Mam pytanie do bardziej doświadczonych kolegów. Choroba zegarkowa oczywiście postępuje, a skoro tak, to kolekcja zegarków się powiększa. I tu mam pewien problem, bo w tej kolekcji jest coraz więcej zegarków z mechanizmem automatycznym - na razie takich jest 6, przy czym są to zegarki na mechanizmach Miyota, Seiko 7s26 oraz Seiko 4R36, jedno Valjoux 7753 i jedna Sellita. Nie da się ich nosić wszystkich naraz, także w takim układzie, by wystarczająca okazała się deklarowana czy też rzeczywista rezerwa chodu każdego z nich. Założenie jest takie, że po każdy z tych zegarków w miarę systematycznie sięgam i w związku z tym nie ma takiej sytuacji, że któryś z nich jest przeze mnie odkładany na jakiś dłuższy czas, przez co rozumiem przy najmniej kilka miesięcy. Pojawia się więc kwestia, czy w takim wypadku postarać się jednak o jakiś rotomat, czy też z punktu widzenia prawidłowości działania wskazanych powyżej mechanizmów nic się nie stanie, jeśli zegarki przez jakiś czas będą sobie "odpoczywać" - nie będą pracować, a ja będę je budził do życia wtedy, kiedy przyjdzie mi ochota któregoś ponosić? Jest jeszcze pytanie o to, czy w takim przypadku, jeśli zegarek przez jakiś czas nie pracował, ma jakieś znaczenie dla jego mechanizmu to, że wzbudzam go do życia poprzez nakręcenie? Z góry dziękuję za odpowiedzi i miłego dnia Kolegom życzę!