Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

dejko

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    68
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Ostatnia wygrana dejko w dniu 11 Listopada 2015

Użytkownicy przyznają dejko punkty reputacji!

Reputacja

37 Początkujący
  1. dejko

    Buty

    Czemu nie? Pod koniec roku kupiłem tam dwa ciekawe swetry - jeden bawełna z kaszmirem, a drugi w całości wełniany. Pierwszy to niebieski golf, a drugi beżowy kardigan. Każdy z nich kosztował coś ponad stówę. W MD można ładne ubrania znaleźć, tyle, że cena pierwotna niekoniecznie jest adekwatna do jakości.
  2. dejko

    Buty

    Te moje ceny to bardziej 1998 rok niż 1996. Wynagrodzenie z 96 podałem bo to równo 20 lat temu, założyłem, że przez te dwa lata produkty widocznie nie podrożały. Trzeba też wziąć pod uwagę, że internetu wtedy, w takiej formie jak obecnie, również nie było - co powodowało, że na zadupiach ceny były wyższe. W takiej Warszawie ubrania były znacznie tańsze niż np. w Lublinie, nie mówiąc o innych małych miastach w Polsce B. Jeszcze 5 lat temu, na większe zakupy bardziej opłacało się jechać do Warszawy niż robić je w Lublinie. Pamiętam, że swoje pierwsze Nike kupiłem w 1998 roku w Zoomie, za 190 zł. Zoom to był taki sklep do którego trafiały buty z jakimiś wadami lub ze zwrotów. Rok później kupiłem Adidasy za 250 zł, przecenione z ponad 300. Big Stary kupiłem za 80 zł. Była to jedna z kilku przecenionych par, co ich nikt nie chciał kupić, bo fason był niezbyt modny. Czarne dżinsy z wąskimi nogawkami. Takie jakie mi się podobały, kosztowały 150-180 zł. Za 8 dych w regularnych cenach były Red Stary.
  3. dejko

    Buty

    Co więcej te takie spodnie jak na końcu, to one czasem mają z przodu taką kieszonkę typową dla bluz z kapturem.
  4. dejko

    Buty

    Tak wspominając, to przypominają mi się lata 90. w których to zaczęła się u mnie kształtować potrzeba bycia modnym i dobrze ubranym. W bramowo-podwórkowych realiach małego miasta oznaczało to ubieranie się w ciuchy znanych firm sportowych. Zresztą jeszcze kilka lat temu przeprowadzona wśród Polaków ankieta wykazała, że markami uważanymi przez nich za luksusowe, są Adidas, Nike, Reebok czy Puma. W sumie nic dziwnego skoro sklepy tych marek znajdowały się obowiązkowo w najbardziej reprezentacyjnych miejscach, zwykle na deptakach w rynku, w otoczeniu zabytków, drogich knajp i muzeów. Wtedy jeszcze nie było galerii handlowych w kształcie znanym obecnie. Ubrania kupować jechało się "na deptak" do najbliższego, dużego miasta. Elitarność "firmówek" nie brała się z niczego. Ceny ubrań "markowych" nie zmieniły się przez 20 lat, za to w górę poszły wynagrodzenia. Minimalna krajowa w 1996 wynosiła około 350 zł brutto, a średnia krajowa niecałe 900 zł brutto. Za to dobre Najki czy Adasie to koszt 300-350 zł. Biedniejsze osoby ubierały się na straganach rozstawianych na targowiskach miejskich. Były tam dostępne, zwykle za kwoty dwucyfrowe, przeważnie kiepskiej jakości ubrania firmy krzak, z nieudanie podrobionymi znakami towarowymi znanych firm... Adidados, Nikle, Rebook, Fala, Puna. Ubrania te były powodem do szydery dla osób posiadających lepszą pozycję majątkową lub bogatszych rodziców. Wejściówkę "w miasto" gwarantowały "firmówki" - gdzie podstawą musiały być markowe buty. Jak już buty były OK, to cała reszta obleci. Akceptowalne spodnie można było kupić Red Stara za 60-80 zł, zamiast modnych wtedy Big Starów za 160-180 zł, czy drańsko drogich Levisów, Lee czy Wranglerów sprzedawanych za ponad 300 zł. Jako tako uznawane były też firmy marki Starter - których bluzy można było kupić w cenie 20-40 zł, a t-shirty za 12-15 zł. Biznes robili ci, którzy byli w stanie zgromadzić trochę kapitału i nakupować podróbek na stadionie dziesięciolecia. Oczywiście noszenie podróbek, tak samo jak i ubrań z secondhandów (co ciekawe nie dotyczyło to ubrań odkupionych od kumpli) uznawane było za obciachowe i ściśle kontrolowane przez środowisko. Tyle, że oni reagowali dopiero na brak metek, błąd w nazwie producenta w logo lub oczywiste sztuczki w postaci naklejenia czy wszycia logotypu. Cała reszta przechodziła. Toteż "biznesmenty" handlowały z bagażników aut swoich rodziców dresiwem wszelkiej maści, sprzedając je w cenach o 150% wyższych niż no-namowe ciuchy dostępne na straganach. Aby mieć możliwość zakupu z takiego bagażnika, też trzeba było mieć znajomości i być wprowadzonym przez jakiegoś kolegę. Eliminowało to z dostępu do dóbr mniej popularne osoby. Facet ubrany od góry do dołu w "firmowe" od razu postrzegany był jako poważniejszy. Bramowo-podwórkowa moda męska była dość prosta do ogarnięcia. Wszystko musiało wisieć. Poza butami. Te musiały być jak najmniejsze, bo "motorówy" przywoływały skojarzenia z butami w spadku po starszym bracie. Buty noszone właściwie musiały być luźno wiązane. Te zawiązane prawidłowo, to oczywiście pedalstwo. Powodowało to szybkie zużywanie się butów przeznaczonych przecież do określonych, innych niż chodzenie na co dzień celów i komiczne sytuacje, w których to buty spadały przy bardziej energicznym ruchu nogą. W butach też nie można było chodzić zbyt długo. Jeden sezon to max. Później doczepiana była metka takiego, co to stać tylko na jedną parę butów do końca życia. Zbytnie dbanie o obuwie również nie było mile widziane. Spodnie wisiały na tyłku, krok bliżej okolic kolan niż krocza, szerokie nogawki, wielokrotne załamania na butach, z tyłu postrzępiony materiał nogawki od ciągłego przydeptywania. Jedyny prawilny kolor dla dżinsów to oczywiście odcienie niebieskiego i granatu (byle nie za jasne, bo zbyt jasny niebieski to pedalstwo). W tamtym okresie też modne stały się sztruksy w kolorach czarnych i khaki lub beżowe bojówki. Wszystko oczywiście za duże, niby noszone dla wygody, ale ciągłe podciąganie było wyjątkowo upierdliwe. To samo bluzy i koszulki... co najmniej XL. Ciekawe - bo 20 lat temu nosiłem XL, a dziś noszę M
  5. Ale w Lumii miałeś baterię o pojemności 2200 mAh, a w LG 3000 mAh Pytanie też o jakim okresie czasu między ładowaniami mówimy. Ja potrafię rozładować baterię w jeden dzień, ale jak mam lepsze zajęcia niż zabijanie nudy grą w telefonie to i 5-6 dni spokojnie na jednym ładowaniu wytrzyma.
  6. dejko

