 godzin tygodniowo- czy sądzicie że ci co zarabiają 250.000 miesięcznie - pracują sto razy więcej lub sto razy lepiej ? Zapewne niektórzy tak lecz w znakomitej większości to pozory lepszej jakości i tak zwane wielkie nic zwane bezikiem z grzywką. Na zakończenie tego i tak dość przydługiego posta, którego zapewne zbyt dużo osób nie przeczyta - chcę powiedzieć, że steinhart wg mnie to dość przyzwoita firma, która w mojej ocenie rozumie w niewynaturzony sposób kwestie value for the money. Zdaje sobie sprawę, że przez poziom wyceny i przyjęty benchmark nie staną się marka luksusową - ale nie sądzę aby mieli takie aspiracje i w gruncie rzeczy mam to w d*p.e. Z pewnością staną się marką kultową - posiadającą ogromne grono zwolenników - nienaciągniętych na swój łupieżczy marketing - klientów. Podtrzymuje swój wcześniejszy pogląd, że ludzie którzy kierują się przy wyborze zegarka - w pierwszej kolejności jego marką a nie urodą i tym czymś co nawet trudno nazwać - są zwyczajnie nieszczęśliwi. Pozdrawiam, Michał.