Oj niewiele. Z zapartym tchem przeczytałem 550 stron tego tematu. Swoją drogą dziękuję wszystkim, którzy zabrali mnie do tej krainy magii. Magii różnorodności marki, odmiennej kolorystyki, niezwykłych połączeń pasków i świetnie pstrykniętych zdjęć. Poczułem chęć przynależności do takiego grona, ludzi o wysublimowanym guście, pasjonatów niszowych produktów, entuzjastów. Sam jestem entuzjastą w innej, miejscami równie kosztownej dziedzinie. Mniej więcej w połowie tematu zdecydowany byłem na zakup 4 zegarków z Glycine. Później pojawił się Massdrop, gorączkowe poszukiwania modeli Airmana starej daty, weryfikacja swoich zamiarów, pojawienia się Base 22 w Stanach, którego pragnąłem najbardziej. Do czego zmierzam? Smutne te ostatnie 200 stron tematu, powolnego znikania entuzjastów, wykwit zegarków z za ocenau. Nie mam zamiaru wywoływać po raz dziesiąty tej samej dyskusji. Po prostu ta zmiana warty zabiła tą markę. Zniszczyła i zdeptała, nawet tu na forum. Zamiast zdjęć entuzjastów pojawiły się fotki zrobione kalkulatorem "w pracy, na szkoleniu, w kibelku". I to mnie konkretnie wkurzyło, że nie zdążyłem należeć do Klubu Miłośników Marki GLYCINE i już nie zdążę, bo klub (śmiałe słowa jak na kogoś, kto nie nabył ani jednego zegarka) się skończył.