    Buty

    Jakie z igły-widły? Koleś stwierdził na podstawie zdjęcia, że warto popracować nad długością i szerokością nogawki. Następnie poleciał hejt urażonych "hetero" i wyzwiska od pedałów wskazujące, że jak ktoś ma prawidłową długość nogawki do jest zniewieściałym gimnazjalistą. No w niektórych sklepach przesadzają. Podobnie jest w H&M. Tyle, że to zwykle oznaczone jako slim-fit. Nogawka na dole jest tak wąska, że ledwo przez piętę przechodzi - max 18, a czasem mam wrażenie, że i 16. Co ciekawe slim-fit Levis'a mają już przyzwoite rozmiary i tak L32W32 ma w nogawce 20-21 cm, natomiast regulary około 24 cm.
  7. dejko

    Buty

    No i dalej to samo...
  8. dejko

    Buty

    No to przyznam się, że nie rozumiem. Wrzucasz na forum zdjęcia swoich butów razem ze spodniami i na co liczysz? Że nikt ich nie zauważy i nie skomentuje? Gdybym chciał lać po mordzie ludzi komentujących moje buty, to przynajmniej nie wrzucałbym ich zdjęć na forum. Nie. Po prostu gadki taki jak twoje ośmieszają tych, których rozumie się jako tzw. hetero. Bo umówmy się, że pisząc "hetero" nie chodzi ci o orientację seksualną, tylko coś w rodzaju bycia tzw. prawdziwym samcem, z krwi i potu. Albo jesteś facetem, albo nim nie jesteś i kolor swetra nie ma tu żadnego znaczenia (podobnie zresztą jak nie określa orientacji seksualnej). Mężczyznę określa się tym, że umie walczyć. I nie chodzi o walkę fizyczną na ringu czy ustawianie się na solówki. Chodzi o walkę jako o umiejętność zmagania się z przeciwnościami. Tymczasem tacy jak ty uważają, że wystarczy być w odpowiednim wieku, ubrać się na czarno, założyć za długie spodnie, robocze buty, i to już czyni z ciebie supermena. Wiesz - być może się mylę i nie chodzi o rekompensowanie sobie braku określonych cech stereotypowym w pewnych kręgach ubieraniem się. Może to tylko lenistwo. Zamiast zadbać o siebie, lepiej wmawiać sobie i innym, że dbają o siebie jedynie pedały i zostawić wszystko jak jest, licząc, że nikt się nie zorientuje. No tyle, że nie wiem czy to naprawdę powód do zachwytu. A to, że nie wklejam emotek po każdym zdaniu nie znaczy, że się unoszę. Po prostu dostrzegam tu dość płytkie rozumowanie z którym się nie zgadzam.
  9. dejko

    Buty

    To, że są luźne nie jest ich problem. Problemem jest to, że są prawdopodobnie za długie, co widać po harmonijce nad butem. I to nie są "trendy"... nogawka jest albo za długa, albo za krótka, albo dobra. Zresztą mniejsza o to. Nie moja sprawa co kto nosi i jak w tym wygląda. Ale jak co strona czytam wynurzenia tzw. "hetero" na temat zniewieścienia mężczyzn, który nie zauważyli, że lata 90, a przez to moda na ubrania o 3 numery za duże już się skończyła, to zaczynam mieć wątpliwości w różnych kwestiach. PS. Ciekawe, że myśl "każdy nosi jak lubi" nie przyświeca w czasie pisania postów o treści: "Ja się wychowałem w czasach gdy faceci nosili jeszcze męskie spodnie".
  10. dejko

    Buty

    Uważasz, że wyznacznikiem męskości jest harmonijka z nogawek spodni nad butami? I co to ma wspólnego z wygodą? Potykanie się o własne nogawki? Idąc tym tokiem stworzyłem mały słownik hetero: 1. Właściwej długości nogawka gwarantująca uznanie hetero i legitymująca prawdziwego mężczyznę, którego gatunek wymarł wraz z upadkiem PRL-u: http://dappered.com/wp-content/uploads/2010/05/soccershoesclose-300x233.jpg 2. Niewłaściwej długości nogawka, symbol zniewieścienia, pedalstwa, gimbazy i wynaturzenia. Świadectwo upadku gatunku męskiego: http://4gentleman.pl/wp-content/uploads/2014/03/8365224094_d416a5c6d2_o.jpg
  11. dejko

    Buty

    Wiek nie ma tu nic do rzeczy. Wśród osób starszych jest statystycznie więcej osób interesujących się klasyczną męską elegancją, niż wśród osób młodszych. No - tyle, że przeważnie za granicą, bo w Polsce PRL wyprał ludzi z poczucia estetyki i wpoił antypatię do osób wyróżniających się w jakikolwiek sposób. A skoro mimo wszystko wiek jest dla ciebie jedynym wyznacznikiem, to polecam np. blog Jana Adamskiego: http://janadamski.eu
  12. dejko

    Buty

    To jest blog prowadzony przez kobietę i nie ma nic wspólnego z modą męską. Chodzi ona sobie po Krakowie, robi zdjęcia JEJ ZDANIEM ciekawie ubranych osób i wrzuca na tego bloga. http://streetfashionincracow.pl/o-mnie/ Najpopularniejszy blog o tematyce mody męskiej, to w tym momencie blog Michała Kędziory - http://mrvintage.pl, a jak koniecznie chcesz czytać kogoś kto ma słuszny obwód bicepsa, to jest np. blog Tomasza Millera - http://milerszyje.pl Tam fotografii które przytoczyłeś nie znajdziesz - chyba, że w charakterze ilustracji jak się nie powinno ubierać. Co do tematu, przykład zestawienia zamszowych butów wsuwanych: http://statics.suitsupply.com/images/products/Jackets/zoom/Jackets_Blue_Plain_Hudson_C957_Suitsupply_Online_Store_1.jpg, a także tych pierwszych podlinkowanych driving mocs: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/d1/81/fa/d181fa8340a67696b54478807a554b0d.jpg W klasycznej męskiej elegancji są modele butów, których mimo tradycji bym nie założył, jak np. tessel loafers (chociaż... ), eskarpinów (formalne buty noszone do fraka - na szczęście jest alternatywa w postaci lakierowanych oksfordów) czy modnych i lansowanych ostatnio espadryli, ale też nie mam zamiaru kpić z ich właścicieli, zarzucając im zniewieścienie czy brak męskości, tylko dlatego, że dżentelmen w PRL-u tolerował jedynie gumofilce i żonobijkę - i taki też obraz mężczyzny utrwalił się osobom starszego pokolenia.
  13. dejko

    Buty

    Weź ty najpierw poczytaj trochę, a później pisz głupoty. Co treść tych linków ma wspólnego z klasyczną męską elegancją?
  14. A nie lepiej do VR kupić po prostu oddzielne urządzenie? Przez to wymyślanie kolejnych zastosowań dla smartfonów, stały się one użytkowymi inwalidami. Coraz większe baterie, coraz krótsza autonomia... Najpierw musiały zastąpić tablety w wygodzie przeglądania internetu, teraz muszą być elementami składowymi googli, a za chwile pewnie będą musiały umieć wodę zagotować do zalania dania w pięć minut.
  15. dejko

    Buty

    Ale się zakręciłem... czytam "buty przez duże B", przeczytałem nazwę, ale skojarzyłem z Crockett & Jones. Patrzę na stronę, 98 euro i zastanawiam się dlaczego jeszcze ich nie kupiłem. Dopiero drugie spojrzenie na nazwę i Crockett & Jones zrobił się Gordon & Bros
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.